sobota, 7 października 2017

Pocałunek wampira III

                                                       Wtorek, 15:40

Kilka dni później.
 W dalszym ciągu trwa śledztwo w sprawie Wampira - zabójcy kobiet.   Od  czasu znalezienia drugiej ofiary,  sprawa nie ruszyła się do przodu.   Dotychczas nie udało się porozumieć z Aleksandrą Edawicz.
Aśka: osiem dni śledztwa, a nasz zakapior zrobił sobie wolne.
Sebastian : on może szykować coś grubszego. Sama widziałaś ten list.
Aśka: taaa, widziałam.
Sebastian: Aleksandra Edawicz jest pod ścisłą ochroną, więc trudno byłoby mu ją zaatakować.
Aśka: pewnie dlatego odpuścił.   On jest pewny siebie, ale nie popełniłby aż tak banalnego błędu, żeby  dać się bardzo łatwo złapać.
Sebastian: sądzę, że może go zgubić impulsywność.
 W tej samej chwili do biura komisarzy wszedł Rafał.
Rafał: cześć. To wy prowadzicie sprawę Wampira?
Aśka: tak, ale mamy zastój. Od paru dni nie zrobił żadnego ruchu.
Rafał: aż do dzisiaj. Zadzwonił do mnie  Ernest Gościński.
Aśka: Kto to jest? Czego on chciał?
Rafał:  Marzena  Kurek jest jego aktualną partnerką w policji.  Nasz Wampir ją porwał.
Aśka: nasz?
Rafał: nasz. Stary włączył mnie do tej sprawy. Musicie coś wiedzieć, Marzena była moją partnerką, zanim zjawiła się Anka.
Sebastian:  no to nieźle. Będziemy musieli pogadać z Gościńskim. Może on nas  choć trochę ruszy.
Rafał: będzie gdzieś tak  za dwie godziny.  Ma też dla nas ponoć jakieś informacje.
17:30.  Do budynku komendy przyjechał Ernest Gościński.
Ernest: cześć wam. Ernest.
Aśka:  cześć. Ja  jestem Aśka, a to jest Sebastian.
Ernest: przejdę od razu do konkretów.  Marzena została porwana z parkingu przy naszej komendzie, jednak nie udało się ustalić jakim samochodem poruszał się porywacz.
Aśka:  my natomiast mamy pewność, że odpowiada on za śmierć dwóch kobiet i próbę zabójstwa.  Patrz.  Pierwsza ofiara to Maja Sikorowicz, 20 lat.  Zabójca wyssał jej całą krew,  zostawił też na dłoni ugryzienie.  Przed tymi czynnościami udusił i rozszarpał tętnicę szyjną.   Wampir potem chciał zabić Aleksandrę Edawicz, lat 25. Spłoszyła  go przejeżdżająca karetka, zdążył jedynie ugryźć ją w dłoń.  Dzień później znaleziono trzecią ofiarę. Marta Głowacka, 22 lata. Sprawca ją udusił, rozszarpał tętnicę, ale nie zdążył wyssać krwi.  Zanim porwał ostatnią ofiarę wysłał do nas list i zdjęcie Głowackiej, wskazując nam jako swój cel.
 Policjantka w trakcie swojej wypowiedzi zapisywała na tablicy pisakiem dane kobiet i przyczepiała za pomocą magnesów ich zdjęcia.
Ernest: a co z tą Aleksandrą Drawicz? Nie, sorry. Edawicz?
 Sebastian: jest w gigantycznym szoku. Do tej pory nic nam nie powiedziała.
Ernest:   okej, to teraz moja kolej.    2 lata  temu, na skłocie znaleziono ciało młodej narkomanki.  Początkowo  nie braliśmy pod uwagę serii, bowiem  dziewczyna  została uduszona i miała jedynie ugryzienie, a poza tym wtedy to był jednorazowy incydent. Kolejną jego ofiarą była ta Sikorowicz.
Aśka: czyli dopiero później wyrobił sobie wizytówkę. A ustaliliście coś w sprawie tej narkomanki?
Ernest: wiemy tylko, że nazywała się  Wiktoria Rosiewicz i miała 26 lat.  Nie miała nikogo.
Aśka:  no to niewiele mamy o niej.
Ernest:  nie da się ukryć, a co wiadomo o naszym Wampirze?
