piątek, 30 sierpnia 2019
W białych rękawiczkach
Środa, 8:15
Aśka i Sebastian rozpoczynają kolejny dzień pracy.
Aśka: jak się spało?
Sebastian: nie narzekam, ale strasznie krótko.
00: do wszystkich jednostek! Porwano czteroletnie dziecko spod domu na ulicy Malachitowej. Kto jest w pobliżu?
Sebastian: to kilka kilometrów stąd.
Aśka: W27 jest w pobliżu. Podaj dokładny adres.
00: Malachitowa 15. Porwanie zostało zgłoszone przez Katarzynę i Tomasza Życiowskich.
Aśka: przyjęłam, udajemy się.
20 minut później. Dom, w którym mieszkają rodzice porwanego dziecka.
Katarzyna: państwo są z policji?
Sebastian: tak. Pani Katarzyna Życiowska?
Katarzyna: tak. Proszę, wchodźcie do środka.
Kobieta wpuściła ich do niewielkiego salonu. W pomieszczeniu tym, znajdował się już Tomasz Życiowski - ojciec porwanego dziecka.
Katarzyna: Tomek, to jest policja.
Tomasz: dzień dobry. Tomasz Życiowski.
Aśka: pani Katarzyno, jak doszło do porwania?
Katarzyna: to była tylko chwila. Około 7:20 wyszłam z Karolinką do naszego ogrodu, taki nasz poranny zwyczaj - jemy tam śniadanie w lecie. W pewnej chwili zadzwonił do mnie Tomek. Odebrałam połączenie od niego i odwróciłam się na dwie minuty. Po tym czasie zobaczyłam, że Karoliny nie ma. Zadzwoniłam do Tomka i kazałam mu wracać do domu.
Sebastian: w co Karolinka była ubrana?
Katarzyna: zielona koszulka i zielone spodenki, białe buty.
Aśka: dobrze. Podeślemy tutaj kogoś od nas, aby założył podsłuch na wasze telefony. Nie wykluczamy porwania dla okupu. No i któreś z rodziców, musi być cały czas w domu.
Katarzyna: oczywiście.
Sebastian: przeszukamy również najbliższy obszar. Przyjedzie też przewodnik z psami tropiącymi, być może znajdziemy jakiś ślad Karoliny.
Tomasz: ja was bardzo proszę, znajdźcie naszą córkę. Mamy tylko ją.
50 minut później.
Komisarze i przewodnik z psami tropiącymi przeczesują najbliższą okolicę, w której doszło do porwania czteroletniej Karolinki Życiowskiej.
Aśka: macie coś?
policjant: Sierżant cały czas szuka.
Po chwili, pies jednak zgubił trop.
policjant: niestety tutaj trop się urywa.
Aśka: czyli przeszedł z dziewczynką jakieś 250-300 metrów, a potem musial wsiąść do samochodu. Mariusz, są jakieś ślady opon tego pojazdu?
Mariusz: nie, nic nie ma.
Aśka: no to wiemy jedynie, że została wciągnięta do jakiegoś auta. Rozejrzyjcie się tutaj jeszcze, może coś znajdziecie, czego nie dostrzegliście wcześniej. Ja wracam z Sebą do Życiowskich. Teraz trzeba ustalić, kto mógłby stać za tym porwaniem...
10:00. Dom rodziców porwanego dziecka.
Na wszystkie telefony Katarzyny i Tomasza Życiowskich zostały już założone podsłuchy. Komisarze nie mogą wykluczyć porwania dla okupu.
Aśka: przeszukaliśmy już najbliższą okolicę z psem tropiącym, ale nie zdało się to na zbyt wiele. Zaczniemy od pani. Pani Katarzyno, kto mógłby stać za porwaniem Karolinki?
Katarzyna: przychodzi mi do głowy mój były mąż. Nie mógł i chyba nawet nie chciał pogodzić się z rozwodem.
Aśka: jak on się nazywa?
Katarzyna: Marek Czymba. Nie znam jego aktualnego adresu.
Aśka: w jakiś szczególny sposób się naprzykszał?
Katarzyna: oczywiście. Ledwie co, zaczęłam się spotykać z Tomkiem, to go pobił w ciemnej ulicy. Skończyło się na niskim wyroku.
Aśka: ale Karolinka jest dzieckiem Tomasza?
Katarzyna: tak.
Sebastian: dobrze. Teraz pan, panie Tomaszu. Przychodzi panu ktoś do głowy oprócz Marka Czymby?
Tomasz: nie, chociaż jest ktoś.
Sebastian: słuchamy.
Tomasz: a ja skieruję swoje podejrzenia z kolei na kobietę. Dwa miesiące temu, byłem zmuszony zwolnić moją pracownicę.
Sebastian: a jak ona się nazywa?
Tomasz: Marzena Dużyk. Przyłapałem ją na przekazywaniu informacji konkurencji.
Sebastian: odgrażała się?
Tomasz: oczywiście. Źle zrobiłem, że rozstałem się z nią za porozumieniem stron. Nie chciałem brudzić jej papierów.
Sebastian: zna pan jej adres?
Tomasz: Brzozowa 13 albo 14. Któryś z tych dwóch numerów.
Aśka i Sebastian wyszli z domu Życiowskich.
Aśka: co robimy?
Sebastian: aby zaoszczędzić jako tako na czasie, proponuję się rozdzielić. Po ustaleniu dokładnych adresów, weźmiesz na siebie Marzenę Dużyk, ja pojadę do Czymby. Chyba, że wolisz inną opcję?
Aśka: biorę na siebie pracownicę.
Dwie godziny później
Po ustaleniu dokładnego adresu jednego z podejrzanych, Sebastian sprawdza Marka Czymbę. Jest to były mąż matki porwanego dziecka. Mężczyzna akurat wsiadał do swojego samochodu.
