18:30. Tego samego dnia, komenda.
Sebastian: panie Kierat, niech skończy pan już łaskawie kłamać jak Pinokio i powie nam , co robił w środę między 21:00 a 22:00.
Henryk: no to nie wiem, może w tym kinie się pomylili.
Sebastian: myślałeś, że się nie dowiemy? Tak się składa, że tego filmu nie grają już w kinie od dwóch tygodni. Powie nam pan w końcu, co robił w tych godzinach?
Henryk: no dobra. Siedziałem sam w mieszkaniu.
Sebastian: to po co ta śpiewka o kinie?
Henryk: proste. Alibi, żebyście nie próbowali wrobić mnie w morderstwo tego skurwysyna.
Aśka: nikt pana o nic nie podejrzewał. No dobrze, jest pan wolny, ale być może będziemy mieli do pana jeszcze kilka pytań.
Sobota, 12:10
Komenda.
Tomek: muszę się wam do czegoś przyznać. Nie prosiliście mnie o to wprawdzie, ale wczoraj pojechałem do rodziny tej trzeciej ofiary - do Witczaków.
Aśka: i coś ustaliłeś?
Tomek: tak. Dwa tygodnie temu wasz zabity, Wiktor Migiński złożył im wizytę. Z zeznań rodziców Barbary Witczak wynikało, że chciał ich prosić o wybaczenie, za to co zrobił w przeszłości.
Aśka: Kierat też nam bąknął coś o tym o 15 na początku przesłuchania. Czyli mówił prawdę.
Tomek: najwidoczniej tak. Chociaż przyznam, że znając was, spodziewałem się co najmniej pretensji.
Aśka: niepotrzebnie, Tomasz, niepotrzebnie.
Sebastian: a co z Jarosem? Chłopcy go złapali?
Tomek: zapadł się pod ziemię, ale jego dom jest pod stałą obserwacją.
6 godzin później.
Sebastian: wsiadaj, szybko!
Aśka: co jest?
Sebastian: namierzyli Jarosa. Pojawił się w swoim domu.
Aśka: no to zgarniamy dziada!
Po 15 minutach byli już przed jego domem.
Aśka: jaki jest plan?
Sebastian: musimy go jakoś wybawić z chałupy.
Jednak to nie było konieczne. Jaros właśnie wyszedł z domu. Prowadził przed sobą kobietę, przy głowie której trzymał broń.
Aśka: Jaros, wypuść ją!
Jaros: wiem, że chcecie mnie aresztować. Odjeżdżacie stąd! Spluwy zostawiacie tutaj.
Aśka: to ty zabiłeś Migińskiego?
Jaros: nie zabiłem tego śmiecia, mimo, że to ścierwo na to zasługiwało! Przylazł do mnie w zeszłym tygodniu, frajer myślał, że mu podaruję, ale po co ja wam to mówię! Spierdalać stąd i zostawiacie spluwy!
Sebastian: ok, wycofujemy się. Aśka, odłóż broń.
Aśka odłożyła broń i razem z Sebastianem wycofała się z rękoma w górze.
Jaros: wsiadacie teraz do swojego auta. Już!
Wykonali polecenie. Sebastian specjalnie odjechał kawałek, a Jaros szedł w kierunku swojego samochodu. Kobieta, którą trzymał mężczyzna z całej siły nadepnęła mu na stopę i rzuciła się do ucieczki, a Waldemar wycelował w jej kierunku broń. Właśnie miał strzelić, ale dosięgnęła go kula. Odrzucił broń w tył i osunął się na ziemię. Aśka i Seba szybko znaleźli się przy nim i skuli go w kajdanki.
Aśka: jesteś aresztowany. Z kryminału prędko nie wyjdziesz.
21:30. Komenda.
Tomek: przyszła już ekspertyza balistyczna i daktyloskopijna. Odciski znalezione w domu Migińskiego nie należą ani do Henryka Kierata ani do Waldemara Jarosa.
Aśka: zaraz, ale przecież w domu Migińskiego nie znaleziono broni.
Tomek: zapomniałem wam powiedzieć. Broń znaleziono w studzience kanalizacyjnej koło domu ofiary.
Aśka: Tomek, zacznij coś brać na pamięć do cholery. To poważna sprawa!
Sebastian: Tomek, a jest coś jeszcze, o czym powinniśmy wiedzieć?
Tomek: wszystko już wiecie. Tylko tego wam nie powiedziałem.
Aśka: czyli wiemy jedynie, że tych odcisków nie mamy w bazie. 4 dni śledztwa, a naprawdę niewiele mamy.
Niedziela, 8:05
Parking przed warsztatem samochodowym. Justyna Woronecka spotyka się tu z Wiktorem Mawińskim - swoim informatorem.
Wiktor: ostatnio ci pomagałem, to kosztowało mnie to 4 kule w plecach.
Justyna: najważniejsze, że obeszło się bez wózka inwalidzkiego. Interesuje mnie Wiktor Migiński.
Wiktor: morderca trójki dzieci zwolniony dwa albo trzy lata temu z pierdla. W środę ktoś go kropnął.
Justyna: tyle to ja też wiem. Wiadomo mi też, że znałeś go z celi.
Wiktor: znałem.
Justyna: to był twój dobry kumpel z celi. Siedziałeś z nim nawet. Powiedz mi wszystko co wiesz, a jak nie, to wszystko powiem twojemu przełożonemu, że siedziałeś, pomimo, że sama ci tą robotę załatwiłam.
Wiktor: pudło. On już o tym wie, sam mu powiedziałem.
Justyna: ok, nie wiedziałam. To jak będzie?
Wiktor: Migiński został skazany za trzy zabójstwa, ale ja wiem, że dokonał czterech zabójstw. Podpytałem go trochę w pierdlu i wyznał mi, że ta dziewczynka, którą zabił miała 7 lat i nazywała się Kasia Bajerska.
Justyna: czytałam o tym zabójstwie. Doszło do niego w 81 roku.
Wiktor: dokładnie tak było.
Justyna: dobra, jesteś genialny. Za poświęcony czas.
Dała mu 400 złotych.
Wiktor: Justyna, nie wezmę tej kasy.
Justyna: nie odwalaj mi tu teraz cyrków. Wiem, że w tym warsztacie ledwie 700 złotych wyciągasz, bo interes gorzej idzie.
Wiktor: dobra, dzięki.
Cztery godziny później.
Justyna relacjonuje komisarzom spotkanie ze swoim informatorem.
Aśka: i co nam ustaliłaś?
Justyna: Migiński został skazany za trzy zabójstwa, jednak de facto dokonał on jeszcze jednej zbrodni.
Aśka: co ty gadasz?
Justyna: oprócz tych trzech dziewczynek, Migiński zabił jeszcze w 1981 roku Kasię Bajerską, miała ona 7 lat. Sprawcy nie złapano do dzisiaj.
Sebastian: pamiętam tą sprawę. Mój znajomy ją prowadził. Migiński był podejrzewany o to zabójstwo, jednak nie było na niego żadnych dowodów.
Justyna: udało mi się zdobyć też nowy adres Bajerskich, gdyż przeprowadzili się zaraz po śmierci tej dziewczynki.
Aśka: podasz nam ten adres?
Justyna: Chełmońskiego 48.
14:50. Komisarze są w domu rodziców Kasi Bajerskiej.
Bajerski: nie wiem po co policja roztrząsa przeszłość.
