piątek, 20 grudnia 2013

Na dwa fronty II

19:30. Wydział Spraw Wewnętrznych, przesłuchanie Tomka.
Inspektor: no i znowu się spotykamy. Cieszysz się?
Tomek: tak, wprost nie mogłem się doczekać. Umierałem z tęsknoty..
Inspektor:  brałeś udział w napadzie na jubilera. Znaleźliśmy twoją broń.
Tomek:  skradziono mi ją.
Inspektor: twoja koleżaneczka w zeszłym roku też była podejrzewana o zabójstwo niejakiego Aleksandra Mrozkiewicza. A teraz widzę, że  kolega najwidoczniej  zapragnął stanąć po ciemnej stronie  mocy...
Tomek: nie zapominaj tylko, Zawistowski, że  ona okazała się niewinna. Rozczaruję cię, tracisz tylko czas.
Inspektor: to jak wytłumaczysz broń na miejscu  napadu na jubilera?   Pistolet sam tam poszedł?
Tomek:  powiedziałem już tobie i tym twoim koleżkom, że mi tą broń do kurwy nędzy ukradli! Ile razy mam powtarzać?
Inspektor:  a ty wielki policjant, nie zauważyłeś tej kradzieży. Kiedy mogliby ci go skraść?
Tomek: we wtorek  wieczorem. Zostawiłem broń w aucie.
Inspektor:  zostaniesz tu do wyjaśnienia sprawy. Wyprowadzić tego delikwenta.
Asystent został wyprowadzony do aresztu.
                              Czwartek, 7:00
Komenda.
Aśka: przeanalizowałam  nagranie z napadu w kantorze.
Rafał: no i co z tego? Też je widziałem.
 Aśka:  to najwidoczniej nieuważnie oglądałeś.  Zobaczcie, jeden z napastników ma tatuaż na karku.
Rafał: no widzę.
Aśka: dałam maksymalne zbliżenie i uchwyciłam  fragment jego twarzy, a raczej tą bliznę.
Ania: jasna cholera...
Rafał: co jest?
Ania: przecież to Wojciech Ridecki! Współwłaściciel stacji benzynowej!
Rafał: faktycznie!
                             40 minut później.
Stacja benzynowa.
Aśka: zamknięte? Przecież stacje są zwykle całą dobę czynne.
Rafał: Seba, wyważaj drzwi.
 Seba  wyważył drzwi.   W środku ujrzeli    lężącą na podłodze Martynę Kalińską , a na zapleczu jej narzeczonego.
Aśka: cholera, żyje!
Seba:  Ridecki też.
Ania wyciągnęła telefon i zadzwoniła na  pogotowie:
- Anka. Przyślijcie mi karetkę do stacji benzynowej na Brzozowskiego. Szybko!
Rafał: dzwonię po ekipę.
10:45. Po zebraniu śladów przez ekipę techników, komisarze podsumują dotychczasowe ustalenia.
Asia przyczepiała zdjęcia członków gangu Szczeciniaka magnesami na tablicy poglądowej.
 Aśka:  Andrzej Szczeciński ,, Szczeciniak'' 34 lata. Herszt  gangu.  Zamieszkały na Krzesowickiej 14, ale   od dłuższego czasu tam nie przebywał. Jarosław ,,Jaro'' Stec, najbardziej zaufany człowiek Szczeciniaka, 34 lata.  Marek ,, Janek'' Janowiec,  31 lat.   To są nasi wszyscy podejrzani, brakuje nam tylko kreta.
Rafał: cała ekipa podejrzewana jest na razie o pięć napadów.  Trzy z nich zdarzyły się w zeszłym roku. Za każdym razem był to inny obiekt :   sklep z zabawkami,  cukiernia,  sklep spożywczy, kantor i jubiler.
Sebastian: za każdym razem są oni dobrze przygotowani.  Pierwsze podejrzenia odnośnie tego, że mamy kreta zrodziły się, gdy chcieliśmy trzykrotnie zatrzymywać Szczeciniaka, to on   za każdym razem znikał, a stan pomieszczenia wskazywał na to, że przebywał tam niedawno, ostatnio  zostawił tam nietknięte jedzenie na stole.
Agnieszka: tu wy jesteście, wszędzie was szukam. Dzwonili ze szpitala. Wojciech Ridecki nie żyje.  Zginął od tej rany postrzałowej.
Aśka: cholera.
Ania: może to cienki pomysł, ale  sama już nie wiem. Może Martyna dowiedziała się, że  Wojciech  brał udział w tym napadzie, to do niej strzelił.
Rafał: ale Anka, to pozbawione sensu. Potem sam miałby się postrzelić, tylko na tyle skutecznie, żeby potem umrzeć na stole operacyjnym?
Bartek:     niedaleko lasku w okolicach Brzezińskiego, ktoś ukradł  jakiejś parce samochód.  Jest niestety jedna ofiara.
Aśka: cholera..
11:20.   Miejsce zdarzenia.
Oprócz komisarzy na miejscu jest ekipa techników i lekarz sądowy.
policjant: ofiarą jest Weronika Kozarzewska, 22 lata. Zginęła od strzału w głowę.
Aśka: kto nas wezwał?
 mężczyzna: ja.
Aśka: pana godność?
mężczyzna: Marek Sitarski.
Aśka:  proszę podać markę i numery rejestracyjne samochodu.
Sitaski:  zielony Renault Megane,  WA 3909. Warszawskie blachy. Rozpoznałem tych ludzi, to  był ten bandyta, którego portret daliście do mediów.
Seba wyciągnął krótkofalówkę:
- Do wszystkich jednostek!   Szczeciniak i jego pomagierzy poruszają się zielonym Renault Megane o numerach WA 3909, powtarzam, Szczeciniak  porusza się wraz z koleżkami  zielonym Megane o numerach WA 3909!  Nie wiemy niestety,  jaką trasą się poruszają.
00: przyjąłem.    Obstawiamy wszystkie wylotówki.
- ma się rozumieć.
Aśka: niech pan teraz powie, jak to było.
Sitarski: zatrzymał nas pewien mężczyzna.   Wydawał mi się być on znajomy, teraz już wiem, że to ten Szczeciniak czy jak mu tam.   Machał rękoma, że niby potrzebuje pomocy. Zatrzymałem się, a tu nagle wyskoczyło dwóch oprychów, wywaliło mnie i Weronikę z samochodu i wtedy....
Aśka: Weronika wtedy  dostała w głowę?
Sitarski: nie! Weronika zerwała kominiarkę jednemu z gości i wtedy ten trzeci, Szczeciniak  strzelił.  Dlaczego akurat ona?!
                             Trzy godziny później.
Szpital.
Komisarze zjawiają się w szpitalu, dostali bowiem wiadomość, iż Martyna Kalińska odzyskała przytomność.
Ania: to może my z Aśką wejdziemy, a wy pogadacie z lekarzem?
 Rafał: niech będzie..
Kobiety weszły do sali. Seba z Rafałem zaczepili lekarza.
Rafał: doktorze, co z Martyną Kalińską? Jak się ona czuje?
lekarz:   została postrzelona w brzuch, ale jej życiu nie zagraża raczej niebezpieczeństwo.  Jest trochę słaba, ale  sądzę, że do poniedziałku  ją wypiszemy, jeśli  jej  stan się nie pogorszy.
W tym samym czasie,  Ania i Aśka rozmawiają z Martyną Kalińską.
Aśka: jak do tego doszło?
Martyna:  krótko przed 7:00 wpadło  na stację trzech facetów.   Byli to na pewno ci napastnicy z wtorku.    Początkowo myślałam, że to  jacyś klienci, bo nie mieli kominiarek, ale zaraz po wejściu je założyli. Nie zdążyłam nawet im się przyjrzeć.  Jeden z nich strzelił do mnie.  Upadłam. Kątem oka, widziałam, że Wojtek próbował  uciec na zaplecze, ale za nim pobiegli. Zanim straciłam przytomność, usłyszałam strzał. Powiedzcie mi, co z Wojtkiem?
Ania: Wojtek nie żyje.  Zginął od trzech   strzałów.
Martyna: kamery nic nie mogły zarejestrować, bo się wczoraj wszystkie zepsuły.
Ania:  ustaliliśmy, że pani chłopak brał udział w napadzie na  kantor.
Martyna: Wojtek  i napad na kantor? Toć to do niego nie podobne. Mogłyby panie już wyjść? Chciałabym się zdrzemnąć.
Aśka: oczywiście, proszę szybko wrócić do zdrowia.
                                           Piątek, 10:40
Komenda.
Aśka:  świetnie, teraz  stoimy  w martwym punkcie. Nie wiemy gdzie są Szczeciniak i jego ludzie. Nie wiemy, czy kolejny napad szykują, nie mamy po prostu nic.
Sebastian:  a ja uruchomiłem wszystkich swoich informatorów. Może tą drogą coś się ustali..
Rafał: może..
Ania: rozmawiałam z Justyną...
Rafał: i co u niej?
Ania: nieciekawie.  5 dni temu została potrącona przez samochód. Jej nie stało się nic poważnego, ale dziecko niestety....
Sebastian: dlaczego los jej nie oszczędza? A jak ona to znosi?
 Ania: prosiła, żeby  nie dzwonić do niej z wyrazami współczucia. Niby jest silna, ale widać, a raczej słychać, że strasznie to przeżywa.
Rafał: a jak Tomek?
Sebastian: dzisiaj o 8:00 miał przesłuchanie. Prokurator chce mu stawiać zarzuty.
Rafał: kurwa.
Bartek: słuchajcie, był kolejny napad! Bank na Kamiennej! Trzy ofiary.
Rafał:  jeszcze tego brakowało...
 30 minut później.  Miejsce napadu.
  policjant:   ofiarami są Katarzyna Rygielak, Anna Grawelska  i Mariusz Litowski. Dwie kasjerki i ochroniarz.
Ania: a kamery coś zarejestrowały?
policjant: coś ty. Zepsute są.
Komisarze poszli do Adama.
Adam: wszyscy zginęli od strzału w tył głowy.
Aśka: cholera.  Mamy jakieś ślady?
technik: żadnych. Nawet łuski zabrali.
Aśka: zawodowi pieprzeńcy..
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
- Tak, Bartek? Co?! Dobra, dzięki ! Masz duże piwo, co ja gadam, dwa piwa!
Ania: a ty znowu o piwie. Co jest?
Rafał: patrol namierzył  zielonego Megane, którym porusza się Szczeciniak i jego banda przygłupów.  Znajduje się obecnie na skrzyżowaniu ulic Wielickiej i Bielewskiej.
Ania: no to jedziemy.
 11:50. Trwa pościg za    sprawcami napadów.
Aśka:   dokąd oni jadą, cholera jasna?
 Ania: kierują się chyba na jakieś forty.
Rafał:ale po co właśnie tam?
 Ania: no  w okolicy jest tylko jedna rudera.
 00: W27 dla 00!
Aśka: W27, zgłaszam się..
00: Szczeciniak i jego ludzie, kierują się   na forty w pobliżu Rakowskiego.  Co mamy robić?
Aśka: czekajcie tam na nas!   Trzeba będzie opracować plan.
00: Przyjąłem.
 20 minut później. Forty
Przed ruderą, komisarze śledzą plan budynku.
Sebastian: znam te forty.  Są dwa wejścia. Jest pełno różnych pakamer.  Anka, Bartek,  Agnieszka, idziecie ze mną!  Rafał,Tomek, ruszacie z Aśką! Wchodzimy dwoma wejściami.
Aśka: no dobra. Ruszamy.
 Weszli w głąb ruin.  W jednej z pakamer Aśka i jej ekipa ujrzeli   członków gangu.  Przestępcy nie spodziewali się zatrzymania.   Aśka, Rafał i Tomek skuli  ich. Brakowało jednak kreta.
Aśka: leżysz! Jak się nazywa wasz czwarty człowiek?!
 Szczeciniak: gówno ci powiem!
Aśka: jak on się nazywa ?!
Szczeciniak: wal się.
Aśka: wyprowadzamy ich.
Wyprowadzili mężczyzn. Ania,  Agnieszka, Bartek i Seba poszukiwali kreta.  Rozdzielili się na dwie ekipy.  W pewnej chwili Sebastian odwrócił się. Ujrzał Anię, która miała broń przyłożoną do głowy.
Darek: jeszcze jeden krok, a odstrzelę suce łeb!
 Sebastian: Darek, wypuść ją!
Darek: chciałbyś. Rzucaj broń i kopnij ją  za siebie.
 Wykonał polecenie. Nie chciał ryzykować życiem koleżanki.
Sebastian: Darek, ty pracujesz w policji.   Wypuść ją, człowieku! Ze względu na naszą znajomość.
Darek: obsługiwałem  tam u was tylko monitoring. Nawet nie wiesz, jaki śmieszny hajs, tam za to u was dają, a tu przynajmniej mam korzyści finansowe!
Sebastian: a po co wrabiałeś w to wszystko Tomka?
Darek: z zemsty. Trzy lata temu  odbił mi kobietę.
Sebastian:   tylko dlatego, że odbił twoją kobietę, postanowiłeś posłać go za kratki?
Darek: właśnie dlatego. Pożegnaj się z nią.
Seba wyjął spod kurtki swoją drugą broń.  Nie zdążył jednak strzelić do Darka, bowiem to  on był szybszy. Trafił.  Komisarz upadł na ziemię. Anka  od razu podbiegła do Seby.  W tym samym czasie, Aśka i jej ekipa  zauważyli uciekającego Darka.  Ten na ich widok strzelił do Bartka.  Asystent   dostał w ramię, a Aśka   puściła w jego kierunku strzał. Mężczyzna upadł.
Aśka: Darek? To byłeś ty ?! Dlaczego?
 Darek:   miałem przynajmniej z tego korzyści finansowe!
Aśka:   teraz poradzisz sobie jakoś bez kasy w więzieniu...
 Rafał dostrzegł w oddali Ankę i Sebę.  Okazało się, że Sebastian dostał w bok.
Anka: Seba jest ranny. Dzwońcie na pogotowie.
Rafał: już wezwaliśmy.  Zaraz będzie też radiowóz...
                                     Wyrok:
 Andrzej ,,Szczeciniak'' Szczeciński, Jarosław ,, Jaro'' Stec i Marek ,,Janek'' Janowiec zostali skazani na dożywocie.
Dariusz Szamanka został skazany  na 15 lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Tym śledztwem, kończę swoją blogową karierę. Dziękuję wszystkim, którzy śledzili ją od początku do końca.  Chcę podziękować także tym, którzy wpadli tu i zostawili chociaż jeden komentarz. Także tym, którzy nie  zostawili żadnego.  Dotychczas ukazało się 149 scenów. Wliczając ten dzisiejszy -150. Uznałem, że lepiej jest zakończyć działalność wtedy, gdy potencjał jeszcze jest. Jeszcze raz dziękuję.

