poniedziałek, 24 grudnia 2012

Ofiara


                                          Niedziela,  21:30
W parku miejskim znaleziono zwłoki młodej kobiety. Śledztwo rozpoczynają Ania z Rafałem.
 policjant: ofiarą jest Monika Stefanowska.  23 lata.
Ania: rodzina powiadomiona?
policjant: mieszkała z matką. Męża ani dzieci nie miała.
Ania: no dobrze. Kto ją znalazł?
policjant:   Młody chłopak.  Niejaki   Grzegorz Kmieciński.  Śpieszył się, bo miał nockę. Jutro  rano powinien u was być.
Ania: no dobrze. Idziemy do Adama
 Poszli do lekarza sądowego, który kończył oględziny ciała.
Adam:   Dostała  trzynaście ciosów jakimś ostrym narzędziem.  Prawdopodobnie nóż, lub  jakiś scyzoryk.  Sprawca  zadał wszystkie ciosy w okolicy klatki piersiowej, a na dłoni wyciął orła.
Ania: świr jakiś. Kiedy nastąpił zgon?
Adam:  około 19:30.
                          Poniedziałek, 9:10
Kamil: jesteś pewna, że chcesz odejść?
Justyna: raczej tak.  Nie mam już czego tu szukać.
Kamil: przestań. Jesteś już w naszym gronie  od 9 miesięcy i źle nie masz.
Justyna: niby nie. Ostateczną odpowiedź mam dać staremu w środę. Przyjął rezygnację, ale kazał się dobrze zastanowić.
Kamil: nad czym się tu zastanawiać? Zostajesz i bez dyskusji!
 Justyna:  swoją misję spełniłam i myślę, że mogę już odejść.
Rafał: w kuchni was aż słychać.  Zgłosił się już Grzegorz Kmieciński?
Justyna: nie.
Kmieciński: jestem. Przepraszam, że dopiero teraz.
 Rafał: proszę do biura.
 Zaprowadził go do odpowiedniego pomieszczenia.
Kmieciński:  żeby była jasność, nie mam nic wspólnego z tym morderstwem. Po prostu ją znalazłem!
Ania: spokojnie, nikt o pana jeszcze o nic nie podejrzewa. Proszę nam opowiedzieć jak to było.
Kmieciński:   o 20:00 wyszedłem z domu. Chciałem się jeszcze przejść. Idę przez ten cholerny park, a tam jakaś kobita leży.  No to co, może pomogę, a dostanę order…
Ania: do rzeczy. Znalazł ją pan i co było dalej?
Kmieciński: zobaczyłem  krew. Sporo bylo tej krwi.   Zadzwoniłem po was, no, a resztę już znacie.
Ania: nie widział pan nikogo  w pobliżu tego parku?
Kmieciński: nikogo nie widziałem. Mogę już iść? Śpieszę się.
Ania: do widzenia.
Wyszedł.
 Rafał: taki trochę cwaniaczek z niego.
Ania:  denerwują mnie tacy ludzie.  Z tym orderem to wyskoczył.
Rafał: dokładnie.  To prawda, że Justyna odchodzi?
Ania: no chce odejść.
Rafał:   zapomnieliśmy o najważniejszym. Musimy pogadać z matką zabitej.
Ania:  zupełnie wypadło mi to z głowy.
Rafał: jak zwykle.
9:50. Dom matki Moniki Stefanowskiej.
matka:   wejdźcie, proszę. W jakiej sprawie jesteście?
Ania: policja. Jest pani matką Moniki Stefanowskiej?
matka: tak.
Ania: to mamy złą wiadomość. Monika została brutalnie zamordowana.
matka: kto jej to zrobił?
Ania:  zaczęliśmy dopiero śledztwo w tej sprawie.   Kto mógłby pani zdaniem, stać za jej śmiercią?
matka:  to on, na pewno to  Herbaciński..
Ania: dlaczego akurat on?
matka: to były chłopak Moniki. Przystawiał się łobuz jeden. Raz wystawał  pod oknem całą noc i śpiewał jakieś suche serenady . Słowa do niego nie docierały, to wiatrówką, pogoniłam gówniarza..
 Rafał: ma pani na broń pozwolenie?
matka: tak.  Dla bezpieczeństwa trzymam broń w pokoju.
Rafał:  a jak on się dokładniej nazywa?
matka: Dawid Herbaciński. Mieszka na   Stromej 31C/9.
Rafał: dziękujemy, to na razie wszystko.
matka: znajdźcie tego drania, który skrzywdził moją córkę..
Ania: obiecuję, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
matka: zawsze tak mówicie….
10:50.  Ania i Rafał nie zastali podejrzanego w domu. Obserwują okolicę jego zamieszkania.
Rafał: musimy przekonać  jakoś Justynę, żeby została.
Ania: dokładnie.  Tylko jak?
Rafał: przyjęcie niespodziankę?
Ania: słabe.  Ona może to inaczej odebrać.
Rafał: w sumie racja. Ale serenad pod jej oknem na pewno nie będę śpiewał.
Ania: a kto chciałby słuchać twojego wokalu?
Rafał: a kto  normalny chciałby z tobą  rozmawiać?
Ania: ty to robisz cały czas.
Rafał: Herbaciński jest.
Ania: widzę. Idziemy za nim.
Herbaciński ich zauważył  i rzucił się do ucieczki. Jedynym wyjściem było wbiec do klatki. Tak zrobił.  Drzwi się zamknęły nim komisarze zdążyli dojść do wspomnianej klatki.
 Ania: i co teraz?
Rafał: wyważam.
Ania: nie wariuj.  Zadzwońmy do kogoś.
Rafał:  to sobie dzwoń.
Ania: żebyś wiedział, że zadzwonię..
Rafał jednak znalazł w jednej z kieszeni wytrych. Otworzył drzwi.
Rafał:  bez tego urządzenia, w tej branży nie zajdziesz daleko..
Ania: stary nam zabronił tego używać.
Rafał: a kto tam się dowie. Idziemy.
Weszli. Ruszyli w kierunku czwartego   piętra.  Zapukali do drzwi. Nikt nie otwierał. Rafał otworzył je.  Wszedł z Anią do mieszkania.  Rozdzielili się. Wydawało się, że w ten sposób szybciej go znajdą. W pewnej chwili, mężczyzna rzucił się na Rafała. Komisarz obezwładnił go.
Rafał: policja.
Herbaciński: to wy nie jesteście od Białego?
Ania: nie. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Moniki Stefanowskiej.
Herbaciński: to Monika nie żyje?
Ania: nie żyje, a ty jesteś  głównym podejrzanym. Co robiłeś wczoraj po 19?
Herbaciński:  wczoraj około 18:30, umówiłem się z Moniką. Chcieliśmy sobie wszystko wyjaśnić.  W trakcie spotkania, pokłóciliśmy się i   wróciłem do domu. Gdybym nie wrócił, to może żyłaby w tej chwili..
Ania: a kto mógłby potwierdzić twoje alibi?
Herbaciński: drzewa w parku.
Rafał: w tym parku na Kozakiewicza, znaleziono Monikę. Spotkałeś się z nią tam?
Herbaciński: no tak.
Ania: to na chwilę obecną, wszystko. Nie wyjeżdżaj z miasta.
12:00. Komenda.
Ania: jest protokół z sekcji zwłok. Ofiara była w czwartym miesiącu ciąży.
Rafał:   będziemy musieli złożyć też wizytę w szpitalu.  Denatka była pielęgniarką.
Ania:  100 metrów od tego parku, znaleziono zakrwawiony nóż.  Były na nim ślady krwi Moniki Stefanowskiej.
Rafał: czyli tym nożem została zamordowana.
Tomek: dobrze, że jesteście.  Biały pojawił się w domu Herbacińskiego.
Ania: Rafał, rozdzielmy się. Ty pojedziesz do  byłego chłopaka ofiary, a ja do tego szpitala. Może się czegoś jeszcze dowiemy.
Rafał: jasne.
12:20. Mieszkanie Dawida Herbacińskiego.
Biały: słyszalem, że ta twoja dupa się przekręciła.
Herbaciński: zabiłeś ją.
Biały:   tego już mi nie dopiszesz do kartoteki.  Takiego brzydactwa nawet bym nie tknął. Kasa jest?
 Herbaciński:  jest.
 Mężczyzna wziął od niego kopertę i sprawdził jej zawartość.
Biały: co ty mi tu próbujesz wcisnąć?  Ta koperta jest pusta.
Herbaciński: nie mam jeszcze kasy.
Biały: jak się pożycza hajs, to trzeba oddać. Za  to, że masz mnie za idiotę, cię zajebię.
Wycelował w niego pistolet. Rafał, ukryty za ścianą, postanowił działać.
Rafał: nikogo nie zajebiesz. Pod ścianę.
Biały:  Wypieprzaj stąd!
Mówiąc to, przyłożył broń do głowy Herbacińskiemu.
