sobota, 21 września 2019

Czerwona nota

                                                   Czwartek, 3:10

Od zamachu na Ankę  upłynęło  lekko ponad 6 godzin.  Aśka i Sebastian czekają na zakończenie operacji Ani. Policjantka została  poważnie ranna po zakończeniu wspólnej akcji.
Sebastian: Aśka, jak się trzymasz?
Aśka: fatalnie. Dobrze, że Rafał został z synem Anki do czasu przyjazdu jej męza z Gdańska. Sebastian, my też mogliśmy  zginąć.
Sebastian: taka prawda. Chcesz kawy?
Aśka: odkąd zaczęła się operacja Anki, już cztery wypiłam.  Podziękuję, postoję.
 Sebastian: i słusznie, chyba też jednak odpuszczę.  Pojedziemy rano do domu Anki porozmawiać z jej rodziną. Nie sądzę, aby w takich okolicznościach  i o takiej porze, Rafał zbierał informacje.
Aśka: masz rację.  A co znaleźli technicy na miejscu zamachu?
Sebastian:  nie wiem,  bo gadałem z Mariuszem tylko wtedy, gdy  zaczęli zbierać ślady. Obiecał, że  ekspertyza będzie możliwie jak najszybciej.
Aśka: zajebiście.
 Po kilku minutach z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.
 Aśka: doktorze, co z  naszą koleżanką?
lekarz: dawno nie widziałem tak rozległych obrażeń spowodowanych postrzałem. Pierwszy strzał w ramię, który padł ze zwykłego pistoletu,  tylko i wyłącznie ją drasnął. Nic poważnego, ale  dwa kolejne strzały zostały oddane z  broni snajperskiej. Pozostałe rany dostała w klatkę piersiową, z czego jedna kula , gdyby poszła delikatnie w lewo, trafiłaby prosto w serce i nie byłoby czego ''zbierać''.
Aśka: oddycha samodzielnie?
lekarz: nie. Zarówno za jej oddychanie, jak i krążenie będzie  odpowiadać aparatura. Zaraz przeniesiemy ją na OIOM. Ona miała w sobie cztery kule.
Aśka: cztery? Wyraźnie słyszeliśmy trzy strzały.
lekarz:   jeden z pocisków był podwójny.  W praktyce wygląda to tak,   jakby za pomocą jednego strzału wystrzelono dwie kule,  a co za tym idzie, amunicja została zmodyfikowana.
 Sebastian: kiedy ona się obudzi?
lekarz:  najbliższe doby będą decydujące, ale mogę śmiało stwierdzić, że to stan krytyczny. Przetoczyliśmy 30  jednostek krwi. To bardzo dużo, co rusz się ta krew z niej wylewała.  Nie chcę nic mówić, ale  ten ktoś prawie ją zabił. Gdyby nie państwo, umarłaby  jeszcze przed przyjazdem karetki, a z tego  co się dowiedziałem, przyjechała ona po pięciu minutach. Uratowaliście jej życie.
                                Cztery godziny później.
Komisarze są w trakcie odprawy zorganizowanej przez Starego. To nie jest dla nikogo łatwy dzień.
 Stary: cześć.   Słyszałem co się wydarzyło podczas akcji odbicia Karolinki Życiowskiej.
Aśka: ciężko o tym nie słyszeć...
Stary: prawda.   Wyjaśnieniem sprawy zamachu zajmiecie się wy  wraz z Rafałem.  Odwołałem również Agnieszkę Falecką z pięciodniowego szkolenia. To jest wyjątkowa sytuacja  i musi być w wydziale jak najwięcej ludzi.
 Do  biura wszedł Rafał.
 Rafał: szefie, przepraszam za  spóźnienie.
Stary: nie wyciągnę konsekwencji.   Wspólnie z  Joanną i Sebastianem pprowadzisz śledztwo w sprawie zamachu na twoją partnerkę. Do czasu powrotu Ani, będziesz prowadził śledztwa z panem Tomaszem Bukowskim.
Rafał: szefie, ale Tomek jest asystentem.
Stary: prawda, ale dopuszczam  opcję, w której asystenci mogą zastępować  komisarzy podczas śledztw, a do tego pan Tomasz, będąc w wydziale  za panowania Wojciecha Olejnickiego również czasami samodzielnie je prowadził z komisarzami.
