środa, 25 marca 2015

Niebezpieczny podstęp

                                              Poniedziałek, 4:30

Bartek  jest w trakcie dyżuru. Pełnił go właściwie z Agnieszką, ale ona się źle poczuła i wyszła po jego usilnych prośbach po dwudziestej trzeciej. Ta noc zapowiadała się jako straszliwie monotonna. Asystent był w sumie na taką sytuację przygotowany. Rozwiązał już chyba siedem krzyżówek, oraz zapijał herbatą już kolejną paczkę chipsów, które zjadł. W pewnej chwili rozległ się  jego telefon. Odebrał połączenie.
Bartek:  halo?
głos: dzień dobry, ja chciałam zamówić pizzę.
Bartek: ale to nie jest pizzeria. Pomyliła się pani.
głos:  poproszę dużą Margaritę na grubym cieście.
Bartek: proszę pani,  ja nie pracuję w pizzerii. Jestem policjantem.
głos:  tak, ja wiem. Poproszę jeszcze  hamburgera i gyrosa.
Bartek:  to może inaczej. Grozi pani niebezpieczeństwo?
głos: tak...
Bartek: dobrze, zaraz przyjadę. Proszę podać adres.
głos: Krzywoustego 38.
Bartek: zaraz będę
5:20. Dom, w którym mieszka dziewczyna, która dzwoniła do Bartka.
Asystent właśnie dojechał pod budynek. Wyciągnął broń i pewnym krokiem wszedł do środka.
Bartek: policja. Gdzie pani jest?
 Odpowiedział mu jedynie cichy jęk. Wszedł do salonu. Ujrzał tam związaną dziewczynę. Miała ona długie blond włosy i być może miała około 25- 27 lat.  Tuż za nią stał mężczyzna, który  trzymał nóż przy jej gardle.
mężczyzna: jesteś sam?
Bartek: tak. Puść ją!
mężczyzna: zabiję ją!  Rzuć broń!
Bartek: puść ją. Ona nic ci nie zrobiła, człowieku.
mężczyzna: chcesz mieć  ją na sumieniu? Rzucaj tą broń!
Rzucił broń i cofnął się o trzy kroki.
mężczyzna:  wyciągnij baterię z telefonu i rzuć ją w moim kierunku. Telefon też.
Asystent wyjął go z kieszeni  i zrobił to, co kazał mu porywacz.
mężczyzna: grzeczny chłopiec,  a Margarita gdzie? Nie przyjechała?
W  tej samej chwili Bartek dostał w głowę. Stracił przytomność...
9:30. Komenda.
Stary zwołał zebranie.
Aśka: szefie, co jest grane?
 Stary:  disco polo w radiu, Czechowska.  Wasz kolega, Bartosz Armatys postanowił najwidoczniej porzucić swoje stanowisko.  Opuścił komendę dokładnie o 4:38  i ruszył w bliżej nieznanym kierunku.
Rafał: może dostał jakieś zgłoszenie?
Stary: nie.  Zleciłem już sprawdzenie bilingów z  telefonu w biurze asystentów oraz  z waszych  biur. Nie było tej nocy żadnego zgłoszenia. Pani Falecka pełniła ten dyżur z Bartoszem. Nie próbowała go pani zatrzymać?
 Agnieszka:   źle się poczułam i wyszłam po 23:00. Bartek powiedział, że się wszystkim sam zajmie.
Stary: ale nie zajął! Ludzie, czy ja do cholery muszę z wami nawet na dyżurach siedzieć?!  Ponadto jego telefon jest cały czas wyłączony.
 Sebastian: być może coś się stało. Trzeba to sprawdzić.
W tej samej chwili, do biura wszedł Tomek.
Tomek: szefie, przyszło do nas zgłoszenie porwania sześcioletniego chłopca. Mieszka on z rodzicami na Gwiaździstej 77.
Stary:  dobrze. Rafał i Anka, wy to weźmiecie. Czechowska i jej panicz pojadą   sprawdzić okolicę, jeśli tak bardzo tego pragną. Jeśli znajdziecie Bartosza, to sam mu udzielę odpowiedniej kary. Odmaszerować!
10:40. Aśka i Sebastian dotarli do miejsca, gdzie Bartek zostawił samochód.
Aśka: nasz GPS jak zwykle niezawodny.
Sebastian: niezawodna to była pani z pobocza, a nie to twoje durne urządzenie. Chodź, idziemy do środka.
Aśka: tak jest.
 Weszli. Na wprost znajdowało się wejście od salonu, więc  od niego zaczęli.
Aśka: Seba, jest broń i telefon Bartka.
Sebastian: wyciągnęli baterię, więc nie mogliśmy zlokalizować telefonu. Czyli co, porwanie?
Aśka: i to podwójne.
Sebastian:   idę zobaczyć skrzynkę na listy. Może są jakieś listy i ustalimy kto tu mieszka.
Aśka: jasne, idź. Ja sprawdzę resztę domu.
 Poszedł, po kilku minutach wrócił.
Aśka: i co?
Sebastian: nic. Pusta skrzynka.
Aśka: a ja znalazłam jej paszport. Karolina Gawińska, 28 lat.
Sebastian: ładna dziewczyna. Nie to co ty.
Aśka: ty masz żonę, pamiętaj.   Musimy rozpytać też wśród sąsiadów.
                           W tym samym czasie
Bartek właśnie się obudził. Bolała go głowa od uderzenia. Szybko doszedł jednak do siebie.  Byli skuci razem kilkoma kompletami kajdanek oraz mieli związane nogi. Właściwie w ten sposób żadne ''numery'' nie mogły przejść.
dziewczyna: nic panu nie jest?
Bartek: spędzimy trochę czasu razem, więc przejdźmy lepiej na ty. Bartek.
dziewczyna: Karolina. Przepraszam, wpędziłam cię tylko w tarapaty.
Bartek: swoją drogą to bardzo sprytna jesteś. Chcieli ci coś zrobić?
Karolina: włamali się do mojego domu. Nakryłam ich na tym. Udało mi się uciec do łazienki, zamknęłam drzwi na klucz i zadzwoniłam do ciebie. Zaraz po skończonej rozmowie, jeden z nich wyważył drzwi i siłą wziął mnie do tego salonu i powiedział, że będziemy razem na ciebie czekać. Może cię też zastanawiać, skąd mam akurat twój prywatny numer. Przyjaciółka mi go dała, mówiła, że jesteś człowiek zaufany i że w razie kłopotów pomożesz.
Bartek: a jak się nazywa ta przyjaciółka?
Karolina: Marta Kosiniecka.
Bartek:  o proszę, to już nawet wspólnych znajomych mamy. Co u niej?