sobota, 7 grudnia 2013

Na dwa fronty

                                                   Wtorek, 17:30
Doszło do napadu na stację benzynową. Śledztwo rozpoczynają Ania i Rafał.  Przed budynkiem, stoi współwłaścicielka.
Martyna:  dobrze, że jesteście. Martyna  Kalińska. Prowadzę wraz z narzeczonym tą stację  benzynową.
Ania: są jacyś ranni?
Martyna:  tylko mój narzeczony.   Wojtek  dostał w ramię, ale okropnie krwawi. Dzwoniłam nawet na pogotowie, ale  jeszcze nie przyjechali...
 W tej samej chwili nadjechało pogotowie.
ratownik medyczny: gdzie jest ranny?
Martyna: tam w środku.   Pomóżcie mu...
Wszyscy weszli do stacji.  Komisarze postanowili  przesłuchać współwłaścicielkę. Kobieta w dalszym ciągu płacze, nie potrafi się uspokoić.
Ania: była pani wtedy  na stacji?
Martyna: tak.
Rafał: spokojnie, po kolei,  jak doszło do napadu?
Martyna:    około 16:50, weszło trzech zamaskowanych typów. Dwóch z nich przyłożyło mi i klientowi broń do głowy, a Wojtek miał dać im utarg z zeszłego tygodnia.  Spełnił te żądania, a potem ci go postrzelili i uciekli z utargiem. Zaraz potem klient zwiał, a ja zadzwoniłam po was..
Rafał: moglibyśmy zobaczyć monitoring?
Martyna: oczywiście.
Komisarze zobaczyli nagranie. Wyglądało to dokładnie tak jak  opisała Martyna Kalińska. Niestety komisarze nie wiedzą, jakim pojazdem poruszają się napastnicy. Ania i Rafał wyszli z stacji. Okazało się, że ktoś obserwował budynek.
Rafał: ej kolego, co tu robisz?
Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Ania złapała go po   chwili.
Ania: kolega zadał ci pytanie. Może łaskawie odpowiesz?
mężczyzna: nie.
Ania:  to na komendzie sobie porozmawiamy, łaskawco.
22:20. Trwa przesłuchanie  mężczyzny, który obserwował stację benzynową, w której doszło do napadu.
Ania: panie Krzysztofie Arszański,  chce pan sobie do końca życie zniszczyć?
Arszański: może..
Rafał: napadłeś wraz ze swoimi kompanami na tą stację ,  wzięliście dwóch zakładników, potem postrzeliłeś współwłaściciela. Dlaczego?
Arszański: w to już mnie nie wrobicie.
Ania: więc słucham, co robiłeś dzisiaj  około 16:50?
Arszański: byłem w supermarkecie.
Ania: kto to potwierdzi?
Arszański: kierowcy, których mijałem w drodze do supermarketu,  klienci w sklepie, pani kasjerka oraz sympatyczna pani z ochrony...
Rafał: Arszański, przestań gadać z nami jak z jakimiś idiotami. Kim byli twoi wspólnicy? Nazwiska, adresy!
Arszański:  to nie byłem ja do cholery!
Rafał: widzisz, pogadałbyś z nami na miejscu, byłbyś wolny. Po co poszedłeś na tą stację?
Arszański: chciałem zobaczyć jak wy pracujecie. To wszystko.
Ania:   Arszański, mogłeś nam powiedzieć to od razu, a nie uciekać. Nie ma co, kilka godzin śledztwa, poszło przez ciebie w dym.    Jesteś wolny.
                                            Środa, 11:45
Komisarze pojechali  na stację benzynową, w której doszło do napadu. Chcą przesłuchać Wojciecha Rideckiego- współwłaściciela stacji.
Wojciech: państwo prowadzą sprawę tego wczorajszego napadu?
Ania: tak.  Mamy do pana kilka pytań.
Wojciech: słucham.
Rafał:  przejrzeliśmy jeszcze raz to nagranie i zaintrygowała nas jedna rzecz.   Nie nacisnął pan alarmu, który macie założony na wypadek napadu. Dlaczego?
Wojciech: nie chciałem ryzykować życiem Martyny,  w końcu  mam już właściwie tylko ją.  Zmusili mnie do oddania utargu, zrobiłem to, bo zabiłby Martynę..
Rafał:  doskonale rozumiemy,  oddał pan ten utarg i   jeden z napastników strzelił do pana. Rozpoznał pan któregoś z napastników?
Wojciech: niestety nie, przepraszam.
 13:30. Komenda.
Aśka: cześć.   Stary włączył nas do waszej sprawy.  Mieliśmy jakiś miesiąc temu napad na kantor. Schemat działania podobny. Trzech sprawców, jeden celuje do  sprzedawcy, dwaj pozostali  wzięli dwóch zakładników, zmuszając  sprzedawcę  do oddania pieniędzy.
Rafał: jacyś podejrzani czy też punkt zaczepienia?
Sebastian: podejrzewamy, że za tymi napadami stoją ludzie Szczeciniaka.
Bartek:   jedźcie na Żołnierską! Był kolejny napad.  Jubiler.  Jest jedna ofiara.
Ania: cholera...
14:10. Jubiler na Żołnierskiej.
Na miejscu jest już ekipa techników.
policjant: cześć. Ofiarą jest Wiktor Walas,  30 lat. W środku jest  młoda kobieta. Została wzięta na zakładniczkę. Napastnicy ukradli  jakieś 2000 zł i  praktycznie całą biżuterię. Jej wartość szacuje się na kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset tysięcy.
Aśka: dobra, ja idę przejrzeć monitoring.
Ania: jasne.
Rafał: ej, co tam w rogu jest? Pistolet? [ podniósł leżący przedmiot]
Sebastian: Mariusz, zabezpieczyć ten pistolet!
Mariusz: jasne.
                 ***
Adam: no cześć wam. Zamordowany miał pecha. Dwa strzały, jeden przeciął tętnicę szyjny, a drugi obojczykową. Szybko się wykrwawił.
Rafał: zawodowiec?
Adam: najprawdopodobniej.
Sebastian: nie pasuje mi tylko ten pistolet zostawiony  w rogu.  Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam: około 13:00.
Rafał: no dobra, Seba, musimy do jego  domu jeszcze podjechać.
Sebastian: ok.
14:35. Dom  ofiary.
matka Wiktora Walasa wpuściła komisarzy do środka.
 matka: a kim państwo są?
Sebastian: Policja. Wątroba i Kopacz. Wiktor Walas, to pani syn?
matka: tak.
Rafał: mamy złą wiadomość. Pani syn nie żyje.
matka: jak do tego doszło?
Sebastian: doszło do napadu na sklep jubilerski, który prowadzi pani syn.  Dostał 2 kule, które uszkodziły tętnice.
matka: proszę oszczędzić mi szczegółów. Nie wiem, kto mógłby go skrzywdzić. To był taki dobry człowiek. Mogłabym zostać sama?
Sebastian: no dobrze.. do widzenia..
  15:05. Rafał i Sebastian wracają na miejsce napadu na sklep jubilerski. Ania rozpoczyna przesłuchanie zakładniczki.  Kobieta dopiero teraz się uspokoiła.
Ania: teraz spokojnie i po kolei,  jak doszło do tego napadu?
kobieta: chciałam kupić siostrze pierścionek na urodziny.   W pewnej chwili, poczułam szarpnięcie, chwilę później poczułam broń przy głowie. A potem... potem...  ktoś zabił tego  sprzedawcę na moich oczach, a oni uciekli. Było ich trzech, dwóch mnie trzymało, a  trzeci celował do niego, aż  w końcu zabił..
Ania: potem pani zadzwoniła na policję, tak?
kobieta: tak. To już wszystko?
Ania: na razie tak, ale będziemy w kontakcie..
17:20. Komenda.
Aśka:  coś mi nie pasuje w tym wszystkim.  Próbowaliśmy zatrzymać  w ciągu tego miesiąca ludzi Szczeciniaka już trzy razy i za każdym razem nagle zmieniali metę. Podejrzane.
Rafał:  sądzę, że w związku z tym możemy mieć kreta.  Kto wiedział o tej akcji?
Aśka: praktycznie wszyscy.  Aga na bank odpada, bo  pracuje tu dopiero od  10 dni.
Do pomieszczenia weszła wspomniana asystentka.
 Agnieszka:  z tej broni, którą znaleźliście w tym sklepie jubilerskim, zastrzelono Wiktora Walasa.
Sebastian: to raczej było do przewidzenia..
Agnieszka: ale nie wiesz jednego Sebastian. To jest broń Tomka.
Aśka: co takiego?
Agnieszka:     no z broni Tomka zastrzelono tego Wiktoria Walasa. Został jakieś 10 minut temu aresztowany przez wewnętrznych.  Tomek twierdzi, że ktoś mu ukradł broń.
 Sebastian: no, a gdyby nawet jeśli Tomek miałby za tym stać, co wiadomo, że nie jest prawdą, to dlaczego  zostawiałby pistolet? I to jeszcze z odciskami? Ewidentnie ktoś go wrabia.
Agnieszka: powiedz to samo wewnętrznym..
                        W tym samym czasie.
Kryjówka Szczeciniaka.
Szczeciniak  właśnie  słuchał muzyki na słuchawkach. Do jego gabinetu wpadł jak strzała jeden z jego wspólników.
Szczeciniak: czego?! Nawet chwili spokoju już mieć nie można!
Jaro: szefie,  jest telefon.
Przestępca wziął od mężczyzny telefon.
- Halo?
-  szefie, aresztowali tego asystencika jakieś 10 minut temu na komisariacie. Można rzec, że  wszystko idzie zgodnie z planem...
Rozłączył się. Teraz nie było już wątpliwości, że w komendzie znajduje się kret....

