piątek, 20 grudnia 2013

Na dwa fronty II

19:30. Wydział Spraw Wewnętrznych, przesłuchanie Tomka.
Inspektor: no i znowu się spotykamy. Cieszysz się?
Tomek: tak, wprost nie mogłem się doczekać. Umierałem z tęsknoty..
Inspektor:  brałeś udział w napadzie na jubilera. Znaleźliśmy twoją broń.
Tomek:  skradziono mi ją.
Inspektor: twoja koleżaneczka w zeszłym roku też była podejrzewana o zabójstwo niejakiego Aleksandra Mrozkiewicza. A teraz widzę, że  kolega najwidoczniej  zapragnął stanąć po ciemnej stronie  mocy...
Tomek: nie zapominaj tylko, Zawistowski, że  ona okazała się niewinna. Rozczaruję cię, tracisz tylko czas.
Inspektor: to jak wytłumaczysz broń na miejscu  napadu na jubilera?   Pistolet sam tam poszedł?
Tomek:  powiedziałem już tobie i tym twoim koleżkom, że mi tą broń do kurwy nędzy ukradli! Ile razy mam powtarzać?
Inspektor:  a ty wielki policjant, nie zauważyłeś tej kradzieży. Kiedy mogliby ci go skraść?
Tomek: we wtorek  wieczorem. Zostawiłem broń w aucie.
Inspektor:  zostaniesz tu do wyjaśnienia sprawy. Wyprowadzić tego delikwenta.
Asystent został wyprowadzony do aresztu.
                              Czwartek, 7:00
Komenda.
Aśka: przeanalizowałam  nagranie z napadu w kantorze.
Rafał: no i co z tego? Też je widziałem.
 Aśka:  to najwidoczniej nieuważnie oglądałeś.  Zobaczcie, jeden z napastników ma tatuaż na karku.
Rafał: no widzę.
Aśka: dałam maksymalne zbliżenie i uchwyciłam  fragment jego twarzy, a raczej tą bliznę.
Ania: jasna cholera...
Rafał: co jest?
Ania: przecież to Wojciech Ridecki! Współwłaściciel stacji benzynowej!
Rafał: faktycznie!
                             40 minut później.
Stacja benzynowa.
Aśka: zamknięte? Przecież stacje są zwykle całą dobę czynne.
Rafał: Seba, wyważaj drzwi.
 Seba  wyważył drzwi.   W środku ujrzeli    lężącą na podłodze Martynę Kalińską , a na zapleczu jej narzeczonego.
Aśka: cholera, żyje!
Seba:  Ridecki też.
Ania wyciągnęła telefon i zadzwoniła na  pogotowie:
- Anka. Przyślijcie mi karetkę do stacji benzynowej na Brzozowskiego. Szybko!
Rafał: dzwonię po ekipę.
10:45. Po zebraniu śladów przez ekipę techników, komisarze podsumują dotychczasowe ustalenia.
Asia przyczepiała zdjęcia członków gangu Szczeciniaka magnesami na tablicy poglądowej.
 Aśka:  Andrzej Szczeciński ,, Szczeciniak'' 34 lata. Herszt  gangu.  Zamieszkały na Krzesowickiej 14, ale   od dłuższego czasu tam nie przebywał. Jarosław ,,Jaro'' Stec, najbardziej zaufany człowiek Szczeciniaka, 34 lata.  Marek ,, Janek'' Janowiec,  31 lat.   To są nasi wszyscy podejrzani, brakuje nam tylko kreta.
Rafał: cała ekipa podejrzewana jest na razie o pięć napadów.  Trzy z nich zdarzyły się w zeszłym roku. Za każdym razem był to inny obiekt :   sklep z zabawkami,  cukiernia,  sklep spożywczy, kantor i jubiler.
Sebastian: za każdym razem są oni dobrze przygotowani.  Pierwsze podejrzenia odnośnie tego, że mamy kreta zrodziły się, gdy chcieliśmy trzykrotnie zatrzymywać Szczeciniaka, to on   za każdym razem znikał, a stan pomieszczenia wskazywał na to, że przebywał tam niedawno, ostatnio  zostawił tam nietknięte jedzenie na stole.
