czwartek, 28 grudnia 2017

Decydujące starcie II

15:20. Szpital, do którego przewieziono Ankę.
Aśka: cześć.  Stary mi powiedział, że  cię tu znajdę.
Rafał: cześć.
Aśka: co z Anką?
Rafał: do tej pory jest nieprzytomna. Całkiem solidnie dostała, ale powinna z tego wyjść.
Aśka: nasi puścili list gończy za Weroniką Czekanowską. Powiadomiłeś już rodzinę?
Rafał: tak, jej mąż niedługo będzie. Wraca dzisiaj z Kościerzyny.
Aśka:  rozumiem.
Rafał: a co u Seby? Długo go nie widziałem.
Aśka: ostatnio byliśmy co chwilę w terenie.  Sebastian postanowił teraz trochę wyhamować i  spędzić ten tydzień z najbliższymi.
Rafał: też tak powinienem zrobić. Ostatnio swoje dzieci widuję   tylko jak śpią albo na zdjęciach.
16:05. W samochodzie.
Aśka:  to mamy jeden punkt zaczepienia. Weronika Czekanowska. Gdyby nie miała nic na sumieniu, to nie atakowałaby Anki.
Rafał: fakt, ale   nie jestem tak w 100% pewien, czy to ona. Motyw miała zarówno ona, jak i trener.
Aśka: tak Rafał, ale   różnica motywów  Czekanowskiej, a Olejarza jest ogromna.
Rafał: nie da się ukryć.
00: 00 dla W27!
Aśka: zgłaszam się.
00:  Alibi  Ryszarda Olejarza nie zostało potwierdzone.   Mamy go zgarnać?
Aśka: nie, my to zrobimy. Ustal nam tylko jego dokładny adres, na wypadek, gdyby nie było go w klubie bokserskim.
17:45.  Komisarze nie zastali trenera ofiary w  klubie bokserskim. Pojechali więc do jego domu.
Olejarz: dzień dobry. Złapaliście juz tego gnoja, który zabił Krystiana?
Aśka: dzień dobry panie Olejarz. Okłamał nas pan, nie było pana w żadnym kinie.
 Na te słowa mężczyzna pchnął z całej siły Aśkę na Rafała i rzucił się do ucieczki.  Komisarze pobiegli za nim. Trener ofiary miał jednak pecha - zbiegając z krawężnika, nie zauważył jadącego samochodu. Na widok uciekającego mężczyzny, kierowca zaczął hamować. Był już jednak za blisko. Nie zdołał  zapobiec potrąceniu.
mężczyzna: on tak nagle wybiegł!
Rafał:  spokojnie.  Nie wygląda mi  to na poważne obrażenia.
W międzyczasie Aśka wyciągnęła telefon komórkowy i wybrała numer na karetkę pogotowia.
 - Czechowska, policja. Przyślijcie mi karetkę na  Staszewskiego 21. Potrącenie.
21:15. Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: jest już protokół z sekcji zwłok Krystiana Kasiułajtisa.
Rafał: i co mamy?
Aśka: zgon nastąpił wczoraj w okolicach godziny 17:03.  Kasiułajtis, upadając, musiał uderzyć  całą siłą dłonią o ścianę, bo na jego ręce był rozbity zegarek, który zatrzymał się na tej godzinie.
Rafał: czaję,  a co z Olejarzem?
Aśka: dwudniowa obserwacja. Popytałam również w sprawie Anki. Nie odzyskała jeszcze przytomności.
Do biura komisarzy wszedł Tomek.
 Rafał: cześć  Tomek.
Tomek: cześć.    Wiecie, kto czeka na was w pokoju przesłuchań?  Weronika Czekanowska, patrol policji zgarnął ją dwie godziny temu.
Aśka: dobra Rafał, ja ją biorę na siebie.
Rafał: jesteś pewna?
Aśka: tak.
Chwilę później, policjantka była już w pokoju przesłuchań.
Weronika: wypuśćcie mnie stąd!
Aśka:  chciałabyś.  Wiesz ile lat ci grozi?  25 lub dożywocie. Zabiłaś Krystiana Kasiułajtisa, bo ponoć cię zdradzał, napadłaś także na naszą koleżankę, która walczy  w szpitalu o życie.
Weronika: nie zabiłam Krystiana, mimo, że ten skurwiel na to zasługiwał! Zdradzał mnie z kim chciał i kiedy chciał. Nie muszę wam chyba  mówić, że mnie się nie zdradza!!!!
Aśka: nie krzycz tak, głucha nie jestem. Jeżeli nie zabiłaś Krystiana, to powiedz chociaż, co robiłaś wczoraj około 17.
Weronika: byłam  u kumpeli.  Mam ci jej dane zapisać?
Aśka: poproszę.  Imię, nazwisko i adres.
Kobieta zapisała na kartce  żądane dane koleżanki.
Aśka: załóżmy, że nie zabiłaś  Krystiana. Dlaczego więc, zaatakowałaś naszą koleżankę?
Weronika: miałam przy sobie haszysz i  kokę. Spanikowałam.
Aśka: Weronika, ile ty masz właściwie lat?  Podaj mi swoją datę urodzenia.
Weronika: 17 marca 1992.
Aśka:   powiem ci tylko tyle, że jeśli zabiłaś  Krystiana, a policjantka umrze, twoja sytuacja będzie dużo gorsza niż zwykłe posiadanie narkotyków. Rysiu, wyprowadź ją.
Policjant wyprowadził dziewczynę.
Rafał: i co?
Aśka: nie przyznaje się do zabójstwa Krystiana, a zaatakowała Ankę, bo miała przy sobie haszysz i kokę.
Rafał: a do mnie dzwonił Tomek przed chwilą. Mamy kolejne zabójstwo, nie znam szczegółów.
Aśka: cholera jasna.
22:30.  Miejsce znalezienia zwłok.
policjant: cześć Rafał. Jak się Ania czuje?
Rafał:  nadal nie odzyskała przytomności, a tu co mamy?
policjant: ofiara to Jakub Pawluczyński, 27 lat.
Rafał: Pawluczyński? Cholera jasna, on znalazł zwłoki pierwszej ofiary.
Aśka: no to nieźle.
Rafał: Anka mówiła mi, że  pierwsze pytanie, jakie jej zadał brzmiało: czy będę następny?
Aśka: kto go znalazł?
policjant: patrol policji. Szukali zaginionego dziecka.
 Komisarze poszli do Adama.
Adam: cześć wam.  Jeden cios nożem w tętnicę szyjną,  czyli to samo, co poprzednio.
Aśka: kiedy nastąpił zgon?
Adam: około 20.
Aśka: czyli Weronika Czekanowska nie mogła tego zrobić, godzinę wcześniej zgarniał ją patrol.
Rafał: dokładnie.
Aśka: Adam,  kiedy będziesz miał raport z sekcji?
Adam: mam dzisiaj nockę, także jutro rano powinien być.
                            Wtorek, 8:20
Komenda.
Aśka: Adam uwinął się  błyskawicznie. Mamy właściwie to samo, co u Kasiułajtisa.
Rafał: tak, ale podejrzani wykluczeni.  Olejarz leży w szpitalu, więc nie mógł tego zrobić,  a Czekanowska odpowie tylko za napaść na policjanta i posiadanie narkotyków.
Aśka: super.Teraz to już w ogóle nic nie mamy.
 Agnieszka: a właśnie, że mamy.  Dwa lata temu, Krystian Kasiułajtis i Jakub Pawluczyński byli podejrzewani o skatowanie młodego chłopaka na ulicy. Doszło do procesu, ale ich uniewinniono.  Kilka miesięcy temu, obie ofiary zgłosiły na policji fakt, że  brat zabitego chłopaka  ich nęka, ale nie stwierdzono niczego takiego.
Rafał:  czyli chcesz mi powiedzieć, że on się może mścić?
Agnieszka: tak sądzę, ale głowy nie dam sobie uciąć.
Aśka: to już jest punkt zaczepienia. Aga, ustal nam, jak nazywała się ofiara tego pobicia i   jeśli ci się to uda, aktualny adres jego rodziców.
Agnieszka: już to zrobiłam.   Ofiara to Jacek  Węgierski, w chwili śmierci miał 17 lat.
Aśka:  całe życie miał przed sobą, a jaki jest jego adres?
Agnieszka: Ogrodowa 11. Tam jest zameldowany także brat Jacka.
                            35 minut później.
Komisarze już wiedzą, kto może stać za zabójstwem dwóch bokserów.  Teraz postanawiają porozmawiać z matką skatowanego przed dwoma laty chłopaka.
matka: dzień dobry. Państwo z policji?
Aśka: tak, a skąd pani to wie?
matka: na kilometr to widać.
Aśka: możemy wejść?
matka: proszę.
Wpuściła komisarzy do środka.
Aśka:  przychodzimy do pani w sprawie Jacka.
matka: ale Jacek nie żyje od dwóch lat.
Aśka:  wiemy o tym.  Podejrzewani o  śmiertelne pobicie Jacka  byli Krystian Kasiułajtis i Jakub Pawluczyński, ale  nic im nie udowodniono.
matka: ustalmy sobie jedno, moja panno. To nie było śmiertelne pobicie, lecz zabójstwo !
Aśka: spokojnie, nie chciałam pani urazić.  Wiemy też, że pani drugi syn,  Olgierd odgrażał się Kasiułajtisowi i Pawluczyńskiemu.
matka: a dziwi się  pani? Olgierd bardzo przeżył to, że  zabójcy Jacka pozostali bezkarni.
Rafał: gdzie  możemy znaleźć pani syna?
matka:  mieszka on na Jaworowej 6, ale czy go tam teraz zastaniecie, to nie wiem.
9:20.  W samochodzie.
Aśka: sądzisz, że Olgierd mógł pomścić śmierć  brata?
Rafał: z tego, co mówiła Helena Węgierska, to jest to wysoce prawdopodobne.
Aśka:  czyli teraz, jedyne, co nam pozostaje, to jechać  do Węgierskiego. Powiem tylko Tomkowi, aby też tam przyjechał na wszelki wypadek.
Rafał: sądzisz, że to konieczne?
Aśka: Rafał, nie zapominaj, że on zabił dwie osoby. Może być niebezpieczny.
Rafał:    urodzona panikara. Podziwiam Sebastiana, że z tobą wytrzymuje.
Aśka: Rafał, czasami naprawdę nie warto zgrywać bohaterów. Pamiętasz jak Ernest  Gościński chciał uratować twoją byłą partnerkę? Skończył z kulą w głowie.
 W tej samej chwili, Aśka wyciągnęła telefon i wybrała numer do asystenta.
- No cześć Tomek....
                          45 minut później.
Aśka i Rafał, wraz  z Tomkiem są już pod domem Olgierda Węgierskiego.
Tomek: jaki jest plan?
 Aśka: obserwujesz teren z zewnątrz i mówisz nam, kiedy on się pojawi. My w międzyczasie rozejrzymy się po jego domu.
Tomek: sądzisz, że go nie ma  w środku?
Aśka: tak właśnie sądzę. Helena Węgierska mówiła, że go trudno zastać.
Tomek:  obyś miała rację. Dobra, idźcie już. Będę panować nad sytuacją.
 Aśka i Rafał wysiedli z pojazdu operacyjnego. Teraz postanowili wejść do domu Olgierda Węgierskiego. Gdy to zrobili, na ulicę zmierzał samochód   sprawcy. Węgierski zorientował  się, co się święci i zanim Tomek zdążył cokolwiek zrobić, otworzył drzwi ze strony kierowcy, uderzył kilkakrotnie głową  asystenta o kierownicę, aż ten stracił przytomność. Zabrał też  służbową broń i kluczyki, które  wrzucił do studzienki kanalizacyjnej. Pewnym krokiem ruszył w kierunku domu....
                         W tym samym czasie.
 Aśka i Rafał rozdzielili się.  Policjantka sprawdzała piwnicę i parter, natomiast Rafał pozostałe piętra domu.
Aśka: Rafał, zgłoś się. Masz coś?
Rafał: nic, a nic.  Skubany chyba wszystkiego się pozbył.
Aśka: niedobrze.
 Kobieta w jednej z szafek znalazła album rodzinny.  Otworzyła go. Nim zdążyła przerzucić na kolejną stronę, tuż za nią ukazał się Węgierski. Specjalnie zastukał  kluczykiem  o stolik, aby ta się odwróciła. Asia  właśnie to  uczyniła. Olgierd skorzystał z  okazji  i psiknął jej   w twarz gazem usypiającym. Policjantka próbowała się przez chwilę z nim szarpać, jednak pod wpływem działania gazu, pogrążyła się w głębokiej senności.  Mężczyzna, aby zminimalizować dźwięki upadku, złapał ją   i ostrożnie położył na podłodze. Chwilę później usłyszał, że Rafał   zszedł na pierwsze piętro.  Schował się czym prędzej do łazienki.  Po krótkiej chwili, Rafał znajdował się już w salonie, który sprawdzała Aśka. Ujrzał ją nieprzytomną.