piątek, 22 listopada 2013

Podsłuch II

                                             Środa, 6:50
Ania dojechała właśnie do parku na Kosmana, gdzie miało się odbyć jej spotkanie z wczorajszym rozmówcą.   Tą osobą była kobieta, mniej więcej  około 40-50 roku życia - tak wywnioskowała komisarz po  jej głosie.  Spóźniła się dwadzieścia minut, gdyż zaspała. Nie wiedziała  nawet jak ona wygląda, więc wyciągnęła telefon i wybrała jej numer. Okazało się, że  siedziała na ławce.   Ania podeszła do niej i  .... spostrzegła, że ma nóż wbity w  brzuch!  Sprawdziła puls. Na jakąkolwiek pomoc, było już za późno. Wezwała ekipę, zadzwoniła także do Rafała,  po czym postanowiła przeszukać ofiarę.  W jej torebce, znalazła kartkę, na której nie było nic napisane. Niewiele myśląc, schowała ją do kieszeni kurtki, licząc na to, że zostaną wyodrębnione jakieś ślady oprócz odcisków palców ofiary...
                  Godzinę później
Ania:  Rafał, ofiarą była Gizela  Gwiazdorska, 43 lata.
Rafał:   to ty ją znalazłaś?
Ania: no tak.   Wczoraj, dokładnie o 23:41, gdy wracałam do domu, zadzwoniła do mnie i mówiła, że chce się spotkać   o 6:30  w tym miejscu. Twierdziła, że ma istotne informacje dla śledztwa.
 Ich rozmowę przerwał patolog.
Adam:  zgon nastąpił  około   6:20.  Zginęła od ciosu nożem w brzuch.  Wykrwawiła się.
Ania:  gdybym  nie zaspała, tylko przyjechała przed czasem, nie doszłoby do tego wszystkiego..
Rafał: nie zadręczaj się...
12:00. Dom Bieniasewiczów.
Ania:  Rafał, zobacz. Czerwona Yamaha stoi na podjeździe.
Rafał: co więcej, nawet numery się zgadzają..
  Ania zapukała do drzwi. Otworzyła  Dorota Bienasewicz.
 Dorota: słucham?
Rafał: jesteśmy z po...
Dorota: Grzesiek, uciekaj, gliny!
 Mężczyzna    uciekł przez okno.  Rafał wyszedł z domu i rozpoczął za nim pościg.  Szybko go złapał, bo Grzegorz miał problem z płotem. Rafał skuł go.
Rafał: uciekać, to każdy jeden chce, ale kondycja już nie taka, prawda Grześ?
Grzegorz: dopadnę cię, psie jeden!
 Rafał:    w drugim życiu.  Odpowiesz za zabójstwo, porwanie i wymuszenie okupu.
Grzegorz:  jakie kurwa  zabójstwo?! Do wymuszenia kasy się przyznaję, ale nie porwałem tej gówniary!
Rafał: to gdzie ona teraz jest?!
Grzegorz: nie wiem!
Rafał:   za wymuszenie okupu i tak odpowiesz.  Skąd wiedziałeś, że Sądzińska zaginęła?!
Grzegorz: idioci... Nie było żadnego porwania! Obserwowałem tą gówniarę od dłuższego czasu.
14:30. Komenda.
Ania:  coś mi tu nie gra.    Bienasewicz  wymusił okup, a gdzie Paulina? Skąd on na dodatek wiedział o  jej zaginięciu?
Rafał:  obserwował dom w poniedziałek.   Paulina po prostu uciekła z domu, ale jeszcze nie wróciła.
Ania:   nieźle. Eh, jeszcze papierzyska musimy powypełniać..
Rafał: no niestety.
 20 minut później.
Ania: ale numer...
Rafał: co jest?
Ania:  zapomniałam ci powiedzieć, ale wyciągnęłam z torebki ofiary kartkę.
Rafał: co zrobiłaś? Przecież tam mogą być jakieś ślady!
Ania:  właśnie w tym celu to zrobiłam. Wiem już nawet po co  Gizela Gwiazdorska chciała się ze mną spotkać!
Rafał: przecież to jest pusta kartka.
Ania: Rafał, rusz głową. Wiesz do czego służy tzw. długopis sympatyczny?
Rafał: no, że nie widać zapisu, a odczytać go można za pomocą specjalnego światła UV.
Ania: no właśnie.  Na tej kartce jest napisane:  Lipowa 7.
 Rafał:  sugerujesz, że tam może ukrywać się  Paulina?
Ania:  własnie tak.
Rafał: obyś się nie pomyliła.. Jedziemy.
Ania: poczekaj, weźmiemy Agę.
16:40. Lipowa. Opuszczone domy.
Agnieszka: która to był dom?
Ania: 7.
Agnieszka:  dziwna numeracja, tu jest 4, a tu 6.
Rafał:    tam  na wprost  jest 7!
Ruszyli w kierunku domu.
Agnieszka:  ok, wchodzimy.
Ania: zamknięte. Rafał, masz wytrych?
Policjant bez słowa otworzył drzwi.
Rafał: dobra, wchodzę.  Ubezpieczacie mnie.
 Agnieszka: jasne.
  Mężczyzna wszedł do  domu.  Miał on tylko trzy pokoje.  Wszystkie zamknięte na klucz. Rafał  otworzył  jeden z pokoi.  Wszedł tam.  Ujrzał przykutą do łóżka dziewczynę.  Od razu ją poznał, to była Ewelina!
 Rafał: Ewelina, spokojnie. Jestem  z policji, nic ci nie zrobię.
Ewelina:   który  to dzień i rok?
Rafał: 25 września 2013. Jesteś tu już 6 lat.
Ewelina: zabierzcie mnie stąd!  Nie chcę tu być ani chwili dłużej..
Rafał: teraz cię rozkuję.
 Jednak w kajdankach nie było klucza. Rafał próbował rozkuć ją  kluczem od swoich kajdanek, jednak ten nie pasował. Do pomieszczenia weszła Ania z Agnieszką.
Agnieszka: Rafał, trzymaj wsuwkę.
Rafał: dzięki!
Rafał   zdjął z wsuwki plastikową końcówkę i   wsadził ją do dziurki od klucza.  Po chwili wyswobodził dziewczynę z kajdanek.
 Ania: dzwonił Bartek. Paulina wróciła do domu. Jest cała i zdrowa.
 Rafał: dobre i to.  Teraz jedziemy do szpitala.
19:00. Do szpitala  przyjechali rodzice  Eweliny Sądzińskiej wraz z  drugą córką.
Rafał: pan nie wejdzie.
 Piotr: ale jak to?
Rafał: tak to. Ewelina nam wszystko powiedziała.   To pan ją przetrzymywał i gwałcił w tym domu, przez te lata.
Piotr: bzdura!  Gwiazdorska pewnie wam bzdur naopowiadała!
 Ania: a więc to pan ją zabił?
Piotr: nie zrobiłem tego!
 Rafał: Ania, skuj go!
 Ania   włożyła rękę do kieszeni w celu wyciągnięcia kajdanek.  Było w niej coś jeszcze. To  był podsłuch.
 Ania:  zabił pan Gizelę Gwiazdorską, bo chciała ujawnić, gdzie przebywa Ewelina!  Podłożył pan podsłuch do kieszeni mojej kurtki i w ten sposób dowiedział się o planowanym spotkaniu z  nią. Skąd pan ją znał?!
 Piotr:  była moją kochanką!   Trzy dni temu zostawiłem ją! Dowiedziałem się, o której macie to całe spotkanie, a potem przyszedłem gdzieś o 6:10. Miałem farta, była już tam, przeważnie o szóstej rano, przed pracą  szła do tego parku.  Podszedłem do niej i dźgnąłem w ten brzuch . Nie przewidziałem tylko, że ten adres spisała na kartce!
Okazało się, że wszystko słyszała Paulina.
Paulina: tato, coś ty zrobił?!
Piotr  przyciągnął ją do siebie i wyjął broń.
- Zabiję ją!
 Ania: odłóż to! Nie pogrążaj się już do końca!
-    Pozwólcie mi uciec!
Rafał: zobacz, odkładamy broń.
 Komisarze rzucili broń i kopnęli w tył.   Sądziński ruszył wraz z córką na schody.  Tam akurat była Agnieszka.  Zaczęła się szarpać z mężczyzną. Paulina wykorzystała sytuację i wyrwała się  z rąk ojca.  Przewagę   utrzymywał Sądziński. W pewnej chwili, zagapił się i asystentka wykorzystała jego nieuwagę. Odepchnęła go, a on ją pociągnął w dół za sobą. W efekcie, oboje spadli  ze schodów. Agnieszka szybko wstała i  usiadła na  Sądzińskim. Skuła go w kajdanki.
 Agnieszka: leżysz! Jesteś aresztowany pod zarzutem   wielokrotnego gwałtu na swojej córce, wzięcia zakładnika oraz zabójstwa Gizeli Gwiazdorskiej!
  Sądziński:  jeszcze cię dopadnę!
 Akurat w szpitalu pojawiło się dwóch mundurowych, którzy przechwycili mężczyznę. Do asystentki podbiegli komisarze.
 Ania:  świetna robota.  Jesteś cała?
Agnieszka:   w jednym kawałku. Dzięki.
Wyrok:
Piotr Sądziński, za  zabójstwo Gizeli Gwiazdorskiej, wielokrotne zgwałcenie swojej córki Eweliny, pozbawienie wolności i wzięcie zakładnika  został skazany na dożywocie.
Grzegorz Bieniasewicz, za wymuszenie okupu i groźby został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat.
Ewelina Sądzińska przebywa pod opieką psychologa.
Aleksandra Sądzińska   rozwiodła się z mężem.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Podsłuch

                                           Poniedziałek, 20:50
Rafał: wiesz może, co tam u Justyny?
Ania:   z tego co mi Aśka z Sebastianem mówili, to zaszła w ciążę w wyniku gwałtu.
Rafał:  życie jej nie oszczędza.  Najpierw zabito jej męża i córeczkę, potem sprawcą tej zbrodni okazał się jeden z jej przyjaciół, a teraz ta ciąża .
Ania: no nie, ale co zrobić.
Rafał: co teraz zrobi?
Ania: mówi, że chce urodzić.
00: 00, dla W27.
Ania: zgłaszam się.
00:    Do wszystkich jednostek! Zaginęła czternastoletnia  Paulina Sądzińska. Nie wróciła do domu po lekcjach. Jej rodzice mieszkają na  Zubczyńskiego 11. Kto jest najbliżej?
Rafał: to niedaleko.
Ania: W27, udajemy się tam!
21:25.   Dom rodziców zaginionej nastolatki.
ojciec: no nareszcie... Ile można na was czekać?
Rafał:  jesteśmy najszybciej jak się tylko dało.
matka: szukajcie Pauliny, proszę was.  Naszej drugiej córki do tej pory nie znaleźliście, więc znajdźcie chociaż Paulinę..
Ania: ale o czym pani mówi?
matka: nasza córka, Ewelina zaginęła 6 lat temu.   Za dwa miesiące miałaby 20 lat, a do tej pory nikt jej nie znalazł.
Ania: a jak państwo sądzą, kto mógłby stać za zaginięciem Pauliny?
matka: nie wiemy. Nikomu nie wchodzimy w drogę.
 Rafał:  wezwiemy ekipę z psami tropiącymi.  Założymy też podsłuch na wszystkie  państwa telefony. Warunek jest taki: któreś z rodziców musi być cały czas w domu.
matka: ale my dużo pracujemy z mężem...
Ania: a chce pani, żeby  Paulina się odnalazła?!
matka: dobrze,  będę cały czas w domu.
Ania: poprosimy  jeszcze o jakąś bluzkę, sweter, czy nawet podkoszulek  Pauliny, cokolwiek, tylko, żeby nie było to wyprane.
matka: zaraz poszukam.
22:00. W czasie, gdy  w domu montowane są podsłuchy,  Rafał  wraz z ekipą z psami tropiącymi przeszukuje okolicę.
Rafał: Mariusz, macie coś?
 Mariusz:    na chwilę obecną, to pies znalazł tylko  rękawiczkę dziewczyny oraz jej telefon komórkowy.
Rafał:  30 nieodebranych połączeń. Wszystkie od rodziców . Tomek, sprawdzisz ten telefon. Wnikliwie!
Tomek: jasne.
                                                        Wtorek, 12:00
Pies tropiący oprócz telefonu zaginionej i rękawiczki, niczego nie znalazł. W dalszym ciągu trwa nerwowe oczekiwanie na  odzew porywacza.
matka: czekamy już 15 godzin..
Ania:  w ponad 90% przypadków,  porywacze kontaktują się z rodziną porwanego w ciągu doby.
ojciec: ale wy mieliście psy tropiące! Znalazły one chociaż coś?
Rafał: telefon  Pauliny i rękawiczkę.
W tej samej chwili zadzwonił telefon stacjonarny.  Matka, gdy otrzymała pozwolenie, odebrała telefon.
- Halo?
-  Hej mamuśka. 50000 tysięcy i córeczka będzie twoja.  Masz czas do 15:30. Park na Mlecznej.
- Będę.
- Jeśli zobaczę gliny, zastrzelę sukę. Przedtem się zabawię...
Rozłączył się.
Bartek: za krótko.
Ania:  mają państwo te pieniądze?
ojciec:  nie mamy całej sumy.  Mamy jakieś 30000.
Ania:   w takim razie, włożymy do torby fałszywe pieniądze.
                 Godzinę później.
Trwa przygotowywanie okupu.
 Ania:  bez żadnych numerów, zanosi pani mu pieniądze i wsiada do swojego samochodu.  Gdy porywacz przechwyci okup, zgarniamy go.
matka: a wy  gdzie będziecie?
Ania: w bezpiecznej odległości. Staniemy tak, żeby się nie zorientował.
15:30. Miejsce przekazania okupu.
Aleksandra Sądzińska  właśnie położyła okup  w umówionym miejscu, czyli  na jednej z ławek. Gdy  ruszyła w jej kierunku, zobaczyła siedzącego mężczyznę. Wyrwał jej on torbę z pieniędzmi.
 Aleksandra: gdzie jest moja córka?! Coś ty jej zrobił, świrze?!
 Komisarze wysiedli z auta, a mężczyzna   odłożył pieniądze, po czym odepchnął Aleksandrę i rzucił się do ucieczki. Rafał złapał go po krótkim pościgu.
Rafał: leżysz! Szeroko nogi, szeroko ręce! Anka,  co z nią?
Ania:   wszystko ok.
 W tej samej chwili, ktoś podjął okup i wsiadł na motor. Komisarze wsiedli w samochód, który mieli  zaparkowany nieopodal.
Ania: 00 dla  W27! Ścigamy czerwony motor, Yamaha  R1 o numerach KR 0347.   Zgarnijcie go!
17:30. Po nieudanym pościgu, komisarze wracają do domu Sądzińskich.
ojciec:   wiecie co ?!  To jest skandal, żeby dopuścić do tego, żeby ktoś  uciekł z tymi pieniędzmi!
Ania:   ten ktoś był na motorze.   Wyminął korek, ale my już nie mieliśmy tej szansy. Nie udało się nawet blokad postawić.
ojciec: zawsze tak mówicie...
matka:   chyba wiem o co tu może chodzić...
Ania: słuchamy...
matka:  w  1991 roku, zanim poznałam Piotra, miałam wypadek na motorze.  Jechałam ulicą i stało się, potrąciłam trzyletnią  dziewczynkę.  W sądzie zostałam  uniewiniona, gdyż uznano to za nieszczęśliwy wypadek.
Rafał: dlaczego pani nic wcześniej nam nie powiedziała?
matka: dopiero teraz to skojarzyłam.
Ania: a pamięta pani może, jak nazywają się rodzice tego dziecka?
matka: Dorota i Grzegorz Bieniasewiczowie.   Byli nawet tu ostatnio.
ojciec: a dlaczego, ja nic o tym nie wiem ?!
matka:  nie było cię wtedy w domu.
Rafał: a  zna pani ich adres?
matka: nie.
21:30. Komenda.
Tomek: przejrzałem  telefon  Pauliny.  Sporo SMS-ów, ale 95% nie ma żadnego związku z tą sprawą.
Ania: a te 5 %?
Tomek: Paulina, gdzieś od trzech tygodni dostawała listy z pogróżkami.   Trzymajcie  tu jej bilingi. Najczęściej kontaktowała się z  rodzicami oraz tym numerem.
Wskazał  odpowiedni numer.
Ania: sprawdziłeś to?
Tomek: owszem.  Ten numer należy do Igora Krosmańskiego. To jest chłopak  Pauliny. Ma on  19 lat.  Trzy lata temu podejrzewany był o podpalenie restauracji na Rzecznej, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów. Twierdził, że przez cały dzień był w supermarkecie, gdyż pracuje tam jako ochroniarz. Sprawdziłem to. Mówił prawdę.
Rafał: odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Tomek: ale to nie wszystko. Ustaliłem dla was też adres Bienasewiczów.  Solna 23.
Rafał: ok. Dzięki Tomek.
 Ania: to co teraz?
Rafał: pojedziemy do Bieniasewiczów z samego rana.
23:30. Komisarze wychodzą z komendy.
Rafał: podwieźć cię?
Ania: dzięki, ale jestem autem.
Rafał: ok.  Do jutra, trzymaj się.
Ania: do jutra.
Wsiadła do samochodu i ruszyła przed siebie. W połowie drogi   rozległ się dzwonek jej telefonu. Nie znała tego numeru, ale odebrała połączenie.
- Słucham?
- Pracuje pani w wydziale śledczym W27?
- No tak, a  o co chodzi?
- Prowadzi pani śledztwo, w sprawie zaginięcia Pauliny Sądzińskiej?
- Może i prowadzę.
-   Mam dla pani istotne informacje.  Spotkajmy się jutro o  6:30 w parku na Kosmana, dobrze?
- Oczywiście, będę.
                                      Ciąg dalszy nastąpi...

