środa, 8 lutego 2023

Element układanki III

                                         Poniedziałek, 21:15

 

Pięć  dni później, komisariat przy Kasztanowej.

 Stary:  jak postępy w sprawie Ignatowiczów?

Ania: nijakie. Śledztwo utknęło w martwym punkcie. Child alert uruchomiony, ale  nic nam to nie dało. Jest bardzo dużo zgłoszeń, ale  za każdym razem  to nie jest syn Kasi.

Stary: a chociaż Kasię  namierzyliście?

Ania: nic nie mamy, ale cały czas pracujemy.

Stary: a gdzie  jest Rafał?

Ania: poszedł zapalić, zaraz wróci.

 W tej samej chwili wszedł  Rafał do biura, ale nie był on sam.  Zaraz po nim  w drzwiach stanął jeden z byłych asystentów W27 – Paweł Jaworski.  Ania rozpoznała go  od razu i  podeszła do niego. Oboje wymienili uścisk.

Paweł:  niewiele się tu zmieniło od mojego odejścia…

Ania: trochę tak.  Jest nowy szef, Kamil nie żyje, doszły dwie nowe asystentki.

Paweł: Kamil nie żyje?  Nic nie wiedziałem…. Co się stało?

Rafał:  Kilka lat temu Aśka została porwana, a Kamil chciał uratować ją na własną rękę i  gdy udało mu się namierzyć sygnał jej telefonu, to podjął samodzielną akcję i wdał się w bójkę z porywaczem. Niestety ją przegrał. Po jakimś czasie odzyskał przytomność, ale nastąpiło pogorszenie jego stanu zdrowia  i nie udało się go uratować.

Paweł: przykra sprawa.  Zobaczyłem dziś w mediach, że szukacie Kasi Ignatowicz.  Obecnie jestem ochroniarzem w  jednym z marketów.  Dwa dni temu, robiła zakupy w supermarkecie, w którym pracuję.   Mam dla was zdjęcie ze stopklatki.

Podał Ance wspomnianą fotografię, która była   w całkiem dobrej jakości.

Ania: jesteś pewien, że to ona?

Paweł: na sto procent, choć nie widziałem jej z dobre dwa lata. Przefarbowała jedynie włosy na czarno.

Rafał:  Paweł, dzięki. Bardzo nam pomogłeś.

Paweł: wiecie, że zawsze wam pomogę.

Mężczyzna wyszedł z biura.

Ania: co robimy teraz?

 Rafał: mamy już jej aktualny rysopis, kontynuujemy poszukiwania, które powiększyły swoją skalę. Szukamy już tak naprawdę czterech albo i pięciu osób.

Ania:   Grzelak, Kasia, dzieciak i prawdopodobnie pozostała dwójka  zabójców Marcina, a każdy właściwie rozpłynął się w powietrzu.

                               Wtorek, 9:30

W samochodzie.

Ania: spałeś coś w ogóle?

Rafał: coś ty.  Całą noc siedziałem przy Anecie.

Ania:  co się stało?

Rafał: była w rozpaczy, chłopak ją rzucił z dnia na dzień.  Dodatkowo cały czas zadręcza się tymi zeznaniami sprzed lat.

Ania: na szczęście cała sprawa dobrze się skończyła. Rafał, a może ja spróbuję z nią pogadać? 

Rafał: nie wiem, czy to się uda.

Ania: pomagała mi i mojej rodzinie na każdym kroku,  gdy   padłam  ofiarą zamachu. Teraz chciałabym ja jej pomóc.

Rafał: przyjedziesz dziś po służbie?

Ania:  udam, że  nie słyszałam tego pytania. Masz wspaniałą córkę, Rafał.

 W tej samej chwili rozległ się odgłos centrali.

00:  W27 dla 00!

Ania: W27, zgłaszam się.

00: to wy prowadzicie sprawę Ignatowiczów?

Ania: tak.

00:   doszło do napadu  na kantor na Jabłecznej!  Sprawcy poruszali się samochodem o  numerach KR 00909.

Ania: ale co to ma do naszego śledztwa?

00:  Aniu, takie same numery miał pojazd osób, które obserwowały wcześniej Ignatowiczów.

Ania:  dobra, jedziemy tam!

                            30 minut później

Kantor na Jabłecznej.

Policjant: cześć.  Słuchajcie, jest postrzelony mężczyzna,  prawdopodobnie chciał przeszkodzić napastnikom. Wiem jedynie, że nazywa się on Remigiusz Kozanecki.

Ania: będzie z nim możliwa rozmowa?

Policjant: pogotowie już go zabrało, ale nie jest dobrze. Dostał dosłownie milimetry od serca.

Rafał: ile osób było  w  środku?

Policjant: jedynie ochroniarz i kasjerka, nie rozmawiałem z nią jeszcze.
Ania: to my z  nią  porozmawiamy.

