poniedziałek, 10 września 2018

Obiekt zagrożenia II

14:05.  Dom Brzozowskich.
Komisarze właśnie dojechali do domu Brzozowskich.  Podsłuchy zostały już założone.
Ania: pani Iwono, jak doszło do porwania?
Iwona:  poszłam z Martynką na spacer, a potem poczułam w pewnej chwili broń przy skroni, potem mnie  przewrócił i zabrał Martynkę.
Ania: ale pilnował was policjant.
Iwona:  potrącił go samochód, którym jechali porywacze.
Ania:  cholera jasna.
Rafał: musi  być pani cały czas w domu. Jesteśmy pewni, że  porywacze się odezwą.
Iwona: oczywiście, będę.
                           Dwie godziny później
Ania i Rafał są nadal w  domu Brzozowskich. Wciąż trwa oczekiwanie na telefon  od porywaczy.
Ania:  pani Iwono,  pamięta pani, jak z nimi rozmawiać?
Iwona: tak, doskonale pamiętam.  Mam rozmawiać spokojnie i przeciągać rozmowę  tak długo, jak tylko się da.
Rafał: właśnie tak, doskonale.
Po kilku minutach zadzwonił telefon Iwony. Kobieta odebrała połączenie.
- Halo?
-  Jutro o 12:00   chcę materiały ze śledztwa Brzozowskiego albo dzieciak zginie.
-  Co z Martynką?
- Żyje, ale długo to nie potrwa.   Prócz materiałów chcę 2 miliony euro.  Wszystko   zostawisz tuż przy Kościele św Anny. Żegnam.
 Rozłączył się.
 Bartek:  rozmowa trwała za krótko.
Ania: ma pani takie pieniądze?
Iwona: skąd niby mam je wziąć? Co teraz zrobimy?
Rafał: pozostanie nam włożyć do torby fałszywe pieniądze.  Aniu, możemy pogadać chwilę na osobności?
Ania:  jasne, chodź.
 Poszli do drugiego pokoju.
Ania: co jest?
Rafał: wyraźnie powiedzieli, że chcą materiałów ze śledztwa, a te, którymi dysponujemy są strasznie lakoniczne,   nie ma się właściwie do czego doczepić.
Ania: sugerujesz, że mógł mieć coś więcej, a ukryć to w innym miejscu?
Rafał: dokładnie.
Ania: ale dom Brzozowskich został gruntownie przeszukany pod tym kątem.
Rafał:  z tego co wiem, nie mają też domku letniskowego.  Anka, rozejrzyjmy się po  ogrodzie.
Ania: fakt,  jedyne miejsce, którego jeszcze nie sprawdziliśmy.
 Komisarze wyszli wraz z Tomkiem i Bartkiem do ogrodu.  Był on  dosyć spory.  Podzielili się na dwie grupki.  Rafał z Tomkiem  szli po ogrodzie i  sprawdzali, czy nie został wykopany jakiś dół.
 Ania: Rafał, Tomek, chodźcie!
Mężczyźni pobiegli w kierunku krzyku. Rozlegał się on z altany.
 Rafał: co masz?
 Ania: dokładnie tego szukamy, leżał za szafką.
 Ich oczom ukazał się niebieski segregator. Rafał otworzył go.
Ania: to jest cała dokumentacja transakcji Skowronowskiego z niemieckimi i tureckimi kontrahentami.
Rafał: przewijają się tutaj  głównie nazwiska dwóch kontrahentów.
Ania: właśnie tak. Xaver Kinzig,  Ayaz Palani.  Kinzig  pochodzi z Niemiec, Palani z Turcji.
Rafał:  trzeba będzie skontaktować się z kimś z Interpolu.
20:05. Ania i Rafał czekają na spotkanie z oficerem Interpolu.
Ania:    Rafał, która jest godzina?
Rafał: pięć po ósmej. O której miał być ten oficer z Interpolu?
Ania: stary mówił, że będzie o 20.
 Po kolejnych kilku minutach,  do biura komisarzy weszła pewna postać. Okazało się, że był to oficer Interpolu.
 Arek: Arkadiusz Wielarski, jestem oficerem z Interpolu.
Ania:  Anna Palka i Rafał Kopacz.
Arek: słyszałem co nieco o tej waszej sprawie.  No nie powiem, jest grubo.
Rafał: nie da sie ukryć.  Wczoraj  zabito Mariusza Brzozowskiego. Był to dziennikarz, który prowadził przeciwko Skowronowskiemu swoje  ostatnie śledztwo, a dzisiaj ktoś próbował zabić informatora zabitego dziennikarza, a potem porwał córkę Brzozowskiego.
 Arek:  mają jakieś żądania?
Ania: chcą materiałów, które uzbierał  na nich Brzozowski. Rzuć na to okiem.
 Mężczyzna, po dłuższej chwili przejrzał wszystkie materiały.
  Arek:   cała dokumentacja ich transakcji, nazwiska  kontrahentów . No niezłe materiały zgromadził ten Brzozowski, ale skąd on je miał?
Ania: dostarczył mu je Igor Stworzyk.   Wczoraj podczas rozmowy z nami, ktoś go postrzelił.
Arek:   mogę skorzystać z waszej tablicy?
 Rafał: jasne.
  Oficer podszedł do wspomnianej tablicy i zaczął coś na niej zapisywać.
  Arek:  według waszych informacji, w to śledztwo zamieszani są  Ariel Skowronowski, Xaver Kinzig oraz  Ayaz Palani.
Rafał: właśnie tak.  Kinzig  pochodzi z Niemiec, Palani z Turcji.
Arek:  dobrze, ale  nie dotarliście do wszystkich nazwisk.    W cały proceder uwikłana jest jeszcze jedna kobieta.   Rosalia  Sarelli.
Ania:  włoskie nazwisko.
Arek: tak. Oni przerzucają dzieci do Niemiec, Turcji i Włoch. Do tych ostatnich  był tylko jeden zrzut.
Rafał: a Skowronowski?
Arek:  kolejny zrzut ma być właśnie w Polsce.  Rozszerzają swoją działalność o kolejne kraje.  Wyszukują bogatych i nieskazitelnych biznesmenów.
Ania: no dobra, ale skąd wy macie te wszystkie rewelacje?
Arek: i muszę wyjąć  mojego asa z rękawa. W  tej ekipie jest mój człowiek.  Ferdinando Maggaro.   Włoch polskiego pochodzenia, który robi u nich głównie za kierowcę, ale jest wtajemniczany we wszystko. Rozpracowujemy ich od kilku miesięcy.
Rafał:   gruba sprawa.  Podsumowując,   mamy  cztery nazwiska zamieszane w tą sprawę, każdy to obywatel innego kraju.
Arek: dokładnie tak. To są pośrednicy.
Rafał:  ale musi być ktoś, kto stoi na górze.
Arek: owszem, ale on się nie wychyla z byle okazji. Pojawia się jedynie na miejsach zrzutu.
Ania:  mamy jego nazwisko?
Arek: nie. Mamy wszystkich, prócz niego.
 Rafał: dobra, dzięki Arek.  Jesteśmy w kontakcie.