Aśka: Wiktor Migiński został w środę wieczorem zamordowany. Oprócz pana córki zabił on jeszcze trzy dziewczynki, jednak tylko tej zbrodni nie udało mu się udowodnić.
Bajerski: był ten sukinsyn nawet u mnie. Chciał, żebym mu wybaczył tą zbrodnię, ale nie umiałem. Wyrzuciłem go od razu z domu.
Aśka: kiedy on był?
Bajerski: około trzy miesiące temu.
Sebastian: a pan co robił w środę wieczorem?
Bajerski: byłem w domu. Siedziałem sam.
Aśka: słabe to pana alibi, nie ukrywam, ale ma pan szansę się wybronić. Pojedzie pan z nami na komendę i pobierzemy pana odciski palców. To ostatecznie pana oczyści z grona podejrzanych.
Bajerski: skoro tak, to mogę pojechać.
Poniedziałek, 15:55
Czesław Bajerski okazał się być niewinny, więc tym samym kolejny podejrzany się wykluczył.
Aśka: świetnie, teraz to już w ogóle nic nie mamy.
Agnieszka: właśnie, że mamy. Przed domem Migińskiego jest sklep całodobowy. Obejmuje on zarówno wnętrze lokalu jak i kilka sąsiednich domów. I patrzcie na to.
Sebastian: co to jest?
Agnieszka: o godzinie 22: 06 wychodzi z domu Weronika Grabińska.
Aśka: jasna cholera! Ona jest zupełnie inaczej ubrana. Ma inne ciuchy tu jak wychodzi i inne ubrania miała założone, gdy do nas przybiegła na komendę.
Sebastian: dokładnie. Cholera, Aśka, broń wyrzuciła do studzienki kanalizacyjnej!
Agnieszka: ale i tak nie powiedziałam wam najważniejszego. Nie zgadniecie jak przedtem nazywała się Weronika Grabińska. Witczak! Weronika Witczak!
Sebastian: zmieniła nazwisko, aby pomścić śmierć siostry?
Agnieszka: dokładnie.
Sebastian: Aga, dzięki!
16:50. Śledczy nie zastali Weroniki Grabińskiej w domu. W jej rzeczach odnaleźli adres mieszkania, w którym się wychowywała. Komisarze wraz z Justyną jadą właśnie tam.
Justyna: nie wiem, po co ja wam tam jestem potrzebna.
Sebastian: możesz się przydać.
Justyna: skoro tak mówisz.
Po około dwudziestu minutach byli już pod wieżowcem, gdzie wychowywała się Weronika.
Sebastian: cholera, ona chce popełnić samobójstwo!
Aśka: Justyna i Sebastian. Zostaniecie tutaj, ja spróbuję z nią pogadać, a wy wezwiecie straż i pogotowie na wszelki wypadek.
Justyna: no dobra. Pójdę wezwać.
40 minut później. Strażacy rozłożyli już materac, na wypadek gdyby Weronika Grabińska vel Witczak zdecydowała się skoczyć.
Sebastian: cholera, aby Aśce udało się ją przekonać.
Po pięciu minutach, Aśka przyszła do nich.
Sebastian: i co?
Aśka: daj spokój. Nie chce w ogóle ze mną rozmawiać.
Justyna: mam pewien pomysł. Może ja spróbuję?
Aśka: próbuj, ale wątpię, abyś coś zdziałała.
18:00. Justyna wchodzi na dach. Weronika Grabińska zmieniła pozycję, tak aby w razie skoku nie upaść na materac.
Weronika: nie zbliżaj się, bo skoczę!
Justyna: Weronika, każdy z nas ma w życiu słabsze chwile...
Weronika: chwile?! U mnie to już prawie pół życia! Matka zabiła się 15 lat temu, bo nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią Basi! Ty wiesz jak to jest?!
Justyna: mnie też los nie oszczędzał. Miałam kiedyś męża i córkę, ale zostali zamordowani. Po pięciu latach wyszło na jaw, że to mój najlepszy przyjaciel był ich zabójcą. W zeszłym roku byłam w ciąży, ale potrącił mnie samochód i straciłam drugie dziecko.
Weronika: po cholerę mi to wszystko mówisz?! Ja jestem morderczynią! Stałam się taka jak on! Nigdy mnie nie zrozumiesz. Mi już nic nie pomoże.
Justyna: Weronika, zejdź. Proszę cię. Usiądziemy i opowiesz mi wszystko, może twoja sytuacja ma jakieś rozwiązanie? Może nawet i znajdziemy je wspólnymi siłami? Musisz tylko tego chcieć. Daj mi rękę. Proszę.
Kobieta podała jej rękę.
Justyna: ostrożnie...
Jednak stała się rzecz niespodziewana. Weronika uderzyła Justynę pięścią w twarz i w następstwie czego spadła w dół....
Justyna: Weronika! Nie!
Wyrok:
Weronika Grabińska poniosła śmierć na miejscu.
Waldemar Jaros za napad na bank i wzięcie zakładnika został skazany na osiem lat pozbawienia wolności...
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
środa, 22 kwietnia 2015
niedziela, 19 kwietnia 2015
W poszukiwaniu wybaczenia
Środa, 23:05
Aśka: Sebastian, idziesz już?
Sebastian: chciałbym, ale papierzyska...
Aśka: do kiedy masz to dać staremu?
Sebastian: jutro o 14.
Aśka: zostaw to. Rano się tym zajmiesz, a ja ci pomogę.
Sebastian: Aśka, ej, nie chcę cię wykorzystywać.
Aśka: pamiętaj, że wiszę ci przysługę. Idziesz?
Sebastian: no dobra. To ja w ramach wdzięczności cię odwiozę chociaż.
Po paru minutach wyszli z komendy. Ujrzeli przy wyjściu opierającą się o budynek kobietę.
Sebastian: proszę pani, wszystko w porządku?
kobieta: pomóżcie mi.... Wiktor, on......
Kobieta osunęła się na ziemię. Seba od razu zadzwonił po pogotowie.
Sebastian: pogotowie? Poproszę karetkę na Kasztanową 51. Utrata przytomności, młoda kobieta w wieku około 25-35 lat.
Czwartek, 1:00
Komisarze pojechali do szpitala. Liczą na to, że chociaż uda im się porozmawiać z kobietą.
lekarz: państwo pewnie z policji?
Aśka: tak. Co z tą kobietą?
lekarz: nie miała ona śladów pobicia, ale jeszcze się nie obudziła. Być może organizm tak zareagował na bardzo duży stres.
Aśka: dobrze. Rozumiem, a moglibyśmy zrobić jej zdjęcie? Damy jej wizerunek do mediów, może ktoś ją rozpozna.
lekarz: to akurat nie będzie konieczne. Znaleźliśmy przy niej dowód osobisty.
Aśka: Weronika Grabińska, 31 lat.
45 minut później. Dom Weroniki Grabińskiej.
Komisarze od razu się rozdzielają. Sebastian sprawdza piętro - Asia parter.
Sebastian: halo, jest tu ktoś?
Aśka: Seba, masz coś?
Sebastian: jeszcze nic.
Aśka: straszny bałagan tutaj jest.
Sebastian: no. Aśka, chodź do sypialni!
Godzinę później.
Trwają oględziny zwłok.
policjant: ofiara to Wiktor Migiński, 52 lata.
Aśka: skądś kojarzę to nazwisko. Adam, co masz?