Karolina: ma trójkę dzieci, ale wychowuje je samotnie, bo ją facet lał.
W tej samej chwili do  budynku wszedł porywacz.
porywacz: widzę, że się nieźle dogadujecie.  Delektujcie się swoją obecnością, bo to są wasze ostatnie godziny życia...
Bartek: dlaczego to robisz?
porywacz:  bo mam taki kaprys. Teraz zabiję jedno z was.  Zaraz wylosuję, które zginie. Wypadnie orzeł, ginie dziewczyna, reszka, ginie bohater.
Rzucił monetą.
porywacz:  możesz już się pożegnać ze swoim aniołem stróżem, bo to  ty giniesz...
Bartek: poczekaj! Zostaw ją żywą, weź mnie!
porywacz: hmmm...  zostawię ją żywą, ale ty bohaterze musisz złamać prawo.  Jeśli się wycofasz, to nie tylko ty zginiesz, ale ona też.
11:15. Komenda.
 Stary: macie już coś konkretnego?
Aśka:  póki co, mamy pewność, że Bartek został porwany razem z właścicielką tamtego mieszkania, do którego on pojechał.
Stary: sądzicie, że mógł dostać od niej jakieś zgłoszenie?
Sebastian: może nawet i tak być. Technicy są w domu  Karoliny Gawińskiej  i  pobierają odciski palców. Być może  zachowały się tam też i odciski porywaczy. Musimy czekać.
 Stary:  oby nie trwało to za długo.
                    W tym samym czasie
porywacz: chyba już można cię wtajemniczyć. Dokonacie z nami  napadu na jubilera.
Bartek:  że co?!
porywacz2: grzeczniej! Chyba, że chcesz, aby dziewczyna zginęła! Wchodzisz w to? Pamiętaj, to wasza szansa.
Bartek: no dobra, wchodzę.
porywacz:  abyś nie wywinął jakiegoś numeru, damy ci jedynie atrapę broni, żeby i nie kusiło,  to dziewczynie założymy ładunki wybuchowe. Poza tym wszystko jest przygotowane. Kominiarki, plany budynku i pojazd do ucieczki. Ponadto postaramy się, aby odbyło się to bez ofiar i w miarę bezszelestnie.
porywacz2: dobra. O której wyruszamy?
porywacz: na dwie godziny przed zamknięciem.  Plan jest taki: tuż przy drzwiach stoi ochroniarz. Biorę go na zakładnika.  Nasza dziewczynka będzie grzecznie pilnować klientów,  a Bartas i  Łysy   porozbijacie  gabloty z biżuterią oraz zwijacie całą kasę. Wszystko chcemy rozegrać w ciągu  4 minut. Łatwy skok.
Karolina:  a wy jesteście pewni, że to się uda?
porywacz: o ile nie będziecie nam odwalać numerów, to tak.  O 15:00 wyjeżdżamy stąd, aby na 15:50 być na miejscu.
14:40. Komenda.
Tomek:  mamy szczęście. W mieszkaniu Gawińskiej chłopcy znaleźli odciski palców porywaczy, ale tylko jednego z nich mamy w bazie.
Aśka: jak się nazywa?
Tomek: Albrecht Kotka.
Aśka: Tomek, przestań sobie robić jaja.
Tomek: to nie są żadne jaja, on się tak na serio nazywa.
Aśka: no dobra.
Wpisała w bazę odpowiednie nazwisko.
 Sebastian: jest.   35 lat, karany osiem lat temu za  pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
 Aśka: mamy jego adres?
Sebastian: tak. Żyrardowska 14.
Aśka: no to jedziemy. Dzięki Tomaszku.
 15:20. Dom, w którym mieszka jeden z porywaczy.
Komisarzom drzwi otworzyła jakaś kobieta.
kobieta: tak?
Aśka: dzień dobry. Szukamy Albrechta Kotki.
kobieta: no Albrecht mieszka tu, ale nie ma go teraz.
Sebastian: a pani kim jest? Jego żoną? siostrą?
kobieta: kuzynką. Przyjechałam tu trzy miesiące temu do pracy, a nie miałam gdzie mieszkać. Albrecht powiedział, że mogę u niego pomieszkać ile będę chciała.
Sebastian: a moglibyśmy rozejrzeć się   po pokoju Albrechta?
 kobieta: nie wiem po co, ale proszę.
 Weszli do jego pokoju. Od razu zaczęli  go przeszukiwać.
Aśka: i co masz coś?
Sebastian: nic a nic.
Aśka: ja też.
W pewnej chwili  Seba wyciągnął jedną z książek.   W środku znalazł kilkanaście zdjęć.
Aśka: co to za fotki?
Sebastian: Kotka  obserwował wcześniej Karolinę Gawińską.
Aśka: czyli skurwiel planował wcześniej to włamanie, chociaż w sumie i tak często jest.
Sebastian: no dobra.  Wychodzimy.
15:55. W tym samym czasie, Bartek i Karolina wraz z porywaczami są już pod sklepem jubilerskim, na który mają napaść.
 Albrecht: wszyscy gotowi?
Bartek: gotowi.
Albrecht: dobra,  ja i Gawińska wchodzę, wy tuż za nami.
Weszli do budynku. Albrecht  wziął ochroniarza na zakładnika.
 Karolina: to jest napad!   Łapy z dala od alarmu!
Albrecht : pakować kasę albo  ten bodyguard zginie!
 Kasjerka zaczęła pakować pieniądze.  W tym czasie  Karolina pilnowała klientów, a Bartek i Łysy rozbijali właśnie gabloty i brali z nich biżuterię. Gdy już to zrobili ,  plan zaczął się wyraźnie komplikować.  Drugi z porywaczy strzelił w kierunku Albrechta, jednak ten stał za ochroniarzem i  to on dostał śmiertelny pocisk.
Albrecht: kurwa, jebany frajerze, miało nie  być ofiar!
Strzelił do niego. Potraktował to jako zdradę.
Albrecht: co z nim?
Bartek: zabiłeś go. Co teraz robimy?
Albrecht: wychodzimy.  Gazem!
                                                                Ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 12 marca 2015

Czarna postać II

17:20.  Na komisariat przyszedł Marek Kaliszewski- mąż Igi.
Marek: słuchajcie, ale to jest pewne, że Iga została porwana?
Ania: niestety tak. Ktoś zadzwonił do Rafała z tą informacją. 10 minut później zadzwoniła sama Iga, ale rozmowa trwała zaledwie kilka sekund.
Marek: proszę was, znajdźcie ją. Ja mam z nią czwórkę dzieci.
Rafał: znajdziemy, możesz być o to spokojny. Mam do ciebie właściwie jedno pytanie. Zauważyłeś może, aby Iga chodziła w ostatnim czasie jakaś rozdrażniona, podenerwowana?