Rafał: Aśka, co ci jest? Tomek, zgłoś się. Tomek, zgło...
W tej samej chwili, sam opadł na ziemię. Został zaatakowany od tyłu paralizatorem....
                                              2 godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Stary:  dzień dobry, pani Justyno.
Justyna: dzień dobry.
Stary: Aśka, Tomek i Rafał już wrócili?
Justyna: no właśnie jest problem. Od dwóch godzin nie ma  z nimi kontaktu, a jechali zatrzymać zabójcę   tych dwóch bokserów, bodajże Kasiułajtisa i Pawluczyńskiego.   Przed chwilą dostałam też sygnał, że nikt się nie zgłasza na centralę.
Stary:  cholera,  to brzmi naprawdę niedobrze. Mogą być kłopoty.  Justyna, bierz  wszystkich dostępnych ludzi i jedź  pod ten adres, gdzie mieli się udać. Ja wezwę natomiast antyterrorystów i negocjatora. Dowodzisz akcją.
Justyna: dobrze, pojadę tam.
                              Pół godziny później.
Pod  domem  Olgierda Węgierskiego  są już antyterroryści i negocjator.
Justyna:   cześć.  Sprawca podwójnego zabójstwa - Olgierd Węgierski - ma trzech zakładników.   Nie reaguje na żadne próby kontaktu.
dowódca AT: AT-ecy są gotowi do szturmu. Można spróbować wejść, ale   to będzie bardzo ryzykowne.
Justyna: nikt nie wchodzi. Nie wiemy jaka jest sytuacja w środku, nie będę ryzykowała życiem  Aśki, Tomka i Rafała.
 dowódca AT: to oczywiste.  Niezłe ubocze, całe szczęście, nie trzeba nikogo ewakuować.
  Chwilę później, drzwi wejściowe domu się otworzyły.  Wszyscy wycelowali bronie w ich stronę. Okazało się, że był to Tomek. W kilku miejscach na twarzy miał zaschnięte ślady krwi. Trzymał coś w ręce.
Justyna: nic nie róbcie, to jeden z zakładników! Idę do niego.
 Asystentka podeszła do Tomka.
 Justyna: Tomek, jaka jest sytuacja w środku?
Tomek: Węgierski trzyma Aśkę i Rafała  przykutych kajdankami do siebie w salonie. Obudzili się jakiś czas temu. Z tego, co się zorientowałem, to ogłuszył mnie w samochodzie, uśpił Aśkę jakimś cholerstwem, a Rafała, który znalazł Aśkę poczęstował paralizatorem. Jak już to zrobił, musiał wrócić po mnie i przenieść do wnętrza domu.
Justyna: a co to za kartka, którą masz w ręce?
Tomek: jego żądania. Chce   sześć milionów funtów, samochodu i helikoptera.  Na spełnienie żądań dał czas do 15:00, w przeciwnym razie wysadzi dom. Ma przy sobie ładunki wybuchowe. Teraz pozostaje tylko uratować Aśkę i Rafała, mnie wypuścił.
Justyna:   no to nieźle.  Bartek jest naszym łącznikiem między komendą.  Puszczę  do niego te wszystkie informacje, a ciebie obejrzy lekarz.
13:30.  Olgierd Węgierski, prócz ogłoszenia swoich żądań, nie podjął do tej pory żadnej próby kontaktu. Na Jaworową 6 przyjeżdża Sebastian Wątroba.
 Justyna: Seba, a ty miałeś być na urlopie?
Sebastian: miałem, ale stary zadzwonił, że jest gruba akcja. Jaka jest sytuacja?
Justyna:  chce do 15:00  helikopter i sześć milionów funtów.
Sebastian: strasznie mało czasu.  Pół biedy, jeśli helikopter uda się ściągnąć z miasta.
Justyna: nawet nie mów inaczej.
Sebastian:  a jak idą negocjacje?
Justyna: ogłosił tylko swoje żądania na kartce. Negocjator próbuje, ale nie ma z nim kontaktu.
                                         W  tym samym czasie
Aśka: Rafał, jak się czujesz?
Rafał: daję radę.
Olgierd: spokój!  Za niecałe  90 minut wylecicie w powietrze, będą tu całkiem niezłe fajerwerki...
Aśka: idź się leczyć.
Mężczyzna uderzył ją w twarz  z całej siły. Z nosa kobiety poleciała krew.
Olgierd: jeszcze jeden taki numer, a przestrzelę twojemu koledze głowę.
14:15. Zostało już tylko 45 minut.  W dalszym ciągu wszyscy są na pozycjach.
Justyna: Seba,  co jest?
Sebastian: dzwonił Bartek.  Helikopter będzie na czas, ale z kasą jest problem. Zdobędziemy co najwyżej   3 miliony.
Justyna:  cholera, fatalnie.
Sebastian: nie da się ukryć.
W tej samej chwili zadzwonił telefon policjanta.
Sebastian: Justyna, to on. Dzwoni z telefonu Aśki, musiał go włączyć teraz.
Justyna: odbierz.
Sebastian: halo?
-  Macie czas do 15:00. Nie interesuje mnie, jak to zrobicie, ale macie mieć samochód, helikopter i sześć milionów funtów. Dobrze jest mieszkać nieopodal  opuszczonego lotniska, prawda?  Jest tam może na miejscu Tomasz?
Sebastian: jest.
- Doskonale, on mnie odwiezie.  I wywal tego pajaca z megafonem, niech  się jeszcze bardziej nie błaźni.
Sebastian:  daj nam więcej czasu, do 15:00 nie zdobędziemy sześciu milionów!
-  Mówiłem kurwa przed chwilą, że ma być sześć milionów i nie interesuje mnie, jak to zrobicie! Możesz pożegnać się z panią Joanną!
W tej samej chwili padł strzał. Rozmówca się rozłączył.
Sebastian: kurwa mać!
Justyna: sądzisz, że postrzelił Aśkę?
Sebastian: nie wiem,  może tak być.  Zła wiadomość jest taka, że wyłączył telefon...
Justyna: cholera jasna...
Olgierd Węgierski  do tej pory nie zareagował na jakiekolwiek próby  kontaktu z negocjatorem.  To bardzo komplikuje sytuację.
Justyna: co teraz?
Sebastian:  nie ma rady. Napisałem    do Bartka, aby ogarniał  fałszywe pieniądze.  O 14:50 ma je przywieźć.
dowódca: AT: helikopter  będzie najwcześniej o 15:20 na  pobliskim lotnisku.
Sebastian: czyli jest szansa, że się nie zorientuje.
Justyna: ale Sebastian,  nie wyobrażasz sobie chyba, że złapiemy  go na tym lotnisku? Przecież w ten sposób on nam zwieje.
Sebastian: złapiemy go właśnie na lotnisku. Niech myśli, że ma cały czas nad nami przewagę. Pozwolimy Tomkowi z nim odjechać i zgarniamy go   zanim wejdą na pokład helikoptera.
14:25. Komisariat przy Kasztanowej.
Bartek ustalił nowe informacje. Postanowił od razu podzielić się nimi z Sebastianem.
Bartek: Sebastan, mam dla ciebie nowe informacje.
Sebastian: no to dajesz.
Bartek:  rozmawiałem z majorem  Krzyżanowskim, byłym szefem jednostki, w której służył  Węgierski. Olgierd Węgierski to były żołnierz, tak, dobrze słyszałeś.   Trzy lata temu  doszło do katastrofy,  w wyniku której śmierć poniosło wielu żołnierzy.
Sebastian: chcesz mi powiedzieć, że  Węgierski był temu winien?
Bartek: nie, ale  winił się za całą sytuację.  Nabawił się PTSD.
Sebastian: PTSD?  Co to jest?
Bartek: to skrót z angielskiego. Posttraumatic stress disorder.  Wystąpił u niego szok pourazowy. PTSD ma zmienny charakter, może  nawet  trwać przez wiele lat i doprowadzić do trwałej zmiany osobowości.
Sebastian: cholera jasna, on jest całkiem niezłym świrem!
Bartek: do tego wyspecjalizowany  w materiałach wybuchowych.  Uczył się też na sapera.  Jego stan pogłębił się też po śmierci brata i teraz postanowił szukać zemsty.
Sebastian: dobra, dzięki. Co  z kasą?
Bartek:  Aga właśnie ją gromadzi. Dojadę na czas.
Sebastian: ok.
 15:00. Dziesięć minut wcześniej, Bartek przyjechał z pieniędzmi. Teraz czas upłynął. Wszyscy czekają na kolejny ruch Olgierda Węgierskiego.
Sebastian: wybiła piętnasta.
Justyna: zaraz będzie pewnie do ciebie dzwonił.  Wiesz chyba, jak z nim rozmawiać?
Sebastian: mnie nie musisz tego przypominać, zresztą Andrzej jest w pobliżu.
 Dopiero dwie minuty później, rozległ się dźwięk telefonu policjanta.
Sebastian: halo?
Olgierd: jak chcecie, to potraficie.  Podstawcie mi auto  z Tomaszem w środku.  Ma nim wjechać do garażu, a z niego ja wsiądę do auta. Nie wystawię wam swojego łba na podwórko.
Sebastian: zrobi się.
Chwilę później, Tomek był już w samochodzie i wjechał nim do garażu.  Stamtąd wsiadł do niego Węgierski i odjechali. Sebastian wraz z  antyterrorystami  wsiadł do ich pojazdu i  postanowili  wjechać z drugiej strony. Justyna w tym czasie, wraz z  kilkuosobową ekipą weszła do salonu .  w którym przetrzymywani byli Aśka z Rafałem. Rozwiązała ich przy pomocy jednego  z funkcjonariuszy.
Justyna:  jesteście cali?
Aśka: tak.  Strzelał wtedy  w ścianę.
Justyna: zaraz was obejrzy lekarz.  Rafał, dasz radę wstać?
Rafał: tak, myślę, że tak.
Justyna:  chodźcie, wychodzimy stąd. Sukinsyn całkiem nieźle się przygotował.
Rafał: dokładnie. Daliśmy mu się podejść jak dzieci.
15:25.  Tomek i Olgierd dojechali  właśnie na opuszczone lotnisko.
Tomek: to chyba tu.
Olgierd: dokładnie, wysiadaj.
Wysiadł. Na miejscu znajdował się już helikopter.
Tomek: co teraz?
Olgierd: teraz  odjeżdżamy.  Będziesz zakładnikiem.
Właśnie mieli wsiąść do pojazdu, ale w tej samej chwili  zjawił się Sebastian wraz z ekipą AT. Węgierski i Tomek znajdowali się jednak  zbyt daleko, aby  mogli ,, na spokojnie'' wsiąść  do helikoptera, a Olgierd, nie widząc innego wyjścia, wziął asystenta na zakładnika. Przyłożył mu  pistolet do skroni.
Olgierd: zabiję go!
Sebastian: odłóż broń, jesteś otoczony!  Nie masz żadnych szans!
Olgierd: z nim moje szanse rosną! Pozwólcie mi odjechać!
Sebastian: wypuść go, nie pogarszaj swojej sytuacji!
Olgierd: liczę do trzech  i stąd odjeżdżacie! Raz, dwa i moje ostatnie słowo.... trz....
W tej samej chwili padł strzał, który od razu powalił mężczyznę. Okazało się, że jeden  z antyterrorystów go zastrzelił.
Sebastian: Tomek, jesteś cały?
Tomek: cały. Co z nim?
Sebastian: nie żyje, dostał w czoło.
16:30.  Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: skąd on wiedział, że my tam będziemy?
Tomek: przyjechał zaraz po tym, jak weszłaś do domu z Rafałem. Nie zdążyłem was ostrzec, od razu mnie zaatakował.
Rafał: to był niezły świr, ale jest też dobra wiadomość. W szpitalu dowiedziałem się, że Anka odzyskała przytomność.
Aśka: no to super. Sebastian,  a ty co teraz zrobisz?
Sebastian: zostaję  ten tydzień z dzieciakami. Obiecałem im to. I dotrzymam słowa.
                                         Wyrok:
Olgierd Węgierski został zastrzelony podczas akcji.
Weronika Czekanowska została skazana na 2 lata pozbawienia wolności za napaść na funkcjonariusza policji i posiadanie narkotyków.
Ryszard Olejarz  został skazany na rok  pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata za napaść na funkcjonariuszy policji.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