Rafał: odłóż  broń!
Biały:  rzucaj broń i wypieprzaj.
Rafał rzucił broń.   Biały wytrącił mu ją z ręki. Wycelował w niego bronią.  Kazał  dać mu swoje kajdanki. Komisarz wykonał polecenie. Kolejnym  rozkazem było skucie się kajdankami. Rafał   skuł się i  Herbacińskiego kajdankami.  Drugą rękę, Rafał miał przywiązaną do rury, a Biały nastawił bombę i położył na szafce.
Biały: 120 sekund wam wystarczy?
12:26. Tymczasem Ania  dojechała do szpitala.
Ordynator:  szuka pani jakiejś sali?
Ania: nie. Jestem z policji. Prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa Moniki Stefanowskiej.
Ordynator:  może porozmawiamy w moim gabinecie?
Ania: dobrze.
Po chwili  byli już we wspomnianym  wcześniej gabinecie.
Ordynator: to ogromna dla  nas strata. Mimo młodego wieku, była jedną z najlepszych pielęgniarek.
Ania: a jak pan sądzi, kto mógłby stać za jej śmiercią?
Ordynator:  nie chcę nikogo oskarżać, ale wydaje mi się, że Ewa Aleksandrowska może mieć z tym coś wspólnego.   Ewa i Monika walczyły o  stanowisko zastępcy  ordynatora oddziału położniczego.  Ciągle się ze sobą kłóciły.
Ania:  a  gdzie  można znaleźć Ewę?
Ordynator:  Nie pojawiła się dzisiaj w pracy.
Ania:  a pod jakim adresem ona mieszka.
W tym samym czasie.
Rafał bardzo szybko uwolnił się  z kajdanek  i sznura. Postanowił  nie wzywać saperów, tylko samemu rozbroić bombę. Przyjrzał się jej uważnie. Zostało 10 sekund. Nadal nie miał stuprocentowej pewności, który kabelek przeciąć, gdyż  przecięcie nieprawidłowego, z pewnością doprowadzi do wybuchu.  Trzy sekundy. Przeciął kabel.   Udało się! Rozbroił kolejną bombę!  W trakcie jednego ze śledztw, został zakładnikiem  w trakcie napadu na bank. Napastnicy zamknęli wszystkich zakładników  w skarbcu, a następnie założyli bombę. Mógł  liczyć tylko na siebie.  Miał wtedy małe doświadczenie z bombami. Było bardzo mało czasu, na podjęcie decyzji.  Przeciął na ”chybił trafił”. Okazało się, że był to właściwy kabel.   Miał dużo szczęścia. Teraz też.    Zaraz po wypuszczeniu  zakładników na wolność, Ania zaproponowała mu, żeby został saperem, lecz on uznał, że to nie jest dla niego. Odrzucił wszystkie myśli i rozkuł Dawida Herbacińskiego.
Rafał: nic ci nie jest?
 Herbaciński: nic a nic.  Biały  uciekł.
Rafał: no uciekł, niestety. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
 13:30.  Komenda.
Ania: znowu wpakowałeś się w tarapaty.
Rafał: ale zwycięsko z nich wyszedłem.
Ania: już chyba nie pozwolę ci samemu działać, bo znowu ściągniesz na siebie jakieś kłopoty.
Rafał: Ty sama też na siebie je ściągałaś.
Tomek:  wysłaliśmy patrol  pod dom Ewy Aleksandrowskiej.
Ania: dzięki Tomek.
 c.d.n.

Szokująca prawda III


                    Czwartek, 1:30
Magazyny na Żołnierskiej. Trwają poszukiwania Justyny.
Sebastian: Kamil, masz coś?
Kamil: znalazłem tylko jej krótkofalówkę i broń.
Sebastian: czyli tu musiała zostać uprowadzona. A co to jest? Krew?
Kamil: czyli musiała  zostać postrzelona, bądź sama zraniła jakoś porywacza.
Sebastian:  postrzał można wykluczyć. Za mało krwi tu jest. Pewnie po prostu w trakcie szarpaniny mogła się skaleczyć.
Kamil: niewykluczone.
Sebastian: Aśka, zgłoś się.
- Zgłaszam się.
Sebastian: co z pościgiem?
-   Złapaliśmy tylko  czterech  z nich. Pozostali uciekli.
Sebastian: dobre i to, ale jest też zła wiadomość. Justyna została porwana.
- I ty dopiero teraz to mówisz?
Sebastian: dopiero niedawno się zorientowaliśmy.  Moim zdaniem to mogło było tak:   Rozdzieliliśmy się.  Ja skręciłem w lewo, Kamil ruszał prosto, a Justyna w prawo.  Wydaje mi się, że w pewnym momencie ktoś albo ją ogłuszył, lub też przyłożył nóż lub pistolet, uprzednio zatykając jej usta.
-  To co teraz robimy?
Sebastian: trzeba będzie przesłuchać tych handlarzy.  Jesteś na komendzie?
- Tak.
Sebastian: jadę do ciebie. Kamil zostanie z ekipą.
  2:10. Sebastian przyjeżdża na komendę.
Od razu skierował swoje kroki do biura przesłuchań.  Wszedł do niego, po czym trzasnął drzwiami.
Sebastian: Gdzie jest Justyna Woronecka?!
Handlarz:   a bo ja wiem?
Sebastian: ona została porwana. Mów gdzie jest, bo ci ten łeb rozwalę!
Handlarz: ale ja nie wiem.
Sebastian: Kłamiesz!   Rysiu, zabierz go, bo mi pistolet chyba wystrzeli…
Policjant wyprowadził handlarza do celi.
Aśka: odbiło ci? Co to miało być?
Sebastian: weź, zostaw mnie najlepiej w spokoju.
Aśka:  Rozumiem, że oni  zabili twoją informatorkę, a zarazem  bliską ci niegdyś osobę, ale w ten sposób do niczego nie dojdziemy.
Sebastian: Ty nic nie rozumiesz! Nigdy nie znalazłaś się w takiej sytuacji.
Aśka: moim zdaniem przesadzasz.   Wiesz dobrze, że twoje emocje nic tu nie zdziałają.
Sebastian:  a myślisz, że twoje gderanie na coś się zda? Powiedziałem już, że doprowadzę tę sprawę do końca i nie potrzebuję do tego twojej pomocy.
Aśka: a czy ty możesz skończyć ze zgrywaniem kowboja? Powiedziałam już, że tak się nie da.  Musimy współpracować we wszystkich śledztwach czy tego chcesz czy nie.  Zawsze możesz  też pójść do starego i poprosić go o zmianę partnera.
Sebastian: teraz ty przesadzasz.
 8:50. Komenda.
Aśka:   witam kowboja.
Sebastian:   witam. Kawy?
Aśka:  już  dwie wypiłam.
Sebastian: kawoszka.
Tomek:  Weronika Groszewska zwiała ze szpitala!
Aśka: co?!
Tomek: uciekła przed obchodem.   Ogłuszyła jednego z policjantów i zabrała mu broń.
Aśka: ona może chcieć kogoś zabić. W trybie pilnym, ogłoś jej poszukiwania.
Tomek: już to zrobiłem.
Sebastian: mi się wydaje, że ktoś jej pomógł. Ona była zbyt słaba.
9:40. Szpital.
Lekarz:  uciekła przed ósmą, bo my o tej godzinie przeważnie obchód robimy.
Aśka: moglibyśmy zobaczyć monitoring?
Lekarz: oczywiście.
Zaprowadził ich do odpowiedniego pomieszczenia.
Lekarz:  Jarku, udostępnij państwu nagrania  sprzed godziny ósmej. Ordynator już wyraził zgodę.
Jarek: dobrze.
 Puścił  nagranie.
Aśka: mógłby pan przewinąć?
Jarek: naturalnie. [zaczął przewijać]
Sebastian:  niech pan zatrzyma. O 7:53  wszedł do niej  jeden z policjantów.   Po kilku minutach, wyszła już sama Weronika.
Aśka:  czyli wygląda na to, że działała zupelnie sama.
Sebastian: musiała mieć chyba sporo siły.
Aśka:   dobrze, dziękujemy panu.
Jarek: drobiazg.
Komisarze wyszli z  pomieszczenia.  Dosłownie kilka sekund później, zaczepił ich lekarz.
Lekarz: tamten policjant chce z wami rozmawiać. Obudził się.
Aśka: a jak on się teraz czuje?
Lekarz:  jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, ale  wolelibyśmy przytrzymać go do końca tygodnia na obserwacji.
Sebastian: w której sali on jest?
Lekarz: sala numer 23. Prosto i  na lewo.
9:55. Aśka i Sebastian przesłuchują napadniętego policjanta.
Aśka: jak do tego doszło?
Policjant:  wszedłem do jej sali.  W łóżku jej nie było. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić,  poczułem uderzenie  w tył głowy. Padłem na glebę jak długi.