Agnieszka: tu wy jesteście, wszędzie was szukam. Dzwonili ze szpitala. Wojciech Ridecki nie żyje.  Zginął od tej rany postrzałowej.
Aśka: cholera.
Ania: może to cienki pomysł, ale  sama już nie wiem. Może Martyna dowiedziała się, że  Wojciech  brał udział w tym napadzie, to do niej strzelił.
Rafał: ale Anka, to pozbawione sensu. Potem sam miałby się postrzelić, tylko na tyle skutecznie, żeby potem umrzeć na stole operacyjnym?
Bartek:     niedaleko lasku w okolicach Brzezińskiego, ktoś ukradł  jakiejś parce samochód.  Jest niestety jedna ofiara.
Aśka: cholera..
11:20.   Miejsce zdarzenia.
Oprócz komisarzy na miejscu jest ekipa techników i lekarz sądowy.
policjant: ofiarą jest Weronika Kozarzewska, 22 lata. Zginęła od strzału w głowę.
Aśka: kto nas wezwał?
 mężczyzna: ja.
Aśka: pana godność?
mężczyzna: Marek Sitarski.
Aśka:  proszę podać markę i numery rejestracyjne samochodu.
Sitaski:  zielony Renault Megane,  WA 3909. Warszawskie blachy. Rozpoznałem tych ludzi, to  był ten bandyta, którego portret daliście do mediów.
Seba wyciągnął krótkofalówkę:
- Do wszystkich jednostek!   Szczeciniak i jego pomagierzy poruszają się zielonym Renault Megane o numerach WA 3909, powtarzam, Szczeciniak  porusza się wraz z koleżkami  zielonym Megane o numerach WA 3909!  Nie wiemy niestety,  jaką trasą się poruszają.
00: przyjąłem.    Obstawiamy wszystkie wylotówki.
- ma się rozumieć.
Aśka: niech pan teraz powie, jak to było.
Sitarski: zatrzymał nas pewien mężczyzna.   Wydawał mi się być on znajomy, teraz już wiem, że to ten Szczeciniak czy jak mu tam.   Machał rękoma, że niby potrzebuje pomocy. Zatrzymałem się, a tu nagle wyskoczyło dwóch oprychów, wywaliło mnie i Weronikę z samochodu i wtedy....
Aśka: Weronika wtedy  dostała w głowę?
Sitarski: nie! Weronika zerwała kominiarkę jednemu z gości i wtedy ten trzeci, Szczeciniak  strzelił.  Dlaczego akurat ona?!
                             Trzy godziny później.
Szpital.
Komisarze zjawiają się w szpitalu, dostali bowiem wiadomość, iż Martyna Kalińska odzyskała przytomność.
Ania: to może my z Aśką wejdziemy, a wy pogadacie z lekarzem?
 Rafał: niech będzie..
Kobiety weszły do sali. Seba z Rafałem zaczepili lekarza.
Rafał: doktorze, co z Martyną Kalińską? Jak się ona czuje?
lekarz:   została postrzelona w brzuch, ale jej życiu nie zagraża raczej niebezpieczeństwo.  Jest trochę słaba, ale  sądzę, że do poniedziałku  ją wypiszemy, jeśli  jej  stan się nie pogorszy.
W tym samym czasie,  Ania i Aśka rozmawiają z Martyną Kalińską.
Aśka: jak do tego doszło?
Martyna:  krótko przed 7:00 wpadło  na stację trzech facetów.   Byli to na pewno ci napastnicy z wtorku.    Początkowo myślałam, że to  jacyś klienci, bo nie mieli kominiarek, ale zaraz po wejściu je założyli. Nie zdążyłam nawet im się przyjrzeć.  Jeden z nich strzelił do mnie.  Upadłam. Kątem oka, widziałam, że Wojtek próbował  uciec na zaplecze, ale za nim pobiegli. Zanim straciłam przytomność, usłyszałam strzał. Powiedzcie mi, co z Wojtkiem?
Ania: Wojtek nie żyje.  Zginął od trzech   strzałów.
Martyna: kamery nic nie mogły zarejestrować, bo się wczoraj wszystkie zepsuły.
Ania:  ustaliliśmy, że pani chłopak brał udział w napadzie na  kantor.