Rafał: no dobrze.
Stary:   z uwagi na okoliczności, postanowiłem, że  nie będę szukał   zastępstw z angażowaniem ludzi spoza komendy.  To jest nasz zespół i wiem, że on jest najlepszy.
 8:00. Aśka, Rafał i Sebastian pojechali do domu rodzinnego Ani. Drzwi otworzył im Darek, mąż Ani.
 Aśka: cześć Darek. Spałeś coś?
Darek: cześć.  Całą noc rozmawiałem z  Karolem i  Wiktorem.  Są załamani.
Aśka: ciężko się dziwić. Nawet nie wiesz, co ja przeżywałam, gdy  Wiktor zadzwonił podczas resuscytacji.  Możemy pogadać?
Darek: tak.  Chodźcie.
Darek wpuścił ich  do środka. Mężczyzna jest kierowcą  tira.  Spędza w domu zazwyczaj tylko  jeden  weekend w miesiącu.
Aśka: Darek, zauważyłeś ostatnio  jakieś zmiany w zachowaniu Ani?
Darek: nie było mnie w domu przez ostatnie trzy tygodnie, a jak rozmawialiśmy, to  niczego nie zauważyłem.
 Aśka:  Darku,  a czy mogę porozmawiać  z Wiktorem?
Darek: tak.  Karola wysłałem do szkoły,  miał ostatnio jakieś problemy, nie chcę, aby ją zawalił. Wiktor natomiast uczy się  świetnie, więc będzie miał  od szkoły  wolne  do końca tego tygodnia.
Aśka: lecę do Wiktora.
Sebastian: ja z Rafałem rozejrzymy się tutaj.
8:05.  Aśka rozmawia  z synem Ani.
Aśka: cześć Wiktor.
Chłopak nawet jej nie odpowiedział. Cały czas miał wzrok skupiony na zdjęciach Anki. Aśki  wcale to nie zraziło. Ba, nie dziwiła ją wcale taka reakcja.
Aśka: możemy porozmawiać? Muszę zadać ci kilka pytań.
Wiktor:  jasne,  niech pani pyta.
Aśka: jak się czujesz?
Wiktor: chyba widać...
Aśka: Wiktor,  ale jedz coś. Musisz, mama by tego bardzo chciała.
Wiktor: tylko, że mama może teraz przez jakiegoś pojeba umrzeć!
Doskonale go rozumiała.  Postanowiła nie karcić   chłopaka słownie za żaden wulgaryzm.  W końcu, w jakimś stopniu one ,,oczyszczają'' ludzką duszę.
Aśka:  zauważyłeś może w ostatnim czasie jakieś zmiany w zachowaniu mamy? Chodziła  zła albo smutna?
Wiktor: no właśnie nie, ale wygrzebałem jedną rzecz przez chusteczkę w  śmietniku.  Mama  opowiadała mi czasami o pracy, że  na miejscu przestępstw nie należy  grzebać gołymi rękoma, aby śladów nie zacierać.
Aśka: co masz?
Wiktor:  niech pani otworzy to zielone pudełko.
Aśka wykonała polecenie. Ujrzała tam  dwa zdjęcia Anki. Jedno przekreślone czerwonym markerem, a drugie bez głowy.
Aśka: mogę  to zabrać?
Wiktor: tak, nie chcę tego oglądać. To  było w skrzynce jakiś  tydzień temu.
Aśka: Wiktor, ostatnie pytanie.   Czy mama wspominała ci o kimś konkretnym, kto mógłby jej zagrażać?
Wiktor: nie.
Aśka:  Wiktor,  to na razie wszystko. Dziękuję.
                                     Dwie godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Agnieszka: cześć wam. Przykra historia z Anią...
 Aśka: niestety...
 Sebastian: cześć Agnieszka.   Skombinuj  akta wszystkich spraw, w które brała udział Anka, może chociaż tą drogą do czegoś dojdziemy.
 Agnieszka:  cześć. Jasne, zrobi się, ale będzie tego sporo.
Aśka: dlatego się podzielimy. Wszystkie sprawy idą na bok, ta jest priorytetowa!   Agnieszka, przejrzysz z chłopakami akta wszystkich śledztw, w których brała udział Anka z naszego wydziału, my weźmiemy na siebie  Krosno.
