czwartek, 25 lipca 2013

Stan zagrożenia III

Rzadko dodaję wstęp, który nie jest związany ze scenem, ale tym razem muszę zrobić wyjątek. Dzisiaj przypada trzecia rocznica założenia bloga. Pierwotnie prowadzony był on na onet.pl,ale przeniosłem się na blogspot, który daje moim zdaniem, zdecydowanie więcej możliwości.  Chciałbym szczególnie podziękować Magnez i Qwertemu, ponieważ oni stale kroczyli ze mną przez te  trzy lata.  Dotychczas ukazało się 137 scenów. Teraz przechodzę do scena numer 138. Dziękuję też wszystkim, którzy choć raz, weszli na tego bloga.
----------------  
                                                               Czwartek, 12:15
Komenda.
Sebastian: Tomek, nie widziałeś gdzieś Aśki? Telefonu nie odbiera, na komendzie się nie pojawiła.
Tomek: nie widziałem. Pewnie zabalowała gdzieś wczoraj.
Sebastian: ona nie zabalowałaby, wiedząc, że następnego dnia, musi iść do pracy. Trochę już ją jednak znam.
Tomek: ja bym jednak stwierdził, że poszła w tango..
Sebastian: prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie.  Idź do Darka i przygotuj zapis z kamery.
Tomek: jasne.
 Wrócił po 20 minutach.Seba od razu zabrał się za oglądanie nagrania, jednak praktycznie nic mu ono nie dało.   Zobaczył tylko jak Aśka odczytała jakąś kartkę i odjechała. Myślał, że to pewnie jakiś list z groźbą. Nie mógł jednak oddać go do analizy, gdyż Aśka od razu schowała to do samochodu.  Postanowił pojechać wraz z Rafałem do jej domu. Obaj  go dokładnie przeszukali, ale jednak nic to nie dało. Nadal byli w kropce. Minęły już dwie godziny, a oni nadal nie mieli nic. Punktualnie o piętnastej, do biura komisarzy weszła jakaś kobieta.
Kobieta: dzień dobry.
Sebastian: dzień dobry. Proszę usiąść. W czym moglibyśmy, pani pomóc?
Kobieta:  mieszkam na Grochowskiej.  Wczoraj po 22:00 widziałam pewną kobietę, która podjechała do mojego sąsiada, Radosława Kozala. Kilkanaście minut później,  jakiś facet wyprowadził ją na rękach i odjechał jakimś autem.
Sebastian: a może była to ta kobieta?
Pokazał jej zdjęcie Aśki.
Kobieta:  w sumie było już ciemno, ale poznaję ją.   Miała taką dosyć charakterystyczną kurtkę.
Sebastian: a mogłaby pani, podać mi dokładny adres tego Radosława?
Kobieta: Grochowska 12. Tam się cały czas pali światło.
Sebastian: jeszcze jedna rzecz,  a ten facet, który wyprowadził tą kobietę na rękach, to mógł być ten Radosław Kozal?
Kobieta: na pewno nie.   Nie widziałam twarzy tamtego gościa, ale  mój sąsiad na pewno jest bardziej napakowany.
Sebastian:  dlaczego pani nie pomogła tej kobiecie?
Kobieta: bałam się.  On miał broń.
Sebastian: dziękuję, to wszystko.
15:55. Sebastian i Rafał pojechali na Grochowską 12.
Rafał: duży dom.
Sebastian: no, z 200 metrów, to jest tu na pewno.
Rozejrzeli się po domu.  W jednym z pomieszczeń na pierwszym piętrze, znaleźli ciało.
Sebastian: to informator Aśki.
Rafał: a tam na  łóżku jest jej zegarek.
Sebastian: no tak, poznaję. Na  urodziny ostatnie go od nas dostała.
Rafał: wzywam ekipę.
16:40.  Trwają oględziny zwłok.
Adam: zginął między 21:30 a 22:10.  Dostał cios nożem, ale są też ślady duszenia.
Rafał:  a co brałbyś pod uwagę jako prawdopodobniejszą przyczynę zgonu? Ten cios czy uduszenie?
Adam: raczej nóż.  Sądzę,  że zmarłby  nawet bez tego duszenia.
Sebastian: Mariusz, macie jakieś ślady?
Technik: mamy tylko nóż. Odciski palców zdjęte.