Adam: 2 strzały, bardzo precyzyjne. Jeden w głowę, drugi w czoło. Sprawca ewidentnie chciał go zabić.
Aśka: Adamos, a kiedy nastąpił zgon?
Adam: tak między 22 a 23.
Mariusz: sprawca oddał też kilka strzałów. Wszystkie pociski utkwiły w ścianie.
Sebastian: czyli mógł też strzelać do Weroniki Grabińskiej.
12:50. Komenda.
Aśka: jest już raport z sekcji zwłok. Migiński miał raka żołądka.
Sebastian: jak on miał na imię?
Aśka: Wiktor. Wiktor Migiński.
Sebastian wpisał w bazę nazwisko ofiary.
Sebastian: jest. Wiktor Migiński, urodzony 29 października 1962 roku, karany za zabójstwo trzech dziewczynek w przedziale wiekowym od 8 do 11 lat. Był skazany na karę śmierci, ale zmieniono mu karę do dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności.
Aśka: a mamy jakieś dane tych dziewczynek?
Sebastian: poproszę Justynę, żeby poszperała w archiwum.
40 minut później. Szpital Rejonowy.
Komisarze chcą porozmawiać z Weroniką Grabińską.
Aśka: możemy ją przesłuchać?
lekarz: w sumie to ja nie widzę żadnych argumentów przeciw. Zależy mi jednak, aby ta rozmowa nie trwała zbyt długo.
Aśka: oczywiście. Sebastian, ja z nią pogadam. Ciebie może się wystraszyć, taki naburmuszony dziś jesteś.
Sebastian: jak chcesz.
13:45. Aśka usiłuje przesłuchać Weronikę Grabińską.
Weronika: ja panią znam...
Aśka: tak, miałyśmy się okazję poznać. Przyszła pani do nas na komendę.
Weronika: tak. Widziałam jak Wiktor umierał...
Aśka: a mogłabyś nam o tym opowiedzieć? Jak to było?
Weronika: wszystko pamiętam. Wróciłam z pracy do domu około 22:00. Weszłam do sypialni, zobaczyłam jakiegoś faceta, który celował do Wiktora. Zauważył mnie i kazał usiąść na fotelu. Zrobiłam to. Potem strzelił do mojego narzeczonego. Ja zerwałam się z fotela. Strzelał kilka razy w moim kierunku. Resztę znacie.
Aśka: wiedziała pani, że Wiktor był chory?
Weronika: tak, miał raka żołądka. Może wy o tym jeszcze nie wiecie, ale 28 lat temu, Wiktor był skazany za 3 zabójstwa.
Aśka: tak, wiemy już o tym. Dziękuję, to na razie wszystko.
Weronika: a kiedy ja stąd wyjdę?
Aśka: z tego co nam lekarz mówi, być może jeszcze dzisiaj.
17:45. Komenda.
Justyna: mam dla was te akta.
Aśka: dzięki, Justyna.
Sebastian: czyli ofiary to Marta Kierat. W chwili śmierci miała 10 lat. Migiński udusił ją na swojej działce 28 lutego 1984. Kolejna ofiara, Wiktoria Jaros, 11 lat. Uduszona 19 kwietnia 1985. Trzecia ofiara, Barbara Witczak, 9 lat. Została ona również uduszona, ale tym razem i zgwałcona. Zginęła w dniu 18 stycznia 1986. Złapali go na podstawie śladów nasienia.
Aśka: pieprzony skurwiel.
Justyna: ale to i tak nie wszystko. Mam też dla was adresy rodziców tych dziewczynek.
Aśka: dzięki, jesteś wielka.
Asystentka wyszła z biura.
Aśka: to co teraz robimy?
Sebastian: będziemy musieli sprawdzić te adresy, ale zaczynamy od jutra.
Aśka: no jak uważasz.
3 godziny później.
Komenda.
Tomek: cześć. Dzwonili ze szpitala, Bartek odzyskał przytomność.
Aśka: no to super, rewelacja. A wiesz może, jak tam Iga?
Tomek: z tego, co wiem trzy dni temu opuściła szpital.
Sebastian: dobra, dzięki Tomek.
Piątek, 10:25
Aśka jest w domu, w którym mieszkają rodzice Marty Kierat - pierwszej ofiary.
Aśka: dzień dobry, pan Henryk Kierat?
Henryk: tak.
Aśka: jestem z policji, mogę wejść?
Henryk: proszę.
Weszła do środka.
Henryk: w jakim celu pani do mnie przyszła?
Aśka: prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa Wiktora Migińskiego. Wiemy, że 31 lat temu zabił pana córkę.
Henryk: no zabił ją skurwiel...
Aśka: co pan robił wczoraj między 21:00 a 22:00?
Henryk: byłem w kinie na Przystani. Wczoraj od 20:30 do 23:00.
W tym samym czasie.
Sebastian pojechał do domu, w którym mieszkała Wiktoria Jaros.
Jaros: dzień dobry, a pan czego tu szuka?
Sebastian: policja. Prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa Wiktora Migińskiego. Wiemy, że 30 lat temu zabił pana siostrę Wiktorię.
Jaros: no zabił i co z tego?
Sebastian: to z tego, że ktoś zabił teraz jego, a pan ma silny motyw. Co pan robił wczoraj między 21:00 a 22:00?
Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Seba był już pewien, że ma coś wspólnego z tym zabójstwem. Bez wahania ruszył za nim w kierunku ogrodu, gdzie uciekał brat. Szybko jednak stracił go z oczu.
Sebastian: 00 dla W27. Podejrzany o zabójstwo Wiktora Migińskiego, Waldemar Jaros jest w wieku około 40 lat. Jest ubrany w czarny sweter i jeansy, ma około 170-180 cm wzrostu. Uciekł mi. Poruszał się w kierunku ulic Złotej i Szerokiej. Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem.
Cztery godziny później.
Komenda.
Sebastian: Jaros mi zwiał.
Aśka:wiem, mówiłeś już to wcześniej. A wiesz czemu on uciekał? Jest zamieszany w napad na bank sprzed czterech lat, tylko jego z tego składu nie złapali.
Sebastian: nieźle, a ty coś masz?
Aśka: właściwie nic. Henryk Kierat powiedział mi, że w czasie zabójstwa był w kinie na Przystani, ale nie kazałam jeszcze sprawdzić tego chłopakom.
Sebastian: to cię okłamał. Tego filmu nie grają już od dwóch tygodni w kinie.
Aśka: a ty skąd to wiesz?
Sebastian: moja kuzynka jest szefową jednego z większych kin. Dzwoni po całej rodzinie, gdy grają coś jej zdaniem ciekawego, a repertuar w innych kinach w mieście są na ogół niemalże identyczny.
Aśka: to nieźle. Jedziemy do Kierata?
Sebastian: jedziemy. Oduczy się nam dziadek kłamać.
Ciąg dalszy nastąpi...
Aśka: Sebastian, idziesz już?
Sebastian: chciałbym, ale papierzyska...
Aśka: do kiedy masz to dać staremu?
Sebastian: jutro o 14.
Aśka: zostaw to. Rano się tym zajmiesz, a ja ci pomogę.
Sebastian: Aśka, ej, nie chcę cię wykorzystywać.
Aśka: pamiętaj, że wiszę ci przysługę. Idziesz?
Sebastian: no dobra. To ja w ramach wdzięczności cię odwiozę chociaż.
