niedziela, 29 czerwca 2014

Za zamkniętymi drzwiami II

18:20. Szpital.
Na miejscu zbrodni trwają już oględziny zwłok.
Sebastian:  jak  i kiedy zginął?
Adam:  uduszony poduszką. Zgon nastąpił około 14:00.
Sebastian: niedługo po tym jak z nim rozmawiałem.  O, Bartek. Dobrze, że jesteś.  Macie już nagranie z monitoringu?
Bartek: tak. Cieciu  nam udostępni nagranie.  Justyna właśnie do niego poszła.
Sebastian: ok.  Idę do niej. Jak coś, to dzwońcie.
 Pomieszczenie z monitoringiem.
Sebastian: i co?
Justyna:   Jaszalski nie został uduszony przez Kieraszewskiego.
 Sebastian: co takiego?
Justyna: Jacek Kieraszewski w ogóle  się nie pojawił w dniu dzisiejszym w szpitalu. Około 14:00 widać wchodzącą do sali Jaszalskiego kobietę, ale nie udało nam się jej dotychczas znaleźć.
                                  Sobota, 8:30
 Biuro asystentów.
Justyna: hej chłopaki, co robicie?
Bartek: a rozwiązujemy z Tomkiem krzyżówkę i ciągle nam coś nie pasuje...
Justyna: pokażcie tą krzyżówkę.
  Podali jej wspomnianą krzyżówkę.
Justyna: po pierwsze, to Romeo nie kochał alfy, tylko Julię. Po drugie, źródło piszemy przez o z kreską, a po trzecie  nie wsza, tylko wesz, a po czwarte, to człowiek, który leczy zwierzęta, to weterynarz, a nie zoofil. Boże, z jakimi ja debilami pracuję...
Sebastian:  Justyna, wszędzie cię szukam. Jest decyzja starego.
Justyna: i?
Sebastian: stary odsunął nas od zabójstwa Jaszalskiego. Wyszło na jaw, że w tym szpitalu było już 5 takich przypadków. Śledztwo dostali Ania z Rafałem. Zaraz, Tomek i Bartek ! Co wy tu robicie  ?! Mieliście pilnować  Martynę Kieraszewską! Świetnie, nawaliliście.
Justyna: Seba, ale to Aga miała pilnować Martynę.
Sebastian: owszem, pilnowała, ale do  północy. Od północy do 12:00 mieli ją pilnować Tomek z Bartkiem.  A tu co? Krzyżóweczki sobie na komendzie rozwiązują !
W tej samej chwili zadzwonił telefon Justyny.
Justyna: czekaj, Martyna dzwoni.
Sebastian: odbierz, daj na głośnik.
- Halo?
- Justyna, przyjedź do mnie szybko, Jacek tu jest..
- Zaraz będę z Sebastianem, zamknij się w domu !
  Zakończyła rozmowę.
Sebastian: a  potem urządzicie sobie pogawędkę ze starym.
Wyszli. Bartek z Tomkiem  wrócili do  rozwiązywania krzyżówki.
Bartek: człowiek  lubiący kobiety na 10 liter.
Tomek: mężczyzna.
Bartek: ale to na 9..
Tomek: postaw wykrzyknik..
30 minut później. Sebastian z Justyną pojechali do Martyny Kieraszewskiej. Kobieta przebywa  w  mieszkaniu, w którym ulokowali ją komisarze.
Justyna: Martyna, jesteś tu ?
Martyna:  tak.
 Justyna weszła do salonu. Okazało się, że Martyna została pobita. Na całe szczęście, niegroźnie.
Martyna:  wpadł tu jakieś 30 minut temu i tak mnie urządził. Zaraz, przecież wasi koledzy byli przed domem.
Justyna:   nawalili. Pojechali o 7:00 na komendę i nikogo nie zawiadomili.  Nasz szef już o tym wie i odpowiednio ich ukarze.
Martyna:   co teraz?
Justyna: musimy zmienić kryjówkę. Innej rady nie ma.
Sebastian: tylko teraz zrobimy inaczej. Pojedziemy w las, tam zostawimy twój samochód Martyna, a  samochodem Justyny, pojedziesz z Justyną do kryjówki. Ja odstawię twój samochód do twojego domu , a swoim autem dojadę do kryjówki.
Martyna: czyli to ma na celu zmylenie Jacka, że wróciłam do domu?
Sebastian: dokładnie tak.
Justyna: jedną kryjówkę już odnalazł, więc niewykluczone, że tą drugą też odnajdzie.
Sebastian: teraz zatrzymamy się w  starym domu  mojego znajomego.  Rozmawiałem już z nim o tym.  Zgodził się.
Justyna: ok.
Sebastian: za pół godziny wyruszamy.
11:20.    Stary dom znajomego Sebastiana. To tu ukrywa się Martyna Kieraszewska. Sebastian pojechał na komendę.
Justyna: co ty taka  struta?
 Martyna: moja mama nie odbiera od  rana telefonu.
Justyna: spróbuj jeszcze raz, a jak nie odbierze, to pojedziemy do niej.
Martyna zadzwoniła jeszcze raz.   Nadal nie miała kontaktu z matką.
Justyna: jedziemy.
12:25. Dom matki Martyny Kieraszewskiej.