Rafał: Adam, uwiniesz się na jutro z raportem z sekcji zwłok?
Adam: z tym może być ciężko. Z IV wydziału jeszcze muszę  dwa  raporty napisać. Zrobię to jak będzie to możliwe.
Rafał: no dobra, dzięki.
18:50. Komenda.
Ania:  Adam przyniósł już protokół z sekcji zwłok  Radosława Kozala.
Rafał: i?
Ania: miał rację. Ten cios w klatkę piersiową  go zabił.   Pasek na  szyi ofiary najprawdopodobniej został założony po śmierci.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Seby.  Mężczyzna odebrał połączenie.
- Halo?
- Witam pana komisarza!  Mam twoją partnerkę.
-  Co jej zrobiłeś?
- Jeszcze żyje, ale nie potrwa to długo. Teraz już wiesz, jak to jest, stracić kogoś bliskiego.
- Człowieku, co ty pieprzysz? O co ci chodzi?
- Podpowiem ci. 17  wrzesień 2008.  Taka informacja ci wystarczy. Żegnam.
 Mężczyzna się rozłączył.
Rafał: 17 września 2008? O co mu chodzi?
Sebastian: pojęcia nie mam...
                                             Piątek, 11:50
Komisariat.
Rafał: poszperałem  trochę w sieci i opłaciło się.
Sebastian:   co ustaliłeś?
Rafał:  17 września 2008 roku, rozwiązaliście sprawę porwania córki  Kietlińskiego, tego biznesmena.. Prowadziłeś to śledztwo  z Asią.
Sebastian: coś kojarzę.  Sprawczyni porwania wzięła wtedy Aśkę na zakładniczkę.  Każde próby negocjacji kończyły się fiaskiem.   No i więc, babka już naciskała spust broni, to wypaliłem. Dostała w brzuch. Zmarła dwa dni później w szpitalu w wyniku obrażeń wewnętrznych.
Ania: a pamiętasz jak się ta  kobieta nazywała?
Sebastian: nie. Czekaj, spojrzę do akt.
Wyciągnął, po dłuższej chwili szukania, odpowiednią teczkę.
Ania: to jest ta teczka?
Sebastian: no raczej. Bożena Weryczko.  W chwili śmierci miała 30 lat.
Rafał: a był ktoś taki szczególny z jej rodziny, kto ci się odgrażał?
Sebastian:  jej dwóch braci.  Tylko oni.
Rafał: jedźmy do nich do domu. W aktach jest adres.
Sebastian: pytanie tylko, czy aktualny...
Ania: sprawdzimy, to się dowiemy. Seba, zostajesz.
Sebastian: ale co ty wygadujesz?
Ania: zostajesz.
  13:30. Dom rodziców Bożeny Weryczko.
Weryczko: słucham?
Ania: dzień dobry. Jesteśmy z policji.
Weryczko: proszę  wejść..
Rafał :pan jest, to znaczy się był ojcem Bożeny Weryczko?
Weryczko: byłem, ale jakiś glina ją zastrzelił.  Gdybym mógł, zrobiłbym mu to samo...
Ania:  oprócz córki, miał pan jeszcze dwóch synów, prawda?
Weryczko: no tak. Krzysztofa i Marka.
Rafał: moglibyśmy poprosić o ich dane. Chodzi mi tutaj o  miejsce zamieszkania, pracy. Wszystko.
Weryczko: już zapisuję.
Ania: a ma pan jakieś zdjęcia synów?
Weryczko: nie mam. Wszystkie zdjęcia wziął Marek, a mi nie zostawił żadnego.
 Zaraz po tym wyznaniu, dał  Rafałowi kartkę z danymi jego synów. Komisarze wyszli z domu.
Ania:  zróbmy tak.  Sprawdzimy  Krzysztofa,  a Sebie damy Marka.
Rafał: no ok, to dzwoń do niego.
 Ania wykręciła numer Sebastiana. Ten po chwili odebrał.
Ania: Seba? Pojedź na  Grabowskiego 14. Tam mieszka Marek Weryczko. Weź któregoś z asystentów, a my jedziemy do domu  Krzysztofa, ok? Dobra, będziemy w kontakcie..
Rafał: no co tak patrzysz?  Wsiadaj, prowadzisz.
14:25. Sebastian pojechał do domu Marka Weryczki.
Sebastian: Marek Weryczko?