Martyna: Wojtek  i napad na kantor? Toć to do niego nie podobne. Mogłyby panie już wyjść? Chciałabym się zdrzemnąć.
Aśka: oczywiście, proszę szybko wrócić do zdrowia.
                                           Piątek, 10:40
Komenda.
Aśka:  świetnie, teraz  stoimy  w martwym punkcie. Nie wiemy gdzie są Szczeciniak i jego ludzie. Nie wiemy, czy kolejny napad szykują, nie mamy po prostu nic.
Sebastian:  a ja uruchomiłem wszystkich swoich informatorów. Może tą drogą coś się ustali..
Rafał: może..
Ania: rozmawiałam z Justyną...
Rafał: i co u niej?
Ania: nieciekawie.  5 dni temu została potrącona przez samochód. Jej nie stało się nic poważnego, ale dziecko niestety....
Sebastian: dlaczego los jej nie oszczędza? A jak ona to znosi?
 Ania: prosiła, żeby  nie dzwonić do niej z wyrazami współczucia. Niby jest silna, ale widać, a raczej słychać, że strasznie to przeżywa.
Rafał: a jak Tomek?
Sebastian: dzisiaj o 8:00 miał przesłuchanie. Prokurator chce mu stawiać zarzuty.
Rafał: kurwa.
Bartek: słuchajcie, był kolejny napad! Bank na Kamiennej! Trzy ofiary.
Rafał:  jeszcze tego brakowało...
 30 minut później.  Miejsce napadu.
  policjant:   ofiarami są Katarzyna Rygielak, Anna Grawelska  i Mariusz Litowski. Dwie kasjerki i ochroniarz.
Ania: a kamery coś zarejestrowały?
policjant: coś ty. Zepsute są.
Komisarze poszli do Adama.
Adam: wszyscy zginęli od strzału w tył głowy.
Aśka: cholera.  Mamy jakieś ślady?
technik: żadnych. Nawet łuski zabrali.
Aśka: zawodowi pieprzeńcy..
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
- Tak, Bartek? Co?! Dobra, dzięki ! Masz duże piwo, co ja gadam, dwa piwa!
Ania: a ty znowu o piwie. Co jest?
Rafał: patrol namierzył  zielonego Megane, którym porusza się Szczeciniak i jego banda przygłupów.  Znajduje się obecnie na skrzyżowaniu ulic Wielickiej i Bielewskiej.
Ania: no to jedziemy.
 11:50. Trwa pościg za    sprawcami napadów.
Aśka:   dokąd oni jadą, cholera jasna?
 Ania: kierują się chyba na jakieś forty.
Rafał:ale po co właśnie tam?
 Ania: no  w okolicy jest tylko jedna rudera.
 00: W27 dla 00!
Aśka: W27, zgłaszam się..
00: Szczeciniak i jego ludzie, kierują się   na forty w pobliżu Rakowskiego.  Co mamy robić?
Aśka: czekajcie tam na nas!   Trzeba będzie opracować plan.
00: Przyjąłem.
 20 minut później. Forty
Przed ruderą, komisarze śledzą plan budynku.
Sebastian: znam te forty.  Są dwa wejścia. Jest pełno różnych pakamer.  Anka, Bartek,  Agnieszka, idziecie ze mną!  Rafał,Tomek, ruszacie z Aśką! Wchodzimy dwoma wejściami.
Aśka: no dobra. Ruszamy.
 Weszli w głąb ruin.  W jednej z pakamer Aśka i jej ekipa ujrzeli   członków gangu.  Przestępcy nie spodziewali się zatrzymania.   Aśka, Rafał i Tomek skuli  ich. Brakowało jednak kreta.
Aśka: leżysz! Jak się nazywa wasz czwarty człowiek?!
 Szczeciniak: gówno ci powiem!
Aśka: jak on się nazywa ?!
Szczeciniak: wal się.
Aśka: wyprowadzamy ich.
Wyprowadzili mężczyzn. Ania,  Agnieszka, Bartek i Seba poszukiwali kreta.  Rozdzielili się na dwie ekipy.  W pewnej chwili Sebastian odwrócił się. Ujrzał Anię, która miała broń przyłożoną do głowy.