Agnieszka: Krosno?
Rafał: zanim Anka do nas trafiła, pracowała w jednostce w Krośnie.
Agnieszka: ok, biorę się za ogarnianie ''papirów''.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał:   tak, słucham?  Darek, spokojnie, co się dzieje?  Cholera! Potrzebujesz jakiejś pomocy?   Dobra, dzięki za informację. Daj znać...
Policjant zakończył rozmowę.
Aśka: co się stało?
Rafał nic jej nie odpowiedział. Ukrył twarz w dłoniach.
Aśka: Rafał...
 Rafał: z Anką jest bardzo źle.  Doszło do krwotoku wewnętrznego, lekarze próbują go zatamować...
 Sebastian: szlag by to...
11:10.Komisarze szukają jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
Aśka: chłopaki, macie coś?
Rafał: Karolina Stachurczyk, urodzona 16 listopada 1976 roku.  Dziewięć lata temu  skazana za napad na bank, wyszła miesiąc temu za dobre sprawowanie.  Podczas procesu wielokrotnie odgrażała się Ance.
Aśka: mojej uwagi nie przykuł nikt szczególny.
Sebastian: ja też coś mam. Mieczysław Okiela, 48 lat.  Skazany na   trzy zabójstwa przed   sześcioma laty.
Rafał: pamiętam, ale Seba zobacz. Jest adnotacja na dole,  powiesił się w zeszłym roku.
 Sebastian: faktycznie, nie doczytałem, ale mam kolejnego człowieka.   Ernest  Bałdygowski  ,, Badyl'', 39 lat.    10 lat temu skazany  za  handel kobietami i usiłowanie zabójstwa na  12  lat.
Aśka: no, ale on powinien jeszcze siedzieć.
Sebastian:  wyszedł dwa miesiące temu za dobre sprawowanie.
Aśka: dobra,  to się rozdzielamy.  Rafał, weźmiesz na siebie   Stachurczyk, a ja z Sebą zajmiemy się Badylem.
 Rafał: nie, nie  i nie. Jest jeszcze ktoś, kto może nam pomóc.
 Aśka: kto?
Rafał: Roksana Kreuz. Przyjaźni się z Anką. Może coś wie.
Aśka: weźmiesz ją na siebie?
Rafał: lepiej będzie, jak to ty  do niej pojedziesz. Ja  przesłuchiwałem ją podczas jednego ze śledztw, mogę się jej źle kojarzyć.
Aśka: ok. Spotkam się z nią  w jakimś parku albo kawiarni.  Jeśli akurat tak zrobię, będzie bardziej neutralny grunt.
12:30.   Aśka   umówiła się na spotkanie z Roksaną Kreuz.   Jest to przyjaciółka Ani.  Kobieta się jednak spóźnia. Po kolejnych kilku minutach  do stolika policjantki podeszła   czarnowłosa kobieta. To była właśnie Roksana Kreuz.
Aśka: pani Roksana Kreuz? Dzień dobry.
Roksana: dzień dobry.
Aśka:  słyszała pani na pewno o tym, że ktoś próbował zabić Anię?
Roksana: tak, ciężko  nie słyszeć. Wszędzie piszą tylko o tym.
Aśka:  kiedy pani się z nią widziała ostatni raz?
 Roksana:     w niedzielny wieczór.   Ania miała wolne w poniedziałek.  Posiedziałyśmy przy whisky.
Aśka: a  jak Ania zachowywała się podczas tego spotkania?
Roksana:   była bardzo spokojna i radosna.
Aśka: pani Roksano, a  czy  Ania wspomniała coś, że ktoś mógłby jej zagrażać?
Roksana: nie, nic z tych rzeczy.
Aśka: co pani robiła  wczoraj między 21:00 a 22:30?
Roksana:  wczoraj byłam w kinie, mam nawet bilet w portfelu.
Aśka: proszę mi go podać.
  Kobieta podała bilet Aśce.
Aśka: faktycznie, wszystko się zgadza.
14:00. Po ustaleniu aktualnego miejsca pobytu  Ernesta ,,Badyla'' Bałdygowskiego, Rafał i Sebastian dojechali do jego mieszkania w celu przesłuchania. Drzwi otworzyła im młoda kobieta.
kobieta: a państwo do kogo?