Aśka: pamiętasz coś jeszcze?
Policjant:    zawlekła mnie  chyba za to łóżko.
10:40.  Ulice miasta.
Aśka: jest!
Sebastian: dobrze prowadzi jak na dwudziestkę..
Aśka: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam.
Aśka: poszukiwana Weronika Groszewska porusza się   czerwonym Fiatem Sieną o numerach KR 291KJ.
00: przyjąłem.  Stawiam blokady.
 11:20. Weronika Groszewska  rusza w kieurnku swojego domu.
Aśka: jedzie do ojca?
Sebastian: być może.
 Zakradli się za nią. Weronika weszła do domu ojca i ruszyła w kierunku salonu. Komisarze ukryli się za ścianą.
Weronika: hej tato.
Groszewski: na litość Boską, kobieto! Ty masz wrócić do szpitala!
Weronika:  jestem dorosła i pozwól, że sama o tym zadecyduję.
Groszewki: jesteś moją córką, więc wiem, co jest dla ciebie najlepsze, a co nie.
Weronika:  ja nie mam już ojca. Nie mam go od tej pory, kiedy po raz pierwszy mnie zgwałciłeś.
 Wyciągnęła broń i strzeliła do ojca .
Aśka: Weronika, odłóż broń!
Weronika:  dobiję go.
Aśka:  jeżeli ty go zabijesz, to jego kłopoty się skończą, ale Twoje zaczną!
Weronika: rano się zaczęły. Myślałaś, że nie wiedziałam, że jechaliście za mną? Myślałaś, że jestem aż taką idiotką?
Aśka: Weronika, on potrzebuje lekarza…
Weronika: zamknij się. A ty stąd wyjdź.  Pani komisarz, ma tu zostać.
 Seba spojrzał na Aśkę.
Aśka: wyjdź.
Weronika:  I nie wzywaj pogotowia dla tego skurwiela!
Sebastian wyszedł z domu, a Weronika tymczasem skuła Aśkę jej kajdankami.  Pod domem Groszewskich były już trzy patrole.
Policjant: co się dzieje?
Sebastian:  no sprawa się jeszcze bardziej skomplikowała. Aśka została zakładniczką Weroniki.
Policjant: nie ma nic gorszego niż uzbrojona kobieta..
Sebastian:  musimy wezwać pogotowie. Groszewski się wykrwawi. Dostał w brzuch. Musimy to zrobić tak, żeby się nie zorientowała.
Policjant:   to nie będzie zbyt łatwe.
Sebastian:   no właśnie…
Policjant: zobaczę, co da się zrobić…
 11:30. Tymczasem Kamil wrócił na komendę.
Tomek:  co tak  późno?
Kamil: musiałem się zdrzemnąć. Do 8:00 siedziałem w tych magazynach..
Tomek: faktycznie nieciekawie.
Kamil: znaleźliśmy sporo odcisków palców, ale też znalazło się kilku świadków.   Rozmawiałem z taką jedną kobietą, która widziała tego porywacza wyprowadzającego Justynę. Nagrała wszystko na tą kamerkę.
Tomek: to odpalaj nagranie.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Kamila. To była Justyna.
Kamil: Halo?
Justyna: To ja Justyna.
Kamil: Justyna?  Gdzie cię trzymają?
Justyna : Jakaś rudera.  Muszę kończyć, bo on idzie…
Rozłączyła się.
Tomek: nie udało mi się jej namierzyć.
Kamil: najważniejsze iż, wiemy, że żyje..
 Zabrali się za oglądanie nagrania.
Tomek: możesz tu przybliżyć?
Kamil: jasne.
Przybliżył.
Tomek: cholera,  ja wiem kto to jest!
12:00. Dom Groszewskich.
Aśka: co ci to da, że mnie będziesz tyle trzymać?
Weronika: przybyłaś w nieodpowiednim czasie.
Aśka: twój ojciec już stracił przytomność.
Weronika: to nie jest mój ojciec! Nazywałabyś  swojego ojca, ojcem, gdyby cię codziennie gwałcił?!
Aśka: no nie…
Weronika: W poniedziałek też chciał mnie zgwałcić.  Udało mi się wyrwać i uciekłam. Biegłam w kierunku waszej komendy, ale dopadł mnie!
Wycelowała do swojego biologicznego ojca. Aśka  postanowiła działać.  Rzuciła się na Weronikę. Zaczęły się szarpać. Padł strzał.  Jedna z nich stała kilka sekund bez żadnego ruchu, po czym opadła na ziemię. Tymczasem Seba wraz  z patrolami zaczęli szturmować dom. Wszyscy weszli do salonu.  Ujrzeli leżącą  Weronikę, która dostała kulkę obok serca.
Sebastian: Aśka, nic ci nie jest?
Aśka: nie. Groszewski  raczej przeżyje, a Weronika ma słaby puls.
Sebastian: Wojtek, dzwoń po karetkę.
Policjant: jasne.
12:10. Kryjówka porywaczy.  Forty pod miastem.
Justyna uwolniła się ze sznurów, którymi była związana.  Zaczęła szukać jakichkolwiek przedmiotów do obrony na wypadek konfrontacji z porywaczem. Kilka metrów od krzesła, na którym siedziała związana, znalazła pistolet. Zakradła się i przysłuchiwała się rozmowie porywaczy. Była w szoku!
Marta:   wypuszczam ją!
Robert: czyś ty zwariowała? Ona doniesie komendantowi wojewódzkiemu, że to my!
Marta: ja się z tego wycofuję.
Robert: to leć ją rozwiąż.
Marta: Żebyś wiedział, że pójdę…
 Ruszyła w kierunku drzwi. Robert strzelił jej w głowę. Marta skonała na miejscu.
Justyna: nie wierzę…
Robert: kto pozwolił ci się rozwiązać?!
Justyna:  sama sobie pozwoliłam.
Robert:  niczego nie widziałaś! Albo też cię sprzątnę.
Justyna:   dlaczego mnie porwaliście?
Robert: zasłużyłaś na to.   5 lat temu zabiłaś mi ojca.  Musiałem się jakoś zemścić. Tylko, że odpłaciłem się z nawiązką!
Justyna: a więc to ty, zabiłeś Pawła i moją córeczkę?
Robert: tak! I zrobiłbym to jeszcze raz.
Justyna: a po co porywałeś te bezbronne dziewczyny?
Robert: to nie ja, to moi ludzie. Tą informatorkę twojego koleżki z wydziału też zabiłem!
Justyna: miałam cię za przyjaciela, skurwielu…
Robert: na litość chcesz mnie brać?
Justyna: nie. Zabiję cię. Tak jak ty to zrobiłeś 5 lat temu, zabijając dwie najbliższe mi osoby!
Robert: zgrywasz się…
Justyna: rzuć broń.
 Rzucił broń,  uśmiechając się przy tym kpiąco.  Justyna miała cały czas wycelowany w niego pistolet.
Robert:  strzelaj.
Justyna:   I ty to wszystko zrobiłeś, tylko dlatego, że zabiłam twojego ojca? On chciał mnie zabić skurwielu!
Robert:  Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Udawałem przez te wszystkie lata twojego przyjaciela.
Justyna:  wspierałeś mnie gdy  zmarły dwie najbliższe mi osoby, mimo, że je zabiłeś.  Wiesz, kim ty jesteś? Pojebanym skurwielem bez uczuć!
Robert: W takim razie, zabij mnie.
Wycelowała w  jego głowę pistolet.  Czuła, że słabnie.  Pomyślała o Pawle i swojej zmarłej córce. Oni na pewno nie chcieliby tego.
Kamil: Justyna, nie rób tego!
Justyna: ten skurwiel na to zasłużył!
Pistolet wystrzelił. Robert padł na ziemię.  Okazało się, że Justynie drgnęła ręka i wystrzelona kula trafiła go tylko w ramię.
Justyna: I ty miałeś czelność przez te wszystkie lata mnie pocieszać? Mówić, że złapiesz tego mordercę na własną rękę?  Dobrze się przy tym bawiłeś?
Robert: Bardzo dobrze!  Teraz ty pożegnaj się z życiem.
Jakimś cudem sięgnął swój pistolet i wycelował do niej. Justyna była szybsza i wykopała mu go z ręki.
Justyna: Kamil, proszę, zabierz tego skurwysyna!
 Kamil wyprowadził mężczyznę. Tomek podszedł do Justyny.
Tomek: wszystko w porządku?
Justyna: nic nie jest w porządku i nie będzie..
Tomek: Paweł nie chciał tego, żebyś zabiła jego oprawcę, rozumiesz?