środa, 13 grudnia 2017

Decydujące starcie

                                                      Niedziela, 20:30

W szatni klubu bokserskiego znaleziono ciało młodego mężczyzny.  Śledztwo w tej sprawie rozpoczynają Ania  i Rafał.
Ania: cześć  Tomek.
Tomek: cześć. Ofiara to  Krystian Kasiułajtis, 26 lat.  W środowisku bokserskim znany jako Kaśka.
Rafał:  kto go znalazł?
Tomek: Jakub  Pawluczyński. Drugi bokser, dzielił szatnię z zamordowanym.
Ania: pogadam z nim.
Rafał: ok.
 Po krótkiej chwili policjant był już w szatni.
Adam: cześć.  Zgon nastąpił około 17.
Rafał: przyczyna zgonu?
Adam: koniec życia...
Rafał: Adam...
Adam: cios nożem prosto w tętnicę szyjną.  Najprawdopodobniej z zaskoczenia.
Rafał: Mariusz, a wy macie jakieś ślady sprawcy?
Mario: coś ty. Wszystko najprawdopodobniej zorganizowane w białych rękawiczkach...
Rafał: uwielbiam to. Nie ma co...
                         W tym samym czasie.
Ania przesłuchuje drugiego boksera, który znalazł ciało ofiary.
Pawluczyński: czy ja będę następny?
Ania: proszę nawet tak nie myśleć. Kiedy pan znalazł Krystiana?
Pawluczyński : przed 19.   Umówiłem się z nim na 19 w szatni.  Tydzień temu dał mi swoją składankę do przesłuchania. No to chciałem mu oddać.
Ania:  rozumiem.   Proszę mi jeszcze powiedzieć, co pan robił  około 17?
Pawluczyński: to wtedy ktoś go zabił? Podejrzewacie mnie?
Ania: rzekłabym, że próbuję od pana odsunąć podejrzenie.  Sprawdzimy pana alibi i wtedy będę miała pewność, czy stoi za tym pan, czy nie.
Pawluczyński: jasne.   Około 17 byłem na stacji benzynowej. Tu mam nawet paragon.
Podał go policjantce.
Ania: dziękuję.  A podejrzewa pan kogoś?
Pawluczyński: nie, nikt nie przychodzi mi do głowy. Wszyscy tu bardzo lubiliśmy Kaśkę.
Ania: dobrze.To na razie wszystko. Aha,  proszę przynajmniej na razie, nie wyjeżdżać z miasta. Mogę mieć do pana pytania.
 21:40.  Ania i Rafał rozmawiają z matką zabitego boksera.
matka: kto go zabił?
Ania: tego jeszcze nie wiemy.  Znaleźliśmy go martwego w szatni klubu.
Rafał:  podejrzewa pani kogoś?
matka: myślę, że mógł to zrobić trener Krystiana,  Ryszard Olejarz.
Rafał: a czemu miałby to robić?
matka: pokłócili się ostatnio. Nie chciałam słuchać o co, ale Ryszard odgrażał się, że Krystian będzie tego żałował, a sam  Krystian  nie zwierzał mi się.
                       Poniedziałek, 8:35
Komisarze odwiedzają klub bokserski, w którym trenował denat. Liczą na to, że uda im się porozmawiać z Ryszardem Olejarzem -  trenerem Krystiana Kasiułajtisa.
Olejarz: klub otwieramy o 9. Jak wyście tu weszli?
Ania: stróż nas wpuścił. Prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa Krystiana Kasiułajtisa. W waszym środowisku, znanego jako Kaśka.
Olejarz: no słyszałem, że Krystian nie żyje. To taka straszna tragedia, wielka strata dla naszego klubu.
Rafał: matka Krystiana Kasiułajtisa powiedziała nam, że pan mu się odgrażał.
Olejarz: aaaa, o to chodzi. Krystian był w szczytowej formie, chciał  porzucić karierę. Mówił, że chce do Anglii pojechać, a ja mu załatwiłem udział  w walce na gali transmitowanej przez jedną z czołowych stacji telewizyjnych. Strasznie się pożarliśmy.
Ania: Krystian Kasiułajtis został zamordowany  wczoraj w okolicach 17:00. Co pan robił  o tej godzinie?
Olejarz: o  16:00 byłem w kinie Agmatour.  Tak się złożyło, że mam przy sobie bilet.
Ania: proszę mi go podać. Sprawdzimy pana alibi.
Olejarz: jestem podejrzany?
Rafał: to są rutynowe działania. Jeśli nic pan nie zrobił, to nie ma się pan czego bać.
                                 Pół godziny później.
Komisarze wychodzą z klubu bokserskiego.
Ania: co sądzisz?
Rafał: wystraszył się,  jak zapytałaś go co robił w czasie zabójstwa Kasiułajtisa.
Ania: też to dostrzegłam. Nie zdziwię się, jeśli to jego alibi okaże się lipne.
W tej samej chwili, komisarze dostrzegli, że ktoś ich obserwuje.
Ania: ej człowieku, stój!
Rafał: zatrzymaj się! Stój, mówię!
 Oddał strzał w powietrze.
Ania: dlaczego uciekałeś?
mężczyzna: bo mnie goniliście...
Ania: bierzemy cię na przesłuchanie. Tam nam wszystko dokładnie wyśpiewasz.
10:40. Trwa przesłuchanie mężczyzny, który obserwował komisarzy.
Ania: nazywasz się Michał Hawrylak i twierdzisz, że nie masz z tym nic wspólnego?
Hawrylak: no oczywiście, że nie!  Nie znałem się nawet za dobrze z tym Krystianem.
Rafał: to nie wiem, po jaką cholerę przed nami uciekałeś.
Hawrylak: nie wiem czy to wam pomoże, ale...
Ania: no mów.
Hawrylak:    Krystian, no wiecie, Kaśka miał dziewczynę, Weronikę.  Kilka dni temu, przed klubem wybuchła między nimi wielka awantura.  Kaśka ją ponoć zdradził.
Rafał: sprawdzimy to sobie. Co robiłeś wczoraj  około 17?
Hawrylak: pracowałem. Pracuję na stacji Orlen.
 12:30. Ustalono adres Weroniki Czekanowskiej, ale nie ma jej w mieszkaniu.  Ania i Rafał postanawiają obserwować blok, w którym mieszka kobieta.
Ania: może to ten trener go zabił?
Rafał: no nie wiem, być może.   Podsumujmy wszystko co mamy: nasza ofiara chciała zakończyć karierę bokserską, co nie spodobało się trenerowi, a Weronika Czekanowska została jakiś czas temu zdradzona przez Krystiana. No moim zdaniem, ona ma zdecydowanie większy motyw.
Ania: no idąc po najcieńszej linii,  tak właśnie może być.
Chwilę później, Rafał zauważył zbliżającą się do bloku postać.
Rafał: Ania,  to nie jest ta Weronika czasem?
Ania: nie wiem nawet jak ona wygląda.
Rafał: w domu matki Kasiułajtisa było ich zdjęcie.  To jest ona, na 100%.
Ania: no to idziemy do niej.
Komisarze wysiedli  z samochodu i zbliżyli się do postaci.
Rafał: Weronika Czekanowska?
Weronika: zależy, kto pyta.
Rafał: policja pyta.
 Kobieta rzuciła się do ucieczki. Aby szybciej i sprawniej ją złapać, komisarze rozdzielili się. Rafał   postanowił podejść ją od drugiej strony. Długo jednak nie mógł znaleźć Weroniki. W tym samym czasie Ania na chwilę straciła ją z oczu. Skręciła w pobliską drogę, która nie była zbytnio uczęszczana. Miała pecha. Za śmietnikiem znajdowała się niezauważona przez nią Weronika Czekanowska, która korzystając z sytuacji, ogłuszyła policjantkę łomem, a gdy ta straciła przytomność, wyciągnęła z kieszeni  jej telefon i wyjęła z niego baterię.  Odrzuciła również łom i odeszła.   W międzyczasie Rafał próbował dodzwonić się do partnerki,  ale telefon nie odpowiadał.  W końcu po kilku minutach, znalazł ją nieprzytomną.....
                                                                                           Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 7 października 2017

