wtorek, 29 kwietnia 2014

Zanim wstanie słońce

                                            Niedziela, 5:45
Aśka: cześć.
policjant: cześć. Ofiarą jest  Sabina  Setka, 27 lat.
Aśka: kto ją znalazł?
policjant:     licealistka. Wracała z maratonu filmowego.
Aśka: porozmawiam z nią.
Sebastian: jasne.
      ****
Adam: no hej Seba, a ty sam?
Sebastian: Aśka  gada z licealistką, która znalazła zwłoki. Co mamy?
Adam: 13 ciosów nożem, zadane po całym ciele. Sprawca rozebrał ją  od dołu, ale co ciekawe górę zostawił. Nie zgwałcił.
Sebastian: kiedy nastąpił zgon?
Adam:   maksymalnie dwie godziny temu.
Sebastian: a wy coś macie?
Mariusz:   być może motyw rabunkowy, nie znalazłem portfela.
Sebastian: całe szczęście, że dowód miała w kieszeni.
Grzesiek: Seba, jest portfel.
Sebastian: czyli początkowe założenie możemy odwołać.
          W tym samym czasie.
Aśka: nazywasz się  Iwona Orlińska?
Iwona: tak.  To ja znalazłam tamtą kobietę.
Aśka: z tego co mówiłaś, wracałaś z maratonu filmowego.
Iwona: no tak, a potem znalazłam tamtą kobietę.  Zadzwoniłam od razu po was.
Aśka:   bardzo dobrze zrobiłaś.  Widziałaś coś?
Iwona: nic. Tylko tamtą kobietę. Mogę już iść do domu?
Aśka: tak. Nasz kolega cię tam odwiezie.
7:00. Dom Sabiny Setki.
mąż:    czemu mnie cholera, tak wcześnie budzicie? Niedziela jest!
Aśka: jesteśmy z policji.  Sabina Setka była pana żoną?
mąż: no i nadal jest.
Aśka: niestety pana żona nie żyje. Została zamordowana kilka godzin temu.
mąż: kto jej to zrobił ?!
Aśka: tego nie wiemy.  Podejrzewa pan kogoś?
mąż:  kto w ogóle mógłby zabijać Sabinę?! Przecież to był anioł, a nie człowiek!
Aśka: co pan robił dzisiaj w nocy?
mąż: byłem u kumpla.
Aśka: dane tego kumpla.
mąż: Paweł Bartoszewski. Krasickiego 13.
Sebastian:  na pewno nie było nikogo konkretnego?
mąż: na pewno! To wszystko? Muszę powiadomić rodzinę.
Sebastian: tak, proszę nie wyjeżdżać z miasta, bo mogą być jeszcze do pana pytania.
 Komisarze wyszli z domu.
Aśka: zauważyłeś, że on nie miał ubranej obrączki?
 Sebastian: zauważyłem, ale to niczego nie przesądza. Znam kilka małżeństw, które wcale ich nie noszą.
9:30. Do komendy zgłosiła się  Beata Butanowska- siostra zabitej.
 Beata: kiedy Sabina zginęła?
Aśka:  dzisiaj około 4:00. Została zamordowana w parku miejskim.
Beata: przyjrzeliście się już Grzegorzowi Setce?
Aśka: a powinniśmy?
Beata:  myślę, że mógł chcieć ją zabić. W przypadku jej śmierci dziedziczy niezły majątek, a w razie rozwodu zostałby z niczym, a na dodatek byli w separacji.
Aśka: no tego Grzegorz Setka już nam nie powiedział. Co pani robiła dzisiaj około 4:00?
Beata: wróciłam do domu z wakacji. Wyjechałam tydzień temu na Kretę.
Aśka:  sprawdzimy pani alibi. Nie jest pani wprawdzie podejrzaną, ale to jest rutynowe działanie.  Może pani wyjść, ale proszę nie wyjeżdżać z miasta.
Beata: nie planuję żadnych wyjazdów.
11:00. Komisarze pojechali do domu  ofiary.
mąż:  to znowu państwo? Proszę wejść.
Weszli.
mąż: kawy? herbaty?
Sebastian: dziękujemy.  Okłamał nas pan. Był pan u kumpla, ale o północy był pan w domu. Także mógł pan zabić żonę.
mąż: gdybym dokonał zabójstwa, to zakopałbym ciało tak,  aby nikt go nie znalazł i zadbał o alibi.
Aśka: pójdzie pan z nami. Jest pan   zatrzymany do wyjaśnienia sprawy.
mąż: tracicie tylko czas.
Sebastian: pójdzie pan sam, czy mam pomóc?
mąż: pójdę, bierz te łapy.
13:30. Komenda.
 Sebastian: i co?
Aśka: skończyłam go przesłuchiwać. Twierdzi, że jest niewinny.
Sebastian: jak wszyscy...
 W tej samej chwili  zadzwonił telefon. Seba go odebrał.
- Tak?
- Dzień dobry.   Rozmawiam z komisarzem Wątrobą?
- Przy telefonie.
-  To dobrze.  To ja zabiłem Sabinę Setkę. Radzę się  spodziewać kolejnej ofiary.
 Rozłączył się. Seba w międzyczasie kazał Aśce iść do chłopaków, by namierzyć rozmówcę.
Aśka: nie udało się.
Sebastian: cholera.  Nie wiem nawet czyj to może być głos.  Setka raczej odpada.
Aśka:  trzeba będzie go wypuścić.
Sebastian: no raczej.
                            Poniedziałek, 5:55
Zabójca spełnił swoje groźby. W parku miejskim znaleziono kolejną ofiarę.
Aśka: cześć.
policjant: ofiarą jest  Alicja Nogat, 28 lat.
Aśka: kto ją znalazł?
policjant: patrol policji. Szukali zaginionego mężczyzny.
Sebastian: rodzina powiadomiona?
policjant: tak.  Wiedzą już o wszystkim.
Aśka: dobra, my będziemy u Adasia.
 Poszli do Adama. Widok zwłok nie należał do najprzyjemniejszych.
Adam: cześć. Ofiara otrzymała 13 ran nożem.  Zaraz po śmierci rozebrał ją.  Co ciekawe, tak samo jak przy pierwszej ofierze  zostawił   górę.
Aśka: ciekawe. A kiedy nastąpił zgon?
 Adam:  około 4:00.   Za  trzy godziny będziecie mieli protokół z sekcji zwłok Sabiny Setki.
Aśka: dobra, dzięki.
 Nagle zauważyli obserwującego ich mężczyznę.
Aśka: ej, co ty tam robisz?
 Mężczyzna puścił tylko strzał w  jej kierunku. Aśka zdążyła uskoczyć, a on rzucił się do  ucieczki. Pierwszy strzał, oddany przez Sebastiana okazał się być nieskuteczny. Drugi także.
Aśka: stój!  Zatrzymaj się do cholery!
Seba oddał strzał w jego kierunku, ale po raz trzeci nie trafił.  Nim komisarze zdążyli podbiec do niego, wsiadał  do autobusu.  Aśka z Sebą próbowali go zatrzymać, jednak bezskutecznie.
Sebastian: szlag by to!
 8:45. Komenda.
Seba wszedł do biura z dwiema kawami.
Sebastian: i co tam wyczytałaś?
Aśka:   Sabina Setka otrzymała 13 ciosów nożem z ząbkami, co skutkuje tym, że ciosy są bardziej bolesne.  Zgon nastąpił między 3:30 a 4:00.
Sebastian:   Aśka, zauważ jedną rzecz. Godzina zgonu jest podobna. Nasz sprawca zaatakował dwie ofiary przed wschodem słońca.
Aśka:  faktycznie. Zaatakował w ciągu doby w parku miejskim po czym   obie ofiary rozebrał od dołu, a górę zostawił.
Sebastian:  coś mi ten sposób działania przypomina. Pamiętasz Grześka Pawliczaka?
Aśka: doskonale pamiętam. Facet zabił 11 kobiet. Wszystkie  rozebrał w ten sam sposób i zgwałcił. Teraz ten nasz nie gwałci.
Sebastian: impotent?
 Aśka: Sebastian...
Sebastian: jedyne co nam zostaje, to pogadać z Grzesiem Pawliczakiem.  Ty z nim pogadasz. Sądząc po waszym kolorze włosów macie sobie wiele do powiedzenia...
Aśka: Seba, do cholery jasnej! Mamy poważne śledztwo, więc z łaski swojej siadaj kurwa na dupie, bierz się za te pierdolone akta  i  się  do kurwy nędzy zamknij !
Tomek:    cała komenda was słyszy.   Chłopcy znaleźli na miejscu ostatniego zabójstwa nóż, którym zabito Alicję Nogat.  Co ciekawe, znaleziono na nim odciski palców, ale są też jeszcze jedne odciski. I tych odcisków już nie mamy w bazie.
Sebastian: czyje to są odciski?
Tomek: Wiktora Szastacza.
Sebastian wpisał w bazę odpowiednie nazwisko.
Aśka: i co?
Sebastian: cholera, to on  nam uciekał!
Aśka: wziął nóż, a potem by nas obserwował? Ryzykował tym trochę.
Sebastian: nawet więcej niż trochę, czechu.   Teraz już wiadomo przynajmniej, dlaczego uciekał....
                        Ciąg dalszy nastąpi...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Piętno przeszłości II