Justyna: rozumiem. Przez moment byłam pewna, że jestem w stanie to zrobić…
 Wyszli z ruin. Misja Justyny została spełniona. Wiedziała, że może już odejść.  Wracając do policji, obiecała sobie że znajdzie  zabójcę swojego męża i córki. Znalazła. Teraz była szczęśliwa. Następnego dnia złożyła rezygnację na komendzie. Stary niechętnie ją przyjął, ale w umowie obowiązywał także miesięczny okres wypowiedzenia. Justyna była pewna, że już nie wróci. Tak naprawdę, dopiero teraz, po raz pierwszy od pięciu lat mogła odetchnąć…
Wyrok:
Robert Szabelski za kierowanie grupą przestępczą, pięć zabójstw i porwanie Justyny Woroneckiej został skazany na dożywocie.
Wojciech Groszewski  za wielokrotne gwałty na swojej córce i usiłowanie jej zabójstwa  został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Weronika Groszewska cudem przeżyła. Za  postrzelenie ojca i wzięcie zakładniczki odsiaduje karę czterech lat więzienia.  Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary.
Marek Łukasik za próbę zgwałcenia Katarzyny Strzelec, wzięcie zakładnika  i napaść na funkcjonariusza został skazany na karę siedmiu  lat pozbawienia wolności.
Członkowie gangu Roberta Szabelskiego odsiadują karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Policja do dziś szuka zwłok Natalii Jezierskiej i Pauliny Krzyżanowskiej.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Szokująca prawda II


                               Środa, 0:15
Trwają oględziny zwłok informatorki Sebastiana.
Adam: zginęła około 22:30.
Aśka: a my tu przyjechaliśmy kilka  minut później.  Jasna cholera, mogliśmy od razu wejść do tych ruin.
Sebastian: ale jak sobie teraz przypominam, to mijaliśmy jakiś samochód jak wjeżdżaliśmy. No tak, to mogli być oni !
Adam: zginęła jak widać od strzału w tył głowy.
Sebastian: musieli dowiedzieć się, że sypie.
Policjant: zobacz, co znalazłem w jej kurtce, która leżała nieopodal.
Sebastian: dyktafon..
Puścił nagranie. Okazało się, że informatorka nagrała rozmowę z Sebastianem.
Aśka: była informatorką twoją jak i przestępców.
Sebastian: to moja wina. Gdybym się z nią nie spotkał, to może z pewnością jeszcze by żyła.
Aśka: nie zadręczaj się. Nie mogłeś tego przewidzieć. Nie jesteś niczego winien! Słyszysz, to nie była twoja wina.
Sebastian: tobie to jest łatwo mówić.
Wyszedł z pustostanu. Aśka poszła za nim.
 Aśka: Sebastian, ja cię proszę, nie zadręczaj się.
Sebastian: możesz  z łaski swojej zostawić mnie w spokoju? Byłaś kiedyś  w takiej sytuacji? Nie! Więc gówno możesz wiedzieć! Zejdź mi z oczu.
Wykrzyczał jej to w twarz i odjechał.
 9:40.  Komenda.
Aśka: Ładnie żeś mnie wczoraj potraktował. Zostawiłeś mnie samą w tym pustostanie.
Sebastian: już nie przesadzaj, z chłopakami mogłaś wrócić.
Aśka:  długo się znaliście?
Sebastian: a jakie to ma znaczenie?
Aśka: Ile ?
Sebastian:   od końca podstawówki. Miałem trudny okres w życiu, wpadłem w złe towarzystwo. Paulina pomogła mi się z tego wyplątać.  Pochodziła z patologicznej rodziny. Ojciec i matka pili gorzałę od rana do wieczora, to Paulina musiała pracować.   Nastolatki raczej nie zatrudnią nigdzie, to pomagała sąsiadom, opiekowała się ich dziećmi,   sprzątała w ich domach, ogrodach, po prostu chwyciła się każdej możliwej pracy.  Rok później miałem osiemnastkę, wyprowadziłem się od rodziców, a ona została ze swoimi rodzicami. Potem dowiedziałem się, że została prostytutką. Próbowałem ją przekonać, żeby z tym skończyła, ale nie chciała już mnie słuchać.  Z czasem po  prostu została moją informatorką.
Aśka:  posłuchaj…
Sebastian: to ty posłuchaj!  Nie chcę żadnego wsparcia.  Doprowadzę tą sprawę do końca.
Aśka: no chyba zwariowałeś.  Jesteśmy przyjaciółmi, więc musimy sobie pomagać, tak?
Sebastian : tak.  Przepraszam.
Aśka: nie przepraszaj.
Kamil: przyszli do was komisarze, którzy prowadzili tamtą sprawę.
Aśka: wprowadź ich.
Jak na zawołanie weszli  wspomnieni wcześniej komisarze.
Marta: Marta Mierzyńska, a to Robert  Szabelski.
Aśka: miło nam was poznać.
Marta: nam was również.  
Sebastian: prowadzimy śledztwo w sprawie trzech zaginięć młodych kobiet.  Wczoraj znaleźliśmy pobitą dziewczynę, więc sądzimy iż sprawca, bądź sprawca powrócił.
Marta: kilka miesięcy temu umorzyliśmy sprawę z powodu braku dowodów. Podejrzewaliśmy o to  wszystko jednego z  ochroniarzy klubu, Marka Łukasika, gdyż te trzy uprowadzenia  rozegrały się w okolicach klubu Szarlatan.
Aśka: to jest on? [ wyjęła zdjęcie ochroniarza, którego miała z Sebastianem już okazję poznać]
Robert: tak, to on. Zrobiliśmy nawet prowokację , ale nic z tego nie wyszło.
Aśka: a kogoś jeszcze podejrzewaliście?
Robert: nie.
Sebastian: no dobra, to wszystko.
Robert: do zobaczenia.
 W tej samej chwili do  biura komisarzy wparowała Justyna.
Justyna:  Weronika Groszewska odzyskała przytomność.
Aśka:  ok, Seba, rozdzielmy się. Ty pojedziesz do Szarlatana, a ja przesłucham Weronikę.
Sebastian: ok.
11:00. Klub Szarlatan
 Seba właśnie wszedł do środka.  Nie było żadnego z ochroniarzy ani nikogo za barem. Zdziwiło go to. W pewnej chwili usłyszał krzyk, który dobiegał z  zaplecza.
Ruszył w tamtym kierunku. Okazało się, że ochroniarz  chciał zgwałcić barmankę.
Sebastian: zostaw ją!
Łukasik: zabiję ją! [przyłożył jej nóż do gardła]
Sebastian:   rzuć to!
Łukasik: wypieprzaj stąd!
Sebastian: nie rób tego.
Łukasik: powiedziałem kurwa, żebyś stąd wypieprzał!
Sebastian: odrzuć ten nóż.
Łukasik:  to pożegnaj się z barmanką.
Sebastian: rzuć to, powiedziałem!
 Mężczyzna rzucił barmankę w kąt. Seba ruszył w jego kierunku. Właśnie miał go skuwać, ale stalo się coś niespodziewanego. Łukasik wbił mu nóż w rękę, po czym go wyjął i rzucił się do ucieczki.
Sebastian: nic się pani nie stało?
Katarzyna: nie.  Sterroryzował mnie tym nożem, nic nie mogłam zrobić. A panu coś się stało?
Sebastian: tylko trochę krwawię.
Katarzyna: to trzeba opatrzyć, bo zakażenie się może wdać. Gdzieś tu miałam apteczkę…
11:10. Tymczasem Aśka rozmawia z lekarzem w szpitalu o poszkodowanej.
Lekarz: jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Można mówić o cudzie.
Aśka: a mogłabym z nią porozmawiać?
Lekarz: tak, ale może nie pamiętać wydarzeń.  I  proszę też jej nie męczyć.
Aśka: dobrze.
Weszła do sali.
Weronika: kim pani jest?
Aśka:  spokojnie, ja jestem z policji.  Prowadzę śledztwo w twojej sprawie. Wiesz może, kto ci to zrobił?
Weronika: nie..
Aśka: a pamiętasz coś z tamtej nocy?
Weronika: wracałam  do domu po 23:00 od koleżanki.  W pewnej chwili przechodziłam obok Szarlatana, tego  klubu na Grodzickiego. Nagle, ktoś złapał mnie od tyłu. Zaskoczyło mnie to, próbowałam mu się wyrwać. Wsadził mnie do jakiegoś auta, ktoś jeszcze z nim tam jechał.  W pewnym momencie zwolnił. Wykorzystałam to. Wyskoczyłam z samochodu, ale mnie dopadł.  Nie pamiętam już nic więcej..
Aśka: bardzo dużo zapamiętałaś.  A widziałaś chociaż jego twarz?
Weronika: miał kominiarkę. Przepraszam, ale mogłaby pani już sobie pójść?
Aśka: tak, oczywiście.
13:25.  Komenda.
Aśka: a tobie co się stało?
Sebastian: Łukasik mnie dźgnął  w rękę gdy go miałem skuć i zwiał.
Aśka: a ja byłam w tym szpitalu.
Sebastian: no tak, dowiedziałaś się czegoś?
Aśka: potwierdziły się nasze przypuszczenia. Sprawcy powrócili.
