czwartek, 13 lutego 2020

W imię Ojca...

                                                                  Piątek, 7:45

Na terenie plebanii znaleziono ciało młodego księdza. Śledztwo w tej sprawie rozpoczynają Rafał i Tomek
policjant: cześć.
Rafał: cześć.  Co tu się stało?
policjant: zabójstwo księdza.  Adam dokonuje już oględzin.
Rafał: co wiemy o ofierze?
policjant: ofiara to  Piotr  Suchański, 30 lat.
Tomek: kto go znalazł?
policjant: gospodyni, niejaka  Danuta Chochlikowska.
Tomek: pogadam z nią.
  W czasie, gdy policjant rozmawiał z  kobietą, która znalazła zwłoki ofiary, Rafał  poszedł do Adama.  Na łóżku leżały kompletnie nagie zwłoki  mężczyzny, który miał przykute  kajdankami do niego ręce, oraz porwany różaniec.
Rafał: Adam, co nam możesz już powiedzieć?
Adam:  uduszony poduszką.
Rafał: kiedy nastąpił zgon?
Adam: wczoraj około 20:00.  Przeleżał tak prawie dwanaście godzin.
Rafał: uprawiał seks przed śmiercią?
Adam:  bardziej obstawiam to, że został zgwałcony, ale więcej powiem po sekcji.
Mariusz: cześć Rafał. Zobacz na to.
Oczom policjanta ukazała się gromada ubrań. Jedna rzecz była w tym wszystkim dziwna.
Rafał: no, ubrania.  I co z tego?
Mariusz: przed zaśnięciem zazwyczaj układamy te ubrania byle jak i byle gdzie.  Tutaj zostały one ułożone na krześle,   złożone równo, wręcz pedantycznie, a   rozmawiałem chwilę  z gosposią, to mówiła mi, że   denat, zawsze był bałaganiarzem.
Rafał: chcesz mi powiedzieć, że to sprawca ułożył  w ten sposób rzeczy ofiary? Pytanie tylko: po co?
Mariusz: do tego właśnie zmierzam, ale to trzeba będzie ustalić...
                         W tym samym czasie.
Tomek rozmawia z  gosposią plebanii. Podczas tej rozmowy jest obecny także drugi ksiądz.
Tomek: to pani znalazła ofiarę?
 Danuta: tak.  Przyszedł ksiądz Marek i powiedział, że  Piotr nie schodzi na mszę, którą mieli odprawiać o 6:30.
Tomek: a pan jak się nazywa?
Marek: Marek Kostemski.
 Danuta: to był taki dobry człowiek. Pan nawet nie wie, ilu młodych uczęszczało na jego msze...
Tomek: a kto  mógłby  waszym zdaniem stać za śmiercią księdza Piotra?
Marek: nie wiemy,  bynajmniej ja.  Ksiądz Piotr  pomagał każdemu, kogo spotkał. Wzór cnót wszelakich.
Tomek:  a nie zauważyli państwo, aby   ktoś wchodził wieczorem na plebanię?
Danuta:   nikogo praktycznie nie było. Proboszcz poleciał do Włoch, a ja wróciłam dziś o piątej rano z Bydgoszczy, bo byłam odwiedzić mamę.
Tomek: a ksiądz Marek? Co ksiądz robił wczoraj wieczorem?
 Marek: miałem dzisiaj nie odprawiać porannej mszy, więc wyskoczyłem wczoraj do znajomego.  Któryś z parafianów zadzwonił przed 7  na plebanię, że Piotr  nie zjawił się w kościele. Resztę już znacie.
 Tomek:  w tej parafii jest tylko dwóch  wikarych i proboszcz?
Danuta: tak. To malutka parafia.
Tomek:   ostatnie pytanie na teraz.  Chciałbym dostać  adres szkoły, w której ksiądz Piotr uczył religii. Będę potrzebował również adresu rodzinnego  księdza.
 Marek:   V LO na Praskiej,  nie znam adresu rodzinnego  Piotra.
Danuta:  ja mam gdzieś zapisany. Zaraz panu przyniosę.
Tomek: będę wdzięczny. Jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć na teraz?
Danuta: jak tak sobie teraz przypominam, to ks. Piotr nie chciał nigdy  wspominać o czasach pobytu w seminarium. Zawsze coś odburkiwał, ale nigdy agresywnie.