Po paru minutach wyszli z komendy. Ujrzeli przy wyjściu opierającą się o budynek kobietę.
Sebastian: proszę pani, wszystko w porządku?
kobieta: pomóżcie mi.... Wiktor, on......
Kobieta osunęła się na ziemię. Seba od razu zadzwonił po pogotowie.
Sebastian: pogotowie? Poproszę karetkę na Kasztanową 51. Utrata przytomności, młoda kobieta w wieku około 25-35 lat.
Czwartek, 1:00
Komisarze pojechali do szpitala. Liczą na to, że chociaż uda im się porozmawiać z kobietą.
lekarz: państwo pewnie z policji?
Aśka: tak. Co z tą kobietą?
lekarz: nie miała ona śladów pobicia, ale jeszcze się nie obudziła. Być może organizm tak zareagował na bardzo duży stres.
Aśka: dobrze. Rozumiem, a moglibyśmy zrobić jej zdjęcie? Damy jej wizerunek do mediów, może ktoś ją rozpozna.
lekarz: to akurat nie będzie konieczne. Znaleźliśmy przy niej dowód osobisty.
Aśka: Weronika Grabińska, 31 lat.
45 minut później. Dom Weroniki Grabińskiej.
Komisarze od razu się rozdzielają. Sebastian sprawdza piętro - Asia parter.
Sebastian: halo, jest tu ktoś?
Aśka: Seba, masz coś?
Sebastian: jeszcze nic.
Aśka: straszny bałagan tutaj jest.
Sebastian: no. Aśka, chodź do sypialni!
Godzinę później.
Trwają oględziny zwłok.
policjant: ofiara to Wiktor Migiński, 52 lata.
Aśka: skądś kojarzę to nazwisko. Adam, co masz?
Adam: 2 strzały, bardzo precyzyjne. Jeden w głowę, drugi w czoło. Sprawca ewidentnie chciał go zabić.
Aśka: Adamos, a kiedy nastąpił zgon?
Adam: tak między 22 a 23.
Mariusz: sprawca oddał też kilka strzałów. Wszystkie pociski utkwiły w ścianie.
Sebastian: czyli mógł też strzelać do Weroniki Grabińskiej.
12:50. Komenda.
Aśka: jest już raport z sekcji zwłok. Migiński miał raka żołądka.
Sebastian: jak on miał na imię?
Aśka: Wiktor. Wiktor Migiński.
Sebastian wpisał w bazę nazwisko ofiary.
Sebastian: jest. Wiktor Migiński, urodzony 29 października 1962 roku, karany za zabójstwo trzech dziewczynek w przedziale wiekowym od 8 do 11 lat. Był skazany na karę śmierci, ale zmieniono mu karę do dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności.
Aśka: a mamy jakieś dane tych dziewczynek?
Sebastian: poproszę Justynę, żeby poszperała w archiwum.
40 minut później. Szpital Rejonowy.
Komisarze chcą porozmawiać z Weroniką Grabińską.
Aśka: możemy ją przesłuchać?
lekarz: w sumie to ja nie widzę żadnych argumentów przeciw. Zależy mi jednak, aby ta rozmowa nie trwała zbyt długo.
Aśka: oczywiście. Sebastian, ja z nią pogadam. Ciebie może się wystraszyć, taki naburmuszony dziś jesteś.
Sebastian: jak chcesz.
13:45. Aśka usiłuje przesłuchać Weronikę Grabińską.
Weronika: ja panią znam...
Aśka: tak, miałyśmy się okazję poznać. Przyszła pani do nas na komendę.
Weronika: tak. Widziałam jak Wiktor umierał...
Aśka: a mogłabyś nam o tym opowiedzieć? Jak to było?
Weronika: wszystko pamiętam. Wróciłam z pracy do domu około 22:00. Weszłam do sypialni, zobaczyłam jakiegoś faceta, który celował do Wiktora. Zauważył mnie i kazał usiąść na fotelu. Zrobiłam to. Potem strzelił do mojego narzeczonego. Ja zerwałam się z fotela. Strzelał kilka razy w moim kierunku. Resztę znacie.
Aśka: wiedziała pani, że Wiktor był chory?
Weronika: tak, miał raka żołądka. Może wy o tym jeszcze nie wiecie, ale 28 lat temu, Wiktor był skazany za 3 zabójstwa.
Aśka: tak, wiemy już o tym. Dziękuję, to na razie wszystko.
Weronika: a kiedy ja stąd wyjdę?
Aśka: z tego co nam lekarz mówi, być może jeszcze dzisiaj.
17:45. Komenda.
Justyna: mam dla was te akta.
Aśka: dzięki, Justyna.
Sebastian: czyli ofiary to Marta Kierat. W chwili śmierci miała 10 lat. Migiński udusił ją na swojej działce 28 lutego 1984. Kolejna ofiara, Wiktoria Jaros, 11 lat. Uduszona 19 kwietnia 1985. Trzecia ofiara, Barbara Witczak, 9 lat. Została ona również uduszona, ale tym razem i zgwałcona. Zginęła w dniu 18 stycznia 1986. Złapali go na podstawie śladów nasienia.
Aśka: pieprzony skurwiel.
Justyna: ale to i tak nie wszystko. Mam też dla was adresy rodziców tych dziewczynek.
Aśka: dzięki, jesteś wielka.
Asystentka wyszła z biura.
Aśka: to co teraz robimy?
Sebastian: będziemy musieli sprawdzić te adresy, ale zaczynamy od jutra.
Aśka: no jak uważasz.
3 godziny później.
Komenda.
Tomek: cześć. Dzwonili ze szpitala, Bartek odzyskał przytomność.
Aśka: no to super, rewelacja. A wiesz może, jak tam Iga?
Tomek: z tego, co wiem trzy dni temu opuściła szpital.
Sebastian: dobra, dzięki Tomek.
Piątek, 10:25
Aśka jest w domu, w którym mieszkają rodzice Marty Kierat - pierwszej ofiary.
Aśka: dzień dobry, pan Henryk Kierat?
Henryk: tak.
Aśka: jestem z policji, mogę wejść?
Henryk: proszę.
Weszła do środka.
Henryk: w jakim celu pani do mnie przyszła?
Aśka: prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa Wiktora Migińskiego. Wiemy, że 31 lat temu zabił pana córkę.
Henryk: no zabił ją skurwiel...
Aśka: co pan robił wczoraj między 21:00 a 22:00?
Henryk: byłem w kinie na Przystani. Wczoraj od 20:30 do 23:00.
W tym samym czasie.
Sebastian pojechał do domu, w którym mieszkała Wiktoria Jaros.
Jaros: dzień dobry, a pan czego tu szuka?
Sebastian: policja. Prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa Wiktora Migińskiego. Wiemy, że 30 lat temu zabił pana siostrę Wiktorię.
Jaros: no zabił i co z tego?
Sebastian: to z tego, że ktoś zabił teraz jego, a pan ma silny motyw. Co pan robił wczoraj między 21:00 a 22:00?
Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Seba był już pewien, że ma coś wspólnego z tym zabójstwem. Bez wahania ruszył za nim w kierunku ogrodu, gdzie uciekał brat. Szybko jednak stracił go z oczu.
Sebastian: 00 dla W27. Podejrzany o zabójstwo Wiktora Migińskiego, Waldemar Jaros jest w wieku około 40 lat. Jest ubrany w czarny sweter i jeansy, ma około 170-180 cm wzrostu. Uciekł mi. Poruszał się w kierunku ulic Złotej i Szerokiej. Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem.