Martyna: mamo, jesteś tu ?
 Odpowiedziała jej głucha cisza.   Po przeszukaniu  domu,  Justyna weszła z Martyną na strych.   Ujrzały tam związaną matkę Martyny i stojącego nad nią Jacka.
Justyna: puść ją!
Jacek:   wypierdalaj stąd! Martyna, zostajesz!
Justyna:  Jacek, puść ją!  Dostaniesz mniejszy wyrok!
Jacek:   znam te wasze gadki na pamięć. Mamicie deklaracją o mniejszym wyroku, a to i tak gówno prawda jest.  Zostaw tu broń i spierdalaj!
Justyna: Jacek,  wypuść ją.  Celujesz do  babci swojej córeczki. Co powiesz  Basi za 10 lat? Że zabiłeś jej babcię , bo chciałeś aby Martyna, matka twojego dziecka do ciebie wróciła?  W ten sposób nic nie osiągniesz, a tylko tracisz!
Jacek: zasrana znawczyni się znalazła. Gdy ciebie nie bylo, to było doskonale.
Strzelił w jej kierunku. Okazało się, że Kieraszewski strzelił w broń Justyny, która  uległa uszkodzeniu.
Jacek:   gleba!
 Ogłuszył ją bronią. Martyna i Justyna   stały się jego zakładniczkami...
 13:50. Komenda.
 Agnieszka: Seba, wszędzie cię szukam. Nie wiesz, gdzie jest Justyna?
Sebastian: powinna być w domu mojego znajomego. Czekaj, zadzwonię do niej.
 Wybrał numer do Justyny, ale  asystentka nie odebrała połączenia. Wiedziała, że Sebastian do niej dzwoni, gdyż  akurat spojrzała na telefon. Schowała go   od razu pod szafą, przy której siedziała. Kieraszewski się nie zorientował.
Agnieszka: i co?
Sebastian: nie odbiera. Idź do auta, ja zaraz do ciebie przyjdę.
Agnieszka: ok.
 Asystentka ruszyła w  kierunku wyjścia z komendy, a Seba  wszedł do biura asystentów.
Sebastian: macie szansę się zrehabilitować.  Zlokalizujcie mi telefon Justyny!   SMS-em chcę mieć lokalizację.
 Bartek:  jasne.
14:30.  Dom znajomego Sebastiana.
 Seba wraz z Agą weszli do domu.   Rozdzielili się. W jednym z pokoi znaleźli telefon Martyny Kieraszewskiej.
 Sebastian: nie ma żadnych śladów walki.  Pewnie zostały uprowadzone z zaskoczenia.
 Agnieszka: być może.
 W tym momencie, Sebastian dostał sms-a od  Bartka.  Wiedział już mniej więcej gdzie jest Justyna.
Agnieszka: co jest?
Sebastian: zbieraj się. Wiem, gdzie jest Justyna.
 15:05.  Dom matki Martyny Kieraszewskiej.
Justyna: Jacek, ile ty chcesz nas trzymać?   Ty wiesz, jak to na Baśkę wpłynie?
  Jacek: skończ do cholery jasnej bawić się w psychologa.
Uderzył ją w twarz. Justynie poleciała krew z nosa.
 Jacek:    już mnie wkurwiasz. Teraz możesz pożegnać się z  życiem.
Justyna zamknęła oczy. Padły dwa strzały. Okazało się, że po jednym strzale oddali Jacek i Sebastian.  Kieraszewski zwijał się z  bólu, a  pocisk, który miał trafić Justynę utkwił w ścianie  koło jej głowy.
Agnieszka:  Justyna, nic ci się nie stało?
Justyna: nie, wszystko ok.
Kieraszewski:  jeszcze kiedyś was wszystkich pozabijam !
Sebastian: spokój. Agnieszka, radiowóz wezwany?
Agnieszka: tak. Wezwałam też pogotowie.
Wyrok:
 Za znęcanie się nad rodziną, ucieczkę z aresztu, pozbawienie wolności Brygidy Szuligowskiej, Martyny Kieraszewskiej i Justyny Woroneckiej, nielegalne posiadanie broni oraz usiłowanie zabójstwa Justyny Woroneckiej  sąd skazał Jacka Kieraszewskiego na karę 15 lat pozbawienia wolności. Ponadto otrzymał zakaz zbliżania się do swojej żony i dziecka na okres 15 lat po odbyciu kary.
Martyna Kieraszewska rozwiodła się z mężem i  przejęła całą władzę rodzicielską nad córką Basią.
Śledztwo w sprawie  zabójstw w szpitalu jest w toku.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

czwartek, 19 czerwca 2014

Za zamkniętymi drzwiami

                                                     Wtorek, 12:00
Komisariat na Kasztanowej.
Justyna: Seba, masz chwilę?
Sebastian: pewnie, że tak. Stało się coś?
Justyna: yyy... nie, to znaczy tak.  Dzisiaj jak wychodziłam z domu o 9:30 to spotkałam moją sąsiadkę, a zarazem przyjaciółkę.  Miała podbite oko, podejrzewam, że to zrobił jej mąż.  Zapytałam ją o to wprost, ale twierdzi, że  spadła ze schodów.  Kiedyś pomogła mi  ona wyjść z depresji, więc nic dziwnego, że teraz ja chcę jej pomóc.