Arek:  zanim pójdę, powiem wam coś jeszcze.   Nie zatrzymujcie tego człowieka, który weźmie materiały od żony Brzozowskiego, on ma nas doprowadzić na miejsce zrzutu.
Ania: ale macie tam swojego człowieka.
Arek:  tak, ale zrzut odbywa się raz na kilka miesięcy.   Odwołają akcję, jak będą jakieś komplikacje, a kolejna okazja, aby ich dorwać, nie wiadomo kiedy nastąpi.
Ania: no dobra, a kiedy ma być ten zrzut?
Arek: właśnie jutro.  Ferdinando  nie znał godziny ani miejsca.
23:15. W domu Brzozowskich trwa przygotowanie planu przekazania materiałów z ostatniego śledztwa  Mariusza Brzozowskiego.
Ania:   kasa przygotowana?
Justyna: tak,  przywiozłam ją przed chwilą. Teraz z Bartkiem powszywam lokalizatory.
Rafał: zróbcie to tylko tak, aby się nie zorientowali.
 Bartek: spokojnie,  wiecie sami, ile razy już to robiliśmy.
Rafał:  pani Iwono, pani zadaniem będzie zostawić tę torbę pod tym kościołem.   W samochodzie z panią będą  Bartek i Justyna.  Oni odwiozą panią do domu, a  my  pojedziemy za samochodem  porywaczy.
Iwona: ale ja muszę tam być!
Ania: pani Iwono, nie ma takiej opcji. To są bardzo groźni ludzie,  handlarze ludźmi! Nie możemy pani narażać!
Iwona: ale Martynka to moja córka!
 Ania: doskonale to rozumiemy, ale pani nie może z nami pojechać.
                                                      Sobota, 11:55
Kościół św. Anny.  To właśnie to miejsce porywacze wyznaczyli na przekazanie materiałów i okupu za  porwane dziecko.
Justyna: dochodzi 12.  Rafał powiedział przed sekundą, że może pani już wysiąść.
Iwona: ale go złapiecie?
Justyna: proszę wysiąść, zostawić torbę i tu przyjść.
 Iwona wyszła bez słowa i  zostawiła torbę pod kościołem. Po  chwili wróciła do samochodu. Justyna z Bartkiem odjechali, a Ania  z Rafałem  nadal obserwowali teren ze swojego  pojazdu. Po  kilku minutach obok  kościoła pojawił się pewien mężczyzna, który podjął pieniądze i rzucił się do ucieczki. Komisarze podążali za jego autem.
 Ania:  kieruj tak, aby się nie zorientował.
 Rafał: spokojnie, wiem co robię.
Ania: Arek, jaka sytuacja u ciebie?
Arek:  póki co spokojnie.  Jesteśmy już na miejscu zrzutu. Ferdinando nam podał dokładną lokalizację.
Ania:  dobra, gdzie to jest?
 Arek:  las obok wylotówki na Wrocław.  Jeszcze nikogo tu nie ma, ale  patrząc po aktywnościach lokalizatora, będą tu gdzieś za  30-40 minut.
Ania:  wiem, gdzie to jest. No to wygląda na to, że do was jedziemy.
Arek: czekamy z akcją do waszego przyjazdu. Nie sądzę, aby  bez ostatniego człowieka zaczynali zrzut.
Ania: przyjęłam.
12:45. Miejsce transakcji.
Na miejscu są już obecni handlarze.
 Ania: cześć. Jak to wszystko wygląda?
Arek:  na razie spokój, ale nie widać nigdzie    głównodowodzącego.
Rafał: czyli sami pośrednicy...
 Ania: co tam się dzieje?
 Arek: przeliczają kasę.  Wchodzimy za 10 sekund.
W tej samej chwili, jeden z mężczyzn otworzył furgonetkę. Nie zdążył jednak nic zrobić, bowiem nastąpił szturm.  Handlarze zostali obezwładnieni i skuci kajdankami.
 Arek: zostawcie naszego  polskiego obywatela.  Skowronowski,  gdzie jest wasz dowódca?
Skowronowski: gówno ci powiem!
Arek: gdzie jest?!
Skowronowski: w dupie!
Arek: zabierajcie go panowie.
                     20 minut później.
 Komisarze nadal są na miejscu akcji.
Ania:  nie ma nigdzie Martynki.
Rafał:  czyli nie wzięli jej na zrzut. Co z pozostałymi kobietami?
Ania:   żyją, ale są w kiepskim stanie psychicznym.  Psycholodzy będą mieli sporo roboty.
Rafał: Ferdinando,  a ty jak tam?
Ferdinando:  dobrze. Teraz muszę tylko odpocząć jakiś czas  zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Ta sprawa dała mi nieźle w kość.
Arek: to zrozumiałe.  Szef zapowiedział, że już da ci urlop.
 W tym samym momencie padł strzał. Pocisk trafił Ferdinanda. Ania i Rafał  odpowiedzieli również ostrzałem, ale  na niewiele się on zdał.
Ania: Rafał, wezmę go z lewej!
Rafał: ok!
 Komisarze zorientowali się, że strzał padł  z opuszczonej chatki. Ukryli się w  pobliskich zaroślach.
Ania: co teraz?
Rafał: czekamy.
  Mężczyzna wyszedł z budynku po kilku minutach. Prowadził  przed sobą związaną Martynkę Brzozowską. Był również uzbrojony.
Ania:   policja, rzuć broń!
 Mężczyzna pchnął tylko dziewczynkę do przodu i   wycelował w kierunku Anki.   Właśnie miał oddać strzał, ale trafił go pocisk wystrzelony przez Rafała. Policjant od razu pobiegł  do rannego. Był to  głównodowodzący handlarzami.
 Ania: co z nim?
 Rafał: nie żyje.
 Mężczyzna  przeszukał jego kieszenie.
Ania:  co tam jest?
 Rafał:   dowód osobisty. Wiemy teraz kim on jest.  Georg Schmeiter, 51 lat.
 Martynka: zabierzcie mnie do mamy...
 Ania: zabierzemy, już do niej jedziemy...
21:00.  Komisariat przy Kasztanowej.
 Arek:  chciałem wam bardzo podziękować za współpracę.
Ania: cała przyjemność po naszej stronie.
Arek: nie ukrywam, że liczę na to, że współpraca z waszym wydziałem będzie nadal trwała. Powiedzcie mi też, co jest  z tą porwaną dziewczynką?
 Rafał: cała i zdrowa, rozbiliśmy naprawdę grubą szajkę.
Arek: tak, ale   zabili oni po drodze kilka niewinnych osób.   Mariusz Brzozowski zginął, bo prowadził śledztwo przeciwko tej grupie.  Dostałem  sygnał, że dwie godziny temu zmarł Igor Stworzyk. Do tego jeszcze Ferdinando...
Ania: Ferdinando nie żyje?
Arek: tak. Schmeiter postrzelił go  prosto w serce. Zmarł na moich rękach.
Rafał: trzeba będzie jeszcze ustalić, kto dokładnie zabił Mariusza Brzozowskiego i Igora Stworzyka  oraz porywacza Martynki, ale to jest materiał na osobne śledztwo.
Ania: do tego dojdziemy, ale  najgorsze jest jednak to, że   ta rozbita  grupa to tylko wierzchołek góry lodowej. Handel ludźmi ma się świetnie i nadal na tym świecie kwitnie...
