niedziela, 20 września 2015

Nieodebrane połączenie II

12:40. Przed blokiem, w którym mieszka Jerzy Pałat.
Kobieta, którą Pałat trzymał nadepnęła mu z całej siły na stopę i wyrwała się z jego uścisku, po czym zaczęła uciekać.   W tej samej chwili padły trzy strzały. Okazało się, że żaden z dwóch pocisków wystrzelonych przez dawnego zabójcę nie zranił zakładniczki. Za to on  miał niewielką ranę w okolicach ramienia, która mimo, że nie była groźna, bolała go niesamowicie. Anka zadzwoniła po pogotowie.
Pałat: lekarza! Ja się tu wykrwawię! Jak to kurwa boli....
Ania: spokój! Od kuli w ramię jeszcze nikt nie umarł.
                     Godzinę później.
Komenda przy Kasztanowej. Biuro asystentów.
Agnieszka: i co postanowiłeś?
Bartek: powiedziałem Paulinie o wszystkim. Nie chciałem udawać, że wszystko jest w porządku.
Agnieszka: jak to przyjęła?
Bartek: płakała. Strasznie. Potem przeprowadziła się do mamy.  Aga, ja czuję, że ją stracę.
Agnieszka: nie podoba mi się to, co zrobiłeś, ale jesteśmy przyjaciółmi i samego cię z tym nie zostawię. Ja nie z tych, co się tylko solidaryzują z pokrzywdzonymi kobietami. Staram się zawsze zrozumieć też drugą stronę.  W twoim przypadku można spojrzeć na to inaczej. Zdradziłeś, ok, stało się, mleko zostało wylane. Gołym okiem widać też, że żałujesz tego wszystkiego. Teraz musisz coś zrobić aby ją odzyskać!
Bartek: powiedziałaś już komuś?
Agnieszka: nie. Wobec przyjaciół najważniejsza jest lojalność. Nawet jeśli nie podoba nam się ich postępowanie. Jedź do niej. Najlepiej teraz!
Bartek: ale co stary na to ?
Agnieszka: coś wymyślę. Chyba jeszcze mi ufasz. Bartek, poczekaj! A co to była za kobieta?
Bartek: Karolina Gawińska.
Agnieszka: no to ładnie. Leć do Pauliny!
Bartek: lecę. Dzięki.
Agnieszka: jeszcze nie dziękuj.  Pamiętaj, że trzymam kciuki!
                           W tym samym czasie
Trwa przesłuchanie Jerzego Pałata.
Pałat: postrzeliłaś mnie, ja wystąpię o odszkodowanie.
Ania: sobie wystąp nawet do rzecznika praw dziecka.  Pałat,  bez owijania w bawełnę, powiem o co chodzi.  Wczoraj wieczorem napadnięta została Iza Szymańczak, dziewczyna,  przez którą poszedłeś siedzieć. Miałeś motyw aby tego dokonać.
Pałat: tyle, że ja mam alibi.  Byłem w supermarkecie. Mordercy też tam chodzą.
Ania: w którym?
Pałat: na Źródlanej.
Ania: sprawdzimy to sobie, ale  i tak znów trafisz do kryminału.
Pałat: ale....
Ania: trzeba było myśleć wcześniej.
16:10.  Ania i Sebastian poprosili o konsultację psychologa- Igę Kaliszewską.
Iga: no cześć wam.
Ania: cześć Iga.  Poprosiliśmy cię o spotkanie w sprawie naszej aktualnej sprawy.  Mieliśmy jedną napaść na młodą kobietę w ciąży. Napastnik zadał jej cios nożem w brzuch.  Gdzieś tak godzinę przed napaścią zadzwonił do  swojej ofiary.  Był to prawdopodobnie krótki sygnał.