Pocałunek wampira III

                                                       Wtorek, 15:40

Kilka dni później.
 W dalszym ciągu trwa śledztwo w sprawie Wampira - zabójcy kobiet.   Od  czasu znalezienia drugiej ofiary,  sprawa nie ruszyła się do przodu.   Dotychczas nie udało się porozumieć z Aleksandrą Edawicz.
Aśka: osiem dni śledztwa, a nasz zakapior zrobił sobie wolne.
Sebastian : on może szykować coś grubszego. Sama widziałaś ten list.
Aśka: taaa, widziałam.
Sebastian: Aleksandra Edawicz jest pod ścisłą ochroną, więc trudno byłoby mu ją zaatakować.
Aśka: pewnie dlatego odpuścił.   On jest pewny siebie, ale nie popełniłby aż tak banalnego błędu, żeby  dać się bardzo łatwo złapać.
Sebastian: sądzę, że może go zgubić impulsywność.
 W tej samej chwili do biura komisarzy wszedł Rafał.
Rafał: cześć. To wy prowadzicie sprawę Wampira?
Aśka: tak, ale mamy zastój. Od paru dni nie zrobił żadnego ruchu.
Rafał: aż do dzisiaj. Zadzwonił do mnie  Ernest Gościński.
Aśka: Kto to jest? Czego on chciał?
Rafał:  Marzena  Kurek jest jego aktualną partnerką w policji.  Nasz Wampir ją porwał.
Aśka: nasz?
Rafał: nasz. Stary włączył mnie do tej sprawy. Musicie coś wiedzieć, Marzena była moją partnerką, zanim zjawiła się Anka.
Sebastian:  no to nieźle. Będziemy musieli pogadać z Gościńskim. Może on nas  choć trochę ruszy.
Rafał: będzie gdzieś tak  za dwie godziny.  Ma też dla nas ponoć jakieś informacje.
17:30.  Do budynku komendy przyjechał Ernest Gościński.
Ernest: cześć wam. Ernest.
Aśka:  cześć. Ja  jestem Aśka, a to jest Sebastian.
Ernest: przejdę od razu do konkretów.  Marzena została porwana z parkingu przy naszej komendzie, jednak nie udało się ustalić jakim samochodem poruszał się porywacz.
Aśka:  my natomiast mamy pewność, że odpowiada on za śmierć dwóch kobiet i próbę zabójstwa.  Patrz.  Pierwsza ofiara to Maja Sikorowicz, 20 lat.  Zabójca wyssał jej całą krew,  zostawił też na dłoni ugryzienie.  Przed tymi czynnościami udusił i rozszarpał tętnicę szyjną.   Wampir potem chciał zabić Aleksandrę Edawicz, lat 25. Spłoszyła  go przejeżdżająca karetka, zdążył jedynie ugryźć ją w dłoń.  Dzień później znaleziono trzecią ofiarę. Marta Głowacka, 22 lata. Sprawca ją udusił, rozszarpał tętnicę, ale nie zdążył wyssać krwi.  Zanim porwał ostatnią ofiarę wysłał do nas list i zdjęcie Głowackiej, wskazując nam jako swój cel.
 Policjantka w trakcie swojej wypowiedzi zapisywała na tablicy pisakiem dane kobiet i przyczepiała za pomocą magnesów ich zdjęcia.
Ernest: a co z tą Aleksandrą Drawicz? Nie, sorry. Edawicz?
 Sebastian: jest w gigantycznym szoku. Do tej pory nic nam nie powiedziała.
Ernest:   okej, to teraz moja kolej.    2 lata  temu, na skłocie znaleziono ciało młodej narkomanki.  Początkowo  nie braliśmy pod uwagę serii, bowiem  dziewczyna  została uduszona i miała jedynie ugryzienie, a poza tym wtedy to był jednorazowy incydent. Kolejną jego ofiarą była ta Sikorowicz.
Aśka: czyli dopiero później wyrobił sobie wizytówkę. A ustaliliście coś w sprawie tej narkomanki?
Ernest: wiemy tylko, że nazywała się  Wiktoria Rosiewicz i miała 26 lat.  Nie miała nikogo.
Aśka:  no to niewiele mamy o niej.
Ernest:  nie da się ukryć, a co wiadomo o naszym Wampirze?
Aśka: stosunkowo niewiele. Pewny siebie, działa pod wpływem impulsu. Najprawdopodobniej ma 30-35 lat.
Ernest:  prowadzimy w czwórkę to śledztwo.  Miejmy też nadzieję, że Marzena się szybko odnajdzie.
Sebastian: a w jakich okolicznościach ona została porwana?
Ernest:   ktoś ją uderzył w kark gdy  szła do swojego samochodu, ale żadnych szczegółów sprawcy.
Aśka: no to nieźle.  Ciągle jest o krok przed nami...
                                              Dwie godziny później.
Do Aśki zadzwoniła Aleksandra Edawicz. Kobieta zdecydowała się mówić. W obawie przed kolejnym atakiem na jej osobę, została przetransportowana na komendę.
Aleksandra: przepraszam, że dopiero teraz.
Aśka: musiała się pani pozbierać po tym wszystkim, to zrozumiałe.
Aleksandra: nie byłam  w stanie w ogóle o tym mówić. Pani komisarz, ja widziałam jego twarz...
Ernest: bardzo nas pani ruszy z miejsca.  Stworzymy portret pamięciowy, a z czasem pewnie i ktoś go rozpozna.
Aleksandra: a to wam pomoże?
Sebastian: zdecydowanie tak.  Dzwonię po rysownika.
Po kolejnych dwóch godzinach portret był już gotowy. Wiadomo już, że zabójca  jest nienotowany.
Aśka:  dajemy go do mediów. Tylko to nam teraz zostaje.
Rafał: dokładnie.
                                      Środa, 11:20
stary: witajcie.  Podzielicie się na dwa zespoły, są dwie rzeczy do zrobienia.
Aśka: jakie?
stary:  przed chwilą wpłynęło zgłoszenie uprowadzenia licealistki.  Schemat działania pokrywa się z uprowadzeniem Marty Głowackiej. Matka dziewczyny próbowała mu przeszkodzić i została niegroźnie postrzelona.  Aśka i Ernest, pojedziecie tam do niej.  Sebastian, Rafał - wy zostaniecie na miejscu. Przyszedł do nas mężczyzna, który twierdzi, że zna zabójcę.
Ernest: ok. Gdzie mamy jechać?
stary: Malczewskiego 17.
11:45. Sebastian i Rafał rozmawiają z mężczyzną, który   zgłosił się na komendę.
Sebastian: komisarze Wątroba i Kopacz. Pana godność?
mężczyzna: Franciszek Szubart.
Rafał: mówił nam pan, że  zna pan  zabójcę.
Franciszek: od razu go rozpoznałem.   To jest kuzyn  mojej narzeczonej.
Sebastian: jak on się nazywa?
Franciszek:  Sebastian Woźniakowski.  Mam adres jego matki.
Rafał: to nam bardzo ułatwi sprawę. Proszę go zapisać.
                                           W tym samym czasie.
Aśka i Ernest są już na miejscu uprowadzenia licealistki.
policjant: porwana dziewczyna to  Agnieszka Kula, ma 17 lat.
Ernest: a co z jej matką?
policjant: opatrzona przez lekarza, nic poważnego jej się nie stało.
Aśka: ok, te drzwi?
policjant: tak.
 Komisarze weszli do pomieszczenia w którym znajdowała się matka porwanej.
 Aśka: jesteśmy z policji. Joanna Czechowska i Ernest Gościński. Proszę nam powiedzieć, kiedy została porwana  Agnieszka.
matka:  Agnieszka miała dziś wolny dzień od zajęć.  Umówiła się z koleżanką na 12, ale  ledwie przekroczyła próg, a jakiś facet już ją wciągnął do samochodu. Był to  czarny Mercedes, ale numerów nie zapamiętałam.
Aśka: to był ten mężczyzna?
Pokazała jej portret pamięciowy zabójcy.
matka: tak, nie mam żadnych wątpliwości.
Ernest: na wszelki wypadek został założony  podsłuch na pani telefonie. Porwanie dla okupu raczej wykluczamy. Zakładamy, że porywacz, bądź sama Agnieszka może chcieć się z panią skontaktować.
matka:  dobrze, rozumiem to.
15:10.  Komisariat przy Kasztanowej.
Wszyscy komisarze podsumowują dotychczasowe ustalenia.
Aśka: nasz zabójca  zabił trzy kobiety, czwartą usiłował zabić, a piątą porwał. Nie zapominajmy też, że   w jego rękach prócz Agnieszki Kuli jest także Marzena.
Sebastian: zmienia także samochody.  Byliśmy świadkami  porwania Marty Głowackiej. Został także podjęty  pościg za porywaczem, ale nic z tego nie wyszło. Dwie godziny temu auto zostało znalezione spalone.
Ernest:  ale jednak nadal stosunkowo  niewiele o nim wiemy.
Aśka: a co powiedział ten mężczyzna, który zgłosił się na Kasztanową?
Rafał:  powiedział, że  zabójcą jest kuzyn jego narzeczonej. Mamy jego nazwisko: Sebastian Woźniakowski. Dysponujemy adresem matki Wampira, jednak nie było nikogo w środku. Bartek  i Tomek cały czas obserwują teren.
Aśka:  jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju.  Ernest, podasz mi ten portret pamięciowy zabójcy? Ja chyba już gdzieś go widziałam...
Ernest  wykonał polecenie.
Aśka:  kurwa mać!
 Sebastian: co jest?
Aśka:  to on znalazł zwłoki Mai Sikorowicz!  Przedstawił się jako Łukasz Małczyński, sukinsyn podał mi fałszywe dane.
Sebastian: no okej, ale  widzieliśmy go jak porywał Martę Głowacką. Jakim cudem go nie rozpoznałaś?