Sebastian: świetnie. Każdy patrol ma już zdjęcie Łukasika, także  nie powinni go zbyt długo szukać.
Aśka:  za dużo powiązań z tym pieprzonym klubem jest, a jeśli to nie Łukasik?
Sebastian: być może, ale ma już trzy zarzuty na swoim koncie, tak czy owak.
Aśka:  jakie?
Sebastian: napaść na funkcjonariusza, próbę gwałtu i wzięcie zakładnika.
W tej samej chwili rozległ się telefon.
Aśka: kto odbiera?
Sebastian: ty.
Odebrała.
- Komenda Policji, W27, słucham?
- Dzień dobry, moje nazwisko Strzelec,  mogliby państwo przyjechać szybko do  Szarlatana?
-  oczywiście, a co się stało?
-   Wiem, kto stoi  za tymi trzema uprowadzeniami.   Marek Łukasik nie ma z tym nic wspólnego. Proszę, przyjedźcie..
 Połączenie się urwało.
Sebastian: cholera jasna…
 14:10. Po niepokojącym telefonie, Aśka i Sebastian zjawiają się w Szarlatanie.
Aśka: zamknięte?
Sebastian: odsuń się.
Seba wyważył drzwi.  Za barem znajdowały się zwłoki Katarzyny Strzelec.
Aśka:  spóźniliśmy się..
Sebastian: dostała kulkę w tył głowy.
Aśka: szybka śmierć. Wzywam ekipę.
14:45. Trwają oględziny zwłok Katarzyny Strzelec.
Adam:   zgon nastąpił około 13:40.
Aśka: do nas dzwoniła o 13:26, po minucie przerwało połączenie, czyli musiała żyć przez jakieś 13 minut.
Sebastian: także nie dostała tej kuli od razu.
Aśka: komentator rzeczy oczywistych się odezwał..
Sebastian: za komentatora rzeczy oczywistych wracasz pieszo na komendę.
20:15. Komenda.
Aśka: mam cynk od informatora. O 23:00  w  starym magazynie  na  Żołnierskiej będzie kolejna próba sprzedania kobiet.
Sebastian: spory to  jest obszar.
Aśka: wiem o tym.   Justyna i Kamil ,  wy się też przydacie.
Justyna: a ilu nas tam będzie?
Aśka: 20. Moim zdaniem raczej wystarczy.
23:10. Magazyny na Żołnierskiej.
Wszyscy byli już na pozycjach. Aśka  obserwowała przez lornetkę przebieg transakcji. To ona dowodziła tą akcją .
Aśka:  Jedynka, dwójka i trójka, jesteście na pozycjach?
Jedynka: tak, melduję gotowość do akcji.
Dwójka:  jesteśmy na pozycji.
Trójka: Trójka na pozycji.
Aśka: pamiętajcie, wchodzicie między wrony, tylko na mój wyraźny rozkaz, coś spartolicie, to własnoręcznie was uduszę.
Tymczasem handlarze właśnie skończyli transakcję.
Aśka: Jedynka i Dwójka, wchodzicie! Trójka, zablokuj im drogę ucieczki !
 Jednak nie wszystko poszło po ich myśli. Handlarze zorientowali się, że są pod obserwacją. Czym prędzej   rzucili się do ucieczki, część  uciekała samochodami, a kilku z nich wtargnęło    do magazynu.
Sebastian: Aśka, jedź za nimi! Justyna i Kamil, ze mną!
Asystenci ruszyli za Sebastianem.  Weszli  w głąb wspomnianego wcześniej, magazynu. Rozdzielili się. Sebastian skręcił w lewo, Kamil szedł prosto, a Justyna w prawo.  Tymczasem pościg za handlarzami nadal trwał. Przestępcy  prowadzili perfekcyjnie, niemalże bez problemu mieścili się w ostrych zakrętach, co już komisarzom niekiedy trochę gorzej wychodziło.   W tym samym czasie,  w magazynach trwały poszukiwania bandytów tam ukrytych. Nikt na razie nie znalazł niczego.  W pewnej chwili ktoś złapał Justynę od tyłu, zatkał jej usta i przyłożył nóż do gardła.  Wyprowadził ją z budynku, a Kamil i Sebastian nawet nie zorientowali się, że zniknęła. Dopiero po kilkudziesięciu minutach braku kontaktu z nią, zaczęli się poważnie niepokoić…
                        Ciąg dalszy nastąpi...

Szokująca prawda


                                Wtorek, 1:35
Aśka i Sebastian wychodzą z komendy.
Aśka:  Szymanowicz jest niewinny. Ewidentnie go ktoś wrabia.
Sebastian: też tak sądzę.
W tej samej chwili  chwili podbiegła  do nich jakiś dziewczyna . Na rękach miała ślady krwi.
Aśka: co się stało?
Dziewczyna: tam w bramie… leży jakaś dziewczyna. Nie rusza się…
Aśka: zaprowadź nas tam.
Dziewczyna zaprowadziła komisarzy w odpowiednie miejsce.
Aśka: słaby puls. Dzwoń na pogotowie.
Seba zadzwonił na pogotowie. Tymczasem Aśka usiłowała przesłuchać dziewczynę.
Aśka: jak ją znalazłaś?
Dziewczyna: wracałam od kolegi do domu, szłam przez tą cholerną ulicę i znalazłam tą dziewczynę. Potem przybiegłam do was..
Aśka: bardzo dobrze zrobiłaś. Jak się nazywasz?
Dziewczyna: Agnieszka Węglik.  Znalazłam ją po prostu przypadkiem…
Aśka: jeden z naszych kolegów zaraz odwiezie cię do domu.
Agnieszka: a to konieczne?
Aśka: tak.
10:00. Szpital.
Lekarz:  niestety nie mam dobrych wiadomości..
Aśka: słuchamy.
Lekarz:  Była w piątym miesiącu ciąży, ale poroniła niestety. Nadal jest nieprzytomna. Ten kto ją pobił z pewnością chciał ją zabić, no bo kto normalny uderza kilkanaście razy głową o chodnik?
Sebastian: miała  sporo szczęścia, że w ogóle przeżyła..
Lekarz: dokładnie. Znają państwo już jej tożsamość?
Aśka: jeszcze nie.
Lekarz: to proszę jak najszybciej ją poznać, bo chcielibyśmy wypełnić jej kartę.
Aśka: naturalnie.
 13:20. Aśka i Sebastian przeglądają bazę zaginionych.
Aśka:   to jak szukanie igły w stogu siana. Szukamy już trzy godziny, a gówno mamy.
Sebastian: moja wina, że w ostatnim czasie, było tyle zaginięć?
Justyna: chyba coś mam. W ostatnim czasie doszło do zaginięć kilku dziewczyn. Do dziś ich nie odnaleziono.
Sebastian: to już może być trop.
Justyna: pierwsze zaginięcie było w 2010 roku.  Zaginęła wtedy Natalia Jezierska, 21 lat. Wracała z imprezy urodzinowej koleżanki. W pewnym momencie została wciągnięta do samochodu i  ślad się po niej urwał. Kolejne zaginięcie było dwa miesiące później, zaginiona Martyna Czekańska, 19 lat. Również wracała z imprezy z klubu nocnego i także została uprowadzona w ten sam sposób. Potem sprawcy zrobili sobie 10 miesięcy przerwy i uprowadzili 18 letnią dziewczynę, Paulinę Krzyżanowską.   Dotychczas odnaleziono  tylko jedną z tych dziewczyn. Dwa tygodnie temu przyszło zgłoszenie o znalezieniu zwłok Martyny Czekańskiej. To jest slajd numer 5. Sprawcy ją zgwałcili, a potem rozebrali do naga. Potem zaczęli ją dusić.  Nim skonała zadali jej  3 ciosy nożem, a potem zostawili w tamtym lesie, który załączony jest na slajdzie szóstym. Podejrzewam, że mogło być więcej tych zaginięć.
Sebastian: uruchom wszystkich swoich informatorów, może czegoś się dowiemy.
Aśka: zastanawia mnie tylko ta dziewczyna. Chcieli ją  uprowadzić, ale ona się wyrwała. Zaczęła uciekać, a potem ją złapali i pobili, a potem zostawili w łatwo dostępnym miejscu ? Przecież to się kupy nie trzyma.
Sebastian: skontaktujesz nas jeszcze z komisarzami, którzy prowadzą sprawę tych trzech zaginięć.
Justyna: ustaliłam, że tą sprawę prowadzą Marta Mierzyńska i Robert Szabelski.  To są moi znajomi z VII  komisariatu.  Skontaktuję się z nimi.
Sebastian: ok.
14:40.   Do komisarzy zgłosił się jakiś mężczyzna.
mężczyzna: dzień dobry. Moje nazwisko Groszewski. Zaginęła moja córka.
Sebastian: a kiedy  ją pan widział ostatni raz?
