Czwartek, 3:10
Od zamachu na Ankę upłynęło lekko ponad 6 godzin. Aśka i Sebastian czekają na zakończenie operacji Ani. Policjantka została poważnie ranna po zakończeniu wspólnej akcji.
Sebastian: Aśka, jak się trzymasz?
Aśka: fatalnie. Dobrze, że Rafał został z synem Anki do czasu przyjazdu jej męza z Gdańska. Sebastian, my też mogliśmy zginąć.
Sebastian: taka prawda. Chcesz kawy?
Aśka: odkąd zaczęła się operacja Anki, już cztery wypiłam. Podziękuję, postoję.
Sebastian: i słusznie, chyba też jednak odpuszczę. Pojedziemy rano do domu Anki porozmawiać z jej rodziną. Nie sądzę, aby w takich okolicznościach i o takiej porze, Rafał zbierał informacje.
Aśka: masz rację. A co znaleźli technicy na miejscu zamachu?
Sebastian: nie wiem, bo gadałem z Mariuszem tylko wtedy, gdy zaczęli zbierać ślady. Obiecał, że ekspertyza będzie możliwie jak najszybciej.
Aśka: zajebiście.
Po kilku minutach z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.
Aśka: doktorze, co z naszą koleżanką?
lekarz: dawno nie widziałem tak rozległych obrażeń spowodowanych postrzałem. Pierwszy strzał w ramię, który padł ze zwykłego pistoletu, tylko i wyłącznie ją drasnął. Nic poważnego, ale dwa kolejne strzały zostały oddane z broni snajperskiej. Pozostałe rany dostała w klatkę piersiową, z czego jedna kula , gdyby poszła delikatnie w lewo, trafiłaby prosto w serce i nie byłoby czego ''zbierać''.
Aśka: oddycha samodzielnie?
lekarz: nie. Zarówno za jej oddychanie, jak i krążenie będzie odpowiadać aparatura. Zaraz przeniesiemy ją na OIOM. Ona miała w sobie cztery kule.
Aśka: cztery? Wyraźnie słyszeliśmy trzy strzały.
lekarz: jeden z pocisków był podwójny. W praktyce wygląda to tak, jakby za pomocą jednego strzału wystrzelono dwie kule, a co za tym idzie, amunicja została zmodyfikowana.
Sebastian: kiedy ona się obudzi?
lekarz: najbliższe doby będą decydujące, ale mogę śmiało stwierdzić, że to stan krytyczny. Przetoczyliśmy 30 jednostek krwi. To bardzo dużo, co rusz się ta krew z niej wylewała. Nie chcę nic mówić, ale ten ktoś prawie ją zabił. Gdyby nie państwo, umarłaby jeszcze przed przyjazdem karetki, a z tego co się dowiedziałem, przyjechała ona po pięciu minutach. Uratowaliście jej życie.
Cztery godziny później.
Komisarze są w trakcie odprawy zorganizowanej przez Starego. To nie jest dla nikogo łatwy dzień.
Stary: cześć. Słyszałem co się wydarzyło podczas akcji odbicia Karolinki Życiowskiej.
Aśka: ciężko o tym nie słyszeć...
Stary: prawda. Wyjaśnieniem sprawy zamachu zajmiecie się wy wraz z Rafałem. Odwołałem również Agnieszkę Falecką z pięciodniowego szkolenia. To jest wyjątkowa sytuacja i musi być w wydziale jak najwięcej ludzi.
Do biura wszedł Rafał.
Rafał: szefie, przepraszam za spóźnienie.
Stary: nie wyciągnę konsekwencji. Wspólnie z Joanną i Sebastianem pprowadzisz śledztwo w sprawie zamachu na twoją partnerkę. Do czasu powrotu Ani, będziesz prowadził śledztwa z panem Tomaszem Bukowskim.
Rafał: szefie, ale Tomek jest asystentem.
Stary: prawda, ale dopuszczam opcję, w której asystenci mogą zastępować komisarzy podczas śledztw, a do tego pan Tomasz, będąc w wydziale za panowania Wojciecha Olejnickiego również czasami samodzielnie je prowadził z komisarzami.
Rafał: no dobrze.
Stary: z uwagi na okoliczności, postanowiłem, że nie będę szukał zastępstw z angażowaniem ludzi spoza komendy. To jest nasz zespół i wiem, że on jest najlepszy.
8:00. Aśka, Rafał i Sebastian pojechali do domu rodzinnego Ani. Drzwi otworzył im Darek, mąż Ani.
Aśka: cześć Darek. Spałeś coś?
Darek: cześć. Całą noc rozmawiałem z Karolem i Wiktorem. Są załamani.
Aśka: ciężko się dziwić. Nawet nie wiesz, co ja przeżywałam, gdy Wiktor zadzwonił podczas resuscytacji. Możemy pogadać?
Darek: tak. Chodźcie.
Darek wpuścił ich do środka. Mężczyzna jest kierowcą tira. Spędza w domu zazwyczaj tylko jeden weekend w miesiącu.
Aśka: Darek, zauważyłeś ostatnio jakieś zmiany w zachowaniu Ani?
Darek: nie było mnie w domu przez ostatnie trzy tygodnie, a jak rozmawialiśmy, to niczego nie zauważyłem.
Aśka: Darku, a czy mogę porozmawiać z Wiktorem?