                                              Środa, 8:40
Aśka: jest ekspertyza balistyczna broni.  Strzał  oddano z broni Walther P38, który produkowany był do 2004 roku.
 Sebastian:  a broń zarejestrowana?
Aśka: Sebastian, proszę cię. Kto dokonywałby zabójstwa z zarejestrowanej broni? Chyba tylko ty....
Tomek:  alibi  Grzewińskiego  nie potwierdziło się.  Był u kumpla, ale do 15:00.
 Sebastian: no to sobie z nim pogadamy. Tomek, daj go na przesłuchanie.
Tomek: jasne.
Po 15 minutach, przesłuchanie było w toku.
 Aśka: nie potwierdziło się twoje alibi.  Owszem byłeś u kumpla, ale tylko do 15:00. Mogłeś porwać dziecko, a twój wspólnik mógł ją zabić.
 Grzewiński:   to już zbyt śmiała teoria. Ja nawet tych ludzi nie znam. Przyznaję,  chciałem wymusić okup, bo   mi się nie przelewa.
Sebastian: chciałeś zarobić na czyimś nieszczęściu? Hiena.
Grzewiński:  a kto mi zabroni? Oni mają kasy tyle, że pewnie nawet na niej śpią.
Aśka:  prawo ci zabroni. Jest na to paragraf, a zapewniam, że do rozprawy dojdzie. Nie wymuszałbyś okupu, nie miałbyś zarzutów.
13:00. Dom Wiernowskich.
Tomek: ktoś przed chwilą to podrzucił.
Aśka: Bachor na razie żyje, ale to ulegnie niedługo zmianie. Zabiłem już jedną gówniarę, druga nie sprawi mi już problemu.   Drodzy policjanci, szukajcie, a znajdziecie. Może znajdziecie    Wiktorię martwą?  Może przyślę ją wam w trumience?  Cóż, życzę powodzenia..
 Tomek: widziałem, że ktoś kręcił się koło skrzynki, ale jak wybiegłem zobaczyć kto to jest, to nikogo nie było.
matka:  ale tu  niedaleko nas jest  sklep. Obejmuje on monitoringiem całą ulicę.
Aśka: gdzie jest ten sklep?
matka:    wychodzi pani od nas z domu, w prawo i w prosto.
Aśka: Seba, Bartek. Idźcie tam.
 Poszli. Po  kilku minutach byli już    w osiedlowym sklepie.
 Sebastian: dzień dobry.  Sebastian Wątroba. Policja
ekspedientka: służbowo?
Sebastian: w rzeczy samej. Interesuje nas zapis z kamery.
ekspedientka: rozumiem.  Zawołam tylko szefa.
Jak powiedziała tak zrobiła. Po chwili w   sklepie pojawił się właściciel.
 właściciel: dzień dobry. Marek Wielewicz.  Która godzina państwa interesuje?
 Sebastian:  ostatnie dwie godziny.
Marek: oczywiście.
Włączył nagranie.  Mężczyzna przewinął , tak jak poprosił Sebastian do momentu, w którym porywacz  podrzucił list.  W pewnej chwili ukazała się jego twarz.
Sebastian: proszę zatrzymać. Byłoby możliwe wydrukowanie zdjęcia tego mężczyzny?
Marek: żaden problem, a ten facet złamał prawo?
Sebastian: niestety tak. Dziękujemy, bardzo nam pan pomógł.  Za fatygę.
Dał mężczyźnie banknot stuzłotowy.
13:50. Sebastian pojechał na komendę aby dać Tomkowi zdjęcie  porywacza.
Tomek:  dzięki. Seba, czekaj. Skopiuję ci je jeszcze,bo  ustalenie może potrwać.
Sebastian: dobra.
Po dłuższej chwili  otrzymał kopię zdjęcia. Wychodząc z komendy, zderzył się z Anią.
Ania: Seba, spokojnie, bo przez takie tempo stracisz zdrowie. Gdzie tak pędzisz, człowieku?
Sebastian: mamy ciężką sprawę.   W sobotę dostaliśmy wezwanie do porwania, a  następnego dnia znaleźliśmy  jej ciało. Zginęła od jednego strzału w głowę z przyłożenia. Miała 5 lat.  We wtorek dostaliśmy zgłoszenie do kolejnego porwania, a dzisiaj porywacz podrzucił list, w którym przyznaje się do zabicia pierwszego dziecka. Co więcej, tamta dziewczynka ma także 5 lat. Mamy zdjęcie porywacza, ale nie wiemy gdzie go szukać.
Pokazał jej zdjęcie.
Ania: Sebastian, ja wiem kto to jest!
Sebastian: gadasz?! Kto?
Ania: Paweł Kawiorski.    Trzy lata temu prowadziłam z Rafałem sprawę porwania jego córki Oli. Też miała 5 lat.  W czasie odbicia, porywacze wzięli ją na zakładniczkę, ale niestety  akcja zakończyła się tragicznie. Zginęła od strzału w głowę z przyłożenia.  Psychologiem nie jestem, ale być może, zabijając te dziewczynki chce ukoić swój ból.
Sebastian: no niewykluczone. Znasz jego adres?
 Ania:  gdzieś miałam zapisane.  Czekaj. Liliowa 20.
Sebastian: dzięki. Uratowałaś  życie   pięcioletniego dziecka.
 14:40. Sebastian wraz z Aśką pojechał do domu Kawiorskich.
 Kawiorska: dzień dobry, a państwo kim są?
Aśka: policja.  Zastaliśmy męża?
Kawiorska:  nie ma teraz Pawła w domu. Komórkę zostawił  na stole   w kuchni.
Aśka: a czy pani mąż ma broń?
Kawiorska: tak. Ma  Walthera P38. Dzisiaj nie jest on produkowany, a czego wy chcecie od Pawła?
Sebastian:  w ciągu kilku dni, w mieście zaginęły dwie dziewczynki w wieku 5 lat.  Jedna z nich została znaleziona martwa.  Zginęła od jednego strzału w głowę z przyłożenia, a wiemy, że w ten sam sposób zginęła państwa córka i co więcej, miała ona także 5 lat, a drugiej dziewczynki wciąż szukamy.
Kobieta rozpłakała się.  Do dziś nie pogodziła się ze śmiercią dziecka.
Kawiorska: codziennie chodzę na jej grób  z Pawłem..
 Aśka: a jak pani sądzi,   gdzie pani mąż mógłby przetrzymywać  drugą dziewczynkę?
Kawiorska: zaraz, wy chyba nie myślicie, że to Paweł stoi za tym wszystkim?
Aśka: myślimy. Mamy nawet pewność.
Kawiorska:  Paweł ma stary dom po babci.   Wita Stwosza 40.
Aśka:  dziękujemy!
15:30. Komisarze są w drodze do domu, w którym Paweł Kawiorski przetrzymuje   porwaną dziewczynkę.
Aśka: wzywamy wsparcie?
Sebastian: wezwij. Mogą być potrzebni.
Aśka za pomocą krótkofalówki wezwała wsparcie. Jednak okazało się, że nie ma ludzi.
Sebastian: kurwa mać! Nie ma ich jak są potrzebni.
Aśka: niestety.  Musimy poradzić sobie sami.
 Po dwudziestu minutach byli już pod domem.
Aśka: otwarte?  Dziwne.
Sebastian: idziemy.
 Weszli do domu.  Zaczęli od piwnicy.  W jednym z pomieszczeń ujrzeli  kilka ciał.
Sebastian: jasna cholera, Aśka zobacz.  6 ciał.
Aśka:  Amanda była siódma. Seba, on chciał zabić osiem dziewczynek, bo jego córka skończyłaby w tym roku osiem lat!
Sebastian: popierdolony chory skurwiel!  Wszystkie  pewnie w wieku 5-8 lat.
Aśka: no na pewno.   Wszystkie mają ranę postrzałową na głowie. Idziemy dalej.
Sebastian: tylko po co zwłoki Amandy  ukrył w lesie?
Aśka: bo o Amandę został zrobiony  szum medialny. O Wiktorię również. Być może pozostałe dziewczynki pochodziły z rodzin patologicznych? No nie wiem sama.
Wyszli z piwnicy  do ogrodu.   Ujrzeli duży barak.  Wyszedł z niego Kawiorski. Trzymał dziewczynkę.
Kawiorski: zabiję ją!
 Aśka: Kawiorski, wiemy, że straciłeś córkę. Myślisz, że Ola chce, abyś ją pomścił?  Ona chce, abyś wraz z żoną na nowo zaczął żyć.
Kawiorski: nie rozumiesz nic suko!   Wiesz jaki to jest ból, gdy stracisz jedyne dziecko? Masz ty w ogóle dziecko?
Aśka: nie mam dzieci. Nie wiem jak to jest stracić dziecko.
Kawiorski: więc gówno możesz wiedzieć.
Wiktoria ugryzła go w rękę i się wyrwała.  Kawiorski wycelował w kierunku Aśki, ale dosięgnęła go kula.  Upadł na ziemię.
Wiktoria: ja chcę do mamy, zabierze mnie pani tam?
Aśka: oczywiście. Zaraz  cię tam zawieziemy. Sebastian, wezwij pogotowie.
Kawiorski: niczego nie żałuję!  Śmierć za śmierć.
Aśka:  bym ci powiedziała kim jesteś, ale mi nie wypada przy dziecku.
                                                       Wyrok:
Sąd uznał, że Paweł Kawiorski w czasie popełnianych przestępstw był poczytalny. Za zabójstwo siedmiu dziewczynek i usiłowania ósmego zabójstwa, został skazany na dożywocie.
Mirosław Grzewiński odsiaduje karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.