Iga: zacznę od końca. Myślę, że to nieodebrane połączenie może być zapowiedzią tego, co spotkało tą biedną dziewczynę. Taki sygnał ostrzegawczy, którego  nie była w stanie zweryfikować.  Zakładając, że  dziewczyna była w dosyć widocznej ciąży to  śmiem założyć, że płeć tu nie ma dużego znaczenia, chociaż bardziej postawiłabym na kobietę.  Ten sposób właśnie do kobiety bardziej pasuje. Jeden cios nożem w brzuch. I do tego ciąża. To nie może być przypadek.
Sebastian:  co chcesz przez to powiedzieć?
 Iga: nasz napastnik bądź napastniczka nienawidzi kobiet w ciąży. Spowodowane to może być stratą dziecka bądź bezpłodnością.  No chyba, że jeszcze jakieś  drugie dno jest w tym wszystkim...
Ania: dobra, dzięki Iga. Bardzo nam pomogłaś.
17:00. Komenda.
Justyna: sprawdziłam dla was ten numer  z nieodebranego połączenia. Jest to telefon na abonament.
Ania: nasz napastnik dzwonił z telefonu na abonament? Amator jakiś?
Justyna: właśnie sęk jest w tym, że ustaliłam iż  telefon zarejestrowany jest na Przemysława  Szanotę.  Problem jest jednak w tym, że mężczyzna od  tygodnia nie żyje. Samobójstwo.
 Sebastian:   Justyna, jakie nazwisko? Szanota?
Justyna: tak.
Sebastian: w trybie pilnym ustal mi miejsce pobytu Huberta Szanoty!
Justyna: już się za to zabieram.
Ania: Sebastian , a co jeśli to tylko zbieżność nazwisk?
Sebastian: tego nie można wykluczyć, ale to już byłby i tak spory zbieg okoliczności...
Agnieszka: Ania, Seba! Alibi Jerzego Pałata potwierdzone.  Przebywał tam przez półtorej godziny, od 20:30 do  zamknięcia.
Ania: dobra, dzięki.
                                          Dwie godziny później.
Po ustaleniu miejsca pobytu Huberta Szanoty przez Justynę, komisarze jadą do jego mieszkania.
Hubert: dzień dobry.  Myślałem, że powiedziałem wam już wszystko.
Sebastian: wpuści nas pan?
Hubert: proszę.
Wpuścił komisarzy do środka.
Hubert: czy ja się dowiem, o co chodzi?
 Ania: ofiara napadu, Iza Szymańczak miała  kilka nieodebranych połączeń w telefonie. W tym jedno z numeru, który był zarejestrowany na Przemysława Szanotę. Jest pan  z nim spokrewniony?
Hubert: Przemek był moim bratem. W zeszłym tygodniu popełnił samobójstwo.
Ania: a ma pan może jego telefon?
Hubert: problem jest w tym, że dwa dni po śmierci Przemka ktoś włamał się do naszego mieszkania.
Sebastian: niech pan zauważy, że to dziwne jest raczej, że  w zeszłym tygodniu zmarł pana brat, a  dwa dni później, ktoś włamuje się do pana domu i zabiera wszystkie jego rzeczy.
Ania: moglibyśmy poprosić o zdjęcie pana brata?
Hubert: nie wiem po co wam ono, ale proszę.
Podał im fotografię na którym było trzech braci.
Ania: ale zaraz, pan jest w środku, a ci dwaj bracia to bliźniacy.
Hubert: no tak. Przemek i Arek byli bliźniakami.
Ania: a czy któryś z braci przeżył tragedię?
Hubert: no tak,a do czego pani zmierza?
Ania: dziewczyna która została napadnięta, została ugodzona nożem  w brzuch. Ponadto była w ciąży. Takich napaści dokonują zazwyczaj osoby, które mogły stracić dziecko bądź takie, które nie mogą mieć dzieci.
Hubert: no córka Przemka zginęła w pożarze dwa lata temu.  Przemek nie żyje, Arek jest poza granicami naszego kraju. To byłby jakiś obłęd!
Ania: a widział pan ciało brata?
Hubert: tak.  Było to ciało Przemka.  Miał on bliznę na pół twarzy.
Ania: to na razie wszystko. Dziękujemy
19:30. Ania i Sebastian wychodzą z bloku.