Darek: tak. Karola wysłałem do szkoły, miał ostatnio jakieś problemy, nie chcę, aby ją zawalił. Wiktor natomiast uczy się świetnie, więc będzie miał od szkoły wolne do końca tego tygodnia.
Aśka: lecę do Wiktora.
Sebastian: ja z Rafałem rozejrzymy się tutaj.
8:05. Aśka rozmawia z synem Ani.
Aśka: cześć Wiktor.
Chłopak nawet jej nie odpowiedział. Cały czas miał wzrok skupiony na zdjęciach Anki. Aśki wcale to nie zraziło. Ba, nie dziwiła ją wcale taka reakcja.
Aśka: możemy porozmawiać? Muszę zadać ci kilka pytań.
Wiktor: jasne, niech pani pyta.
Aśka: jak się czujesz?
Wiktor: chyba widać...
Aśka: Wiktor, ale jedz coś. Musisz, mama by tego bardzo chciała.
Wiktor: tylko, że mama może teraz przez jakiegoś pojeba umrzeć!
Doskonale go rozumiała. Postanowiła nie karcić chłopaka słownie za żaden wulgaryzm. W końcu, w jakimś stopniu one ,,oczyszczają'' ludzką duszę.
Aśka: zauważyłeś może w ostatnim czasie jakieś zmiany w zachowaniu mamy? Chodziła zła albo smutna?
Wiktor: no właśnie nie, ale wygrzebałem jedną rzecz przez chusteczkę w śmietniku. Mama opowiadała mi czasami o pracy, że na miejscu przestępstw nie należy grzebać gołymi rękoma, aby śladów nie zacierać.
Aśka: co masz?
Wiktor: niech pani otworzy to zielone pudełko.
Aśka wykonała polecenie. Ujrzała tam dwa zdjęcia Anki. Jedno przekreślone czerwonym markerem, a drugie bez głowy.
Aśka: mogę to zabrać?
Wiktor: tak, nie chcę tego oglądać. To było w skrzynce jakiś tydzień temu.
Aśka: Wiktor, ostatnie pytanie. Czy mama wspominała ci o kimś konkretnym, kto mógłby jej zagrażać?
Wiktor: nie.
Aśka: Wiktor, to na razie wszystko. Dziękuję.
Dwie godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Agnieszka: cześć wam. Przykra historia z Anią...
Aśka: niestety...
Sebastian: cześć Agnieszka. Skombinuj akta wszystkich spraw, w które brała udział Anka, może chociaż tą drogą do czegoś dojdziemy.
Agnieszka: cześć. Jasne, zrobi się, ale będzie tego sporo.
Aśka: dlatego się podzielimy. Wszystkie sprawy idą na bok, ta jest priorytetowa! Agnieszka, przejrzysz z chłopakami akta wszystkich śledztw, w których brała udział Anka z naszego wydziału, my weźmiemy na siebie Krosno.
Agnieszka: Krosno?
Rafał: zanim Anka do nas trafiła, pracowała w jednostce w Krośnie.
Agnieszka: ok, biorę się za ogarnianie ''papirów''.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał: tak, słucham? Darek, spokojnie, co się dzieje? Cholera! Potrzebujesz jakiejś pomocy? Dobra, dzięki za informację. Daj znać...
Policjant zakończył rozmowę.
Aśka: co się stało?
Rafał nic jej nie odpowiedział. Ukrył twarz w dłoniach.
Aśka: Rafał...
Rafał: z Anką jest bardzo źle. Doszło do krwotoku wewnętrznego, lekarze próbują go zatamować...
Sebastian: szlag by to...
11:10.Komisarze szukają jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
Aśka: chłopaki, macie coś?
Rafał: Karolina Stachurczyk, urodzona 16 listopada 1976 roku. Dziewięć lata temu skazana za napad na bank, wyszła miesiąc temu za dobre sprawowanie. Podczas procesu wielokrotnie odgrażała się Ance.
Aśka: mojej uwagi nie przykuł nikt szczególny.
Sebastian: ja też coś mam. Mieczysław Okiela, 48 lat. Skazany na trzy zabójstwa przed sześcioma laty.
Rafał: pamiętam, ale Seba zobacz. Jest adnotacja na dole, powiesił się w zeszłym roku.
Sebastian: faktycznie, nie doczytałem, ale mam kolejnego człowieka. Ernest Bałdygowski ,, Badyl'', 39 lat. 10 lat temu skazany za handel kobietami i usiłowanie zabójstwa na 12 lat.
Aśka: no, ale on powinien jeszcze siedzieć.
Sebastian: wyszedł dwa miesiące temu za dobre sprawowanie.
Aśka: dobra, to się rozdzielamy. Rafał, weźmiesz na siebie Stachurczyk, a ja z Sebą zajmiemy się Badylem.
Rafał: nie, nie i nie. Jest jeszcze ktoś, kto może nam pomóc.
Aśka: kto?
Rafał: Roksana Kreuz. Przyjaźni się z Anką. Może coś wie.
Aśka: weźmiesz ją na siebie?
Rafał: lepiej będzie, jak to ty do niej pojedziesz. Ja przesłuchiwałem ją podczas jednego ze śledztw, mogę się jej źle kojarzyć.
Aśka: ok. Spotkam się z nią w jakimś parku albo kawiarni. Jeśli akurat tak zrobię, będzie bardziej neutralny grunt.