Aśka: stosunkowo niewiele. Pewny siebie, działa pod wpływem impulsu. Najprawdopodobniej ma 30-35 lat.
Ernest:  prowadzimy w czwórkę to śledztwo.  Miejmy też nadzieję, że Marzena się szybko odnajdzie.
Sebastian: a w jakich okolicznościach ona została porwana?
Ernest:   ktoś ją uderzył w kark gdy  szła do swojego samochodu, ale żadnych szczegółów sprawcy.
Aśka: no to nieźle.  Ciągle jest o krok przed nami...
                                              Dwie godziny później.
Do Aśki zadzwoniła Aleksandra Edawicz. Kobieta zdecydowała się mówić. W obawie przed kolejnym atakiem na jej osobę, została przetransportowana na komendę.
Aleksandra: przepraszam, że dopiero teraz.
Aśka: musiała się pani pozbierać po tym wszystkim, to zrozumiałe.
Aleksandra: nie byłam  w stanie w ogóle o tym mówić. Pani komisarz, ja widziałam jego twarz...
Ernest: bardzo nas pani ruszy z miejsca.  Stworzymy portret pamięciowy, a z czasem pewnie i ktoś go rozpozna.
Aleksandra: a to wam pomoże?
Sebastian: zdecydowanie tak.  Dzwonię po rysownika.
Po kolejnych dwóch godzinach portret był już gotowy. Wiadomo już, że zabójca  jest nienotowany.
Aśka:  dajemy go do mediów. Tylko to nam teraz zostaje.
Rafał: dokładnie.
                                      Środa, 11:20
stary: witajcie.  Podzielicie się na dwa zespoły, są dwie rzeczy do zrobienia.
Aśka: jakie?
stary:  przed chwilą wpłynęło zgłoszenie uprowadzenia licealistki.  Schemat działania pokrywa się z uprowadzeniem Marty Głowackiej. Matka dziewczyny próbowała mu przeszkodzić i została niegroźnie postrzelona.  Aśka i Ernest, pojedziecie tam do niej.  Sebastian, Rafał - wy zostaniecie na miejscu. Przyszedł do nas mężczyzna, który twierdzi, że zna zabójcę.
Ernest: ok. Gdzie mamy jechać?
stary: Malczewskiego 17.
11:45. Sebastian i Rafał rozmawiają z mężczyzną, który   zgłosił się na komendę.
Sebastian: komisarze Wątroba i Kopacz. Pana godność?
mężczyzna: Franciszek Szubart.
Rafał: mówił nam pan, że  zna pan  zabójcę.
Franciszek: od razu go rozpoznałem.   To jest kuzyn  mojej narzeczonej.
Sebastian: jak on się nazywa?
Franciszek:  Sebastian Woźniakowski.  Mam adres jego matki.
Rafał: to nam bardzo ułatwi sprawę. Proszę go zapisać.
                                           W tym samym czasie.
Aśka i Ernest są już na miejscu uprowadzenia licealistki.
policjant: porwana dziewczyna to  Agnieszka Kula, ma 17 lat.
Ernest: a co z jej matką?
policjant: opatrzona przez lekarza, nic poważnego jej się nie stało.
Aśka: ok, te drzwi?
policjant: tak.
 Komisarze weszli do pomieszczenia w którym znajdowała się matka porwanej.
 Aśka: jesteśmy z policji. Joanna Czechowska i Ernest Gościński. Proszę nam powiedzieć, kiedy została porwana  Agnieszka.
matka:  Agnieszka miała dziś wolny dzień od zajęć.  Umówiła się z koleżanką na 12, ale  ledwie przekroczyła próg, a jakiś facet już ją wciągnął do samochodu. Był to  czarny Mercedes, ale numerów nie zapamiętałam.
Aśka: to był ten mężczyzna?
Pokazała jej portret pamięciowy zabójcy.
matka: tak, nie mam żadnych wątpliwości.
Ernest: na wszelki wypadek został założony  podsłuch na pani telefonie. Porwanie dla okupu raczej wykluczamy. Zakładamy, że porywacz, bądź sama Agnieszka może chcieć się z panią skontaktować.
matka:  dobrze, rozumiem to.
15:10.  Komisariat przy Kasztanowej.
Wszyscy komisarze podsumowują dotychczasowe ustalenia.