wtorek, 22 października 2013

Świadek z przypadku II

Świadek z przypadku II
16:45. Szpital Rejonowy.
Lekarz:   dobrze, że państwo już są.
Aśka: co się stało?
lekarz: Martyna Legwanowicz nie żyje. Ktoś majstrował przy aparaturze podtrzymującej jej życie.
Sebastian: a moglibyśmy zobaczyć monitoring?
lekarz: oczywiście.  Nagrania są już dla was przygotowane.
17:30. Komenda.
Aśka: Seba, zatrzymaj!
Sebastian: jasne.
Zatrzymał.
Aśka: zobacz tu.  Nasz sprawca nie ma tatuażu na karku.
Sebastian: chyba wiem co chcesz przez to powiedzieć. Mogło być też tak, że sprawca zlecił to komuś.
Aśka: no niewykluczone.
W tej samej chwili Seba dostał SMS-a. Odczytał go.
Aśka: co jest?
Sebastian: jest ekspertyza balistyczna broni. Tomek do nas idzie.
 W tej samej chwili wszedł asystent.
Tomek: jest ekspertyza. Do Martyny Legwanowicz strzelano z Glocka 17.  Sprawca ukrył się za jednym z drzew.
Aśka: a co z ofiarą?
Tomek: nadal nieprzytomna.
Sebastian: znaleźli już Drejawskiego?
Tomek: cały czas trwają poszukiwania.
Aśka: to nam się śledztwo jeszcze bardziej pokomplikowało.  Ofiara nadal nieprzytomna, a jedyny świadek zabity.
 Agnieszka: mam coś dla was!
 Sebastian: no?
Agnieszka:  na Masterczaka, pod jednym z barów jest zamontowany monitoring.  Co ciekawe,   jest on zamontowany, nie wewnątrz lokalu, ale na zewnątrz.  Jedna z kamer obejmuje moment napadu. Odtworzę wam to nagranie.
Odtworzyła je.  W pewnym momencie, zatrzymała nagranie.
Agnieszka: zobaczcie tutaj.  Tu jest widoczny tatuaż sprawcy.  Jest to wytatuowana podkreślona  kobra.  Sprawdziłam to i  ten tatuaż jest naklejany.  Trafiłam nawet na paczkę chipsów, w której był ten tatuaż.
Aśka: czyli nasz sprawca, równie dobrze, może już go nie mieć.
Agnieszka: o tym właśnie mówię.
Aśka: dzięki, bardzo nam pomogłaś.
Sebastian: no, ale w tym nagraniu, nie widać twarzy sprawcy.
Aśka: niestety.
 Bartek: słuchajcie, dzwonił prezes NetSal-u. Drejawski pojawił się w firmie.
18:00. Firma informatyczna, w której pracuje Katarzyna Klubasz.
prezes: dobrze, że jesteście. Drejawski jest w swoim gabinecie.
Po chwili byli już w gabinecie.
Aśka: Marek Drejawski?
Drejawski: a kto pyta?
Aśka: policja.  Uciekałeś dziś  przed nami, a do tego sam się podłożyłeś. Jesteś zatrzymany pod zarzutem  pobicia Katarzyny Klubasz i zabójstwa Martyny Legwanowicz.
Drejawski: wezmę tylko kurtkę.
 Założył kurtkę, po czym  wybiegł z gabinetu i zamknął drzwi na klucz. Seba  wyważył je i ruszył wraz z Aśką za Drejawskim. Wyszli z firmy.   Marek potknął się o krawężnik, w następstwie czego, został zatrzymany.
Aśka: leż!
23:30. Komisarze nadal przesłuchują Marka Drejawskiego.
Sebastian: jeszcze raz, co robiłeś  wczoraj między 18:00 a 20:00?
Marek: nie pamiętam. Dużo razy mam jeszcze to powtarzać?
Sebastian: może nocka w celi odświeży ci pamięć?
Marek: no dobra, byłem  w pubie.
Sebastian: no proszę, jaki mamy tu nagły powrót pamięci.  Jaki to był pub?
Marek:  Afera.
Sebastian: zostajesz na dołku do wyjaśnienia.
Marek: zajebiście..
                                Piątek, 9:30
Szpital Rejonowy.
Aśka: o, jesteś już. Katarzyna Klubasz odzyskała przytomność.
Sebastian: ok. Pogadasz z nią? Mnie  może się wystraszyć.
Aśka: jak uważasz.
Sebastian: a co mówił lekarz?
Aśka: standard - żeby jej nie męczyć.
Sebastian: dzwonili po jej brata?
Aśka: jeszcze nie. Idę,  a ty możesz zadzwonić po jej brata.
Kobieta weszła do sali. Sebastian  został przed nią.
Aśka: dzień dobry. Joanna Czechowska. Policja.
Katarzyna: dzień dobry..
 Aśka: prowadzę śledztwo, w sprawie pani pobicia.  Widziała pani, może twarz sprawcy?
Katarzyna: nie. Zaszedł  mnie od tyłu, uderzył czymś i  straciłam przytomność.
Aśka: a jakiś szczegół? Cokolwiek?
Katarzyna: nie, to nie ma sensu...
Aśka: proszę mówić.
Katarzyna: czułam od niego  zapach wody kolońskiej.  Bardzo charakterystyczny zapach. Wcześniej już go czułam..
Aśka: a kto,  używał tej wody kolońskiej?
Katarzyna: nie mogę sobie przypomnieć. Przepraszam.
Aśka: nie ma pani, za co przepraszać. Zaraz przyjedzie pani brat.
Katarzyna: dobrze, a co z Majką?
Aśka: jest pod opieką pani mamy. Nie będę już pani męczyć, do widzenia.
Katarzyna: do widzenia.
15:05. Do komendy zgłosiła się  jedna z pracownik firmy NetSal.
kobieta: pan prowadzi  pobicie  Kaśki Klubasz?
Sebastian: tak.
kobieta: mam dla was istotne wiadomości.
Sebastian: przejdźmy może do biura.
 Weszli do biura. Siedziała tam Aśka.
kobieta: Aldona Skała.   Pracuję w firmie NetSal.
Aśka: tak, wiemy o tym.
Aldona: ja wiem... wiem, kto pobił  Kasię.
Sebastian: kto?
 Aldona: Zwojański..
Aśka: Aleksander Zwojański, prezes NetSal-u?!
Aldona: tak.
Sebastian: dlaczego  Aleksander Zwojański miałby stać za tym pobiciem?
Aldona:  to jest dosyć długa historia.
Aśka: słuchamy.
Aldona: Zwojański prowadzi od lat nielegalne interesy. Kieruje on szajką, która napadała na banki, z pewnością, kojarzycie tą serię napadów na banki   w 2003 roku?
Aśka: no tak. Do 10 napadów doszło, a sprawców do tej pory nie wykryto.
Aldona: właśnie tak. Zwojański inwestował  tą kasę  z napadów na  firmę.
Sebastian: pranie brudnych pieniędzy.
Aldona:  10 lat temu, Zwojański zabił młodą kobietę, która  kiedyś tu pracowała jako jego sekretarka. Przypadkiem podsłuchała jego rozmowę z  jego ludźmi. Potem nie pojawiała się z pracy, a  pewnego  dnia, znaleziono jej ciało. Szef wmówił nam, że    ona się zwolniła z powodów osobistych.  Dowiedziałam się też, że stał on za  zabójstwem  dwóch  członków jego bandy, gdyż chcieli się wycofać z działalności.  Co więcej,  przypadkowym świadkiem jednego z zabójstw, była właśnie Kasia.  Powiedziała to tylko mi, dała mi nawet filmik. Mam też przy sobie  nagrania innych rozmów Zwojańskiego.
Sebastian: Marek Drajewski  próbował przed nami uciekać. Tak sobie myślę, czy mógł on też należeć do tej szajki?
Aldona: czy mógł?! Należał!  Z dnia na dzień  dostał awans. Wszystkim wydawało się to podejrzane. Potem kolejny. Startował nawet na zastępcę. Tak naprawdę, to wygrał on ten konkurs, a Kasia została tym zastępcą dla picu. To wszystko.
Aśka: zrobimy tak,  teraz pojedziemy zgarnąć Zwojańskiego, a pani, dla bezpieczeństwa tu zostanie, dobrze?
Aldona: tak. On mieszka na   Powstańczej 17. W firmie nie ma go dziś co szukać.
16:30. Komisarze pojechali do domu szefa ofiary.
Zwojańska:  państwo do mojego męża?
Aśka: tak.  Jesteśmy z policji.
Zwojańska:  Aleksandra nie ma w domu.
Sebastian: a wie pani może, gdzie on jest?
Zwojańska: nie.  On mi nigdy nie mówi, dokąd się wybiera.  Do widzenia.
Zamknęła  drzwi.
Aśka: nie ma go tu, to gdzie on może być? Jasna cholera, Seba, szpital!
 17:05. Szpital Rejonowy.
 Komisarze zobaczyli leżącego przed salą policjanta.
Sebastian: Aśka, zostań z nim!
Aśka: ok.
 Komisarz wkroczył do sali. Ujrzał Zwojańskiego, celującego do  Katarzyny Klubasz, która spała.
Sebastian: Zwojański, to koniec!  Rzuć broń!
Zwojański: to ty rzuć broń, bo ona zginie!
Sebastian: Zwojański, jeżeli ty ją zabijesz,  to masz na bank dożywocie.
Zwojański: ja już mam murowane dożywocie!
Sebastian: wyjdziesz po 25 latach, jeśli  zrezygnujesz z jej zabicia. Ja to mogę załatwić.
Zwojański: co ty mi tu pierdzielisz?!  Nie ma szans. Zabiję ją.
Sebastian: Zwojański, zobacz. Odkładam broń.
 Położył broń na podłodze. Zwojański popełnił błąd .  Podszedł do Seby i schylił się, by ją przechwycić. Komisarz kopnął  broń  w tył, w następstwie czego, Zwojański nie mógł jej przechwycić.To go rozwścieczyło. Zaczął się szarpać z Sebastianem. W tej samej chwili padł strzał. Pocisk trafił Zwojańskiego.  Katarzyna Klubasz obudziła się.
Katarzyna: co się stało?
Sebastian: Zwojański chciał panią zabić. Dlaczego pani nie zgłosiła na policji tego, że  Zwojański   prowadzi nielegalne interesy?
Katarzyna: bałam się o córkę,  co z nim?
Sebastian: żyje. Dostał tylko w bark.
 Do sali weszła Aśka.
Aśka:  Seba, jesteś cały?
Sebastian: tak.  Zwojański nie zdążył nic jej zrobić. Wołaj lekarza.
Zwojański: to jeszcze nie koniec! Dopadnę  was wszystkich!
Sebastian: spokój!
Wyrok:
Aleksander Zwojański za wielokrotne zabójstwo,  kierowanie grupą przestępczą, pranie brudnych pieniędzy, pobicie Katarzyny Klubasz i usiłowanie jej zabójstwa, został skazany na dożywocie.
Markowi Drejawskiemu udowodniono działalność w grupie przestępczej, wielokrotne napady na banki oraz pranie brudnych pieniędzy.  Sąd skazał go na 12 lat pozbawienia wolności
Katarzyna Klubasz wróciła do zdrowia i została prezesem firmy NetSal.