Marek: tak. A ty tu czego?
Sebastian: wyjaśnię ci w środku. Mogę wejsć?
Marek: wchodź jak już musisz..
Weszli do salonu. Usiedli naprzeciwko siebie.
Marek: w jakim celu przylazłeś?
Sebastian: prowadzę śledztwo w sprawie potrójnego zabójstwa i  porwania tej oto policjantki.
Pokazał mu zdjęcie Aśki.
Marek: i tu pan, panie policjancie, jesteś w błędzie. Nie porwałem jej. Ja uczciwie już żyję.
Sebastian:  chciałbym dostać zdjęcie twojego brata Krzysztofa.
Marek:  poszukam.
Wyszedł na piętro w poszukiwaniu fotografii. Sebastian rozejrzał się wokół salonu.  Pod fotelem znalazł kilka woreczków z amfetaminą. Schował je do kieszeni i usiadł w fotelu. Po chwili Marek Weryczko wrócił ze zdjęciem.
Sebastian: dzięki.
Marek: trzymaj.
Sebastian: dzięki. Wiesz gdzie go znajdę?
Marek: nie wiem.   To już wszystko?
Sebastian: więc panie Marku Weryczko, zaczynasz uczciwe życie,tak?
 Rzucił mu woreczki na stół.
Marek:  no uczciwe, ale to na własny użytek.
Sebastian: posiadanie narkotyków, nawet w niewielkich ilościach jest karalne.
Marek: możemy się jakoś dogadać?
Sebastian: pewnie. Dragi ja zabieram, a ty  nie dostaniesz wyroku za posiadanie narkotyków. Wchodzisz w to?
Marek: wchodzę.
Sebastian:  ok. Teraz idziemy na komendę.
Marek: umowa była inna!
Sebastian: no co ty Mareczku, na żartach się nie znasz?
16:40. Komenda.
Rafał: dowiedziałeś się czegoś?
Sebastian: niczego. Pogadaliście z Krzysztofem?
Ania: uciekł na nasz widok.
 Kamil:  mam dla was newsa.  Odciski na pasku  na szyi jednej z ofiar nie należą do żadnego z braci Weryczków.
Rafał: czyli nasi jedyni podejrzani sami się wykluczają...
Tomek: dobrze, że jesteście. Był napad  na młodą dziewczynę. Żyje.
Ania: gdzie?
Tomek: park miejski na Kowalskiego.
Sebastian: cholera..
17:30. Miejsce napadu.
Ania: możemy z nią porozmawiać?
 lekarz: tak, ale jest bardzo wystraszona. Żadnych poważniejszych obrażeń nie stwierdziłem. Hospitalizacja nie jest konieczna.
Ania podeszła do dziewczyny.
- Pamiętasz, kto cię zaatakował?
dziewczyna: widziałam nawet jego twarz. To spojrzenie. Pełne zła, jak z jakiegoś chorego horroru. Nigdy go nie zapomnę...
Ania:  dobrze. A mogłabyś nam opowiedzieć, jak do tego doszło?
dziewczyna: wracałam z pracy, no i mnie zaatakował. Zdążyłam zerwać kominiarkę z jego szyi, zobaczyłam twarz i uciekłam..
18:50. Portret pamięciowy jest już gotowy.
Ania: kojarzycie tego jegomościa?
Rafał: no ja nie kojarzę..
Sebastian: to jest   Edward Relicki. Co ciekawe, kuzyn Bożeny Weryczko.
Rafał:  myślałem, że ta Weryczko, to jednak niewłaściwy trop..
Sebastian: ale jednak właściwy.
 W tym samym czasie. Biuro asystentów.
Kamil właśnie grał w pasjansa. Cały czas jednocześnie próbował zlokalizować telefon Aśki. Dotychczas bezskutecznie. Tak było przez dwa dni.  Wykonywał powierzone polecenia przez komisarzy, ale w przerwach sam usiłował cały czas zlokalizować ten telefon.  W końcu się udało.  Postanowił nikogo nie informować, tylko samemu to sprawdzić.  Jak pomyślał, tak zrobił. Wyszedł jak oparzony z biura asystentów i wsiadł do swojego samochodu. Zmierzał w kierunku opuszczonej fabryki, w której najprawdopodobniej była przetrzymywana Aśka.  Wysiadł z samochodu i wszedł do opuszczonego budynku.  W końcu znalazł Aśkę.  Była związana. Pilnował jej porywacz, który na widok Kamila, przyłożył Asi nóż do gardła.