Rafał: interesuje nas Ernest Bałdygowski. Jesteśmy z policji.
 kobieta: Ernest, uciekaj!!!!!
 Sebastian od razu ruszył w kierunku  pokoju w  którym przebywał Ernest.  Rafał natomiast  wyszedł  z domu. Chciał zatrzymać podejrzanego z drugiej strony.   Po kilku minutach zauważył uciekającego Bałdygowskiego.
 Rafał: stój!
 Mężczyzna jednak zignorował nawoływania policjanta. Rafał   ścigał go jeszcze przez chwilę,  ale  mężczyzna mu uciekł.   Funkcjonariusz ruszył szybko w kierunku   domu podejrzanego. Ujrzał tam podnoszącego się z ziemi Sebastiana.
Rafał: Seba, jesteś cały?
 Sebastian: tak. Uderzył mnie w brzuch z całej siły. Co z Bałdygowskim?
Rafał: zwiał.
W tej samej chwili  zadzwonił telefon Rafała.
 Rafał:  tak Darek, co się stało?   No mów, uspokój się! Kurczę. Jedziemy do was!
 Sebastian: co się stało?
Rafał: stan Anki pogorszył się jescze bardziej. Kolejna operacja.
                           Trzy godziny później.
 Aśka, Sebastian, Rafał i Darek czekają na zakończenie  kolejnej operacji Anki.
 Aśka: Darek, zjedz coś...
Darek: Asiu, nie dam rady. Nie teraz...
 Rafał: gdzie zawiozłeś chłopaków?
Darek: są u mojej siostry. Chciałem im oszczędzić   szpitalnych widoków.
 W tej samej chwili  z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
Rafał:  panie doktorze, co z Anią?
Darek: co z moją żoną ?!
lekarz: zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.  Najbliższe dni i noce będą decydujące.  Mam do was tylko jedną prośbę: nie traćcie wiary w cuda.
Darek: nie rozumiem?
lekarz: stan pana żony  jest na tyle poważny, że jeśli ona z tego wyjdzie, to będziecie mogli stwierdzić, że to jest prawdziwy cud...
                                                           Ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 1 września 2019

W białych rękawiczkach II

13:00. Dom rodziców porwanej dziewczynki.
 Aśka: jesteś wreszcie.
Sebastian: najszybciej, jak się dało.  Jaka była forma żądania okupu? List,  rozmowa?
Aśka: list.  Jak tu wróciłam, to już był.
 Sebastian: Bartek, widziałeś kogoś?
Bartek: byłem cały czas w środku.
 Sebastian: czytaliście ten list?
 Aśka: czekaliśmy na ciebie.  Mariusz go obejrzał. Nie ma żadnych odcisków paluchów.
Sebastian: czyli wszystko zorganizowane w białych rękawiczkach...
 Seba otworzył kopertę z listem. W środku znajdowała się  chustka należąca prawdopodobnie do porwanego dziecka oraz wspomniany wcześniej list.
 Sebastian:   MYŚLĘ, ŻE MILION ZŁOTYCH TO ODPOWIEDNIA SUMA, BO  W KOŃCU DLA KOCHAJĄCYCH RODZICÓW, DZIECKO JEST ZAWSZE WIELE WARTE. DZIŚ O 21:00 POJEDZIECIE NA FORTY. ULICA KOCHANOWSKIEGO.  ZOSTAWICIE TAM KASĘ  I WYCHODZICIE STAMTĄD. PO ZGARNIĘCIU HAJSU, ZOSTAWIĘ DZIECIAKA. 
ŻADNEJ POLICJI!!!
Aśka: mają państwo takie pieniądze?
Katarzyna: skąd!  Nie jesteśmy bogaci...
 Sebastian: dobrze, pozostaje nam zatem  skompletować pieniądze.
Tomasz: ale  żona coś powiedziała przed chwilą...
Sebastian: o to panie  Tomaszu, proszę się nie martwić. Przygotują państwo tylko część tej kwoty. My zaś dorzucimy do torby fałszywe pieniądze.
Tomasz: a jeśli oni się zorientują?
Sebastian: nie sądzę, aby chciało im się liczyć pieniądze podczas ucieczki.
Bartek: dobra, a ja co mam robić?