  Ania i Rafał weszli do kantoru.  Rafał ruszył od razu w kierunku drugiego pomieszczenia, celem obejrzenia zapisu z  kamer monitoringu. Ania zaczęła rozmawiać z kasjerką.

Ania:  Anna Palka, policja. Jak się pani nazywa?

kasjerka: Monika Antoszyńska.

Ania: kiedy doszło do napadu?

Kasjerka: była mniej więcej 9:15, może dwadzieścia. Weszło dwóch facetów, trzeci siedział chyba za kierownicą.

Ania: mieli kominiarki?

Monika:   tak, ale Remik zdjął jednemu z nich kominiarkę.

Ania: być może dlatego został postrzelony. Będzie pani w stanie  pomóc nam zrobić portret pamięciowy?

Monika: oczywiście. Tej gęby nie zapomnę.

 Ania:  na teraz jeszcze jedno pytanie. Czy wśród  napastników był może ten mężczyzna?

Policjantka wyciągnęła zdjęcie Dawida Grzelaka.

Monika:  to był kierowca, on nie wchodził do kantoru.

Ania: jest pani pewna?

Monika: tak.   Mamy widok z kantoru na parking.

                       W tym samym czasie.

Rafał przegląda zapis z kamer kantoru.

 Policjant:   zauważyłeś coś?

 Rafał: trzech napastników,   kierowcą  auta jest Dawid Grzelak.  Drugi z napastników opuszcza  kantor bez kominiarki, ale kamera nie obejmuje jego twarzy.

Policjant: a co z trzecim?

Rafał:  właśnie to jest zastanawiające.   Bardzo podobny wzrost, sposób chodzenia do  tego niezamaskowanego napastnika.

Policjant:  pewnie przypadek.

Rafał: być może tak.  Zobaczymy, co nam dadzą zeznania kasjerki,  a teraz biorę nagrania na Kasztanową.

Po kilkunastu minutach, Ania i Rafał wyszli z kantoru.

 Ania: i co masz?

 Rafał: monitoring   objął dwóch napastników, ale nie mam twarzy tego niezamaskowanego.

Ania: kasjerka powiedziała, że go rozpozna. Kazałam jej  zabrać się z chłopakami na komendę.

 Rafał: oby to coś dało…

W tej samej chwili rozległ się dźwięk centrali.

00:   W27 dla 00!

Ania:  W27, zgłaszam się.

00:     w pobliskim lesie znaleziono porzucony samochód, którym poruszali się napastnicy.

Ania: jedziemy tam.

11:05. Las, w którym znaleziono samochód napastników.

 Bartek: cześć.

Rafał: widzę, że cała ekipa się zjechała.

Bartek: dokładnie. Musiałem ich  wezwać, znalazłem w aucie  ciało Dawida Grzelaka.

Ania: cholera. Śledztwo komplikuje nam się jeszcze bardziej…

 Komisarze ruszyli w kierunku auta.  Chwilę później, rozmawiali już z Adamem.

Rafał: co nam możesz powiedzieć?

Adam: jeden strzał prosto w głowę. Nie ma żadnych śladów walki, prawdopodobnie nie spodziewał się ataku.

 Ania: a kiedy nastąpił zgon?

Adam:  maksymalnie  chwilę po dziesiątej.

Ania: czyli postanowili zgarnąć łup z kantoru dla siebie, a  potem pozbyć się Grzelaka.

Rafał: tylko ten Grzelak to praktycznie człowiek widmo. Nasze bazy w ogóle go nie wypluły, nie mamy nawet dojścia do jego krewnych.

 Ania:  żebyś wiedział. Błądzimy  w tym śledztwie jak dzieci we mgle.

                         Trzy godziny później.

Komisariat przy Kasztanowej.

Tomek:  mamy już portret pamięciowy jednego z napastników.

Rafał:  kto to jest?

Tomek:  no właśnie to jest bardzo dziwne. Trzy razy dopasowywaliśmy twarz w bazie.

 Rafał: kto to jest?

Tomek:  baza wypluwała za każdym razem   Piotra Pastorskiego.

Ania: ale jak to możliwe? Przecież on nie żyje…

 Tomek: nie ma żadnych wątpliwości.

Ania: czyli najprawdopodobniej upozorował swoją śmierć.

Rafał: Tomek,  zlokalizuj nam wszystkich żyjących krewnych Łukasza, Piotra i Norberta Pastorskich.

Tomek: już się za to biorę.

 Asystent wyszedł z biura.

Ania: Rafał, podsumujmy to, co mamy teraz.   Dwa zabójstwa,   porwane dziecko, szukamy wciąż Kaśki,  a na dodatek w sprawę okazuje się być zamieszane trupy.