sobota, 12 października 2013

Świadek z przypadku

                                                    Środa, 19:30
Przed komendą.
 Sebastian  czeka na Aśkę, która poszła po kurtkę. W pewnej chwili podszedł do niego jakiś facet.
 - pan Sebastian?
Sebastian: no tak.
- Pozdrowienia od Łysego!
  Mężczyzna zamachnął się i usiłował ugodzić go nożem.  Seba mu go wytrącił i rzucił na ziemię. Wywiązała się szamotanina, w której przewagę zaczął zyskiwać   napastnik. Sięgnął po nóż i  znowu chciał zaatakować Sebę.   Mężczyzna sprytnie zaskoczył komisarza i powalił go na maskę.  Właśnie miał go dźgnąć, ale los nie był za nim.
- Zostaw go!  Odsuń się!
Mężczyzna puścił Sebę.
- Powoli!  Rzucaj nóż!
 Wykonał polecenie.
- Skuj się!
  Kobieta rzuciła mu kajdanki.  Napastnik  skuł się nimi. Akurat przejeżdzał tam patrol, więc zgarnął mężczyznę. Odjechali.
kobieta: Agnieszka Falecka. Ubiegam się o stanowisko asystentki na waszej komendzie.
 Sebastian: dobra robota, dzięki.
kobieta: wszystko w porządku?
 Sebastian: no, a tak w ogóle to Sebastian jestem.
Agnieszka: miło  mi cię poznać. Lecę do szefa.
Sebastian: jasne.
Po chwili z komendy wyszła Aśka.
 Aśka:  na 20 minut cię zostawić, a ty już panienki podrywasz...
Sebastian: bardzo zabawne.
00: W27 dla 00.
Aśka: zgłaszam się.
00: jesteście w pobliżu ulicy Masterczaka?
Aśka:  no, jesteśmy niedaleko. Nawijaj co masz do powiedzenia.
00:  Na Masterczaka doszło do napadu na młodą kobietę.
Aśka: dobra, jedziemy tam.
20:05.  Miejsce napadu.
policjant: pogotowie już zabrało tamtą  kobietę.  Z tego co wiem, jest w ciężkim stanie.
Aśka: a kto po nas zadzwonił?
policjant:  niejaka Martyna Legwanowicz.  Stoi tam przy słupie.
Aśka: dobra. Pogadamy z nią.
policjant: ok. Prawie zapomniałem.  Ofiara nazywa się Katarzyna Klubasz, 28 lat.
 Komisarze ruszyli w kierunku kobiety, która wezwała policję.
Aśka: dzień dobry. Martyna Legwanowicz?
Martyna: tak.
Aśka: to pani nas wezwała?
Martyna: no tak. Wracałam z pracy wcześniej, bo źle się poczułam. Zobaczyłam jak jakiś gość bił tamtą kobietę jakimś kijem czy czymś tam podobnym. Krzyknęłam  coś w stylu ''co ty robisz?!''. On na mnie spojrzał i rzucił się do ucieczki.
Sebastian: widziała pani jego twarz?
Martyna: zapamiętałam  tylko to, że miał czarne włosy i tatuaż na karku.  Zaraz, ja go znam..
W tym momencie, ktoś strzelił w jej kierunku. Kula trafiła w plecy.
Aśka: Seba, tam!
 Sebastian pobiegł za  mężczyzną, który strzelał do Martyny Legwanowicz.  Gonitwa trwała w najlepsze. W pewnej chwili uciekinier wsiadł w ostatniej chwili do tramwaju, po czym zamknęły się drzwi. Zrezygnowany komisarz wrócił na miejsce pobicia i postrzału.
Aśka: Technicy znaleźli łuskę.  Gość strzelał do niej prawdopodobnie z Glocka 19, ale   większą pewność będziemy mieli, gdy dostaniemy ekspertyzę balistyczną broni. Zwiał ci?
Sebastian: a widzisz mnie, prowadzącego go skutego?
Aśka pokręciła przecząco głową.
Sebastian: no to nie zadawaj głupich pytań. Co z  Martyną Legwanowicz?
Aśka: gość zna się  na rzeczy. Strzelił do niej w plecy, mniej więcej na wysokości serca.
Sebastian: czyli raczej jest w ciężkim stanie.
Aśka: no właśnie. Wydaje mi się, że   to nasz sprawca mógł   uciec, ale jakąś inną okrężną drogą wrócić i ją obserwować, a w końcu do niej nawet strzelić.
Sebastian: Aśka, musiałby mieć zajebiste wyczucie czasu. Poza tym, dlaczego nie strzelał do Klubaszowej? Przecież oddanie strzału jest łatwiejszą robotą niż pobicie.  Nie klei mi się to zbytnio po prostu.
Aśka: może po prostu   kupił broń?
Sebastian:   w  najbliższej okolicy nie ma sklepów z bronią.   Pokręcone to wszystko.
22:30.  Szpital Rejonowy.
lekarz:   państwo prowadzą sprawę tej pobitej kobiety?
Aśka: tak. Co z nią?
lekarz: ciężki stan.  Ma kilka  złamanych żeber, odbite obie nerki,  połamane ręce i nogi, złamany nos, uraz głowy, no ogólnie cała jest poturbowana.
 Sebastian: wyjdzie z tego?
lekarz:   najbliższe dni będą decydujące.
Sebastian: z tego co wiemy, do tego szpitala przywieziono też drugą kobietę, Martynę Legwanowicz. Została ona postrzelona w plecy, a pocisk utkwił mniej więcej na wysokości serca.
lekarz: tak. Ciężki stan. Kula ominęła serce, ale musieliśmy podpiąć ją pod aparaturę.
                            Czwartek, 8:35
Komisarze pojechali do domu Katarzyny Klubasz.
Klubasz:  państwo są z policji?
Aśka: tak. Katarzyna Klubasz to pana żona?
Klubasz: siostra. Kaśka nie miała męża.  W wieku 19 lat, została zgwałcona i w wyniku tego gwałtu urodziło się dziecko.  Kasia wiązała się z różnymi facetami, ale żaden nie potrafił zaakceptować dziecka. No, a ja  pomagam jej w wychowaniu Majki.
Aśka: Katarzyna Klubasz została brutalnie pobita. Leży w szpitalu rejonowym.
Klubasz: cholera jasna. Mówiłem jej, zeby nie wracała wieczorem  przez ulicę Masterczaka.  Ta droga przecież nie jest oświetlona. Muszę zadzwonić do matki, żeby Majką się zajęła, a potem pojadę do szpitala..
Aśka: podwieziemy tam pana.
Klubasz: będę wdzięczny..
Sebastian: jeszcze jedno pytanie, kto mógłby zaatakować  pana siostrę?
Klubasz:   Kasia została ostatnio zastępcą prezesa firmy, w której pracuje.  Walczyła o to stanowisko z  Markiem Drejawskim. Ona wygrała, a on się jej odgrażał.  Tydzień temu, zaatakował Kaśkę przed domem, ale jakoś sobie z nim wtedy poradziła.
Aśka:  a gdzie mieści się ta firma?
Klubasz: firma informatyczna NetSal na Żołędziej.
Sebastian: dobrze, to wszystko.
13:00. Firma informatyczna, w której pracuje Katarzyna Klubasz.
prezes:  Aleksander Zwojański.  prezes NetSal-u.
Sebastian: Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba. Prowadzimy śledztwo w sprawie  brutalnego pobicia Katarzyny Klubasz.
prezes: tak wiem o tym. Paweł Klubasz  dzwonił do mnie dwie godziny temu.
Sebastian:   chcielibyśmy porozmawiać też z Markiem Drejawskim.  Jest dzisiaj w firmie?
prezes:    tak. Ma swój gabinet na końcu tego korytarza po prawej stronie.
Komisarze poszli do odpowiedniego gabinetu.
Sebastian zapukał i otworzył drzwi. W gabinecie nie było  nikogo. Aśka podeszła do okna. Okazało się, że wyskoczył z niego Drejawski i uciekał.
Aśka: cholera, Seba, on ucieka!
Sebastian: biegnę za nim.
Komisarz biegł przez labirynt korytarzy, aż  w końcu dobiegł do drzwi wejściowych firmy. Drejawski zwiał.
Sebastian: 00 dla W27!
00: zgłaszam się.
Sebastian: w trybie pilnym, zlokalizuj mi Marka Drejawskiego!  Zbierz też o nim wszystkie informacje, z kim sypia, jaką gazetę czyta, a nawet  jaką kawę pije, no wszystko!
00: zrozumiałem.
Aśka dołączyła do Seby.
Aśka: złapałeś go?
Sebastian: coś ty.
Aśka: trzeba  ci załatwić  kursy doszkalające. Już dwie osoby ci zwiały w tym tygodniu..
Sebastian: śmieszne. Jedziemy na komendę. Może coś będziemy mieli już o Drejawskim.
Aśka:  najpierw zmień koło.
 Gdy doszli do samochodu, okazało się, że  mieli przebitą oponę
Sebastian: szlag!
Aśka: podejdziemy jeszcze po nagrania z monitoringu.
15:50. Komisarze przeglądają nagrania z monitoringu.
Sebastian:  czyli wychodzi na to, że sam przebił to koło.
Aśka: musiał to zrobić w trakcie ucieczki.
Sebastian: no zrobił , przecież oddał strzał w kierunku auta.
W tej samej chwili do biura weszli Ania z Rafałem.
Aśka: jakieś zgromadzenie się szykuje?
Ania: stary nas wezwał  do waszego biura.
W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł stary. Zaraz po nim wkroczyła młoda kobieta. Miała może 25 lat.
Stary: nie będę wygłaszał długich przemówień. To jest Agnieszka Falecka, nowa asystentka.
Asystentka podeszła do każdego,  zamieniła kilka słów, po czym  poszła do pokoju asystentów.
Tomek: Aśka, Seba!
Aśka: co jest?
Tomek: Dzwonili ze szpitala. Musicie tam pilnie przyjechać.
Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 28 września 2013

Wynajęty włamywacz II

15:45. Dom Patrycji Kaletowicz.
Patrycja: czyli  ten gościu zabił Weronikę..
Aśka: może być też tak, że porywacz chciał tylko nastraszyć.
Patrycja: niewykluczone, ale cholernie się boję. Ona ma dopiero 17 lat.
Sebastian: to raczej zrozumiałe.   Tylko, że my nic nie mamy,  nawet żadnych podejrzanych.
Patrycja: a Wagrzenowski?
Sebastian: siedzi w areszcie. Nie mógł porwać Wery.
Patrycja:    nie mówiłam wam o tym wcześniej, ale  Robert miał nieślubnego syna.   19 lat temu, Robert zostawił swoją ex  żonę dla mnie.
Aśka: a ten syn, ma to samo nazwisko co Robert?
Patrycja: nie,   syn Roberta przyjął nazwisko matki zaraz po narodzinach,  a synalek   ostatnio pobił się z Robertem.
Sebastian: dlaczego  nic nie powiedziałaś?
Patrycja: myślałam, że nie ma to żadnego znaczenia dla sprawy.
Aśka:  wszystko może mieć znaczenie.  Gdzie mieszka  była żona Roberta?
Patrycja: Źródlana 12. Ta była żona nazywa się  Halina  Wędrzyńska.
Sebastian: dobra. Mam pewien pomysł. Aśka, pojedziesz tam, a ja rozejrzę się po pokoju Wery.
Aśka: no dobra.
16:15.  Dom  byłej żony Roberta Kaletowicza.
 Halina: słucham?
 Aśka: jestem z policji. Wpuści mnie pani?
Halina: proszę wejść.
Nadkomisarz weszła do  domu.
Aśka: Joanna Czechowska. Policja kryminalna.
 Halina: to już wiem. W jakiej sprawie, pani przyszła?
Aśka: prowadzę śledztwo w sprawie śmierci Roberta Kaletowicza.
Halina: dobrze tak sukinsynowi!   Sam  żył w luksusach, a ja  z synem ledwo koniec z końcem wiążę.
Aśka:  a mogłabym porozmawiać z pani synem?
Halina: proszę. Powinien  być na górze.
 Asia poszła na górę.  Weszła do pokoju syna.
  Marek: a ty kim jesteś?
Aśka:  jestem z policji. Prowadzę śledztwo w sprawie śmierci Roberta Kaletowicza.
Marek: kto go sprzątnął?
Aśka: tego jeszcze nie wiadomo. Wiem jednak, że ostatnio się z nim pobiłeś.
Marek: owszem, ta sytuacja miała miejsce.
Aśka: dlaczego  to zrobiłeś?
Marek:  bo  tak! Na śmierć także zasłużył, ale nie zabiłem go!
 Aśka:  porwano też jego córkę. Co robiłeś   wczoraj    w nocy i wieczorem?
Marek: cały dzień tu byłem.  Matka może potwierdzić.
Aśka: dobra, to na chwilę obecną wszystko.  Będziemy w kontakcie.
17:40. Sebastian nadal rozgląda się po pokoju Weroniki Kaletowicz. Do domu wróciła Aśka.
Aśka:  dało ci to coś?
Sebastian: nic nie znalazłem, chociaż czekaj... Jest!
Aśka: i co znalazłeś Sherlocku?
Sebastian:  pamiętnik Wery, ale nie ma kluczyka. Masz wsuwkę ?
Aśka: trzymaj.
 Sebastian otworzył  pamiętnik. Zaczął go wertować.
Aśka: masz coś?
 Sebastian: na razie nic. O rany...
Aśka: co jest?
Sebastian: 10  grudnia 2012:  Ojciec znowu to zrobił, wszedł do mojego pokoju gdy już leżałam w łóżku.  Zakneblował mnie  i zgwałcił.  15  marca 2013:  Wszedł do łazienki, gdy byłam w wannie. Dotykał w miejscach intymnych, prosiłam, żeby przestał, ale skurwiel czerpał z tego niezwykłą satysfakcję.   19   lipca 2013:  Weekend. Obudziłam się o 6 rano.  Czułam go w sobie. Znowu   mnie zakneblował, żebym nie mogła krzyczeć.   Widać było, że sprawiało mu to satysfakcję.  Powiedziałam w końcu o wszystkim  matce, ale mnie wyśmiała. Ostatni wpis 14 września 2013.
Aśka: to z soboty. Czytaj.
Sebastian: Znowu mnie zgwałcił. Dlaczego on to robi?  Do matki nie będę już szła, bo i tak mnie wyśmieje. Wynajmę kogoś, żeby go zabił. Wtedy będzie już tylko lepiej.  Mamo, chcę, żebyś wiedziała, że cię nienawidzę.
 Aśka:  tylko po co  potem została porwana?
  Sebastian:   sam nie wiem. Może ogarnęły ją wyrzuty sumienia i chciała zgłosić to na policję?
 Aśka: no być może..
  18:15.  Po przeczytaniu pamiętnika Weroniki, komisarze  rozmawiają z Patrycją Kaletowicz.
Sebastian:  dlaczego nie zgłosiłaś na policji tego, że  Robert wielokrotnie gwałcił Weronikę?
Patrycja: myślałam, że robiła sobie głupie żarty. Kiedyś oskarżyła nauczyciela o molestowanie seksualne.  Szybko wyszło na jaw, że kłamie.
Aśka:  a może warto było jednak to zgłosić?
Patrycja: no dobra, powiem już wam.  Mnie też Robert gwałcił. I to wielokrotnie.   Z czasem się do tego przyzwyczaiłam.
Aśka:  ale przecież mogłaś to zgłosić na policję. Robert poszedłby wtedy na długie lata do więzienia.
Patrycja:  a co ja miałam powiedzieć?  Siema, mój mąż mnie regularnie gwałci? A poza tym, po odsiadce pewnie znowu by mnie  znalazł.
Sebastian:  zapewnilibyśmy ci ochronę.
Patrycja: Seba, jaką ochronę?  Nie chciałabym, być 24/7 pod obserwacją.
 W tej samej chwili drzwi się otworzyły.  Do domu wkroczyła poobijana  Weronika. Patrycja chciała przytulić córkę, ale ta ją odepchnęła.
Patrycja: dziecko, gdzie  on cię trzymał? Kto to był?
 Weronika: spierdalaj! Nienawidzę cię!
 Wybiegła do swojego pokoju. Aśka poszła za nią.
Weronika: czego chcesz?
Aśka: porozmawiać. Mogę?
Weronika: właź, jak musisz.
Aśka: jak już wiesz, prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa twojeo taty.
Weronika: no i co w związku z tym?
Aśka: dowiedziałam się też,  że  to  właśnie ty wynajęłaś  jakiegoś gościa, żeby zabił twojego ojca.
Weronika:  nie wynajęłabym zabójcy na własnego ojca.
Aśka: z tym, że twój ojciec  gwałcił cię. Weź mi tu przestań pieprzyć, widziałam twój pamiętnik.
Weronika: w pamiętniku mogę pisać, wszystko co chcę, a poza tym od słów do czynów jest daleka droga.
Aśka: mówiłaś też o tym matce, ale  cię wyśmiała. W końcu ją znienawidziłaś, a do domu nasłałaś tego włamywacza.  Nie przewidziałaś tylko tego, że tej nocy  twoja matka będzie w domu, gdyż zamieniła się z koleżanką na dyżury!  Niezły plan. Tylko jedna rzecz mi tu nie pasuje. Po co zostałaś porwana? Miało to na celu odwrócenie przeciwko tobie naszych podejrzeń? Weronika,  sąd  potraktuje cię łagodniej, jeśli wszystko mi powiesz.
Weronika: nic mnie to nie obchodzi. Wyjdź stąd.
Aśka: jak wolisz.  Gdybyś zmieniła zdanie, to tu masz do mnie numer.
 Wyszła z pokoju. Wróciła do salonu.
Sebastian: i co?
Aśka:  nic mi nie powiedziała. Podrzuciłam jej pluskwę. Na pewno będzie chciała się rozliczyć z zabójcą.
Sebastian: a po co to porwanie w takim razie?
Aśka: sama nie wiem, ale najprawdopodobniej dla picu.
Sebastian: tak czy siak,  zabójca odpowie jednocześnie za  wymuszenie okupu.
                          Wtorek, 15:10
Komenda.
Aśka: Sebastian!!!
 Sebastian: no co jest?
Aśka: Weronika  umówiła się z zabójcą na rozliczenie.
Sebastian: no dobra, o której?
Aśka: jutro o 22:00. Stara fabryka na Lipowej.
Sebastian: dobra. Dzisiaj o 21:30 opracowujemy plan  akcji.
Aśka: jasne.
21:30. Komisarze wraz z Tomkiem i Bartkiem sporządzają plan akcji.
Aśka:   wchodzicie na wyraźny rozkaz Sebastiana. Zarówno  Weronika jak i nasz   wykonawca zlecenia nie mogą zwiać.
Tomek: to jest raczej oczywiste. Co mamy robić?
Aśka: obstawiamy wszystkie cztery  wejścia  tej fabryki, jednak wiadomo, że   robimy to tuż po ich wejściu do fabryki.
 Bartek: ilu nas będzie?
Aśka: 8. Wydaje mi się, że to wystarczy.
Sebastian:  przy każdym z wejść   stoją  dwie osoby,  gdyż nie wiemy, którym wyjściem z tej fabryki  będą chcieli uciekać.  Ustawiacie się na pozycje, na rozkaz Aśki, a wchodzicie  na mój. Jakieś pytania?
                                                   Środa, 22:00
Opuszczona fabryka. To tu ma dojść do rozliczenia.
Aśka: jest Weronika.
Sebastian: i  nasz zabójca też.
Parę sekund później, zniknęli w środku fabryki. Aśka wyciągnęła krótkofalówkę.
- Ustawiacie się na pozycjach!
  Wszyscy wysiedli z samochodów i ustawili się na pozycjach.  Ich plan   na razie się sprawdzał.   Aśka nagrywała całą rozmowę na dyktafon.
 Weronika: tu masz 120000 zł za zabójstwo, a tu za  ten okup.
zabójca: szybko się uwinęłaś.  Skąd wzięłaś taką kasę?
Weronika: ukradłam matce.   Durna myśli, że nie wiem, że trzyma kasę za  szafą.
zabójca: równe 200000 tysięcy. Będziemy bogaci.
Weronika: ty tak.   Pamiętaj, my się nigdy nie widzieliśmy.
zabójca: ma się rozumieć.
Sebastian:  wchodzimy!
Aśka: policja!
 Mężczyzna przyłożył Weronice broń do głowy.
Sebastian: rzuć to!
 zabójca: Wszyscy rzucacie bronie!  Nikt za mną nie jedzie! Zrozumiano?
 Aśka: posłuchaj!   5 lat z wyroku, jeśli ją wypuścisz. Ona jest  jeszcze niepełnoletnia!
zabójca: ale gówno mnie to obchodzi!   Zostawiacie tu broń  i wypierdalacie stąd!
 Sprawca popełnił zasadniczy błąd. Stanął tyłem do komisarzy.  Sebastian wykorzystał to i   złapał go. Zabójca oddał na oślep kilka strzałów.
Sebastian: jesteś aresztowany pod zarzutem włamania, zabójstwa, wymuszenia okupu i wzięcia zakładnika.
 Aśka: oraz  postrzelenie zakładnika. Dożywocie masz jak w banku.
Na ziemi leżała nieprzytomna Weronika. Dosięgnęły ją trzy kule. Tomek  w międzyczasie wezwał pogotowie przez radio.
Sebastian: Aśka, co z nią?
 Aśka:   bardzo ciężki stan.  Dwie kule dotknęły klatki piersiowej.
W tej samej chwili serce nastolatki przestało bić.  Aśka i Seba natychmiast przystąpili do reanimacji.
Tomek wyciągnął krótkofalówkę: Dawać mi tą pierdoloną karetkę !
Wyrok:
Weronika  Kaletowicz  przeżyła dzięki szybkiej interwencji lekarskiej. Została skazana jako osoba dorosła na karę  10 lat więzienia.
Gerard Rembisz  został skazany za  zabójstwo Roberta  Kaletowicza, włamanie do domu Kaletowiczów, postrzelenie Weroniki Kaletowicz  oraz wymuszenie okupu na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Jerzy Wagrzenowski został skazany za groźby karalne na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na  dwa lata.
 Trzy miesiące później, Patrycja Kaletowicz popełniła samobójstwo.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