Sebastian: klasyczne kłamstwo.
Justyna: w sumie mam pewien pomysł, ale trzeba będzie pogadać o tym najpierw ze starym. Tylko trochę mi się to kłóci, gdyż  miałam   Martynę i Jacka za idealne małżeństwo.
Sebastian: małżeństwa bywają z pozoru idealne.
Justyna: problem jest tylko w tym, że Martyna nie przyzna się do tego, że bije ją własny mąż. Mam pomysł, abyśmy założyli kamery i  prowadzili obserwację 24h na dobę.
Sebastian: Justyna, ale proste to nie będzie.  Trzeba będzie pogadać najpierw ze starym, ale wątpię jednak w to, że wyrazi zgodę na założenie kamer.
Justyna: wyrazi ją, jestem tego pewna.
Sebastian: zobaczymy. Jeśli się zgodzi, to do czasu powrotu Aśki robię ci kawę.
Justyna:   wchodzę w to.
16:40. Stary zgodził się na zainstalowanie kamer w domu Martyny i  Jacka Kieraszewskich . Justyna z Sebastianem prowadzą obserwację.
Justyna:   straszne nudy.
Sebastian: no dokładnie. Jak na razie nic się nie dzieje..
Justyna: oho, chyba coś zaczyna się dziać.
 Rozmowa:
Jacek: Martyna, wyprasujesz mi w końcu tą koszulę?
Martyna: ręce masz, sam sobie wyprasuj. Ja muszę podwieźć mamę do lekarza.
Jacek:   masz to zrobić teraz, ja jestem twoim panem i głową tej rodziny. Teraz! Mam literować?
Martyna: sam sobie prasuj. Nie jestem twoją służącą.
 W tej samej chwili  rzucił się na nią. Szybko powalił ją na ziemię i zaczął bić pięściami. Komisarze obserwowali to wszystko z zewnątrz.
 Justyna: on ją tam zatłucze! Idziemy!!
   Błyskawicznie wysiedli z auta i weszli do domu, nawet nie pukając.
Sebastian: policja! Swoją żonę lejesz?! To może do mnie wystartujesz?
 Skuł go. Justyna zajęła się w tym czasie Martyną.
Justyna: on już nic ci nie zrobi,słyszysz?
Martyna: niech ten zomowiec zostawi mojego męża! Słyszałeś, zomowcu, zostaw go!
Justyna: Martyna, nie broń tego skurwysyna, nie warto!
Martyna: a ty się nie wtrącaj, to nie twojego męża chcą aresztować! Wyjdźcie stąd wszyscy!
 Wyszli, ale po godzinie pod nieobecność Martyny, Justyna zdjęła z domu kamery. Wróciła do auta.
Justyna: kamery zdjęte, teraz ten świr już jej nic nie zrobi.
Sebastian: i bardzo dobrze, a ja się dowiedziałem, że jestem zomowcem.
Justyna: najgorsze jest to, że ma z tym skurwysynem trzyletnią córeczkę.
Sebastian: trzeba będzie przekonać ją do rozwodu, po czym pozbawić praw rodzicielskich.
Justyna: łatwo powiedzieć...
                      Piątek, 12:50
Trzy dni później. Komisariat przy Kasztanowej.
 Tomek: Justyna, Seba!
Sebastian: no co jest?
 Tomek: to wy prowadzicie sprawę Jacka   Kieraszewskiego?
Justyna: tak.  Aresztowaliśmy go we wtorek pod zarzutem znęcania się nad rodziną.
Tomek: uciekł dzisiaj z aresztu. Postrzelił strażnika więziennego.  Jest przytomny, ale leży w szpitalu.
Justyna: cholera, pojadę do Martyny. Seba, pojedziesz do tego strażnika?
 Sebastian: a mam inne wyjście?
Pół godziny później. Szpital.
lekarz: pan   Wiesław Jaszalski jest  w dobrym stanie.  Wyjęliśmy mu rano kulę z brzucha.
Sebastian: będę mógł z nim pogadać?
lekarz: tak, ale nie dłużej niż 10 minut. Sala nr 18.
Sebastian: dziękuję.
 Wszedł do odpowiedniej sali.
Sebastian:  Sebastian Wątroba, policja.
Jaszalski: dzień dobry. Złapał pan już  Kieraszewskiego?
 Sebastian: nie owijając w bawełnę, nie. Proszę powiedzieć jak to było.
Jaszalski:   około 8:30    Kieraszewski miał widzenie z  bratem.  Trwało ono piętnaście minut.  Rozkułem go z kajdanek, bo myślałem, że niczego głupiego nie odwali. Po zakończeniu  widzenia, miałem mu je założyć, a ten skurwiel wyciągnął broń i strzelił. Nie chcę nawet wiedzieć skąd ją miał. Pewnie ten brat mu dał.
Sebastian: a jak się ten brat nazywa?
Jaszalski:  Rafał Kieraszewski.
Sebastian: dobrze, to na razie wszystko. Proszę wracać do zdrowia.
Wyszedł ze szpitala.  Gdy wsiadał do samochodu, wyciągnął telefon i wykonał połączenie.