Groszewski:  wczoraj rano.  Szła   do pracy, a od 14:00  do 22:00 miała zajęcia na uczelni.  Znajdźcie ją, ona ma tylko 20 lat!
Sebastian: nie chcę dodatkowo pana martwić, ale dzisiaj między  1:00 a 2:00 znaleźliśmy młodą dziewczynę brutalnie pobitą. Walczy o życie. Nie ustaliliśmy jeszcze jej tożsmamości, więc będzie musiał pan pojechać z nami do szpitala i zidentyfikować pobitą.
Groszewski: spróbuję..
15:15. Szpital, w którym leży niezidentyfikowana dziewczyna.
Aśka: czy to jest pana córka?
Groszewski: tak, to jest Weronika.
Aśka: a wiedział pan, że była w ciąży?
Groszewski: wiedziałem.
Sebastian: niestety, ale poroniła w wyniku tego pobicia..
Groszewski: jak znajdziecie, tego drania,który jej to zrobił, to osobiście mu flaki wypruję..
Aśka: a do którego uniwersytetu chodziła pana córka?
Groszewski: tego na Bonieckiego..
 17:00. Uniwersytet, do którego chodzi Weronika Groszewska.
portier:  państwo z policji, tak?
Sebastian: tak, jesteśmy z policji.
portier: w sprawie Weroniki Groszewskiej,tak?
Aśka: tak.
portier:  słyszałem, że została mocno pobita.
Aśka: walczy o życie w szpitalu.  Wie pan może, z kim się przyjaźniła tu?
portier: nie wiem z kim się przyjaźniła, ale z tego co mi wiadomo spotykała się z Albertem Krzemieniem.
Aśka: gdzie możemy go znaleźć?
portier: dzisiaj już go nie zastaniecie.  Wiem, że mieszka na Koralowej 18.
Sebastian: dziękujemy. To  wszystko.
 17:35. Dom Alberta Krzemienia.
Sebastian:  Albert Krzemień?
Albert: zależy kto pyta..
Sebastian: jesteśmy w sprawie Weroniki Groszewskiej.
Albert:  zrobiła coś?
Aśka: walczy o życie w szpitalu. Została brutalnie pobita.
Albert: kto jej to zrobił?
Aśka: jeszcze nie wiemy. Co robiłeś między 23:00 a 2:00?
Albert:   byłem  w Szarlatanie.
Aśka: Szarlatanie? To ten klub na Grodzickiego?
Albert: tak.
Sebastian: a z kim się Weronika przyjaźniła?
Albert: z Kaśką Strzelec.  Często można ją zastać w Szarlatanie, gdyż dorabia tam jako barmanka.
Sebastian: ok.
19:50. Klub Szarlatan.
Ochroniarz: dzisiaj jest impreza zamknięta.
Sebastian: jesteśmy z policji. Szukamy Katarzyny Strzelec.
Ochroniarz:  powinna za barem stać.
Ruszyli w kierunku baru, ale jednak nikogo tam nie było.
Aśka: zostawiłaby bar bez opieki? Coś mi tu nie gra.
Sebastian:  sprawdź toalety, a ja sprawdzę tylne wyjścia.
Aśka: ok.
Rozdzielili się. Seba ruszył w kierunku jednego z tylnich wyjść. Zobaczył, że jakiś mężczyzna usiłował wciągnąć młodą dziewczynę do samochodu.
Sebastian: Zostaw ją!
Facet: nie wtrącaj się!
Sebastian: a chcesz odpowiadać za próbę porwania? Policja.
Mężczyzna rzucił się do ucieczki.
Sebastian:  Katarzyna Strzelec?
Katarzyna: tak. Dziękuję. To mój były. Chce, żebym do niego wróciła.  Taki jeden, z tych, do których nic nie dociera.
Sebastian:  przyjaźnisz się z Weroniką Groszewską?
Katarzyna: tak.
Sebastian: Weronika walczy w szpitalu o życie. Została bardzo mocno pobita.  Ktoś uderzał też o chodnik jej głową.
Katarzyna: co za chory skurwiel… Wiecie już kto jej to zrobił?
Sebastian:  właśnie nie.  A jak ty sądzisz, kto mógłby za tym stać?
Katarzyna: to na pewno Albert Krzemień.  On już raz ją pobił..
Sebastian: sprawdzimy to. To wszystko, możesz już wracać do pracy.
21:05. Sebastian spotyka się ze swoją  informatorką.
Informatorka: zawsze jak do mnie przychodzisz, to znaczy, że czegoś chcesz.
Sebastian: potrzebuję informacji.
Informatorka: domyślam się.
Sebastian: słyszałaś o tych trzech zaginięciach młodych kobiet?
Informatorka: słyszałam. O 22:40   ma być pierwsza transakcja.
Sebastian: gdzie?
Informatorka:  Pustostany na Barskiego. Wiesz, gdzie to jest?
23:35. Komisarze nadal czekają na handlarzy.
Aśka: to nam się śledztwo skomplikowało jeszcze bardziej.
Sebastian: no.  Nie brałem pod uwagę handlu kobietami.
Aśka: ja też nie. Mi się wydaje, że zorientowali się, że  ktoś ich wsypał.
Sebastian: no też tak może być. Nie ma sensu, idziemy sprawdzić te ruiny.
Aśka: ok.
23:45. Pustostan.
Aśka: Seba, rozdzielmy się.
Sebastian: ok. Ty lewo, ja prosto.
Rozdzielili się.   Na początku, nie znaleźli niczego. W pewnym momencie rozległ się krzyk Aśki. Seba, pobiegł w tamtym kierunku. Ujrzał tylko  zwłoki .
Sebastian: jasna cholera, to moja informatorka.
Aśka: dostała w tył głowy. Musieli tu być  wcześniej.
Sebastian:  wzywam ekipę.
                                                       Ciąg dalszy nastąpi…

Pechowy okup II


                                              Piątek, 13:00
 Komenda.
Justyna: hej, odezwał się porywacz?
Sebastian: nie.
Justyna:  zauważ, tylko, że ciągle coś stoi na przeszkodzie, żebyśmy nie mogli przekazać mu tych pieniędzy. Najpierw jakiś żul się napatoczył, teraz patrol spartolił całą akcję…
Sebastian: a jeśli porywacz ich ”ustawił”?
Justyna:  ty głośno myślisz, czy naprawdę tak twierdzisz?
Sebastian: rzucam hipotetycznie.
Justyna: to skończ z takimi hipotezami.
13:30.  Trwa przesłuchanie Adama Kraśniewskiego.
Sebastian:  masz szansę na łagodny wyrok. Powiedz  tylko, kto porwał Gabrysię Raczyńską?
Kraśniewski: to akurat chyba wasze zadanie…
Sebastian: za pomaganie porywaczowi też jest kara.  Pozbawienia wolności! A ty, pomagając dojść nam do sprawcy, masz szansę tylko na wyrok w zawieszeniu.
Kraśniewski: dobre sobie..
Sebastian: nie chcesz, to nie.  Twój nędzny wybór.
14:50. Dorota Raczyńska otrzymała niepokojącą przesyłkę.
Dorota: nie otwierałam tego, jak mnie prosiliście.
Sebastian: i bardzo dobrze.  Justyna, otworzysz to?
Justyna otworzyła przesyłkę. Było w niej kilkanaście zdjęć i list napisany na komputerze.
Sebastian: Ostatnia szansa.  Jutro rano  10 km za miastem w opuszczonej fabryce, zostawisz półtorej miliona. Jeśli jakiś twój policjancik spartoli  naszą transakcję, obetnę bachorowi  łeb i ci go wyślę w prezencie.  Dalsze instrukcje dostaniesz później.
Justyna: najważniejsze,  iż wiadomo, że  żyje..
Sebastian: dokładnie.
Dorota: a przesłuchiwaliście Kraśniewskiego? Powiedział coś?
Justyna: a skąd. Wcale nie chciał z nami gadać.
Sebastian: sprawdzimy też odciski palców z przesyłki. Bardzo dobrze zrobiłaś, że przez  chusteczkę to podniosłaś.
Dorota: dzięki. Jak ja chcę, już mieć za sobą to wszystko..
18:30. Komenda.
Tomek: mamy już ekspertyzę daktyloskopijną .  Zgadnijcie do kogo należą odciski palców.
Sebastian: zgadywanki, to ja w przedszkolu przerabiałem..
Tomek:  należą one do Bartosza Krzyżowskiego.
Justyna: czyli ewidentnie musi znać się z Kraśniewskim.
Sebastian:  dokładnie. Tomek, daj go na kolejne przesłuchanie.
Justyna: co ty kombinujesz?
Sebastian: tym razem, twoja kolej.
19:05. Justyna przesłuchuje Adama Kraśniewskiego.
Justyna:  dalej nie chcesz współpracować?
Adam: on mnie zabije jak się o tym dowie.
Justyna: to, że ty milczysz, świadczy poniekąd na jego korzyść. Równie dobrze, może się szykować do ucieczki z kraju.