 Relicki: gardło jej poderżnę!
Kamil:  rzuć nóż.  Sąd weźmie to pod uwagę jako okoliczność łagodzącą!
Relicki: zawsze tak mówicie.  Dzisiaj Bożena miałaby 35 lat, rozumiesz?! 35 lat!
Kamil: rozumiem.
Relicki: gówno wiesz!   Bożenę zabił pies!
Kamil:  wypuść ją, weź mnie.
Relicki:  proponuję ci pewien układ.  Powalczmy jak mężczyźni bez broni. Pokonasz mnie, wypuszczam dziewczynę wolno,  przegrasz ze mną, zarówno ty jak i ona  tracicie życie. Wchodzisz w to?
Kamil: wchodzę.
 Relicki zakneblował Aśkę. Potem  zaatakował Kamila.  Mężczyźnie udało się odeprzeć atak. Zyskał przewagę. Obezwładnił Relickiego.  Właśnie miał go zakuć w kajdanki, ale  Edward wyrwał mu się i powalił go na ziemię. Kamil szybko wstał. Kopnął go w brzuch.  Jego przeciwnik nie był mu nic dłużny- nawet leżąc na ziemi, zadawał mu silne ciosy.   Kamil próbował znowu go skuć , ale ten go odepchnął z całej siły. Kamil upadł na ziemię. Nie dawał oznak życia.
Relicki:   i co pani komisarz,  twój rycerz przegrał. Wiesz, co się z tobą stanie? Zdechniesz tak samo jak ten pies..
Sebastian: nie tym razem!
Relicki rzucił w jego kierunku nożem, który wyciągnął z kieszeni. Seba uskoczył i strzelił w jego kierunku broń.  Edward upadł na ziemię. Ania w międzyczasie wezwała pogotowie.
Rafał:  resztę życia spędzisz w więzieniu.
Relicki:   zasłużyliscie wszyscy na to, rozumiecie? Zasłużyliście!
 Sebastian: a po co były tamte niewinne kobiety?
Relicki: żebyś miał zagadkę..
Rafał: Ania, co z Kamilem?
Ania:  karetka już jedzie.
Sebastian: Aśka, wszystko ok?
Aśka: tak. Jak wy nas znaleźliście?
Sebastian: mamy już na to swoje sposoby...
Wyrok:
Edward Relicki za wielokrotne zabójstwo został skazany na dożywocie.
Marek Weryczko za posiadanie narkotyków został skazany na 4 lata pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
----------------------
Uważam, że wyszło słabo, ale...  ocenicie sami ;)

piątek, 19 lipca 2013

Stan zagrożenia II

21:05. Przed komendą.
W tej samej chwili ktoś strzelił w ich kierunku. Obaj zdążyli się w ostatniej chwili schylić i  w efekcie czego, żaden z nich nie został postrzelony. Seba i Rafał od razu ruszyli w pościg za sprawcą nieudanego zamachu.
Sebastian: 00 dla W27!
00: zgłaszam się.
Sebastian: ścigamy czarne BMW o numerach TSA 39219. Postawcie blokady.
00: zrozumiałam.
Rafał: TSA 39219? Ścigaliśmy już dziś ten samochód.
                                              Środa, 10:40
Komenda.
Sebastian: Stary włączył mnie i Aśkę do waszej sprawy.
Ania: a czemu tak?
Sebastian: już tłumaczę.  Wczoraj jakiś gościu strzelał do mnie i do Rafała przed komendą po 21:00.  Udało się nam ustalić, że strzelał do nas osobnik, który najprawdopodobniej  napadł na Krystynę Jaskólską, a przedtem zabił jej córkę.
Ania: ale na  to, że to akurat on zabił Katarzynę Jaskólską, dowodów nie mamy.
Sebastian: to po co  włamywałby się do domu Jaskólskich? Trochę to pozbawione sensu, nie?
Ania: no właśnie. Przecież Krystyny Jaskólskiej nie było w domu w momencie zabójstwa córki.
Aśka: a mogło być też i tak, że   sprawca wrócił do domu, bo  zostawił coś i po to po prostu wrócił, a Jaskólska go nakryła?