Sebastian: Tomek,  ściągnij mi do komendy Rafała  Kieraszewskiego...
 14:40. Komenda
Tomek: Sebastian,  Rafał Kieraszewski  jest już w pokoju przesłuchań.
Sebastian: dzięki.
Wszedł do  pomieszczenia. Drugi policjant, który pilnował  Kieraszewskiego wyszedł.
Sebastian: to ty dałeś broń twojemu bratu?
 Kieraszewski: może dałem, a może i nie dałem...
Sebastian: skąd miałeś broń?
Kieraszewski:  nie miałem żadnej broni.
Sebastian: tylko ty odwiedzałeś swojego brata w pierdlu. Tylko ty mogłeś mu dostarczyć broń.
Kieraszewski: i dostarczyłem.
Sebastian: wiedziałem. Mam dla ciebie propozycję. Wypuszczę cię, ale  coś za coś. Napiszesz mi listę wszystkich miejsc, w których on może być.
Kieraszewski: ale to jest mój brat...
Sebastian: wybieraj. Masz 20 sekund.
 Seba dał mu kartkę.  Po chwili okazało się, że przesłuchiwany zaczął na niej coś pisać. W pewnym momencie skończył.
Kieraszewski: to wszystko.
Sebastian: jesteś wolny.
Wypuścił go. Kazał   jednak Bartkowi, który przechodził obok, mieć na oku mężczyznę. Po chwili Seba wszedł do biura asystentów.
 Sebastian: Aga, Tomek. Jest robota dla was. Sprawdzicie mi te miejsca.  Priorytetem!
Agnieszka: zrobi się.
           W tym samym czasie.
Justyna nadal jest w domu swojej przyjaciółki.
Martyna: nie rozumiesz tego, że ja go kocham?
Justyna: doskonale rozumiem, ale  to  nie jest wyjście, a jestem tego pewna, że nie chcesz, aby to wszystko dalej trwało.
Martyna: nie chcę. Justyna, ale ty nie rozumiesz jednego. Ja mam   z nim dziecko.
Justyna: zawsze możesz pozbawić go praw rodzicielskich i wystąpić o zakaz zbliżania się..
Martyna: tobie to jest łatwo powiedzieć, bo to nie nad tobą się mąż znęca.
Justyna:  dobrze wiesz, że jesteś w niebezpieczeństwie. Jacek przecież uciekł z aresztu. Mam pomysł, ulokujemy cię  z Sebastianem w jednym z mieszkań. Tak będzie bezpieczniej. Pomyśl przede wszystkim o Baśce.
W tej samej chwili wyjrzała za okno. Spostrzegła Jacka, który zbliżał się do domu.
 Justyna: Martyna, zostań tutaj.
Ruszyła w  kierunku drzwi.
Justyna: stój bo strzelam!
Mężczyzna tylko strzelił w jej kierunku, ale na całe szczęście kobieta zdążyła się ukryć za drzwiami.  Po chwili wyszła z ukrycia i puściła strzał w jego kierunku. Jacek uciekł. Z domu wybiegła Martyna.
Martyna: czyś ty zgłupiała?! Strzelałaś do mojego męża!
Justyna: chciał mnie zabić. Uciekł, ale chyba go trafiłam...
17:30. Komenda.
Agnieszka: Sebastian?
Sebastian: masz coś dla mnie?
Agnieszka: tak.  Wszystkie mety sprawdzone. Ani śladu  Kieraszewskiego.
Sebastian: świetnie..
 Justyna:   około 15:00 chciał mnie zabić.  Zbliżał się do domu, to wyszłam do niego i puścił tylko strzał w moim kierunku, ale zdążyłam się ukryć. Potem  wyszłam z ukrycia i strzeliłam w jego kierunku, ale  nie jestem pewna, czy go trafiłam.
 Sebastian: dobra. Kto jest z Martyną?
Agnieszka:  Tomek z Bartkiem.
  W tej samej chwili do Seby zadzwonił telefon. Odebrał połączenie.
- Halo, co ?!   Zaraz będziemy!
Rozłączył się.
Agnieszka: co jest?
Sebastian: Jaszalski nie żyje. Niewykluczone, że  Kieraszewski maczał w tym swoje brudne paluchy...

piątek, 13 czerwca 2014

Cena miłości, cena nienawiści II

16:00.    Po przesłuchaniu Tomasza Szulista, Rafał wrócił do biura.
Ania: Rafał, dobrze, że już jesteś. Jest już  raport z  sekcji zwłok.
Rafał: jest coś ciekawego?
Ania: owszem.  Beata Kostrzewa  niedawno straciła dziecko. W chwili zabójstwa nie znaleziono w jej krwi żadnych substancji odurzających, ale za to miała 1,5 promila alkoholu.
Rafał:  zmieniła preferencje?
Ania: oj Rafał, widać, że złośliwość to twoja domena...
W tej samej  chwili do biura wszedł Tomek.  Miał on  jedynie zabandażowane ramię.
Tomek  do roboty, a nie plotkować.   Dotarłem do nagrania z monitoringu, na którym widać naszą ofiarę kłócącą się z jakimś mężczyzną. Doszło nawet do rękoczynów.   Wykadrowałem wam jego fotkę, ale nie mamy go w bazie. Sytuacja została zarejestrowana przez kamerę na stacji benzynowej    wczoraj około 19:00.