 Rafał: śledztwo idzie nam kiepsko.  Najgorsze jest to, że szukamy  zawodowców.

Ania:  co robimy teraz?

Rafał: na razie zostaje nam zaczekać na to, co Tomek ustali. Zaczynam się już zastanawiać, czy czegoś nie przeoczyliśmy…

Ania:  wydaje mi się, że nie.  Mamy tak naprawdę tylko jeden trop –  bracia Pastorscy.

Rafał: jedyny, ale  wydaje się być mocno prawdopodobny.

Ania: owszem.

Rafał:   popytam jeszcze wśród informatorów o  braciach Pastorskich. Wszystko wskazuje na to, że jeden z nich wcale nie zginął.

19:00.  Rafał i Anka spotykają się z jednym z informatorów.

Ania: z kim się umawiałeś?

Rafał: z Bizonem.  Dzwonił, że coś ma.

 Ania: czyli ten, który zawsze się spóźnia.

Rafał: ale  nigdy nie wystawił nas na minę.

Po kilku minutach  podszedł do nich wspomniany informator.

 Bizon:  no siemano.

Ania: cześć. Co ustaliłeś?

Bizon: nie wiem jak to jest możliwe, ale nie będę drążyć. Popytałem  tu i tam, tam i tu…

Rafał:  Bizon, do rzeczy.

Bizon:  było sobie trzech braci. Norbert,  Piotr, Łukasz… byli sobie kochającą się rodzinką aż tu nagle bach. W ciągu kilku lat umiera każdy z nich.

 Ania: Bizon, my nie mamy czasu. Dawaj nam co masz i spadaj.

 Bizon:  dobra, już.  Piotr i Norbert nie zginęli w tamtym wypadku. Obaj żyją.

Ania: czyli ukrywali się  osiem lat…

 Bizon: dokładnie.   Ich brat Łukasz nie miał tyle szczęścia co oni, zginął  kilka lat temu w pożarze  domu po rodzicach.

Rafał:  Bizon, spróbuj ustalić też miejsce, w którym mogą przebywać.

Bizon: spróbuję, ale nie obiecuję.  Ja już lecę, na mnie czas.

Rafał: do następnego. Bądź pod telefonem, bo nie wiem, kiedy będę cię potrzebował.

  Bizon   poszedł w swoją stronę.  Ania i Rafał zostali jeszcze chwilę na miejscu.

Rafał:  to na dzisiaj chyba koniec?

Ania: tak.  Chodź, jedziemy do ciebie.  Powiedziałam już  moim chłopakom aby nie czekali na mnie z kolacją.

Rafał:  jesteś pewna, że chcesz porozmawiać z Anetą?

Ania:  oczywiście.

Rafał: to chodź, jedziemy.

Ania: wstąpimy jeszcze do sklepu po jakieś ciasteczka.

Rafał: czyli wolisz być przygotowana.  Chodź.

 Ruszyli w kierunku samochodu, a po małych zakupach, pojechali w stronę domu Rafała.

                              Środa, 8:15

W samochodzie.  Ania i Rafał jadą na komendę.

Ania: a jak Aneta?

Rafał:  rano nadal była smutna, ale mówiła, że już nie płakała nic w nocy.  Bardzo jej pomogłaś, dziękuję.

Ania: nie masz za co dziękować, naprawdę.

Rafał: oczywiście, że mam. Jestem twoim dłużnikiem.

Ania:  skoro tak twierdzisz, to wiem, jak możesz mi pomóc.

Rafał: jak?

Ania:  pojedziesz ze mną do więzienia. Chcę rozmówić się z Roksaną.

Rafał: jesteś pewna, że to dobry pomysł?

Ania: potrzebuję tego. Pokłóciłam się wczoraj o to z Darkiem.

Rafał: tu się zgadzam z Darkiem,  ale jeśli czujesz, że  ci to pomoże, to pojedziemy.

Ania: dziękuję.

Rafał: kiedy chcesz?

Ania: dam ci znać kiedy będę gotowa, ale wiem, że  nie ruszę bez tego do przodu.

 W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.

Rafał:  Tomek dzwoni, odbierzesz?

  Ania odebrała połączenie i włączyła od razu tryb głośnomówiący.

Ania: no cześć, jesteś na głośniku . Rafał prowadzi, co masz dla nas?

 Rafał: cześć Tomek.

Tomek: witajcie.   Udało mi się ustalić prawdopodobny adres  ciotki Pastorskich z którą byli naprawdę związani. Pojedziecie tam?

Rafał: a czy papież sra w lesie? Daj nam adres.

Tomek: tylko mówię wam, że  nie mam pewności, czy to aktualny adres.  Wiem jedynie, że na pewno mieszkała tam przed pięcioma laty.