12:30. Aśka umówiła się na spotkanie z Roksaną Kreuz. Jest to przyjaciółka Ani. Kobieta się jednak spóźnia. Po kolejnych kilku minutach do stolika policjantki podeszła czarnowłosa kobieta. To była właśnie Roksana Kreuz.
Aśka: pani Roksana Kreuz? Dzień dobry.
Roksana: dzień dobry.
Aśka: słyszała pani na pewno o tym, że ktoś próbował zabić Anię?
Roksana: tak, ciężko nie słyszeć. Wszędzie piszą tylko o tym.
Aśka: kiedy pani się z nią widziała ostatni raz?
Roksana: w niedzielny wieczór. Ania miała wolne w poniedziałek. Posiedziałyśmy przy whisky.
Aśka: a jak Ania zachowywała się podczas tego spotkania?
Roksana: była bardzo spokojna i radosna.
Aśka: pani Roksano, a czy Ania wspomniała coś, że ktoś mógłby jej zagrażać?
Roksana: nie, nic z tych rzeczy.
Aśka: co pani robiła wczoraj między 21:00 a 22:30?
Roksana: wczoraj byłam w kinie, mam nawet bilet w portfelu.
Aśka: proszę mi go podać.
Kobieta podała bilet Aśce.
Aśka: faktycznie, wszystko się zgadza.
14:00. Po ustaleniu aktualnego miejsca pobytu Ernesta ,,Badyla'' Bałdygowskiego, Rafał i Sebastian dojechali do jego mieszkania w celu przesłuchania. Drzwi otworzyła im młoda kobieta.
kobieta: a państwo do kogo?
Rafał: interesuje nas Ernest Bałdygowski. Jesteśmy z policji.
kobieta: Ernest, uciekaj!!!!!
Sebastian od razu ruszył w kierunku pokoju w którym przebywał Ernest. Rafał natomiast wyszedł z domu. Chciał zatrzymać podejrzanego z drugiej strony. Po kilku minutach zauważył uciekającego Bałdygowskiego.
Rafał: stój!
Mężczyzna jednak zignorował nawoływania policjanta. Rafał ścigał go jeszcze przez chwilę, ale mężczyzna mu uciekł. Funkcjonariusz ruszył szybko w kierunku domu podejrzanego. Ujrzał tam podnoszącego się z ziemi Sebastiana.
Rafał: Seba, jesteś cały?
Sebastian: tak. Uderzył mnie w brzuch z całej siły. Co z Bałdygowskim?
Rafał: zwiał.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał: tak Darek, co się stało? No mów, uspokój się! Kurczę. Jedziemy do was!
Sebastian: co się stało?
Rafał: stan Anki pogorszył się jescze bardziej. Kolejna operacja.
Trzy godziny później.
Aśka, Sebastian, Rafał i Darek czekają na zakończenie kolejnej operacji Anki.
Aśka: Darek, zjedz coś...
Darek: Asiu, nie dam rady. Nie teraz...
Rafał: gdzie zawiozłeś chłopaków?
Darek: są u mojej siostry. Chciałem im oszczędzić szpitalnych widoków.
W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
Rafał: panie doktorze, co z Anią?
Darek: co z moją żoną ?!
lekarz: zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Najbliższe dni i noce będą decydujące. Mam do was tylko jedną prośbę: nie traćcie wiary w cuda.
Darek: nie rozumiem?
lekarz: stan pana żony jest na tyle poważny, że jeśli ona z tego wyjdzie, to będziecie mogli stwierdzić, że to jest prawdziwy cud...
Ciąg dalszy nastąpi...
sobota, 21 września 2019
niedziela, 1 września 2019
W białych rękawiczkach II
13:00. Dom rodziców porwanej dziewczynki.
Aśka: jesteś wreszcie.
Sebastian: najszybciej, jak się dało. Jaka była forma żądania okupu? List, rozmowa?
Aśka: list. Jak tu wróciłam, to już był.
Sebastian: Bartek, widziałeś kogoś?
Bartek: byłem cały czas w środku.
Sebastian: czytaliście ten list?
Aśka: czekaliśmy na ciebie. Mariusz go obejrzał. Nie ma żadnych odcisków paluchów.
Sebastian: czyli wszystko zorganizowane w białych rękawiczkach...
Seba otworzył kopertę z listem. W środku znajdowała się chustka należąca prawdopodobnie do porwanego dziecka oraz wspomniany wcześniej list.
Sebastian: MYŚLĘ, ŻE MILION ZŁOTYCH TO ODPOWIEDNIA SUMA, BO W KOŃCU DLA KOCHAJĄCYCH RODZICÓW, DZIECKO JEST ZAWSZE WIELE WARTE. DZIŚ O 21:00 POJEDZIECIE NA FORTY. ULICA KOCHANOWSKIEGO. ZOSTAWICIE TAM KASĘ I WYCHODZICIE STAMTĄD. PO ZGARNIĘCIU HAJSU, ZOSTAWIĘ DZIECIAKA.
Sebastian: dobrze, pozostaje nam zatem skompletować pieniądze.
Tomasz: ale żona coś powiedziała przed chwilą...
Sebastian: o to panie Tomaszu, proszę się nie martwić. Przygotują państwo tylko część tej kwoty. My zaś dorzucimy do torby fałszywe pieniądze.
Tomasz: a jeśli oni się zorientują?