Ania: co o tym sądzisz?
Sebastian: nie wiem, być może   Arek podszywa się pod nieżyjącego brata?
Ania: tyle, że dzwoniąc z jego numeru automatycznie ściąga uwagę na rodzinę Szanotów.  Trochę to bez sensu, nieprawdaż?
Sebastian: no też fakt. Ułatwiłby nam tym samym dotarcie do sprawcy.
Nagle komisarze usłyszeli krzyk kobiety. Pobiegli w tamtym kierunku.  Nim zdążyli podbiec do niej, tajemniczy napastnik zdążył już wbić nóż swojej ofierze, która w wyniku ciosu od razu upadła na ziemię. Sprawca napaści  rzucił się do ucieczki, a Seba ruszył za nim. Anka wezwała pogotowie.
Ania: dziewczyno, słyszysz mnie?
dziewczyna: ratujcie moje dziecko....
Ania: 00, co z tym pogotowiem?
00: jedzie!
 Po chwili wrócił Seba. Pogotowie jeszcze nie przyjechało.
Sebastian: zobacz jakiego świniaka upolowałem, ale chyba dosyć już tej maskarady.
Zdjął maskę sprawcy napadu. Okazało się, że była to ..... Iwona Wieszczerska.
Ania: Iwona?!  Po co ci to było, dziewczyno?
 Iwona: niczego nie żałuję! Wszystkie puszczalskie szmaty zginą!  Hahaha....  Gdyby nie wy,  zabiłabym i tą latawicę!
Ania: dlaczego to wszystko? Dlaczego podszywałaś się pod zmarłego człowieka?
Iwona:  gówno was to obchodzi! Nienawidzę tych wszystkich laleczek! One poniosą śmierć! Wszystkie, co do jednej!
Sebastian: spokój!
Iwona: ty jesteś facetem, ty mnie nie zrozumiesz!
Ania: zamknij się już w końcu pieprzona wariatko.
                                       Wyrok:
Sąd uznał, że Iwona Wieszczerska  w trakcie popełnianych napaści miała ograniczoną poczytalność w stopniu znacznym i umieścił ją w zakładzie psychiatrycznym.
Jerzy Pałat został skazany na 8 lat pozbawienia wolności.
Hubert Szanota przyznał w sądzie, że wiedział iż sprawcą napaści na Izabelę Szymańczak była Iwona Wieszczerska. Postawiono mu jednak zarzut zatajania prawdy w trakcie śledztwa  i sąd wymierzył mu karę  jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby lat czterech.
Joanna Szeptacz straciła dziecko w wyniku napaści.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

środa, 16 września 2015

Nieodebrane połączenie

                                                   Czwartek, 21:45

Ania: kiedy wraca Aśka?
 Sebastian: Aśka powinna być już  jakoś po dziesiątym.
Ania: czyli jakoś za dwa tygodnie. Rafała nie będzie jeszcze miesiąc.  Noga jeszcze połamana, więc wiesz...
Sebastian: niezłych świrów w ogóle mieliśmy. Pozbywali się każdego powiązanego z ich sprawą.
Ania: no nas też chcieli się pozbyć. My mieliśmy więcej szczęścia. Dziękuję ci jeszcze raz. Gdyby nie ty, nie zobaczyłabym więcej swoich dzieci...
Sebastian: piąty raz już mi dziękujesz.  Na moim miejscu postąpiłabyś tak samo. Wiem to.
W tej samej chwili spostrzegli mężczyznę idącego w kierunku ich samochodu. Seba ledwie wyhamował.
Sebastian: co ty  wyprawiasz, człowieku? Życie ci się znudziło ?!
mężczyzna: tam w bramie leży  młoda dziewczyna... Krwawi! Dzwońcie na policję!
Sebastian: my jesteśmy z policji, prowadź!
Po chwili komisarze byli już na miejscu zdarzenia.  Pochylała się nad nią inna dziewczyna.
mężczyzna: to tutaj.