Ania: no dobra, sprawdzimy to. I tak nie mamy nic innego, co mogłoby nas ruszyć dalej z tym śledztwem. Tomek, jak nazywa się ta ciotka?

Tomek:  Krystyna Góralicz.

                         45 minut później.

Komisarze pojechali do domu Krystyny Góralicz, która jest ciotką nieżyjących braci.  Ania zadzwoniła do drzwi, które za chwilę otworzyła kobieta dobiegająca może do siedemdziesiątki.

Ania: dzień dobry, pani Krystyna Góralicz?

Krystyna: tak.

 Rafał: Anna Palka i Rafał Kopacz. Policja kryminalna.

Krystyna:  w jakiej sprawie?

Rafał: możemy wejść?

Krystyna: wchodźcie.

Wpuściła ich do środka i wszyscy ruszyli w kierunku niewielkiego salonu.

Krystyna: chcecie może kawy, herbaty?

Ania: dziękujemy, nie zajmiemy pani dużo czasu.

Krystyna: to czemu do mnie przyszliście?

Rafał: interesują nas Norbert, Piotr i Łukasz Pastorscy.

Krystyna: ale oni nie żyją.

Ania: mamy realne dowody świadczące o tym, że Piotr i Norbert przeżyli wypadek przed ośmioma laty. Zginął jedynie Łukasz sześć lat temu w pożarze.

Krystyna: to nieprawda.  Zabiliście mojego brata i bratową i jeszcze macie tupet mnie nachodzić?!

 Rafał: chcemy tylko wiedzieć, gdzie znajdziemy braci Pastorskich.

Krystyna: nic wam nie powiem.

Rafał: w takim razie dopiszemy panią do kartoteki i postawimy zarzut utrudniania śledztwa.

Krystyna: napiszę na pana skargę!

Rafał: proszę bardzo. Mogę dać pani karteczkę, długopis i podyktować to, co może pani tam napisać.

Krystyna: pan jest bezczelny!

Rafał: ktoś musi, inaczej życie byłoby zbyt nudne.

Ania, która dotychczas milczała, postanowiła zareagować. Wiedziała  już, że jeśli ta słowna potyczka pomiędzy Krystyną Góralicz a Rafałem potrwa jeszcze dłuższą chwilę, to niczego nie dowiedzą się od kobiety. Uniosła tylko rękę w dół i przejęła inicjatywę.

 Ania: pani Krystyno, gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Mamy dwa zabójstwa, porwane dziecko, a wszystkie tropy prowadzą do  pani  siostrzeńców.

Krystyna: moi siostrzeńcy nie żyją!

Ania: jak powiedziałam wcześniej, mamy dowody świadczące o tym, że Piotr i Norbert przeżyli wypadek przed ośmioma laty. Kontaktowali się z panią?

Krystyna: nie skrzypiała mi szafka ani nic się nie przewróciło, nie  miałam żadnych sygnałów z zaświatów. To już wszystko? Chciałabym się położyć.

  Ania: tak, proszę tylko nie wyjeżdżać z miasta.

Krystyna: nie mam w planie żadnych wyjazdów.

                                Godzinę później

  W samochodzie.

Rafał: co o tym sądzisz?

Ania: sądzę, że niepotrzebna była ta twoja potyczka z nią, ale odnoszę wrażenie, że ona wie gdzie są  Pastorscy.

Rafał: też tak myślę.

Ania:  co robimy?

Rafał: damy tutaj Justynę na obserwację.

Ania:  to dzwonię do niej zaraz.

  W tej samej chwili zadzwonił jej telefon. Policjantka odebrała połączenie.

Ania: halo?  Co  ty do mnie  mówisz? Dobra, zaraz będziemy.

 Rafał: co jest?

Ania:  dobrze zrobiliśmy posyłając patrol pod twój dom. Ktoś usiłował porwać Anetę.

  11.30. Dom Rafała.

   Ania: biegnij do  Anety, ja biorę na siebie patrol.

Rafał ruszył w kierunku domu, w którym znajdowała się jego córka. Anka natomiast zaczęła rozmowę z policjantami.

 Ania:    Dawid i Krystian, co z wami? Jak do tego doszło?

Dawid: jesteśmy cali, nic nam nie zrobił ani Anecie.   Krystian poszedł z nią na zakupy, a ja obserwowałem teren. Zobaczyłem, że podjeżdża   auto, to zainterweniowałem.  Jeden z nich strzelił w moim kierunku, ale nie trafił.

Ania:  rozpoznałbyś ich?  Czy to byli bracia   Piotr i Norbert Pastorscy?

 Dawid: na sto procent.

Krystian:  cała akcja odbyła się przed domem.  Rafał ma zainstalowane kamery, wezmę  zapis.

 Ania: ja to zrobię, idę do środka. Panowie, cały czas tutaj jesteście.   Za trzy godziny będzie kolejna zmiana.

