wtorek, 12 stycznia 2016

Żyję tylko zemstą II

                                                 Wtorek, 7:55

Biuro asystentów. Agnieszka właśnie rozpoczyna pracę.
Agnieszka: o cześć, Bartek. Długo siedzisz?
Bartek: 20 minut będzie. To dla ciebie.
 Podał jej dosyć duży bukiet kwiatów.
Agnieszka:  Bartek!  Ty napadłeś na kwiaciarnię? Co to za okazja, kochany? Zapomniałam o swoich urodzinach, imieninach?
Bartek: nie, nic z tych rzeczy.  Przyjmij to, jako dowód mojej wdzięczności.
Agnieszka: wdzięczności?
Bartek: tak, dobrze wiesz, co zrobiłaś.
Agnieszka: nie zrobiłam niczego spektakularnego, zaraz... wy.... wróciliście do siebie ? Tak się cieszę!
Rzuciła mu się na szyję z radości, a po chwili powrócili do swoich obowiązków.
Bartek: no i mnie rozgryzła.
                 Dwie godziny później.
W lesie znaleziono kolejne ciało.
policjant: cześć. Ofiara to  Katarzyna Gajewicz, 37 lat.
 Ania: kto ją znalazł?
policjant:  ja z Hubertem. Dosłownie przez przypadek. Zrobiliśmy sobie poranny jogging przez ten las. W końcu mieliśmy mieć wolne...
Rafał: dobra,  idziemy do Adama.
Komisarze poszli do patologa, który właśnie kończył wstępne oględziny.
Ania: cześć, co mamy?
 Adam: nasz zabójca zmienił metodę.  Ofiara  dostała trzy strzały. Dwa w ramiona, trzeci prosto w serce.
Ania: męczyła się?
Adam: tak. Sprawca prawdopodobnie  strzelił w te ramiona, na koniec, po pewnym czasie już w serce.
Rafał: o co tu chodzi....?
11:30. Komisarze pojechali do domu, w którym wraz z przyjaciółką mieszkała Katarzyna Gajewicz.
Ania:  dzień dobry. Jesteśmy z policji. Czy to tu mieszkała Katarzyna Gajewicz?
 kobieta: tak.  Mieszkała? Chyba mieszka raczej.
Rafał: możemy wejść do środka?
kobieta: proszę.
Wpuściła ich do środka.
Ania: a pani kim jest?
kobieta: Ewa Piwniczak.  Przyjaciółka Kasi.
Ania: niestety Katarzyna Gajewicz nie żyje. Została zamordowana.
Rafał: moglibyśmy zobaczyć jej pokój?
kobieta: oczywiście.
Komisarze rozglądają się po pokoju drugiej ofiary. Liczą, że  znajdą jakiś ślad, który pozwoli ruszyć ich z miejsca.
Ania: masz coś?
Rafał: same  graty.  Anka, chodź do mnie!
Ania: co tam masz?
Rafał: zobacz. Znalazłem fotografię, na której jest Iwona Kwiatańska, Katarzyna Gajewicz, jakaś niezidentyfikowana osoba i .... Tomek! Nasz Tomek!
Ania:  ale zaraz, zobacz. Iwona Kwiatańska wcześniej nazywała się Bruszalska.
Rafał: a ty skąd to wiesz?
Ania: Rafale, na odwrocie są  nazwiska osób  z tej fotografii, oprócz tej jednej.
Rafał: musimy pogadać z Tomkiem. On na pewno będzie wiedział kim jest ta trzecia kobieta.
Ania: z pewnością.
14:45. Biuro komisarzy.
Tomek: cześć, co to za ważna sprawa?
Rafał: mamy pewien trop, ale potrzebujemy twojej pomocy. Mamy drugą ofiarę - Katarzyna Gajewicz.
Na te słowa, Tomek momentalnie zbladł, po czym usiadł na fotelu.
Ania: chcesz chwilę przerwy?
Tomek: nie.  W czasach liceum Kasia była moją dziewczyną.  Rozstaliśmy się  jakiś czas później.
Ania: sądzimy, że nasz zabójca pozbywa się osób z tego zdjęcia. Iwona Kwiatańska, wcześniej Bruszalska nie żyje, a teraz nasz zabójca zabił Katarzynę Gajewicz. Nie wiemy kim jest ta trzecia osoba z fotografii.
Tomek:  to jest Karolina  Guzikowska, ale nie wiem czy  to jest jej aktualne nazwisko. Mogę to dla was ustalić.
Ania: no jasne, ustalaj. Tylko powiedz nam, czemu on chce się pozbyć  waszej czwórki?
Tomek: tego to ja nie wiem...