Sebastian: kontroluj sytuację.   Porywacze mogą chcieć się znowu skontaktować.  Nie wykluczam, że  tym razem zadzwonią, więc będziesz czuwał przy telefonach.  Skompletowaniem okupu zajmie się Justyna.
Aśka: a co z Agnieszką?
Sebastian: stary wysłał ją na szkolenie do Warszawy.
W tej samej chwili zadzwonił jego telefon. Seba wyszedł na korytarz i odbył krótką rozmowę. Po niecałej minucie, wrócił.
Aśka: co jest?
Sebastian: dzwonił Tomek.  Marek Czymba jest gotowy na przesłuchanie.
Aśka: dobra, Seba, pojadę z tobą. Justyna i tak zaraz tutaj przyjedzie.
Sebastian: chodź.
15:50.  W dalszym ciągu trwa przesłuchanie Marka Czymby. Mężczyzna do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem.
Aśka:   Czymba, milczeniem sobie możesz tylko zaszkodzić.
Marek: co wy chcecie wiedzieć?
Aśka:  czy obserwowałeś dom Życiowskich w ostatnich dniach?
Marek:  nie. Od dobrego miesiąca nie byłem tam ani razu.
Sebastian: kłamiesz.  Trasa konwoju na który dziś rano napadłeś, przebiega dokładnie obok domu Życiowskich. Siłą rzeczy, musiałbyś koło niego przejeżdżać.
Marek: dobra, wygrałeś.
Sebastian: byłeś tam, prawda?
Marek: tak, przejeżdżałem tylko za tym konwojem.
Sebastian: widziałeś coś?
Marek: widziałem  jakiegoś gościa zakapturzonego, który wchodził na podwórko  Kaśki.
Aśka: umiałbyś go opisać?
Marek: nie muszę. Mam nawet fotkę. Dajcie mi telefon.
Aśka: gdzie masz  to zdjęcie zapisane?
Marek: dajcie mi kurwa  telefon!!
 Aśka podała mu jego telefon. Mężczyzna odpalił jeden z folderów.  Znajdowały się w nim trzy zdjęcia.
Marek: tutaj.
Aśka: jest. Prześlę te fotki na swój telefon.
Marek: jasne.
Sebastian: a ty idziesz na dołek.
Marek: za  co, panie władzo?
Sebastian: teraz to panie władzo, tak? Napad na konwój i wzięcie zakładnika. Rysiu, wyprowadź go.
 Marek Czymba został odprowadzony do aresztu.  Chwilę później podbiegł do nich Tomek - jeden z asystentów.
Aśka: no co masz dla nas?
Tomek:  alibi Marzeny Dużyk potwierdzone. To nie ona stoi za porwaniem  Karolinki Życiowskiej.
Aśka: tak, wiemy o tym.  Mamy fotkę porywacza. Tomek, wrzucisz to na bęben?
Tomek: jasne, zrobię to przy was. Chodźcie.
 Komisarze poszli wraz z Tomkiem do biura asystentów. Tam Tomek wrzucił zdjęcie  porywacza  do odpowiedniej bazy.
 Aśka: i co?
 Tomek: wygląda na to, że wasz porywacz naoglądął się filmów, ale jest nienotowany.
 Aśka:  dzięki Tomek. Pomogłeś nam.
17:15.  Komisarze wrócili do domu Życiowskich.
Katarzyna:  Tomek, musimy im w końcu o tym powiedzieć!
 Tomasz: a myślisz, że to coś da?!  Oni nie są cudotwórcami!
 Aśka: co nam musicie powiedzieć?
Tomasz: Karolinka jest bardzo chora.  Od urodzenia zmaga się z padaczką, dodatkowo ma wadę serca.
Sebastian:  niebezpieczne połączenie.  Przyjmuje jakieś leki?
Katarzyna:  cztery  tabletki dziennie, raz na 12 godzin. Nieprzyjmowanie leków może doprowadzić do śmierci.
Sebastian: to dlaczego kobieto nie powiedziałaś nic nam o tym wcześniej?! Podjelibyśmy zupełnie inne działania! Uruchomilibyśmy  bezproblemowo  procedurę Child Alert, której nasz szef zdecydował się nie ogłaszać! Kiedy  Karolinka wzięła ostatnią dawkę leku?
Katarzyna:  7:00.