Sebastian: no ok. Załóżmy, że tak było.  Tylko jedna rzecz nie pasuje do układanki.  Ekipa na pewno znalazłaby to coś.  Przecież cały dom był  sprawdzany w poszukiwaniu śladów.
Rafał: no właśnie.
Ania: a udało się złapać tego gościa, który  do was strzelał?
Sebastian: nie. Uciekł. Wiadomo o nim tylko tyle, że porusza się czarnym BMW na sandomierskich blachach.
Tomek:  dobrze, że jesteście.
Aśka: a gdzie mieliśmy być?
Tomek:   na miejscu kolejnej zbrodni. Kolejna ofiara.
Aśka: co ty wygadujesz? Gdzie?
Tomek: Żubrowa 14.
11:05. Miejsce kolejnej zbrodni.
policjant: ofiarą jest  Anna Szabeluk. 33 lata. Znalazł ją listonosz, ale puściliśmy go, bo nic nie wiedział.
 Ania: ok.
Komisarze podeszli do Adama.
Adam: to samo co poprzednio. Sprawca zaszedł ją od tyłu  i zawiązał pasek na jej szyi.  Potem rozebrał.
Sebastian: kiedy nastąpił zgon?
Adam: około 10:00.
Ania: Aśka, co się dzieje? Co tak zbladłaś? Znałaś ją?
Aśka: tak.  Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami, ale kontakt się urwał.  Zmieniła nazwisko, dlatego nie  byłam pewna, że to ona.
Technik: zobaczcie, co znalazłem.
Podał mu zdjęcie Aśki, na odwrocie była wiadomość, która brzmiała dokładnie tak:  Zginiesz szybciej, niż myślisz. Aśka przeczytała tę wiadomość. Wiedziała już o tych groźbach, które Sebastian dostawał, kierowane do niej. Wczoraj jej o tym powiedział. Dziwne dla nich było to, że przychodziły one dotychczas do Seby, a nie do niej. Może on też  był w jakimś stopniu w to zamieszany? Jakieś wspólne śledztwo? A może chodziło tylko o jakieś śledztwo, które prowadził Seba, zanim zaczął pracować z Aśką?
Aśka: zdejmijcie z tego odciski palców.
Technik: zrobi się.
13:30. Na komendzie, cała czwórka usiłuje wytypować potencjalnych sprawców.
Rafał:  macie coś?
Ania: Krzysztof Środkiewicz. Karany za  handel narkotykami i gwałt.   W czasie procesu nam się odgrażał.  Wyszedł z więzienia  trzy dni temu.
Rafał: tego bym wykluczył. Nasz nie gwałci swoich ofiar.
Sebastian: Andrzej Sorczyński.  Trzy lata temu, skazany na dożywocie. W czasie procesu odgrażał się mi i Rafałowi. Postrzelił też Aśkę, w następstwie czego, przechodziła ona kilkumiesięczną rehabilitację.
Aśka: a Sorczyński uciekł z więzienia  dwa dni temu.
Sebastian: to by się zgadzało.
Tomek: ktoś to podrzucił do nas na komendę.
Aśka:  Niedługo was dopadnę. Z tym zamachem niewiele brakowało, abym mógł być na waszym pogrzebie...
Rafał: świr.
Sebastian: rozdzielmy się. Ania, Rafał. Zajmiecie się Sorczyńskim, a ja z Aśką Środkiewiczem. Musimy wiedzieć o nich wszystko.
16:20.  Asia i Seba od dwóch  godzin obserwują Krzysztofa Środkiewicza. Mężczyzna właśnie wrócił do domu.
Aśka: chyba pora na konfrontację.
Sebastian: też tak sądzę.  Wrócił do biznesu.
Aśka: idziemy.
Ruszyli w kierunku domu. Zapukali. Otworzyła im jego żona.  Wyglądała mniej więcej na 30-35 lat.
 żona:  a państwo kim są?
Aśka: jesteśmy z policji. Mamy do pani męża kilka pytań.
Krzysztof: a kto to jest?
żona: państwo są z policji.
Krzysztof złapał żonę i przyłożył jej broń do skroni.
- Wypierdalać!
Sebastian: Środkiewicz, rzuć broń!
Krzysztof:  odkładasz broń, bierzesz koleżankę i wypierdalacie swoim autkiem tam skąd przyjechaliście!