                                                                Wyrok:
Georg  Schmeiter  został zastrzelony podczas akcji odbijania porwanej Martyny Brzozowskiej.
Rosalia  Sarelli i Ayaz Palani  spędza w więzieniu 10 lat za handel ludźmi.
 W toku osobnego śledztwa, okazało się, że za zabójstwami Mariusza Brzozowskiego i Igora Stworzyka stał Xaver Kinzig.  Mężczyzna został skazany przez niemiecki sąd na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Śledztwo  wykazało, że  za usiłowaniem zabójstwa policjanta, wymuszeniem okupu  oraz porwaniem Martyny Brzozowskiej stał Ariel Skowronowski.  Sąd, biorąc pod uwagę status społeczny mężczyzny wymierzył mu karę 20 lat więzienia. Nie dopatrzył się także jakichkolwiek okoliczności łagodzących.
Wszystkie uprowadzone kobiety zostały odnalezione i wróciły do swoich rodzin.  Są one  pod opieką psychologów.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

piątek, 31 sierpnia 2018

Obiekt zagrożenia


                                                 Czwartek, 19:50

Ania: Rafał, ja wiem, że się spieszysz do rodziny, ale mam prośbę. Mógłbyś mnie podrzucić w jedno miejsce?
Rafał: jasne.
Ania: dzięki. Znajomy poprosił mnie o spotkanie.  Jest dziennikarzem śledczym.
Rafał: znam go?
Ania: Mariusz Brzozowski.
Rafał:  bardzo dużo dobrego o nim słyszałem. Gdzie mam cię podrzucić?
Ania: chciał się spotkać  na Kusocińskiego.
Rafał: no to jedźmy.
                                  20 minut  później.
Miejsce spotkania, o które poprosił Anię znajomy dziennikarz.
Ania: to tutaj, poznaję jego auto.
Rafał: dobra.  O której cię odebrać?
Ania:  nie odbieraj, wezmę taksówkę.  Jedź do dzieci.
Rafał: na pewno?
Ania: tak.
Policjantka wysiadła z jego samochodu i ruszyła w kierunku miejsca spotkania ze znajomym dziennikarzem. Okazało się, że stał nieopodal, paląc papierosa. Od razu ją dostrzegł. Ruchem dłoni  kazał jej wsiąść do swojego pojazdu.
Mariusz: Anka?  Cześć!
Ania: hej. Co się dzieje?
Mariusz: przejdę od razu do konkretów. Prowadzę śledztwo  w sprawie handlarzy kobietami. Od pewnego czasu krąży w sieci  ogłoszenie, że poszukują młodych kobiet do pracy za granicą na stanowisku kelnerki czy opiekunki starszej osoby.  Wszystkie ogłoszenia zostały zamieszczone przez jednego człowieka, który podpisuje się Vida, przez V.
Ania:  a IP?
Mariusz:  jedna wielka ściema. Według IP lokalizacja to Afganistan, ale wiesz jak to z tym bywa, a możesz nawet  być w Krakowie.
Ania:  dokładnie.
Mariusz: ale nie tylko dlatego cię tu wezwałem.   W moim domu mam ukryte materiały,  zapamiętaj kody : 4973 i 0215  Odkąd zacząłem interesować się tematem, dostaję listy z groźbami.
Ania: masz je tu?
Mariusz: tak. Sama zobacz.
Ania:  Możesz zacząć liczyć dni do pogrzebu,  Zniszczę wszystko i wszystkich, których kochasz, Poznasz zapach kwiatów od spodu jeszcze za życia,   Zabiję cię,  Jesteś martwy,  Zdychaj. No sporo tego, Mariusz.
Mariusz: znasz mnie, początkowo traktowałem to jako głupi żart, ale zrozumiałem, że ten ktoś wcale nie żartuje.  Pięć dni temu  Lucky został otruty. Ktoś wrzucił na nasze podwórko kiełbasę  z trutką na szczury w środku.
Ania: to już poważna sprawa.  Pogadam ze starym, ale jestem pewna, że zgodzi się, abyśmy chodzili wokół tego.
Mariusz: najbardziej boję się o Martynę. Ona ma 7 lat.
Ania: zapewnimy ochronę twojej rodzinie. Jest jeszcze coś, o czym powinnam wiedzieć?
Mariusz: wiem , kto jest zamieszany w ten proceder. Znany biznesmen,  nieposzlakowana opinia, filantrop. To wszystko pozory,  po godzinach   handluje kobietami.  Niemcy, Turcja, i tak dalej.
Ania:  no dobra, ale jak on się nazywa?
Mężczyzna nie zdążył jej odpowiedzieć.  Trafił go bowiem w czoło pocisk, który został wystrzelony  z broni snajperskiej. Natomiast Anię niegroźnie pokaleczyły odłamki  szyby, która rozprysła się na wiele kawałeczków.
21:40.   Trwają oględziny zwłok Mariusza Brzozowskiego.
Adam: cóż, mogę wam powiedzieć tylko tyle, że była to profesjonalna robota. Jeden strzał  prosto w czoło. Żadnych szans na przeżycie.
Ania: w chwili oddania śmiertelnego strzału była  20:13.
Rafał: a co z tobą?
Ania: nic wielkiego, kilka odłamków wbiło mi się w twarz. Najgorsze jest to, że nie ma żadnych świadków....
23:00.  Dom, w którym mieszkał zamordowany dziennikarz.
Ania: dobry wieczór, Iwona Brzozowska?
Iwona: tak.  Stało się coś, że nachodzicie mnie o tej porze?
Ania: mamy złą wiadomość. Pani mąż został zamordowany.
Iwona: mówił mi  tylko dzisiaj, że musi się pilnie skontaktować z jedną policjantką. Wiem, że miała ona na imię  Anna.
Ania: bo to ze mną się spotkał.Anna Palka.
Iwona:  wejdźcie, pogadamy w środku...
 Wpuściła ich do środka.
 Iwona: jak Mariusz zginął?
Ania: na pewno pani chce to wiedzieć?
Iwona: tak.
Ania:  był to strzał z broni snajperskiej.   Pani Iwono,  moglibyśmy przeszukać gabinet Mariusza?  Z tego, co wiem, trzyma tam  dosyć duży sejf.
Iwona: proszę.  Tam składował materiały dotyczące swoich dziennikarskich śledztw.
 Komisarze weszli wraz z Iwoną do gabinetu. Ania postanowiła wprowadzić kody.
Ania:  jasna cholera, zapomniałam!
Rafał: co jest?
Ania: Mariusz podał mi kody do sejfu, jednego z nich nie pamiętam!    4973, a drugiego zapomniałam...
Iwona: to może być 0215. Data urodzin Martynki.
Ania wprowadziła drugi kod. Okazało się, że był on właściwy. Otworzyła sejf.  W środku znajdowało się pełno materiałów dotyczących przeróżnych dziennikarskich śledztw.  Policjantka  wyjęła teczkę, w której  znajdowały się materiały dotyczące sprawy, o której opowiadał jej zamordowany dziennikarz.
Rafał: możemy wziąć te materiały?
Iwona: proszę bardzo, weźcie wszystko.