Ania: dzwonił pan po pogotowie?
dziewczyna: ja dzwoniłam.  Kazałam od razu Hubertowi  wezwać policję.
Ania: a pani jak się nazywa?
dziewczyna: Iwona Wieszczerska.
Ania:  dobrze, dzisiaj damy wam spokój.  Przyjedźcie jutro, najlepiej z samego rana do nas na komendę. Ulica Kasztanowa 51.
Iwona: będziemy.
Ania: Seba, co z dziewczyną?
Sebastian: próbuję zatamować krwotok.  Ania, ona chyba jest w ciąży.
 Ania: znalazłam właśnie jej torebkę, ale  dziewczyna nie ma w niej dokumentów.
Sebastian:  w bocznej przegrodzie jest jej dowód.  Iza Szymańczak, 24 lata.
Ania: faktycznie, przeoczyłam.
Sebastian: powiedz lepiej, czego ty nie przeoczyłaś...
 Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało ofiarę do szpitala.
                                        45 minut później.
Ania: co z tą dziewczyną?
lekarz: była w drugim miesiącu ciąży, ale  niestety w wyniku doznanych obrażeń straciła dziecko.
Ania: odzyskała już przytomność?
lekarz:  jeszcze nie.  Dam wam znać, kiedy to nastąpi.
Sebastian: będziemy w kontakcie.
lekarz: zawsze jesteśmy.  Do widzenia.
Ania: do widzenia.
23:15. Dom, w którym mieszkała wraz z rodzicami napadnięta dziewczyna.
matka:  wiedzą państwo, która jest godzina? To chyba za późno na odwiedziny.
Ania: sprawa jest naprawdę poważna. Możemy wejść?
matka: tak.
Komisarze weszli do środka.
matka: co się stało?
Sebastian: przyszliśmy tutaj w sprawie Izy.   Dwie godziny temu została napadnięta.
matka: co  z nią? Co z  dzieckiem?
Ania: Iza żyje, ale jest nieprzytomna, a dziecko.... przykro nam.  Jak pani sądzi, kto  mógłby stać za tym napadem?
matka: sądzę, że  Jarek, ojciec dziecka Izy.  Był wściekły, gdy dowiedział się tylko o ciąży.
Sebastian: a wie pani, gdzie on mieszka?
matka: niestety nie. Zawsze do nas przychodził.
                          Piątek, 8:15
Z samego rana do komendy zgłosili się Iwona Wieszczerska i Hubert  Szanota.
Iwona: jak się czuje ta dziewczyna?
Ania: jest jeszcze nieprzytomna.  Straciła dziecko.
Sebastian: kiedy ją znaleźliście?
 Iwona: około 21:40. Wracaliśmy z kina do domu.  Byliśmy na tej nowej komedii romantycznej.
Ania:  a widzieliście może kogoś oddalającego się z miejsca napadu?
Hubert: nie. Nikogo nie było.
Ania: to na razie wszystko, ale mogą być jeszcze do was pytania.
Hubert:  dobrze, do widzenia.
Ania: do widzenia.
 9:20. Komisarze otrzymali  telefon ze szpitala. Od razu tam pojechali.
lekarz: wezwałem was, bo ta dziewczyna się obudziła.
Ania: doktorze, a będzie możliwa rozmowa?
lekarz:  naturalnie. Jest w niezłym stanie psychicznym. Wie o stracie dziecka, ale przyjęła to zadziwiająco spokojnie.
Ania: to ta sala  na wprost?
lekarz: tak.
Ania weszła do sali, a Seba został na korytarzu.
                     ****
Sala, w której leży napadnięta dziewczyna.
Iza: pani jest z policji?
Ania: tak.  Dzień dobry, Izo.  Pamiętasz może coś z napadu?
Iza: tak.  Szłam przez ten park. Podszedł do mnie jakiś facet, zapytał o godzinę i sobie poszedł. Po paru minutach przyszedł kolejny mężczyzna. Pytał o drogę, a gdy już mu odpowiedziałam, to  wyciągnął nóż i mnie zaatakował...