Marek: a coś ty.  Promieniała radością w ostatnim czasie. Zaczęło nam się znowu układać, byliśmy na nowo szczęśliwą rodziną, a teraz jakiś skurwiel ma to zburzyć. Tylko proszę, znajdźcie ją....
Rafał: Marek, spokojnie. Znasz nas przecież nie od  dzisiaj. Znajdziemy. Żywą i w jednym kawałku, masz tu moje słowo.  Jak czegoś się tylko dowiemy, od razu do ciebie zadzwonimy...
Marek: ok, będę czekać na jakiekolwiek wieści. Trzymajcie się, cześć.
Ania: cześć.
 Wyszedł z biura. Po chwili do pomieszczenia wszedł Tomek.
Rafał:  masz coś dla nas?
Tomek: tak.  Dwie rzeczy. Ewelina Bazarska zgłosiła w końcu przemoc w rodzinie, a druga sprawa jest taka, że Bazarski wrócił. Sąsiadka dzwoniła, że mąż ją leje.
Ania: nie przydzieliliście jej ochrony?!
Tomek: nie zdążyliśmy.
Ania: cholera!
 18:05. Dom Bazarskich
Słychać było już odgłosy awantury przy wejściu na podwórko.
 Rafał:  wzywamy wsparcie?
Ania: on ją tam zatłucze, nie ma czasu. Wchodzimy!
 Rafał otworzył drzwi do domu.  Komisarze ruszyli w kierunku kuchni, z której dobiegały krzyki.
Rafał: policja! Bazarski, klękaj i łapy na kark! Na kark te łapy!
Mężczyzna wykonał polecenie. Nie stawiał żadnych oporów.
Ania:  jesteś aresztowany pod zarzutem zabójstwa swojego syna oraz znęcania się nad rodziną.
 23:15. Trwa przesłuchanie  Huberta Bazarskiego - ojca  zabitego chłopca.
Ania: Bazarski, pytam ostatni raz. Co robiłeś wczoraj   w okolicach 16:00?
Hubert: byłem w Anglii.
Ania:  kłamstwo. Sprawdziliśmy to,  w ostatniej chwili dostałeś telefon od szefa, że masz przyjechać w przyszłym tygodniu, a byłeś już wtedy na lotnisku. Mam twoje bilingi, o godzinie 13:47 dostałeś  połączenie od szefa, a samolot miałeś o 14:40. Gdzie byłeś?
Hubert: no dobra, byłem na tym lotnisku.  Odebrałem bagaż i pojechałem do  brata.
Ania:  sprawdzimy to sobie. Adres.
Hubert: Zródlana 21 B/19.
Rafał:  załóżmy, że tak było. Kto w takim razie mógł zabić Igora?
Hubert: tego nie wiem. To dobry dzieciak był.
Rafał: dobry dzieciak, którego skurwielu lałeś bez powodu. Na żonę też wielokrotnie rękę podniosłeś.
Hubert: do tego się przyznaję. Może wyda wam się to dziwne, ale kocham  swoją rodzinę.
Ania: dziwny sposób okazywania miłości, nie uważasz? Póki co zostanie ci postawiony zarzut znęcania się nad rodziną. Teraz  idziesz do celi.
                        Środa, 8:50
Kryjówka porywacza.
Iga  obudziła się kilka minut temu.  Widziała jedynie ciemność.  W pewnej chwili oślepiło ją światło bijące z latarki. W tym opuszczonym domu prawdopodobnie nie było prądu. Ujrzała postać idącą w jej kierunku.
Iga:   czego ty właściwie chcesz?
porywacz:  trzeba było nie węszyć. Warto było?
Iga: prędzej czy później cię znajdą.
porywacz: prędzej to znajdą ciebie martwą. Krzyczeć możesz sobie do woli, nikt cię tu nie usłyszy.
W tej samej chwili przypalił na jej ramieniu papierosa.
porywacz: mam jeszcze cały wagon fajek, także dużo takich znaczków będziesz jeszcze miała.
9:00. W tym samym czasie, Rafał przesłuchuje Andrzeja Krawca.
 Rafał:  udało nam się sprawdzić twoje alibi. Bardzo mi przykro, ale kłamałeś. Nie było ciebie w żadnym klubie bilardowym. Uciekałeś przed  policjantką.  Gdzie byłeś  w poniedziałek  około godziny  16:00? A może poszedłeś do Igora Bazarskiego, pozazdrościłeś mu wygranej i postanowiłeś odebrać nagrodę, a przedtem zadałeś mu pięć ciosów nożem. Tak było ?!
Andrzej: poniekąd.
Rafał:  czyli go zabiłeś?
Andrzej:  byłem u niego w domu, ale sam mnie tam zaprosił.  Kumplowałem się z nim.
Rafał:  i ja mam w to uwierzyć?
Andrzej: prawdę mówię! Poszedłem tam do niego, ale on już leżał na podłodze. Jeszcze żył, charczał. Zmyłem się, bo bałem się, że będzie na mnie.
Rafał: nie udzieliłeś pomocy ofierze. Wiesz ile za to grozi? 3 lata. Coś jeszcze powinienem wiedzieć?
Andrzej: jak wchodziłem  do domu Bazarskich,  widziałem jednego faceta, który stamtąd wychodził.
Rafał:  rozpoznałbyś go?
Andrzej: bez problemu.
Rafał:  to stworzymy portret pamięciowy, ale o   uniknięciu wyroku możesz zapomnieć.
 Po dwóch godzinach, rysownik wyszedł z biura komisarzy.
rysownik: trzymajcie, dosyć dokładny ten portret.
Ania: nie znam tego kolesia.
Rafał: też go nie kojarzę. Dajemy go do mediów?
Ania:   no raczej...
 16:30. Kryjówka porywacza.
Iga:  dlaczego zabiłeś Igora Bazarskiego? Przecież nie jesteś uczestnikiem tego konkursu. Wypuść mnie!
porywacz:  spokój!  Wiesz co, zaserwuję ci   na początek zimny prysznic, potem będzie gorący.  Wieczorem  wypalę na tobie całą paczkę fajek,  a potem zgwałcę.
Iga: ty nie jesteś normalny człowieku...
porywacz: ty też nie będziesz normalna po tym wszystkim.
Oblał ją dwoma wiadrami lodowatej  wody, które wcześniej przygotował.
                   W tym samym czasie
 Agnieszka:  sprawdziliśmy alibi pozostałej trójki  uczestników tego konkursu. Wszystkie potwierdzone. Alibi Bazarskiego także.
Ania:  czyli  z konkursem to nie miało nic wspólnego. Na dodatek kompletnie nic nie mamy.