piątek, 20 września 2013

Wynajęty włamywacz

                                        Niedziela, 4:25
Komenda.
Tomek: dlaczego akurat my musieliśmy brać ten dyżur?
Sebastian: akurat tak w grafiku było zapisane.
Tomek: odkąd   zostaliśmy tylko ja z Bartkiem, mamy więcej dyżurów.
Sebastian:  nic dziwnego. Justyna to w ogóle dostała kopa od życia.  Teraz jest na miesięcznym urlopie, żeby mogła dojść do siebie. Niewykluczone, że może to trwać dłużej. Idę  zrobić jakąś kawę. Też chcesz?
Tomek: jasne.
 Gdy wyszedł do kuchni, zadzwonił telefon. Asystent odebrał.
- Komisariat Policji, wydział śledczy W27, słucham?
-  ja jestem znajomą jednego z komisarzy pracujących w tym wydziale- Sebastiana.  Ktoś włamał się do mojego mieszkania. Krzyżanowskiego 27. Zostaw!!!
  W tej samej chwili się rozłączyła.
Tomek: Seba!!
Sebastian: no co jest?
Tomek: wygląda na to, że jest sprawa. Zadzwoniła jakaś kobieta,  powiedziała, że jest twoją znajomą i ktoś się do niej włamał.
Sebastian: jaki to adres?
Tomek: Krzyżanowskiego 27.
Sebastian: jasna cholera. Jedziemy.
5:15. Dom   znajomej Sebastiana.
Sebastian: Patrycja, jesteś tu? Patrycja!
Tomek: sprawdzę górę.
Sebastian: ok.
 Tomek ruszył na piętro, a Seba został w salonie.  Na jednym z foteli siedziała związana i zakneblowana kobieta. Seba zdjął go z jej ust, po czym zaczął ją rozwiązywać.
Sebastian: Patrycja, jesteś cała?
Patrycja: Sebastian, sprawdź co z Robertem. Ja słyszałam strzał..
Sebastian: jasne.
Tomek: Seba, chodź!
 Seba ruszył na piętro.  W jednym z pokoi  znajdowały się zwłoki mężczyzny.
Tomek: nie żyje. Wezwałem już ekipę.
8:30. Trwają oględziny w domu Patrycji Kaletowicz.  Na miejsce zbrodni, dojeżdża Aśka.
Aśka:  niezły niedzielny poranek.
Tomek: no.  Seba rozmawia teraz z  żoną tego zabitego. Dopiero teraz się jakoś uspokoiła.
Aśka: a ty nie byłbyś w kiepskim stanie, jakby tobie zabili żonę? Gdzie są zwłoki?
Tomek: tam na piętrze. Chodź.
 W miejscu znalezienia zwłok, trwały w dalszym ciągu  oględziny.
Adam:  cześć Asia.
Aśka: cześć.  Co mamy?
Adam: jeden strzał prosto w serce.  Zgon nastąpił    gdzieś między 4:30 a 5:00. Więcej po sekcji.
Aśka:  jasne.
                                                    W tym samym czasie.
Sebastian: jeszcze raz. Jak to było?
 Patrycja: przebudziłam się  gdzieś tak o 4:20.  Chciałam pójść do toalety, ale  usłyszałam kroki.  Myślałam, że mi się wydawało. Potem  kolejne.  Zadzwoniłam  do waszej komendy, ale odebrał jakiś facet.  Powiedziałam mu, że doszło do włamania, jednak   pewien  gość mnie dopadł.  Posadził na krześle, zakneblował i związał.  Po chwili usłyszałam strzał. Seba, znajdź tego, kto zabił  Roberta..
Sebastian: zrobię wszystko, co w mojej mocy.  Powiedz mi jeszcze, jak sądzisz, kto mógłby stać za tym wszystkim?
Patrycja: Wagrzenowski.  Największa szuja..
Sebastian: a  kto to jest Wagrzenowski?
Patrycja: były pracownik Roberta.  Został zwolniony, gdyż został przyłapany na kradzieży.
Sebastian: a zginęło coś z domu?
Patrycja: nie ma tylko  mojej biżuterii, z tego co widziałam.
Sebastian: a ile warta jest ta biżuteria?
Patrycja: z 30000.
13:00. Komisarze sprawdzają pierwszego podejrzanego, Jerzego Wagrzenowskiego.
Wagrzenowski: słucham?
Aśka: dzień dobry, jesteśmy z policji.
Mówiąc to, pokazała odznakę.
Wagrzenowski: to widzę,  w jakiej sprawie?
Sebastian:  Robert Kaletowicz, to pana były wspólnik?
Wagrzenowski: no tak, a o co chodzi?
Sebastian: Robert Kaletowicz nie żyje. Został dziś nad ranem zamordowany.
Wagrzenowski: Robert? Zamordowany...?
 Rzucił się do ucieczki, ale Seba go złapał.
Sebastian: rozmawiamy tu czy na komendzie?
Wagrzenowski: ale ja nie chcę z wami gadać.
Aśka: na komendzie pogadasz. Idziemy.
15:30. Komenda.
Sebastian: włamałeś się do domu Kaletowiczów, zabiłeś swojego byłego wspólnika i ukradłeś z domu biżuterię jego żony. Kto ci pomagał?!
Wagrzenowski: ja nie mam z tym nic wspólnego!
Aśka: kłamiesz! Żona Roberta wskazała ciebie jako sprawcę!
Wagrzenowski: ale to serio nie ja, do cholery!
 Sebastian: jak nie ty, to kto ?
Wagrzenowski: a skąd mam to wiedzieć? Kaletowicz mnie zwolnił.  Przyznaję, groziłem mu, ale go nie zabiłem.
Aśka: co robiłeś dzisiaj po 4:00?
Wagrzenowski: włóczyłem się po mieście autem.  Zawsze tak robię, gdy nie mogę zasnąć.
Aśka: byłeś sam?
Wagrzenowski:  owszem.
Aśka: więc nie masz alibi.
Komisarze wyszli z pokoju przesłuchań.
Aśka:  to co, 48?
Sebastian: Aśka, jakie 48? On  groził ofierze, a na to jest paragraf.
21:30.  Przed domem Patrycji Kaletowicz.
Kobieta wezwała komisarzy do swojego domu. Przypomniała sobie coś, co może być istotne dla śledztwa. Aśka i Sebastian właśnie dojeżdżali, pod wspomniany wcześniej dom.  Ujrzeli jak dwóch oprychów wciągnęło do swojego auta córkę Patrycji i odjechali.
Aśka: wysadź mnie!
Nadkomisarz wysiadła z auta i weszła do domu  Patrycji Kaletowicz.  Seba podążał za porywaczami.
Sebastian: 00 dla W27!
00: zgłaszam się.
Sebastian: córka Patrycji Kaletowicz została porwana spod domu. Porywacze poruszają się  srebrnym Oplem Vectrą o numerach WA04391.  Cholera, straciłem go z oczu.  Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem.
                20 minut później.
00: Sebastian, zgłoś się.
 Sebastian: no co jest?
00: Porywacze  porzucili samochód. Najprawdopodobniej mieli inne auto podstawione.
Sebastian: jakim cudem?! Przecież siedzieliście  im na ogonie.
00:  wyminęli korek , ale my nie mieliśmy tej szansy.
Sebastian: kurwa mać! Macie  przejrzeć ten samochód wnikliwie i zabezpieczyć wszystkie ślady.
00: przyjąłem.
 22:25. Seba wraca do domu Patrycji Kaletowicz.
Sebastian:  porywacze porzucili auto i  najprawdopodobniej poruszają się innym.
Aśka: przecież siedzieliście mu na ogonie, cholera jasna.
Sebastian:  jak dawałem zgłoszenie do centrali, to straciłem go z oczu. Podałem im tylko numery, ale chłopaki go   znaleźli, jednak   utknęli w korku, a porywacze go wyminęli.
Aśka: zajebiście.
Sebastian: gdzie jest Patrycja?
Aśka: bierze prysznic.    Patrycja znalazła   zegarek, który najprawdopodobniej należał do sprawcy.
Sebastian: no dobra, może nie zatarła wszystkich śladów.
                          Poniedziałek, 9:05
Asia i  Seba, z samego rana pojechali do Patrycji Kaletowicz. Wszyscy czekają na odzew od porywacza.
Patrycja:  do tej pory się nie odezwał.
Aśka: wiemy o tym.  Wczorajszy pościg za porywaczami zakończył się fiaskiem.
W tej samej chwili rozległ się telefon. Bartek po  chwili, pozwolił go odebrać kobiecie.
- Patrycja Kaletowicz, słucham.
-  Mam twoją córkę. Dzisiaj, punktualnie o 12:00, dostarczysz  300000 złotych.
- Gdzie mam to zrobić?
-   plac zabaw na Jaworowicza.  Pana policjanta,  w to nie mieszaj. Wczoraj się nie popisał...
- Wypuść Weronikę, proszę, ja zapłacę...
- to zapłać, a potem  ją wypuszczę. Kasę zostaw na zielonej ławce. Tylko jedna tam taka jest.
Rozłączył się.
Bartek: namierzyłem go.  Budka telefoniczna na Praskiej.
Aśka: to blisko stąd.  Zadzwonię do Tomka, żeby to sprawdził.
Sebastian: jasne. Patrycja, masz taką kwotę?
Patrycja:  tak.
Nim Aśka zdążyła zadzwonić do Tomka, rozległ się jej telefon.
Aśka: Halo? Co ty wygadujesz?! No jak ci idioci, mogli  do tego dopuścić?!  Dobra, dzięki..
Sebastian: co jest?
Aśka: ktoś  wykradł z laboratorium  zegarek.
Sebastian:  kurwa mać, jak można  dopuścić do takiego zaniedbania?!
12:55.  Plac zabaw.
To tu ma dojść do przekazania pieniędzy.
Sebastian: Patrycja, tylko pamiętaj. Bez żadnych numerów kasę zostawiasz, tam gdzie chciał, po czym wsiadasz do swojego auta  i odjeżdżasz .  Resztę bierzemy na siebie.
Patrycja:  jasne..
Aśka: dochodzi trzynasta. Możesz już iść.
Patrycja: jasne.  Postaram się tak to rozegrać, żeby się nie zorientował.
 Wysiadła z auta komisarzy i ruszyła w kierunku placu zabaw.   Stanęła przy odpowiedniej ławce, wyjęła z torebki pieniądze i w umówionym miejscu zostawiła kopertę.   Potem   wsiadła do swojego samochodu.  Gdy miała odpalić auto,  rozległ się  dźwięk jej telefonu. Odebrała go.
- Słucham?
- Myślisz, że jestem aż takim idiotą, żeby nie zorientować się, że masz ze sobą psiarnię? Córeczka już nie jest ci potrzebna!
 W tej samej chwili w słuchawce, słychać było kilka strzałów...
Ciąg dalszy nastąpi...