Darek: jeszcze jeden krok, a odstrzelę suce łeb!
 Sebastian: Darek, wypuść ją!
Darek: chciałbyś. Rzucaj broń i kopnij ją  za siebie.
 Wykonał polecenie. Nie chciał ryzykować życiem koleżanki.
Sebastian: Darek, ty pracujesz w policji.   Wypuść ją, człowieku! Ze względu na naszą znajomość.
Darek: obsługiwałem  tam u was tylko monitoring. Nawet nie wiesz, jaki śmieszny hajs, tam za to u was dają, a tu przynajmniej mam korzyści finansowe!
Sebastian: a po co wrabiałeś w to wszystko Tomka?
Darek: z zemsty. Trzy lata temu  odbił mi kobietę.
Sebastian:   tylko dlatego, że odbił twoją kobietę, postanowiłeś posłać go za kratki?
Darek: właśnie dlatego. Pożegnaj się z nią.
Seba wyjął spod kurtki swoją drugą broń.  Nie zdążył jednak strzelić do Darka, bowiem to  on był szybszy. Trafił.  Komisarz upadł na ziemię. Anka  od razu podbiegła do Seby.  W tym samym czasie, Aśka i jej ekipa  zauważyli uciekającego Darka.  Ten na ich widok strzelił do Bartka.  Asystent   dostał w ramię, a Aśka   puściła w jego kierunku strzał. Mężczyzna upadł.
Aśka: Darek? To byłeś ty ?! Dlaczego?
 Darek:   miałem przynajmniej z tego korzyści finansowe!
Aśka:   teraz poradzisz sobie jakoś bez kasy w więzieniu...
 Rafał dostrzegł w oddali Ankę i Sebę.  Okazało się, że Sebastian dostał w bok.
Anka: Seba jest ranny. Dzwońcie na pogotowie.
Rafał: już wezwaliśmy.  Zaraz będzie też radiowóz...
                                     Wyrok:
 Andrzej ,,Szczeciniak'' Szczeciński, Jarosław ,, Jaro'' Stec i Marek ,,Janek'' Janowiec zostali skazani na dożywocie.
Dariusz Szamanka został skazany  na 15 lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Tym śledztwem, kończę swoją blogową karierę. Dziękuję wszystkim, którzy śledzili ją od początku do końca.  Chcę podziękować także tym, którzy wpadli tu i zostawili chociaż jeden komentarz. Także tym, którzy nie  zostawili żadnego.  Dotychczas ukazało się 149 scenów. Wliczając ten dzisiejszy -150. Uznałem, że lepiej jest zakończyć działalność wtedy, gdy potencjał jeszcze jest. Jeszcze raz dziękuję.

sobota, 7 grudnia 2013

Na dwa fronty

                                                   Wtorek, 17:30
Doszło do napadu na stację benzynową. Śledztwo rozpoczynają Ania i Rafał.  Przed budynkiem, stoi współwłaścicielka.
Martyna:  dobrze, że jesteście. Martyna  Kalińska. Prowadzę wraz z narzeczonym tą stację  benzynową.
Ania: są jacyś ranni?
Martyna:  tylko mój narzeczony.   Wojtek  dostał w ramię, ale okropnie krwawi. Dzwoniłam nawet na pogotowie, ale  jeszcze nie przyjechali...
 W tej samej chwili nadjechało pogotowie.
ratownik medyczny: gdzie jest ranny?
Martyna: tam w środku.   Pomóżcie mu...
Wszyscy weszli do stacji.  Komisarze postanowili  przesłuchać współwłaścicielkę. Kobieta w dalszym ciągu płacze, nie potrafi się uspokoić.
Ania: była pani wtedy  na stacji?
Martyna: tak.
Rafał: spokojnie, po kolei,  jak doszło do napadu?
Martyna:    około 16:50, weszło trzech zamaskowanych typów. Dwóch z nich przyłożyło mi i klientowi broń do głowy, a Wojtek miał dać im utarg z zeszłego tygodnia.  Spełnił te żądania, a potem ci go postrzelili i uciekli z utargiem. Zaraz potem klient zwiał, a ja zadzwoniłam po was..
Rafał: moglibyśmy zobaczyć monitoring?