Agnieszka: trzech podejrzanych wykluczonych, jeden dostanie wyrok za nieudzielenie pomocy.  Jedynie musicie czekać na odzew po publikacji tego portretu.
Ania: niestety.
 Do biura komisarzy wszedł  Mariusz - jeden z techników.
 Mariusz: w  końcu spotykamy się w innych okolicznościach niż miejsce zbrodni.
Ania: co  jest?
Mariusz:    widziałem w mediach ten portret.  Ja znam tego kolesia.
Rafał: skąd?
 Mariusz:  to jest sąsiad Bazarskich. Obserwował nas jak wchodziliśmy do ich domu.
Rafał: co ty dajesz....
 W tej samej chwili, do pomieszczenia wszedł także Tomek.
Tomek: dobrze, że was zastałem. Ewelina Bazarska dzwoniła chwilę temu. Twierdzi, że coś znalazła.
Ania: ok, pojedziemy tam, akurat mamy po drodze. Mariusz, dzięki.
  17:40. Dom Bazarskich.
 matka:  porządkowałam rzeczy Igora i znalazłam to przez przypadek.
Rafał: pamiętnik?
Ania: na to wychodzi. Podaj mi go.
Rafał podał go koleżance. Kobieta od razu zaczęła go czytać. Jeden z wpisów przykuł jej uwagę.
Ania: o matko. Rafał, miałeś rację.
Rafał: co?
Ania:  Rafał, czego ty tu nie rozumiesz?  Igor był molestowany seksualnie przez  tego sąsiada.
Rafał: kurwa, to on jest tą czarną postacią! To on porwał Igę. Pytanie tylko: dlaczego?
Ania: nie wiem, może Iga dowiedziała się, że to on, ale nie zdążyła nam tego powiedzieć?
Rafał: być może...
                          W tym samym czasie
Kryjówka porywacza.
Iga: zostaw mnie! To boli!
Porywacz wypalił już na jej ramionach  chyba osiem papierosów. Sprawiało mu to przyjemność. Wyglądał na być może około  czterdzieści lat, maksymalnie czterdzieści pięć. Był on dosyć otyły, ale  sprawny fizycznie, do słabych nie należał. Mężczyzna  póki co  oblał ją dwoma wiadrami lodowatej wody, godzinę później zrobił to samo, ale już z gorącą wodą.  Psycholog już nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Zaczynała się bać. Liczyła na to, że ją szybko odnajdą - w końcu  była przetrzymywana już przez dobę, która dłużyła jej się niemiłosiernie.
porywacz: jeszcze nie wiesz,Kaliszewska, co dla ciebie przygotowałem. To będzie długa i bolesna śmierć..
Iga: Igora Bazarskiego też zabiłeś. Dlaczego?
porywacz: nie interesuj się. Odkryłaś moją tożsamość, ale swoich kolegów z wydziału na całe szczęście nie zdążyłaś o tym zawiadomić.
Iga: oni cię znajdą szybciej niż myślisz!
porywacz: już się boję.
18:00. Komisarze są w domu  porywacza. Rozmawiają z jego żoną.
Ania: przyszliśmy do pani, bo sytuacja zrobiła się naprawdę fatalna.
żona: a moglibyście przestać owijać w bawełnę, tylko powiedzieć mi o co chodzi?
Ania:  Igor Bazarski był molestowany przez pani męża. Wiedziała pani o tym?
żona: wiedziałam.
Ania: nie zrobiła nic z tym pani? Nie próbowała pani nawet zgłosić tego na policję?
żona: a po co? Na swojego męża miałam donosić? Dzieciom ojca zabierać?
Ania:   jak wspomniałam wcześniej, sytuacja zrobiła się teraz naprawdę fatalna. Pani mąż zabił Igora, a dzień później uprowadził policyjną psycholog, która współpracuje z naszym wydziałem. Nie wiemy nawet, gdzie  może się on ukrywać.
żona: i myślicie, że ja wam o tym powiem?
 Rafał: posłuchaj mnie  kobieto uważnie! Gdyby to tobie zabili dziecko,  a jedyna osoba, która  może pomóc w dotarciu do jego zabójców nie chce nic powiedzieć, aby nie doprowadzić do schwytania zabójcy, powiedz, jak byś się z tym czuła?
żona: to już jest bezczelność! Napiszę na pana skargę!
Rafał: to jak będzie? Gdzie ukrywa się pani mąż?
żona: są dwa miejsca....
19:20. Komisarze sprawdzają jedną z kryjówek. Być może to właśnie tutaj jest przetrzymywana Iga Kaliszewska.
Rafał: jasna cholera, byli tutaj...
Ania: i to jeszcze całkiem niedawno.  Zobacz, pełno niedopałków tu jest.
Rafał: z dziesięć co najmniej.
Ania: dokładnie.
Rafał: ej Anka, a to nie jest czasem sweter Igi? Była w nim we wtorek z rana u nas.
Ania: tak, to ten sam sweter.
Rafał: wzywam techników. Niech zabezpieczą to wszystko.
20:00. Kryjówka porywacza.
Iga cały czas miała związane ręce i nogi.
porywacz: musieliśmy zmienić kryjówkę kochaniutka..
Iga: wypuść mnie człowieku...
porywacz: bardzo chętnie.  Zabiję cię i pójdziesz do bram raju...
Iga: ja mam czwórkę dzieci, wypuść mnie!
porywacz: a ja mam pięć kotów. Chcesz się dłużej licytować? Zamknij mordę. Ostatnie życzenie przed śmiercią?
Iga: chcę zadzwonić do mojego męża i powiedzieć, że go kocham...
porywacz: nie spełnię tego życzenia!  Namierzą nas!
Mówiąc to wyciągnął nóz i wycelował go mniej więcej w serce kobiety. Po chwili namysłu stanął jednak za nią i postanowił od razu poderżnąć jej gardło. Wtedy  do budynku weszli komisarze. Porywacz cały czas trzymał nóż kuchenny przy gardle Igi.
Ania: rzuć ten nóż!
porywacz: kogo ja widzę, policjanci, którzy prowadzą śledztwo w sprawie zabójstwa Igora Bazarskiego. Jak miło, że nas odwiedziliście. Chcecie dołączyć do koleżanki? Nie ma sprawy. Rzucacie bronie albo ona zginie!
Ania: dlaczego zabiłeś Igora Bazarskiego?
porywacz: gówniarz chciał na mnie donieść. Musiałem się go pozbyć!
Ania: ostatni raz mówię, rzuć ten nóż!
Rafał: na twoim miejscu bym jej posłuchał. Rzuć nóż!
porywacz: ok, spokojnie...
 Podniósł ręce do góry i  przestał kryć się za Igą. Stanął on koło krzesła na którym siedziała i ..... wbił jej nóż w brzuch! W tej samej chwili padł strzał, który trafił zabójcę. Okazało się, że to Rafał strzelał.