Wyszedł z pomieszczenia i skierował swoje kroki do biura asystentów.
Justyna: cześć Tomek. Jest list do ciebie.
Tomek: cześć. Gdzie są rękawiczki?
Justyna: w szafie.
 Wyciągnął wspomniane rękawiczki i  zabrał się za otwieranie listu.
Justyna: co tam jest?
Tomek : SZYKUJ SIĘ NA ŚMIERĆ.
Justyna: zaniosę to do laboratorium.
Tomek: ok, ja ustalę coś, w międzyczasie.
Po godzinie, poszedł z powrotem do biura komisarzy.
Tomek: mam! Karolina Guzikowska, Złota 18.
Rafał: dzięki.
                      Pół godziny później.
Komisarze dojeżdżają właśnie do domu Karoliny Guzikowskiej. Przed jej domem stały dwa samochody. Jeden należał najprawdopodobniej do niej, a drugi nie wiadomo.  Ania i Rafał usłyszeli strzał, a potem ujrzeli mężczyznę w kominiarce, który wybiegał   z domu kobiety. Niewiele myśląc, wsiadł w swój samochód. Rafał zrobił to samo i rzucił się w pościg za zabójcą.
Ania: pani Karolino!
Karolina: tutaj... kim pani jest?
Ania: jestem z policji, nic pani nie zrobił?
Karolina: nie, ukryłam się za drzwiami. Krzyknęłam po strzale i to pewnie go zmyliło.
W tym samym czasie.
Rafał: 00 dla W27!
00: zgłaszam się!
Rafał:  ścigam  czarnego Mitsubishi Outlandera na warszawskich blachach. WX3204, powtarzam, czarne Mitsubishi Outlander o numerach WX3204! Porusza się teraz  on  w kierunku ulic  Kawalerowicza i Hoffmana!
00: przyjęłam. Stawiamy blokady!
16:30. Ania rozmawia z Karoliną Guzikowską. Kobieta dopiero teraz  w pełni doszła do siebie.
Karolina: to jednak prawda, że Iwona i Kasia nie żyją?
Ania: niestety tak. Nie mamy żadnego klucza, nie wiemy o co chodzi.  Nie udało nam się ustalić motywów jego działania. Tomek też o niczym nie wie.
Karolina: i mówi prawdę.  16 lat temu, gdy Tomek miał 19 lat, zdał maturę. Kilka dni wcześniej  zdał także prawo jazdy i postanowił uczcić  te dwa zdarzenia.  Upił się strasznie podczas tej imprezy. Chciał wsiąść do samochodu po alkoholu, ale pamiętałyśmy z  Kasią, że chciał zdawać do szkoły policyjnej w Szczytnie, nie chciałyśmy zaprzepaścić jego marzeń. Tomkowi urwał się film, ale do tej pory nic sobie, jak widać nie przypomniał.
Ania: ale on nie prowadził wtedy tego auta?
Karolina: nie,  spał na tylnym siedzeniu. Obok niego siedziała Iwona.
Ania: ale Iwona 16 lat temu, miała tylko jedenaście lat.
Karolina: tak.  To była moja przyrodnia siostra. Nie miałam  z  kim jej zostawić, a przebywała pod moją opieką.
Ania: dobrze. Co było dalej?
Karolina:  Kasia prowadziła.  Obie byłyśmy wstawione.  W pewnym momencie, na drodze  znalazła się szesnastoletnia dziewczyna. Kaśka przejechała ją. Wysiadłyśmy z auta i zorientowałyśmy się, że już umiera. Ukryłyśmy ją we trzy w rowie i odjechałyśmy. Tomka  odstawiłyśmy wspólnymi siłami do domu Kasi,  a  następnego dnia, powiedziałyśmy mu, że wróciliśmy o czwartej z imprezy. Uwierzył. Nie skojarzył niczego, gdy w mediach  podawali informacje o tym wypadku. Jeszcze tego samego dnia,  dałyśmy ten samochód do zgniecenia na złomowisko, którego dziadek Kasi był właścicielem. Dzisiaj już nawet nie ma tego złomowiska...
Ania:  niestety zostanie ci postawiony zarzut ukrycia zwłok.
Karolina: wszystko mi jedno. I tak gryzło mnie to przez pół życia...
Ania: czyli wszystko jest już jasne. Pytanie tylko, kto?
Karolina: jest jeszcze coś. Przychodzą od czterech dni.
Pokazała Ani listy, które otrzymała od zabójcy. Wszystkie były podobnej treści do tych, które otrzymywał asystent.
                                 W tym samym czasie
W dalszym ciągu trwa pościg za zabójcą.