Aśka: nasz zabójca  zabił trzy kobiety, czwartą usiłował zabić, a piątą porwał. Nie zapominajmy też, że   w jego rękach prócz Agnieszki Kuli jest także Marzena.
Sebastian: zmienia także samochody.  Byliśmy świadkami  porwania Marty Głowackiej. Został także podjęty  pościg za porywaczem, ale nic z tego nie wyszło. Dwie godziny temu auto zostało znalezione spalone.
Ernest:  ale jednak nadal stosunkowo  niewiele o nim wiemy.
Aśka: a co powiedział ten mężczyzna, który zgłosił się na Kasztanową?
Rafał:  powiedział, że  zabójcą jest kuzyn jego narzeczonej. Mamy jego nazwisko: Sebastian Woźniakowski. Dysponujemy adresem matki Wampira, jednak nie było nikogo w środku. Bartek  i Tomek cały czas obserwują teren.
Aśka:  jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju.  Ernest, podasz mi ten portret pamięciowy zabójcy? Ja chyba już gdzieś go widziałam...
Ernest  wykonał polecenie.
Aśka:  kurwa mać!
 Sebastian: co jest?
Aśka:  to on znalazł zwłoki Mai Sikorowicz!  Przedstawił się jako Łukasz Małczyński, sukinsyn podał mi fałszywe dane.
Sebastian: no okej, ale  widzieliśmy go jak porywał Martę Głowacką. Jakim cudem go nie rozpoznałaś?
Aśka: peruka. Miał założoną perukę na miejscu zbrodni. Wyszłam na kompletną idiotkę...
Ernest:  sukinsyn całkiem nieźle przygotował się do roli świadka.  Obserwował was  przez cały czas na miejscu zbrodni.
Sebastian: żebyś wiedział.  Mieliśmy go na widelcu.
19:00. Aśka, Sebastian i Rafał wyszli już z komendy. Ernest również zbiera się do wyjścia.
Agnieszka: wszyscy już wyszli?
Ernest: tak, ja też się zaraz zbieram.
Agnieszka: pomóc ci w czymś?
Ernest: na razie nie potrzebuję twojej pomocy, dziękuję.
 Asystentka wyszła z  biura komisarzy.  Dwie minuty później, mężczyzna otrzymał telefon.
- Halo?
- Ernest, to ja Marzena.
- Marzena?  Gdzie jesteś?
- Ernest,  trzyma mnie w tych fortach w okolicach lotniska. Jest ze mną też druga dziewczyna, bodajże ma na imię Agnieszka.
- Marzena, nie bój się niczego. Za godzinę będę z ekipą.
- ok. Muszę kończyć, on idzie.
 Rozłączyła się. Ernest postanowił zlokalizować dokładniej miejsce, z którego dzwoniła Marzena. Gdy już mu się to udało, zadzwonił  do Aśki z informacją o lokalizacji, jednak nie odebrała telefonu.  Zrezygnowany wybrał numer do Sebastiana, który jednak był poza zasięgiem sieci.  Do Rafała nawet nie próbował dzwonić - mężczyzna zostawił komórkę na komendzie.  Ernest postanowił, że wezwie wsparcie na miejscu.
                                             45 minut później.
  Ernest dojechał do miejsca,  w którym zlokalizował położenie Marzeny Kurek.
Wysiadł z samochodu. Budynek ten, miał kilka pakamer. W jednej z nich odnalazł  siedzącą na krześle Marzenę. Miała twarz mokrą od łez.  Od razu wyjął jej knebel z ust.
  Marzena: Ernest, dziewczyna nie  żyje.
Ernest: sukinsyn. Ważne, że ty jesteś cała.
Marzena: to pułapka.  Przepraszam, zwabiłam cię tylko.
Ernest: że co?
Marzena: przyłożył Agnieszce broń do głowy i kazał do ciebie zadzwonić.  Musiałam być jak najbardziej naturalna. Zaraz po naszej rozmowie, zabił ją na moich oczach.  Z tego, co zdążyłam zobaczyć, wyszedł z budynku.
Ernest: a gdzie dziewczyna?
Marzena: w jednej z innych pakamer.
Ernest:  poczekaj tutaj. Zaraz do ciebie wrócę.
Marzena: ok.
