piątek, 15 marca 2019

Poczta głosowa

                                                            Sobota, 17:00

Komisarze wypełniają akta.
Aśka: mam już dosyć tych  pieprzonych papierzysk. Już nawet własnych myśli nie słyszę...
Sebastian: dlatego robimy przerwę. Idę po kawę, też chcesz?
Aśka: a czy papież sra w lesie?
Sebastian: czyli chcesz.
Policjant poszedł zrobić dwie kawy. W tym samym czasie Aśka odblokowała swój telefon. Jej uwagę przykuło powiadomienie, choć była pewna, że  telefon w żaden sposób nie zadzwonił.  No tak, zapomniała, że wyciszyła urządzenie. Okazało się, że na jej pocztę głosową nagrano dwie wiadomości. Od razu odsłuchała pierwszą z nich. To był jej brat, który pytał o której wróci na kolację.  Teraz przyszło odtworzyć drugą.
Wiadomość  z 11 sierpnia 2018 od 604177558,  godzina 15:47
- Pani komisarz, niech mnie pani uratuje, on mnie goni!!! Zostaaaaaw!!! Ratuuunku!
 Aśka spisała numer z poczty głosowej i  pobiegła od razu do biura asystentów.
                                  15 minut później.
Agnieszka: zlokalizowałam dla was    ten telefon.
Aśka:  no i co masz?
Agnieszka:  sygnał dochodzi z pobliskiego parku. Na pewno wiecie, gdzie to jest.
Aśka: tak. Mogą tam też być jakieś ślady.  Wyślij też techników.
Agnieszka: zrobi się.
17:50.  Park. To właśnie tutaj zlokalizowano telefon osoby dzwoniącej do Asi.  Nim komisarze dojechali, technicy zdążyli rozpocząć już prace.
Aśka: cześć, co mamy?
Mariusz:  cześć wam.   Jest telefon,  z którego dzwoniono,  chusteczka nasączona eterem, pierścionek i rękawiczka.
Aśka: wszystko zabezpieczone?
Mariusz: oczywiście.
Aśka: a będą z tego jakieś ślady?
Mariusz: zbadam to wszystko dokładniej i dam wam znać.
Sebastian:  pierścionek, telefon i rękawiczkę damy do mediów.   Tą drogą może  ustalimy chociaż to, do kogo te rzeczy należą.
                             Niedziela, 9:15
Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: cześć. Ruszyło się coś w naszej sprawie?
Sebastian: nic. Daliśmy te przedmioty do mediów i pozostaje nam czekać....
 Do ich biura wszedł Tomek.
Aśka: cześć Tomek. Masz coś?
Tomek: jest już ekspertyza od techników. Są odciski paluchów, ale nie mamy ich w bazie.
Aśka: standard. Jeśli są to odciski palców  delikwenta, który porwał dziewczynę, to  wiemy jedynie tyle, że jest nienotowany...
Sebastian: ale nadal nie wiemy nawet, gdzie mamy szukać. Telefon ofiary nam coś zdradził?
Tomek: trzeba nad nim dłużej posiedzieć, bo został porządnie uszkodzony, ale nasza specjalistka Justyna już tym się zajmuje.
Aśka: a wiemy chociaż na kogo ten numer jest zarejestrowany?
Tomek: nie.
Sebastian: Tomek, kurwa mać! Według ustawy antyterrorystycznej,  termin przymusowego zarejestrowania numeru już dawno minął!
Tomek: tak Seba, ale wciąż istnieje milion różnych sposobów, aby to obejść.
Aśka: zastanawiam się skąd, ten ktoś może mieć do mnie numer.
Sebastian: rozdajemy te nasze wizytówki na prawo i lewo, ktoś mógł sobie ją po prostu zatrzymać...
Aśka: też racja.
                                        Dwie godziny później.
Aśka i Sebastian wciąż czekają na jakikolwiek odzew związany z udostępnionymi przedmiotami do mediów.
Sebastian: chcesz kawy?
Aśka: nie, to już piąta dzisiaj, a jest dopiero po jedenastej.
Sebastian: ok.  Też racja, w końcu zdrowie wysiądzie.
Do ich biura wszedł Tomek.
Tomek:  Asia, Seba! Może was ruszę z miejsca.  Przed chwilą przyszła do nas kobieta, która rozpoznała przedmioty i twierdzi, że należą do jej córki.
Aśka: no to dawaj ją tu!
 W tej samej chwili wprowadził kobietę.
Zborawska:  dzień dobry,  Wioleta Zborawska.   Chciałam zgłosić zaginięcie mojej córki.
Sebastian: proszę usiąść.
Zborawska: jedną z moich córek jest Dorota. Nie wróciła ona na noc do domu, gdzie nigdy jej się to nie zdarzało.
Aśka: a ile lat ma Dorota?
Zborawska: 17. Pewnie pomyślicie sobie, że  mogła nocować u koleżanki. Nawet, gdyby tak było, to zadzwoniłaby do mnie!