Aśka: peruka. Miał założoną perukę na miejscu zbrodni. Wyszłam na kompletną idiotkę...
Ernest:  sukinsyn całkiem nieźle przygotował się do roli świadka.  Obserwował was  przez cały czas na miejscu zbrodni.
Sebastian: żebyś wiedział.  Mieliśmy go na widelcu.
19:00. Aśka, Sebastian i Rafał wyszli już z komendy. Ernest również zbiera się do wyjścia.
Agnieszka: wszyscy już wyszli?
Ernest: tak, ja też się zaraz zbieram.
Agnieszka: pomóc ci w czymś?
Ernest: na razie nie potrzebuję twojej pomocy, dziękuję.
 Asystentka wyszła z  biura komisarzy.  Dwie minuty później, mężczyzna otrzymał telefon.
- Halo?
- Ernest, to ja Marzena.
- Marzena?  Gdzie jesteś?
- Ernest,  trzyma mnie w tych fortach w okolicach lotniska. Jest ze mną też druga dziewczyna, bodajże ma na imię Agnieszka.
- Marzena, nie bój się niczego. Za godzinę będę z ekipą.
- ok. Muszę kończyć, on idzie.
 Rozłączyła się. Ernest postanowił zlokalizować dokładniej miejsce, z którego dzwoniła Marzena. Gdy już mu się to udało, zadzwonił  do Aśki z informacją o lokalizacji, jednak nie odebrała telefonu.  Zrezygnowany wybrał numer do Sebastiana, który jednak był poza zasięgiem sieci.  Do Rafała nawet nie próbował dzwonić - mężczyzna zostawił komórkę na komendzie.  Ernest postanowił, że wezwie wsparcie na miejscu.
                                             45 minut później.
  Ernest dojechał do miejsca,  w którym zlokalizował położenie Marzeny Kurek.
Wysiadł z samochodu. Budynek ten, miał kilka pakamer. W jednej z nich odnalazł  siedzącą na krześle Marzenę. Miała twarz mokrą od łez.  Od razu wyjął jej knebel z ust.
  Marzena: Ernest, dziewczyna nie  żyje.
Ernest: sukinsyn. Ważne, że ty jesteś cała.
Marzena: to pułapka.  Przepraszam, zwabiłam cię tylko.
Ernest: że co?
Marzena: przyłożył Agnieszce broń do głowy i kazał do ciebie zadzwonić.  Musiałam być jak najbardziej naturalna. Zaraz po naszej rozmowie, zabił ją na moich oczach.  Z tego, co zdążyłam zobaczyć, wyszedł z budynku.
Ernest: a gdzie dziewczyna?
Marzena: w jednej z innych pakamer.
Ernest:  poczekaj tutaj. Zaraz do ciebie wrócę.
Marzena: ok.
 Ernest popełnił właśnie zasadniczy błąd. Wcale nie wezwał wsparcia.  Ruszył w kierunku  drugiej pakamery, w której miało być według słów Marzeny ciało Agnieszki Kuli. Mężczyzna znalazł tam leżącą dziewczynę. Jeszcze żyła. Dopiero teraz postanowił wezwać ekipę i wsparcie.  Właśnie sięgał po telefon,  ale zobaczył, że ktoś wchodzi do pakamery.   Okazało się, że był to  sam ''Wampir''. Celował do policjanta z pistoletu.
Ernest: Woźniakowski, nie pogarszaj swojej sytuacji, rzuć broń!
Wampir:   rzuć broń i na kolana psie, inaczej zabiję gówniarę.
Ernest: nie pogarszaj swojej sytuacji!
Wampir: gorsza już być nie może.
Policjant postanowił zaryzykować i rzucił się na zabójcę. Miał jednak pecha, zabójca tylko na to czekał.   Chwilę później padł strzał, który  trafił policjanta  w głowę. Zginął na miejscu.
Wampir: teraz w niczym mi już nie przeszkodzisz,  pierdolony gliniarzu...
                                                      Czwartek, 13:30
Komenda.
Aśka: widział ktoś Ernesta?
Sebastian: dzwonił do mnie wczoraj wieczorem, ale  byłem poza zasięgiem.
Aśka: no do mnie też dzwonił. Agnieszka, możesz podejść do nas?
Asystentka od razu weszła do biura komisarzy.
Aśka: Aga, widziałaś Ernesta?
Agnieszka:  wczoraj około 19 widziałam go ostatni raz.  Chwilę później dostał jakiś telefon i wybiegł z komendy.
Sebastian:  w trybie natychmiastowym zlokalizujesz jego telefon.
Agnieszka: ok, zaraz się za to biorę.
Rafał: Aga,  zdobądź jeszcze bilingi Ernesta.
Aśka: a matka Woźniakowskiego pojawiła się w swoim domu?
 Rafał: nie. Justyna zmieniła Tomka i Bartka i sama obserwuje  ten teren.
14:45.  Komisarze  dojeżdżają do miejsca, z którego  sygnał nadaje telefon komórkowy Ernesta.
 Od razu się rozdzielili. Był to dosyć duży budynek, mimo zaledwie kilku pakamer.
Rafał: Aśka, Seba! Chodźcie tutaj!
Komisarze  weszli do pomieszczenia, w którym znajdował się  policjant. Ich oczom ukazały się dwa ciała.
Aśka: sukinsyn. Zabił porwaną dziewczynę i Ernesta.  Wzywam ekipę.
                                              Godzinę później.
Trwają oględziny ciał.
Adam: cześć.
Aśka: cześć.  Co nam możesz powiedzieć?
Adam: znałem się z Ernestem, ale to już wiecie.   Jeden strzał  w głowę,  a dziewczyna zginęła tak jak pozostałe ofiary tego Wampira.
Aśka: tylko jakim cudem Ernest się tu znalazł? To już nam pozostanie ustalić.  Adaśko, kiedy nastąpił zgon obu ofiar?
 Adam: wczoraj w okolicach 19 lub 20.
Aśka:  mieliśmy farta, że zabójca nie zabrał Ernestowi telefonu. Wyraźnie chciał, abyśmy znaleźli zarówno jego jak Agnieszkę.
Sebastian: dokładnie.   Adam, dasz radę na jutro uwinąć się z sekcjami?
 Adam: myślę, że tak. Mam   dzisiaj nockę, to się to ogarnie. Nie da się ukryć, to będzie dla mnie ciężka noc...
  20:10. Komenda.
Aśka: nasz zabójca może zabić każdego.  Nie cofnął się przed zabójstwem policjanta, nie cofnie się przed niczym.  Ile Ernest miał lat?
Rafał: 32.
Agnieszka: mam już dla was bilingi Ernesta Gościńskiego. O godzinie 19:03 odebrał połącznenie.  Numer zarejestrowany na Marzenę Kurek.
Sebastian: czyli dlatego właśnie dzwonił do mnie i do Aśki.
 Aśka:  czyli co? Zlokalizował  miejsce, w którym przetrzymywana jest Marzena, a potem pojechał tam i nie wezwał nawet żadnego wsparcia? Popełnił idiotyczny błąd.
 Rafał: dokładnie. Tak się kończy świat bohaterów.
Sebastian: i to jest najlepsze podsumowanie.
Justyna: dobrze, że jesteście.  Dziesięć minut temu ktoś to podrzucił.
Rafał:  MOŻECIE MNIE SOBIE SZUKAĆ, A I TAK ZGINIECIE JAK GOŚCIŃSKI. POWODZENIA ŻYCZĘ.
Sebastian: Woźniakowski jest coraz bardziej impulsywny i to go zgubi. Jestem tego pewien.
                                               Piątek, 8:30
 Adam: od razu do was przyjechałem.  Zgon  Agnieszki Kuli nastąpił w zbliżonym czasie  co Ernesta Gościńskiego.
 Aśka: a coś więcej?
Adam: Agnieszka Kula została zamordowana dużo brutalniej niż dwie wcześniejsze ofiary. Zabójca torturował ją przez co najmniej kilka godzin, a potem wykonał standardową robotę.
Sebastian: kurczę no.  Jak tak dalej pójdzie, to połowę miasta wymorduje. Jest nieuchwytny.
Aśka:  impulsywność go zgubi, sam to wczoraj mówiłeś.
Agnieszka: dzwoniła Justyna.  Janina Woźniakowska pojawiła się w swoim domu. Co ma robić?
Aśka: niech  na nas czeka, a jak będzie chciała gdzieś jechać, to ma ją zatrzymać.
                                           40 minut później.
Dom, w którym mieszka Janina Woźniakowska - matka zabójcy.
Aśka:  dzień dobry. Komisarze Czechowska, Wątroba i Kopacz.  Policja kryminalna, możemy wejść?
 Woźniakowska: proszę, chociaż nie wiem, czego państwo ode mnie chcą.
Aśka: myślę, że doskonale pani wie.
 Woźniakowska wpuściła komisarzy do środka. Zaproponowała im również filiżankę kawy, czy herbaty, jednak wszyscy zgodnie odmówili.
Woźniakowska: powiecie mi w końcu, o co chodzi?
 Aśka: o pani syna, Sebastiana.
Woźniakowska: nie ma go tu.
 Rafał: tyle, to my sami wiemy.  Chcielibyśmy zobaczyć jego pokój.
Woźniakowska: zaraz was zaprowadzę.
Aśka: kiedy pani ostani raz widziała syna?
Woźniakowska:   5- 6 dni temu? Jakoś tak. Chodźmy teraz do tego pokoju, skoro tak tego chcecie.
Aśka: chcemy.
 Kobieta zaprowadziła ich do pokoju syna.
 Sebastian: możemy się sami po nim rozejrzeć?
 Janina Woźniakowska z wielką niechęcią zeszła na dół. Gołym okiem było widać, że coś ukrywa, że prawdopodobnie wie, gdzie jest jej syn.
Aśka: chłopaki, macie coś?
 Sebastian: jeszcze nic. Pedant jakiś.
Rafał: typowy psychopata.
Aśka: tu pod materacem znalazłam  jakieś książki.  Jasna cholera! Seba, Rafał, zobaczcie.   Anatomia,  Psychopatologia,  Seryjni mordercy,    Najgłupsi przestępcy,  Mordercy Ameryki.