Sebastian: panie Czymba, proszę zaczekać! Jestem z policji.
Marek: w jakiej sprawie?
Sebastian: zaraz się pan dowie. Mogę wejść do środka?
Jedyną reakcją podejrzanego było wejście do pojazdu i odpalenie silnika. Czymba ruszył przed siebie. Sebastian wsiadł do swojego samochodu i ruszył w pościg za podejrzanym.
Sebastian: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Sebastian: podejrzewany o porwanie czteroletniej Karolinki Życiowskiej ucieka czarnym Renault-em Megane o numerach FGW 32113! Powtarzam, Marek Czymba ucieka czarnym Renaultem Megane o numerach FGW 32113!
00: zrozumiałam, stawiam blokadę na wszystkich wylotówkach!
W tym samym czasie.
Aśka sprawdza drugą podejrzaną - Marzenę Dużyk. Kobieta została zwolniona z pracy dwa miesiące temu przez Tomasza Życiowskiego.
Aśka: dzień dobry. Pani Marzena Dużyk?
Marzena: tak. Proszę wejść.
Po chwili, kobiety znajdowały się w niewielkim salonie. Aśka od razu wyciągnęła odznakę.
Aśka: Joanna Czechowska. Policja kryminalna.
Marzena: to widzę. Coś się stało?
Aśka: dzisiaj między 7 a 8 rano doszło do porwania Karolinki Życiowskiej. Z moich ustaleń wynika, że była pani pracownicą ojca dziewczynki.
Marzena: dobrze powiedziane, byłam. Zwolnił mnie za niewinność.
Aśka: to nie jest teraz istotne. Co pani robiła dzisiaj między 7 a 8?
Marzena: wróciłam z nocnej zmiany. Pracuję na stacji benzynowej Shella.
Aśka: sprawdzę pani albi. Jeśli pani mnie okłamała, przyjdę tu jeszcze raz i nie zamierzam być miła.
Marzena: coś jeszcze? Czy to już wszystko?
Aśka: wszystko. Proszę nie wyjeżdżać z miasta.
12:30. W dalszym ciągu trwa pościg za Markiem Czymbą.
Sebastian: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Sebastian: widzicie gdzieś tego delikwenta?
00: tak. Sebastian, on jest jakiś kilometr przed tobą.
Sebastian: ile ma jeszcze do blokady?
00: około dwóch kilometrów. Jeśli będziesz miał szczęście, zablokujesz go z drugiej strony. Dodaj gazu.
Kilka minut później
Blokada policyjna.
Sebastian: 00, Czymba już się zbliża na miejsce blokady, jadę tuż za nim.
00: przyjęłam.
Po chwili Marek Czymba znalazł się tuż na miejscu blokady. Kawałek od jego pojazdu stał Sebastian, którego jeszcze nie zauważył. Podejrzany wysiadł z pojazdu i wyciągnął pistolet. Od razu interweniował Radek - jeden z policjantów biorących udział w akcji.
Radek: rzuć broń!
Marek: pozwólcie mi odjechać!
Sebastian: Czymba, ja nie żartuję. Rzuć ten pistolet na ulicę.
Czymba zdał sobie sprawę w beznadziejności sytuacji jakiej się znalazł. Odłożył czym prędzej swój pistolet na ulicę. Sebastian podszedł do niego. Właśnie miał go zakuwać w kajdanki, ale popełnił błąd - schował najpierw swój pistolet w głąb pojazdu. Czymba wykorzystał to. Złapał policjanta i wziął go na zakładnika. Okazało się, że Marek miał drugi pistolet.
Marek: zajebię tego psa! Pozwólcie mi odjechać!
Radek: wypuść go! Nie pogarszaj swojej sytuacji!
Marek: będziecie zbierać jego móżg!
Sebastian: Czymba, jeśli rzucisz broń, sąd na pewno spojrzy na ciebie łagodniej!
Marek: zamknij mordę!
W tej samej chwili padł strzał. Okazało się, że pocisk trafił Czymbę w ramię. Czym prędzej wypuścił on Sebastiana z uścisku i złapał się za krwawiącą ranę. Seba doskoczył do niego i go skuł.
Sebastian: leżysz, gleba!
Chwilę później, Marek Czymba został już wyprowadzony do radiowozu.
Radek: Seba, jesteś cały?
Sebastian: tak, nic mi nie zrobił.
Sebastian postanowił sprawdzić samochód Marka Czymby. Okazało się, że ukrywał on kilka worków w bagażniku.
Radek: Seba, co tam jest?
Sebastian: kilkaset tysięcy. Ta kasa pochodzi prawdopodobnie z napadu na konwój.
Radek: ale do tego napadu doszło dzisiaj między 7 a 8. To znaczyłoby, że Marek Czymba nie ma nic wspólnego z porwaniem Karoliny Życiowskiej.
Sebastian: dokładnie tak, ale wezmę go na przesłuchanie. Nie wykluczam, że obserwował rodzinę, tym bardziej, iż Katarzyna Życiowska mówiła, że im się naprzykszał. Dzięki Radek.
policjant: jasna sprawa.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Seby. Okazało się, że była to Aśka. Sebastian odebrał połączenie.
Sebastian: halo?
Aśka: gdzie jesteś?
Sebastian: Marek Czymba został przed chwilą zatrzymany, ale nie stoi on za porwaniem Karolinki Życiowskiej. W czasie porwania, napadł na konwój przewożący gotówkę do banku.
Aśka: bo to nie on. Kilka minut temu przyszło żądanie okupu do domu Życiowskich. Ja już jestem na miejscu, czekam na ciebie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Subskrybuj:
Posty (Atom)