------
Drogi Sniegu,   moim głównym założeniem było to, że  praktycznie każdy scen ma dwie części.  Na wypadek bardziej skomplikowanej sprawy dawałem  trzy części, a w jednym przypadku nawet cztery :).  Pozdrawiam

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Piętno przeszłości

                                             Sobota, 17:15
Porwano  kilkuletnią   dziewczynkę. Śledztwo rozpoczynają Aśka i Sebastian.
Aśka: dzień dobry, pani  Kinga Daniewska?
matka: tak! Ratujcie moje dziecko! Ratujcie   Amandę, proszę was!
Aśka: zrobimy wszystko co w naszej mocy.  Możemy wejść do środka?
matka: tak, wchodźcie.
Weszli do środka.
Aśka:  musimy założyć podsłuchy na wszystkich państwa telefonach. Doskonale byłoby, gdyby któreś z rodziców zawsze było w domu.
matka: z tym nie będzie problemu.  Kilka miesięcy temu  po raz drugi zostałam mamą, także jeszcze jestem na macierzyńskim.
Sebastian: a jak państwo sądzą, kto mógłby stać za porwaniem Amandy?
ojciec:  jedynie przychodzi mi do głowy Kamil Rajter.
Aśka: a kto to jest?
ojciec:    biologiczny ojciec  Amandy.
Sebastian: Kamil Rajter, tak?  A kiedy doszło do porwania?
 matka: około 16:00.  Zostawiłam ją tylko na chwilę na dworze. Nigdy sobie tego nie wybaczę...
Aśka: a ile lat ma Amanda?
ojciec: 5.
 Sebastian: a gdzie mieszka Kamil Rajter?
matka:  Wieżowa 7D/88.
Aśka: Sebastian, zostań  z chłopakami. Ja  tam pojadę.
 Sebastian: no jak uważasz. Wezwę też przewodników  z psem tropiącym.
19:30. Aśka pojechała do domu Kamila Rajtera.
Aśka: Kamil Rajter?
 Rajter: tak, a kto pyta?
Aśka: nadkomisarz Joanna Czechowska. Policja. Prowadzę śledztwo w sprawie porwania córki Kingi Daniewskiej.
Rajter: i mnie wskazali na podejrzanego?
Aśka: brawo. Wygrał pan talon na balon. Co pan  robił dzisiaj około 16:00?
Rajter:  byłem na spotkaniu klasowym.
Aśka: poproszę listę wszystkich osób obecnych na tym spotkaniu.
Rajter: jeśli to konieczne, to nie ma sprawy.
            W tym samym czasie.
policjant: niestety zgubił trop. Musiała zostać wciągnięta do samochodu.
Sebastian: kurwa mać!
policjant: no niestety.
Przewodnicy  z psami odjechali, a Seba wrócił do domu  Daniewskich.
Sebastian: podsłuchy założone?
Bartek: tak.
 W tej samej chwili  rozległ się dźwięk tłuczonej szyby. Seba z Bartkiem  wyszli szybko z domu, ale nie zobaczyli już nikogo.
Sebastian: cholera!
Wrócili do domu.  Tam postanowili odczytać wiadomość.
Bartek:   Mam waszą córeczkę. O 22:00 chcę mieć   15000 złotych.   Skwer na Mielnej.   Żadnej policji.
Aśka: mają państwo te pieniądze?
 matka: mamy.
22:05. Miejsce przekazania okupu.  Kinga Daniewska złożyła już okup w umówionym miejscu.
Aśka: spóźnia się coś.
Sebastian: być może czeka na odpowiedni moment.
- Do wszystkich. Od strony zachodniej widoczny obiekt.
Aśka: zrozumiałam. Jak podejmie kasę,  wchodzimy.
Mężczyzna podjął pieniądze. Komisarze wkroczyli.
Aśka: Policja, rzucaj tą torbę! Gleba!
Wykonał polecenie.
Aśka: jesteś aresztowany pod zarzutem porwania. Gdzie jest dziecko?!
mężczyzna: jakie dziecko? Ja nie wiem nic o żadnym dziecku!
Aśka: na komendzie nam wszystko wytłumaczysz.
                       Niedziela,  10:30
Komisarze przesłuchują mężczyznę, którego zatrzymali na miejscu przekazania okupu.
Aśka: nazywasz się Mirosław Grzewiński i twierdzisz, że nie masz nic wspólnego z porwaniem Amandy Daniewskiej.
 Grzewiński: tak. Idę ulicą i widzę torbę pełną kasy.  No pani by tej kasy nie wzięła?
Aśka: nie wzięłabym.  Co robiłeś wczoraj około 16:00?
Grzewiński: byłem u kumpla.
Sebastian: dane i adres tego kumpla.
Grzewiński : Krzysztof Rowiński. Wielańskiej 18 C/ 13.
Aśka: módl się, aby potwierdził twoje alibi, bo na chwilę obecną twoja sytuacja nie jest do pozazdroszczenia.
Komisarze wyszli z pokoju przesłuchań.  Po chwili podszedł do nich Tomek.
Aśka: masz coś dla nas?
Tomek:  dwie sprawy. Alibi Kamila Rajtera potwierdziło się. Do 18:00 był na tym spotkaniu, ale teraz mniej przyjemnie. W lasku znaleziono zwłoki kilkuletniej dziewczynki. Z rysopisu pasuje do Amandy Daniewskiej.
Aśka: kurwa mać!
 11:45. Miejsce znalezienia zwłok.
 Adam: no witajcie.  To jest ta wasza poszukiwana?
Aśka: niestety tak.
Adam:  otrzymała jeden strzał w głowę z przyłożenia.
Aśka: popierdolony skurwiel.
Adam: na pewno nie zginęła tutaj.  Ciało musiało zostać przyniesione. Postaram się na jutro o raport z sekcji zwłok.
Aśka: dobra. Seba, jak my to powiemy Daniewskim?
Sebastian: jakoś będziemy musieli.
 Pojechali do  Daniewskich, po czym powiadomili ich o śmierci  ich córki.
                             Wtorek, 13:20
Dwa dni później. Komisarze pojechali na miejsce kolejnego porwania.
Aśka: dzień dobry, pani  Wiernowska?
matka: tak. Błagam was, ratujcie moją córkę.
Sebastian: zrobimy wszystko co w naszej mocy, a jak ma na imię pani córka?
matka: Wiktoria. Ma 5 lat.
Sebastian: założymy podsłuchy na wszystkie telefony w pani domu.  Będzie musiała być pani  cały czas w domu.
matka: z tym nie będzie problemu.
Aśka: widziała pani moment porwania?
matka: samego momentu może nie. Zostawiłam Wiktorię tylko na moment w ogrodzie.
Aśka:  nasi technicy już pracują w ogrodzie, może uda się wyodrębnić jakieś ślady.
 Podsłuchy zostały założone. Teraz   pozostało jedynie oczekiwanie na kolejny ruch porywacza....
                                        Ciąg dalszy nastapi..