Sebastian: niezły świr. 
Rafał: znalazłem jakiś dziennik. O cholera...
Aśka: co?
Rafał: zobaczcie ostatni wpis z wczoraj.  Gościu datował wszystkie wpisy i prawdopodobnie zostawiał godzinę sporządzenia wpisu.  Opisuje szczegółowo wszystkie zbrodnie,  jednak   wspólnym mianownikiem każdej z nich była przypadkowa ofiara, no i on sam.  Sukinsyn opisał nawet jak zabił Ernesta Gościńskiego.
Sebastian:  czyli  Woźniakowska nas okłamała.
Aśka: otóż to.
Rafał: schodzimy do niej.
                                                          5 minut później.
Aśka, Rafał i Sebastian postanowili skonfrontować Janinę Woźniakowską  z nowymi informacjami. Wiadomo już, że kobieta ich okłamała.
Aśka: pani Janino,  okłamała nas pani.
Woźniakowska: tak? Nie przypominam sobie...
Rafał: tak.   Powiedziała nam pani, że widziała się  z synem  w okolicach  weekendu. Dalej  pani twierdzi, że tak było?
Woźniakowska: no tak.
Aśka: niech już pani nie udaje. Wiemy,  że  Sebastian był tu wczoraj. Znaleźliśmy jego pamiętnik, w którym ostatni wpis ukazał się wczorajszego dnia. Przypadek?
Woźniakowska: no dobrze, był tu wczoraj.
Rafał: ma pani do niego jakiś kontakt?
Woźniakowska: tylko telefon, ale Sebastian zostawił go w domu.
Sebastian: zostawię u pani swoją wizytówkę.  Proszę do nas zadzwonić, jak się syn pojawi.
Woźniakowska:  dobrze.
Jednak komisarze  wiedzieli, że będzie ona do końca ukrywała swojego syna. Postanowili, że dom kobiety będzie pod stałą obserwacją.
                                                  Poniedziałek, 11:15
Trzy dni później. Komenda.
Rafał: wiadomo już co z Radkiem?
Aśka: rana postrzałowa w brzuch, ale to już wiesz.  Dzwoniłam wczoraj do szpitala.  W sobotę  nastąpiło gwałtowne pogorszenie jego stanu, no i nie udało się...
Sebastian: czyli Mieczykowski odpowie za dwa zabójstwa.
Aśka: dokładnie tak.
Agnieszka: dobrze, że jesteście. Dzwoniła Justyna, Woźniakowska pojechała gdzieś autem 20 minut temu. Nie zatrzymywała jej, bo uznała, że może doprowadzić was do tego Wampira.
Aśka: dobra,   my wsiadamy w auto, a Justyna niech nas informuje na bieżąco o jej lokalizacji.
12:05.  To w tym miejscu zatrzymała się  Janina Woźniakowska. Komisarze dyskretnie ją obserwują.
Aśka: sądzicie, że doprowadzi nas do syna?
Rafał: wysoce prawdopoodbne.
Janina Woźniakowska doprowadziła komisarzy do starych fortów za Krakowem. Było już wiadomo, że przyjechała tu na spotkanie z jedynym synem.
Janina: Sebastian, dobrze, że cię widzę.
Woźniakowski: o 15:00 wyjeżdżam z miasta.  Wiedzą już kim jestem.
Janina: wiem o tym. Byli dzisiaj  w domu.   Oglądali twój pokój, grzebali w twoich rzeczach.
Woźniakowski: czyli jest gorzej niż myślałem.  Dzięki mamuśka za ostrzeżenie, wsiadam w auto i już jadę. Odezwę się za jakiś czas.
Janina: uważaj na siebie, proszę cię.
 W tej samej chwili, kilka metrów za Woźniakowską stanęli komisarze.
 Rafał: Woźniakowski, to koniec. Poddaj się.
 Woźniakowski oddał tylko strzał w ich kierunku.  Czym prędzej wsiadł do swojego samochodu i zaczął odjeżdżać. Komisarze zrobili to samo.
Aśka:  00 dla W27!
 00: 00, zgłaszam się.
Aśka:  Poszukiwany Wampir - Sebastian Woźniakowski -  porusza się   czarnym BMW o numerach KR 2122X. Powtarzam, Wampir porusza się czarnym BMW  o numerach KR 2122X.   Jedzie on w kierunku ulic   Bliskiej i Kusocińskiego.  Postawcie blokady, jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem!
                                                                      40 minut później.
 W dalszym ciągu trwa pościg za zabójcą.
Aśka:  sukinsyn całkiem nieźle prowadzi.
Sebastian:  nie da się ukryć.  Trzeba tylko dojechać do miejsca blokady.
Aśka: spokojnie, to już niedaleko.
 W tej samej chwili, zabójca skręcił w jakąś polną drogę.
Aśka: jasna cholera, tam nikogo nie ma!
Sebastian: mieli być wszyscy...
Aśka: dobra, jedziemy za nim dalej. Powiadomię też ich przez centralę.
Okazało się, że zabrakło ludzi do obstawienia wszystkich dróg. Komisarze kontynuowali pościg za Woźniakowskim.  Niespodziewanie zniknął im na chwilę z oczu, ale po dziesięciu minutach go ujrzeli. To był koniec pościgu. ,,Wampir'' spowodował wypadek. Wjechał w drzewo.
Rafał: Aśka, Seba, co z nim?
Sebastian: ledwo przytomny. Tylko, gdzie jest teraz Marzena Kurek? Rafał, sprawdzałeś bagażnik?
Rafał: jeszcze nie zdążyłem.
 Otworzył bagażnik. Nie było tam porwanej kobiety.
Rafał: kurwa mać, nie ma jej.
                                      Cztery godziny później.
Komenda.
Aśka:  Woźniakowski w szpitalu, a po Marzenie Kurek ani śladu.
Sebastian:   nasi sprawdzili jeszcze raz te forty?
Rafał: tak. O tym samym pomyślałem. Żadnego nowego śladu, Marzena tam nie wróciła.
 Aśka: super.  Pewne jest jednak, że Woźniakowski nikogo już nie skrzywdzi.
Rafał: dokładnie tak.
Do biura komiarzy wszedł Tomek.
Aśka: co masz dla nas, Tomaszek?
Tomek:  mamy farta.  Bartek namierzył przed chwilą telefon Marzeny Kurek!
Aśka: dobra,  podaj mi tą lokalizację.  Bierz Bartka, możecie się przydać.
   18:15.  Dom w lesie, z którego sygnał nadaje telefon Marzeny Kurek.
 Aśka: co robimy?
 Sebastian: wchodzimy.    Tomek i Bartek,   trzymacie się z tyłu.
Bartek: ok.
  Wszyscy weszli po cichu do  domu.  W salonie siedział na fotelu mężczyzna. Właśnie parzył sobie herbatę.
Aśka: policja! Dwa kroki w tył i na kolana!
mężczyzna: ale o co chodzi? Ja nic nie zrobiłem!
Sebastian:  nie słyszałeś, co powiedziała? Dwa kroki do tyłu i na kolana! Wykonuj polecenia!
 Wyrażnie już przestraszony mężczyzna  zrobił to, co kazali mu komisarze.
 Rafał: gdzie jest Marzena?
 mężczyzna: ja nic nie wiem o żadnej Marzenie! Kuzyn  kazał mi  pilnować tej chaty do jego powrotu.
Aśka: Sebastian Woźniakowski to twój kuzyn? Jak się nazywasz?
mężczyzna: Hubert  Orlik.
 Rafał: teraz zostaniesz skuty i zatrzymany do czasu, aż ktoś potwierdzi twoją wersję. Tomek, zostaniesz z Hubertem.  Asiu, ty pójdziesz ze mną na piętro, a Seba z Bartkiem sprawdzą piwnicę.
 Cała czwórka rozdzieliła się. Aśka z Rafałem póki co, niczego nie znaleźli. Tak samo było u Bartka i Sebastiana.
Sebastian: może to nie tutaj?
 Bartek: to jakim cudem   sygnał Marzeny Kurek nadawałby stąd telefon?
Sebastian: no właśnie.
Sebastian: Bartek,  tu są jeszcze dwa pomieszczenia,    sprawdź to pierwsze z lewej.
Bartek: ok.
 Asystent, nie patrząc do tyłu, oparł się na ścianie.   Okazało się, że było to przejście do drugiego pomieszczenia, a Bartek ''wleciał'' w nie  z impetem.
Sebastian: Bartek, jesteś cały?
 Bartek: tak. Jest Marzena!
 W najciemniejszym kącie tego pokoju, leżała na materacu zakneblowana Marzena Kurek.  Na twarzy  miała ślady zaschniętej krwi. Gołym okiem można było stwierdzić, że była bita.
Sebastian:  jesteś cała?
 Marzena:  trochę mnie tylko pobił. Zabierzcie mnie stąd...
 W tej samej chwili do pomieszczenia weszli Aśka z Rafałem.
Aśka: usłyszeliśmy huk i od razu przybiegliśmy.
 Marzena: powiecie mi, co z Ernestem?
 Rafał: Ernest nie żyje. Woźniakowski go zabił.
Marzena: skurwiel...
 Bartek:  teraz obejrzy cię lekarz, a potem wracasz do życia...
                                             Wyrok:
Sąd uznał, że Sebastian Woźniakowski był poczytalny podczas dokonywanych czynów.  Skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna  nie wykazał żadnej skruchy w sądzie. Twierdził, że zrobiłby to wszystko jeszcze raz.
Jarosław Mieczykowski za podwójne zabójstwo został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
W toku śledztwa okazało się, że Hubert Orlik nie miał nic wspólnego z przestępczymi działaniami Sebastiana Woźniakowskiego.
Marzena Kurek odeszła z policji.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Pocałunek wampira II