 Ernest popełnił właśnie zasadniczy błąd. Wcale nie wezwał wsparcia.  Ruszył w kierunku  drugiej pakamery, w której miało być według słów Marzeny ciało Agnieszki Kuli. Mężczyzna znalazł tam leżącą dziewczynę. Jeszcze żyła. Dopiero teraz postanowił wezwać ekipę i wsparcie.  Właśnie sięgał po telefon,  ale zobaczył, że ktoś wchodzi do pakamery.   Okazało się, że był to  sam ''Wampir''. Celował do policjanta z pistoletu.
Ernest: Woźniakowski, nie pogarszaj swojej sytuacji, rzuć broń!
Wampir:   rzuć broń i na kolana psie, inaczej zabiję gówniarę.
Ernest: nie pogarszaj swojej sytuacji!
Wampir: gorsza już być nie może.
Policjant postanowił zaryzykować i rzucił się na zabójcę. Miał jednak pecha, zabójca tylko na to czekał.   Chwilę później padł strzał, który  trafił policjanta  w głowę. Zginął na miejscu.
Wampir: teraz w niczym mi już nie przeszkodzisz,  pierdolony gliniarzu...
                                                      Czwartek, 13:30
Komenda.
Aśka: widział ktoś Ernesta?
Sebastian: dzwonił do mnie wczoraj wieczorem, ale  byłem poza zasięgiem.
Aśka: no do mnie też dzwonił. Agnieszka, możesz podejść do nas?
Asystentka od razu weszła do biura komisarzy.
Aśka: Aga, widziałaś Ernesta?
Agnieszka:  wczoraj około 19 widziałam go ostatni raz.  Chwilę później dostał jakiś telefon i wybiegł z komendy.
Sebastian:  w trybie natychmiastowym zlokalizujesz jego telefon.
Agnieszka: ok, zaraz się za to biorę.
Rafał: Aga,  zdobądź jeszcze bilingi Ernesta.
Aśka: a matka Woźniakowskiego pojawiła się w swoim domu?
 Rafał: nie. Justyna zmieniła Tomka i Bartka i sama obserwuje  ten teren.
14:45.  Komisarze  dojeżdżają do miejsca, z którego  sygnał nadaje telefon komórkowy Ernesta.
 Od razu się rozdzielili. Był to dosyć duży budynek, mimo zaledwie kilku pakamer.
Rafał: Aśka, Seba! Chodźcie tutaj!
Komisarze  weszli do pomieszczenia, w którym znajdował się  policjant. Ich oczom ukazały się dwa ciała.
Aśka: sukinsyn. Zabił porwaną dziewczynę i Ernesta.  Wzywam ekipę.
                                              Godzinę później.
Trwają oględziny ciał.
Adam: cześć.
Aśka: cześć.  Co nam możesz powiedzieć?
Adam: znałem się z Ernestem, ale to już wiecie.   Jeden strzał  w głowę,  a dziewczyna zginęła tak jak pozostałe ofiary tego Wampira.
Aśka: tylko jakim cudem Ernest się tu znalazł? To już nam pozostanie ustalić.  Adaśko, kiedy nastąpił zgon obu ofiar?
 Adam: wczoraj w okolicach 19 lub 20.
Aśka:  mieliśmy farta, że zabójca nie zabrał Ernestowi telefonu. Wyraźnie chciał, abyśmy znaleźli zarówno jego jak Agnieszkę.
Sebastian: dokładnie.   Adam, dasz radę na jutro uwinąć się z sekcjami?
 Adam: myślę, że tak. Mam   dzisiaj nockę, to się to ogarnie. Nie da się ukryć, to będzie dla mnie ciężka noc...
  20:10. Komenda.
Aśka: nasz zabójca może zabić każdego.  Nie cofnął się przed zabójstwem policjanta, nie cofnie się przed niczym.  Ile Ernest miał lat?
Rafał: 32.
Agnieszka: mam już dla was bilingi Ernesta Gościńskiego. O godzinie 19:03 odebrał połącznenie.  Numer zarejestrowany na Marzenę Kurek.
Sebastian: czyli dlatego właśnie dzwonił do mnie i do Aśki.
 Aśka:  czyli co? Zlokalizował  miejsce, w którym przetrzymywana jest Marzena, a potem pojechał tam i nie wezwał nawet żadnego wsparcia? Popełnił idiotyczny błąd.
 Rafał: dokładnie. Tak się kończy świat bohaterów.
Sebastian: i to jest najlepsze podsumowanie.