Adam: no, ale co ja mam wam powiedzieć?  Widziałem go tylko raz w życiu.
Justyna: kłamiesz.
Adam: wcale nie.  W czwartek około 12:00, wracałem do domu z uczelni.  Gdy otwierałem drzwi od domu, poczułem coś przy plecach. To był pistolet. Jakiś facet  powiedział mi, że mam dostarczyć tą przesyłkę punktualnie o 14:48.  Nie wiem dlaczego akurat wybrał taką godzinę.  Na koniec kopnął mnie ze dwa razy w brzuch . Potem dostałem smsa, że i tak mnie zabije .  Zaraz po tej transakcji z wami.
Justyna:  Nie mogłeś tego od razu mówić?
Adam: on powiedział, że  inaczej pozabija moją rodzinę!
Justyna: mimo wszystko, powinieneś był zgłosić to na policję.
Adam: tak, a potem  znaleźć martwych członków mojej rodziny?
Justyna: dostałbyś ochronę. Dla bezpieczeństwa, dzisiejszą noc spędzisz w areszcie.
 21:30. Justyna i Sebastian czekają na kolejny telefon od porywacza.
Justyna: Kraśniewski powiedział, że miał dostarczyć tą przesyłkę punktualnie o 14:48.
Dorota: 14:48? Boże święty… Już wszystko rozumiem..
Sebastian: to znaczy?
Dorota: jutro  jest 18.
Sebastian: a co to ma do rzeczy?
Dorota: 18  czerwca 2007  zostałam napadnięta.  Wracałam z sądu po wygranej rozprawie.   Szłam przez las. To najbliższa droga stamtąd do mojego domu. W pewnym momencie, poczułam uderzenie. Zatoczyłam się. Udawałam nieprzytomną. Zorientowałam się, że chce mnie zgwałcić.  Rzucił się na mnie. Odepchnęłam go. Uderzył głową  o jakiś konar.  Spojrzałam na zegarek. Była 14:48.  Wezwałam pogotowie, ale stwierdzili zgon.  Nie  postawili mi zarzutów, nawet do rozprawy nie doszło.
Sebastian: dlaczego nam o tym wszystkim wcześniej nie powiedziałaś?
Dorota: już prawie o tym zapomniałam. Wszystko teraz wróciło …
Justyna:  a jak nazywał się  ten facet, który na ciebie napadł?
Dorota: Robert Krzyżowski.
Justyna: a miał on brata?
Dorota: miał.  Jego brat nazywa się Bartosz Krzyżowski.
Sebastian: to jego odciski palców były na przesyłce.
Dorota: szlag. Mu wcale nie chodziło o Gabrysię. Ona miała być tylko przynętą..
 W tej samej chwili zadzwonił telefon.  Jeden z policjantów zezwolił po chwili na odebranie połączenia.
-  Halo?
- W końcu skończyłaś z tą durną formułką.  Połapałaś się w końcu, że to ja…
-  To nie było zbyt trudne. Ja ci proponuję taki układ: Wypuścisz Gabrysię, weźmiesz mnie.
- Nie ty, tu dyktujesz warunki.  Bachor zostaje ze mną. Musisz wiedzieć jak to jest gdy się traci kogoś bliskiego.
- Ale ja się tylko broniłam do cholery!
- Zamknij się.  Dwa miliony, jutro o  5:45 w Krzeszowicach w śmietniku  przy ulicy Zielonej. Glin w to nie mieszaj. Bo urwę twojemu bachorowi łeb i wyślę ci go w prezencie….
- Nie rób jej krzywdy, zapłacę..
Porywacz zakończył rozmowę.
Dorota: skąd uzbieramy drugi milion?
Justyna: wrzucimy do torby fałszywe pieniądze.
             Sobota, 6:15
Krzeszowice. Ulica Zielona.
Sebastian: spóźnia się już   pół godziny.
Justyna: może po prostu czeka na odpowiedni moment..
W tej samej chwili  zobaczyli jakiegoś mężczyznę. To był Krzyżowski.  Podjął pieniądze i wsiadł do auta.
Justyna: 00 dla W27.
 00: 00, zgłaszam się.
Justyna:  wszyscy jedziemy teraz za Krzyżowskim. Wkroczycie na mój wyraźny rozkaz gdy doprowadzi nas do małej, jak coś spartolicie, to nie ręczę za siebie..
00: zrozumiałem.
Sebastian:   chyba zbyt ostra dla nich jesteś.
Justyna: wiesz, trzeba ich nauczyć, że nie wchodzi się bez rozkazu..
Sebastian: dokładnie.
 7:00. Kryjówka porywacza.
Krzyżowski: no, twoja mamuśka się spisała. Dała to co mi się należy, a teraz  dołączysz do świata aniołów..
Justyna: wchodzimy.
Sebastian: nie przewidziałeś tylko jednego Krzyżowski. Tego, że pojedziemy za tobą.
Krzyżowski bez  słowa wziął dziewczynkę za zakładniczkę.
Justyna: wypuść ją.
Krzyżowski: sprowadźcie tu Raczyńską. Macie  minutę, bo jak domniemam, jest ona tu z wami.
W tym samym momencie do   pomieszczenia weszła Dorota.
Dorota:  wypuść moje dziecko.
Krzyżowski: chciałabyś. Zabiłaś mojego brata, szmato!
Dorota: ile razy mam mówić, że się broniłam?!
Krzyżowski: tak to się teraz nazywa. Oj Raczyńska, teraz razem z bachorem  będziesz wąchać kwiatki spod spodu.
Mówiąc to, strzelił do Doroty. Dostała ona w brzuch . Justyna natomiast puściła strzał w jego kierunku. Krzyżowski opadł na ziemię.
Justyna: co z Dorotą?
Sebastian: nic jej nie będzie. Miała kamizelkę.
Justyna skuła mężczyznę i podbiegła do małej.
Gabrysia: zostaw, ja chcę do mamy…
Justyna: idziemy do niej, chodź..
Krzyżowski: ja się jeszcze zemszczę! Na tobie Raczyńska i tych twoich dwóch przydupasach!
Justyna: spokój!
                                                             Wyrok:
Bartosz Krzyżowski za porwanie Gabrieli Raczyńskiej, wymuszenie okupu, groźby pod adresem Adama Kraśniewskiego i postrzelenie Doroty Raczyńskiej, został skazany na 12 lat pozbawienia wolności.

Pechowy okup


                                               Środa, 20:40
Justyna: a ty sam jesteś?
Sebastian: tak, Aśka wyszła dwie godziny temu. Źle się czuła.
Justyna:  mógłbyś mi w czymś pomóc?
Sebastian:   to znaczy? Wpakowałaś się w coś? Jakieś długi?
Justyna: nie, nic z tych rzeczy. Przed chwilą zadzwoniła do mnie moja znajoma, zaginęło jej dziecko.  Była naprawdę roztrzęsiona.
Sebastian: no to   jedziemy.
21:15. Dom   przyjaciółki Justyny.
Dorota:  Sebastian?
Justyna: to wy się znacie?
Sebastian: tak,   chodziliśmy do liceum.
Justyna: Dorota, powiedz jak do tego doszło?
Dorota:  Było to przed 17:00. byłam z  Gabrysią u nas w ogrodzie. W pewnym momencie usłyszałam, że dzwoni moja komórka na tarasie, to pobiegłam szybko odebrać. Rozmawiałam może z dwie minuty, a gdy wróciłam, to nie było Gabrysi. Szukałam jej po całym  ogródku, sąsiadów rozpytałam,ale nikt jej nie widział.
Justyna: Gabrysia ma trzy lata, prawda?
Dorota: tak.  Nigdy sama nigdzie nie wychodziła. Zresztą ona nawet  nie dosięgnie do bramy, żeby ją otworzyć. Ktoś ewidentnie musiał mieć klucz od kłódki.
Sebastian: a jak sądzisz, kto mógłby stać za porwaniem małej?
Dorota: jako prokurator mam wielu wrogów..
Sebastian: a był ktoś taki szczególny?
Dorota: szczególny?  Kraśniewski. Oskarżyłam go o  współudział w gwałcie zbiorowym, ale  okazało się, że był niewinny. Odgrażał się, nachodził mnie potem.
Sebastian: Dorota, zaraz przyjadą nasi koledzy. Założą ci podsłuch na wszystkie telefony w twoim domu. I pamiętaj, że musisz być w domu cały czas.
Dorota: ok, z  tym nie będzie problemu. Jestem na  dwutygodniowym urlopie.
22:00. Komenda.
Sebastian: no co jest, Aśka? Że co?! No wiesz ty co, przyszła kolejna sprawa, a ty łóżko wygrzewasz?! No i masz…, gdzie tu sprawiedliwość..?  Dobra,  trzymaj się.
Justyna: co jest?
Sebastian: Aśka jest chora i ma zwolnienie do piątku.