Ania: widziałaś jego twarz?
Iza: miał maskę.  To była chyba świnia...
 Ania: to jest twój telefon?
Wskazała na telefon leżący na stoliku.
Iza: tak. Jeszcze go nie włączałam.
Ania włączyła go. Okazało się, że miała kilka nieodebranych połączeń. Iza kojarzyła wszystkie numery. Z wyjątkiem jednego.
Iza: nie wiem, kto to jest.
Ania: pozwolisz, że spiszę sobie ten numer?
Iza: jeśli to ma pomóc, to oczywiście.
                           W tym samym czasie.
mężczyzna: przepraszam, gdzie leży Iza Szymańczak?
salowa: jest pan kimś z rodziny?
mężczyzna: jestem jej narzeczonym.
salowa: policja tam teraz u niej jest, a poza tym jeszcze nie ma godzin odwiedzin. Proszę przyjść później. Do widzenia.
Kobieta weszła do którejś z sal, a za mężczyzną, który szedł w kierunku wyjścia z budynku ruszył Sebastian.
 Sebastian: przepraszam, a kim pan jest?
mężczyzna: Jarosław Keracok.   Niech mi pan powie, co z dzieckiem?
Sebastian: Iza je niestety straciła w wyniku tego napadu.  Matka Izy nam mówiła, że ją pan zostawił.
Jarosław: bo tak było, ale w czwartek około 17:00 spotkaliśmy się na mieście. Powiedziałem jej, że przemyślałem wszystko i, że chcę z nią wychowywać to dziecko.  Wróciliśmy do siebie, no, a teraz ona walczy o życie...
Sebastian:  Iza odzyskała rano przytomność  i nie grozi jej życiu już żadne niebezpieczeństwo. Szkoda tylko dziecka.
11:40. Komenda.
Justyna: dobrze, że jesteście.
Ania: nie wybieramy się póki co nigdzie.
Justyna:  mam dla was ważną informację. Ta wasza napadnięta, Izabela Szymańczak  kilka lat temu była świadkiem zabójstwa. Gościa skazano na 8 lat pozbawienia wolności, ale wyszedł po siedmiu  latach za dobre sprawowanie.
Ania: a jak nazywa się ten zabójca?
Justyna: Jerzy Pałat.  Informator mi doniósł, że  prawdopodobnie przebywa w swoim mieszkaniu.
Ania: gdzie on mieszka?
Justyna: Grabowskiego 10/2.
50 minut później. Mieszkanie mordercy, który niedawno wyszedł na wolność.
Ania: to była dwójka?
Sebastian: tak. Pukaj.
 Anka zapukała. Drzwi otworzyła im jakaś kobieta.
Ania: dzień dobry. Jesteśmy z policji. Szukamy Jerzego Pałata.
kobieta: Juras, uciekaj! Szybko!
Seba wszedł w głąb mieszkania i szybko zeskoczył z okna. Miał  szczęście, bo mieszkanie znajdowało się na parterze. Ania z kolei zbiegła po schodach i postanowiła zaczaić się z drugiej strony.
Sebastian: Pałat, stój!
Mężczyzna jednak wcale się tym nie przejął. Niewiele myśląc, wziął przypadkową kobietę na zakładniczkę i przyłożył jej pistolet do skroni.
Ania: Pałat, rzucaj broń!
Pałat: nie rzucę!
Sebastian: a chcesz mieć taką malutką dziurkę w głowie? Rzucaj tą broń natychmiast!
 Pałat: wsiadacie do swojego samochodu i odjeżdżacie stąd!  Liczę do trzech albo ją zabiję. Wybór należy do was!
Ania: Pałat, zobacz. Odkładam broń na ziemię. Chcesz znów do wrócić do więzienia? Rzucaj tą pieprzoną broń!
Kobieta, którą Pałat trzymał nadepnęła mu z całej siły na stopę i wyrwała się z jego uścisku, po czym zaczęła uciekać.   W tej samej chwili padły trzy strzały....
                                                                                             Ciąg dalszy nastąpi...