środa, 4 września 2013

Spotkanie z nieznajomym II

                                                 Sobota, 13:45
Tomek: hej. Co z Anką?
Rafał:   pocisk utkwił  pod obojczykiem.  Zatrzymali ją na noc na obserwacji, gdyż zaniepokoiło ich to, że zemdlała w karetce.
Tomek: a kiedy wróci?
Rafał: znając Ankę, nie zdziwiłbym się, gdyby było to jeszcze dzisiaj.  Pocisk nie spowodował   praktycznie żadnych obrażeń wewnętrznych. Miała bardzo dużo szczęścia.
Tomek: rozmawiałem dzisiaj ze starym.  Na miejsce Kamila zostanie przydzielona nowa asystentka, lecz nie powiedział jak się nazywa.  Swoimi metodami, dowiedziałem się, że nazywa się ona Marta Drzewańska.
Rafał: podsłuchiwałeś rozmowy starego?
Tomek: no jasne.
W tej samej chwili zadzwonił telefon, który stał na biurku. Rafał odebrał połączenie.
- Komenda Policja. Wydział śledczy, słucham?
-  Nazywam się Faustyna Borecka.  Chyba wiem, kto   stoi za zabójstwem Renaty i innych kobiet.  Wydaje mi się, że on mnie śledzi. Mógłby pan przyjechać  do mojego domu przy ulicy Staszewskiego 18?
- Oczywiście, zaraz będę.
Komisarz odłożył telefon.
Rafał: Tomek, jedziesz ze mną. Weź broń.
Tomek: naturalnie.
14:50. Dom Faustyny Boreckiej.
Rafał:  otwarte.
Tomek: olej te drzwi. Idziemy dalej.
 Ruszyli w kierunku sypialni. Tam ujrzeli  leżącą na łóżku  Faustynę Borecką.  Ręce miała przykute do łóżka, a na szyi ślady duszenia.  Spóźnili się.
Rafał: cholera,  dopadł ją.
Tomek: spójrz na to.
Rafał spojrzał na kartkę leżącą obok ciała kobiety.  Treść była następująca: Teraz nikomu nic nie powiesz, suko.
Tomek:  wzywam ekipę. Po techników też zadzwonię.
Po czterdziestu minutach, trwały już oględziny.
Adam:  została uduszona gołymi rękami.  Tym razem sprawca ją zgwałcił, ale nie ma co liczyć na ślady nasienia.
 Rafał:  a kiedy nastąpił zgon?
Adam:  około 14:00. Może trochę później.
Rafał:   zadzwoniła do komendy o 13:47, a o 14:50 tu przyjechaliśmy. Czyli w tym czasie, musiało dojść do zabójstwa.
Tomek: a wy macie jakieś ślady?
technik:   praktycznie nic. Musiał działać w rękawiczkach.
Rafał: Tomek, zobacz.  Ktoś  z ogrodu nas obserwuje.
Tomek: cholera. Idziemy.
 Wyszli z domu.  Mężczyzna rzucił się do ucieczki.  Rafał pobiegł za nim, ale po pierwszym zakręcie nikogo już nie zobaczył.
Rafał: cholera. Uciekł nam delikwent..
17:40. Komenda.
Bartek:  Adam uwinął się już z sekcją zwłok.
Rafał: bardzo szybko. I co tam napisał?
Bartek: uduszona. Sprawca miał założoną prezerwatywę, gdy ją gwałcił.
Rafał: skurwiel. Rodzina powiadomiona?
Bartek: taa..
                             Niedziela, 9:40
Komenda.
Ania: witaj partnerze.
Rafał: witaj.  A ty nie w szpitalu?
Ania: miałam być tylko jedną noc na obserwacji.  Wiem też, że ten świr zabił Faustynę Borecką.
Rafał: ale nie wiesz tego, że ją zgwałcił.
Ania: o tym też wiem.  Czytałam raport z sekcji zwłok. Jest też ekspertyza daktyloskopijna z domu ofiary.
Rafał: i?
Ania: większość odcisków palców należy do Faustyny Boreckiej, ale są też ślady innej osoby na klamce.  Nie uwierzysz, do kogo one należą..
Rafał: do kogo?
Ania: do Łukasza Kortysa.  Kiedyś miał wyrok za próbę gwałtu.
Rafał: no to dajemy do niego..
10:25. Dom Łukasza Kortysa.
Ania: słyszałeś? Strzał.
Rafał: no. Cholera, ucieka  przez balkon! Biegnę za nim!
Ania: tylko uważaj na fotoradary..
 Wbiegli  w głąb  domu. Rafał wyskoczył z balkonu i biegł za mężczyzną, a Ania zajęła się rannym Łukaszem Kortysem. Miał on ranę postrzałową klatki piersiowej.
Ania: Łukasz, wytrzymaj jeszcze chwilę. Dzwonię po pogotowie..
Łukasz: ja chciałem tylko ostrzec  Faustynę... nie zabiłem jej..
 Łukasz stracił przytomność.
Ania: Łukasz, nie zasypiaj! Nie zasypiaj!
Po chwili przyjechało pogotowie. Rafałowi zwiał mężczyzna.
 Rafał: ulotnił się, ale widziałem jego twarz. Sprawdzimy bazę, a jak to nic nie da, to zostaje stworzyć portreta.
Ania: chyba portret.
Rafał: jeden czort, i tak wiadomo o co chodzi.
12:40.  Komenda.
Ania: nurtuje mnie jedna rzecz w tym wszystkim.
Rafał: jaka?
Ania:  po co Faustyna zginęła?  Rozumiem, że dowiedziała się kim jest sprawca, no to sprawca wiadomo - dopadł ją. A dlaczego strzelał do Łukasza? Łukasz też się dowiedział, kto zabija?
Rafał: no wydaje mi się to najbardziej prawdopodobne. Zaraz sprawdzę jego telefon.
Ania: skąd go masz?
Rafał: leżał gdzieś w krzakach, ale  gość miał rękawiczki. Wolałem w spokoju telefon  przejrzeć.
Ania: i co ustaliłeś?
Rafał: równo o 14:00, Faustyna dzwoniła do Łukasza.
Ania: i nic nie mówisz?
Wszedł do ich biura Tomek.
Tomek:  hej Aniu.
Ania: cześć.
 Tomek: Łukasz Kortys nie żyje. Zmarł  o 12:05.
Ania: cholera..
Tomek:   Rafał, rozesłaliśmy ten portret pamięciowy do mediów. Każdy patrol ma go nawet.
Rafał:  dobra.
 13:00. Kryjówka porywacza.
Justyna siedziała na ziemi, oparta o ścianę.  Była skuta kajdankami i miała knebel na ustach. Znajdowała się w jakimś ciemnym pomieszczeniu.  Najprawdopodobniej był to stary dom, w którym nie było prądu.  Nagle oślepiło ją światło, bijące z latarki. Przymknęła oczy na kilka sekund, a potem ujrzała   swojego porywacza.
porywacz: nie wiedziałem wtedy w piątek, że jesteś policyjną suką.  Powiedz mi tylko, warto było? Ach, zapomniałem, masz to  w ustach przecież.
Wyjął z jej ust knebel.
Justyna:  i tak cię dopadną! Dlaczego zabijałeś te kobiety?! Dlaczego?!
porywacz:   bo taki miałem kaprys, kurwa!
Justyna:  skrzywdziła cię kiedyś dziewczyna?
porywacz: nic ci do tego suko, rozumiesz? Nic!
  Rzucił się na nią i zaczął ją bić jak oszalały. Wygląda na to, że Justyna uderzyła w jego najczulszy punkt. Bił ją tak długo, aż straciła przytomność. Wziął jej telefon, zrobił zdjęcie i wysłał je do Rafała. Dopisał jakiś komentarz po czym wyłączył telefon.  Postanowił się go pozbyć.  Wyszedł z opuszczonego domu , wsiadł do swojego samochodu, odjechał kilkanaście kilometrów i wyrzucił go, nawet nie patrząc gdzie.  Wrócił do   kryjówki.
16:40.  Komisariat.
 Tomek:  przyszła do was   starsza kobieta. Twierdzi, że zna gościa ze zdjęcia.
Ania:  dawaj ją tu.
 W tej samej chwili do biura weszła  starsza kobieta.  Wyglądała jak typowy ''moher''
kobieta: Jadwiga  Paliniec. Dzień dobry.
 Ania: dzień dobry.
kobieta: ja  widziałam tego faceta. Akurat słuchałam radia Maryja, a w telewizji poleciał jego portret.
Ania: wie pani kto to jest?
kobieta: jak wspomniałam,  słuchałam mojego radia, potem puścili tego faceta zdjęcie. Przez chwilę zastanawiałam się nawet kto to jest, ale już wiem! To syn mojej koleżanki, która nawet do kościoła nie chodzi!
 Ania: a jak on się nazywa?
kobieta: Wielan. Wiem tylko, gdzie mieszka jego matka. Kostrzewskiego 13B/10.
Ania: dziękujemy, do widzenia.
kobieta: zainwestujcie wy tu w krzyż..
  Wyszła.
17:20. Przed blokiem.
Rafał: co za moher..
Ania:  jaki to był numer?
Rafał:  13B/10.
  Weszli do klatki, bo akurat ktoś wychodził.  Znaleźli odpowiedni numer mieszkania i zadzwonili. Otworzyła im   starsza kobieta.
matka: tak?
Ania: pani Wielan?
matka: tak.
Rafał: jesteśmy z policji. Możemy wejść?
matka: proszę.
 Wpuściła ich do środka. Weszli do salonu. Leżała tam fotografia jej syna. Ania spojrzała na nią. Był to mężczyzna z portretu pamięciowego.
matka:   w jakiej sprawie tu jesteście?
Rafał: szukamy pani syna.
matka: pewnie chodzi wam o ten portret w mediach? Tak, to jest mój syn.
Ania: dlaczego pani tego nie zgłosiła?
matka: a pani donosiłaby na własne dziecko?
Rafał:  wie pani, gdzie mógłby  teraz przebywać pani syn?
matka: Paweł to zawsze był dobrym człowiekiem. Zawsze pomagał jak mógł..
Ania:  a gdzie Paweł może teraz przebywać?
matka: są dwa możliwe miejsca.  nasz  poprzedni dom rodzinny oraz stary dom po mojej babci.
Rafał: mogłaby pani podać nam te adresy?
matka: proszę.
Zapisała je na kartce.
18:00. Komisarze sprawdzają  jedną z kryjówek. Okazuje się, że porywacz zmienił kryjówkę.
Ania: byli tu.
Rafał:  Anka, zobacz. Broń Justyny.
Ania: a tu ślady krwi.
Rafał: wygląda na świeże ślady.
Ania: wezwę ekipę.  Może znajdziemy tu coś jeszcze..
                           Poniedziałek, 15:05
Poszukiwania nic nie dały. W żadnej z kryjówek nie było porywacza ani Justyny.
Ania: fatalnie..
Rafał: no. Uporządkujmy wszystko co mamy. Porywacz, a zarazem zabójca nazywa się  Paweł Wielan i ma 27 lat.
Tomek: matka Wielana sobie coś jeszcze przypomniała.   Paweł Wielan porusza się czarną mazdą o numerach WA0022.
Ania: czarną mazdą? Cholera jasna!
Rafał: co jest?
Ania: jak  wjeżdżaliśmy do tamtego domu po babci, to wyjeżdżała zaparkowana na parkingu czarna mazda. No tak, to mógł być on.
Rafał:  pewna jesteś? Widziałaś numery?
 Ania: coś ty. Strasznie obłocone.
 Bartek: słuchajcie,  mamy go!  Włączył telefon!
Ania: dobra, Bartek i Tomek, jedziecie z nami!
15:40.  Opuszczona fabryka.
Ciemność. Tylko tyle widziała Justyna. Siedziała tu już drugą noc.   Miała obie ręce przykute dwoma kompletami kajdanek do  rury.  Cały czas była sama. W pewnym momencie, oślepiło ją światło. Tak, to był porywacz. Wszedł do pomieszczenia, trzymając pistolet w dłoni.
 porywacz: zaczynasz już mi się nudzić...
Justyna:  chcesz mnie zabić? No to rób to. Zabij mnie tak samo jak wszystkie swoje ofiary.
porywacz:  ok. Wedle  życzenia.
 Wycelował w jej stronę broń. Położył palec na spuście. Właśnie miał strzelać, ale  w tej samej chwili padł strzał. Porywacz upadł na ziemię. Po  sekundzie, do pomieszczenia weszli komisarze. Okazało się, że postrzelił go Tomek.
Ania: Rafał, przeszukaj go!
Rafał przeszukał go. Znalazł w kieszeni kluczyki od kajdanek. Podał go  Ani.
Ania: Justyna, wszystko ok?
Justyna: nic nie jest ok... nic. On mnie zgwałcił...
Rafał: co  zrobił?!
Komisarz  podszedł do sprawcy i kopnął go w brzuch. Coś w niego wstąpiło,  nigdy przecież tak się nie zachowywał.  Potem zaczął okładać go pięściami. Bartek z Tomkiem odciągnęli go od zabójcy.
 Bartek: Rafał, uspokój się kurwa!
 Ania: co  z nim?
 Tomek: trochę oberwał...
Wyrok:
Paweł Wielan  za wielokrotne zabójstwo  i 2 gwałty  został skazany na dożywocie.
Rajmund Ważniewicz  za wzięcie zakładnika i groźby karalne został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Spotkanie z nieznajomym