Rafał: wezwij pogotowie!
Ania:  przyślijcie mi karetkę na  Szymanowskiego 11. Biegiem! Rafał, co z Igą?
Rafał: żyje, ale jest nieprzytomna.
Ania: a  z tym drugim?
Rafał: wyjdzie z tego skurwiel....
                                                                         Wyrok:
Ryszard Samson za molestowanie seksualne nieletniego, zabójstwo Igora Bazarskiego, porwanie Igi Kaliszewskiej oraz usiłowanie jej zabójstwa, został skazany na dożywocie.
Andrzej Krawiec został skazany za nieudzielenie pomocy na karę  1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata.
 Hubert Bazarski został skazany na karę  2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat za znęcanie się nad rodziną.
Ewelina Bazarska rozwiodła się z mężem.
 Iga Kaliszewska przeszła  skomplikowaną operację. Powoli wraca do zdrowia.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

poniedziałek, 9 marca 2015

Czarna postać

                                                     Piątek, 15:30
Komenda.
Rafał: o cześć Iga. I jak tam konkurs?
Iga: rozwiązany. To jest moim zdaniem najlepsza praca.
Pokazała mu pracę.
Rafał: a na czym ten konkurs dokładniej polegał?
Iga: każdy z uczestników miał za zadanie narysować to, co się aktualnie dzieje w jego życiu. Sytuacja tego chłopca mnie martwi.  Wprawdzie nie jest to zgodne  z regulaminem, ale przysłał trzy prace, zresztą kilku innych uczestników też tak zrobiło.
Rafał: wspomniałaś, że sytuacja tego chłopca cię niepokoi. Dlaczego?
Iga: na każdym z tych trzech rysunków widnieje  czarna postać.  Jest to dokładniej mężczyzna. Każdy z uczestników oprócz rysunku miał też dostarczyć nam swoje zdjęcie,tak abyśmy wiedzieli jak on wygląda, żeby nagroda nie trafiła przez pomyłkę do kogoś innego.
Rafał: no rozumiem, a jak nazywa się ten chłopiec, który wygrał?
Iga:  Igor Bazarski, 14 lat.
Rafał: a jaka jest główna nagroda?
Iga: zajęcia  z rysunku poza granicami naszego kraju z najlepszymi artystami zarówno polskimi jak i zagranicznymi, plecak, tablet  oraz  4 bilety na wybrany seans filmowy.  Rafał, mam prośbę, zawiózłbyś mnie tam? Auto mi się jak na złość zepsuło...
Rafał: oczywiście, chodź. Jaki to adres?
Iga: Wierzbowa 10.
19:40. Po wręczeniu nagrody,  Iga i Rafał wracają na komendę.
Iga: nie dowiedzieliśmy się właściwie niczego.
Rafał: no tak. Chłopiec sam kategorycznie zaprzeczył. Twierdził, że to  wytwór jego wyobraźni, ale coś mi  nie gra w tym wszystkim.
Iga: ten jego przerażony wzrok, też to zauważyłam.
Rafał: jutro pojedziemy tam jeszcze raz, chociaż pewnie efekt będzie taki sam...
                             Poniedziałek, 19:05
Trzy dni później. Rafał wraca do domu.
Rafał:  no współczuję ci Ania, kiedy wracasz? Jutro? To świetnie.   Szkoda, że cię nie ma na komendzie od czwartku, ale z wirusami nie wygrasz, zawsze się kogoś uczepią. No zdrowiej mi i po prostu do jutra.  Trzymaj się.
00: W27 dla 00!
Rafał: zgłaszam się...
00:   mamy zabójstwo, ofiarą jest młody chłopiec.
Rafał: przyjąłem, biorę to. Jaki adres?
00: Wierzbowa 10. Ofiara to Igor Bazarski.
Rafał: cholera....
 30 minut później.  Miejsce zabójstwa.
policjant: ofiarą jest Igor..
Rafał: podawałeś mi to w centrali. Adam już jest?
policjant: tak, dokonuje już oględzin.
Rafał: kto go znalazł?
policjant: matka, ale jest w totalnej rozsypce. Ojciec pojechał wczoraj do Anglii, ale już wraca. Będzie jutro.
Rafał: a można spróbować chociaż z matką pogadać?
policjant: nie. Lekarz mówił, że najwcześniej jutro.
 Rafał: jasne, idę do Adama.
policjant: leć.
               ***
Adam: Rafał, a ty sam?
Rafał: tak, Ania jest jeszcze na zwolnieniu. Jutro wraca, ale powiedz mi, co mamy?
Adam: zabójstwo.  Został  czterokrotnie ugodzony nożem. Znałeś go?
Rafał: tak, miałem okazję go poznać.  Kiedy nastąpił zgon?
Adam:  dzisiaj około 16:00.
Rafał: dobra, dzięki. Mariusz, jakieś ślady?
Mariusz: mamy zakrwawiony nóż, ale nie obiecuję, że coś z niego zdejmiemy, bo matka najprawdopodobniej w wyniku szoku wyciągnęła nóż z ciała ofiary.
Rafał: rozumiem.
                          Wtorek, 10:20
Ania: witaj  śpiący królewiczu.
Rafał: no witaj.  Wyleczyłaś się już?
Ania: całkowicie.  Adam przyniósł już raport z sekcji. Zgon nastąpił  tak jak Adam mówił, po 16:00.
Rafał: a coś więcej?
Ania: nic. Pomylił się tylko co do ilości ciosów. Zadano mu pięć ran.
Rafał: rozumiem.  Musimy pogadać z Igą. Być może to zabójstwo ma jakiś związek z tym cholernym konkursem.
Ania: o tym samym pomyślałam. Iga będzie za  15 minut.
Po dwudziestu minutach, Iga była już na komendzie.
Iga: witajcie. Mam dla was tą listę, tak jak prosiliście.
Ania: cześć.  Ile tego?
Iga:  w konkursie brało udział piętnaście osób, ale ograniczycie się do ostatnich pięciu. Ostatnia dziesiątka w ramach nagrody pocieszenia pojechała na zagraniczne wakacje.
 Ania: rozumiem, a jaki jest przedział wiekowy uczestników?
Iga: nieograniczony.   Pierwsza piątka w wieku od 14-23.
Ania: dobra, dzięki.
 Iga: wybaczcie, ale muszę już lecieć. Trzymajcie się.
Rafał: ty też.
 Iga wyszła z biura.
Rafał:  musimy podzielić tych uczestników między asystentów.  My musimy się skupić na tej czarnej postaci i domniemanej przemocy w rodzinie.
12:35. Dom, w którym mieszkał Igor Bazarski.