Aśka: Krzysztof,  odłóż broń.  Sąd potraktuje to łagodniej!
Krzysztof: a dupa tam łagodniej, kurwa!    Karanych traktują surowiej, więc nie baw się tu w prawnika, bo ci to nie wychodzi. Wychodzić!
Sebastian: ok. Aśka, wychodzimy.
Wyszli z domu.   Środkiewicz  uciekł drugim wyjściem. Seba wbiegł do domu i ruszył za  mężczyzną. Niestety po pierwszym zakręcie, ten mu zwiał. Wrócił do Aśki.
Aśka: zwiał?
Sebastian: no raczej..
17:30. Dom, w którym aktualnie przebywa Andrzej Sorczyński.
Sorczyński:  czego chcecie?
Ania: policja.
Sorczyński: o tym to ja wiem.
Rafał: jesteś aresztowany pod zarzutem podwójnego zabójstwa.
Sorczyński pchnął Anię na Rafała i rzucił się do ucieczki.  Strzelał też do komisarzy.   Zwiększał się też między nimi dystans.  Wchodził już na płot, ale upadł na ziemię.
Rafał: leżysz!
Ania: Anka. Przyślijcie mi radiowóz na Dyksińskiego 11.  No mamy Sorczyńskiego.
21:40. Po skończonej pracy, Aśka wychodzi z komendy.
Sebastian: idziesz już do domu?
Aśka: tak. Jutro już o 7:00 musimy tu być.
Sebastian: podwiózłbym cię, ale muszę wracać na dyżur.
Aśka: spoko. Poradzę sobie.
 Seba wszedł do komendy, a Aśka wsiadła do swojego samochodu. Za wycieraczką znalazła list, którego treść była następująca.
Aśka: to ja Radek.  Musimy się pilnie spotkać. Wybacz, że tak przez wycieraczkę, ale ukradli mi telefon.  Przyjedź   o 22:00 do mojego domu. Adres znasz.
Nie zastanawiając się zbyt wiele, ruszyła w kierunku domu Radka. Był on jej informatorem. Zwykle tylko do niego przychodziła po informacje. Była już naprawdę zmęczona, jednak, zgodnie z jego życzeniem, punktualnie o 22:00, była już pod jego domem. W całym domu, wszędzie paliło się światło. Nadkomisarz weszła do niego. Nawoływała swojego informatora, ale odpowiadała jej, za każdym razem głucha cisza.  W końcu, w jednym z pomieszczeń domu, znalazła go. Martwego.  Sprawca  zaszedł go od tyłu i zacisnął na szyi pasek.  Tym razem , informator miał wbity nóż w klatkę piersiową.  Zabójca   chciał mieć pewność, że on nie żyje.  Schyliła się do  jego ciała.  Odruchowo sprawdziła puls,  czując jednak, że przybyła za późno.  Sięgnęła po telefon, jednak nim zdążyła wykonać połączenie,  dostała czymś w głowę. Straciła przytomność.  Ktoś  wziął ją na ręce, wciągnął do swojego samochodu i  odjechał w nieznanym  kierunku....
                             Ciąg dalszy nastąpi...

wtorek, 2 lipca 2013

Stan zagrożenia


                                     Wtorek, 13:15
Kamienica w centrum miasta. Znaleziono zwłoki kobiety.
policjant: cześć. Ofiarą jest Katarzyna Jaskólska. 28 lat.
Ania:  kto ją znalazł?
policjant: matka. Jest w szoku.
Ania: porozmawiam z nią.
                         ****
Rafał: cześć Adam. Jak to wygląda?
Adam:  Uduszona. Sprawca najprawdopodobniej zaszedł ją od tyłu i zawiązał pasek na jej szyi.  Potem ją rozebrał.
Rafał: praktycznie kompletnie naga jest.
Adam: zostawił tylko bieliznę.  Ze wstępnych oględzin, nie stwierdzam gwałtu.
Rafał: kiedy nastąpił zgon?
Adam:   jakieś dwie godziny temu.
                                               W tym samym czasie
matka: wie pani jakie to jest okropne uczucie, przeżyć własne dziecko?
Ania:  nie wiem. Nie chciałabym znaleźć się w takiej  sytuacji.  Jak pani sądzi, kto mógłby stać  za jej śmiercią? Był ktoś, taki szczególny?
matka: szczególny?   Weronika Ambrowska.