czwartek, 17 kwietnia 2014

Bank II

20:15. Zaniepokojony brakiem kontaktu z Agnieszką, Rafał udaje się w kierunku toalet.
Rafał: Aga, jesteś tu?!
Agnieszka: tutaj...
Rafał:  kto ci to zrobił?
Agnieszka: Protasiński. Właśnie miałam go zgarnąć, a nagle drugi mnie złapał od tyłu.  Protasiński uderzył mnie w twarz kilka razy, a gdy osunęłam się na ziemię, obaj kopnęli mnie kilkakrotnie w brzuch.
Rafał: trzeba wezwać pogotowie.
Agnieszka: nie ma takiej potrzeby..
Rafał: widziałaś tego drugiego?
Agnieszka: coś ty. To były ułamki sekund.
 Rafał jednak wezwał pogotowie.
 22:40. Komisariat.
Ania: a jak tam Agnieszka?
Rafał:  nie ma właściwie żadnych obrażeń. Na całe szczęście nos nie uległ złamaniu. Kurwa, mieliśmy Protasińskiego niemalże w garści, a Agnieszka jutro rano będzie już na komendzie.
Ania: no, ale uciekł.  Cóż, life is brutal..
Tomek: dzwoniła do nas przed chwilą Irmina Dętka.  Powiedziała, że znalazła coś bardzo ważnego dla śledztwa.
Ania: to jest ta pobita dziewczyna. Dobra, jedziemy tam.
  Po trzydziestu minutach byli już w  domu, w którym  mieszkała z Protasińskim.
Irmina:  dobrze, że już jesteście.
Ania: i bardzo dobrze. Gdzie są te rzeczy?
Irmina:  przeniosłam je  przez chusteczkę na stolik w kuchni.
 Spojrzeli na stolik.
 Rafał: dwie kominiarki i jakieś plany.
Ania: to są plany tego banku.
Rafał: trzeba to wszystko zabezpieczyć.  Być może jakieś odciski  się zachowały.
Ania: niech nas pani powiadomi jakby Witold Protasiński zjawił się w domu.
                                           Piątek, 1:50
Komisariat.
Ania:   oprócz odcisków Protasińskiego nie znaleziono żadnych innych.
Rafał: tego to się można było spodziewać, ale i tak musieliśmy to sprawdzić...
 Tomek:    dzwoniła Irmina Dętka. Protasiński zjawił się w domu.
Ania: dobra, jedziemy tam.
 Po dwudziestu minutach byli już  w domu  kobiety.
 Irmina:  zamknęłam go  na  strychu.
Rafał: dobrze pani zrobiła. Którędy mamy iść?
Irmina: tamtymi schodami.
Ruszyli na strych. Ujrzeli Protasińskiego, który   chciał  skoczyć z okna.
Rafał:  stary, pojebany jesteś? Z drugiego piętra chcesz skakać?   Odwracaj się do mnie! Powoli!
Protasiński był zaskoczony. Wykonał polecenie.
Rafał: kładź się, ziemia! Szeroko nogi, szeroko ręce! Szeroko nogi, szeroko ręce, powiedziałem! Ania, skuj go.
Ania skuła Protasińskiego. Rafał w międzyczasie wezwał radiowóz.
Protasiński:  jeszcze was dopadnę!
Ania:  w drugim wcieleniu chyba.
8:20. Trwa przesłuchanie  Witolda Protasińskiego.
Ania: Witek, skończ się wypierać do jasnej cholery. Wiemy, że to ty pomogłeś napastnikowi. Kto to był?
Protasiński: gówno ci powiem.
Ania:   nie zapominaj, że ciąży nad tobą zarzut  podwójnego zabójstwa. Ponadto pobicie policjantki i Irminy Dętki.
Protasiński: nie przypominam sobie...
 Ania:   a tego, że wczoraj wieczorem, chciałeś wyjechać do Manaus w Brazylii też nie pamiętasz?! Mam ci pokazać zdjęcia tych ofiar? Chcesz?!
Protasiński:  dajesz.
Ania: wedle życzenia.  Beata  Chabrowska, 31 lat.  2 rany postrzałowe  w serce, nie miała żadnych szans. Marek Chabrowski, jej mąż. 37 lat, dostał z kolei   jednym strzałem w głowę, więc nie próbuj  się wykręcać od tego, że to nie ty ze swoim wspólnikiem go zabiłeś, po czym pobiłeś Irminę Dętkę i policjantkę z naszego wydziału.
Do pokoju przesłuchań wszedł Rafał.
- Ania, mogę cię prosić?
Ania: co jest?
 Rafał:  Irmina Dętka nie żyje.
 Ania: Rysiu,  wyprowadź go do aresztu. Później dokończę.
 Policjant wyprowadził mężczyznę, a komisarze udali się na miejsce kolejnego zabójstwa.
8:55.   Dom, w którym mieszkała Irmina Dętka wraz z Witoldem Protasińskim.
Ania: cześć Adam, jak zginęła?
 Adam:    jeden strzał w okolice serca. Przed śmiercią była związana.
Ania: kiedy nastąpił zgon?
Adam:   około 6:00.
Rafał: a wy coś macie?
 technik: mamy sporo odcisków palców, ale prawdopodobnie same ofiary i  jej faceta.   Oczywistością jest, że wszystkie pobierzemy.
Rafał: ma się rozumieć. Na wieczór chcę ekspertyzę daktyloskopijną.
technik: zrobi się.
 Ania:   to my jedziemy na komendę. Musimy dokończyć przesłuchanie.
technik: ok.
Komisarze mieli już wychodzić.
- Czekajcie, mam coś dla was!
 Ania: co jest?
 Mariusz: mamy kamerę.  Pobrałem już odciski, możecie to zabrać.
Ania: ok.
9:50. W czasie gdy Rafał przegląda zapis kamery znalezionej w mieszkaniu Irminy Dętki, Ania  kontynuuje przesłuchanie Witolda Protasińskiego.
Ania: Irmina Dętka nie żyje. Twój wspólnik ją zabił.
Protasiński:  bzdury gadasz.
Ania:   zginęła wczoraj wieczorem. Dostała kulę w serce, a ty dalej kryjesz swojego wspólnika. Powiesz w końcu, kto to jest?
Protasiński:  sami się dowiedzcie, w końcu to wasze zadanie.
Ania: przestań zgrywać twardziela, bo sobie tylko tym szkodzisz. Dycha z wyroku, jeśli powiesz kto to jest.
 Protasiński milczał.
Ania: twój wybór.  Swoją szansę zmarnowałeś.
 Wyszła z pokoju przesłuchań. Swoje kroki skierowała do biura.
 Rafał:  mamy twarz zabójcy, ale nie wiem kto to jest.
 Ania: pokaż.
Pokazał jej zapis z kamery.
Ania:  kurwa! To jest ten ochroniarz!
Rafał: jaki znów ochroniarz?
Ania: no Krzysztof Lewaniewski. Ten trzeci ochroniarz. Dokonał napadu, a potem wrócił na miejsce napadu aby  odegrać rolę świadka.
Rafał: mamy gdzieś jego adres?
Ania: tak, zapisałam go.  Krzywoustego 14 B/12.
Rafał: to jedziemy.
 10:30. Dom Krzysztofa Lewaniewskiego.
Lewaniewska: męża nie ma, a państwo z policji są?
Ania: dokładnie tak. Skąd pani wie?
Lewaniewska:  ma pani odznakę na szyi...
 Rafał: możemy wejść do środka?
Lewaniewska:   tak. Wejdźcie.
 Weszli do mieszkania.
Rafał: sądzimy,że pani mąż dokonał napadu na bank.
Lewaniewska: to już wiem skąd ta kasa...
 Ania: jaka kasa?
Lewaniewska:  jadę wieczorem do matki do   Poznania i chciałam się spakować.   W jednej z walizek znalazłam sporo pieniędzy.
Ania: gdzie jest ta walizka?
Lewaniewska:  w szafie. Zaraz wam przyniosę.
 Po chwili przyniosła walizkę. Rafał otworzył ją.
Rafał: sporo pieniędzy. Może być nawet milion.
Ania: niestety musimy zabrać te pieniądze.
Lewaniewska: to zrozumiałe.
Rafał: a wie pani, gdzie może pani mąż przebywać?
Lewaniewska:   nie wiem niestety.
Ania: a możemy się rozejrzeć po pani domu?
Lewaniewska:    a co mi tam, szukajcie czego chcecie. Tylko bałaganu nie naróbcie.
 Komisarze zaczęli się rozglądać  po mieszkaniu. W jednej z szuflad znaleźli kartkę złożoną na krzyż.
Ania: pokaż to.
Rafał podał jej kartkę.
Ania:  to są plany banku na Marczewskiego. Rafał, on szykuje kolejny napad!
Rafał: ale Anka, zobacz jaki amator. Wszystko trzymał w mieszkaniu.
 Ania: no właśnie. Jedziemy do tego banku. Wsparcie też się wezwie...
11:05.  przed bankiem na Marczewskiego.
Ania:  zgarniemy go przed wejściem do banku.
Rafał: no tak.  Bartek  i Justyna, jesteście na pozycjach?
Justyna: jesteśmy.
Asystenci znajdowali się w środku budynku.
Ania:    Justyna, Bartek. Lewaniewski się zbliża. Uważajcie!
  Wspomniany wcześniej mężczyzna     właśnie nacisnął klamkę. Ujrzawszy Bartka i Justynę, rzucił się do ucieczki.  Cała czwórka  ruszyła za nim w pościg.
Ania: stój! Stój , bo strzelam!
Lewaniewski jednak dalej uciekał. W pewnej chwili  zniknął wszystkim z oczu. Podzielili się na dwa zespoły. Ania i Bartek pobiegli w kierunku wschodnim, a Rafał z Justyną zachodnim.  W trakcie poszukiwań, Rafał z Justyną odłączyli się na moment od siebie. W pewnej chwili, Justynę zaszedł od tyłu Lewaniewski. Złapał ją.
- Zabiję cię dziwko! Tak samo jak Chabrowskich!
Justyna: dlaczego ich zabiłeś?!
- Bo tak! Z tobą za chwilę zrobię to samo!
  Gdy wypowiedział te słowa, Rafał ogłuszył go swoją bronią.
Rafał: jesteś aresztowany pod zarzutem potrójnego zabójstwa, pobicia oraz próby napadu na bank.
Lewaniewski: zamknij mordę.
Rafał:  szeroko nogi, szeroko ręce! Justyna, nic ci nie jest?
Justyna: Rafał, nie zdążył mi nic zrobić.  Dzięki.
                                     Wyrok:
 Krzysztof Lewaniewski  za  zabójstwo Beaty i Marka Chabrowskich oraz Irminy Dętki, napad na bank  i pobicie policjantki został skazany na dożywocie.
Witold Protasiński  za zabójstwo Beaty i Marka Chabrowskich, napad na bank i pobicie policjantki został skazany na  dożywocie.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