Justyna: dobrze, że jesteście.  Dziesięć minut temu ktoś to podrzucił.
Rafał:  MOŻECIE MNIE SOBIE SZUKAĆ, A I TAK ZGINIECIE JAK GOŚCIŃSKI. POWODZENIA ŻYCZĘ.
Sebastian: Woźniakowski jest coraz bardziej impulsywny i to go zgubi. Jestem tego pewien.
                                               Piątek, 8:30
 Adam: od razu do was przyjechałem.  Zgon  Agnieszki Kuli nastąpił w zbliżonym czasie  co Ernesta Gościńskiego.
 Aśka: a coś więcej?
Adam: Agnieszka Kula została zamordowana dużo brutalniej niż dwie wcześniejsze ofiary. Zabójca torturował ją przez co najmniej kilka godzin, a potem wykonał standardową robotę.
Sebastian: kurczę no.  Jak tak dalej pójdzie, to połowę miasta wymorduje. Jest nieuchwytny.
Aśka:  impulsywność go zgubi, sam to wczoraj mówiłeś.
Agnieszka: dzwoniła Justyna.  Janina Woźniakowska pojawiła się w swoim domu. Co ma robić?
Aśka: niech  na nas czeka, a jak będzie chciała gdzieś jechać, to ma ją zatrzymać.
                                           40 minut później.
Dom, w którym mieszka Janina Woźniakowska - matka zabójcy.
Aśka:  dzień dobry. Komisarze Czechowska, Wątroba i Kopacz.  Policja kryminalna, możemy wejść?
 Woźniakowska: proszę, chociaż nie wiem, czego państwo ode mnie chcą.
Aśka: myślę, że doskonale pani wie.
 Woźniakowska wpuściła komisarzy do środka. Zaproponowała im również filiżankę kawy, czy herbaty, jednak wszyscy zgodnie odmówili.
Woźniakowska: powiecie mi w końcu, o co chodzi?
 Aśka: o pani syna, Sebastiana.
Woźniakowska: nie ma go tu.
 Rafał: tyle, to my sami wiemy.  Chcielibyśmy zobaczyć jego pokój.
Woźniakowska: zaraz was zaprowadzę.
Aśka: kiedy pani ostani raz widziała syna?
Woźniakowska:   5- 6 dni temu? Jakoś tak. Chodźmy teraz do tego pokoju, skoro tak tego chcecie.
Aśka: chcemy.
 Kobieta zaprowadziła ich do pokoju syna.
 Sebastian: możemy się sami po nim rozejrzeć?
 Janina Woźniakowska z wielką niechęcią zeszła na dół. Gołym okiem było widać, że coś ukrywa, że prawdopodobnie wie, gdzie jest jej syn.
Aśka: chłopaki, macie coś?
 Sebastian: jeszcze nic. Pedant jakiś.
Rafał: typowy psychopata.
Aśka: tu pod materacem znalazłam  jakieś książki.  Jasna cholera! Seba, Rafał, zobaczcie.   Anatomia,  Psychopatologia,  Seryjni mordercy,    Najgłupsi przestępcy,  Mordercy Ameryki.
Sebastian: niezły świr. 
Rafał: znalazłem jakiś dziennik. O cholera...
Aśka: co?
Rafał: zobaczcie ostatni wpis z wczoraj.  Gościu datował wszystkie wpisy i prawdopodobnie zostawiał godzinę sporządzenia wpisu.  Opisuje szczegółowo wszystkie zbrodnie,  jednak   wspólnym mianownikiem każdej z nich była przypadkowa ofiara, no i on sam.  Sukinsyn opisał nawet jak zabił Ernesta Gościńskiego.
Sebastian:  czyli  Woźniakowska nas okłamała.
Aśka: otóż to.
Rafał: schodzimy do niej.
                                                          5 minut później.
Aśka, Rafał i Sebastian postanowili skonfrontować Janinę Woźniakowską  z nowymi informacjami. Wiadomo już, że kobieta ich okłamała.
Aśka: pani Janino,  okłamała nas pani.
Woźniakowska: tak? Nie przypominam sobie...
Rafał: tak.   Powiedziała nam pani, że widziała się  z synem  w okolicach  weekendu. Dalej  pani twierdzi, że tak było?
Woźniakowska: no tak.
