--------
Wtorek, 9:20
Trzeci dzień śledztwa, komenda.
Sebastian: cześć. Dzwoniła do ciebie Aśka?
Ania: niestety nie. Cisza.
Sebastian: mam złe przeczucia. Od 16 godzin nie mamy kontaktu zarówno z Aśką jak i informatorem Rafała.
Ania: no to do Aśki jest niepodobne, a jak się coś stało?
Sebastian: przestań nawet tak myśleć! Być może telefon się jej tylko rozładował.
Ania: ale Seba, znasz ją. Dałaby jakikolwiek znak życia. A może sprawdźmy przez GPS?
Sebastian: no dobra, to jedziemy.
10:40. Ania i Sebastian podążają w kierunku samochodu, którym kierowała Aśka.
Ania: GPS mówi, że masz skręcić teraz w lewo.
Sebastian zrobił to, co powiedziała mu kobieta. Ich oczom ukazał się samochód Aśki. Była to dosyć rzadko uczęszczana droga przy lesie, więc nic dziwnego, że nikt niczego nie zauważył. Nieopodal od samochodu znajdowało się ciało mężczyzny.
Ania: Seba, przecież to jest informator Rafała!
Sebastian: no tak. Dostał gdzieś w okolice serca. Wzywam ekipę.
Ania: wzywaj.
Pół godziny później.
Adam: zginął od jednego strzału prosto w serce. Najprawdopodobniej zawodowiec.
Ania: Adam, a powiedz nam, o której mógł nastąpić zgon?
Adam: myślę, że wczoraj między 17:00 a 19:00.
Sebastian: to się zgadza nawet czasowo. Aśka jechała wtedy odwieźć Kołodziejaka do kryjówki. Pytanie tylko, co zrobili z Aśką?
Ania: tego już musimy się dowiedzieć...
14:00. Komisariat przy Kasztanowej.
Justyna: cześć. Mam dla was ważną informację.
Ania: no to dajesz.
Justyna: właściwie w pobliżu tego miejsca, gdzie znaleźliście Marka Kołodziejaka jest sklep. I jest tam też na nim zawieszona kamera, która objęła moment napaści na Aśkę oraz informatora Rafała.
Ania: masz to nagranie?
Justyna tak. Aha, zapomniałam o najważniejszym. Macie to zdjęcie z fotoradaru. Jest na nim widoczna twarz mężczyzny, który brał udział w napadzie na Aśkę i Marka Kołodziejaka.
Sebastian: mocno nas ruszyłaś z miejsca. Był on notowany?
Justyna: tak. Gość nazywa się Marcel Jeżynowicz, 32 lata. Brał udział w napadzie na bank.
Sebastian: kojarzę, mój znajomy prowadził tą sprawę. Jeszcze jedno pytanie, masz coś dla nas jeszcze o Jeżynowiczu?
Justyna: mam adres jego matki. Pawia 40/13.
Ania: obejrzymy to nagranie i pojedziemy.
Godzinę później. Dom Haliny Jeżynowicz.
Ania: dzień dobry, pani Halina Jeżynowicz?
Halina: tak, a państwo kim są?
Ania: policja, ale nie chcemy mówić o co chodzi w progu. Możemy wejść?
Halina: proszę, wchodźcie.
Weszli do środka.
Halina: kawy, herbaty?
Ania: dziękujemy.
Halina: dowiem się w jakiej sprawie do mnie przyszliście?
Sebastian: sprawa jest poważna. W przeciągu dwóch dni pani syn wraz ze swoimi ludźmi usiłowali zabić naszego kolegę i naszą koleżankę z wydziału oraz zabili 4 osoby.
Halina: nie, mój Marcelek tego na pewno nie zrobił.
Sebastian: mamy pytanie, a gdzie może Marcel teraz przebywać?
Halina: tego nie wiem, czasem tu wpada, ale zaszywa się od razu w swoim pokoju i tyle go widzę.
Ania: to nas pani powiadomi ewentualnie gdy się pojawi.
Halina: oczywiście...