Cztery godziny później.
Komenda.
Sebastian: Jaros mi zwiał.
Aśka:wiem, mówiłeś już to wcześniej. A wiesz czemu on uciekał? Jest zamieszany w napad na bank sprzed czterech lat, tylko jego z tego składu nie złapali.
Sebastian: nieźle, a ty coś masz?
Aśka: właściwie nic. Henryk Kierat powiedział mi, że w czasie zabójstwa był w kinie na Przystani, ale nie kazałam jeszcze sprawdzić tego chłopakom.
Sebastian: to cię okłamał. Tego filmu nie grają już od dwóch tygodni w kinie.
Aśka: a ty skąd to wiesz?
Sebastian: moja kuzynka jest szefową jednego z większych kin. Dzwoni po całej rodzinie, gdy grają coś jej zdaniem ciekawego, a repertuar w innych kinach w mieście są na ogół niemalże identyczny.
Aśka: to nieźle. Jedziemy do Kierata?
Sebastian: jedziemy. Oduczy się nam dziadek kłamać.
Ciąg dalszy nastąpi...
wtorek, 14 kwietnia 2015
Niebezpieczny podstęp II
16:40. Sebastian i Aśka pojechali na miejsce napadu na salon jubilerski.
policjant: słuchajcie, są dwie ofiary. Ochroniarz i jeden z napastników.
Aśka: ilu ich było?
policjant: świadkowie mówią, że czterech. Jednym z nich była kobieta.
Aśka: to pewnie Gawińska.
Na miejscu zdarzenia jest już ekipa z lekarzem sądowym, który dokonuje właśnie oględzin ciał.
Aśka: cześć Adam. Co nam już możesz powiedzieć?
Adam: obie ofiary zginęły od jednego strzału. Ochroniarz dostał jeden strzał w czoło, a ten drugi w okolice serca. Zgon obydwu ofiar nastąpił gdzieś tak w okolicach 16:00.
Sebastian: macie łuski?
Mariusz: tak, są już zabezpieczone.
Sebastian: dobra. Idziemy zobaczyć monitoring.
Aśka: Seba, ty idź. Ja spróbuję pogadać ze świadkami.
17:00. Sebastian chce przejrzeć zapis z kamer z chwili napadu.
Grzegorz: interesuje pana moment napadu?
Sebastian: w rzeczy samej.
Grzegorz: dobrze.
Przewinął nagranie do momentu wejścia napastników do jubilera.
Sebastian: czyli weszli o 15:57. Jeden bierze na zakładnika tego ochroniarza, kobieta pilnuje klientów, a tamci rozbijają gabloty. Zaraz, ten zabity napastnik wyraźnie celuje nie do ochroniarza, tylko do swojego wspólnika. Cholera jasna.
Grzegorz: wyszli o 16:02.
W tym samym czasie.
Aśka przesłuchuje świadków zdarzenia.
Aśka: jak do tego doszło?
kobieta: do budynku weszły nagle 4 zamaskowane osoby. Jedną z nich była kobieta. Rzuciła od progu, że to jest napad i, że kasjerki mają trzymać łapy z dala od alarmu. Wszedł z nią drugi facet, który trzymał ochroniarza przyciągniętego do siebie, trzymał broń przy jego głowie i potem weszło dwóch facetów.
kobieta 2: dokładnie tak było! Ta ostatnia dwójka zaczęła rozbijać gabloty. Ile hałasu przy tym było, a ile dobra w ich ręce wpadło! Pani, kochana. Gdybym ja to sprzedała, nie musiałabym pracować do końca życia!
Aśka: ile warta jest ta cała biżuteria?
kasjerka: co najmniej kilkaset tysięcy. Brali wszystko, co im w ręce wpadło.
kobieta 2: ale to i tak nie jest wszystko! W pewnym momencie, jeden z tych ''gablociarzy'' wycelował w kierunku ochroniarza i tego drugiego, co go trzymał. Strzelił w jego kierunku, ochroniarz padł martwy, a wspólnik zastrzelił drugiego. Normalnie akcja, jak w jakimś filmie sensacyjnym!
Aśka: pani Ogonek, to poważna sprawa. Zginęły w końcu dwie osoby.
kobieta: ale pani nie wie, co ja przeżyłam! Serce mi aż stanęło!
Aśka: pani Ogonek...
Do Aśki podszedł Seba.
Sebastian: Aśka, mogę cię prosić?
Aśka: no jasne.
Poszli w bardziej ustronne miejsce.
Sebastian: i co ustaliłaś?
Aśka: wiem już, że jeden z tych napastników celował w kierunku tego ochroniarza. Zabił go, a Kotka zastrzelił tego drugiego. Kasjerka mówiła, że biżuteria jest warta co najmniej kilkaset tysięcy.
Sebastian: a ja cię zaskoczę. Ten napastnik nie chciał zabić ochroniarza. On celował do Albrechta Kotki.
Aśka: to czemu zamiast Kotki zabił ochroniarza? Kotka się za nim ukrył?
Sebastian: tak. Kotka jest od niego wyższy od głowę. Połapał się, że wspólnik chce go zabić i się uchylił. W efekcie zamiast Albrechta zginął ten ochroniarz, niejaki Krzysztof Klimaszyński. Wysłałem już chłopaków, aby pojechali do jego domu powiadomić rodzinę o śmierci ofiary.
Aśka: a o tym zabitym napastniku coś wiadomo?
Sebastian: na razie jesteśmy w fazie ustaleń.
17:30. Karolina i Bartek wracają z Albrechtem Kotką do kryjówki.
Albrecht od razu ich przykuł do siebie kajdankami i związał, aby nie próbowali żadnych numerów.
Albrecht: powinienem was sprzątnąć od razu, ale będziecie mi jeszcze potrzebni. Musicie mi pomóc pozbyć się tej biżuterii. Inaczej was zabiję.
Karolina: wchodzę w to.
Bartek: mów za siebie.
Porywacz strzelił w kierunku Karoliny, jednak kula utkwiła kilka centymetrów nad jej głową. Celowo tak zrobił, chcąc nastraszyć Bartka.
Albrecht: następnym razem trafię ją w głowę. Wchodzisz w to? Chyba nie chce mieć rycerzyk swojej damy na sumieniu?
Bartek: tak, pomożemy ci.
50 minut później. Komenda.
Justyna: mam coś dla was. Tym zabitym napastnikiem jest Jacek Stępniakowski, 34 lata.
Sebastian: Stępniakowski... coś mi mówi to nazwisko.
Justyna: nie był on dotychczas notowany, ale była głośna sprawa z jego udziałem. Osiem lat temu był podejrzewany o gwałt na dwudziestoletniej dziewczynie. Miał on ojca prokuratora, także tatuś zatuszował całą sprawę.
Aśka: no dzięki Justyna. Ustalisz nam jego adres?
Justyna: Korfantego.. 16. Czekaj, sprawdzę w notesie. Tak, 16.
Aśka: jesteś po prostu niezastąpiona.
Justyna: przeceniasz mnie, ale to miłe. Dziękuję.
19:15. Aśka i Sebastian są już przed domem ojca Jacka Stępniakowskiego.
Aśka: dzień dobry. Pan Jarosław Stępniakowski?
Jarosław: tak. Państwo pewnie są z policji?
Aśka: dokładnie tak. Możemy wejść?