Ania:  damy tę makulaturę asystentom do przebrania.  My się skupimy na tym aktualnym śledztwie.
                            Piątek,  10:25
Komisariat przy Kasztanowej.
Ania:  Tomek, macie coś konkretnego?
 Tomek:   póki co, nic.  Kilka poważnych afer, ale  prawie wszyscy jeszcze siedzą.
Rafał: no dobra, a co z tymi, którzy nie siedzą?
Tomek:   do kilku osób nie udało mi się dotrzeć, ale   za to pięciu  wiedzie spokojne życie z dala od kryminału.
Ania:  no, ale naprawdę nikogo nie ma?
Tomek: jest jeden człowiek. Bogdan Koszarowski, ale on odpada.
Ania:  dlaczego?
Tomek:  Koszarowski  przeszedł  3 lata temu  poważny wylew.  Jest jak warzywo, nie ma z nim kontaktu.
 Rafał: czyli pozostaje nam aktualne śledztwo, ale materiały Mariusza Brzozowskiego są na ten temat niezwykle lakoniczne.
Ania: bo niedawno ruszył ten temat.
Rafał: nasi  sprawdzili dokładnie dom  Mariusza?
Ania: tak.
Rafał: ale nikt nie sprawdził redakcji. Może tam coś jest.
Ania: masz rację.
                                 55 minut później
 Redakcja, w której pracował Mariusz Brzozowski.
Ania: chcielibyśmy porozmawiać z naczelnym.
Piotr: to ja, Piotr Marszałkowski. Słyszałem już, że ktoś zabił Mariusza. To dla nas spora strata.
Ania: chcielibyśmy  sprawdzić stanowisko pracy Mariusza.
Piotr: oczywiście. Zaprowadzę  was zaraz do jego biurka.
                    Kilka minut później.
Komisarze przeszukują biurko ofiary.
Ania: masz coś?
Rafał: na razie nic szczególnego.  Kalendarz, w którym właściwie nic nie ma.
Ania: ale  ja chyba coś mam.   Pod jedną z szafek   jest przyklejona karteczka.
Rafał: co tam jest?
Ania: Igor  Stworzyk i jakiś numer telefonu. Być może to jego informator.
Rafał: no to dzwonimy do niego.
12:35. Komisarze  spotykają się z mężczyzną, który okazuje się być informatorem zabitego dziennikarza.
Rafał: Igor Stworzyk?
Igor: tak.
 Ania: to ze mną rozmawiałeś.   Przejdę od razu do konkretów, bo sprawa jest poważna....
Igor:  wiem. Dotarła do mnie informacja o śmierci  Mariusza Brzozowskiego.
Ania: dokładnie o to chodzi. Co wiesz o aktualnym śledztwie Mariusza?
Igor:  ostatnie jego śledztwo  dotyczy znanego biznesmena, który cieszy się nieposzlakowaną opinią, udziela się społecznie, a po godzinach pracy wywozi młode kobiety do niemieckich i tureckich burdeli.
Ania:  skoro to jest taki znany biznesmen, to chyba możesz nam powiedzieć, kto to jest?
Igor:  Ariel Skowronowski.
Rafał: Skowronowski? Z tego co wiem, to  on się legalnie dorobił.
Igor: prawda jest taka, że niedawno wszedł w ten przestępczy obieg.
Ania:   dzięki Igor. Przydzielimy ci ochronę, jesteś w poważnym zagrożeniu.
Igor: a to jest konieczne?
Ania:  nie zawahali się zabić Mariusza, nie zawahają się zabić i ciebie.
Igor: co proponujecie?
Rafał: do czasu wyjaśnienia tej sprawy ulokujemy cię w  jednym z mieszkań. Pamiętaj tylko, że nikt nie może się o tym dowiedzieć...
Igor: jasna sprawa, będę siedział cicho.
Ania:  no to chodź, jedziemy.
Właśnie mieli wsiąść do samochodu, jednak ktoś oddał strzał w ich kierunku.  Pocisk trafił w Igora. Ania zajęła się mężczyzną, natomiast Rafał pobiegł w kierunku z którego rozległ się strzał.   Ruszył w kierunku ulic Zielonej i Szerokiej, jednak   nie znalazł już tam nikogo.  Po kilku minutach przyjechało  pogotowie. Rafał wrócił na miejsce strzelaniny chwilę po przyjeździe lekarzy.
Rafał: co z nim?
 ratownik medyczny: strzał w plecy. Ciężki stan, ale powinien z tego wyjść.
Rafał: dziękuję. Anka, a ty jesteś cała?
 Ania: tak.
 W tej samej chwili  zadzwonił telefon Rafała. Policjant odebrał połączenie.
Rafała:   tak słucham, pani Iwono?  Kiedy to się stało? Zaraz będziemy, proszę nigdzie nie wychodzić.
Ania: co się stało?
Rafał: Martyna Brzozowska została porwana.
                                                                                Ciąg dalszy nastąpi...

poniedziałek, 26 lutego 2018

Jednym strzałem II

17:50.  Miejsce, w którym został ostrzelany patrol policji.
 Aśka:  Wojtek, jesteś cały?
Wojtek: tak, ale z Łukaszem nie jest najlepiej. Dostał  w  klatkę piersiową dwie kule, nie wiadomo czy z tego wyjdzie.
Aśka: no to ładnie.
Wojtek: wiemy jedynie to, jakim pojazdem się porusza. Czarny Ford Mondeo, nowy model  na krakowskich blachach.
Sebastian: chociaż tyle.  Informatorzy coś jeszcze ustalili?
Wojtek: nic, będą do was dzwonić.
Sebastian:  no dobra. Ważne, że tobie nic nie jest.
                         3 godziny później.
Właśnie zakończyła się operacja Łukasza Kołodzieja - rannego policjanta.
lekarz: zrobiliśmy wszystko, co się dało, ale trzeba czekać.
Aśka: fakt, to były poważne rany postrzałowe.
lekarz: zdecydowanie. Jedna z kul utkwiła dosłownie milimetry od serca. Jego stan jest krytyczny, proszę być przygotowanym nawet na najgorszy wariant. Mamy tutaj sporo uszkodzeń...
Aśka: proszę nas informować na bieżąco.
 W tej samej chwili podbiegł do nich Seba.
Aśka: gdzieś ty polazł?
Sebastian: jest drugi pościg za Joachimem!
                  Pół godziny później.
Trwa policyjny pościg za Tomaszem Joachimowskim.
00:  on jest gdzieś  kilometr od was.  Jedźcie cały czas prosto i nigdzie nie skręcajcie.
Aśka: przyjęłam. Blokady postawione?
00: tak, nie powinien zwiać. Dwa kilometry od niego znajduje się najbliższa blokada.  Wyprzedźcie go i jedźcie  na miejsce blokady.
Aśka: zrozumiałem.
Sebastian: Aśka, nie wiedziałem, że zmieniłaś płeć...
Aśka: człowiek się raz przejęzyczy, a ty już się czepiasz.
                     15 minut później.
Blokada policyjna.
 Sebastian:  00, jaka jest lokalizacja Joachimowskiego?
00: zbliża się.