21:30.   W dalszym ciągu trwa pościg za mężczyzną, który zastrzelił Igora Rajterskiego.
Aśka: 00, straciliśmy  tego zabójcę z oczu. Widzicie go gdzieś?
00: tak. Wjedzie zaraz na autostradę. Są już tam blokady postawione.
Aśka: dzięki. My też jesteśmy niedaleko.
 Dziesięć minut później. Komisarze  byli już  w pobliżu miejsca blokady. Zobaczyli wjeżdżające auto sprawcy. Ten na widok blokad,  gwałtownie zawrócił, jednak był w potrzasku.   Blokował go także samochód komisarzy.
Aśka: wysiadaj, policja!
Mężczyzna wykonał polecenie.  W międzyczasie do Aśki podszedł jakiś policjant.  Zabójca wykorzystał chwilę jej nieuwagi i strzelił do niego, nim wszyscy zdążyli zareagować. Po chwili sam  został postrzelony przez innego policjanta.
Sebastian: Aśka, co z  Radkiem?
Aśka: dostał w brzuch.   Powinien z tego wyjść.
23:40. Trwa przesłuchanie zabójcy Igora Rajterskiego.
Aśka:  strzelałeś do nas, chciałeś zabić jednego z policjantów, postrzeliłeś drugiego. Wiesz, co to dla ciebie znaczy? Niesłychanie długą odsiadkę.
Sebastian:  Jarosław Mieczykowski, 30 lat.   Byłeś karany za  drobne kradzieże, a teraz proszę - przerzuciłeś się na poważniejszy kaliber. Dlaczego chciałeś mnie zabić ?
Jarosław: nie chciałem ciebie zabijać. Od początku miał  zginąć Rajterski.
Aśka: nawet jeśli, to dlaczego?
Jarosław: pożyczyłem mu kiedys sto tysięcy. Zaczął oddawać w ratach, ale w pewnym momencie przestał. Wczoraj mi napisał smsa, że nie odda tej kasy.
Sebastian: i tylko dlatego go zabiłeś?
Jarosław: ja mam chorą córkę.  Zachorowała kilka miesięcy temu. Potrzebujemy kasy.
Aśka:  módl się tylko, aby tamten policjant przeżył. Obrałeś idiotyczny sposób wyrównania rachunków. Najgorszy z możliwych.  Mogę ci to obiecać, że resztę życia spędzisz w pierdlu, a córkę to tylko na zdjęciach zobaczysz!
                                   Wtorek, 8:45
W samochodzie.
Aśka:  sprawa śmierci Igora Rajterskiego zamknięta, a my nie mamy żadnego punktu zaczepienia w sprawie Mai Sikorowicz.
Sebastian: właśnie mamy. Pamiętasz jak  Igor mówił abyśmy sprawdzili Józka - właściciela sklepu niedaleko mieszkania Mai i Karoliny Ramzes?
Aśka: no tak. Psiakrew, zapomniałam o nim.
Sebastian: ale ja nie. Kazalem chłopakom prześwietlić tego Józka. Nazywa się Józef Marcinkowski, ma 53 lata. Kiedyś był notowany za  jakieś bójki.  Prócz tego w ostatnich latach popadł alkoholizm, zostawiła go żona.  Przeszedł terapię odwykową, a jakiś czas później zamknęli go w psychiatryku z racji ''epizodu depresyjnego''.
Aśka: sporo przeszedł.
Po dwudziestu minutach byli już w sklepie,  w  którym on pracował.
Józef: dzień dobry, co podać?
Aśka: jesteśmy z policji.
Józef: to widać, domyśliłem się.
Sebastian: przychodzimy tutaj w sprawie Mai Sikorowicz. Wczoraj została zamordowana.
Józef: kto jej to zrobił?
Aśka: ty jesteś o to podejrzany.  Przystawiałeś się do niej.
Józef: tak? Nie przypominam sobie...
Sebastian: w tym psychiatryku,  to może wyleczyli cię z epizodu depresyjnego, ale nie pozbawili pamięci, więc nie próbuj nawet ściemniać.
Aśka: dobra. Co robiłeś w niedzielny wieczór?
Józef: nie pamiętam.
Sebastian: dobra Józek, zamykaj sklep  i jedziesz z nami na cztery osiem.
Mężczyzna wykonał polecenie, jednak rzucił się do ucieczki.  Początkowo ignorował nawoływania komisarzy, jednak strzał  w powietrze, który został oddany przez Aśkę skutecznie go ''zatrzymał''.
Aśka: kładź się! Szeroko nogi, szeroko ręce!
20:40. Właśnie trwa drugie przesłuchanie Józefa Marcinkowskiego. Mężczyzna do tej pory nic nie powiedział - uparcie milczy.
Aśka: Józef,   przestań do jasnej cholery, zasłaniać się niepamięcią. Co robiłeś w niedzielny wieczór? Właśnie wtedy zginęła Maja!
Józef:  byłem sam. Spałem.
Sebastian: nikt tego więc nie potwierdzi.  Twój sklep mieści się blisko mieszkania Mai Sikorowicz, więc mogłeś widzieć, czy ktoś się tam kręcił.
Józef: ale nic nie widziałem! Znaczy się, ta Majka wychodziła gdzieś około 18:00  ze swojej chaty, ale nie wiem gdzie szła!
Aśka:  przypomnij sobie, to jest ważne! Kręcił się ktoś tam? Podchodziła do kogoś? Wsiadała do czyjegoś samochodu?
Józef: nie. Szła pieszo.
 W tej samej chwili do pokoju przesłuchań wszedł Tomek.
- Seba, to ważne.
Policjant wyszedł na korytarz.
Sebastian: co jest? Przesłuchuję z Aśką tego sklepikarza.
Tomek: dokończycie później.  Był napad na kolejną dziewczynę. Uszła z życiem!
                             Pół godziny później.
Miejsce, w którym napadnięto dziewczynę.
Aśka: i co z nią?
policjant: cześć Asiu. Pogotowie już odjechało, ale z nią nie pogadacie teraz. Jest na silnych środkach uspokajających. Jeśli dobrze pójdzie, rozmowa dopiero jutro, ewentualnie w czwartek.
Aśka: dobra. Co wiemy o niej?
policjant:  Aleksandra Edawicz, 25 lat.
Sebastian: jakim cudem ona przeżyła?
policjant: spłoszyła go przejeżdżająca karetka, dziewczyna zaczęła krzyczeć, to zareagowali.  Jeden z ratowników medycznych powiedział mi, że sprawca był szczupły, ubrany cały na czarno, wysportowany. Nie widział jednak ani przez sekundę twarzy.
Aśka: dobra Piotrek, dzięki. Czyli Józek Marcinkowski nie mógł dokonać tego napadu.
Sebastian: dokładnie. Jeśli to ten sam, to nie mógł zabić także Mai.
Aśka: to będziemy musieli ustalić...
                                 Środa, 8:05
W samochodzie.
Aśka: Seba, widziałeś to? Dzisiejsze wydanie.
Sebastian: WAMPIR ATAKUJE.   Czyli media już go ochrzciły...
Aśka: dokładnie.  Będą nam tylko psychozę powodować...
00: 00 dla W27.
Aśka: zgłaszam się.
00:    Ślady na portfelu Mai Sikorowicz  nie należą do Józefa Marcinkowskiego.
Sebastian: jakim portfelu?
Aśka: nasi znaleźli  kilometr od miejsca zbrodni portfel ofiary. Zapomniałam ci powiedzieć, sorry. Sprawca wyrzucił najpierw dowód, a dopiero później portfel.
Sebastian: no dobra.   Tak czy siak, zaczynamy sprawę od zera.
                              40 minut później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Agnieszka: dobrze, że jesteście. Godzinę temu, ktoś to wrzucił do skrzynki.
Sebastian: czerwona koperta. Nawet nie jest zaadresowana.  Aga, biegiem załatw mi zapis z kamer od Waldka.
Agnieszka: zrobi się.
Aśka: co on tam pisze?
Sebastian: Aleksandra Edawicz... Tak niewiele brakowało, aby ta dziwka zginęła. Z  Mają Sikorowicz poszło mi dużo łatwiej. Swoją drogą,  cienko idzie wam z tym śledztwem, skoro do tej pory wy  mnie nie złapaliście.... Ha, ha, ha. Mam już kolejną dziewczynkę na oku.  O 12:05 wyślę wam coś na jej temat. Powodzenia życzę, tak się teraz pobawimy...
Aśka: czyli zaczął grę...
Sebastian: otóż to. Teraz pozostaje nam czekać do tej 12:05.
12:10. Komisarze wciąż czekają na wiadomość od zabójcy.
Aśka:  a co się dzieje z Anką? Długo jej nie widziałam.
Sebastian:  miała wypadek na nartach. Za dwa tygodnie powinna wrócić.
W tej samej chwili przyszła wiadomość.
Aśka: jest!
W  załączniku znajdowało się zdjęcie dziewczyny.
Sebastian: ty wiesz kto to jest?
Aśka: coś ty. W tym mieście takich dziewczyn jest ze sto tysięcy.
Sebastian:  dobra, damy to Justynie. Niech ''wyczyta'' z tej fotki jak najwięcej.
16:30. Komenda.
Sebastian: mogła by się ta Justyna pospieszyć.
Aśka: nie marudź.  Zrobiłeś się już taki jak stary przed wizytą komendanta głównego.
 Justyna: cześć. Sorry,  ale miałam jeszcze inną robotę na wczoraj.  Posiedziałam nad tą fotką i się opłaciło. Została ona zrobiona przed domem starych padalców.
Aśka: Justyna, to się nazywa dom spokojnej starości...
Justyna: okej. Idealnie się złożyło, że   macie ujętą jego nazwę, jednak ona była niewyraźna i musiałam dłużej nad nią posiedzieć.
Sebastian: Leśne dziadki?
                               Dwie godziny później
Dom spokojnej starości, przed którym zrobiono fotografię.
właścicielka: dzień dobry, a państwo w jakiej sprawie?
Aśka:  jesteśmy z policji.
właścicielka:  Lidia Czerw, jestem właścicielką tego przybytku.
Sebastian: szukamy tej dziewczyny.
Pokazał jej zdjęcie  ''przyszłej'' ofiary zabójcy.
właścicielka: to jest Marta, wnuczka jednego z naszych pensjonariuszy, ale nie wiem jak ona ma na nazwisko.
Sebastian: możemy porozmawiać z tym pensjonariuszem?
właścicielka: oczywiście, już was do niego prowadzę.
Po dłuższej chwili znajdowali się już obok wspomnianego pensjonariusza.
właścicielka: to  jest pan, Artur Biniewski.
 Artur: dzień dobry.
Sebastian: dzień dobry. Jesteśmy z policji.
Artur: to widzę, ale w jakiej sprawie?
Aśka: szukamy pana wnuczki, Marty.   Nie znamy jej nazwiska. Grozi jej poważne niebezpieczeństwo.
Artur: Marcie? Ona była u mnie trzy godziny temu.  Obiecała mi, że jak będzie mogła, to mnie stąd zabierze.
Sebastian: prosilibyśmy o nazwisko Marty i jej adres zamieszkania.
Artur: Marta Głowacka,  Tetmajera 10 D/4.
                       50 minut później.
Okolice mieszkania Marty Głowackiej.
Komisarze nie zastali  dziewczyny w jej mieszkaniu. Postanawili obserwować okolicę.
Sebastian: kiedy będziemy mogli pogadać z  Olą Edawicz?
Aśka: jutro, jeszcze jest na środkach uspokajających.
Sebastian: Aśka, zobacz. Marta Głowacka idzie.
Aśka: widzę.  Poczekamy, aż wejdzie do mieszkania.
Kobieta właśnie miała to zrobić, jednak została złapana przez tajemniczego mężczyznę. Komisarze   wysiedli z auta.
Aśka:  policja, zostaw dziewczynę!
 Mężczyzna tylko strzelił w kierunku komisarzy, po czym wsiadł do swojego auta i odjechał.
Sebastian: szlag! Strzelił w oponę.
20:45. Komenda.
Iga: cześć.   Dopiero teraz mogłam się zjawić.
Sebastian:  cześć.
Iga: przeanalizowałam dla was protokół z sekcji  ofiary tego  Wampira. Rozmawiałam również z Adamem.  W czasie sekcji  znalazł on na  ciele Mai Sikorowicz ugryzienie.  Aleksandra Edawicz także je miała.
Aśka: okej Iga, do rzeczy.
Iga: jasna sprawa. Ułożenie zębów wskazuje na to, że mężczyzna ten ma od 30 do 35 lat. Jest on bardzo pewny siebie, aczkolwiek impulsywny, co go może prędzej czy później zgubić.
Sebastian: coś więcej?
Iga: na podstawie ułożenia zwłok Mai Sikorowicz,  mogę stwierdzić, że  chciał ją poniżyć.   Była ona rozebrana i klęczała.  Później  Adam ją położył w pozycji leżącej, w celu ukończenia oględzin.
Aśka: czyli co? Nasz Wampir nienawidzi kobiet?
Iga: dokładnie.  W niebezpieczeństwie są wszystkie kobiety.  Maja Sikorowicz i Aleksandra Edawicz różniły się od siebie. Nie ma punktu zaczepienia, który je łączy. Każda z kobiet może stać się jego kolejną ofiarą.   Zabójca ten atakuje przeważnie wieczorem, ale to już zauważyliście.
Sebastian: super. Dzięki Iga, bardzo nam pomogłaś.
Iga: do usług.  Mam prośbę, podrzucicie mnie do domu?  Mam auto w warsztacie, a do tego rozładowała mi się komórka.
Aśka: jasne, chodź.
                                      Dwie godziny później.
Zabójca zabił Martę Głowacką. Komisarze dojechali właśnie na miejsce porzucenia zwłok.
Adam: cześć, zgon nastąpił około 20:00.  To wasza druga ofiara?
Aśka: tak, trzecią próbował zabić. Co mamy?
Adam:  uduszona. Ma ona również poszarpaną tętnicę szyjną, ale tym razem zabójca nie wyssał jej krwi.
Sebastian: chory skurwiel, a jeszcze jakieś inne ślady?
Adam: na ciele nic nie ma, ale Mariusz mówił, że coś znalazł.
Mariusz: cześć.  Są jedynie ślady wleczenia, znalazłem  jeszcze zegarek.  Widoczne odciski palców, więc może  będą należeć do zabójcy.
Aśka: jeśli należą do niego, a mamy go w bazie, to popełnił poważny błąd.
Sebastian: oby tak było. W mieście już zaczyna panować psychoza.
Mariusz: ale jest jeszcze coś.  Pod  tamtym drzewem, znalazłem list. Zaadresowany do was, nie ma żadnych odcisków paluchów.
Aśka otworzyła kopertę, na której były nazwiska komisarzy.
Sebastian: NIE UDAŁO WAM SIĘ URATOWAĆ MARTY GŁOWACKIEJ. TRUDNO, DAŁEM WAM SZANSĘ. ZAPEWNIAM WAS, ŻE TO NIE JEST KONIEC.  PRZED WAMI JESZCZE OSTATNI ETAP NASZEJ WSPÓLNEJ GRY, KTÓRY ROZEGRAM CAŁKOWICIE PO SWOJEMU.  NA PEWNO MI NIE PRZESZKODZICIE MI W TYM, CIENIASY. Z WYRAZAMI SZACUNKU, WAMPIR.
                                                             