środa, 16 kwietnia 2014

Bank

                                                  Czwartek, 13:50
Ania:     co sądzisz o Waldku?
Rafał: w sumie sympatyczny nawet facet z niego.  Uwierzysz, że naprawił dzisiaj Sebie auto?
Ania: no nie gadaj.
Rafał: poważnie. Okazało się, że ...
00: Do wszystkich jednostek. Napad na bank na Zarzeckiego! Kto jest w pobliżu?
Ania: W27 jest w pobliżu. Udajemy się tam !
14:15. Bank.
 policjant: napastnicy skradli milion złotych. Zabili kasjerkę i  jednego z ochroniarzy.
Ania:   a gdzie drugi?
policjant: nie uwierzycie, ale pomógł napastnikom.
Ania: cholera.
policjant: ofiary to  Beata  i Marek Chabrowscy. 31  i 37 lat.
Ania: młode małżeństwo.
Rafał: Aniu, idź do Adama, a ja przejrzę monitoring.
Ania: ok.
                   ****
Adam: cześć Aniu.  Zgon obydwu ofiar nastąpił około 13:30.  On dostał strzał w głowę z bardzo bliskiej odległości, a ona przyjęła dwie kule w serce.
Ania: sukinsyn.  Mariusz, a wy macie jakieś ślady?
Mariusz: mamy   5 łusek.
Ania: dobra, dzięki.
 W tym samym czasie,  Rafał chce obejrzeć zapis z kamer.
 Paweł: chce pan obejrzeć zapis z tego napadu?
  Rafał: dokładnie tak.
 Mężczyzna odpalił nagranie. Rafał zaczął je oglądać.  O godzinie 13:28 wszedł ubrany w kominiarkę mężczyzna i wziął Marka Chabrowskiego na zakładnika, po czym  jeden z ochroniarzy strzelił w sufit i zaczął domagać się miliona złotych.  Zaraz potem  Chabrowski zginął , a jego żona rzuciła się na  zabójcę, ale ten strzelił do niej dwa razy. Zginęła na miejscu.   Rafał poszedł do Ani i zrelacjonował jej przebieg napadu, bowiem klienci banku wyszli przed przyjazdem policji, a pracowników banku  prócz trzeciego  ochroniarza, który pozostał przy życiu,  nie można było jeszcze przesłuchać, ponieważ byli w ogromnym szoku.
 14:50. Ania rozpoczyna przesłuchanie trzeciego ochroniarza.
 Ania: jak się pan nazywa?
ochroniarz:  Krzysztof Lewaniewski.
Ania:   proszę po kolei nam wszystko opowiedzieć.
ochroniarz:  wszystko macie na monitoringu.   Jakoś o 13:30 wszedł jakiś gość. Miał ubraną kominiarkę.   Wziął Marka na zakładnika.  Potem  Witek strzelił w sufit i zażądał miliona, a na koniec zabili Marka i Beatę.   Zaraz po tym wszystkim się ulotnili.
Ania: a jak nazywa się ten ochroniarz, który pomógł napastnikowi?
ochroniarz: Witek Protasiński, ale nie znam jego adresu.
Ania: dobrze, to wszystko. Dziękuję, ale mogę mieć później do pana jeszcze pytania.
ochroniarz: dobrze, nie będę wyjeżdżał z miasta.
16:00.  dom Chabrowskich
Komisarzom otworzyła dwudziestoletnia dziewczyna.
Ania : dzień dobry, jesteśmy z policji. Beata i Marek Chabrowscy to pani rodzice?
Patrycja:  Beata jest moją macochą.   W jakiej sprawie państwo przyszli?
 Rafał:  doszło  do napadu na bank, w którym pracował twój  tata. Bardzo nam przykro, ale zginął wraz z żoną w tym napadzie.
 Patrycja zaczęła płakać. Bardzo kochała swojego ojca.
Patrycja: kto to zrobił?  Kto ich zabił?
 Rafał:  prowadzimy cały czas śledztwo, ale nie ma mowy o pomyłce.
Patrycja: proszę was, złapcie tego skurwysyna jak najszybciej...
Ania:  zrobimy wszystko co w naszej mocy.
17:30.  Ania i Rafał pojechali do domu  Witolda Protasińskiego.
 Komisarze usłyszeli jęki na posesji. Postanowili wejść do środka.
Ania: halo, jest tu ktoś? Rafał, kuchnia!
 Rafał: cholera.
 Ujrzeli pobitą kobietę przywiązaną sznurem do rury.
Ania: spokojnie, jesteśmy z policji.
 kobieta:  dziękuję, bardzo wam dziękuję..
Ania: nie ma pani za co dziękować. Kto panią pobił?
kobieta:  Witek.  Wpadł tu o 15:00 i  mnie tak urządził.  Mówił, że ma dziś pociąg do  Warszawy, skąd chce wyjechać do  Manaus.
Rafał: miasto w północnej części Brazylii. Mówił pani,  o której ma pociąg?
 kobieta:  powiedzieć nie powiedział,ale widziałam  kawałek biletu, na którym była godzina.
Rafał: która była?
kobieta: 19:53.
Ania:  zaraz będzie pogotowie, spokojnie.
19:50. Dworzec. Peron trzeci.
  Ania:   widzisz go gdzieś?
 Rafał: nie.
Ania: jeszcze 3 minuty do odjazdu tego pociągu. Agnieszka, Bartek, widzicie go?
Bartek: nie widzimy.
 W pewnej chwili, Ania go zauważyła.
- jest Protasiński! Agnieszka, Bartek. Zgarniacie go!
 Bartek: Witold Protasiński?
Protasiński: tak.
Bartek: policja. Mamy do pogadania.
  Mężczyzna uderzył Bartka  w brzuch i rzucił się do ucieczki. Ania zajęła się Bartkiem, a Rafał z Agnieszką za nim pobiegli. W pewnej chwili wydawało się, że im zbiegł. Rozdzielili się. Asystentka poszła sprawdzić toalety, a Rafał '' obskoczył'' kolejne perony. Agnieszka weszła do jednej z toalet. Było tam kilka kabin. Weszła do jednej z nich. Stał tam  Protasiński. Uśmiechał się szyderczo.
Agnieszka: jesteś aresztowany pod zarzutem napadu na bank i zabójstwa Beaty i Marka Chabrowskich.   Odwracaj się!
  W tej samej chwili ktoś złapał asystentkę od tyłu.
Protasiński: trzymaj ją!
 Mężczyzna wykonał polecenie, a Protasiński uderzył ją kilka razy z pięści  w twarz.  Agnieszka osunęła się na ziemię, po czym   obaj kopnęli ją w brzuch kilkakrotnie oraz zamknęli w toalecie.  Nim asystentka zdążyła dojść do siebie, obaj zdążyli już uciec...
                                                                      Ciąg dalszy nastąpi.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Zniszczona relacja II