Tomek: rozumiem.
 Po kilkunastu minutach, komisarze  wyszli z plebanii.
Tomek: to co, rozdzielamy się?
Rafał: jasne.  Ty pojedziesz do szkoły, ja na siebie wezmę dom rodzinny ofiary. Chyba, że wolisz odwrotnie?
Tomek: odwrotnie.
Rafał: ok. To jadę do szkoły, jesteśmy w kontakcie.
9:20.  Rafał pojechał do  szkoły, w której uczył zamordowany ksiądz.
Policjant skierował swoje kroki do gabinetu dyrektora.
 Rafał: dzień dobry. Rafał Kopacz, policja kryminalna.
dyrektor: dzień dobry.
Rafał: przychodzę do pana w sprawie ks. Piotra Suchańskiego. Został zamordowany.
dyrektor: to dlatego nie przyszedł do szkoły. Miał dziś mieć pięć godzin zajęć.
Rafał: był tutaj ktoś,  kto go nie lubił?
dyrektor: ksiądz Piotr  był wręcz wzorem dla młodzieży, ale   opowiedział się ostatnio za wyrzuceniem ze szkoły jednego z uczniów. Nazywa się on Krystian Piekarowski.
Rafał: a dlaczego ksiądz Piotr był za jego relegacją?
dyrektor: ks. Suchański  umiał zachęcić młodych do chodzenia do kościoła, czy patrzenia na tę instytucję przychylniejszym okiem, ale był bardzo krytyczny wobec osób, które  popełniały w swoim życiu złe uczynki.
Rafał: a ten uczeń... został wyrzucony?
dyrektor: dostał finalnie drugą szansę.
Rafał: gdzie go zastanę?
dyrektor: powinien  mieć teraz polski w sali 12.  Pierwsze piętro.
Rafał: dziękuję.
Wyszedł   z gabinetu dyrektora, który znajdował się praktycznie zaraz, przy wejściu do szkoły. Swoje kroki   skierował na schody, jednak zanim, zdążył na nie wejść, rozległ się dźwięk, a z głośnika wybrzmiał fragment znanej piosenki. Rafał zorientował się, że to dzwonił jego telefon. Gdy zobaczył, kto dzwoni, czym prędzej odebrał połączenie.
- Taaak?
                                  W tym samym czasie.
Tomasz Bukowski   dojechał już do domu rodzinnego zamordowanego księdza.
 Tomek: dzień dobry. Czy rozmawiam z panią  Ewą Suchańską?
Ewa: tak, a kim pan jest?
Tomek: Tomasz Bukowski. Policja kryminalna.
Ewa: proszę.
 Kobieta wpuściła mężczyznę do środka.
Tomek: Piotr Suchański, to pani syn?
Ewa: tak.   Coś się stało, skoro policja się nim interesuje?
Tomek: niestety mam dla pani złą wiadomość. Pani syn został znaleziony dzisiaj rano. Martwy.
 Ewa: kto mu to zrobił?
Tomek: to właśnie próbuję ustalić. Czy był ktoś, kto mógłby chcieć stać za śmiercią pani syna?
 Z każdym wypowiadanym przez siebie słowem, kobieta zaczyna coraz bardziej płakać.  Informacja o śmierci jej ukochanego syna, bardzo nią wstrząsnęła.
Ewa: nikt mi nie przychodzi do głowy. Piotruś był dobrym człowiekiem, każdemu pomógł, jak tylko mógł.
Tomek: dobrze, to na razie wszystko. Dziękuję.
                      W tym samym czasie.
Rafał  jest już w pobliżu sali, w której znajduje się pierwszy podejrzany w śledztwie - Krystian Piekarowski.
Policjant  szukał przez chwilę  drzwi oznaczonych cyferką ,,12'', ale szybko je znalazł. Czym prędzej tam zapukał.
Rafał: dzień dobry, jestem z policji. Szukam Krystiana Piekarowskiego.
nauczycielka: powinien być w toalecie, zaraz przyjdzie.
Rafał spostrzegł po chwili chłopaka, który szedł w kierunku sali. Nie zastanawiając się długo, podszedł do niego.
Rafał: Krystian Piekarowski? Mamy do pogadania, kolego.