Sebastian: brawo, no po prostu kurwa gratuluję!  Pseudorodzice popierdoleni!
Aśka: Seba, uspokój się!
Sebastian:  sprawdziliśmy Marzenę Dużyk i Marka Czymbę. Oboje mają alibi na czas porwania Karolinki.  Marek Czymba był w pobliżu miejscu porwania i dostarczył nam tę fotografię. Znają państwo tego człowieka? To on najprawdopodobniej stoi za porwaniem Karolinki.
Aśka: to bardzo ważne...
 Rodzice spojrzeli na fotografię. Doskonale kojarzyli postać.
Tomasz: to jest jakiś żart?
Aśka: rozpoznaje pan tego człowieka?
Tomasz: to jest Adrian. Mój brat.
 Sebastian: dlaczego miałby porywać  Karolinkę?
Tomasz:   Adrian był przez całe życie taką  pizdą w rurkach, totalnym nieudacznikiem. Zazdrościł mi wszystkiego. Od pięciu lat nie mam z nim kontaktu. Wiem tylko tyle, że on się ożenił i przyjął nazwisko żony.
Katarzyna: Tomek zerwał z nim kontakt po tym, jak Adrian  próbował się do mnie dobierać.
Aśka: a wiedzą państwo, gdzie go zastaniemy?
Tomasz: nie. Odciął się od całej rodziny. Nikogo nawet na swój ślub nie zaprosił.
Aśka:  rozumiem. To akurat da się ustalić. Wrócimy tu po 20:00. Bartku, gdyby coś się działo wcześniej, dzwoń do nas.
Bartek: jasne.
Komisarze wyszli z  domu  Życiowskich.
 Sebastian: ale rodzinka, do tego zero wyobraźni i odpowiedzialności!
Aśka: żebyś wiedział. Zakładamy Child Alert?
Sebastian: osobiście myślę, że to nie ma już sensu, w końcu o 21:00 i tak ruszamy na Kochanowskiego, a decyzję i tak podejmie Stary.
                                    Pół godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Stary: słuchajcie, Child Alertu nie będziemy już zakładać, bo to bez sensu. O której macie wyruszyć na akcję?
Aśka: 21:00, forty na Kochanowskiego.
Stary: znam te forty doskonale. Jakimi siłami dysponujecie?
Aśka:  Seba, Bartek, Justyna, Tomek i ja.
Stary: zbyt duży obszar, za mało osób.
Sebastian: chcemy wezwać jeszcze AT.
 Stary wyciągnął mapę.
 Stary: spójrzcie na ten teren. Jest wielki.   Mamy  tylko problem, bo w IV Komisariacie poszukują  dwóch  niebezpiecznych przestępców i wzięli wszystkie dostępne siły.
 Sebastian: czyli chcesz  nam powiedzieć, że mamy za mało ludzi ?!
 Stary: tak.   Dorzucę do was Ankę i Rafała, oni są teraz wolni.
19:20.  Trwają przygotowania do akcji policyjnej.
 Ania: a kto jest tym porywaczem?
  Tomek:  Adrian Segarowski, 27 lat.  Dotychczas nienotowany.
Aśka:  dotychczas nienotowany, ale skubaniec dobrze się przygotował do porwania.  Na miejscu zdarzenia nie znaleźliśmy żadnych śladów.
  Justyna:  dobra, co mamy robić?
  Sebastian:  do tych fortów są trzy wejścia.  Aśka i Tomek, obserwujecie w aucie wejście numer jeden. Bartek, Rafał i Justyna, bierzecie na siebie wejście numer dwa.
Aśka: ok, to bierzesz na siebie ostatnie wejście?
Sebastian: tak, z Anką. Jakieś pytania?
  Ania: nie uważacie, ze to za mało ludzi?
 Sebastian: uważamy, ale  to nasze jedyne siły na dzień dzisiejszy. Wyjątkowa sytuacja.
Aśka: sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia.  Mamy co prawda do czynienia z kimś, kto robi to pierwszy raz, ale gnój naprawdę porządnie się przygotował.  No to do pracy, rodacy. Sebastian, z waszego wejścia jest najlepsza widoczność. Dowodzisz akcją.