                                     Czwartek, 23:00

Ania i Rafał, po skończonej pracy wracają do domu.
Ania: kiedy jest pogrzeb Kamila?
Rafał: w sobotę, a na dodatek stary wpadł na  pomysł, że pójdą tylko 3 osoby z komendy.
Ania: popieprzyło go? Na kogo padł jego wybór?
Rafał: idą Sebastian,  Justyna i  Tomek, ale po  pogrzebie mają godzinę wolnego i z powrotem na komendę.
00: W27,  zgłoście się.
Ania: zgłaszam się.
00: macie zaginięcie młodej dziewczyny. Wypadkowa 33.
Ania: a ktoś inny nie może tego wziąć?
00: nie.  stary  mówi, że to wy macie tam jechać.
Ania: przyjęłam. Podaj jeszcze raz adres.
00: Wypadkowa 33.
Ania: udajemy się.
23:10.  Dom porwanej dziewczyny.
matka: znajdźcie Renatę. Ja mam tylko ją...
Rafał: zrobimy wszystko co możemy.  Ile pani córka ma lat?
matka: 24.  Od wczorajszego ranka nie mam z nią żadnego kontaktu.
Rafał: a może córka po prostu gdzieś zabalowała, a do tej pory trzeźwieje u jakiejś koleżanki?
matka: Renata alkoholu nie pije, a poza tym zadzwoniłaby do mnie. Odkąd zmarł mój mąż, mamy już tylko siebie. Nie mówiłam nic wam, ale od kilku tygodni dostaję listy z groźbami.
Ania: ma pani te listy?
matka:  mam.
Ania: proszę przynieść.
5 minut później.
W czasie, gdy Rafał rozgląda się po pokoju Renaty Szymanowicz, Ania rozmawia w dalszym ciągu z jej matką.
matka: tu są wszystkie listy.
Ania:   '' Szykuj się do śmierci''  , '' Zginiesz''
matka: te listy przychodzą od zeszłego piątku.
Ania: dlaczego, pani tego nie zgłaszała?
matka:  myślałam, że to takie głupie żarty. Kiedyś już coś takiego podobnego dostawałam, ale nagle ustało.
Ania: no dobrze.  A co Renata studiowała?
matka: fizjoterapię.  Była na pierwszym roku. Wcześniej nie chciało jej się studiować.
Ania: a miała ona  chłopaka?
matka: tak. Spotykała się z  Łukaszem  Kortysem od 5 lat.
Ania: ma pani jego adres?
matka: Grzenowicza  12.  Dostał w spadku po dziadkach duży dom. Renata miała się tam przeprowadzać lada dzień do niego.
Do pomieszczenia wszedł Rafał.
Ania: znalazłeś coś?
Rafał: tak.  Wyniki USG. Renata jest trzecim miesiącu ciąży.
matka: nic o tym nie wiedziałam.
23:50. Przed domem.
Ania: i co o tym sądzisz?
Rafał: no nie wiem, może po prostu   nie chciała nikomu mówić o ciąży i uciekła.
Ania: ja bym wzięła pod uwagę porwanie. Matka dostawała listy z pogróżkami.
Rafał: no ok. To jak się jutro dzielimy?
Ania: może pojedziesz do Kortysa, a ja na tą uczelnię?
Rafał: no ok.
                          Piątek, 8:00
Uczelnia, na której studiuje zaginiona dziewczyna.
portier: witam, a piękna pani do kogo?
Ania: policja.  Prowadzę śledztwo w sprawie zaginięcia Renaty Szymanowicz.
portier: więc, interesuje się pani, Renatką?  Bardzo sympatyczna dziewczyna.  Przyznam się pani szczerze, że zdarza mi się tu zasnąć. Renata zawsze mnie kryła.
Ania: dobrze. Wie pan może, z kim się przyjaźni?
portier:  nie znam jej nazwiska, ale  zadawała się z tamtą dziewczyną. Tam po prawej, ta  w czerwonej bluzce.
Ania: dobrze, dziękuję.
 Podeszła do kobiety, którą wskazał jej portier.
Ania: przepraszam, jestem z policji. Prowadzę śledztwo w sprawie zaginięcia Renaty Szymanowicz. Z tego co wiem, to się z nią przyjaźnisz.
Faustyna: owszem. Przepraszam, nie przedstawiłam się. Faustyna Borecka.
Ania: mogłybyśmy porozmawiać w bardziej ustronnym miejscu?
Faustyna: oczywiście. Pierwsze zajęcia mam dopiero o 10:00, ale ciągle mieszają mi się te godziny.
Ania:  a jak sądzisz, kto mógłby stać za jej uprowadzeniem?
Faustyna: nie wiem.
Rzuciła pospiesznie. Wzbudziło to podejrzenia Ani.
Ania: a mi się wydaje, że jednak coś wiesz. To naprawdę zostanie między nami.
Faustyna: no dobra, ale nie mówcie nic   Łukaszowi.
Ania: jak wspomniałam wcześniej, zostanie to tylko między nami.
Faustyna: Renata miała w środę  randkę z facetem poznanym w sieci.
Ania: a  Renia pokazywała ci tego mężczyznę?
Faustyna: nie.  Nie wiem nawet jak on wygląda.  Renata pokazywała mi kiedyś jakąś rozmowę na czacie z nim. Podpisywał się  jako Atorod.
Ania: a  jak się nazywała ta czateria?
Faustyna: LoveChat.
 8:10. W tym samym czasie, Rafał pojechał do  domu Łukasza Kortysa.
Łukasz: słucham pana.
Rafał: jestem z policji. Renata Szymanowicz, to twoja dziewczyna?
Łukasz: no tak.
Rafał: zaginęła.  W środę  matka straciła z nią kontakt.
Łukasz: no tak,  pani Zofia dzwoniła już do mnie. Znajdzie ją pan?
Rafał:  niczego nie obiecuję, ale zrobię wszystko co w mojej mocy. Jak sądzisz, kto mógłby stać za jej zaginięciem?
Łukasz:  nie mam zielonego pojęcia. Renata nie miała wrogów.
Rafał: no dobrze, a co ty robiłeś w środę przez cały dzień?
Łukasz: byłem w pracy od 10:00 do 19:00. Pracuję w warsztacie samochodowym.
Rafał: a ktoś to potwierdzi?
Łukasz: byłem z dwoma kumplami z warsztatu. Zwykle w trójkę pracujemy.
Rafał: dobrze.   Jeszcze jedno pytanie.  Czy wiesz o tym, że Renata jest w ciąży?
Łukasz: tak.  Powiedziała mi o tym  zaraz gdy tylko się o tym dowiedziała. A ja jestem podejrzany?
Rafał: nie, to rutynowe pytania. To wszystko.
Łukasz:   zapomniałem panu powiedzieć w sumie o najważniejszym.
Rafał: słucham?
Łukasz: w środę około 13:00, wyszedłem z zakładu na godzinę. Spotkałem się z Renatą, ale się pokłóciliśmy.  Wtedy widziałem ją ostatni raz.
Rafał: no dobra. Dzięki.
11:30.  W samochodzie.
Anka: Faustyna Borecka powiedziała mi, że Renata miała  w dniu zaginięcia randkę z mężczyzną poznanym w sieci.
Rafał: a Kortys praktycznie nic nie wiedział.
00: 00 dla W27.
Ania: zgłaszam się.
00: Macie zabójstwo.  Las  przy zjeździe z obwodnicy.
Ania: przyjęłam.
Rafał: nie wiem jak ty, ale coś czuję, że może to być Renata.
Ania: nie kracz lepiej.
12:00. Miejsce zbrodni.
Rafał: cześć.
Policjant: no cześć. Ofiarą jest Renata Szymanowicz. 24 lata.
Ania: nasza zaginiona. Wykrakałeś.
Rafał: a kto ją znalazł?
Policjant: nie wiemy. Ktoś anonimowo zadzwonił.
Ania: jeszcze dziś chcemy mieć to zgłoszenie.
Policjant: zrobi się.
Komisarze poszli do Adama. Na ziemi leżały zwłoki  zaginionej.
Rafał: cześć. Jak to wygląda?
Adam:  ze wstępnych oględzin, stwierdzam jako przyczynę zgonu uduszenie. Jednego jestem pewien, przed śmiercią nie została zgwałcona.
Ania: ile już tu leży?
Adam: co najmniej 40 godzin. Jest zimna.
Ania:  jeszcze dzisiaj chcemy mieć raport z sekcji zwłok.
Adam: zrobi się.
12:45. Dom  matki Renaty Szymanowicz.
Ania: trafiliśmy chyba na jakąś awanturę.
Rafał: posłuchajmy.
 Zakradli się i   podsłuchiwali rozmowę. Byli ukryci pod oknem, gdyż  stamtąd najlepiej było słychać rozmowę. Okazało się, że mężczyzna był najprawdopodobniej byłym mężem matki zaginionej.
mężczyzna:  dawaj kasę na piwo!
matka: nie dostaniesz żadnych pieniędzy!
mężczyzna: dawaj, powiedziałem!  Bo kolejny liścik ci wyślę.
matka: po co to wysyłałeś?! Złamanego grosza nie dostaniesz!
mężczyzna: żeby cię szmato, nastraszyć. A teraz, teraz to cię zajebię!
Ania: idziemy!
Rafał otworzył drzwi.
Ania: policja, gleba!
mężczyzna przyłożył   matce Renaty nóż do gardła.
- zabiję !
Rafał: zostaw ją! Słyszysz, zostaw!
- Zostawiacie tu swoje bronie i wypieprzacie stąd!
 W tym samym momencie, matka się wyrwała.  Mężczyzna  usiłował ją gonić, ale padł na ziemię. Okazało się, że Ania go postrzeliła.
Ania: co z nim?
Rafał: będzie żył.  Dostał tylko w bok.
Ania: dzwonię na pogotowie.
matka: nie trzeba.
Ania: ale to dla niego.  Mamy do pani też wiadomość.
matka:   to znaczy? Znaleźliście Renatkę?
Ania: bardzo mi przykro, ale Renata nie żyje. Została zamordowana.
matka: ty skurwysynu!
 Rzuciła się na  swojego ex męża. Ania odciągnęła ją.
15:40. Komenda.
Justyna: mam dla was bombę.
Rafał: mów.
Justyna:  macie seryjnego.  W ciągu roku  zginęło już 5 kobiet. Renata była jego szóstą ofiarą.
Rafał: świetnie..
Justyna: sposób działania taki sam.  Pisał on do młodych dziewczyn. Żadna z nich nie przekroczyła trzydziestki.  Zwykle,  po pierwszej  wirtualnej rozmowie, proponował spotkanie. Udało mi się dotrzeć do danych ofiar.  Pierwsza ofiara,  Natalia Gregorska, 22 lata. Sprawca udusił i rozebrał. Kolejna ofiara, Marta Winiarek, 27 lat.  Ten sam scenariusz. Kolejne ofiary to Aleksandra Głuszczyk, Amanda Serafin, Dorota Brzanowska. Do listy możemy dodać Renatę Szymanowicz.
W trakcie swojej wypowiedzi, Justyna zawieszała na tablicy  zdjęcia ofiar i podpisywała je pisakiem.
Ania: przypomniałam sobie coś jeszcze. Faustyna Borecka mówiła mi, że sprawca miał nick Atorod.
Justyna:   do tego też dotarłam.  Sprawca  podpisywał się imieniem swojej ofiary, zapisanym od tyłu. Na przykład, jeśli ofiara miała na imię Natalia, to nick brzmiał Ailatan, a  gdy Marta, to Atram itd.
Ania: czyli teraz będzie się podpisywał jako  Ataner.
Rafał: mam pomysł. Justyna, poderwiesz go w sieci.
Justyna: da się zrobić..
  21:30. Restauracja  Forever.
 Jeszcze tego samego dnia, Justyna umawia się na randkę z prawdopodobnym sprawcą. Mężczyzna już na nią czekał. Asystentka miała zamontowaną ukrytą kamerę .
Justyna: przepraszam za spóźnienie.
mężczyzna: w porządku, byłem  przed czasem.
Kelner: zamawiacie coś?
mężczyzna: 2 kawy.  Jedna z mlekiem, druga bez.
Kelner: to będzie razem 15 złotych.
Mówiąc to,  podał   mu  rachunek. Facet podpisał go.
- Cholera, nie wziąłem pieniędzy..
Justyna: ja chyba mam 15 zł.
Wyciągnęła  z kieszeni ukrytej w środku płaszcza portfel. Niestety uszkodziła kamerkę.
Justyna: proszę.
Kelner: dziękuję.
Po godzinie wyszli z restauracji. Mimo iż było, to niezwykle ryzykowne, to właśnie  Justyna miała zarządzić, żeby komisarze wraz z Tomkiem ''weszli''. Właśnie miała wyciągnąć krótkofalówkę, jednak   mężczyzna  zorientował co się święci. Przyłożył jej broń do skroni i wyrwał z rąk krótkofalówkę. Komisarze wkroczyli do akcji.
Ania: policja, zostaw ją! Puść!
 Trzymając, z całej siły Justynę, sprawca, drugą ręką oddał na oślep trzy strzały. Dwa trafiły  w oponę, a trzeci w Anię.  Policjantka osunęła się na ziemię.
Rafał: W27 dla 00!
00: Zgłaszam.
Rafał: Przyślijcie karetkę pod restaurację Forever! Szybko!
                                      Ciąg dalszy nastąpi...