Drzwi otworzyła komisarzom matka Igora. Wpuściła ich od razu do środka. Kobieta miała ślady pobicia na twarzy.
matka: wiedzą już coś państwo?
Ania: jeszcze nic.  Kto panią tak pobił?
matka: nikt. Spadłam ze schodów.
Ania: pani Ewelino,  to jest klasyczne w takich sytuacjach kłamstwo. Wie pani, ile ja już się tego nasłuchałam?
matka: ale ja naprawdę spadłam ze schodów.
Ania: proszę pani, obrażenia nie sugerują na to, żeby spadła pani z tych schodów.  Kto pani to zrobił? Mąż?
Kobieta pokiwała twierdząco głową. Wiedziała, że nie ma już sensu kryć męża.
Rafał: przyszliśmy do pani w sprawie Igora. Widziała pani kogoś, kto kręcił się tutaj dookoła domu? Może nawet i ktoś mógł Igorowi grozić? Wie pani coś na ten temat?
matka: strasznie dużo pytań pan zadaje, nie wiem. Nie widziałam nikogo.
Rafał: a mogę  rozejrzeć się po pokoju Igora?
matka: proszę, ale nie wiem, czy to wam w czymś pomoże...
 12:45. Ulica Kwiatowa.
W tym samym czasie, Justyna  sprawdza jednego z podejrzanych.
Justyna: uszanowanko, Justyna Woronecka. Mam zaszczyt rozmawiać ze zdobywcą drugiego miejsca - Andrzejem Krawcem?
Andrzej: tak, Andrzej Krawiec. Czy ja wiem czy zaszczyt?  Jestem przecież zwykłym człowiekiem.
Justyna:  ale niezwykle utalentowanym.  Jestem  pod ogromnym wrażeniem pana talentu.
Andrzej: dziękuję, bardzo mi miło.
Justyna: ale  koniec tych zachwytów nad twoją osobą. Jestem z policji i nazywam się Justyna Woronecka. Mamy do pogadania, kolego.
Andrzej: ale o co chodzi?
Justyna:  wczoraj w godzinach wieczornych, znaleziono  zwłoki Igora Bazarskiego.
Andrzej: ja go nie zabiłem.
Justyna: nikt nie mówi, że to zrobiłeś. Co robiłeś wczoraj około 16:00?
Andrzej: wczoraj około 16:00 byłem  w klubie bilardowym.
Justyna: sprawdzę to. Nazwa tego klubu.
 W tej samej chwili Krawiec ją odepchnął i rzucił się do ucieczki. Justyna upadła na ziemię i  spadła może z trzech schodów. Szybko jednak wstała i ruszyła w pogoń za mężczyzną.
Justyna: stój! Stój, mówię! [ strzeliła w powietrze]
 Andrzej  się zatrzymał i klęknął na kolana.
 Justyna: leż, bo następna będzie już dla ciebie.  Dawaj rękę,  teraz drugą, drugą!
Andrzej: trzeciej nie mam!
Justyna: spokój. Hej, tu Justyna. Mam zatrzymanego delikwenta,  Krzywoustego 24.
15:00. Po przeszukaniu pokoju Igora Bazarskiego, Ania i Rafał wracają na komendę.
Ania:  znalazłeś coś tak poza tym? Przy matce nie chciałeś nic powiedzieć.
Rafał: tak, dziesiątki rysunków. Na każdym z nich ta postać w czerni.  Tylko co ciekawe, nie sądzę, aby tą czarną postacią był ojciec.
Ania: dlaczego?
Rafał:   na większości rysunków jest ukazana scena, jak mężczyzna bije kobietę, a  dziecko razem  z drugim dzieckiem ją obserwuje.  Z kolei na jednym   z rysunków jest ta  czarna postać, która leży z dzieckiem w łóżku. Najciekawsze jest to, że ta postać jest tym razem zupełnie innej postury.
Ania:  Rafał, ale to jeszcze niczego nie przesądza. Te wszystkie rysunki mogą być jedynie wytworem wyobraźni, a ty z Igą latacie wokół tego  jak potłuczeńcy.
Rafał: Anka, to ty mnie posłuchaj, a przede wszystkim najpierw siebie!  Owszem,  może też i tak być,  że to nawet i wytwór wyobraźni, ale nie zaprzeczysz mi chyba, że sytuacja przedstawiona na rysunkach, gdzie ojciec bije matkę i dziecko jest odwzorowana z rzeczywistości. Boję się, że   ta druga sytuacja również może  być  z nią pokryta.
Ania: Boże, z jakim ja wariatem pracuję....
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała. Odebrał.
- słucham?
-  to dobrze, że słuchasz.  Nie wiesz kim jestem, ale ja wiem  już kim ty jesteś.
- Dzwonisz tylko po to, aby mi o tym powiedzieć?
- Nie. Ja po prostu porwałem tylko waszą psycholog, niejaką Igę Kaliszewską i dobrze wam radzę, nie szukajcie jej....
Ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 1 marca 2015

Znajdę następną II

                                                        Czwartek, 13:25
Komenda przy Kasztanowej.
 Dzierzyński: Krzysztof Dzierzyński. Miałem się tu stawić.
Sebastian: Sebastian Wątroba. To pan znalazł Alinę Kluszar, prawda? Widział pan coś, co mogłoby ruszyć nasze śledztwo?
Dzierzyński: pan wybaczy, ale najpierw się wytłumaczę. Wiem, że miałem wczoraj przyjść, ale taka praca, że nawet mam się problem zerwać. Teraz mi się akurat spotkanie przesunęło, więc znalazłem trochę czasu. Odpowiadając na pańskie pytanie, panie Sebastianie.... to tak,   ja ją znalazłem. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale w pobliżu tego lasku kręcił się jakiś typek.  Palił papierosa za papierosem. Zrobiłem mu nawet zdjęcie telefonem.  Prześlę je panu przez Bluetooth.
Sebastian: dobrze.
Po chwili Seba miał już zdjęcie podejrzanego mężczyzny.  Nie kojarzył go, więc wysłał mms'a Bartkowi, aby sprawdził  tą osobę w bazie.
Dzierzyński : nie wiem kto mógł zrobić coś takiego tej biednej dziewczynie, sam mam dziecko w jej wieku...
Sebastian : widział pan coś jeszcze?
Dzierzyński: nie, wszystko już panu powiedziałem. Do widzenia.
Sebastian: do widzenia...
14:05. Komenda.
 Bartek: mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Od której zacząć?
Sebastian: standard, od złej.
Bartek: nie ma w bazie tego gościa, a ta dobra jest taka, że  pod paznokciami Aliny Kluszar znaleziono  naskórek. Być może należał on do sprawcy.
Sebastian: pobierzcie   go od Szczygielaka.