 Po rozmowie z policjantami, weszła do domu i ruszyła w kierunku salonu. Ujrzała w nim swojego policyjnego partnera, który cały czas przytulał zapłakaną córkę.

Ania: i jak?

Rafał: bardzo się przestraszyła, cały czas płacze.

Ania:  chłopaki powiedzieli mi, że cała akcja rozegrała się  przed twoim domem. Gdzie trzymasz zapis z  kamer?

Rafał: zaraz  przyniosę. Damy go od razu   Justynie, aby wyczyściła nagranie.

Ania: zrobisz to, jak Aneta się uspokoi.

  15:50. Komisariat przy Kasztanowej.

 Ania: i jak Aneta?

Rafał: właśnie skończyliśmy rozmawiać. Jest całkiem dobrze.

Ania: tyle dobrego.

  Do ich biura weszła Agnieszka.

Ania: cześć.  Masz dla nas  zapis?

Agnieszka: tak, posiedziałam trochę przy nim. 

Ania: odpal nagranie.

Agnieszka: oczywiście.

 Puściła komisarzom nagranie. Wszystko było doskonale widać –  było dwóch mężczyzn i obaj byli już znani komisarzom.

Rafał: Piotr i Norbert Pastorscy.   Dwa trupy sprzed 8 lat.

 Agnieszka: ale jakim cudem oni się ukrywali tyle czasu?

Rafał: dobre pytanie.

Ania:   a są jakieś wieści o Kaśce?

Agnieszka: żadnych. Minął już tydzień, a wszystko wygląda tak, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Tomek  monitoruje  zgłoszenia dotyczące zaginionych dzieci, ale żadnych konkretów.

Rafał: czyli nadal nie posuwamy się do przodu.  Znamy tylko sprawców, ale są oni nieuchwytni, dodatkowo nikt  nie może namierzyć Kaśki i wciąż nie trafiliśmy na ślad dziecka.

 Agnieszka: minęło już dziewięć  dni. To nie jest dla nich pierwszyzna.

                              Godzinę później.

 Komisarze są w gabinecie Starego, który zorganizował odprawę.

Stary: chcecie mi powiedzieć, że Piotr i Norbert wcale nie zginęli w tym wypadku?

Rafał: mamy już pewność. Dzisiaj próbowali uprowadzić moją córkę, a zapis monitoringu nie kłamie.

Stary: no to nieźle.  Wiecie już, co z Kaśką?

Rafał: nie. Nie pojawiła się w domu, nie ma jej także u rodziny. Child alert też nam nic nie dał. Jest wprawdzie pełno zgłoszeń, ale za każdym razem  jest to albo  ktoś podobny, a raz nawet  było dziecko odmiennej płci.

Stary:   ale minęło już 9 dni odkąd rozpoczęliście to śledztwo! Sprawcy są praktycznie cały czas o krok przed wami. Dodatkowo  wciąż nie wiecie, gdzie może przebywać Kasia Ignatowicz, a o porwanym dziecku już nie wspomnę!

Ania: szefie, robimy, co możemy.

Stary: to widocznie za mało możecie.

 W tej samej chwili  do drzwi zapukała Justyna.

 Justyna: szefie, mogę?

Stary: wchodź.

 Justyna: mam meldunek od jednego z patroli.  Namierzyli Kaśkę, co mają robić?

Stary: niech ją zgarniają do nas na fabrykę.

Justyna: przekazuję.

                           1,5 godziny później.

 Ania i Rafał przesłuchują Kasię Ignatowicz.

Ania: gdzie byłaś przez ten tydzień?

Kasia: różnie. Działałam trochę w sprawie,   a tak to ukrywałam się  w dwóch miejscach: na działce u koleżanki i  w starym baraku.

Rafał:  zostanie ci postawiony zarzut utrudniania śledztwa.

Kasia: wszystko już mi jedno.  Musiałam znaleźć własne dziecko i nie chciałam ryzykować jego życiem.

Ania: ale wolałaś ryzykować własnym. 

Kasia: ustaliłam, że za porwaniem Jacusia i zabójstwem Marcina stoją bracia Piotr i Norbert Pastorscy. Dotarłam już do jednej z ich kryjówek, ale  nic tam nie było, zero śladu.

Rafał: co to za miejsce?

Kasia: stara cegielnia, jakieś 90 km za miastem.  Nikogo tam nie było i nie zostawili żadnego śladu.

Rafał: jakaś druga miejscówa?

Kasia: nic nie wiem więcej.

Ania: to niewiele udało ci się ustalić.   A powiedz nam jeszcze, kontaktowali się z tobą porywacze?

Kasia: wczoraj  do mnie zadzwonili, ale nie zostawili żadnej dyspozycji.  Wiem jedynie, że Jacuś żyje.