Aśka: niech już pani nie udaje. Wiemy,  że  Sebastian był tu wczoraj. Znaleźliśmy jego pamiętnik, w którym ostatni wpis ukazał się wczorajszego dnia. Przypadek?
Woźniakowska: no dobrze, był tu wczoraj.
Rafał: ma pani do niego jakiś kontakt?
Woźniakowska: tylko telefon, ale Sebastian zostawił go w domu.
Sebastian: zostawię u pani swoją wizytówkę.  Proszę do nas zadzwonić, jak się syn pojawi.
Woźniakowska:  dobrze.
Jednak komisarze  wiedzieli, że będzie ona do końca ukrywała swojego syna. Postanowili, że dom kobiety będzie pod stałą obserwacją.
                                                  Poniedziałek, 11:15
Trzy dni później. Komenda.
Rafał: wiadomo już co z Radkiem?
Aśka: rana postrzałowa w brzuch, ale to już wiesz.  Dzwoniłam wczoraj do szpitala.  W sobotę  nastąpiło gwałtowne pogorszenie jego stanu, no i nie udało się...
Sebastian: czyli Mieczykowski odpowie za dwa zabójstwa.
Aśka: dokładnie tak.
Agnieszka: dobrze, że jesteście. Dzwoniła Justyna, Woźniakowska pojechała gdzieś autem 20 minut temu. Nie zatrzymywała jej, bo uznała, że może doprowadzić was do tego Wampira.
Aśka: dobra,   my wsiadamy w auto, a Justyna niech nas informuje na bieżąco o jej lokalizacji.
12:05.  To w tym miejscu zatrzymała się  Janina Woźniakowska. Komisarze dyskretnie ją obserwują.
Aśka: sądzicie, że doprowadzi nas do syna?
Rafał: wysoce prawdopoodbne.
Janina Woźniakowska doprowadziła komisarzy do starych fortów za Krakowem. Było już wiadomo, że przyjechała tu na spotkanie z jedynym synem.
Janina: Sebastian, dobrze, że cię widzę.
Woźniakowski: o 15:00 wyjeżdżam z miasta.  Wiedzą już kim jestem.
Janina: wiem o tym. Byli dzisiaj  w domu.   Oglądali twój pokój, grzebali w twoich rzeczach.
Woźniakowski: czyli jest gorzej niż myślałem.  Dzięki mamuśka za ostrzeżenie, wsiadam w auto i już jadę. Odezwę się za jakiś czas.
Janina: uważaj na siebie, proszę cię.
 W tej samej chwili, kilka metrów za Woźniakowską stanęli komisarze.
 Rafał: Woźniakowski, to koniec. Poddaj się.
 Woźniakowski oddał tylko strzał w ich kierunku.  Czym prędzej wsiadł do swojego samochodu i zaczął odjeżdżać. Komisarze zrobili to samo.
Aśka:  00 dla W27!
 00: 00, zgłaszam się.
Aśka:  Poszukiwany Wampir - Sebastian Woźniakowski -  porusza się   czarnym BMW o numerach KR 2122X. Powtarzam, Wampir porusza się czarnym BMW  o numerach KR 2122X.   Jedzie on w kierunku ulic   Bliskiej i Kusocińskiego.  Postawcie blokady, jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem!
                                                                      40 minut później.
 W dalszym ciągu trwa pościg za zabójcą.
Aśka:  sukinsyn całkiem nieźle prowadzi.
Sebastian:  nie da się ukryć.  Trzeba tylko dojechać do miejsca blokady.
Aśka: spokojnie, to już niedaleko.
 W tej samej chwili, zabójca skręcił w jakąś polną drogę.
Aśka: jasna cholera, tam nikogo nie ma!
Sebastian: mieli być wszyscy...
Aśka: dobra, jedziemy za nim dalej. Powiadomię też ich przez centralę.
Okazało się, że zabrakło ludzi do obstawienia wszystkich dróg. Komisarze kontynuowali pościg za Woźniakowskim.  Niespodziewanie zniknął im na chwilę z oczu, ale po dziesięciu minutach go ujrzeli. To był koniec pościgu. ,,Wampir'' spowodował wypadek. Wjechał w drzewo.
Rafał: Aśka, Seba, co z nim?
Sebastian: ledwo przytomny. Tylko, gdzie jest teraz Marzena Kurek? Rafał, sprawdzałeś bagażnik?
Rafał: jeszcze nie zdążyłem.