21:15.  Wszyscy są już na miejscu akcji.  Nie ma jeszcze porywacza, mężczyzna się spóźnia.  Policjanci porozumiewają się za pomocą krótkofalówek.
Sebastian: wszyscy na pozycjach?
 Aśka:  jedynka na pozycji.
 Rafał: dwójka na pozycji.
 Bartek:   od strony zachodniej widoczne dwie postacie. Mężczyzna i dziecko.
 Aśka:  to będzie on!
Sebastian:  pełna gotowość, zajmujemy odpowiednie wejścia!
Wszyscy ruszyli w kierunku odpowiednich pozycji. Z punktu wejścia, które zajęli Ania z Sebastianem, była najlepsza widoczność.
Sebastian: Rafał, podjął kasę, zostawił dziecko!. Koleś zmierza w waszym kierunku.  Dwójka,wchodzicie!  Jedynka, do dziecka!
 Dwójka wkroczyła.
 Rafał:  policja, łapy na kark! Na kark!
 Mężczyzna jednak ich wyminął i ruszył w kierunku  wyjścia. Sebastian go złapał.
 Sebastian: leżysz!  Jesteś aresztowany pod zarzutem  porwania małoletniej Karolinki Życiowskiej.
 Adrian: im się to należało! Przez całe życie traktowali mnie jak popychadło!  Bachor i tak zdechnie!
Ania:  co jej zrobiłeś ?! Ona ma wadę serca!
Adrian: sami się dowiecie.
Sebastian: 00 dla W27!
 00: 00, zgłaszam się!
Sebastian: przyślijcie mi radiowóz i karetkę pogotowia. Forty na Kochanowskiego. Biegiem!
00: przyjęłam, wykonuję.
                                                    Kwadrans później.
 Sebastian: kolejna wspólna akcja zakończona sukcesem.
 Ania: oczywiście. Myślę, że można już to zdjąć.
 Zdjęła swoją kamizelkę kuloodporną.  Seba zrobił to samo.    Po chwili podeszła do nich Aśka z Rafałem.
 Sebastian:  co z dzieckiem? Po twojej minie widzę, że nie jest najlepiej...
 Aśka: Karolinka nie żyje.  Ten skurwiel  faszerował ją narkotykami.
Ania: skurwiel.  Sorry, zwykle nie klnę.
 Sebastian: klnij.   Słuchajcie, to była ciężka akcja. Jedziemy do domów,   a jutro przed robotą jakaś kawa na naładowanie akumulatorów.
Rafał: jasne.
   W tej samej chwili padł strzał, który trafił Anię w ramię. Policjantka przysiadła na ziemi.
Ania: skąd on strzelał? Sss...
Aśka:  Ania, jak się czujesz? Dasz radę sama iść?
Ania: nie wiem...
Sebastian: Rafał, biegnij, zobacz skąd  ten gość strzela! My pomożemy Ance przenieść się  w inną pozycję!
Rafał pobiegł w kierunku wystrzału. Aśka wezwała pogotowie, a Sebastian był w trakcie przenoszenia  rannej  koleżanki na bezpieczną pozycję.  Los nie był jednak za nimi.   Słychać było drugi strzał.
 Aśka: kurwa!!!!!!!
 Sebastian:  połóżmy ją! Sprawdzę jeszcze puls!
 Wspólnymi siłami położyli Anię  na  ziemi.  Sebastian miał  właśnie sprawdzić  jej tętno, ale  padł trzeci strzał, który również trafił policjantkę.
  Sebastian: ja pierdolę, nie ma tętna!  Zaczynam resuscytację.
 Szybkim ruchem wyjął wszystkie rzeczy zalegające  w kieszeniach policjantki i rozpoczął masaż serca. W pewnej chwili  rozległ się dźwięk  telefonu Anki.  Aśka spojrzała na wyświetlacz.  Momentalnie popłynęły kobiecie łzy z oczu.
 Sebastian: Aśka,  nie płacz. Uratujemy ją, wierz w to!
 Aśka: Seba, ale to dzwoni jej syn. Co ja mam powiedzieć? Że jego  mama nie żyje?

                                                            Wyrok:
Adrian Segarowski za  porwanie, wymuszenie okupu i zabójstwo Karolinki Życiowskiej został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Marek Czymba za napad na konwój i wzięcie zakładnika został skazany na  10 lat więzienia.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.