Ania: gdybyś współpracowała z nami, to być może udałoby nam się ich wczoraj namierzyć!   Dzisiaj rano  Pastorscy próbowali  uprowadzić córkę Rafała! Normalna, kurwa, jesteś ?!

 Wypowiadając ostatnie słowa, podniosła znacznie głos, a Rafał nie próbował jej uspokoić. Natomiast   Kasia aż podskoczyła i nic nie odpowiedziała.  Nawet policjant musiał przyznać w duchu, że już dawno nie widział tak wzburzonej swojej partnerki. Sam już też jednak ledwo utrzymywał nerwy na wodzy słuchając Kasi, jednak starał się nie dać po sobie tego poznać.

Kasia: nie powiedziałam wam jednego.  Odkurzyłam swój stary kontakt i  ma dodatkowo popytać o Pastorskich na mieście. Wolałam się zabezpieczyć na wypadek, gdyby mnie zgarnęli.

Rafał: co to za człowiek?

Kasia: mój informator z czasów pracy w policji.  Ma do mnie dzwonić, jak coś ustali.

Ania: to zadzwonisz do niego teraz.

Kasia wykonała połączenie, jednak mężczyzna nie odebrał. Trzy kolejne próby również okazały się bezskuteczne. Po upływie trzydziestu minut przyszedł  SMS od mężczyzny z wyznaczonym miejscem spotkania. Kobieta spojrzała na jego treść.

Ania : gdzie się macie spotkać?

Kasia:    w naszym stałym miejscu spotkań. Pojadę tam z wami.

20:30.  Miejsce spotkania z informatorem.

Ania:  no i gdzie on jest?

Kasia: biały samochód.

Rafał: jest kilka białych aut.

Kasia:  białe Suzuki.

 Podeszli do wspomnianego samochodu. Niestety się spóźnili.

Ania: trzeci trup. Wzywam ekipę…

Rafał: jest jeszcze ciepły, więc zgon musiał nastąpić całkiem niedawno…

 21:50. Trwają oględziny zwłok informatora.

 Adam: cześć. Jeden precyzyjny strzał w czoło.

 Ania: kiedy zginął?

Adam: prawdopodobnie około 20:00.

Rafał: Mariusz, a wy coś macie?

Mariusz: prawdopodobnie sprawca przyjechał swoim samochodem, zrównał się z pojazdem ofiary i oddał strzał, który przeszedł przez szybę i trafił  ofiarę.

 Ania: macie ślady opon, łuskę? Cokolwiek?

Mariusz: nic.

 Rafał: super.

                          Czwartek, 12:00

Komisariat przy Kasztanowej.

Ania:  cały czas są o krok przed nami.

Rafał: ale mamy pewność, że obaj Pastorscy żyją.

Ania: tak, tylko, że zdążyli całkiem sporo narozrabiać.    Porwanie Marcina i Jacka Ignatowiczów,  napad na ciebie, próba porwania twojej córki,  trzy zabójstwa, napad na konwój, kantor i jeszcze  usiłowanie zabójstwa. Rafał, jesteśmy dosłownie w czarnej dupie z tym śledztwem.

Rafał:  Adam przyniósł już protokół z sekcji?

Ania: tak, ale  nie ma tam nic, co by się przydało.  Praktycznie wszystko powiedział już na miejscu zabójstwa Miłosza Królickiego.

Rafał: tak się nazywał ten informator Kaśki?

Ania: dokładnie tak. Miłosz Królicki,  35 lat.

Rafał:  tylko, że śledztwo cały czas stoi nam w martwym punkcie.  Patrol spod mojego domu coś meldował?

Ania: z tego, co mi chłopaki powiedzieli, to rozmawiali z tobą  przed siódmą. Od tamtej pory nic się nie działo.

  Ich rozmowę  musiał przerwać Tomek, który wszedł do ich biura.

 Tomek:   słuchajcie, być może mamy przełom.

 Ania: co jest?

 Tomek:   monitorowałem cały czas zgłoszenia dotyczące zaginionych dzieci.    Cztery minuty temu, otrzymaliśmy zawiadomienie, że  kasjerka na stacji benzynowej widziała  chłopca, który do złudzenia przypominał Jacka Ignatowicza.

 Ania:  to jedziemy tam!

                       Dwadzieścia minut później.

Stacja benzynowa, na której był widziany zaginiony chłopiec.

Komisarze weszli do budynku.  Skierowali swoje kroki w stronę kas, przy których stały  dwie kasjerki.

Ania:  która z pań do nas dzwoniła?

 Martyna: ja.

Ania: pani imię i  nazwisko?

Matylda: Martyna Kasztanowska.

 Rafał:  a ja poprosiłbym o zapis z kamer.