 Chłopak rzucił się do ucieczki. Policjant ruszył za nim w pościg. Miał szczęście. Piekarowski poślizgnął się na świeżo umytej podłodze piętro niżej.
Rafał: leżysz! Szeroko nogi, szeroko ręce.
 Funkcjonariusz wyciągnął krótkofalówkę.
- Tu Rafał. Przyślijcie mi radiowóz. V LO na Praskiej.
 11:15. Po powrocie na komendę, Rafał przesłuchuje Krystiana Piekarowskiego.
Rafał: nie żyje ksiądz Piotr Suchański.  Wiem, że cię uczył.
Krystian: może i uczył. Co z tego?
Rafał: wiem też, że niedawno opowiedział się za wyrzuceniem ciebie ze szkoły. Skończyło się tak, że dostałeś drugą szansę. Teraz mów, co robiłeś  wczoraj około 20.
Krystian: byłem na bilardzie  w Quebeku na  Ziołowej.
Rafał: dlaczego uciekałeś?
Krystian:  nie odbyłem prac społecznych.  Nie chciało mi się.
Rafał: ciekawe.
Krystian: no, nawet bardzo.  Tak samo mnie to obchodzi, jak śmierć tego jebanego księdza.
Ostatnie zdanie wypowiedział, śmiejąc się.
Rafał:  śmierć księdza Piotra jest dla ciebie zabawna? To ja ci też przypierdolę w łeb i powiem, że mi się nudziło, śmiejąc się wniebogłosy! Módl się skurwielu, aby twoje alibi się potwierdziło. Teraz ja wychodzę, ty zostaniesz odprowadzony do aresztu.
 Rafał wyszedł z pokoju przesłuchań. Od razu zaczepił go Tomek.
 Tomek: nie przesadziłeś trochę na końcu przesłuchania?
Rafał: nie wiem, o co ci chodzi.   Matka ofiary coś ci powiedziała, co może nam się przydać?
Tomek: nic.
Rafał: a ten potencjalny trop z seminarium?
Tomek: no właśnie.... zapomniałem go poruszyć.
Rafał: nie no , kurwa, Tomek, brawo! Zapomniałeś być może o najważniejszej kwestii! Tylko skończony nowicjusz mógłby tak postąpić!
 W tej samej chwili dostrzegł przechodzącą obok Justynę.
Rafał:  chociaż ty powiedz, że coś masz na temat naszej ofiary, czy też Piekarowskiego.
Justyna: zaraz się za to zabieram, nie zdążyłam nic sprawdzić.
Rafał: ludzie,  kurwa, co jest z wami?  Pracujecie od dzisiaj w tym wydziale ?! To są podstawowe rzeczy i one powinny być na starcie zrobione!
 Skierował swoje kroki do biura. Po dotarciu do pomieszczenia, zrezygnowany, ruszył w kierunku kuchni, gdzie zrobił sobie kawę. Po chwili, przyszedł tam również Tomek.
Tomek: Rafał, co się dzieje?
Rafał: nic, zajmij się tym, co masz do zrobienia.
Tomek: Rafał, ślepy nie jestem.
Rafał: Anka miała dziś wyjść ze szpitala, ale musi zostać dłużej w szpitalu.
Tomek: dlaczego?
Rafał: jak tylko skończyłem rozmawiać z dyrektorem szkoły, zadzwonił do mnie Darek. Powiedział, że Anka miała zapaść dziś rano, nie wiadomo, czy przeżyje. Nie mam żadnych wieści do teraz....
Tomek:   Rafał, idziemy  do jakiejś  knajpy coś zjeść, celem odwrócenia myśli i wyciszenia emocji. W nich  nic nie zdziałamy profesjonalnie.  Weźmiemy ze sobą Justynę.
Rafał: no dobra, a co na to Stary?
Okazało się, że ich rozmowie przysłuchiwał się od samego początku szef wydziału.
Stary: a Stary zrozumie. Idźcie.  Panie Rafale, proszę tylko o wieści dotyczące stanu zdrowia Ani, jak tylko, będzie coś wiadomo.
Rafał: oczywiście.
Stary: szef też musi być czasem człowiekiem. Macie wolne do piętnastej.
                                                        Ciąg dalszy nastąpi...