Ania:  kilka godzin przed zabójstwem. Nie kojarzę gościa , będziemy musieli    podjechać do rodzeństwa ofiary.
16:50. Dom  w którym mieszka rodzeństwo ofiary.
 Krzysztof: dzień dobry. Wiedzą już coś państwo?
Ania:  udało nam się ustalić, że Beata   niedawno poroniła.
Krzysztof: tak, to prawda.  Sam ją odwoziłem do szpitala.
Małgorzata: tylko po to  przyjechaliście?
Ania: nie tylko. Ustaliliśmy, że na kilka godzin przed zabójstwem.
Rafał: a kojarzycie tego mężczyznę?
 Krzysztof: tak, to jest chłopak Beaty. Nazywa się  Michał Salański.
Rafał: a gdzie ten Michał mieszka?
 Małgorzata: Chora 14A/ 10.
 17:30.  Mieszkanie Michała Salańskiego.
 Rafał: dzień dobry. Michał Salański?
  Salański: we własnej osobie.
Ania: jesteśmy z policji. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Beaty Kostrzewy. Dziś w nocy znaleźliśmy jej ciało.
Salański: wejdźcie...
 Wpuścił ich do środka.
Salański: to Beata nie żyje?
Ania:   nie żyje.  Została zastrzelona wczoraj wieczorem. Wiemy też, że widziałeś ją jako ostatni.
Salański:   pokłóciłem się z nią wczoraj.  Beata chciała skończyć z  dragami. Chciała abym ja też to zrobił.  To że ćpam  sporadycznie, dilera jeszcze ze mnie nie robi. Mogłem jej posłuchać...
 Rafał: no nie.     Co robiłeś wczoraj około 22?
Salański:  byłem w kinie na    Ludziach ulicy. Seans zaczął się około 20:00 i trwał do 23:00.  Musiałem odreagować.
Ania:   dowiedzieliśmy się też, że Beata poroniła. To było twoje dziecko?
Salański: tak, to wszystko?
Ania: tak, nie wyjeżdżaj z miasta.
Salański:   nie będę.
 Rafał: jeszcze jedno pytanie. Jakim samochodem się poruszasz?
 Salański: zielone Renault.
Rafał:   w takim razie jesteś aresztowany pod zarzutem zabójstwa Beaty Kostrzewy. Proszę wyciągnąć ręce do tyłu.
Salański: ale zaraz, mam iść do więzienia za samochód?
Rafał:  wyciągaj te ręce.
 Skuł go.
Ania: Rafał, co ty wyprawiasz?
Rafał: Szulist powiedział mi, że widział   zielone Renault uciekające wieczorem z miejsca zbrodni.
18:50. Trwa przesłuchanie  Michała Salańskiego.
Rafał:  twoje alibi jest lipne. Byłeś w kinie, ale tylko do 21:00.   Przypominam ci, że Beata Kostrzewa zginęła  przed 22:00.
Salański: no to nie wiem, musiałem wyjść w połowie seansu.
Rafał:  po czym  pojechałeś po Beatę do domu, zwabiłeś ją na to odludzie, potem wycelowałeś  w jej kierunku broń. Kazałeś też jej upaść na kolana, a potem  strzeliłeś jej w tył głowy! Tak było ?!
Salański: nie!   Na waszym miejscu przyjrzałbym się Gośce   Kostrzewie.
Rafał:  to jest siostra Beaty.
Salański: dokładnie tak. I tak samo jak ja ma zielone Renault.
Rafał:  i myślisz, że ja ci uwierzę?
Salański: wierz w sobie co chcesz.  Ja tam mówię prawdę.  Moje auto jest od  dwóch tygodni u mechanika na Złotej.
Rafał: sprawdzimy to sobie. Do wyjaśnienia, zostajesz  w areszcie.
 50 minut później. Biuro komisarzy.
Tomek:  dwie sprawy.   Salański mówi prawdę. Jego auto od dwóch tygodni  jest u mechanika, a teraz hit.
 Położył na stole kartkę A4.
Ania: co to jest?
Tomek: zdjęcie z fotoradaru.   Zielone Renault  o numerach   KR 3918, godzina 22:18, a na dodatek  zdjęcie wykonano na Chowańskiego.
Rafał: okolice miejsca zbrodni. Tylko kto to może być?
Ania: przecież to jest Małgorzata Kostrzewa. Jechała 170 km/h przy ograniczeniu do 70.
Rafał: zabiła własną siostrę?
Ania:  tak naprawdę nie mamy żadnych dowodów. Jedynie to zdjęcie z fotoradaru.
Rafał: a  nam powiedziała, że była u  koleżanki w tym czasie.  Kurwa, popełniliśmy błąd, że nawet nie sprawdzaliśmy tego alibi.
Ania: to co, jedziemy do niej?
Rafał: później. Trzeba jeszcze raz pogadać z Salańskim. Jednej rzeczy mi brakuje do tej układanki...
Ania:  jak uważasz...
 10 minut później. Rafał rozpoczyna kolejne przesłuchanie Michała Salańskiego.