 Otworzył bagażnik. Nie było tam porwanej kobiety.
Rafał: kurwa mać, nie ma jej.
                                      Cztery godziny później.
Komenda.
Aśka:  Woźniakowski w szpitalu, a po Marzenie Kurek ani śladu.
Sebastian:   nasi sprawdzili jeszcze raz te forty?
Rafał: tak. O tym samym pomyślałem. Żadnego nowego śladu, Marzena tam nie wróciła.
 Aśka: super.  Pewne jest jednak, że Woźniakowski nikogo już nie skrzywdzi.
Rafał: dokładnie tak.
Do biura komiarzy wszedł Tomek.
Aśka: co masz dla nas, Tomaszek?
Tomek:  mamy farta.  Bartek namierzył przed chwilą telefon Marzeny Kurek!
Aśka: dobra,  podaj mi tą lokalizację.  Bierz Bartka, możecie się przydać.
   18:15.  Dom w lesie, z którego sygnał nadaje telefon Marzeny Kurek.
 Aśka: co robimy?
 Sebastian: wchodzimy.    Tomek i Bartek,   trzymacie się z tyłu.
Bartek: ok.
  Wszyscy weszli po cichu do  domu.  W salonie siedział na fotelu mężczyzna. Właśnie parzył sobie herbatę.
Aśka: policja! Dwa kroki w tył i na kolana!
mężczyzna: ale o co chodzi? Ja nic nie zrobiłem!
Sebastian:  nie słyszałeś, co powiedziała? Dwa kroki do tyłu i na kolana! Wykonuj polecenia!
 Wyrażnie już przestraszony mężczyzna  zrobił to, co kazali mu komisarze.
 Rafał: gdzie jest Marzena?
 mężczyzna: ja nic nie wiem o żadnej Marzenie! Kuzyn  kazał mi  pilnować tej chaty do jego powrotu.
Aśka: Sebastian Woźniakowski to twój kuzyn? Jak się nazywasz?
mężczyzna: Hubert  Orlik.
 Rafał: teraz zostaniesz skuty i zatrzymany do czasu, aż ktoś potwierdzi twoją wersję. Tomek, zostaniesz z Hubertem.  Asiu, ty pójdziesz ze mną na piętro, a Seba z Bartkiem sprawdzą piwnicę.
 Cała czwórka rozdzieliła się. Aśka z Rafałem póki co, niczego nie znaleźli. Tak samo było u Bartka i Sebastiana.
Sebastian: może to nie tutaj?
 Bartek: to jakim cudem   sygnał Marzeny Kurek nadawałby stąd telefon?
Sebastian: no właśnie.
Sebastian: Bartek,  tu są jeszcze dwa pomieszczenia,    sprawdź to pierwsze z lewej.
Bartek: ok.
 Asystent, nie patrząc do tyłu, oparł się na ścianie.   Okazało się, że było to przejście do drugiego pomieszczenia, a Bartek ''wleciał'' w nie  z impetem.
Sebastian: Bartek, jesteś cały?
 Bartek: tak. Jest Marzena!
 W najciemniejszym kącie tego pokoju, leżała na materacu zakneblowana Marzena Kurek.  Na twarzy  miała ślady zaschniętej krwi. Gołym okiem można było stwierdzić, że była bita.
Sebastian:  jesteś cała?
 Marzena:  trochę mnie tylko pobił. Zabierzcie mnie stąd...
 W tej samej chwili do pomieszczenia weszli Aśka z Rafałem.
Aśka: usłyszeliśmy huk i od razu przybiegliśmy.
 Marzena: powiecie mi, co z Ernestem?
 Rafał: Ernest nie żyje. Woźniakowski go zabił.
Marzena: skurwiel...
 Bartek:  teraz obejrzy cię lekarz, a potem wracasz do życia...
                                             Wyrok:
Sąd uznał, że Sebastian Woźniakowski był poczytalny podczas dokonywanych czynów.  Skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna  nie wykazał żadnej skruchy w sądzie. Twierdził, że zrobiłby to wszystko jeszcze raz.
Jarosław Mieczykowski za podwójne zabójstwo został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
W toku śledztwa okazało się, że Hubert Orlik nie miał nic wspólnego z przestępczymi działaniami Sebastiana Woźniakowskiego.
Marzena Kurek odeszła z policji.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.