Jarosław: wchodźcie.
Weszli do środka. Stępniakowski zaprosił ich do salonu. Zapytał ich nawet, czy chcą czegoś do picia, ale oboje odmówili.
Jarosław: kto zabił Jacka?
Sebastian: póki co, jeszcze tego nie wiemy. Wie pan, że w ostatnim czasie, pana syn złamał prawo?
Jarosław: nie bardzo rozumiem.
Aśka: dzisiaj około 5 rano został porwany nasz kolega z pracy. Dostał zgłoszenie włamania. Pojechał to sprawdzić, ale najprawdopodobniej został ogłuszony i został uprowadzony z właścicielką mieszkania.
Jarosław: co wy chcecie przez to powiedzieć? Że mój syn brał w tym udział?
Sebastian: niestety mamy tego niemal stuprocentową pewność. Dokonał on także napadu na bank wspólnie z Albrechtem Kotką. Zna go pan?
Jarosław: tak. Nawet bardzo dobrze.
Sebastian: jest jakieś miejsce, w którym Kotka mógłby ją trzymać? Przychodzi coś panu do głowy?
Jarosław: jest kilka miejsc, ale nie wiem czy gdzieś się może on ukrywać.
Sebastian: spisze nam je pan?
Jarosław: spiszę.
W tym samym czasie
Kryjówka porywacza.
Albrecht: znalazłem kupca na te świecidełka z jubilera. Wyruszamy o 23:00.
Bartek: no ok, jaki jest plan?
Albrecht: ja z Gawińską je sprzedamy. Ty zostaniesz tutaj. Mam zaufanego człowieka, on będzie cię pilnował.
Bartek: dobra, spoko. A co potem?
Albrecht: potem was zabiję. Nie jesteście mi już do niczego potrzebni.
21:40. Aśka i Sebastian sprawdzają jedną z kryjówek.
Aśka: byli już tu wcześniej.
Sebastian: no, najwidoczniej po napadzie zmienili kryjówkę. Ty Aśka, przecież to są okulary Bartka.
Aśka: całe rozbite, a tam dalej coś jest?
Sebastian: nic. Myślę, że możemy już wychodzić.
Tomek: Aśka, Seba! Mamy świadka!
Aśka: no to dawaj go tu.
Podszedł do nich wspomniany mężczyzna.
Aśka: pana godność?
mężczyzna: Krawski Adam. Widziałem około 19:00 jak trzy osoby stąd wyjeżdżały.
Aśka: to już coś. Jakim samochodem się oni poruszali?
mężczyzna: było to czarne Subaru Forrester.
Aśka: jest pan pewien?
mężczyzna: tak, sam mam taki, więc bez problemu rozpoznałem. Numerów nie pamiętam, chociaż zaraz pani komisarz... miał on całą zarysowaną tylną szybę.
Sebastian: dziękujemy panu, bardzo nam pan pomógł.
Wyszli z budynku.
Aśka: 00 dla W27.
00: 00, zgłaszam się.
Aśka: poszukiwany Albrecht Kotka porusza się czarnym Subaru Forresterem, nie mamy numerów rejestracyjnych. Wiemy jeszcze, że ma on całą tylną szybę zarysowaną. Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem. Będziemy zgarniać takie auta.
Aśka: przyjęłam.
23:00. Opuszczony dom, w którym Bartek i Karolina są przetrzymywani.
Albrecht: Ciasny z tobą zostanie. Ja i Gawińska wychodzimy. Po powrocie sprzątnę ją i ciebie, a nawet nie mrugnę okiem.
Bartek: myślisz, że się przestraszę?
Albrecht: na twoim miejscu, ja bym się bał.
Uderzył go pięścią w brzuch i wyszedł. Bartek nie mógł się ruszyć, gdyż był związany. Urodził się w jego głowie plan, jednak aby jego realizacja była możliwa, musiał zostać rozwiązany.
Bartek: muszę do toalety.
Ciasny: zapomnij!
Bartek: ale ja kurwa muszę!
Ciasny: a wiesz co ja muszę? Zajebać cię po powrocie Albrechta i tej dziewczyny.
Bartek: kurwa, człowieku! Puść mnie do tej jebanej toalety!
Nieświadomy planu asystenta, przestępca go rozwiązał. Bartek uderzył go od razu pięścią w brzuch oraz ogłuszył łopatą, która znajdowała się w pobliżu . Przestępca upadł na ziemię. Bartosz sprawdził go - mężczyzna leżał na ziemi nieruchomo. Asystent pobiegł w kierunku toalety, jednak w ostatniej chwili skręcił w prawo. Trafił do jakiegoś małego pomieszczenia. Zamknął drzwi i wyciągnął telefon, który zabrał wcześniej mężczyźnie. Wykręcił numer Aśki, jednak ona nie odbierała, więc wybrał kontakt do Sebastiana, który odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo?
- Seba, to ja Bartek. Kotka ruszył z Karoliną Gawińską sprzedać tą biżuterię z napadu. Z tego co wiem, na ulicy Pomostowej mają umówione spotkanie w tej sprawie. Ja zostałem w miejscu, gdzie mnie trzyma, '' pilnuje'' mnie jeden koleś, ale śpi na glebie, bo uderzył się w głowę o łopatę trzymaną w moich rękach.
- Gdzie oni was trzymają?
- Sebastian, gdzieś 20 kilometrów za autostradą, niedaleko jest las, a w jego pobliżu są może dwa opuszczone domy. W jednym z nich nas więzi.
Ciasny: Z kim ty rozmawiasz?!
Strzelił do asystenta trzy razy z broni z tłumikiem i wyszedł spokojnym krokiem z pomieszczenia...
W tym samym czasie.
W samochodzie.
Sebastian: Bartek, jesteś tam? Cholera jasna!
Aśka: Seba, rozdzielmy się. Ja pojadę z Tomkiem i Agnieszką na Pomostową, a ty bierz Justynę i jedźcie do tego domu.
Sebastian: dobra. Uprzedź tylko Tomka.
23:30. Aśka, Tomek i Agnieszka są już na ulicy Pomostowej.
Tomek: dobijają transakcję.
Aśka: sporo kasy pewnie dostaną, jednak nie wiedzą tego, co czeka ich za chwilę.
Tomek: co robimy?
Aśka: czekaj, kończą transakcję. Idziemy!
Wysiedli z auta.
Tomek: no Kotka, nieźle się obłowiłeś, ale z tej kasy nie skorzystasz. Policja! Nie ruszaj się!
W odpowiedzi Albrecht strzelił w jego kierunku. Tomek upadł na ziemię, a Aśka postrzeliła przestępcę.
Aśka: jesteś aresztowany pod zarzutem podwójnego porwania, włamania, napadu na jubilera oraz próbę sprzedania biżuterii z napadu. Aha, i jeszcze postrzelenia policjanta.
Tomek: próby postrzelenia, nie trafił.
Agnieszka: nic ci nie jest?
Karolina: wszystko w porządku, a co z Bartkiem?
Agnieszka: tego jeszcze nie wiemy...
23:35. Sebastian i Justyna zmierzają do domu, w którym przetrzymywany jest Bartek.
Justyna: Seba, tam ktoś ucieka!
Sebastian: stój, policja! Stój, stój, bo strzelam!
Ciasny wyciągnął broń i wycelował w policjanta, jednak kula wystrzelona przez Justynę go dosięgła.