 Rafał:    mówisz prawdę. Twoje auto  faktycznie jest u tego mechanika na Złotej.
Salański:  no to chyba mogę już wyjść do domu?
Rafał: nie tak szybko.  Powiedziałeś, żebyśmy przyjrzeli  się  Małgorzacie Kostrzewie, siostrze Beaty. Jaki ona mogła mieć motyw w tym wszystkim?
Salański: to proste. Tu chodzi o mnie.
Rafał: że co?
 Salański:   trzy lata temu byłem z Gośką.   Jakoś po drugiej rocznicy, poznałem Beatę, która wróciła z ośrodka odwykowego.   Kopnąłem Gosię w dupę i  związałem się z Beatą. Od tamtego czasu one się nienawidzą.  Ponadto Małgorzata nadal chce abyśmy byli razem.
 Rafał: właściwie nic dziwnego.   Mamy dla ciebie propozycję.  Sprowokujesz Małgorzatę, aby przyznała się do winy. Potem cię wypuścimy.
Salański:  zobaczę co da się zrobić...
21:20. Dom  w którym mieszkała ofiara wraz z rodzeństwem.
 Salański: cześć, jesteś sama?
Małgorzata: tak. Krzysztof pojechał do firmy.
Salański: mogę wejść?
Małgorzata: pewnie, wchodź.
Wszedł.   Poszli do salonu. Michał Salański ma założoną ukrytą kamerę.
 Małgorzata: chcesz może kawy albo herbaty?
 Salański: wolałbym przejść do czegoś innego niż tylko kawa i herbata. Wiem, że Beata nie żyje. Bardzo ci współczuję.
 Małgorzata: dziękuję..
Salański: ale wiem też, że  to ty ją zabiłaś.
Małgorzata:  pieprzysz...
Salański:  Gosia, ja wiem, że ty chcesz do mnie wrócić. Tylko Beata stała na przeszkodzie, a sama powtarzałaś kiedyś, że żywa przeszkoda to żadna przeszkoda...
Małgorzata:     Michał, czy ty wiesz, o co ty mnie oskarżasz?  Straciłam  siostrę, a ty mnie oskarżasz o jej zabójstwo...
Salański:   przestań odgrywać rolę zrozpaczonej siostry. Nienawidziłaś jej od dwóch lat, bo ja wybrałem ją.
Małgorzata: ale ciebie nadal kocham.  I niczego nie żałuję!
Salański: zabiłaś ją!   Jesteś morderczynią! Jest też zdjęcie z fotoradaru, na którym widać jak odjeżdżasz  swoim autem z  miejsca zabójstwa.
Małgorzata: tak, zrobiłam to!
   W tej samej chwili   w drzwiach salonu stanęli komisarze.
Ania: pani Małgorzato, wszystko już wiemy.
Małgorzata: ja jestem niewinna, to on..
 Rafał: niech już pani nie udaje..
Kobieta strzeliła do Michała Salańskiego, po czym rzuciła się do ucieczki. Ania  zajeła się mężczyzną, a Rafał pobiegł za Małgorzatą Kostrzewą.   Biegła ona chodnikiem, prosto przed siebie. Rafał strzelił kilka razy w jej kierunku, jednak za każdym razem chybił.  Biegł za nią już dobrych kilka minut.  Po chwili przyjechało pogotowie, które  zabrało Salańskiego. Ania  także wybiegła z domu, aby pomóc Rafałowi złapać zabójczynię.  Szybko go znalazła. Tymczasem Rafał zgubił Kostrzewę .  Ania  ruszyła w kierunku krzaków, ale szybko się wycofała, bo nie zobaczyła w nich nikogo.
Ania: Rafał, nie ma jej nigdzie..
  W tej samej chwili  Kostrzewa przyciągnęła ją do siebie i przyłożyła jej broń do głowy. Okazało się, że siedziała w drugich krzakach, które nie zostały przez komisarzy sprawdzone.  Rafał akurat był odwrócony do Anki plecami, więc nie zauważył niczego.
 Małgorzata:  rzucaj broń, bo zabiję policjantkę!
 Rafał:  puść ją, to twoja jedyna szansa na łagodniejszy wymiar kary!
Małgorzata:  chciałbyś. Rzucaj spluwę! Rzuć ją daleko od siebie!
 Wykonał polecenie.  Nie chciał ryzykować życiem Anki. Gosia wyciągnęła z kieszeni Anki broń i także rzuciła ją daleko w tył.
 Małgorzata: stój tam! A ty na kolana!
 Zgodnie z poleceniem, Ania upadła  na kolana.
Małgorzata: stój tam, powiedziałam! Będziesz patrzył jak ona żegna się z życiem!
 Kobieta przyłożyła Ani broń do karku.  Właśnie miała pociągnąć za spust, ale upadła na ziemię. Okazało się, że to Rafał ją postrzelił - w kurtce miał schowaną drugą broń.
Rafał:  Aniu, jesteś cała?
Ania: tak. Z gorszych tarapatów już się wychodziło...
Rafał: a ty kobieto,  żeś się amerykańskich filmów naoglądała?!
Małgorzata: zamknij mordę. Zrobiłabym to wszystko jeszcze raz...