Bartek: już to zrobiliśmy. To nie on.
Sebastian: jedyny podejrzany, a sam się wykluczył...
Bartek: a gdzie Aśka?
 Sebastian: będzie około 15:00.  Jej brat złamał rękę i musiała jechać z nim do szpitala na założenie gipsu.
  17:10. Aśka wraca na komendę.
Sebastian: coś długo to trwało...
Aśka:  lepiej już nic nie mów. Musieliśmy czekać trzy godziny, aby ktoś łaskawie mu ten gips założył,  wróciliśmy do domu, a potem  musiałam jechać z sąsiadką do szpitala, bo  dostała silnego ataku astmy.
Sebastian:  czyli jednym słowem  dzień między komendą, domem a szpitalem.
Aśka: dokładnie. Dzierzyński się zjawił?
 Sebastian: był  gdzieś o 13. Twierdzi, że widział kręcącego się faceta obok miejsca zbrodni, ale nie mamy go w bazie.  Mamy jedynie portret.
Aśka: no to puszczamy go do mediów. Może tą drogą coś ustalimy.
                           Poniedziałek, 15:20
Trzy tygodnie później.  Zabójca zaatakował po raz drugi.
policjant: ofiarą jest Karolina Woźniakowska, 18 lat.
Aśka: kto ją znalazł?
policjant: nie wiemy.
Komisarze poszli do Adama, który  dokonywał właśnie oględzin zwłok.
Adam: no cześć wam. Zawsze musimy się w takich nieprzyjemnych okolicznościach spotykać?
Aśka: no co chcesz, taka praca, Adaś. Co mamy?
Adam: to samo co poprzednio. Uduszona, kompletnie rozebrana, pocięte piersi, ale jest jedna różnica. Sprawca zadał ofierze cios nożem w okolice narządów rodnych, ale to już prawdopodobnie po śmierci.
Aśka: masz jeszcze jakieś ślady?
Adam: tak. Zwróciłem tym razem  od razu  baczniejszą uwagę na paznokcie i znalazłem  kawałki naskórka pod nimi.
Sebastian: a właśnie, Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam: co najmniej   dobę. Zwłoki, tak samo jak poprzednio, zostały tu przeniesione.
Sebastian: trzeba będzie w najbliższym czasie zorganizować naradę z psychologiem.
Aśka: oraz porównać naskórek  z miejsca zabójstwa Aliny Kluszar.  Trzeba też powiadomić  rodzinę. Potem się zrobi tą twoją naradę....
Mariusz: Aśka, Seba! Czekajcie.
Podał im kartkę. Seba odczytał jej treść.
Sebastian: Znajdę następną!
 16:45. Komisarze pojechali do domu, w którym mieszkała z rodzicami, Karolina Woźniakowska.
matka: dowiem się, w jakiej sprawie państwo przyszli?
Aśka: bardzo nam przykro, ale  dwie godziny temu znaleziono  zwłoki Karoliny w lesie. Nie martwiła się pani o to, że córka od kilku dni nie wróciła do domu?
matka: ja dopiero dzisiaj wróciłam z delegacji. Myślałam, że Karolina jest w szkole. Ufałam jej, pozwalałam jej zostawać samej, ona miała zresztą już 18 lat!
Sebastian: jakie miała pani relacje z córką? I jeszcze jedno pytanie, gdzie była ta delegacja?
matka:  pan podejrzewa mnie o jej zabójstwo?! Bardzo dobre, nawet rzekłabym, że wzorowe, a delegacja była we Włoszech.
Sebastian: rozumiem. Dziękujemy, to wszystko.
  19:30. Komenda.
Aśka: jest już raport z sekcji.  Karolina Woźniakowska została uduszona.
Sebastian: czyli taki sam scenariusz, a Adam doprecyzował kiedy nastąpił zgon?
Aśka: tak,  w  sobotę wieczorem.
Sebastian: czyli być może przeleżała  w tym lesie nawet 36 godzin.
Aśka: o której jutro mamy naradę?
Sebastian: jeszcze nie wiem, stary ma dać nam o tym za godzinę znać.
                              Wtorek, 13:30
Trwa narada z psychologiem.
Iga: sporządziłam wam jego profil psychologiczny.  Jest to najprawdopodobniej mężczyzna starannie planujący swoje działania. Ukrywa zwłoki w opuszczonych laskach, aby ciała było trudniej znaleźć.  Swoje ofiary dobierał przypadkowo, gdyż  nic właściwie tych dwóch dziewcząt nie łączyło.
Aśka:  a ja mam pytanie. Jak sądzisz, o czym mogą świadczyć te pocięte piersi i ten cios nożem w okolicach narządów rodnych?
Iga:  mężczyzna ten może, a raczej nawet i na pewno nienawidzi kobiet. Uprowadza je wcześniej, przetrzymuje przez dwa dni, po czym zabija, delektując się ich cierpieniem.  Przeczuwam, że  dwie ofiary to dla niego za mało.
Sebastian:  Dzierzyński wspominał nam jeszcze, że  na miejscu zbrodni widział mężczyznę. Puściliśmy jego portret do mediów, ale nie mamy żadnego odzewu.
Iga: macie jego fotkę?
Sebastian: jasne.
Podał jej fotografię.
Iga: kojarzę tego gościa. To Kamil Barski.
Sebastian: skąd go kojarzysz?  Ale zaraz, Iga, musiałaś widzieć wcześniej ten portret, daliśmy go do mediów.
Iga: nie czytam gazet ani nie oglądam telewizji. Nie mam na to czasu.  Zapytałeś wcześniej, skąd go kojarzę.  Przez dwa lata byłam psychiatrą, ale porzuciłam to na rzecz psychologii.   Kamil Barski zgłosił się do mnie kiedyś na terapię. Twierdził, że nie panuje nad agresją.  Miałam  z nim może kilka spotkań, ale uznałam go za normalnego. Później mi się odgrażał, ale po pewnym czasie przestał.
Aśka: a wiesz, gdzie on mieszka?
Iga:  pamiętam, że mieszkał gdzieś na Jabłecznej,  ale numeru nie pamiętam. Pogrzebię trochę w papierach i dam wam znać, co i jak.
Aśka: będziemy wdzięczni. Bardzo nam pomogłaś.
                                     Piątek, 9:00
Komisarze pojechali do domu Kamila Barskiego.
Aśka: coś długo nie otwiera.
Sebastian: zostaw, otwarte.
Weszli do budynku. Od razu się rozdzielili.
Aśka: Seba, kuchnia!
 Seba wszedł do pomieszczenia. Jego oczom ukazały się zwłoki Barskiego.   Miał on ręce na nożu, który  był wbity w jego  serce.  Popełnił samobójstwo, obok niego leżał zakrwawiony list pożegnalny.