W tej samej chwili zadzwonił telefon Ani.
- no co tam, Tomek? Jest świadek? To świetnie, dobra, zaraz będziemy.
Rozłączyła się.
20 minut później.
Przed komendą rozległ się dźwięk telefonu Sebastiana.
- słucham? Dobrze, 10 minut i jestem.
Ania: co jest?
Sebastian: informator prosi mnie o spotkanie. Pogadaj z tym świadkiem, a ja tam pojadę.
Ania: ok.
15:55. W rzeczywistości, Sebastian pojechał jednak do szpitala.
Sebastian: dzięki Aneta, że do mnie zadzwoniłaś.
Aneta: tata się obudził, to od razu to zrobiłam.
Sebastian: ile tu siedzicie?
Aneta: od wczoraj.
Sebastian: dobrze, teraz jedziecie wszyscy do domu się wyspać. Jutro znów tu będziecie. Aneta, zaopiekuj się nimi.
Aneta: oczywiście.
Zabrała rodzeństwo i ruszyła w kierunku wyjścia ze szpitala. Seba wszedł pewnym krokiem do sali.
Sebastian: cześć Rafał.
Rafał: cześć. Złapaliście ich?
Sebastian: jeszcze nie. A ty jak tam się czujesz?
Rafał: złamanych kilka żeber, ręka i złamanie otwarte prawej nogi.
Sebastian: wiemy jedynie, że samochód, którym cię potrącono był kradziony. Mamy też problem, bo Aśka gdzieś przepadła. Rafał, oni napadli na Asię i na twojego informatora. Znaleźliśmy go w miejscu napadu martwego.
Rafał: skurwiele jedni, a co z Szareckim?
Sebastian: nie żyje. Chłopaki z patrolu również.
Rafał: Seba, odnajdźcie ją i złapcie ich. Za mnie i za Aśkę...
Sebastian: złapiemy. Kuruj się.
Wyszedł z sali. Od razu zaczepiła go pielęgniarka.
pielęgniarka: dobrze, że pan jest. Godzinę temu przywieźli do nas kobietę, która z panem tu bywała. Taka blondynka.
Sebastian: Aśka... Co z nią?
pielęgniarka: została brutalnie pobita, trochę obrażeń wewnętrznych. Lekarze walczą teraz o jej śledzionę, ale są dobrej myśli. Ona została wyrzucona z samochodu.
Sebastian: dziękuję.
30 minut później. Sebastian jest w drodze powrotnej do komendy.
Sebastian: no hej Ania. Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Zła jest taka, że Aśka została strasznie pobita i wyrzucona z samochodu. Jest w kiepskim stanie, ale lekarze są dobrej myśli. Natomiast dobra jest taka, że Rafał się obudził, a co z tym świadkiem? Ruszył nas z miejsca?
Ania: coś ty. Uciekł, nie było go zanim przyszłam.
Sebastian: nieźle.
W tej samej chwili, samochód który jechał za Sebastianem zrównał się z jego pojazdem i pasażer oddał kilka strzałów w kierunku auta policjanta.
Ania: Sebastian, co się tam dzieje?
Sebastian: Ania, słuchaj! Zostałem przed chwilą ostrzelany, mi nic nie jest, ale gorzej z autem. Chyba dostałem w bak, bo tracę paliwo! Zapisuj, czarne BMW o numerach KR 0108!
Ania: zapisuję. Przyślę kogoś po ciebie.
Dwie godziny później, komenda.
Justyna: jakiś chłopiec przyniósł mi ten list. Nie otwierałam tego.
Ania: wypytałaś go skąd on go ma?
Justyna: tak. Nie chciał nic powiedzieć.
Sebastian wziął od niej kopertę, założył rękawiczki i odczytał po cichu jej treść.
Ania: co tam jest?
Sebastian: TO BYŁO TRZECIE OSTRZEŻENIE. JESTEŚMY JUŻ ZDOLNI DO WSZYSTKIEGO, A NAWET I DO ODSTRZELENIA WASZYCH ŁBÓW. MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI, BO ZAATAKUJEMY KOLEJNY RAZ W NAJMNIEJ SPODZIEWANYM DLA WAS MOMENCIE.