Rafał: 00, widzicie go gdzieś?
00: nie ma go, rozpłynął się!
Rafał: super. Szukajcie go!
17:20. Komenda.
Ania:  i co?
Rafał: nie ma go, zwiał.
Ania: świetnie.  Wiem już dlaczego  ktoś chce się zemścić.
Rafał: ja też to wiem, podawałaś mi to przez centralę. Trzeba ustalić tylko tożsamość tej młodej dziewczyny.
Ania: już to zrobiłam. Urszula Nieznalik.
Rafał: no to, jedziemy do domu jej  rodziców.
Ania: Rafał, nie wiesz najważniejszego. Pamiętasz, jak mówiłam ci o tym dziadku Katarzyny Gajewicz, który miał to złomowisko?
Rafał: no tak.
Ania: on nie żyje. Pół roku  temu  rzekomo się powiesił, ale to nie jest prawda. To było zaplanowane zabójstwo. Sprawę umorzono trzy miesiące temu.
Rafał: skąd ty to wiesz?
Ania: stary informator. Robił kiedyś z nim interesy. Nie były one do końca uczciwe....
                Pół godziny później.
Dom rodzinny Urszuli Nieznalik.
matka: nie wiem, dlaczego to rozgrzebujecie....
Ania: ktoś  postanowił zemścić się za śmierć Uli.
Rafał:  a czy Ula miała wtedy przed szesnastoma laty chłopaka?
matka:  miała, ale on wyjechał do Anglii w zeszłym roku.  Jak tak sobie teraz przypominam, to ostatnio kuzyn Uli przebąkiwał coś o jakiejś zemście.  Myślałam,  że żartował.
Ania: a jak nazywa się ten kuzyn? To może być ważne.
matka: Andrzej Wielanowski.
Rafał: a gdzie on mieszka?
matka:  Kalinowa 24.  Mieszka z matką.
19:30.  Komisarze jadą do domu, w którym mieszka zabójca.
Ania: który to był numer?
Rafał: 24.
Komisarze zadzwonili domofonem, jednak nikt nie otworzył. Prawdopodobnie nie było w środku nikogo.  Nagle komisarze ujrzeli Wielanowskiego. Niewiele myśląc, ruszyli za nim w pościg.  Po dwudziestu minutach go zgubili.
Ania: cholera jasna!
Rafał: on może chcieć dokończyć swoje dzieło.
 20:15.   Przed domem Tomka.
 sąsiadka: panie Tomku, dobry wieczór. Z pracy pan wraca?
 Tomek: tak.
sąsiadka: jakiś facet wkładał coś panu do skrzynki, ale dosyć nieudolnie. Wypadło mu to.
Podała mu kolejny list z groźbą. Tomek  wziął go od kobiety i zaczął odczytywać jego treść. Nie wiedział, że jest pod obserwacją....
Tomek: WIDZĘ CIĘ.
 Sąsiadka poszła do swojego domu. Tomek także miał zamiar to zrobić, jednak w tej samej chwili padł strzał. Kula trafiła asystenta, który niemalże od razu odrzucił broń i  upadł na ziemię.  Trzymał rękę na brzuchu, bowiem tam go trafiła kula. Nagle, ujrzał biegnącą w jego kierunku postać, która stanęła za nim.  Był to Wielanowski. Pochylał się nad nim i  trzymał w prawej ręce pistolet.
Wielanowski: Bukowski, sprawiedliwość zawsze nastąpi.  Jakieś ostatnie życzenia przed śmiercią?
Tomek: o co ci chodzi skurwielu?
 Wielanowski: o Ulę Nieznalik, dziewczynę, którą zabiłeś razem ze swoimi przyjaciółeczkami!  Nadszedł czas wyrównania rachunków.
Wycelował broń w jego głowę. Tomek nie miał siły nawet się podnieść.  Postanowił zamknąć oczy i czekać na dalszy rozwój wypadków.  Po chwili słychać było strzał...
Rafał:  przyślijcie mi karetkę na Okulickiego 13, ranny policjant!
Ania: co z  Tomkiem?
Rafał: wyjdzie z tego.   A ty Anka, masz świetnego cela. Zabiłaś go jednym strzałem. Zawodowiec.
Ania: celowałam w ciebie.
Rafał: co?
Ania: nic, żartowałam. Dzięki.
Rafał: Tomek, trzymaj się. Pogotowie już jedzie...
Wyrok:
Andrzej Wielanowski został zastrzelony w trakcie próby zabójstwa Tomka.
Karolina Guzikowska za ukrycie zwłok została skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na  cztery lata. Kobieta popełniła samobójstwo  kilka dni po ogłoszeniu wyroku.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.