Sebastian: nie sądzę, aby chciało im się liczyć pieniądze podczas ucieczki.
Bartek: dobra, a ja co mam robić?
Sebastian: kontroluj sytuację. Porywacze mogą chcieć się znowu skontaktować. Nie wykluczam, że tym razem zadzwonią, więc będziesz czuwał przy telefonach. Skompletowaniem okupu zajmie się Justyna.
Aśka: a co z Agnieszką?
Sebastian: stary wysłał ją na szkolenie do Warszawy.
W tej samej chwili zadzwonił jego telefon. Seba wyszedł na korytarz i odbył krótką rozmowę. Po niecałej minucie, wrócił.
Aśka: co jest?
Sebastian: dzwonił Tomek. Marek Czymba jest gotowy na przesłuchanie.
Aśka: dobra, Seba, pojadę z tobą. Justyna i tak zaraz tutaj przyjedzie.
Sebastian: chodź.
15:50. W dalszym ciągu trwa przesłuchanie Marka Czymby. Mężczyzna do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem.
Aśka: Czymba, milczeniem sobie możesz tylko zaszkodzić.
Marek: co wy chcecie wiedzieć?
Aśka: czy obserwowałeś dom Życiowskich w ostatnich dniach?
Marek: nie. Od dobrego miesiąca nie byłem tam ani razu.
Sebastian: kłamiesz. Trasa konwoju na który dziś rano napadłeś, przebiega dokładnie obok domu Życiowskich. Siłą rzeczy, musiałbyś koło niego przejeżdżać.
Marek: dobra, wygrałeś.
Sebastian: byłeś tam, prawda?
Marek: tak, przejeżdżałem tylko za tym konwojem.
Sebastian: widziałeś coś?
Marek: widziałem jakiegoś gościa zakapturzonego, który wchodził na podwórko Kaśki.
Aśka: umiałbyś go opisać?
Marek: nie muszę. Mam nawet fotkę. Dajcie mi telefon.
Aśka: gdzie masz to zdjęcie zapisane?
Marek: dajcie mi kurwa telefon!!
Aśka podała mu jego telefon. Mężczyzna odpalił jeden z folderów. Znajdowały się w nim trzy zdjęcia.
Marek: tutaj.
Aśka: jest. Prześlę te fotki na swój telefon.
Marek: jasne.
Sebastian: a ty idziesz na dołek.
Marek: za co, panie władzo?
Sebastian: teraz to panie władzo, tak? Napad na konwój i wzięcie zakładnika. Rysiu, wyprowadź go.
Marek Czymba został odprowadzony do aresztu. Chwilę później podbiegł do nich Tomek - jeden z asystentów.
Aśka: no co masz dla nas?
Tomek: alibi Marzeny Dużyk potwierdzone. To nie ona stoi za porwaniem Karolinki Życiowskiej.
Aśka: tak, wiemy o tym. Mamy fotkę porywacza. Tomek, wrzucisz to na bęben?
Tomek: jasne, zrobię to przy was. Chodźcie.
Komisarze poszli wraz z Tomkiem do biura asystentów. Tam Tomek wrzucił zdjęcie porywacza do odpowiedniej bazy.
Aśka: i co?
Tomek: wygląda na to, że wasz porywacz naoglądął się filmów, ale jest nienotowany.
Aśka: dzięki Tomek. Pomogłeś nam.
17:15. Komisarze wrócili do domu Życiowskich.
Katarzyna: Tomek, musimy im w końcu o tym powiedzieć!
Tomasz: a myślisz, że to coś da?! Oni nie są cudotwórcami!
Aśka: co nam musicie powiedzieć?
Tomasz: Karolinka jest bardzo chora. Od urodzenia zmaga się z padaczką, dodatkowo ma wadę serca.
Sebastian: niebezpieczne połączenie. Przyjmuje jakieś leki?
Katarzyna: cztery tabletki dziennie, raz na 12 godzin. Nieprzyjmowanie leków może doprowadzić do śmierci.
Sebastian: to dlaczego kobieto nie powiedziałaś nic nam o tym wcześniej?! Podjelibyśmy zupełnie inne działania! Uruchomilibyśmy bezproblemowo procedurę Child Alert, której nasz szef zdecydował się nie ogłaszać! Kiedy Karolinka wzięła ostatnią dawkę leku?
Katarzyna: 7:00.
Sebastian: brawo, no po prostu kurwa gratuluję! Pseudorodzice popierdoleni!
Aśka: Seba, uspokój się!
Sebastian: sprawdziliśmy Marzenę Dużyk i Marka Czymbę. Oboje mają alibi na czas porwania Karolinki. Marek Czymba był w pobliżu miejscu porwania i dostarczył nam tę fotografię. Znają państwo tego człowieka? To on najprawdopodobniej stoi za porwaniem Karolinki.
Aśka: to bardzo ważne...
Rodzice spojrzeli na fotografię. Doskonale kojarzyli postać.
Tomasz: to jest jakiś żart?
Aśka: rozpoznaje pan tego człowieka?
Tomasz: to jest Adrian. Mój brat.
Sebastian: dlaczego miałby porywać Karolinkę?
Tomasz: Adrian był przez całe życie taką pizdą w rurkach, totalnym nieudacznikiem. Zazdrościł mi wszystkiego. Od pięciu lat nie mam z nim kontaktu. Wiem tylko tyle, że on się ożenił i przyjął nazwisko żony.