Sebastian: dobrze.  Czy numer telefonu  604 177 558 należy do pani córki?
Zborawska: sprawdzę w swoim telefonie, nie znam tego numeru na pamięć.
Aśka: proszę sprawdzić.
Wioleta Zborawska   zaczęła przeglądać swoje kontakty w telefonie.  W końcu natrafiła na numer córki.
Zborawska: tak, to numer  Dorotki...
Sebastian: pojedziemy z panią  do waszego domu. Musimy rozejrzeć się po pokoju Doroty.
kobieta:  jedziemy.
11:50.  Komisarze przeszukują pokój zaginionej nastolatki.
Aśka:  widać, że dziewczyna lubiła porządek.
Sebastian: mój syn  też niby pedant, a ma większy bałagan od niej.
 Aśka: masz coś?
Sebastian: póki co nic.  Czekaj...
Aśka: co jest?
 Sebastian: znalazłem to za książkami.
 Jej oczom ukazał się  niewielki segregator. Okazało się, że dziewczyna dostawała groźby. Policjantka odczytała treść kilku z nich.
Aśka:  Dowiesz się jak to jest, kiedy ktoś cierpi,   Zamienię Twoje życie w piekło,  Będziesz błagała o litość,   Zginiesz w męczarniach.
Sebastian: całkiem sporo tego. Wszystkie podobnej treści.
Aśka: nawet nie ma podpisu czy daty.
 Sebastian: przy groźbach praktycznie nie ma daty czy podpisu, ale jak sięgam pamięcią kiedyś mieliśmy takiego gościa, który datował swoje groźby.
Aśka: tak, mścił się na koleżankach z podstawówki, czy tam liceum, bo się nad nim znęcały.
Sebastian: pamiętam.   Chodź, idziemy do Zborawskiej, chyba nic już tu nie znajdziemy, co mogłoby nam pomóc.
Aśka: masz rację.
Poszli do Zborawskiej.
Zborawska: znaleźli coś państwo?
Aśka:  Dorota otrzymywała groźby.  Wiedziała pani o tym?
 Zborawska: nie, Dorota nic mi o nich nie mówiła.
Aśka:   w jednym z tych listów   było napisane: Dowiesz się jak to jest, kiedy ktoś cierpi.  Wie pani o co może tu chodzić?
Zborawska:  przychodzi mi jedynie na myśl Mikołaj Sobierajowski. Dorota rzuciła go  rok temu, ale nie widziałam go od tamtej pory.
Aśka: pójdziemy tym tropem. Zna pani jego adres?
Zborawska: nie. Widziałam go może trzy razy na oczy.
Sebastian: gdyby pani sobie coś przypomniała, proszę do nas zadzwonić. To na razie wszystko.
Zborawska: tu chodzi o moje dziecko. Na pewno zadzwonię...
 12:25. Komisarze wychodzą z domu Zborawskich.
 Aśka: Sebastian, zobacz. Tego chyba tu nie było?
Podniosła leżącą na   schodach kopertę.
Sebastian: oczywiście, że nie było. Otwórz.
 Aśka:  Może mi w końcu odpowiesz, szmato?
Sebastian: do listu zostało dołączone zdjęcie zaszytych ust.
 Aśka: świr jakiś z tego Sobierajowskiego, jeśli to on.
Sebastian: nie da się ukryć.
16:10. Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: co sądzisz o tym wszystkim?
 Sebastian: błądzimy tak naprawdę po omacku. Nie mamy absolutnie nic prócz gróźb, które otrzymywała Dorota i  Sobierajowskiego, którego nigdzie nie można znaleźć.
Aśka: Agnieszka robi co może, ale to ponoć trochę potrwa.
Sebastian: mam nadzieję, że nie za długo.
 Do ich biura weszła Justyna z laptopem.
 Aśka: masz coś dla nas?
Justyna: tak. Mam coś, co może was zainteresować.
Sebastian: no to dajesz.
Justyna: jest dziwna rzecz na tym nagraniu.
 Aśka: jaka znów?
 Justyna: no właśnie nie ma żadnego tła, które mogłoby nam  w jakikolwiek sposób pomóc. Mogę śmiało stwierdzić, że   rzeczy należące do Doroty, które  znaleziono w tym parku miejskim zostały tam specjalnie podrzucone.
Aśka: czyli co? Element jakiejś wewnętrznej gry?
 Justyna: bardzo prawdopodobne.  Posłuchajcie to nagranie.
 Włączyła im wspomniane nagranie.
Justyna: zwróćcie uwagę na to,  że   prawie cała wypowiedź  Doroty jest nagrana na jednym tonie.  Jedynie podniosła głos,  krzycząc: Zostaw, ratunku!
 Aśka: ale tak nie krzyczy przerażona osoba.
Justyna: dokładnie.
Aśka: no dobra,  czyli Dorota sobie sama to wymyśliła, czy co?
Sebastian: myślę, że porywacz chciał, abyśmy tak myśleli i kazał jej to ''odegrać''.
                                         Ciąg dalszy nastąpi...