12:00. Miejsce zbrodni.
policjant: ofiarą jest Weronika Szalar, 30 lat.  Mąż powiedział, że uczyła polskiego w liceum na Praskiej.
 Aśka: znowu liceum. Seba, porozmawiam z nim, a ty idź do techników.
Sebastian: jak zwykle, psychologu.
   ***
Adam:  tym razem  ofiara zginęła. Oprawca pchnął ją na komodę, a ona uderzyła głową o kant. Ponadto pobił ją  w ten sam sposób co Lutańską.
Sebastian: można założyć, że gdy sprawca ją bił, to już nie żyła?
Adam: właśnie tak. Zgon nastąpił około 10:00.
Sebastian: dobra, dzięki Adam. Mario, na dzisiaj chcę mieć ekspertyzę!
Mariusz:   nie obiecuję.  Seba, znalazłem kastet za szafą. Pobrałem już odciski.
13:40. Liceum.
dyrektor: ustalili już państwo coś nowego?
 Aśka: tak.   Niecałe dwie godziny temu znaleźliśmy ciało Weroniki Szalar.
Sebastian: sądzimy, że sprawca może być  w tym liceum. Pobierzemy dzisiaj odciski palców zarówno nauczycieli jak i uczniów. Pańskie również.
 dyrektor: jestem podejrzany?
Sebastian: to rutynowe działania. Proszę nic nie utrudniać. Wszyscy jesteście wśród podejrzanych.
Komisarze wyszli   ze szkoły.
Aśka: wiesz ile to będzie roboty?
Sebastian: wiem, ale nie mamy wyboru.   Musimy pobrać odciski paluchów od co najmniej 250 osób. Dobre jest to, że to bardzo małe liceum.
                                             Wtorek , 15:30
Po pobraniu odcisków palców od wszystkich nauczycieli i uczniów liceum, komisarze otrzymali wiadomość, iż Dorota Lutańska odzyskała przytomność. Aśka  przesłuchuje ją.
 Aśka: dzień dobry. Joanna Czechowska. Prowadzę śledztwo w pani sprawie.
Dorota: dzień dobry. Wiecie już kto to zrobił?
Aśka: nie będę ukrywać, że nie. Podejrzewaliśmy o to Jarosława Gawliczka, ale  gdy przebywał w areszcie doszło do śmiertelnego pobicia Weroniki Szalar.
Dorota:  no to nie wiem. Nikt inny nie przychodzi mi na razie do głowy, a rozmawialiście już z moim mężem?
Aśka:  wczoraj, bo z  Armenii dopiero przyleciał, ale nie wniósł nam niczego nowego do śledztwa.
Dorota:   złapcie tego drania jak najszybciej.
 17:30. Komenda.
Agnieszka:  to się wam śledztwo skomplikowało. Na kastecie  znaleziono co prawda odciski, ale nie ma tych odcisków  z bazy, a na dodatek, liceum to trop błędny.
Sebastian: kurwa! Pięć  dni śledztwa, a my nadal nie mamy nic!
 Do biura wszedł Tomek.
Tomek: Seba, cicho, bo cała komenda cię słyszy. Dostaliśmy jakiś dziwny list, ale nie ma na nim żadnych odcisków.
 Aśka: podaj go.
Tomek podał list Aśce.
Aśka:    dzisiaj o 19:00, park na Kiemczyńskiego. Anonimowy informator.
 Tomek: to co robimy?
Aśka:  ty do  akt,  a my  jedziemy na Kiemczyńskiego  o tej 19:00 jak prosi.
19:10. Park na Kiemczyńskiego.
Aśka: spóźnia się już 10 minut.
Sebastian:  poczekamy jeszcze chwilę i się zawijamy.
W tej samej chwili wsiadła do ich samochodu postać w kapturze. Miała może około 35 lat.
 kobieta:  Krystyna Wiatr. Jestem jedną z nauczycielek w liceum. Nie chciałam   w szkole rozmawiać.
Sebastian:  ma pani coś ważnego?
kobieta: myślę, że tak.  Dorota Lutańska i Weronika Szalar miały romans z jednym z uczniów.  W każdym razie   w szkole jest to tajemnicą poliszynela.
Aśka: a jak się nazywa ten uczeń? Wie pani może?
kobieta:  Wiktor Treparow.  Na pewno nie pobieraliście jego odcisków, bowiem  nie było go w szkole przez ostatnie dwa tygodnie. Przygotowałam dla was nawet jego adres.
Aśka: świetnie, to nam ułatwi pracę.
20:20. Jeszcze tego samego dnia, Aśka i Sebastian jadą do domu Wiktora Treparowa.
 Aśka: Wiktor Treparow?
Wiktor: tak.
Aśka: policja.
Wiktor odepchnął Aśkę i rzucił się do ucieczki. Wsiadł do samochodu i odjechał.  Zanim jednak to zrobił, przebił  jednym strzałem oponę komisarzom.
Aśka: cholera!
Sebastian: 00 dla W27.
00: zgłaszam się.
Sebastian: podejrzany Wiktor Treparow porusza się czarną Mazdą o numerach WX99333.  Postawić blokady!
                           Środa, 10:55
Aśka i Sebastian przesłuchują Wiktora Treparowa.
Aśka: chcieliśmy tylko z tobą pogadać. Czemu uciekałeś? Masz z tym wszystkim coś wspólnego?
Wiktor: nie.
Sebastian: niewinni ludzie na ogół nie uciekają przed policją. Gadaj prawdę, masz z tym coś wspólnego?
Wiktor: ale to nie ja!
Sebastian: to co robiłeś w piątek i poniedziałek  około 10:00? Tylko nie gadaj mi tutaj, że byłeś w szkole, bo przez ostatnie dwa tygodnie cię tam nie było !
Wiktor:   byłem na działeczce z kumplami. Coś jeszcze?
Sebastian: numer tej działki i dane kumpli.  Co więcej, doszliśmy do tego, że miałeś romans z Dorotą Lutańską i Weroniką Szalar. Nie próbuj się nawet tego wypierać.
Wiktor: no dobra, miałem  z nimi ten cholerny romans. Z obiema na raz!
Aśka: pozazdrościć.   Potem one postanowiły się wycofać z tego romansu i je pobiłeś? Tak było, tak ?!
Wiktor: nie do cholery! Ja miałem je tylko obserwować!
Aśka: co ty pierdolisz?
Wiktor: zadzwoniła do mnie jedna kobieta. Nie wiem skąd miała mój numer, ale mniejsza o to.   Kazała mi  obserwować Lutańską i Szalarową.
Sebastian: ale po co były te romanse? Casanovę z siebie tylko zrobiłeś.
Wiktor: liczyłem na to, że przez ten romans z nimi, więcej się o nich dowiem.
Sebastian: a pobicia Lutańskiej i Szalar dokonała w takim razie tamta kobieta?
Wiktor: tego nie wiem..
Aśka: masz do niej jakiś kontakt?
Wiktor: gdzieś mam do niej telefon.
Aśka: umówisz się z nią. Dzwoń do niej, teraz!
Wiktor: dobra.
16:40.  Park miejski. To tu umówił się Wiktor Treparow z kobietą, która zleciła mu obserwację Doroty Lutańskiej i Weroniki Szalar. Kobieta już na niego czekała.
Aśka: Seba, przecież to jest Krystyna Wiatr!
 Sebastian: faktycznie.  Tylko po co  miałaby nasyłać nas na Treparowa?  Straciła do niego zaufanie? Czy może ogarnęły ją wyrzuty sumienia?
-  Dobrze się spisałeś młody, to twoja dola.
- Dzięki, ale  i tak wiem, że to wy zabiliście Szalarową.
 - Co ty pierdzielisz? Nie zrobiłam tego!
- kłamiesz.
- Słuchaj, Łysy je pobił, a ja tylko cię wynajęłam, żebyś  obserwował te dwie kurwy.
- To po co zginęła Weronika Szalar?!
- To był wypadek. Lutańska, za chwilę też pójdzie do piachu. Łysy się nią zajmie odpowiednio.
Aśka: cholera. Seba, jedź do szpitala! Ja zgarnę  Krystynę Wiatr!
 Nadkomisarz wysiadła z auta, a Seba ruszył w kierunku szpitala.
Aśka: niezła szopka, pani Krystyno.  Chciała pani zrzucić odpowiedzialność na   Wiktora Treparowa, ale się to pani najzwyczajniej w świecie nie udało. Dlaczego chciała pani zabić  Dorotę Lutańską i Weronikę Szalar?
 Krystyna: bo to są wstrętne kurwy! Sześć lat temu, byłam w związku z Piotrem Lutańskim.  W czasie naszego związku, zdradził mnie z Weroniką Szalar, a rok temu wziął ślub z Dorotą!
Aśka: ale to jeszcze nie jest powód do popełnienia  przestępstwa.
Krystyna: pani wie, co ja czułam ?! Czułam  się jak bezużyteczna szmata! Musiałam jakoś je ukarać!  Wynajęłam Treparowa, aby obserwował Lutańską i Szalar. Zaznaczyłam też, żeby najlepiej wdał się z nimi w romans.  Chciałam, żeby  ich partnerzy czuli to samo, co ja czułam, gdy Piotr mnie zdradził! Niczego nie żałuję! Kocham Piotra i on będzie mój! Każdej następnej jego dziwki się pozbędę!
Aśka: popierdolona jesteś kobieto ? W ten sposób zrujnowałaś sobie całe życie.  Wyciągnij ręce do tyłu, jesteś aresztowana.
 Wykonała polecenie. Aśka skuła ją.
Aśka: Wiktor, ty też pójdziesz ze mną.
17:00. Szpital, w którym leży Dorota Lutańska.
pielęgniarka: ale niech pan nie wchodzi do piętnastki. Tam jest lekarz!
Seba jej jednak nie słuchał.  Wparował do sali.  Ujrzał mężczyznę, który dusił właśnie poduszką Lutańską.  Niewiele myśląc, przewalił go na podłogę i skuł.
Sebastian:  jesteś aresztowany pod zarzutem zabójstwa Weroniki Szalar oraz pobicia i usiłowania zabójstwa Doroty Lutańskiej. Nic pani nie zrobił?
Dorota: nie zdążył. Dziękuję.
łysy: To są dziwki! Wszystkie dziwki muszą zginąć!
Sebastian: spokój!
Wyrok:
 Za zabójstwo Weroniki Szalar, pobicie i usiłowanie zabójstwa Doroty Lutańskiej,  sąd skazał  Mirosława Frankiewicza na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Krystyna Wiatr, za  zlecenie zabójstwa Weroniki Szalar i Doroty Lutańskiej została skazana na 15 lat pozbawienia wolności.
Wiktor Treparow za nielegalne posiadanie broni został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na  pięć lat.
Jarosław Gawliczek, za wzięcie zakładnika  został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata.
Klaudia Tesar nie odpowiedziała za ugodzenie nożem Jarosława Gawliczka. Uznano, że działała w obronie własnej.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