                                                   Wyrok:
Małgorzata Kostrzewa za zabójstwo  siostry, postrzelenie  Michała Salańskiego i usiłowanie zabójstwa Anny Palki została skazana na dożywocie.
 Tomasz Szulist został skazany na 8 lat pozbawienia wolności.
Jakub Strzelański  został skazany za próbę kradzieży na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
  Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

niedziela, 8 czerwca 2014

Cena miłości, cena nienawiści

                                      Poniedziałek, 3:45
Ania i Rafał wracają do domu po nocnej akcji.
Rafał:    Aśka była dziś w robocie?
 Ania: nie. Stary dał jej  miesiąc urlopu, aby mogła dojść do siebie.  Uwierzysz, że góra chciała nawet Aśkę zdegradować, za to, że tamte trzy dziewczyny zginęły?
Rafał: żartujesz! Jak to się skończyło?
Ania:   stary ich od tego odwiódł na całe szczęście.  Na czas  urlopu Aśki, Seba pracuje na przemian z   Justyną lub pozostałymi asystentami  bowiem nie udało się znaleźć zastępstwa.
Rafał: Anka, zobacz tam ktoś leży.
Ania: cholera, faktycznie.
 Wysiedli z auta.    Spostrzegli  mężczyznę, który chciał okraść zabitą. Ten na ich widok, rzucił się do ucieczki i wsiadł do samochodu. Rafał zrobił to samo. Ruszył za nim w pościg.
Rafał: 00 dla W27!
00: zgłaszam się.
Rafał: ścigam czarne BMW o numerach WX 2901! Powtarzam, ścigam czarne BMW o numerach WX 2901! Jest na skrzyżowaniu ulic  Mielnickiej i Chowańskiego! Nie pozwólcie sukinsynowi uciec!
00: zrozumiałem, postawimy blokady.
  30 minut później. Rafał wraca na miejsce zbrodni. Trwają już oględziny zwłok.
Ania:   Rafał, wiemy kim jest ofiara. Jest to Beata Kostrzewa, 24 lata.
 Rafał:  coś mi mówi to nazwisko. Ona  kiedyś handlowała dragami.
Ania:   zdążyłam już z  Tomkiem ustalić, że ma  brata  Krzysztofa i siostrę  Małgorzatę. Są już powiadomieni.
Rafał: trzeba będzie z nimi pogadać.
Ania: najpierw musimy odbyć pogawędkę z Adamem.  Przyjechał jakieś 10 minut temu, kazał dać sobie kilka minut.
Rafał: ok.
                                                  *****
Adam: witajcie. Okoliczności zbrodni wyglądają na egzekucję. Kula  w tył głowy.  Leżała ona oparta głową o ścianę, co może świadczyć o tym, że  klęczała, a sprawca  przyłożył jej broń do  głowy i wypalił.
Ania: a kiedy nastąpił zgon?
 Adam:    przed 22:00.  To jest odludzie, więc  prawdopodobnie nikt nic nie widział i nie słyszał.
Ania: jak zwykle. Na jutro  chcemy  mieć raport z sekcji zwłok.
Adam: zrobi się. Do 16:00 powinniście go mieć...
 7:30.   Komisarze rozmawiają z rodzeństwem ofiary.
 Małgorzata: kto jej to zrobił?
 Ania: tego jeszcze nie wiemy. Znaleźliśmy Beatę przed 4:00.  Jak sądzicie, kto mógłby to zrobić?
Krzysztof:   może jakiś diler?  Pod koniec 2010  roku okradła jednego z dilerów.  Ukradła mu   sporo kilogramów kokainy, a potem sprzedała cały towar. Zarobiła na tym 150000 złotych.   Ten diler straszył, że ją zabije, ale nie dała się złamać.
Rafał:  dlaczego pan nie powiadomił o tym policji?
Krzysztof:  z prostego względu. Donosiłby pan na swoją siostrę?
Rafał: tego nie wiem. A  jak ten diler się nazywał?
Krzysztof: Beata mówiła o nim Prosty. Dla was Beata może być kolejną  narkomanką, ale tak naprawdę to była świetną dziewczyną, tylko  nieszczęśliwą.
Małgorzata:   prosimy was tylko o jedno, znajdźcie skurwysyna, który zabił Beatę.
Cztery godziny później. Okazało się, że udało się zatrzymać mężczyznę, który chciał   okraść Beatę Kostrzewę.  Rafał rozpoczyna przesłuchanie.
Rafał:   Jakub Strzelański, 28 lat,  nienaganna opinia. Wiesz, że to już zaprzepaściłeś?
Milczał.
Rafał:  możemy tak siedzieć sobie nawet i długie godziny, ale uwierz mi, że czas  Kubusiu nie działa na twoją korzyść.  Co robiłeś   wczoraj między 21:00 a 22:30?  Nie zapominaj, że w tym czasie zginęła Beata Kostrzewa.
Strzelański: kto?
Rafał:  kobieta , którą usiłowałeś okraść, baranie.
Strzelański: no dobra, u  kuzynki byłem na urodzinach.
Rafał:  jak się nazywa ta kuzynka?
Strzelański:     Natasza Kuczyńska.  Portowców 12. To ja stąd wychodzę, do widzenia..
 Wstał z krzesła.