  Po dłuższej chwili  faktycznie podjechał Joachimowski, który zdał sobie sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł.  Niewiele myśląc, wysiadł z samochodu i postrzelił jednego z policjantów. Druga kula już była przeznaczona dla niego. Dostał w obojczyk.
Aśka:  Joachim żyje! Seba, co z Józefem?
Sebastian: nie czuję pulsu!    Czarek, dzwoń na pogotowie, Krystian, pomożesz mi w  resuscytacji! Szybko!
                       Niedziela, 11:10
Minęła doba od zatrzymania Agnieszki Faleckiej.
Sebastian: co u Agi?
Aśka: rozmawiałam z nią chwilę.  Zawistowski ją  wczoraj przesłuchiwał. Skurwiel, jak zawsze przekonany o słuszności swoich racji.
Sebastian: no Rafał i Tomek mówili mi, że to najgorsza menda. Facet jest tak pierdolnięty, że nawet  współpracownicy z nim nie wytrzymują.
Aśka:  no to nieźle.  Jest już Joachim?
Sebastian: tak. Kilka minut temu dali go do naszej sali zwierzeń.
Aśka:  no to lecimy.
                             Pięć minut później.
Pokój przesłuchań.
Sebastian:  nazywasz się Tomasz Joachimowski, masz 38 lat i zmarnowany życiorys...
Joachim: a ty nazywasz się Wątroba i będziesz miał słabe życie na emeryturce. O ile jej dożyjesz...
Sebastian: moją emeryturką się nie musisz martwić. Odpowiesz mi na kilka pytań i damy ci spokój. Interesuje nas  piątkowe popołudnie, okolice godziny piętnastej.  Gdzie wtedy byłeś?
Joachim: robiłem w piątek dużo rzeczy.  Kalendarza nie prowadzę...
 Aśka:   czyli zacząłeś korzystać z wolności, bo miałeś misję do wykonania. Postanowiłeś  posłać niewinną dziewczynę za kratki, tylko dlatego, że brała udział w twoim zatrzymaniu?
Joachim: nie wiem o czym mówisz...
Sebastian:   piątek 15:15, kantor na Wiślanej. Ofiarą był napastnik - Andrzej Jakubski.
Joachim:   aaaa, to o to chodzi.  Nic nie wiem, ale nie współczuję.
Sebastian: gdzie jest pistolet Jakubskiego?
Joachim: ktoś zajebał jego broń?   Nie mam z tym nic wspólnego, a w tym czasie byłem w  Kwiecie Lotosu. Mówi wam coś ta lokalizacja?
Sebastian: mówi.  Prócz ucieczki odpowiesz jeszcze za postrzelenie dwóch funkcjonariuszy.   To już wszystko, wracasz na stare śmieci. Rysiu, możesz go wyprowadzić.
Policjant wyprowadził mężczyznę, a komisarze wyszli z pokoju przesłuchań. Chwilę później, podbiegł do nich Tomek.
Tomek: to był Joachim?
Sebastian: tak.  Masz coś dla nas?
Tomek: Józef Nawrocki zmarł, a Łukasz Kołodziej walczy o życie.
Sebastian:  cholera.  Sprawdziliście alibi Sumczyńskiej?
Tomek: potwierdzone, to nie ona.
Sebastian: czyli zaczynamy sprawę od zera...
Aśka: a Joachim?
Sebastian: on tylko zwiał z pierdla. Nie sądzę, żeby chciał wrabiać Agę.
Aśka: poczekajmy  najpierw na  potwierdzenie jego alibi, a potem się z takimi  wnioskami wychodźmy.
                                 Dwie godziny później.
Aśka:  alibi Joachima także potwierdzone.  Dwójka podejrzanych wykluczona.
Sebastian: mnie tego nie musisz mówić. Gorzej będzie, jak zostanie osadzona w areszcie śledczym.
Aśka: nawet tak nie mów.   Najgorsze jest  to, że śledztwo utknęło w martwym punkcie.
W tej samej chwili, do ich biura wszedł Tomek.
 Aśka: masz coś dla nas?
Tomek: tak,  raport z sekcji zwłok Andrzeja Jakubskiego. Bezpośrednią przyczyną zgonu była rana postrzałowa, która  uszkodziła tętnicę obojczykową.
Sebastian: to akurat nie jest zaskoczeniem. Znaleźliście jakieś osiedlowe monitoringi?
Tomek: nic a nic. W tej okolicy nie ma żadnych kamer, a jak są już jakieś sklepy, to bez monitoringu.
Sebastian: no to zajebiście, kurwa! Nic nie mamy, a  czasu coraz mniej!
                                   45 minut później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Tomek:  pan Norbert  Jagieliński przyszedł. Właściciel kantoru.
 Aśka: wpuść go do nas.
 Właściciel wszedł do ich biura.
Norbert: dzień dobry, Norbert Jagieliński.
Aśka: proszę siadać.
Norbert: bardzo was przepraszam, że dopiero teraz, ale  bardzo przeżyłem całe zdarzenie.
Sebastian: to akurat jest zrozumiałe. Proszę nam opowiedzieć, jak doszło do tego napadu.
Norbert:   generalnie mam otwarte do 18:00, ale   wczoraj musiałem wcześniej wyjść, więc chciałem zamykać  kantor już o 15:30. Gdzieś tak o 15:10 wszedł   jakiś facet,  młody gówniarz,  około 20 lat.  Zażądał, abym pakował mu pieniądze do torby. Wziął jakieś  5000 euro. To wszystko...
Aśka:  tuż po tym napadzie interweniowała policjantka. Tak się składa, że jest ona z naszego wydziału.  Sprawa jest o tyle przykra, że ona  strzeliła do niego  w obronie własnej, gdyż ten mierzył do niej z broni palnej, a  jego pistolet skradziono, gdy  ona chciała wezwać pomoc. Widział pan kogoś?
 Norbert: widziałem jednego mężczyznę, który się kręcił  w pobliżu.  Wasza koleżanka odwróciła się na chwilę,  a on się schylił,  sprawdził, co z tamtym postrzelonym i poszedł.  Kilka sekund później  zjawił się drugi i  wziął pistolet
Aśka:  umiałby nam pan go opisać?
Norbert: tylko tego, który, sprawdzał co z  tamtym. Przepraszam, że nic nie zrobiłem.
Sebastian: był pan w szoku. Dzwonię po rysownika...
                                           1,5  godziny później.
 Jest już gotowy portret pamięciowy mężczyzny, który zabrał pistolet z miejsca przestępstwa.
Justyna: znamy tego faceta?
Aśka: nie.  Dajemy ten portret pamięciowy do mediów. Może tą drogą  do czegoś dojdziemy...
Justyna: ok.
W tej samej chwili, do pomieszczenia wbiegł Bartek.
 Aśka: co ty taki zdyszany?
 Bartek: nie musicie go dawać do mediów. Dotarłem do  przyjaciółki Agi, która ma dla nas istotne wiadomości.
Aśka:  dobra. Bartek, zostań na wszelki wypadek.
Bartek: ok.
  Chwilę później, do biura komisarzy weszła  jakaś kobieta. To ona okazała się być przyjaciółką Agnieszki.
Aśka: dzień dobry, proszę siadać.
 Matylda: dzień dobry, Matylda Sosińska.   Pan Bartosz kazał mi do was przyjść.