Ania: kto to jest?
matka: kiedyś się z moją Kasią przyjaźniły, ale  Kasia jej faceta odbiła. Weronika znienawidziła ją za to.
Ania: a wie pani, gdzie ta Weronika mieszka?
matka: Dzikowskiego 21/8.
  14:30. Komisarze pojechali do domu Weroniki Ambrowskiej.
Ania: jesteśmy z policji. Wpuści nas pani?
Weronika: a w jakiej sprawie?
Ania: wszystko zaraz pani wyjaśnimy.
Weronika: wchodźcie.
Wpuściła ich do środka.
Weronika: dowiem się w końcu, w jakim celu tu przyszliście?
Ania: prowadzimy śledztwo w sprawie Katarzyny Jaskólskiej.
Weronika: zrobiła coś?
Rafał: ona nie żyje. Została  kilka godzin temu zamordowana.
Weronika: i myślicie, że mam coś wspólnego z tym?
Ania: miałaś motyw. Kasia odbiła ci narzeczonego.
Weronika: z tym to się już w sumie pogodziłam, ale przyjaciółce się takich rzeczy jednak nie robi.  Z tego powodu znienawidziłam ją.
Rafał: a co robiłaś dziś około 11:00?
Weronika: byłam  od rana na uczelni. Wróciłam jakieś 40 minut temu.
Ania: sprawdzimy to.
Weronika: róbcie sobie co chcecie. Możecie wyjść? Źle się czuję.
Rafał: no dobrze. Do widzenia.
14:45. W samochodzie.
Ania: nie odpalaj silnika. Widziałeś, jak się chciała nas pozbyć?
Rafał: no widziałem.  Chcesz dać jej ogon?
Ania: sami ją na razie poobserwujmy.
Weronika Ambrowska właśnie wyszła z domu. Rozglądała się dookoła, upewniwszy się, czy nikt jej nie obserwuje. Wsiadła w samochód i odjechała. Rafał dyskretnie podążał za nią.
Ania: gdzie ona jedzie?
Rafał: chyba będzie wchodzić do tego bloku.
Jednak z klatki wyszedł jakiś mężczyzna. Weronika od razu do niego podbiegła.
Weronika:  gliny już wiedzą, że Kaśka nie żyje.
facet: zabiłaś ją i myślałaś, że się nie dowiedzą?
Weronika: nie zrobiłam tego. Tylko u niej dziś byłam  Mogą do ciebie też dotrzeć, w końcu byłeś jej ostatnim facetem. Uciekaj.
facet: wcześniej nie mogłaś mnie ostrzec?
Weronika: uciekaj do cholery. Zaszyj się gdzieś i wróć jak sprawa przycichnie.
Rafał:   ta sprawa szybko nie przycichnie. Jedziecie z nami.
Jak się okazało, od dłuższej chwili stali  tuż za sąsiednią klatką.
16:40. Ania przesłuchuje Weronikę Ambrowską.
Ania: dlaczego nie powiedziałaś, że byłaś dziś u Kasi?
Weronika: a co to ma za znaczenie?
Ania: ma.  Widziałaś Kasię jako ostatnia żywą.
Weronika: ale jej nie zabiłam!
Ania: po co u niej byłaś?
Weronika: kilka dni temu po kilku latach się pogodziłyśmy.
Ania: dlaczego nic nie powiedziałaś?
Weronika: a po co wam to było wiedzieć?
Ania:  sama skierowałaś na siebie nasze podejrzenia. Raz,  Kasia odbiła ci faceta, więc miałaś motyw. Dwa,  pojechałaś ostrzec tamtego gościa. Po co cały ten cyrk?
Weronika:  nic ci już nie powiem.
Ania: nie musisz. Odpowiesz też za składanie fałszywych zeznań, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Weronika: przynudzasz.
Ania: Rysiu, wyprowadź panią.
Przedtem, otworzyła drzwi. Policjant wszedł i wyprowadził  przesłuchiwaną. Rafał już skończył swoje przesłuchanie.
Ania: powiedział ci coś?
Rafał: a gdzie tam.
Ania: u mnie to samo.
W tej samej chwili rozległ się telefon Ani.
- Słucham?
- Pani komisarz, tu mówi Krystyna Jaskólska. Mogłaby pani do mnie przyjechać?  Ktoś się włamał chyba do mojego mieszkania. Zostaw... Pomocy!!