Sebastian: żyje. Dostał tylko w ramię.
Przykuł go do poręczy i wszedł z asystentką do domu. Rozdzielili się. Porozumiewali się przez krótkofalówkę.
Sebastian: znalazłaś go?
Justyna: znalazłam miejsce, w którym go i Gawińską trzymali. Trochę krwi tu jest.
Sebastian: to tego postrzelonego. Cholera! Justyna, dzwoń na pogotowie, Bartek jest ranny!
Justyna: jasne, dzwonię.
Sebastian: Bartek, słyszysz mnie? Bartek!
Wyrok:
Albrecht Kotka został skazany na dożywocie.
Michał Bieglecki ''Ciasny'' został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
policjant: słuchajcie, są dwie ofiary. Ochroniarz i jeden z napastników.
Aśka: ilu ich było?
policjant: świadkowie mówią, że czterech. Jednym z nich była kobieta.
Aśka: to pewnie Gawińska.
Na miejscu zdarzenia jest już ekipa z lekarzem sądowym, który dokonuje właśnie oględzin ciał.
Aśka: cześć Adam. Co nam już możesz powiedzieć?
Adam: obie ofiary zginęły od jednego strzału. Ochroniarz dostał jeden strzał w czoło, a ten drugi w okolice serca. Zgon obydwu ofiar nastąpił gdzieś tak w okolicach 16:00.
Sebastian: macie łuski?
Mariusz: tak, są już zabezpieczone.
Sebastian: dobra. Idziemy zobaczyć monitoring.
Aśka: Seba, ty idź. Ja spróbuję pogadać ze świadkami.
17:00. Sebastian chce przejrzeć zapis z kamer z chwili napadu.
Grzegorz: interesuje pana moment napadu?
Sebastian: w rzeczy samej.
Grzegorz: dobrze.
Przewinął nagranie do momentu wejścia napastników do jubilera.
Sebastian: czyli weszli o 15:57. Jeden bierze na zakładnika tego ochroniarza, kobieta pilnuje klientów, a tamci rozbijają gabloty. Zaraz, ten zabity napastnik wyraźnie celuje nie do ochroniarza, tylko do swojego wspólnika. Cholera jasna.
Grzegorz: wyszli o 16:02.
W tym samym czasie.
Aśka przesłuchuje świadków zdarzenia.
Aśka: jak do tego doszło?
kobieta: do budynku weszły nagle 4 zamaskowane osoby. Jedną z nich była kobieta. Rzuciła od progu, że to jest napad i, że kasjerki mają trzymać łapy z dala od alarmu. Wszedł z nią drugi facet, który trzymał ochroniarza przyciągniętego do siebie, trzymał broń przy jego głowie i potem weszło dwóch facetów.
kobieta 2: dokładnie tak było! Ta ostatnia dwójka zaczęła rozbijać gabloty. Ile hałasu przy tym było, a ile dobra w ich ręce wpadło! Pani, kochana. Gdybym ja to sprzedała, nie musiałabym pracować do końca życia!
Aśka: ile warta jest ta cała biżuteria?
kasjerka: co najmniej kilkaset tysięcy. Brali wszystko, co im w ręce wpadło.
kobieta 2: ale to i tak nie jest wszystko! W pewnym momencie, jeden z tych ''gablociarzy'' wycelował w kierunku ochroniarza i tego drugiego, co go trzymał. Strzelił w jego kierunku, ochroniarz padł martwy, a wspólnik zastrzelił drugiego. Normalnie akcja, jak w jakimś filmie sensacyjnym!
Aśka: pani Ogonek, to poważna sprawa. Zginęły w końcu dwie osoby.
kobieta: ale pani nie wie, co ja przeżyłam! Serce mi aż stanęło!
Aśka: pani Ogonek...
Do Aśki podszedł Seba.
Sebastian: Aśka, mogę cię prosić?
Aśka: no jasne.
Poszli w bardziej ustronne miejsce.
Sebastian: i co ustaliłaś?
Aśka: wiem już, że jeden z tych napastników celował w kierunku tego ochroniarza. Zabił go, a Kotka zastrzelił tego drugiego. Kasjerka mówiła, że biżuteria jest warta co najmniej kilkaset tysięcy.
Sebastian: a ja cię zaskoczę. Ten napastnik nie chciał zabić ochroniarza. On celował do Albrechta Kotki.
Aśka: to czemu zamiast Kotki zabił ochroniarza? Kotka się za nim ukrył?
Sebastian: tak. Kotka jest od niego wyższy od głowę. Połapał się, że wspólnik chce go zabić i się uchylił. W efekcie zamiast Albrechta zginął ten ochroniarz, niejaki Krzysztof Klimaszyński. Wysłałem już chłopaków, aby pojechali do jego domu powiadomić rodzinę o śmierci ofiary.
Aśka: a o tym zabitym napastniku coś wiadomo?
Sebastian: na razie jesteśmy w fazie ustaleń.
17:30. Karolina i Bartek wracają z Albrechtem Kotką do kryjówki.
Albrecht od razu ich przykuł do siebie kajdankami i związał, aby nie próbowali żadnych numerów.
Albrecht: powinienem was sprzątnąć od razu, ale będziecie mi jeszcze potrzebni. Musicie mi pomóc pozbyć się tej biżuterii. Inaczej was zabiję.
Karolina: wchodzę w to.
Bartek: mów za siebie.
Porywacz strzelił w kierunku Karoliny, jednak kula utkwiła kilka centymetrów nad jej głową. Celowo tak zrobił, chcąc nastraszyć Bartka.
Albrecht: następnym razem trafię ją w głowę. Wchodzisz w to? Chyba nie chce mieć rycerzyk swojej damy na sumieniu?
Bartek: tak, pomożemy ci.
50 minut później. Komenda.
Justyna: mam coś dla was. Tym zabitym napastnikiem jest Jacek Stępniakowski, 34 lata.
Sebastian: Stępniakowski... coś mi mówi to nazwisko.
Justyna: nie był on dotychczas notowany, ale była głośna sprawa z jego udziałem. Osiem lat temu był podejrzewany o gwałt na dwudziestoletniej dziewczynie. Miał on ojca prokuratora, także tatuś zatuszował całą sprawę.
Aśka: no dzięki Justyna. Ustalisz nam jego adres?
Justyna: Korfantego.. 16. Czekaj, sprawdzę w notesie. Tak, 16.
Aśka: jesteś po prostu niezastąpiona.
Justyna: przeceniasz mnie, ale to miłe. Dziękuję.
19:15. Aśka i Sebastian są już przed domem ojca Jacka Stępniakowskiego.
Aśka: dzień dobry. Pan Jarosław Stępniakowski?
Jarosław: tak. Państwo pewnie są z policji?
Aśka: dokładnie tak. Możemy wejść?
Jarosław: wchodźcie.
Weszli do środka. Stępniakowski zaprosił ich do salonu. Zapytał ich nawet, czy chcą czegoś do picia, ale oboje odmówili.
Jarosław: kto zabił Jacka?
Sebastian: póki co, jeszcze tego nie wiemy. Wie pan, że w ostatnim czasie, pana syn złamał prawo?
Jarosław: nie bardzo rozumiem.
Aśka: dzisiaj około 5 rano został porwany nasz kolega z pracy. Dostał zgłoszenie włamania. Pojechał to sprawdzić, ale najprawdopodobniej został ogłuszony i został uprowadzony z właścicielką mieszkania.