Sebastian:  powiedział nam, że ma pani coś dla nas istotnego.
Matylda: rzekłabym, że nawet bardzo istotnego.   Znam tego człowieka z portretu.
Sebastian: kto to jest?
Matylda: Gabriel Świętołowski.
Aśka: on chyba jest lekarzem?
Matylda: tak.   Przed laty, Agnieszka została brutalnie pobita.  Lekarzem, do którego się zgłosiła był właśnie Świętołowski. 
Sebastian:  Agnieszka opowiadała mi o tym, ale  mówiła też, że sprawcy nie złapali, a ona nie chciała żyć przeszłością.
Matylda:  no właśnie tu jest najciekawsze. Ostatnio zaczęła prowadzić na własną rękę śledztwo we własnej sprawie.  Skutkiem tego pobicia jest niestety to, że nie może już mieć dzieci...
Aśka: a kiedy ona zaczęła prowadzić to śledztwo?
Matylda:  trzy albo cztery miesiące temu.
 Bartek: jasna cholera, wszystko już rozumiem....
 Aśka:  Bartek, co rozumiesz?
 Bartek:  cztery miesiące temu pokłóciłem się z Agnieszką.  Wygarnąłem jej, że nie byłaby nawet w stanie mieć dziecka. Wybaczyła mi to, co prawda,  ale pewne demony się w niej obudziły.
Sebastian:  Bartek, ustal nam miejsce pobytu Świętołowskiego.
19:30.  Okolice domu, w którym mieszka Gabriel Świętołowski - lekarz, do którego przed laty, zgłosiła się Agnieszka Falecka.
Aśka: niezła chawira, z naszą pensją możemy sobie tylko pomarzyć o takiej...
Sebastian: musisz mnie wkurwiać na wieczór?
  Po może dwóch- trzech minutach dojechali. Aśka zadzwoniła domofonem do drzwi. Po krótkiej chwili na podwórko wyszedł jakiś mężczyzna. Był to Gabriel Świętołowski.
Sebastian: policja, pojedzie pan z nami.
 Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Po niedługim pościgu, Seba go złapał.
 Sebastian:  teraz to my sobie na komendzie pogadamy.
Gabriel: nie macie prawa!
Aśka: ty nas nie będziesz uczył prawa.  Seba,  wezwałam już radiowóz!
23:20. Trwa przesłuchanie Gabriela Świętołowskiego.
Aśka:   przez prawie 3,5 godziny nie odezwałeś się słowem.  Długo zamierzasz milczeć? Takim milczeniem tylko pogarszasz swoją sytuację.
Gabriel: co chcecie wiedzieć?
Aśka: brawo.  Powiedz nam,  co robiłeś  w piątek po 15?
Gabriel: byłem u cioci.
Aśka: kłamstwo. Byłeś na Wiślanej. Dokonano tam skoku na kantor.  Powiedz mi, kto to jest?
Pokazała mu  jego portret pamięciowy.
Gabriel: dobra, powiem wam już wszystko.
Sebastian: słuchamy.
Gabriel:  byłem tam.
Aśka: to my już wiemy. Udało się nam ustalić, że przed  dziewięcioma laty, to ty byłeś lekarzem, do którego zgłosiła się Agnieszka Falecka po pobiciu. Kim jest ten drugi człowiek?
Gabriel: ja nie mogę....
Sebastian: przestań mi facet działać na nerwy do cholery jasnej! To jest poważna sprawa, zginął człowiek! Andrzej Jakubski, lat 24!  Miał on całe życie przed sobą! Co powiesz jego rodzinie ?!
Gabriel: Agnieszka Falecka  przyszła do mnie trzy miesiące temu. Wiedziałem już wtedy, że tracę kontrolę nad sytuacją.  Wynająłem detektywa, który ją obserwował. Kilka dni temu zrezygnowaliśmy z jego pomocy, a dalej sami zajęliśmy się obserwacją.
Aśka: dane tego detektywa.
Gabriel: tego wam nigdy nie zdradzę.  Nie trudźcie się, w moich bilingach nic nie znajdziecie. Spotykaliśmy się  w różnych miejscach.
Aśka: ok. Nawet jeśli Falecka była pod obserwacją, to    co z tym napadem na kantor?
Gabriel: zwykła ustawka. Falecka deptała nam po piętach, była coraz bliżej ustalenia prawdy. W  piątek również ją obserwowaliśmy, wiedzieliśmy, że będzie na Wiślanej. Zaaranżowaliśmy napad. Wynajęliśmy do tego człowieka.  Pech chciał, że Falecka go postrzeliła, a potem wyciągnęła telefon, wezwała pogotowie i  policję. Odwróciła się na chwilę, a my skorzystaliśmy z okazji  i wzięliśmy pistolet.
Aśka:  Świętołowski, kogo ty kryjesz, człowieku? Kto tam z tobą był?
Gabriel: mój siostrzeniec. To on pobił Agnieszkę Falecką przed dziewięcioma laty. Musiałem go chronić!
Sebastian:  wystawisz nam swojego siostrzeńca. To jest dla ciebie bardzo duża szansa.
Gabriel: nie zrobię tego!
Sebastian:  Świętołowski, masz krew tego chłopaka na rękach!  Z tego co wiem, to wychowujesz czwórkę dzieci. Nie muszę ci mówić chyba, że będą się wstydzić tatusia kryminalisty, co?
Gabriel:  dobra, dajcie telefon....
                         Dwadzieścia minut później.
Aśka: gdzie miało być to spotkanie?
Sebastian: stacja benzynowa  na Szklanej.  Młody  chce wyjechać do Anglii.
Aśka: trzeba będzie wezwać wsparcie.
Sebastian: o to się nie martw.  Spotkanie ma być o 1:50.
                                     Poniedziałek, 1:45
Stacja benzynowa.
Aśka: prowadź rozmowę tak, aby on się przyznał.
Gabriel: wiem, co mam robić.
Aśka:  wychodź. Nie próbuj nawet jakichkolwiek numerów.
 Wysiadł z auta i ruszył w kierunku stacji. Po kilku minutach przyjechał  siostrzeniec Świętołowskiego.
Gabriel: cześć Piotrek.
Piotr: mieliśmy się już nie spotykać.
Gabriel:   owszem, ale sytuacja się skomplikowała. Gliny już wiedzą, że to   ty zabrałeś pistolet  Jakubskiego.
Piotr: nie zabrałem żadnego pistoletu!
Gabriel: Piotrek, nie przeinaczaj rzeczywistości.  Nie zapominaj, że   trzy miesiące temu Falecka przyszła do mnie, a  to ja cię ostrzegłem, że ona węszy.
Piotr: nie zapominam o tym. Jest jeszcze jedna rzecz - nie dostałeś zapłaty.
Gabriel:  jakiej zapłaty? Nie chcę od ciebie żadnej kasy.
Piotr  wyciągnął z bagażnika srebrny neseser. Od razu podał go  Gabrielowi.
Gabriel: ile tego jest?
Piotr: przelicz.
 Świętołowski sprawdził zawartość.  Było tam sporo pieniędzy. Właśnie miał się zabierać za liczenie, ale coś przykuło jego uwagę...