Połączenie się zakończyło.
Rafał: co jest?
Ania: musimy jechać do domu ofiary.
17:20. Dom ofiary.
Komisarze podjechali pod  kamienicę w której mieszkała ofiara.  Zobaczyli tylko uciekającego mężczyznę.
Ania: wysadź mnie!
Rafał: wysiadaj! Szybko!
Ania wysiadła, a Rafał kontynuował pościg, bowiem mężczyzna wsiadł do samochodu.
Rafał: 00 dla W27.
00: zgłaszam się.
Rafał:  ścigam  czarne BMW o numerach TSA 39219, powtarzam, ścigam czarne BMW o numerach TSA 39219.
00:  przyjąłem.
                    W tym samym czasie.
Ania: pani Krystyno, co się stało? Może pani wstać?
Krystyna: tak.  Moja głowa...
Ania: co się tu stało?
Krystyna:  ktoś wszedł do domu. Szukał czegoś w pokoju Kasi, a ja wróciłam do domu.  Nakryłam go.   Właśnie do pani dzwoniłam i nagle dostałam w głowę.
Ania: muszę zadzwonić na pogotowie. Nieciekawie to wygląda.
18:00. Trwa pościg za włamywaczem.
Rafał: Do wszystkich. Widzi ktoś  to czarne BMW.
00:  tak, widzę. Jedzie właśnie w kierunku Grochowskiego. Mamy tam postawione blokady.
Rafał: tylko go złapcie.
Po 10 minutach centrala się odezwała.
Rafał: zgłaszam się.
00: nie ma go. Zwiał.
Rafał: świetnie.
18:30. Komenda.
Ania: złapaliście tamtego gościa?
Rafał: spieprzył.
Ania: fatalnie.  Jaskólskiej nic się praktycznie nie stało. Dostała tylko niegroźnie w głowę.  Założyli jej jedynie opatrunek.
Rafał: szczęście w nieszczęściu.
Ania: dokładnie.
Tomek: mam już protokół z sekcji zwłok.
Rafał: no to dawaj go tu.
Tomek: bezpośrednią przyczyną zgonu było uduszenie.  Ofiara  nie została zgwałcona. Zgon nastąpił  jak Adam wspominał około 11:00. Więcej zobaczycie w raporcie. Muszę już wracać do akt.
Rafał: jasne. Leć, tylko skrzydeł nie połam.
21:00. Komisarze wychodzą z komendy.
Rafał: podwieźć cię?
Ania: nie dzięki. Idę jeszcze do koleżanki, bo chciała pogadać.
Rafał: no jak uważasz. Do jutra.
Ania: do jutra.
Rafał  miał właśnie wsiadać do samochodu, ale zauważył Sebastiana, wchodzącego do komendy.
Sebastian: cześć, a ty już do domu?
Rafał: tak.
Sebastian: szczęściarz. Ja mam dzisiaj dyżur.
Rafał: a właśnie, musimy pogadać.
Sebastian: o czym?
Rafał: co ty taki dziwny jesteś gdzieś od tygodnia? Masz jakieś problemy?
Sebastian: żadnych problemów nie mam.
W tej samej chwili dostał SMS'a.  Po przeczytaniu wiadomości zbladł.
Rafał: coś tak zbladł?
Sebastian: od  niecałych dwóch tygodni dostaję SMS-y i MMS'y z groźbami. Wszystkie są pod adresem Aśki. Zobacz, na tego MMS'a. Zdjęcie ucięte w miejscu głowy, teraz jeszcze ten SMS.
Rafał: Przekaż pani komisarz, że ją  dopadnę. Na ciebie też przyjdzie pora.
Sebastian: więc sam widzisz jak to wygląda.
Rafał: czyś ty do reszty już zwariował?!   Ten świr może w każdej chwili spełnić swoje groźby, a ty jak zwykle wszystko bagatelizujesz!
Sebastian: nie biorę tych gróźb na poważnie. Sądzę, że to głupie żarty. Kilka miesięcy temu sam coś takiego dostawałem, żebym odliczał dni do pogrzebu i co? Nadal chodzę po ulicy i żadnego zamachu na moje życie jeszcze nie było.
W tej samej chwili ktoś strzelił w ich kierunku....
                                                                                    Ciąg dalszy nastąpi..