Ania: a co z tym samochodem, z którego strzelano?
Justyna: kradziony.
Ania: głupi nie są i to im trzeba zostawić.
Środa, 9:40
Ania: wyszedł? 20 minut temu? No, dzięki . Trzymaj się, pozdrawiam.
Chwilę później podjechał Sebastian. Z wnętrza samochodu dochodziła głośna muzyka.
Ania: Seba, dzwonię i dzwonię, a ty dyskotekę sobie urządzasz! Dzwoniłam już nawet do twojej żony. Dzwoniła Halina Jeżynowicz, przypomniała sobie, gdzie jej syn mógłby przebywać.
Sebastian: no to zgarniamy go!
30 minut później. Opuszczony warsztat samochodowy, w którym może ukrywać się Marcel Jeżynowicz.
Ania: no to co, wchodzimy?
Sebastian : wchodzimy.
Weszli do wspomnianego warsztatu. Znajdowały się tam trzy samochody, którymi poruszali się bandyci. Było to czarne Subaru, którym potrącono Rafała, samochód dostawczy oraz czarne BMW, z którego strzelano do Sebastiana.
Ania: są wszystkie auta.
Sebastian: tylko gdzie jest Jeżynowicz? Pójdę go poszukać.
Ania: jasne, idź.
Poszedł. Ania w tym czasie chciała sprawdzić samochody. Zajrzała do dostawczego, gdzie znalazła naprawdopodobniej ślady krwi Aśki oraz do pojazdu z którego strzelano do Sebastiana, ale nie znalazła tam żadnych śladów. W końcu wsiadła do Subaru. Nie wiedziała, że popełnia błąd...
W tym samym czasie, Sebastian znalazł ciało Marcela Jeżynowicza. Zginął on od kilku strzałów. Zawołał Ankę, ale ona się nie zjawiła. Ponowił wołanie, ale także nie było reakcji. Niewiele myśląc, wrócił do warsztatu. Ujrzał Anię siedzącą w jednym z pojazdów.
Sebastian: Anka, wychodź! Jeżynowicz nie żyje!
Ania: nie mogę! Drzwi się zablokowały!
Sebastian: cholera jasna...
Otworzył przednią maskę samochodu. Okazało się, że była tam .... podłożona bomba!
Ania: Sebastian! Co jest?
Sebastian: nie będę ukrywać, sytuacja się zjebała! Podłożyli tu bombę!
Ania: Sebastian, uciekaj!
Sebastian: spróbuję to rozbroić. Ty bądź cicho i się nie denerwuj.
Ania: tobie to jest kurwa łatwo powiedzieć!
Sebastian: Anka, zamknij dziób, bo zaraz cię tu zostawię na pastwę losu! Mamy półtorej minuty, bomba ma skomplikowany mechanizm, saperzy nie zdążą przyjechać!
Ania: świetnie, po prostu świetnie...
Była przerażona. Mimowolnie z oczu popłynęły jej łzy. Seba postanowił nie działać do końca na własną rękę. Skontaktował się ze znajomym saperem, nawiązując połączenie video. Szybko odebrał, a policjant nakreślił mu sytuację.
Robert: Sebastian, obaj dobrze wiemy, że ta bomba ma skomplikowany mechanizm. Wiadomo, jeden błąd i możecie tam zginąć. Ja nie mogę wziąć za was odpowiedzialności.
Sebastian: Robert, ty mi tu kurwa nie pierdol, tylko mów co mam robić. Patrz na ten ładunek do cholery!
Robert: Sebastian, musisz przeciąć dwa kable. Jeden jest podłączony do zapalnika czasowego, drugi do ładunku. Tnij najpierw ten podłączony do zapalnika. Cze...
W tej samej chwili przerwało połączenie. Sebastian próbował się dodzwonić jeszcze trzy razy do mężczyzny, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.