Katarzyna: Tomek zerwał z nim kontakt po tym, jak Adrian próbował się do mnie dobierać.
Aśka: a wiedzą państwo, gdzie go zastaniemy?
Tomasz: nie. Odciął się od całej rodziny. Nikogo nawet na swój ślub nie zaprosił.
Aśka: rozumiem. To akurat da się ustalić. Wrócimy tu po 20:00. Bartku, gdyby coś się działo wcześniej, dzwoń do nas.
Bartek: jasne.
Komisarze wyszli z domu Życiowskich.
Sebastian: ale rodzinka, do tego zero wyobraźni i odpowiedzialności!
Aśka: żebyś wiedział. Zakładamy Child Alert?
Sebastian: osobiście myślę, że to nie ma już sensu, w końcu o 21:00 i tak ruszamy na Kochanowskiego, a decyzję i tak podejmie Stary.
Pół godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Stary: słuchajcie, Child Alertu nie będziemy już zakładać, bo to bez sensu. O której macie wyruszyć na akcję?
Aśka: 21:00, forty na Kochanowskiego.
Stary: znam te forty doskonale. Jakimi siłami dysponujecie?
Aśka: Seba, Bartek, Justyna, Tomek i ja.
Stary: zbyt duży obszar, za mało osób.
Sebastian: chcemy wezwać jeszcze AT.
Stary wyciągnął mapę.
Stary: spójrzcie na ten teren. Jest wielki. Mamy tylko problem, bo w IV Komisariacie poszukują dwóch niebezpiecznych przestępców i wzięli wszystkie dostępne siły.
Sebastian: czyli chcesz nam powiedzieć, że mamy za mało ludzi ?!
Stary: tak. Dorzucę do was Ankę i Rafała, oni są teraz wolni.
19:20. Trwają przygotowania do akcji policyjnej.
Ania: a kto jest tym porywaczem?
Tomek: Adrian Segarowski, 27 lat. Dotychczas nienotowany.
Aśka: dotychczas nienotowany, ale skubaniec dobrze się przygotował do porwania. Na miejscu zdarzenia nie znaleźliśmy żadnych śladów.
Justyna: dobra, co mamy robić?
Sebastian: do tych fortów są trzy wejścia. Aśka i Tomek, obserwujecie w aucie wejście numer jeden. Bartek, Rafał i Justyna, bierzecie na siebie wejście numer dwa.
Aśka: ok, to bierzesz na siebie ostatnie wejście?
Sebastian: tak, z Anką. Jakieś pytania?
Ania: nie uważacie, ze to za mało ludzi?
Sebastian: uważamy, ale to nasze jedyne siły na dzień dzisiejszy. Wyjątkowa sytuacja.
Aśka: sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia. Mamy co prawda do czynienia z kimś, kto robi to pierwszy raz, ale gnój naprawdę porządnie się przygotował. No to do pracy, rodacy. Sebastian, z waszego wejścia jest najlepsza widoczność. Dowodzisz akcją.
21:15. Wszyscy są już na miejscu akcji. Nie ma jeszcze porywacza, mężczyzna się spóźnia. Policjanci porozumiewają się za pomocą krótkofalówek.
Sebastian: wszyscy na pozycjach?
Aśka: jedynka na pozycji.
Rafał: dwójka na pozycji.
Bartek: od strony zachodniej widoczne dwie postacie. Mężczyzna i dziecko.
Aśka: to będzie on!
Sebastian: pełna gotowość, zajmujemy odpowiednie wejścia!
Wszyscy ruszyli w kierunku odpowiednich pozycji. Z punktu wejścia, które zajęli Ania z Sebastianem, była najlepsza widoczność.
Sebastian: Rafał, podjął kasę, zostawił dziecko!. Koleś zmierza w waszym kierunku. Dwójka,wchodzicie! Jedynka, do dziecka!
Dwójka wkroczyła.
Rafał: policja, łapy na kark! Na kark!
Mężczyzna jednak ich wyminął i ruszył w kierunku wyjścia. Sebastian go złapał.
Sebastian: leżysz! Jesteś aresztowany pod zarzutem porwania małoletniej Karolinki Życiowskiej.
Adrian: im się to należało! Przez całe życie traktowali mnie jak popychadło! Bachor i tak zdechnie!
Ania: co jej zrobiłeś ?! Ona ma wadę serca!
Adrian: sami się dowiecie.
Sebastian: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się!
Sebastian: przyślijcie mi radiowóz i karetkę pogotowia. Forty na Kochanowskiego. Biegiem!
00: przyjęłam, wykonuję.
Kwadrans później.
Sebastian: kolejna wspólna akcja zakończona sukcesem.
Ania: oczywiście. Myślę, że można już to zdjąć.
Zdjęła swoją kamizelkę kuloodporną. Seba zrobił to samo. Po chwili podeszła do nich Aśka z Rafałem.
Sebastian: co z dzieckiem? Po twojej minie widzę, że nie jest najlepiej...
Aśka: Karolinka nie żyje. Ten skurwiel faszerował ją narkotykami.
Ania: skurwiel. Sorry, zwykle nie klnę.
Sebastian: klnij. Słuchajcie, to była ciężka akcja. Jedziemy do domów, a jutro przed robotą jakaś kawa na naładowanie akumulatorów.