-------
Ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 3 sierpnia 2017

Pocałunek wampira

                                            Poniedziałek, 5:55

Kilkanaście minut temu wpłynęło zgłoszenie o znalezieniu zwłok. Aśka i Sebastian właśnie dojechali na miejsce zdarzenia.
Adam: cześć Sebastian. A ty sam?
Sebastian: Asia próbuje  pogadać z tym mężczyzną, który znalazł ofiarę.  Bardzo to przeżył.
Adam: no nie dziwię mu się.  Ofiara to młoda kobieta, uduszona,a  po śmierci, zabójca rozszarpał jej tętnicę szyjną.  Musiał użyć w tym celu jakiegoś ostrego narzędzia, innej opcji nie ma. Przed śmiercią ją jedynie rozebrał, nie zgwałcił.  Nie ma żadnych śladów sprawcy.
Sebastian: kurwa. A kiedy nastąpił zgon?
Adam:   wczoraj wieczorem najpóźniej. Potem sprawca ją przyniósł do tego parku.
Sebastian: dzięki Adam. Uwiń się też w miarę szybko z protokołem z sekcji zwłok.
Adam : zrobi się.
Sebastian odszedł kilka kroków dalej.
policjant: Sebastian, mamy szczęście.  300 metrów od ciała znaleziono dowód osobisty ofiary.
Sebastian:  Maja Sikorowicz, 20 lat.  Młode dziewczę.
 6:05. Aśka usiłuje porozumieć się z mężczyzną, który znalazł ofiarę. Policjantka w dalszym ciągu próbuje nawiązać z nim kontakt.
Aśka: teraz spokojnie i po kolei. Nazywa się pan Łukasz Małczyński, tak?
mężczyzna: tak.
Aśka: spokojnie, po kolei. Jak do tego doszło?
mężczyzna: wracałem z urodzin kolegi do domu na skróty. Najkrótsza droga do mojego domu prowadzi przez ten cholerny park...
Aśka: widział pan kogoś? Kręcił się ktoś tutaj w okolicy?
mężczyzna: a gdzie tam... To taka spokojna okolica...
Aśka:  proszę zapisać mi tutaj swoje dane, jakiś numer kontaktowy  i może pan iść do domu
mężczyzna: oczywiście.
8:15. Mieszkanie, w którym mieszkała Maja Sikorowicz.
Aśka: dzień dobry. Jesteśmy z policji, ty mieszkałaś z Mają Sikorowicz?
 Karolina: chyba mieszkasz. Jestem jej współlokatorką.
Sebastian: możemy wejść?
Karolina: proszę, ale mam straszny bałagan.
Sebastian: żaden problem.
Weszli do salonu.
Karolina:  aresztowaliście Maję?
Sebastian: nie.  Przychodzimy tu ze znacznie gorszą informacją. Maja Sikorowicz nie żyje.  Została zamordowana wczoraj wieczorem.
Karolina: kto jej to zrobił?
Aśka: dopiero rozpoczęliśmy śledztwo w tej sprawie. Kto twoim zdaniem mógłby stać za tym zabójstwem?
Karolina:  Maja miała chłopaka. Strasznie agresywny typ. Z pozoru naprawdę miły i sympatyczny,  ale  dwie swoje poprzednie dziewczyny tak pobił, że wylądowały w szpitalu. Rozstali się trzy tygodnie temu. Majka miała dość jego zachowań.
Aśka: a jak nazywa się ten chłopak?
Karolina:  Igor  Rajterski.  Nie znam jego adresu.
Sebastian: dobrze. Mamy jeszcze jedno pytanie do pani, ale proszę nas źle nie zrozumieć. Co pani robiła wczoraj późnym wieczorem?
Karolina: byłam w pracy, nocna zmiana.
Aśka:   a Maja miała jakąś rodzinę? Chcielibyśmy powiadomić jej rodziców, czy też rodzeństwo.
Karolina: nie ma nikogo. Wychowywała się w domu dziecka.
                                   Dwie godziny później.
 Sebastian: nasi ustalili adres Rajterskiego?
Aśka:  ustalają.  Na razie musimy go znaleźć.
Sebastian: i znajdziemy.
Aśka: nie chcę być złym prorokiem, ale wydaje mi się, że nie zakończy się to na jednym razie.
Sebastian: może i tak być. Chcesz powiedzieć, że ta rozszarpana tętnica jest swojego rodzaju ''wizytówką''?
Aśka: tak sądzę.
Sebastian: obyś nie miała racji.
Aśka: uwierz, że też bym tak wolała.
Do pomieszczenia wszedł Tomek.
 Aśka: masz ten adres?
Tomek: tak.  Bliska 21/ 8.
Sebastian: no to lecimy. Dzięki Tomek.
11:40.  Mieszkanie, w którym mieszka Igor Rajterski.
Aśka: Igor Rajterski.
Igor: no raczej.
Sebastian: możemy wejść?
Igor: a kim wy jesteście?
Aśka: policja.
Igor: właźcie.
Komisarze weszli do środka.
Igor: dowiem się w końcu, o co chodzi?
Aśka: oczywiście. Maja Sikorowicz została zamordowana wczoraj wieczorem.
Igor: kto jej to zrobił?
Aśka: sądzimy, że ty.  Zostawiła cię trzy tygodnie temu, spotkałeś ją przypadkiem na ulicy i ją zamordowałeś, skurwielu!
Igor: nie! Ostatnio widziałem ją 3 tygodnie temu!  Dopiero wróciłem z delegacji.
Sebastian: sprawdzimy to sobie. A ty do czasu wyjaśnienia sprawy, masz zakaz opuszczania miasta.
W tej samej chwili Aśka coś dostrzegła na podłodze kilka metrów za   Igorem.
Aśka: nosi pan czerwoną torebkę?
Mężczyzna w tej samej chwili pchnął Aśkę na Sebastiana i rzucił się do ucieczki.  Komisarze bardzo szybko ruszyli za nim w pogoń, jednak uciekł on im już po wyjściu z bloku.
Aśka: cholera jasna.. 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Aśka:  podejrzany Igor Rajterski  uciekł nam podczas pościgu. Wzrost około  2 metrów. Ubrany  w zieloną koszulę i niebieskie jeansy.   Nie wiemy w jakim kierunku się porusza.
19:40. Komisariat.
Sebastian: mamy już raport z  sekcji zwłok.
Aśka:  szybko się Adam uwinął.
Sebastian: bezpośrednią przyczyną zgonu  było uduszenie. Sprawca rozszarpał tętnicę, a później wyssał całą krew.
Aśka: popierdoleniec.   Wiemy tylko tyle, że  najprawdopodobniej uprowadza swoje ofiary wcześniej.
Sebastian: dokładnie.
Justyna: wiemy już, gdzie przebywa Igor Rajterski.  Zatrzymał się w mieszkaniu babci. Źródlana 14 B m. 9.
Aśka: dzięki!
 20:20. Kamienica, w której ukrył się Igor Rajterski.
Komisarze weszli do budynku. Gdy znaleźli się już przy odpowiednim mieszkaniu, nikt im nie otworzył, a ze środka nie dobiegały żadne odgłosy. Zrezygnowani wyszli z kamienicy. Po chwili ujrzeli Rajterskiego.
Aśka: znowu się spotykamy, Rajterski. Czemu uciekałeś?
Igor: bo mnie goniliście...
Aśka: daruj sobie.  Co robiła u ciebie torebka Mai?
Igor:  no dobra, już wam powiem. Spotkałem się z Majką w  sobotę. Przyszla do mnie, bo zapomniała kilku rzeczy. Musiała zostawić torebkę i to tyle.
Aśka: jak nie ty, to kto?
Igor: chociażby Józek. Ma on sklep nieopodal  mieszkania Majki i Karoli.  Przystawiał się do niej kiedyś. Z tego co wiem, leczył się kiedyś.
Aśka:  sprawdzimy sobie te rewelacje. Natomiast ty pójdziesz z nami.  Twoje alibi okazało się lipne, kolego.
Sebastian wyciągnął już kajdanki aby go zakuć.  W tym celu '' ułożył'' podejrzanego na masce pojazdu komisarzy. Gdy już go zakuwał,  kilka metrów od nich, Aśka ujrzała mężczyznę, który celował do Sebastiana.
Aśka: Sebastian, uważaj!
 Kilka sekund później padł strzał, ale policjant zdążył w ostatniej chwili uskoczyć. Aśka oddała kilka strzałów w kierunku mężczyzny, jednak zdążył on już uciec.
 Aśka: jesteś cały?
Sebastian : tak, ale Rajterski nie miał tyle szczęścia. Nie żyje....



----
                                              POWRACAM!    

Powracam po bardzo długiej przerwie, która była spowodowana zarówno kryzysem twórczym jak i  ''życiem''.   Na  kolejną część na pewno nie będziecie musieli czekać tak długo.  W międzyczasie  przypadała 7 rocznica powstania bloga. Jak wiecie, zawsze coś napisałem, choćby jednoczęściowe rocznicowe śledztwo. Tym razem nie miałem na żadne pomysłu, za co przepraszam. Pozdrawiam Wszystkich czytelników.