sobota, 12 kwietnia 2014

Zniszczona relacja

                                                       Piątek, 8:20
Od ostatnich wydarzeń  upłynęły trzy miesiące. Dziś komisarze oraz asystenci zostali wezwani na  swoistego rodzaju ''zebranie''. Mieli poznać nowego pracownika, który będzie obsługował monitoring. Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek.
Stary: nie będę zanudzał was  swoim długim gadaniem, ale wszyscy  wiemy, co wydarzyło się trzy miesiące temu. Uważam, że popełniliśmy błąd, a raczej mój poprzednik, Wojciech Olejnicki go popełnił, zatrudniając pana Dariusza Szamankę, ale nie  wezwałem was tu w celu rozgrzebywania przeszłości.  Poznajcie pana Waldemara Dziadka , który będzie  od dzisiaj obsługiwał nasz monitoring.  Mam nadzieję, że go zaakceptujecie.
Asystenci i komisarze podeszli do wspomnianego mężczyzny i  zamienili z nim kilka słów.
Stary: ale to jeszcze nie wszystko.   Zatrudniłem jeszcze jedną osobę, a zresztą... sami zobaczycie
 Mówiąc to, zagwizdał trzy razy na palcach. Do biura weszła ....
Aśka: Justyna!!
Justyna: witam ukochaną załogę. Wracam na stare śmieci.
                Dwie godziny później.
Aśka i Sebastian wypełniają  akta.
Sebastian:   ech, wreszcie koniec..
Aśka: dokładnie.    Miejmy nadzieję, że stary nie dowali nam kolejnej porcji akt albo jakiegoś śledztwa.
Sebastian: z dwojga złego, chyba wolę śledztwo..
 W tej samej chwili weszła Justyna.
Justyna: mówisz i masz. Pobicie kobiety   na Granowskiego 13B/8.
Aśka: no i masz to swoje śledztwo.
11:05. Miejsce  zdarzenia.
policjant: ofiarą jest Dorota Lutańska, 33 lata. Pogotowie już ją zabrało.
Aśka: a kto ją znalazł?
 policjant: listonosz.  Nazywa się Wiesław Kotodlewski. Siedzi w kuchni.
Aśka: porozmawiam z nim.
Sebastian: jasne, ja w międzyczasie pójdę do techników.
                    ****
 Sebastian: jakieś ślady?
 technik: pełno odcisków paluchów, ale prawdopodobnie wszystkie domowników.
Sebastian:  ok. Mario, a ty coś masz?
Mariusz: znalazłem kastet  pod  biurkiem. Są ślady krwi,  prawdopodobnie czymś takim bił ją sprawca.
Sebastian: rozumiem. Zabezpieczyć to jako dowód rzeczowy. Zanim jednak to zrobisz, sprawdź, czy nie ma jakichś odcisków.
Mariusz: zrobi się.
11:15. W tym samym czasie, Aśka rozmawia z listonoszem.
listonosz: ja już wiele rzeczy widziałem, ale coś takiego... takie nieszczęście...
Aśka: o której znalazł pan Dorotę Lutańską?
 listonosz:  przed 10:00.   Leżała   w salonie. Proszę pani, ja chyba wiem kto to zrobił. Nie zrobiłem nic, żeby go złapać...
Aśka:   kto to był?
listonosz: młody chłopak, około 18 lat.  Miał on długie, czarne włosy do ramion. Staranował mnie na wejściu do klatki. Pani rozumie, ja nic nie zrobiłem, żeby go złapać..
Aśka: proszę się nie zadręczać, być może nawet uratował pan życie pani Dorocie.
listonosz:   zapomniałem jeszcze powiedzieć, że pani Lutańska  była nauczycielką. Uczyła w liceum na Praskiej.
Aśka: skąd pan to wszystko wie?
listonosz: dużo rozmawiam z ludźmi.
 12:30. Liceum, w którym uczy pobita kobieta.
Dyrektor:  dzień dobry. Państwo chyba mnie szukali.
Aśka: tak. Przyszliśmy tu w sprawie pani  Doroty Lutańskiej.
 Dyrektor: ale dzisiaj  nie ma ona żadnych zajęć.
Aśka: i jakiś czas chyba nie będzie miała. Została ona brutalnie pobita  trzy godziny temu.
  Dyrektor:  w jakim ona jest stanie?
Aśka: no nie jest najlepiej w każdym razie.  Jak pan sądzi, kto mógłby stać za jej pobiciem?
Dyrektor:  Dorota była surową nauczycielką. Uczyła u nas matematyki i informatyki.  Ostatnio   miała problemy z jednym z uczniów.   Zakochał się w niej, ale Dorota odrzuciła jego uczucia.  Poza tym, on się strasznie w nauce opuścił.
Aśka: a jak on wygląda?
Dyrektor: długie, czarne do ramion włosy.   Z tego co wiem, nazywa się  Jarosław Gawliczek.   Dysponujemy jego adresem, ale jest on już najprawdopodobniej nieaktualny. Szkoła nie dostała  do tej pory nowego adresu, także musiał przeprowadzić się niedawno.
Aśka: rozumiem.
 Po chwili komisarze wyszli ze szkoły.  Aśka wyciągnęła telefon.
- Halo, Tomek. Jest robota dla ciebie. Musisz mi ustalić jeden adres...
 14:00. Szpital, do  którego przewieziono Dorotę Lutańską.
Aśka: dzień dobry doktorze. My w sprawie Doroty Lutańskiej. Policja.