Gabriel: Piotrek, to jest fałszywa kasa!
Spojrzał na niego. Mężczyzna miał wycelowany w głowę lekarza pistolet.
 Piotr:  oczywiście. Myślałeś, że jestem takim idiotą, że możesz mnie wystawić?  Teraz ostrożnie wyciągasz podsłuch i kamerkę.
Świętołowski wyciągnął z kurtki oba przedmioty. Położył je na ziemi i rozdeptał.
Piotr: doskonale.  Teraz możesz pożegnać się ze światem żywych...
 Los jednak nie był za mężczyzną.  W tej samej chwili, wkroczyli komisarze.
Aśka: rzuć broń!
Piotr:   wypieprzajcie stąd albo  przedziurawię mu łeb!
Sebastian: nie masz żadnych szans, na twoim miejscu ja bym jej posłuchał!
 Piotr: musiałem się pozbyć Faleckiej, ja nie mogę iść do więzienia!
Aśka: mogła ci zagrozić jedynie tym, że trafiłbyś do pierdla za jej pobicie przed dziewięcioma laty!
Piotr: to właśnie bardzo dużo. Ja mam przed sobą świetlaną przyszłość! Przyszłość, której nie pozwolę  rozwalić nikomu, nawet wam!   Dlatego muszę i was sprzątnąć!
Wycelował broń w stronę Aśki, jednak ta strzeliła mu w ramię.
Sebastian: co z nim ?!
Aśka:  nic poważnego, skurwiel się z tego wyliże. Dzwonię po radiowóz...
Sebastian: twoja świetlana przyszłość będzie polegać  śmieciu na podziwianiu światła w pierdlu.
10:00. Po odnalezieniu osoby, która wrabiała Agnieszkę Falecką w śmierć Andrzeja Jakubskiego, komisarze postanowili przyjechać po Agneszkę, którą wewnętrzni już wypuścili. Ku ich zdumieniu, ktoś inny miał taki sam zamiar.
Bartek:   cześć wam.
Aśka: cześć. Aga, wypuścili cię  wcześniej?
Agnieszka:  tak, dziesięć minut temu.  Aśka, Seba,   bardzo wam dziękuję....
Sebastian: taką mamy pracę.
Agnieszka: tak, wiem. Zawsze tak mówicie. Chodźcie, zabieram was na  porządne śniadanie połączone z obiadem. Od razu zaznaczam, że nie przyjmuję sprzeciwu...
Aśka:  w takim razie, jedziemy.
                                       Wyrok:
Gabriel Świętołowski otrzymał karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, ze względu na współpracę z policją.
Piotr Ziębosz  został skazany na 15 lat więzienia.
Tomasz Joachimowski  spędzi resztę życia w więzieniu.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

niedziela, 21 stycznia 2018

Jednym strzałem


                                                     Piątek, 15:15

Popołudnie w jednej z krakowskich dzielnic.  Agnieszka Falecka postanowiła wykorzystać wolny dzień w celu kupienia świątecznych prezentów dla najbliższych. Postanowiła to zrobić już  w październiku. Nie było jeszcze wtedy  zbyt dużych kolejek.  Chodziła od sklepu do sklepu, aż w końcu przeszła tuż obok  kantoru.  W pewnej chwili spostrzegła, że wyszedł z niego pewien mężczyzna, który był ubrany w kominiarkę, a w ręku trzymał  torbę.  Agnieszka zorientowała się, że dokonał on napadu.
Agnieszka:  stój, policja!
mężczyzna: wypierdalaj stąd!
Agnieszka: nawet nie próbuj sięgać po broń! Nie myśl o tym!
Mężczyzna wyjął pistolet i wycelował  w policjantkę.  Chwilę później padł strzał...
                          Trzy minuty później.
Aśka: jakieś plany na weekend?
Sebastian:  żadnych, a ty coś planujesz?
Aśka: nic. Ja totalnia samotnia. Piotrek próbował do mnie wrócić, ale kazałam już mu  wypierdalać na księżyc.
Sebastian: i słusznie, a jak sobie radzisz?
Aśka: zdarza mi się jeszcze płakać wieczorem, ale wszystko ma się ku lepszemu.
00: W27 dla 00!
Aśka: zgłaszam się.
00:   Kilka minut temu doszło do napadu na kantor na Wiślanej.  Agnieszka Falecka jest na miejscu zdarzenia.
Aśka: udajemy się tam.
                          Pół godziny później.
Miejsce zdarzenia.
policjant: ofiarą jest  Andrzej Jakubski, 24 lata.
Aśka: dokonał on napadu na ten kantor?
policjant: tak, ale z właścicielem nie ma gadki. Jest w gigantycznym szoku,  nie odezwał się ani słowem do tej pory.
Aśka: a gdzie jest Agnieszka?
policjant: siedzi w radiowozie,  to ona do niego strzelała.  Uważajcie tylko, bo jest w kiepskim stanie.
Komisarze podeszli do Adama, który dokonywał oględzin zwłok.
Adam: cześć.  Gościu miał pecha, pocisk trafił w tętnicę obojczykową.
Aśka:  no to ładnie. Mamy objęty moment zdarzenia?
 Mariusz: nie. Kamery rejestrują tylko to, co dzieje się wewnątrz   kantoru. Sprawca od razu  strzelał do kamer. Nikt nie słyszał strzałów, bo była to broń z  tłumikiem.
Sebastian: cholera jasna.
15:50. Aśka usiłuje porozmawiać z Agnieszką, która jest kompletnie rozbita, cały czas płacze.
Aśka: Agnieszka, jak  to było?
Agnieszka: kupowałam prezenty dla bliskich,  miałam wolny dzień, a wiesz przecież jak to u nas z tym bywa. Zobaczyłam, że tamten gość napada na kantor,  wkroczyłam,  celował do mnie,  a potem pociągnęłam za spust....
Aśka: dobrze zrobiłaś.
Agnieszka: Aśka, ty nie rozumiesz. Pierwszy raz  zabiłam człowieka, czuję się jak morderca...
Aśka: Agnieszka, nie mów tak. Sama pamiętam  jak po raz pierwszy zastrzeliłam przestępcę. Tak to już jest w naszym zawodzie, też miałam problem, aby to przetrawić...
                                              Sobota, 10:50
Komenda.
Aśka:  cześć Seba. Co ty taki w złym humorze?
Sebastian: cześć.   Sytuacja nam się skomplikowała.
Aśka: co jest?
Sebastian: nasi nie znaleźli pistoletu przy ofierze, a chyba wiesz, co to oznacza?
Aśka:  czekaj.  Ty mi chcesz powiedzieć, że nie znaleziono broni przy Andrzeju Jakubskim? Seba, do cholery jasnej,  skończ żartować!
Sebastian: też chciałbym, aby to był żart. Agnieszka strzeliła do Jakubskiego,  powiedziała tobie, że on celował do niej.
Aśka: no tak!  Mówiła mi cała zapłakana, że   widziała, iż Jakubski napadł na ten cholerny kantor, Aga się napatoczyła i chciała go zatrzymać. Ten wycelował do niej z broni palnej, a ona strzeliła.  Na tyle pechowo, że strzeliła w tętnicę obojczykową....