Jarosław: co wy chcecie przez to powiedzieć? Że mój syn brał w tym udział?
Sebastian: niestety mamy tego niemal stuprocentową pewność. Dokonał on także napadu na bank wspólnie z Albrechtem Kotką. Zna go pan?
Jarosław: tak. Nawet bardzo dobrze.
Sebastian: jest jakieś miejsce, w którym Kotka mógłby ją trzymać? Przychodzi coś panu do głowy?
Jarosław: jest kilka miejsc, ale nie wiem czy gdzieś się może on ukrywać.
Sebastian: spisze nam je pan?
Jarosław: spiszę.
W tym samym czasie
Kryjówka porywacza.
Albrecht: znalazłem kupca na te świecidełka z jubilera. Wyruszamy o 23:00.
Bartek: no ok, jaki jest plan?
Albrecht: ja z Gawińską je sprzedamy. Ty zostaniesz tutaj. Mam zaufanego człowieka, on będzie cię pilnował.
Bartek: dobra, spoko. A co potem?
Albrecht: potem was zabiję. Nie jesteście mi już do niczego potrzebni.
21:40. Aśka i Sebastian sprawdzają jedną z kryjówek.
Aśka: byli już tu wcześniej.
Sebastian: no, najwidoczniej po napadzie zmienili kryjówkę. Ty Aśka, przecież to są okulary Bartka.
Aśka: całe rozbite, a tam dalej coś jest?
Sebastian: nic. Myślę, że możemy już wychodzić.
Tomek: Aśka, Seba! Mamy świadka!
Aśka: no to dawaj go tu.
Podszedł do nich wspomniany mężczyzna.
Aśka: pana godność?
mężczyzna: Krawski Adam. Widziałem około 19:00 jak trzy osoby stąd wyjeżdżały.
Aśka: to już coś. Jakim samochodem się oni poruszali?
mężczyzna: było to czarne Subaru Forrester.
Aśka: jest pan pewien?
mężczyzna: tak, sam mam taki, więc bez problemu rozpoznałem. Numerów nie pamiętam, chociaż zaraz pani komisarz... miał on całą zarysowaną tylną szybę.
Sebastian: dziękujemy panu, bardzo nam pan pomógł.
Wyszli z budynku.
Aśka: 00 dla W27.
00: 00, zgłaszam się.
Aśka: poszukiwany Albrecht Kotka porusza się czarnym Subaru Forresterem, nie mamy numerów rejestracyjnych. Wiemy jeszcze, że ma on całą tylną szybę zarysowaną. Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem. Będziemy zgarniać takie auta.
Aśka: przyjęłam.
23:00. Opuszczony dom, w którym Bartek i Karolina są przetrzymywani.
Albrecht: Ciasny z tobą zostanie. Ja i Gawińska wychodzimy. Po powrocie sprzątnę ją i ciebie, a nawet nie mrugnę okiem.
Bartek: myślisz, że się przestraszę?
Albrecht: na twoim miejscu, ja bym się bał.
Uderzył go pięścią w brzuch i wyszedł. Bartek nie mógł się ruszyć, gdyż był związany. Urodził się w jego głowie plan, jednak aby jego realizacja była możliwa, musiał zostać rozwiązany.
Bartek: muszę do toalety.
Ciasny: zapomnij!
Bartek: ale ja kurwa muszę!
Ciasny: a wiesz co ja muszę? Zajebać cię po powrocie Albrechta i tej dziewczyny.
Bartek: kurwa, człowieku! Puść mnie do tej jebanej toalety!
Nieświadomy planu asystenta, przestępca go rozwiązał. Bartek uderzył go od razu pięścią w brzuch oraz ogłuszył łopatą, która znajdowała się w pobliżu . Przestępca upadł na ziemię. Bartosz sprawdził go - mężczyzna leżał na ziemi nieruchomo. Asystent pobiegł w kierunku toalety, jednak w ostatniej chwili skręcił w prawo. Trafił do jakiegoś małego pomieszczenia. Zamknął drzwi i wyciągnął telefon, który zabrał wcześniej mężczyźnie. Wykręcił numer Aśki, jednak ona nie odbierała, więc wybrał kontakt do Sebastiana, który odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo?
- Seba, to ja Bartek. Kotka ruszył z Karoliną Gawińską sprzedać tą biżuterię z napadu. Z tego co wiem, na ulicy Pomostowej mają umówione spotkanie w tej sprawie. Ja zostałem w miejscu, gdzie mnie trzyma, '' pilnuje'' mnie jeden koleś, ale śpi na glebie, bo uderzył się w głowę o łopatę trzymaną w moich rękach.
- Gdzie oni was trzymają?
- Sebastian, gdzieś 20 kilometrów za autostradą, niedaleko jest las, a w jego pobliżu są może dwa opuszczone domy. W jednym z nich nas więzi.
Ciasny: Z kim ty rozmawiasz?!
Strzelił do asystenta trzy razy z broni z tłumikiem i wyszedł spokojnym krokiem z pomieszczenia...
W tym samym czasie.
W samochodzie.
Sebastian: Bartek, jesteś tam? Cholera jasna!
Aśka: Seba, rozdzielmy się. Ja pojadę z Tomkiem i Agnieszką na Pomostową, a ty bierz Justynę i jedźcie do tego domu.
Sebastian: dobra. Uprzedź tylko Tomka.
23:30. Aśka, Tomek i Agnieszka są już na ulicy Pomostowej.
Tomek: dobijają transakcję.
Aśka: sporo kasy pewnie dostaną, jednak nie wiedzą tego, co czeka ich za chwilę.
Tomek: co robimy?
Aśka: czekaj, kończą transakcję. Idziemy!
Wysiedli z auta.
Tomek: no Kotka, nieźle się obłowiłeś, ale z tej kasy nie skorzystasz. Policja! Nie ruszaj się!
W odpowiedzi Albrecht strzelił w jego kierunku. Tomek upadł na ziemię, a Aśka postrzeliła przestępcę.
Aśka: jesteś aresztowany pod zarzutem podwójnego porwania, włamania, napadu na jubilera oraz próbę sprzedania biżuterii z napadu. Aha, i jeszcze postrzelenia policjanta.
Tomek: próby postrzelenia, nie trafił.
Agnieszka: nic ci nie jest?
Karolina: wszystko w porządku, a co z Bartkiem?
Agnieszka: tego jeszcze nie wiemy...
23:35. Sebastian i Justyna zmierzają do domu, w którym przetrzymywany jest Bartek.
Justyna: Seba, tam ktoś ucieka!
Sebastian: stój, policja! Stój, stój, bo strzelam!
Ciasny wyciągnął broń i wycelował w policjanta, jednak kula wystrzelona przez Justynę go dosięgła.
Sebastian: żyje. Dostał tylko w ramię.
Przykuł go do poręczy i wszedł z asystentką do domu. Rozdzielili się. Porozumiewali się przez krótkofalówkę.
Sebastian: znalazłaś go?
Justyna: znalazłam miejsce, w którym go i Gawińską trzymali. Trochę krwi tu jest.
Sebastian: to tego postrzelonego. Cholera! Justyna, dzwoń na pogotowie, Bartek jest ranny!
Justyna: jasne, dzwonię.
Sebastian: Bartek, słyszysz mnie? Bartek!
Wyrok:
Albrecht Kotka został skazany na dożywocie.
Michał Bieglecki ''Ciasny'' został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)