lekarz: dzień dobry.  Pacjentka do tej pory nie odzyskała przytomności.  Zastanawia mnie też jedna rzecz, bowiem obrażenia na jej twarzy nie powstały najprawdopodobniej  za pomocą gołej pięści.
Aśka: do tego też doszliśmy. Znaleźliśmy w jej domu kastet.
lekarz:  czyli czymś takim musiała zostać uderzona, a co do pacjentki to ma poważne obrażenia.  Lekarze walczą teraz o jej śledzionę, a oprócz tego  ma złamane  cztery żebra oraz odbite nerki.   Na chwilę obecną nie potrafię powiedzieć kiedy odzyska przytomność, ale proszę być dobrej myśli.
Aśka:  dziękujemy.
lekarz: to ja wrócę do pacjentów, gdyby pacjentka odzyskała przytomność, zadzwonię.
15:30. Tomek ustalił aktualny adres Jarosława Gawliczka. Aśka i Sebastian dojeżdżają pod jego dom.
 Aśka: szybko się ten Tomek uwinął.
Sebastian: bardzo szybko.  Aśka,  zobacz. Gawliczek właśnie wraca do domu.
Aśka:  z jakąś panną na dodatek.  Chodź, wysiadamy.
 Wysiedli z samochodu i podeszli do podejrzanego.
Sebastian: Jarosław Gawliczek?
Gawliczek: tak, a  z kim mam przyjemność?
 Sebastian: policja. Jesteś aresztowany pod zarzutem pobicia Doroty Lutańskiej. Wyciągnij ręce do tyłu.
Gawliczek wyciągnął rękę do tyłu, ale stało się coś niespodziewanego. Wyciągnął z kieszeni nóż i przyłożył go swojej dziewczynie do gardła.
Gawliczek: zabiję ją!
Aśka: Jarek, rzuć nóż. Spójrz na twoją dziewczynę, ona się boi, rozumiesz?
Gawliczek:  zabiję ją, jeśli nie rzucicie broni!
Sebastian: Gawliczek, odłóż ten nóż, puść dziewczynę i pogadaj z nami do cholery.
Gawliczek: ostatni raz ostrzegam. Liczę do trzech, wtdy ją zabiję. Raz, dwa!!
Aśka rzuciła broń.  Sebastian  cały czas celował w Gawliczka.
Gawliczek:  trzy!!!
  W tej samej chwili stała się rzecz niespodziewana. Dziewczyna  wyrwała Gawliczkowi nóż i wbiła mu go w udo. Chłopak upadł na ziemię.
 dziewczyna: co ja zrobiłam...
Sebastian: nic mu nie będzie.  Na szczęście nie ucierpiała tętnica udowa.
 dziewczyna: odpowiem za to?
 Aśka:   raczej nie. Obrona konieczna, ale ostateczną decyzję podejmie sąd.
                           Poniedziałek, 11:30
Po wyjściu ze szpitala Jarosława Gawliczka, komisarze zgarnęli go na przesłuchanie na komisariacie.
Gawliczek: puśćcie mnie, ja muszę do szkoły...
Sebastian: nie zgrywaj wzorowego ucznia.  Piątek, godzina dziesiąta. Mówi ci to coś?
Gawliczek: nic a nic.
Sebastian:    byłeś widziany przez świadka jak uciekałeś z mieszkania  Doroty Lutańskiej.  Po co tam byłeś?
Gawliczek: odwiedzić nauczycielki w domu nie można?  Jest to może prawnie zakazane?
 Aśka: Gawliczek, przestań pierdolić.  Wczoraj  świadek widział cię  jak uciekałeś z jej mieszkania, więc  powiedz nam  do ciężkiej cholery   co tam robiłeś!
Gawliczek:  złość piękności szkodzi, pani komisarz...
Sebastian: nie bądź taki pewny siebie. Za wzięcie Klaudii Tesar jako zakładniczkę i tak odpowiesz. Za pobicie Doroty Lutańskiej  również, a swoją drogą, w jej domu znaleziono twój kastet.
Gawliczek:  nie pobiłem tej suki!
Aśka: grzeczniej, kurwa!  Jarek, ile ty właściwie masz lat? 18? 19?
Gawliczek: 18.
Aśka:   więc  masz 18 lat. Teraz mam do ciebie  pytanie. Czy chcesz sobie całkiem życie spierdzielić, póki jeszcze możesz coś osiągnąć?
Gawliczek:   wszystko mi jedno. Za to, co było w piątek i tak odpowiem.
Aśka: jeśli Klaudia Tesar nie wniesie oskarżenia, to raczej nie.  Pytam ostatni raz,  po co byłeś u Doroty Lutańskiej? Powiem ci więcej, nie uwierzę w to, że byłeś u niej na herbatce czy kawce.
Gawliczek: no dobra, powiem wam.  Faktycznie, byłem u niej około 9:00. Wpuściła mnie do środka. Powiedziałem jej, że ją kocham , a ona mnie wyrzuciła.
Aśka: potem wróciłeś  do niej około 10:00 i ją pobiłeś.  Nie zapominaj, że widział cię świadek uciekającego spod jej mieszkania.
Gawliczek:  przyznaję, że wróciłem  o tej 10:00, ale ona już tak leżała. Nie chciałem, żeby było na mnie i uciekłem.
 Sebastian: a pomyślałeś chociaż o udzieleniu jej pierwszej pomocy? No  nie, bo po co, prawda?  Wyprowadzić!
 Rysiu wyprowadził Gawliczka do aresztu.  Do komisarzy podszedł Tomek.
Tomek:   dobrze, że jesteście. Nie uwierzycie, ale jest kolejna ofiara.
Aśka: co ?!
                                        Ciąg dalszy nastąpi...
-------
 Powiem to krótko i treściwie: POWRACAM !