Rafał: jasne.
W tej samej chwili padł strzał, który trafił Anię w ramię. Policjantka przysiadła na ziemi.
Ania: skąd on strzelał? Sss...
Aśka: Ania, jak się czujesz? Dasz radę sama iść?
Ania: nie wiem...
Sebastian: Rafał, biegnij, zobacz skąd ten gość strzela! My pomożemy Ance przenieść się w inną pozycję!
Rafał pobiegł w kierunku wystrzału. Aśka wezwała pogotowie, a Sebastian był w trakcie przenoszenia rannej koleżanki na bezpieczną pozycję. Los nie był jednak za nimi. Słychać było drugi strzał.
Aśka: kurwa!!!!!!!
Sebastian: połóżmy ją! Sprawdzę jeszcze puls!
Wspólnymi siłami położyli Anię na ziemi. Sebastian miał właśnie sprawdzić jej tętno, ale padł trzeci strzał, który również trafił policjantkę.
Sebastian: ja pierdolę, nie ma tętna! Zaczynam resuscytację.
Szybkim ruchem wyjął wszystkie rzeczy zalegające w kieszeniach policjantki i rozpoczął masaż serca. W pewnej chwili rozległ się dźwięk telefonu Anki. Aśka spojrzała na wyświetlacz. Momentalnie popłynęły kobiecie łzy z oczu.
Sebastian: Aśka, nie płacz. Uratujemy ją, wierz w to!
Aśka: Seba, ale to dzwoni jej syn. Co ja mam powiedzieć? Że jego mama nie żyje?
Wyrok:
Adrian Segarowski za porwanie, wymuszenie okupu i zabójstwo Karolinki Życiowskiej został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Marek Czymba za napad na konwój i wzięcie zakładnika został skazany na 10 lat więzienia.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Aśka: jesteś wreszcie.
Sebastian: najszybciej, jak się dało. Jaka była forma żądania okupu? List, rozmowa?
Aśka: list. Jak tu wróciłam, to już był.
Sebastian: Bartek, widziałeś kogoś?
Bartek: byłem cały czas w środku.
Sebastian: czytaliście ten list?
Aśka: czekaliśmy na ciebie. Mariusz go obejrzał. Nie ma żadnych odcisków paluchów.
Sebastian: czyli wszystko zorganizowane w białych rękawiczkach...
Seba otworzył kopertę z listem. W środku znajdowała się chustka należąca prawdopodobnie do porwanego dziecka oraz wspomniany wcześniej list.
Sebastian: MYŚLĘ, ŻE MILION ZŁOTYCH TO ODPOWIEDNIA SUMA, BO W KOŃCU DLA KOCHAJĄCYCH RODZICÓW, DZIECKO JEST ZAWSZE WIELE WARTE. DZIŚ O 21:00 POJEDZIECIE NA FORTY. ULICA KOCHANOWSKIEGO. ZOSTAWICIE TAM KASĘ I WYCHODZICIE STAMTĄD. PO ZGARNIĘCIU HAJSU, ZOSTAWIĘ DZIECIAKA.
ŻADNEJ POLICJI!!!
Aśka: mają państwo takie pieniądze?
Katarzyna: skąd! Nie jesteśmy bogaci...Sebastian: dobrze, pozostaje nam zatem skompletować pieniądze.
Tomasz: ale żona coś powiedziała przed chwilą...
Sebastian: o to panie Tomaszu, proszę się nie martwić. Przygotują państwo tylko część tej kwoty. My zaś dorzucimy do torby fałszywe pieniądze.
Tomasz: a jeśli oni się zorientują?
Sebastian: nie sądzę, aby chciało im się liczyć pieniądze podczas ucieczki.
Bartek: dobra, a ja co mam robić?
Sebastian: kontroluj sytuację. Porywacze mogą chcieć się znowu skontaktować. Nie wykluczam, że tym razem zadzwonią, więc będziesz czuwał przy telefonach. Skompletowaniem okupu zajmie się Justyna.
Aśka: a co z Agnieszką?
Sebastian: stary wysłał ją na szkolenie do Warszawy.
W tej samej chwili zadzwonił jego telefon. Seba wyszedł na korytarz i odbył krótką rozmowę. Po niecałej minucie, wrócił.
Aśka: co jest?
Sebastian: dzwonił Tomek. Marek Czymba jest gotowy na przesłuchanie.
Aśka: dobra, Seba, pojadę z tobą. Justyna i tak zaraz tutaj przyjedzie.
Sebastian: chodź.
15:50. W dalszym ciągu trwa przesłuchanie Marka Czymby. Mężczyzna do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem.
Aśka: Czymba, milczeniem sobie możesz tylko zaszkodzić.
Marek: co wy chcecie wiedzieć?
Aśka: czy obserwowałeś dom Życiowskich w ostatnich dniach?
Marek: nie. Od dobrego miesiąca nie byłem tam ani razu.
Sebastian: kłamiesz. Trasa konwoju na który dziś rano napadłeś, przebiega dokładnie obok domu Życiowskich. Siłą rzeczy, musiałbyś koło niego przejeżdżać.
Marek: dobra, wygrałeś.
Sebastian: byłeś tam, prawda?
Marek: tak, przejeżdżałem tylko za tym konwojem.
Sebastian: widziałeś coś?
Marek: widziałem jakiegoś gościa zakapturzonego, który wchodził na podwórko Kaśki.