Sebastian:  tyle, że ktoś  ukradł broń należącą do ofiary.
Aśka: to już nie wygląda zbyt dobrze...
Sebastian:  beznadziejnie. Stary dzwonił, że zaraz mają przyjść wewnętrzni.
Aśka: nie mów, że Zawistowski...
Sebastian: Zawistowski.
Aśka: najgorsza gnida, a gdzie jest Aga?
Sebastian: w pokoju asystentów.
                       5 minut później.
Aśka: jak się trzymasz?
Agnieszka: a jak mam się trzymać, wiedząc, że zaraz przyjdą po mnie wewnętrzni?
Sebastian: Aga, znajdziemy  tego, kto cię w to wrabia.  Oboje dobrze wiemy, że   sama  nie strzelałabyś, gdyby  Jakubski nie miał broni.
Agnieszka: najgorsze jest to, że nawet nie wiem, kto może mnie wrabiać. Nikt mi się nie odgrażał.... 
W tej samej chwili do pomieszczenia weszło dwóch inspektorów z wydziału wewnętrznego.
 Zawistowski: dzień dobry. Jerzy Zawistowski i Andrzej Burzewski.  Pani Agnieszka Falecka?
Agnieszka: tak.
Zawistowski: pójdzie pani z nami. Proszę wyciągnąć ręce do tyłu.
Wykonała polecenie. Inspektorzy wyprowadzili asystentkę.
Aśka: super...
                                       3 godziny później.
Aśka: 45 godzin na wydostanie Agi, inaczej zostanie osadzona w areszcie śledczym pod zarzutem zabójstwa.
Sebatian:  mnie tego nie musisz mówić. Najgorsze jest jednak to, że nie mamy nic, co mogłoby nas ruszyć z miejsca.
Aśka: poprosiłam Tomka i Bartka, aby pogrzebali we wszystkich sprawach, w których Aga brała udział zanim do nas przyszła.
Sebastian: może tą drogą coś się ruszy. Trochę  trudniej będzie, jeśli to zemsta całkowicie prywatna.
 W tej samej chwili, do ich biura wszedł Tomek.
Aśka:  masz coś?
 Tomek: dwie poważniejsze sprawy, w których brała udział.   Pierwsza dotyczy   bossa narkotykowego, niejakiego Joachima, druga  z kolei  tyczy się niejakiej Katarzyny Sumczyńskiej, była ona karana  za napad na bank trzy lata temu, ale wypuścili ją z aresztu za dobre sprawowanie.
Sebastian: ale zaraz.  Coś mi tu nie gra,   podsuwasz nam trop Joachima, a on przecież siedzi od roku.
Tomek: to wy nic nie wiecie?   Tomasz Joachimowski uciekł z kicia w poniedziałek. Wszystkie  patrole ze Śródmieścia go szukają.
Sebastian: dobra. Tomek, uruchom wszystkich naszych informatorów.   My zaś pojedziemy do Katarzyny Sumczyńskiej. Podasz nam jej adres?
Tomek: jasne. Kawalerowicza 17.
Aśka: jedziemy.
Tomek: poczekajcie.  Sumczyńska i Agnieszka kiedyś były przyjaciółkami. Aga ją wsypała.
Aśka: to już jest motyw...
                          40 minut później
 Komisarze pojechali do domu  Katarzyny Sumczyńskiej.
Aśka: dzień dobry.  Pani Katarzyna Sumczyńska?
Katarzyna: tak.
Sebastian: jesteśmy z policji.
Katarzyna: w jakiej sprawie?
Sebastian: dowie się pani w środku. Możemy wejść?
Katarzyna: proszę.
 Wpuściła ich do środka.
Katarzyna: może w końcu zaczniecie mówić?
Aśka: przychodzimy do pani w sprawie Agnieszki Faleckiej, a wiemy, że nie przepadałaś za nią w ostatnim czasie.
Katarzyna: a, o to wam chodzi. Wszystkie wiadomości o tym trąbią. Nie żal mi  jej ani trochę. Rzekłabym nawet, że zasłużyła na to wszystko. W sumie chyba wiecie, jakie świństwo mi ona zrobiła?
Sebastian: oczywiście, że wiemy.  Muszę jednak panią zmartwić- miała pani motyw.  Proszę nam powiedzieć, co pani robiła wczoraj  w okolicach godziny 15?
Katarzyna: byłam w pracy. Pracuję  w sklepiku osiedlowym.
Aśka: sprawdzimy to.  Proszę nie wyjeżdżać z miasta w najbliższym czasie, bo mogą być do pani pytania.
17:00.  Rozpoczyna się przesłuchanie Agnieszki Faleckiej.
Zawistowski:  proszę, proszę proszę... Kogo my tu mamy? Agnieszka Falecka,  dotychczas nienaganna służba,  rzekłbym nawet, że wzorowa.  Wiesz już, że to zaprzepaściłaś?
Agnieszka: nic się nie zdarzyło takiego, abym miała to zaprzepaścić.
Zawistowski: jesteś pewna?   Zabójstwo to całkiem poważne przestępstwo...
Agnieszka: ja cię rozczaruję, drogi kolego. Użycie broni było w tym przypadku w pełni uzasadnione. Tamten mężczyzna celował do mnie z pistoletu,  to wyciągnęłam swój i strzeliłam.  Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że zakończyło się to straszliwie niefartownie.
Zawistowski: interesująca linia obrony. Długo nad nią myślałaś? Szkoda tylko, że nie mozesz jej niczym poprzeć...
Agnieszka: jestem pewna na 100%, że on do mnie celował!
Zawistowski: najwidoczniej coś ci się pomyliło, droga koleżanko.  Może po prostu  sama podeszłaś do niego, wycelowałaś do niego i strzeliłaś? Co on ci zrobił? Przeleciał matkę albo zabił babkę?
Agnieszka: po mnie możesz sobie jechać ile chcesz, ale od  mojej rodziny, to się wąsaty dziadu  odpierdol.  Wszystko już powiedziałam, nie mam nic więcej do dodania.
Zawistowski: twój wybór.  Radzę ci jednak przemyśleć sobie całą sytuację,  bo perspektywa reszty życia w więzieniu chyba nie jest dla ciebie zbyt kusząca, co?   Wyciągnij ręce do tyłu.
                            W tym samym czasie.
Komenda.
Aśka:    sądzisz, że to Sumczyńska wrabia Agę?
Sebastian: bardziej stawiałbym na Joachima.   Teraz póki co, pozostaje nam czekać, aż zostanie sprawdzone alibi   Sumczyńkiej. Joachima nie wiemy nawet gdzie szukać, nie  ma rodziny, a do jego najbliższych kumpli nie mamy póki co dojścia...
Aśka: spokojnie. Nasi informatorzy działają jak mogą.
Sebastian: a co z tym właścicielem kantoru?
Aśka: rozmowa możliwa dopiero jutro, o ile jego stan na to pozwoli...
Sebastian:  super...
Do ich biura weszła Justyna.
 Justyna: dobrze, że jesteście.   Był pościg za Joachimowskim, nasi prawie go dorwali, ale ostrzelał ich radiowóz i prysnął. Jeden nawet został raniony.
Aśka:  gdzie mamy jechać?
                                                      Ciąg dalszy nastąpi....