Martyna: oczywiście.
Komisarze zobaczyli nagranie. Wyglądało to dokładnie tak jak  opisała Martyna Kalińska. Niestety komisarze nie wiedzą, jakim pojazdem poruszają się napastnicy. Ania i Rafał wyszli z stacji. Okazało się, że ktoś obserwował budynek.
Rafał: ej kolego, co tu robisz?
Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Ania złapała go po   chwili.
Ania: kolega zadał ci pytanie. Może łaskawie odpowiesz?
mężczyzna: nie.
Ania:  to na komendzie sobie porozmawiamy, łaskawco.
22:20. Trwa przesłuchanie  mężczyzny, który obserwował stację benzynową, w której doszło do napadu.
Ania: panie Krzysztofie Arszański,  chce pan sobie do końca życie zniszczyć?
Arszański: może..
Rafał: napadłeś wraz ze swoimi kompanami na tą stację ,  wzięliście dwóch zakładników, potem postrzeliłeś współwłaściciela. Dlaczego?
Arszański: w to już mnie nie wrobicie.
Ania: więc słucham, co robiłeś dzisiaj  około 16:50?
Arszański: byłem w supermarkecie.
Ania: kto to potwierdzi?
Arszański: kierowcy, których mijałem w drodze do supermarketu,  klienci w sklepie, pani kasjerka oraz sympatyczna pani z ochrony...
Rafał: Arszański, przestań gadać z nami jak z jakimiś idiotami. Kim byli twoi wspólnicy? Nazwiska, adresy!
Arszański:  to nie byłem ja do cholery!
Rafał: widzisz, pogadałbyś z nami na miejscu, byłbyś wolny. Po co poszedłeś na tą stację?
Arszański: chciałem zobaczyć jak wy pracujecie. To wszystko.
Ania:   Arszański, mogłeś nam powiedzieć to od razu, a nie uciekać. Nie ma co, kilka godzin śledztwa, poszło przez ciebie w dym.    Jesteś wolny.
                                            Środa, 11:45
Komisarze pojechali  na stację benzynową, w której doszło do napadu. Chcą przesłuchać Wojciecha Rideckiego- współwłaściciela stacji.
Wojciech: państwo prowadzą sprawę tego wczorajszego napadu?
Ania: tak.  Mamy do pana kilka pytań.
Wojciech: słucham.
Rafał:  przejrzeliśmy jeszcze raz to nagranie i zaintrygowała nas jedna rzecz.   Nie nacisnął pan alarmu, który macie założony na wypadek napadu. Dlaczego?
Wojciech: nie chciałem ryzykować życiem Martyny,  w końcu  mam już właściwie tylko ją.  Zmusili mnie do oddania utargu, zrobiłem to, bo zabiłby Martynę..
Rafał:  doskonale rozumiemy,  oddał pan ten utarg i   jeden z napastników strzelił do pana. Rozpoznał pan któregoś z napastników?
Wojciech: niestety nie, przepraszam.
 13:30. Komenda.
Aśka: cześć.   Stary włączył nas do waszej sprawy.  Mieliśmy jakiś miesiąc temu napad na kantor. Schemat działania podobny. Trzech sprawców, jeden celuje do  sprzedawcy, dwaj pozostali  wzięli dwóch zakładników, zmuszając  sprzedawcę  do oddania pieniędzy.
Rafał: jacyś podejrzani czy też punkt zaczepienia?
Sebastian: podejrzewamy, że za tymi napadami stoją ludzie Szczeciniaka.
Bartek:   jedźcie na Żołnierską! Był kolejny napad.  Jubiler.  Jest jedna ofiara.
Ania: cholera...
14:10. Jubiler na Żołnierskiej.
Na miejscu jest już ekipa techników.
policjant: cześć. Ofiarą jest Wiktor Walas,  30 lat. W środku jest  młoda kobieta. Została wzięta na zakładniczkę. Napastnicy ukradli  jakieś 2000 zł i  praktycznie całą biżuterię. Jej wartość szacuje się na kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset tysięcy.
Aśka: dobra, ja idę przejrzeć monitoring.
Ania: jasne.