Aśka: umiałbyś go opisać?
Marek: nie muszę. Mam nawet fotkę. Dajcie mi telefon.
Aśka: gdzie masz to zdjęcie zapisane?
Marek: dajcie mi kurwa telefon!!
Aśka podała mu jego telefon. Mężczyzna odpalił jeden z folderów. Znajdowały się w nim trzy zdjęcia.
Marek: tutaj.
Aśka: jest. Prześlę te fotki na swój telefon.
Marek: jasne.
Sebastian: a ty idziesz na dołek.
Marek: za co, panie władzo?
Sebastian: teraz to panie władzo, tak? Napad na konwój i wzięcie zakładnika. Rysiu, wyprowadź go.
Marek Czymba został odprowadzony do aresztu. Chwilę później podbiegł do nich Tomek - jeden z asystentów.
Aśka: no co masz dla nas?
Tomek: alibi Marzeny Dużyk potwierdzone. To nie ona stoi za porwaniem Karolinki Życiowskiej.
Aśka: tak, wiemy o tym. Mamy fotkę porywacza. Tomek, wrzucisz to na bęben?
Tomek: jasne, zrobię to przy was. Chodźcie.
Komisarze poszli wraz z Tomkiem do biura asystentów. Tam Tomek wrzucił zdjęcie porywacza do odpowiedniej bazy.
Aśka: i co?
Tomek: wygląda na to, że wasz porywacz naoglądął się filmów, ale jest nienotowany.
Aśka: dzięki Tomek. Pomogłeś nam.
17:15. Komisarze wrócili do domu Życiowskich.
Katarzyna: Tomek, musimy im w końcu o tym powiedzieć!
Tomasz: a myślisz, że to coś da?! Oni nie są cudotwórcami!
Aśka: co nam musicie powiedzieć?
Tomasz: Karolinka jest bardzo chora. Od urodzenia zmaga się z padaczką, dodatkowo ma wadę serca.
Sebastian: niebezpieczne połączenie. Przyjmuje jakieś leki?
Katarzyna: cztery tabletki dziennie, raz na 12 godzin. Nieprzyjmowanie leków może doprowadzić do śmierci.
Sebastian: to dlaczego kobieto nie powiedziałaś nic nam o tym wcześniej?! Podjelibyśmy zupełnie inne działania! Uruchomilibyśmy bezproblemowo procedurę Child Alert, której nasz szef zdecydował się nie ogłaszać! Kiedy Karolinka wzięła ostatnią dawkę leku?
Katarzyna: 7:00.
Sebastian: brawo, no po prostu kurwa gratuluję! Pseudorodzice popierdoleni!
Aśka: Seba, uspokój się!
Sebastian: sprawdziliśmy Marzenę Dużyk i Marka Czymbę. Oboje mają alibi na czas porwania Karolinki. Marek Czymba był w pobliżu miejscu porwania i dostarczył nam tę fotografię. Znają państwo tego człowieka? To on najprawdopodobniej stoi za porwaniem Karolinki.
Aśka: to bardzo ważne...
Rodzice spojrzeli na fotografię. Doskonale kojarzyli postać.
Tomasz: to jest jakiś żart?
Aśka: rozpoznaje pan tego człowieka?
Tomasz: to jest Adrian. Mój brat.
Sebastian: dlaczego miałby porywać Karolinkę?
Tomasz: Adrian był przez całe życie taką pizdą w rurkach, totalnym nieudacznikiem. Zazdrościł mi wszystkiego. Od pięciu lat nie mam z nim kontaktu. Wiem tylko tyle, że on się ożenił i przyjął nazwisko żony.
Katarzyna: Tomek zerwał z nim kontakt po tym, jak Adrian próbował się do mnie dobierać.
Aśka: a wiedzą państwo, gdzie go zastaniemy?
Tomasz: nie. Odciął się od całej rodziny. Nikogo nawet na swój ślub nie zaprosił.
Aśka: rozumiem. To akurat da się ustalić. Wrócimy tu po 20:00. Bartku, gdyby coś się działo wcześniej, dzwoń do nas.
Bartek: jasne.
Komisarze wyszli z domu Życiowskich.
Sebastian: ale rodzinka, do tego zero wyobraźni i odpowiedzialności!
Aśka: żebyś wiedział. Zakładamy Child Alert?
Sebastian: osobiście myślę, że to nie ma już sensu, w końcu o 21:00 i tak ruszamy na Kochanowskiego, a decyzję i tak podejmie Stary.
Pół godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Stary: słuchajcie, Child Alertu nie będziemy już zakładać, bo to bez sensu. O której macie wyruszyć na akcję?
Aśka: 21:00, forty na Kochanowskiego.
Stary: znam te forty doskonale. Jakimi siłami dysponujecie?
Aśka: Seba, Bartek, Justyna, Tomek i ja.
Stary: zbyt duży obszar, za mało osób.
Sebastian: chcemy wezwać jeszcze AT.
Stary wyciągnął mapę.
Stary: spójrzcie na ten teren. Jest wielki. Mamy tylko problem, bo w IV Komisariacie poszukują dwóch niebezpiecznych przestępców i wzięli wszystkie dostępne siły.
Sebastian: czyli chcesz nam powiedzieć, że mamy za mało ludzi ?!