Aśka:  Mam dość życia, dosyć wszystkiego. Nie potrzebuję już niczego, pozwólcie mi odejść. Kamil Barski
Sebastian: wzywam ekipę. Chcę mieć pewność, czy to było samobójstwo.
16:20.  Aśka i Sebastian wracają na komendę. Teraz wszystko było już jasne - w sprawie śmierci Kamila Barskiego od razu wykluczono udział osób trzecich.
Aśka: gościu nam zaatakował już dwa razy.
Sebastian: znając życie, to już szykuje sobie trzecią ofiarę...
Aśka: zauważ, że   ciało Aliny Kluszar znaleźliśmy 8 lipca, a Karoliny Woźniakowskiej 6 sierpnia.
Sebastian: niecały miesiąc.   Media już robią nagonkę, piszą już nawet, że jesteśmy nieudolni.
Aśka: jak zwykle. Mediów nie unikniesz....
00: W27 dla 00!
Aśka: zgłaszam się.
00: Ktoś usiłował uprowadzić młodą dziewczynę.  Być może nawet i ten wasz zabójca.
Aśka: a co z dziewczyną?
00: cała wystraszona.  
Aśka: ok, jedziemy do was. Gdzie jesteście?
00:   ulica Truskawska.
25 minut później. Ulica Truskawska.
policjant: jest wystraszona.  Nie chciała nam nic powiedzieć.
Aśka: ja z nią spróbuję pogadać, gdzie ona jest?
policjant:  tam siedzi. Nie chciała abyśmy wzywali pogotowie.
Aśka: dobra, idę do niej.
 5 minut później. Aśka usiłuje nawiązać kontakt z napadniętą dziewczyną.
Aśka:  jestem z policji. Mam na imię Asia. Jak się nazywasz?
dziewczyna: Kasia. Kasia Malisz...
Aśka: miło mi cię poznać, Kasiu. Powiedz mi,  czy widziałaś jego twarz?  A może zapamiętałaś coś charakterystycznego?
Kasia: był  w kapturze, miał czarną bluzę. Był młody, być może koło trzydziestki...
Aśka: a byłabyś w stanie spróbować z nami sporządzić portret pamięciowy?
Kasia: spróbuję...
Aśka: jesteś bardzo dzielna. Chodź, zrobimy to od razu...
18:45. Portret pamięciowy jest już gotowy.
Tomek: macie ten portret.
Sebastian:  nie znam tego kolesia.
Aśka: ja też nie. Puszczamy go do mediów, może ktoś się zgłosi.
Sebastian: taaa, a raczej przyciągnie lawinę osób, które widziały zabójcę oskarżając o to znienawidzonego sąsiada...
Aśka:  znając życie, pewnie i tak będzie...
                     Niedziela, 11:40
 9 dni później. Komenda
Do komisarzy zgłosił się pewien mężczyzna.
mężczyzna:  dzień dobry. Mariusz Kieliszyński.
Aśka: dzień dobry.
Kieliszyński:     w mediach ukazał się portret tego zabójcy. Ja wiem, kto to jest!
Sebastian: kto?
Kieliszyński:  syn  mojego starego znajomego z podstawówki. Tak się złożyło, że trzymałem z nim kontakt, ale kto by się tego spodziewał, że to akurat syn Kryspina....
Aśka: panie Kieliszyński, do rzeczy. Jak  się ten syn nazywa?
Kieliszyński: Robert Iryszewski.
Sebastian wpisał owe nazwisko w bazę, ale nie znalazł go tam.
Aśka: wie pan, gdzie mieszka Robert?
Kieliszyński: z rodzicami. Bagienna 18.
Aśka: dziękujemy panu.
13:30. Dom, w którym mieszka Robert Iryszewski.
Aśka: dzień dobry, pan Robert Iryszewski?
ojciec: Kryspin Iryszewski. Ojciec Roberta, ale syna nie ma w domu.
Aśka: możemy się rozejrzeć po domu? Policja.
ojciec: proszę.
Weszli do domu.  Starszy pan wskazał im drogę do pokoju Roberta. Jak się okazało, był on zamknięty na klucz.
ojciec: dziwne, Robert nigdy nie zamykał go.
Sebastian: ma pan klucz?
ojciec: tak.
Sebastian otworzył pomieszczenie. Pokój został ogołocony z mebli. Dwie ściany, leżące naprzeciwko siebie, przepełnione były zdjęciami Aliny Kluszar i Karoliny Woźniakowskiej, a dokładniej jedna Aliny, a druga zdjęciami Karoliny. Zdjęcia na ścianach przedstawiały zdjęcia ofiar,  tortur jakich  na nich dokonywał, aż w końcu  zdjęcia ich ciał. Trzecia ze ścian pokoju  była właściwie pusta. No może poza gwoździem, który podtrzymywał karteczkę z nazwiskiem trzeciej ofiary oraz jej datą urodzenia. Na każdej z trzech kartek widniało imię i nazwisko ofiary, oraz data urodzenia.
Aśka:Seba, zobacz. Alina Kluszar, 22 lutego  1995, Karolina Woźniakowska, 13 stycznia 1996 oraz   Marta Ułańska, 19 listopada 1996. Popieprzony skurwysyn.
Sebastian: panie Kryspinie, wie pan, gdzie może teraz przebywać Robert?
ojciec: w spadku po mojej żonie dostał domek letniskowy  należący do jej rodziców. Jest to dom w lesie. Numer 28.
14:50. Domek letniskowy, w którym najprawdopodobniej ukrywa się Robert Iryszewski.
Weszli do budynku. Swoje kroki skierowali do piwnicy, gdyż usłyszeli dobiegające stamtąd odgłosy. Komisarze weszli do jednego z pomieszczeń. Ujrzeli tam nagą, leżącą na podłodze Martę Ułańską oraz Roberta, który się nad nią pochylał. Trzymał on nóż w ręku. Właśnie miał pociąć jej piersi.
Aśka: rzuć nóż. Rzucaj go, powiedziałam!
Iryszewski rzucił nóż. Nie stawiał żadnych oporów.
Aśka: jesteś aresztowany pod zarzutem dwóch zabójstw i usiłowania trzeciego zabójstwa.
Sebastian: trzech zabójstw. Spóźniliśmy się...
Aśka: kurwa mać.
Wyrok:
Sąd uznał, ze Robert Iryszewski, dokonując trzech zabójstw i próby uprowadzenia Katarzyny Malisz był w pełni poczytalny i skazał go na dożywotnie więzienie.
Uwzględniając poprzednią karalność Mariusza Szczygielaka, sąd skazał go na karę półtora roku pozbawienia wolności za wzięcie zakładnika.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.