Rafał: ej, co tam w rogu jest? Pistolet? [ podniósł leżący przedmiot]
Sebastian: Mariusz, zabezpieczyć ten pistolet!
Mariusz: jasne.
                 ***
Adam: no cześć wam. Zamordowany miał pecha. Dwa strzały, jeden przeciął tętnicę szyjny, a drugi obojczykową. Szybko się wykrwawił.
Rafał: zawodowiec?
Adam: najprawdopodobniej.
Sebastian: nie pasuje mi tylko ten pistolet zostawiony  w rogu.  Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam: około 13:00.
Rafał: no dobra, Seba, musimy do jego  domu jeszcze podjechać.
Sebastian: ok.
14:35. Dom  ofiary.
matka Wiktora Walasa wpuściła komisarzy do środka.
 matka: a kim państwo są?
Sebastian: Policja. Wątroba i Kopacz. Wiktor Walas, to pani syn?
matka: tak.
Rafał: mamy złą wiadomość. Pani syn nie żyje.
matka: jak do tego doszło?
Sebastian: doszło do napadu na sklep jubilerski, który prowadzi pani syn.  Dostał 2 kule, które uszkodziły tętnice.
matka: proszę oszczędzić mi szczegółów. Nie wiem, kto mógłby go skrzywdzić. To był taki dobry człowiek. Mogłabym zostać sama?
Sebastian: no dobrze.. do widzenia..
  15:05. Rafał i Sebastian wracają na miejsce napadu na sklep jubilerski. Ania rozpoczyna przesłuchanie zakładniczki.  Kobieta dopiero teraz się uspokoiła.
Ania: teraz spokojnie i po kolei,  jak doszło do tego napadu?
kobieta: chciałam kupić siostrze pierścionek na urodziny.   W pewnej chwili, poczułam szarpnięcie, chwilę później poczułam broń przy głowie. A potem... potem...  ktoś zabił tego  sprzedawcę na moich oczach, a oni uciekli. Było ich trzech, dwóch mnie trzymało, a  trzeci celował do niego, aż  w końcu zabił..
Ania: potem pani zadzwoniła na policję, tak?
kobieta: tak. To już wszystko?
Ania: na razie tak, ale będziemy w kontakcie..
17:20. Komenda.
Aśka:  coś mi nie pasuje w tym wszystkim.  Próbowaliśmy zatrzymać  w ciągu tego miesiąca ludzi Szczeciniaka już trzy razy i za każdym razem nagle zmieniali metę. Podejrzane.
Rafał:  sądzę, że w związku z tym możemy mieć kreta.  Kto wiedział o tej akcji?
Aśka: praktycznie wszyscy.  Aga na bank odpada, bo  pracuje tu dopiero od  10 dni.
Do pomieszczenia weszła wspomniana asystentka.
 Agnieszka:  z tej broni, którą znaleźliście w tym sklepie jubilerskim, zastrzelono Wiktora Walasa.
Sebastian: to raczej było do przewidzenia..
Agnieszka: ale nie wiesz jednego Sebastian. To jest broń Tomka.
Aśka: co takiego?
Agnieszka:     no z broni Tomka zastrzelono tego Wiktoria Walasa. Został jakieś 10 minut temu aresztowany przez wewnętrznych.  Tomek twierdzi, że ktoś mu ukradł broń.
 Sebastian: no, a gdyby nawet jeśli Tomek miałby za tym stać, co wiadomo, że nie jest prawdą, to dlaczego  zostawiałby pistolet? I to jeszcze z odciskami? Ewidentnie ktoś go wrabia.
Agnieszka: powiedz to samo wewnętrznym..
                        W tym samym czasie.
Kryjówka Szczeciniaka.
Szczeciniak  właśnie  słuchał muzyki na słuchawkach. Do jego gabinetu wpadł jak strzała jeden z jego wspólników.
Szczeciniak: czego?! Nawet chwili spokoju już mieć nie można!
Jaro: szefie,  jest telefon.
Przestępca wziął od mężczyzny telefon.
- Halo?
-  szefie, aresztowali tego asystencika jakieś 10 minut temu na komisariacie. Można rzec, że  wszystko idzie zgodnie z planem...
Rozłączył się. Teraz nie było już wątpliwości, że w komendzie znajduje się kret....