Matylda:  jestem pewna, że rozpoznałam tego chłopca, którego pokazują w telewizji.

 Po kilku minutach, wszyscy przeglądali zapis   z kamer monitoringu.

Ania: no faktycznie, to jest Jacek.

Rafał: ale poruszają się teraz zupełnie innym autem.

Ania: co robimy teraz?

 Rafał: obstawimy wszystkie drogi naszymi ludźmi. Dodatkowo dam  Tomkowi dane do monitorowania trasy pojazdu.

Ania:  a nie wystarczy tylko obstawienie dróg?

Rafał: wolę być zabezpieczony też  na wypadek potencjalnej ucieczki. Możemy się po nich wszystkiego spodziewać.

Ania: masz rację. Działaj.

 Policjant wyciągnął krótkofalówkę.

 Rafał: Do wszystkich jednostek. Trzydzieści minut temu ze stacji benzynowej na  Skałecznej, odjechało czarne Audi A4 o numerach KR 2921S! Powtarzam  czarne  Audi A4 o numerach KR 2921S!  W środku jest porwany dziesięcioletni Jacek Ignatowicz, zachowajcie szczególną ostrożność, powtarzam, zachowajcie szczególną ostrożność!

Wypowiadając ostatnie słowa, wsiadł do samochodu. Stamtąd  Ania  wybrała numer Tomka.

 Tomek: halo?

Ania:   Tomek,  jesteś na głośniku. Monitoruj trasę przejazdu  czarnego Audi A4 o numerach KR 2921S!   To jest auto Pastorskich.

 Tomek: ok,  zostanę na linii. Będę nawigował was na bieżąco.

                            Pół godziny później

 Ania:  Do wszystkich.   Tomek stracił  samochód Pastorskich z  zasięgu!  Jaka sytuacja u was?

 00:  00,  nie widać ich.

01:   Jedynka.  Nie ma ich.

02:  Dwójka,    nie ma tej Audicy.

 Rafał przejął krótkofalówkę od Anki.

 Rafał:     zajebiście.  Zostajecie na razie na pozycjach, może się pojawią.

 Po kilku minutach odezwał się Tomek.

 Tomek: mam ich z powrotem.  Słuchajcie, oni jadą przez las, który jest oddalony  o jakieś 20 km od was, tam dalej jest tylko magazyn.  Zaraz  ruszam  i dojadę tam z Agnieszką i Justyną. Jesteśmy bliżej, zaczekamy.

 Rafał: ok. Gdyby coś się działo, wchodzicie!

Ania: bierzemy Kaśkę?

Rafał: nie ma takiej opcji, już wystarczająco wywróciła nam śledztwo.

13:45.  Miejsce, w którym przetrzymywany jest Jacek Ignatowicz.

Ania: jaka sytuacja?

Justyna: w środku są  dziecko i bracia Pastorscy.  Praktycznie na pewno są uzbrojeni.

Ania: cholera.

 Agnieszka: wezwaliście oddział AT?

Rafał:  Aśka i Sebastian mają grubą sprawę i wzięli wszystkie dostępne siły. Musimy działać sami.

Agnieszka: a co z patrolami, które wam towarzyszyły?

Rafał: musieli jechać na interwencję.

 Ania: a tam co się dzieje?

Agnieszka: cisza i spokój. Czekaliśmy na was.

  Tymczasem ze środka  dobiegły ich jakieś odgłosy. Komisarze wraz z Agnieszką, Justyną i Tomkiem przysłuchiwali się rozmowie porywaczy za pomocą mikrofonu kierunkowego.

Norbert:  kurwa, Piotr, zrobiliśmy błąd, zabierając kaszojada na stację.

 Piotr:  trupów nikt nie będzie szukał.

Norbert: za długo trzymamy już tego bachora. Ryzykujemy zbyt wiele.

Piotr: zabijamy bachora i wysyłamy go  Ignatowiczowej w paczce?

Norbert: zabijamy, nie ma wyjścia. Potem dojedziemy córkę Kopacza.   Chętnie się z nią zabawię…

   W tej samej chwili  Ania i Rafał weszli do budynku wraz z asystentami.

  Ania: policja, na ziemię!

  Norbert  szybko chwycił za pistolet i  wystrzelił kilka kul w ich kierunku.  Szybko jednak przestał strzelać, gdyż trafił go pocisk, który został wystrzelony  przez Rafała. Ania i Justyna zostały przy rannym porywaczu.  Piotr natomiast  chwycił szybko  Jacka i zaczął wraz z nim uciekać w głąb magazynu.   Rafał, Tomek i Agnieszka postanowili się podzielić na dwa zespoły.    Policjant ruszył w lewo, asystenci w prawo. 

Agnieszka:  kurde, gdzie on jest?

Tomek: sprawdzamy to wejście, chodź.