Stary: tak. Dorzucę do was Ankę i Rafała, oni są teraz wolni.
19:20. Trwają przygotowania do akcji policyjnej.
Ania: a kto jest tym porywaczem?
Tomek: Adrian Segarowski, 27 lat. Dotychczas nienotowany.
Aśka: dotychczas nienotowany, ale skubaniec dobrze się przygotował do porwania. Na miejscu zdarzenia nie znaleźliśmy żadnych śladów.
Justyna: dobra, co mamy robić?
Sebastian: do tych fortów są trzy wejścia. Aśka i Tomek, obserwujecie w aucie wejście numer jeden. Bartek, Rafał i Justyna, bierzecie na siebie wejście numer dwa.
Aśka: ok, to bierzesz na siebie ostatnie wejście?
Sebastian: tak, z Anką. Jakieś pytania?
Ania: nie uważacie, ze to za mało ludzi?
Sebastian: uważamy, ale to nasze jedyne siły na dzień dzisiejszy. Wyjątkowa sytuacja.
Aśka: sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia. Mamy co prawda do czynienia z kimś, kto robi to pierwszy raz, ale gnój naprawdę porządnie się przygotował. No to do pracy, rodacy. Sebastian, z waszego wejścia jest najlepsza widoczność. Dowodzisz akcją.
21:15. Wszyscy są już na miejscu akcji. Nie ma jeszcze porywacza, mężczyzna się spóźnia. Policjanci porozumiewają się za pomocą krótkofalówek.
Sebastian: wszyscy na pozycjach?
Aśka: jedynka na pozycji.
Rafał: dwójka na pozycji.
Bartek: od strony zachodniej widoczne dwie postacie. Mężczyzna i dziecko.
Aśka: to będzie on!
Sebastian: pełna gotowość, zajmujemy odpowiednie wejścia!
Wszyscy ruszyli w kierunku odpowiednich pozycji. Z punktu wejścia, które zajęli Ania z Sebastianem, była najlepsza widoczność.
Sebastian: Rafał, podjął kasę, zostawił dziecko!. Koleś zmierza w waszym kierunku. Dwójka,wchodzicie! Jedynka, do dziecka!
Dwójka wkroczyła.
Rafał: policja, łapy na kark! Na kark!
Mężczyzna jednak ich wyminął i ruszył w kierunku wyjścia. Sebastian go złapał.
Sebastian: leżysz! Jesteś aresztowany pod zarzutem porwania małoletniej Karolinki Życiowskiej.
Adrian: im się to należało! Przez całe życie traktowali mnie jak popychadło! Bachor i tak zdechnie!
Ania: co jej zrobiłeś ?! Ona ma wadę serca!
Adrian: sami się dowiecie.
Sebastian: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się!
Sebastian: przyślijcie mi radiowóz i karetkę pogotowia. Forty na Kochanowskiego. Biegiem!
00: przyjęłam, wykonuję.
Kwadrans później.
Sebastian: kolejna wspólna akcja zakończona sukcesem.
Ania: oczywiście. Myślę, że można już to zdjąć.
Zdjęła swoją kamizelkę kuloodporną. Seba zrobił to samo. Po chwili podeszła do nich Aśka z Rafałem.
Sebastian: co z dzieckiem? Po twojej minie widzę, że nie jest najlepiej...
Aśka: Karolinka nie żyje. Ten skurwiel faszerował ją narkotykami.
Ania: skurwiel. Sorry, zwykle nie klnę.
Sebastian: klnij. Słuchajcie, to była ciężka akcja. Jedziemy do domów, a jutro przed robotą jakaś kawa na naładowanie akumulatorów.
Rafał: jasne.
W tej samej chwili padł strzał, który trafił Anię w ramię. Policjantka przysiadła na ziemi.
Ania: skąd on strzelał? Sss...
Aśka: Ania, jak się czujesz? Dasz radę sama iść?
Ania: nie wiem...
Sebastian: Rafał, biegnij, zobacz skąd ten gość strzela! My pomożemy Ance przenieść się w inną pozycję!
Rafał pobiegł w kierunku wystrzału. Aśka wezwała pogotowie, a Sebastian był w trakcie przenoszenia rannej koleżanki na bezpieczną pozycję. Los nie był jednak za nimi. Słychać było drugi strzał.
Aśka: kurwa!!!!!!!
Sebastian: połóżmy ją! Sprawdzę jeszcze puls!
Wspólnymi siłami położyli Anię na ziemi. Sebastian miał właśnie sprawdzić jej tętno, ale padł trzeci strzał, który również trafił policjantkę.
Sebastian: ja pierdolę, nie ma tętna! Zaczynam resuscytację.
Szybkim ruchem wyjął wszystkie rzeczy zalegające w kieszeniach policjantki i rozpoczął masaż serca. W pewnej chwili rozległ się dźwięk telefonu Anki. Aśka spojrzała na wyświetlacz. Momentalnie popłynęły kobiecie łzy z oczu.
Sebastian: Aśka, nie płacz. Uratujemy ją, wierz w to!
Aśka: Seba, ale to dzwoni jej syn. Co ja mam powiedzieć? Że jego mama nie żyje?
Wyrok:
Adrian Segarowski za porwanie, wymuszenie okupu i zabójstwo Karolinki Życiowskiej został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Marek Czymba za napad na konwój i wzięcie zakładnika został skazany na 10 lat więzienia.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)