Rafał: siad. O tym czy wychodzisz, czy też nie, zadecyduję ja.  Zostajesz  tu do wyjaśnienia. Skoro jesteś już przy drzwiach, to możesz zawołać pana Rysia, żeby cię odprowadził do celi....
Strzelański został doprowadzony do aresztu przez Rysia. Rafał poszedł na papierosa, bowiem mieli na komendzie palarnię. Tam czekała na niego Ania.
 Ania: przyznał się?
Rafał: do kradzieży,a raczej jej próby  nie musiał się przyznawać, bowiem został złapany na gorącym uczynku, a do zabójstwa  się nie chce przyznać. Twierdzi, że był u niejakiej  Nataszy Kuczyńskiej na urodzinach. Jest to jego kuzynka.
Ania: a ja uruchomiłam swojego informatora. Wiem już, kto to jest Prosty.    Tomasz Szulist.  Obecnie  mieszka na  Straszewskiego 14.  Podobno łatwo go można tam dorwać.
 Rafał: to bierzemy Tomka i Dżastę i jedziemy.
  Ania:  dobra.  Zgarnę ich tylko.
12:15.   Przed domem Tomasza Szulista. Komisarze wraz z asystentami nie wysiedli jeszcze z samochodu.
 Ania: ten dom ma dwa wejścia. Od strony ogrodu i od wejścia stąd.   Justyna i  Tomek idziecie  na wejście z ogrodu,  musicie jedynie przeskoczyć płot, ale znając was, to nie jest problemem.  Ja z Rafałem wchodzimy od zewnątrz.
Justyna: ok, udajemy się z Tomkiem na pozycje.
  Wszyscy ustawili się na  pozycjach. Ania zadzwoniła do drzwi. Otworzył im   Szulist.
Szulist: czego?
Ania: policja, mamy kilka pytań.
 Mężczyzna  pchnął Anię na Rafała i rzucił się do ucieczki.  Biegł w kierunku ogrodu, stali tam  Justyna z Tomkiem. Gdy ten tylko ich zobaczył, pchnął Justynę do przodu, a sam złapał Tomka i przyłożył mu nóż do gardła.
Szulist:   odrzuć broń!
 Justyna: Szulist,  rzuć nóż i puść go!
Szulist:     rzucaj broń i kładź się na ziemię! Inaczej zabiję tego  kolesia!
  Justyna wykonała jego polecenie.  Kopnęła broń do tyłu.   W tej samej chwili    w ogrodzie znalazł się Rafał.  Zszedł po schodach od strony tarasu.
 Rafał: Szulist, odkładaj to!
 Szulist  dźgnął Tomka w  ramię i rzucił się do ucieczki.  W tej samej chwili padł strzał, który trafił go w  nogę.  Okazało się, że to  Ania strzeliła, gdyż znalazła się na tarasie. Rafał podbiegł do Szulista.
 Rafał: jesteś aresztowany pod zarzutem zabójstwa Beaty Kostrzewy i  usiłowania zabójstwa policjanta. Z kryminału  raczej nie wyjdziesz.  Anka, co z Tomkiem?
 Ania: nic poważnego.
14:45. Trwa przesłuchanie podejrzewanego o zabójstwo Beaty Kostrzewy dilera.
Szulist:  długo mnie tu będziecie trzymać?
 Rafał: długo. Z kryminału już nie wyjdziesz. Zabiłeś Beatę Kostrzewę,  bo ukradła ci sporo kilogramów koki.
Szulist: ukradła mi kokę, ale nie wrabiajcie mnie w zabójstwo.
 Rafał:  ale to już nic ci nie mówi, prawda?
 Pokazał mu zdjęcie zwłok Beaty Kostrzewy.
Szulist: zabierz to..
Rafał: nagle taki wrażliwiec  z ciebie się zrobił?    Co robiłeś   wczoraj między 21:00 a 22:30?
Szulist:   byłem w pubie.
Rafał: i  dilowałeś tam zapewne. Nazwa tego pubu.
Szulist: Szkarłat.    o 20:00 byłem umówiony z Beatą, ale mnie wystawiła.  Cóż,  koki nie miała, to chociaż hajs mogła oddać.
Rafał:   mogła, ale nie oddała.  Nagle obudził się w tobie dobry człowiek?
Szulist:    oczyszczam swoją dupę jak tylko mogę. Około 22:00  byłem w tym lesie na Żołnierskiego, no tam, gdzie ją znaleźliście.
Rafał: ale ja nic nie powiedziałem, że ją tam znaleźliśmy.
Szulist:  nie musiałeś nawet.  Ona już tam leżała.
Rafał:  nie próbowałeś jej ratować?
Szulist: trupowi już nic nie pomoże. Nie wzywałem glin, bo wiedziałem, że będzie na mnie. Oprócz tego,  widziałem  zielone Renault odjeżdżające z tego miejsca.
Rafał: widziałeś numery?
Szulist: co ty, za ciemno było.
Rafał:   a  kto kierował? Facet czy kobieta?
Szulist: nie wiem, nikogo nie widziałem.
Rafał:  dobra. Zostajesz  w areszcie, a potem pewnie i odbędzie się proces...
                                    Ciąg dalszy nastąpi...