 Weszli do jednego z pomieszczeń. Ujrzeli  tam chłopca, który był przywiązany do krzesła.  Cały czas płakał. Tomek od razu zaczął go rozwiązywać.

Agnieszka: Jacuś, widziałeś, gdzie tamten pan poszedł?

Jacek: nie wiem, w która stronę ruszył…

Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Można było tylko zobaczyć jak  Piotr Pastorski wbiegł do pomieszczenia i oddał dwa strzały. Słychać było też krzyk, który został  szybko urwany. Tomek   ocenił sytuację. Był w pułapce wraz z chłopcem, a na ziemi była postrzelona Agnieszka, która leżała w coraz szybciej powiększającej się kałuży krwi. Zdążyła już stracić przytomność...

 Piotr: teraz  odkładasz broń i  kopiesz ją w moim kierunku.

 Tomek: nie rób tego…

Piotr: broń w moją stronę albo strzelę  bohaterce w głowę. Już i tak całkiem nieźle oberwała…

 Tomek rzucił pistolet.  Na szali wciąż było życie Agnieszki, porwanego chłopca i jego, rzecz jasna.

 Piotr: bardzo dobra decyzja, ale muszę cię zmartwić. Ze mną się nie negocjuje. Zabiliście mi brata, teraz ja zabiję ciebie i dzieciaka. Nie przeszkodzisz mi….

 W tej samej chwili  osunął się na podłogę. Okazało się, że stała za nim Justyna, która strzeliła w jego kierunku. Asystentka podbiegła czym prędzej do Agnieszki.

Tomek: co z nim?

 Justyna: nie żyje.  Agnieszka  jest w kiepskim stanie.  Jeden z pocisków chyba trafił ją w serce, na pewno bardzo blisko niego. Nic wam nie zrobił?

Tomek: nie zdążył. Dzięki. Gdzie jest Rafał?

 Justyna:  niestety miał pecha. Pastorski go złapał i ogłuszył.  Anka jest przy nim.

Tomek: Piotr mówił, że Norbert został zabity.  To prawda?

Justyna: Norbert zginął od kuli Rafała.  Piotr złapał go   w innej części i miał zamiar  zastrzelić,  ale usłyszał, że znaleźliście dziecko, więc tylko ogłuszył Rafiego. Wbiegł potem  do was.  Znał znacznie lepiej ten labirynt korytarzy niż ja.

Tomek: tyle dobrego, że to już koniec tego śledztwa.

                             Piątek, 11:15

Następny dzień. Stary zwołał pilne zebranie. Są na nim obecni również Aśka i Sebastian.

 Stary: teraz wiadomo, że  Piotr i Norbert Pastorscy już na pewno nie żyją.

Ania:  i tak byli nieźli. Ukrywać się przez tyle czasu.

Stary: owszem.  Krystyna Góralicz  odpowie za utrudnianie śledztwa.  W toku dalszych czynności wyszło, że była z nimi w nieustannym kontakcie. Komunikowali się przez zaszyfrowany komunikator.

Aśka: mieliście naprawdę trudne śledztwo. Szefie, nasza sprawa już też została zakończona.

Stary:  gratuluję wam kolejnych rozwiązanych śledztw.

Rafał:  a co będzie z Kaśką?

Stary: stwierdzono, że działała w stanie wyższej konieczności i nie zostaną wyciągnięte wobec niej żadne konsekwencje, a ponadto tymczasowo włączymy ją do naszego zespołu. Taka jest decyzja z Głównej, niewiele miałem do gadania. Wszystko w związku z postrzałem Agnieszki.

 W tej samej chwili, mężczyzna otrzymał telefon. Wyszedł z biura.

 Ania: i co o tym myślicie?

 Aśka:  znów trzeba będzie się na nowo uczyć współpracy.  Tylko z tego, co się orientuję, to Kaśka nie chciała już wracać do policji.

Rafał:  no właśnie, też mnie to dziwi.

 Komisarze usłyszeli  dźwięk otwieranych drzwi. Okazało się, że szef zakończył już rozmowę i usiadł na swoim miejscu.

Sebastian: szefie, ten telefon był w sprawie Agnieszki, prawda?

Stary: tak.

 Nadal jednak nie podejmował tematu.

Sebastian: co się dzieje?

Stary:  Agnieszka Falecka  nie żyje.


                                                                              Wyrok:

Krystyna Góralicz  została skazana na karę  roku pozbawienia wolności za utrudnianie śledztwa.

Remigiusz Kozanecki został uratowany.

  Piotr i Norbert Pastorscy zostali zastrzeleni podczas akcji  odbijania porwanego Jacka Ignatowicza.

Agnieszka Falecka  zmarła w szpitalu wskutek odniesionych   ran postrzałowych.

 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.