Sebastian: kurwa, zajebiście!
Ania: Sebastian, ale my nie zginiemy, tak?
Sebastian: przestań nawet tak myśleć. Na mój nos to może być czerwony. Przecinam.
Ania: Seba, dobrze się zastanów! Obyś się tylko nie pomylił.
Sebastian: jak będziesz kłapać tym dziobem, to się pomylę...
Policjant jednak nie słuchał już tego co mówiła. Przeciął jeden z kabli. Teraz pozostało mu znaleźć drugi kabel, o którym mówił mu saper.
Ania: Sebastian, powiedz moim dzieciom, że ja je kocham...
Sebastian: sama im to powiesz. Kurwa mać, 13 sekund, a ja nie mogę znaleźć tego jebanego drugiego kabla!
Ania: Seba, proszę....
Komisarz szukał cały czas drugiego kabla, który miał przeciąć. Ania płakała już coraz bardziej. Bała się, że nie zobaczy już swoich dzieci.
Sebastian: chyba go mam. Teraz albo nigdy!
Przeciął jeden z kabli. Okazało się, że był on właściwy.
Ania: Sebastian?
Sebastian: już do ciebie idę, spokojnie. To koniec koszmaru...
Godzinę później. Dom Haliny Jeżynowicz.
Halina: znaleźliście mojego syna?
Ania: bardzo nam przykro, ale pani syn został zamordowany...
Halina: znalazłam coś takiego w jednej z szuflad w jego pokoju.
Podała jej kartkę A4 złożoną na krzyż. Widniały tam przekreślone czerwonym markerem przekreślone zdjęcia Szareckiego, informatora, komisarzy oraz siódme zdjęcie. Komisarze dobrze znali tą postać.
Sebastian: jasna cholera, oni chcą teraz zabić starego!
12:00. Pół godziny później, przed komendą.
Nieświadomy ''zamieszania'' wokół własnej osoby, Stary właśnie przyjechał do budynku. Zaparkował swój samochód i pewnym krokiem ruszył w kierunku wnętrza komendy. Właśnie otworzył drzwi wejściowe, ale mniej więcej na tym samym poziomie z prawej strony pojawił się czarny samochód, z którego oddano w jego kierunku kilka strzałów. Ania i Sebastian właśnie podjechali. Ania wysiadła z samochodu, a Sebastian ruszył za bandytami.
Sebastian: 00 dla W27! Ścigam czarne Audi A4 o numerach KR 0406! Powtarzam, ścigam czarne Audi A4 o numerach KR 0406! Znajdują się teraz dwie ulice dalej od Kasztanowej! Postawcie blokady, a potem go zgarniemy!
W tym samym czasie jeden z asystentów, Tomek wracał do komendy ze spotkania z informatorem. W trakcie drogi zgłodniał i postanowił obrać sobie pomarańczę w czasie jazdy. W pewnej chwili sok prysnął mu w oczy, a asystent stracił panowanie nad pojazdem. Uderzył w najbliższy samochód, który znajdował się przed nim. Okazało się, że był to samochód bandytów.
Sebastian: wysiadać, policja!
Dwaj przestępcy wysiedli. Jeden z nich próbował strzelić do Sebastiana, jednak komisarz był szybszy i strzelił w jego kierunku. Bandyci nie mieli już możliwości ucieczki. Z przodu wyjazd blokował im samochód Tomka, z tyłu nadjechał Sebastian.
Sebastian: jesteście aresztowani. Łapy, wyżej!
Skuł ich kajdankami. Po chwili podszedł do pojazdu Tomka i otworzył drzwi.
Sebastian: Tomek, w porządku?
Tomek: tak, nic mi nie jest...
Sebastian: a wy śmiecie zgnijecie w pierdlu! Tomek, świetna robota...
Wyrok:
Jacek Woliński i Arkadiusz Szalewicz zostali skazani na dożywocie.
Andrzej Beksa nie odniósł żadnych obrażeń w trakcie zamachu na jego życie.
Aśka i Rafał szybko wrócili do zdrowia.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.