Justyna: a stary podjął już jakąś decyzję?
Sebastian: mamy  w dwójkę zająć się tą sprawą i zachować obiektywizm.
Justyna:    a ci założyli już podsłuch u Doroty?
Sebastian: tak.  Czekamy tylko na ruch porywacza.
                        Czwartek, 9:45
Sebastian  z  Justyną  czekają na pierwszy telefon od porywacza.
Justyna: Dorota, tylko  rozmawiaj z nim jak najdłużej. Chcemy go namierzyć.
Dorota: tobie to łatwo mówić, skoro nie tobie porwano dziecko…
Tego się nie spodziewała.  Justyna wyszła na korytarz.
Dorota: a jej co się stało?
Sebastian: 5 lat temu straciła córkę i męża w jednej chwili.
Dorota: pójdę ją przeprosić..
Sebastian: nie,  później to zrobisz. Teraz Gabrysia jest najważniejsza.
Dorota: skoro tak mówisz..
W tej samej chwili  zadzwonił telefon. Bartek porobił coś w laptopie i powiedział, że może odebrać.
- Dorota Raczyńska , słucham?
-  Mam twoją córkę.
- Dlaczego ją porwałeś?
- A jak myślisz?  Wielka pani prokurator. Krótka piłka,  pół miliona  dzisiaj o 15:00. Zadzwonię godzinę wcześniej, to   dostaniesz wszystkie instrukcje.  Policji w to nie mieszaj, bo bachor zginie.
Rozmówca się rozłączył.
Sebastian: kojarzysz ten głos?
Dorota:  to chyba był Kraśniewski , ale nie jestem pewna.
Bartek: niestety nie udało się go namierzyć.
11:50. Dom Adama Kraśniewskiego.
Kraśniewski:  ludzie… szósta rano jest.
Sebastian: tak?  Bo według mnie za dziesięć dwunasta. Policja.
Kraśniewski:    nikogo nie zgwałciłem.
Sebastian: prowadzimy śledztwo w sprawie porwania córki  Doroty Raczyńskiej.
Kraśniewski: i  ja miałbym być o to podejrzany, tak?
Justyna:  wiesz,  odgrażałeś się Raczyńskiej, to nie dziw się, że skierowała nam ciebie jako podejrzanego.
Kraśniewski: ona mi schrzaniła dobre imię.  Wszyscy znajomi się ode mnie wtedy odwrócili.
Justyna: ale to jeszcze nie jest powód do porwania. Mów, co robiłeś wczoraj  przed 17:00?
Kraśniewski: byłem na uczelni.
Sebastian:  a kto to potwierdzi?
Kraśniewski:  ludzie z uczelni. To wszystko?
Justyna: tak, nie wyjeżdżaj z miasta.
  Wyszli.
Justyna: wzięłam próbkę jego głosu,  także porównamy z głosem porywacza.
Sebastian: nie sądzę, żeby to był on, ale spróbować nie zaszkodzi.
12:55. Justyna wraz z Sebastianem czekają na kolejny telefon od porywacza.
Dorota: Justyna, chciałam cię przeprosić.
Justyna:  nie przepraszaj. Najważniejsze, żeby mała się znalazła.
 Nagle rozległ się telefon.
Bartek: proszę.
Dorota: Raczyńska, słucham?
- Wiem jak się nazywasz, więc skończ z tą nudną formułką. Twój bachor zaczyna mnie wkurzać. Ciągle tylko ryczy.
Dorota: nie rób jej krzywdy.
- Jeszcze jest cała  i zdrowa, ale to się zmieni niebawem. 500000 tysięcy zostaw w śmietniku w pobliżu restauracji  One Love.
Dorota: ale nie mam jeszcze całej sumy.
 - Ile masz?
Dorota: 475000 zł.
- Ma być 500000!
Dorota: coś wymyślę.
- Masz  53 minuty.  Żegnam.
13:55. Okolice restauracji One Love.   Trwa oczekiwanie na porywacza.
Dorota:   spóźnia się.
Sebastian:    no, 5 minut już.
 W tej samej chwili ktoś wyciągnął ze śmietnika torbę z pieniędzmi.
Sebastian: Justyna, wchodzimy!
Justyna:    Zostaw tą torbę!
Mężczyzna: ale kim wy jesteście?
Sebastian: policja.
Mężczyzna:  no strasznie was przepraszam.  Po prostu  zbieram butelki i przez ciekawość zajrzałem.
Sebastian: no, spieprzył nam pan akcję. Dziękuję.
14:45.  Po nieudanej akcji przekazania okupu   Justyna i Sebastian są w domu Doroty.
Dorota: i co teraz?
Sebastian: nic. Musimy czekać na kolejny telefon.
Jak na zawołanie porywacz zadzwonił.
Bartek: może pani odebrać.
 Dorota: Halo?
- Miało nie być glin! Bachor już jest martwy !
Dorota:  daj mi jeszcze jedną szansę…
- Ostatnią już zmarnowałaś.
Dorota: Proszę, ona jest dla mnie najważniejsza… Zrobię wszystko!
- Tak?  Dzisiaj, punkt dziewiętnasta  na cmentarzu przy ulicy Wolińskiego.  Tym razem uzbierasz milion…
Dorota: ale ja nie mam takich pieniędzy.
-  Ile masz?
Dorota: 550000.
- To wymyśl do 19:00 coś, żeby zdobyć brakujący hajs, a przy okazji   masz przesyłkę.  Pieniądze wrzuć do kontenera. Tylko jeden tam jest.
W tej samej chwili  rozległ się dzwonek.  Dorota poszła otworzyć,  a tam leżało tylko dosyć duże pudełko.
Sebastian: Dorota, pokaż to pudełko.
Dorota: trzymaj.
Seba otworzył je. W środku znajdowała się  lalka bez głowy i list.
Dorota: Kto przy zdrowych zmysłach robi coś takiego?
Justyna: Seba, daj ten list.
Sebastian bez słowa dał jej   papier.
Justyna: To  stanie się z twoją córką, jeśli  dalej myślisz, że żartuję.
16:05. Komenda.
Justyna: sprawdzili już odciski z tej przesyłki.  Zgadnij do kogo należą.
Sebastian: Kraśniewski?
Justyna: dokładnie.
Sebastian: to złożymy mu wizytę.
16:45.   Śledczy nie zastali  Kraśniewskiego w domu. Postanawiają poobserwować okolicę.
Justyna: mi się wydaje, że Kraśniewski mógł zostać tylko wynajęty.
Sebastian:  też tak sądzę, ale i tak musimy go sprawdzić.
  W pewnym momencie Kraśniewski się pojawił.
Justyna: idziemy.
 Wysiedli z samochodu.
Sebastian: wzorowy  z ciebie obywatel  Kraśniewski. Za pomaganie porywaczowi też jest wyrok.
Kraśniewski: pan mówi do mnie?
Sebastian: nie, do słupa. Oczywiście, że do ciebie.  Jesteś aresztowany pod zarzutem współudziału w porwaniu.
Kraśniewski: bardzo proszę.
Rzucił się do ucieczki.
Sebastian: stój!
Kraśniewski się zatrzymał.
Sebastian: na kolana! Teraz!
Wykonał polecenie.
 Justyna: ręce na głowę.
Kraśniewski: i co jeszcze?
Sebastian: sam się obsłuż.
 Rzucił mu kajdanki pod nos.
19:00. Cmentarz. To tu ma dojść do przekazania okupu.
Dorota wyszła  z nieoznakowanego samochodu, zostawiła pieniądze i wróciła do pojazdu.
Dorota: a jak on się zorientuje, że wrzuciliście fałszywe pieniądze?
Sebastian: nie powinien.
Zauważyli jak jakiś mężczyzna podjął pieniądze z kontenera.  W tej samej chwili jeden z patrolów wkroczył bez  rozkazu.
Sebastian: co oni robią, do cholery?!
Policjant: zostaw tą torbę!
Mężczyzna rzucił torbę i wziął zakładnika.
Facet: pozwólcie mi uciec!
Policjant:  puść zakładnika!
Facet: zabiję go!
Policjant: ok, rzucam broń.
Facet: i za mną nikt z  was nie pojedzie.
Mówiąc to strzelił w oponę  samochodu policjantów. Uciekł.
Sebastian: czy was już kompletnie popierdoliło?! Nie było żadnego rozkazu!  Moje gratulacje, spieprzyliście całą akcję!
Ciąg dalszy nastąpi...

Ścigany II


16:45. Aśka i Sebastian właśnie dojechali do szpitala.
Aśka: jest Wardzała?
policjant: był. Ostrzelał sobie radiowóz i zwiał.
Aśka: szlag by to. Dobra, spróbujemy porozmawiać chociaż z jego córką.
16:50. Przed rozmową z córką Wardzały, Aśka i Seba rozmawiają z lekarzem.
Lekarz: niedawno się obudziła. Kula tylko lekko uszkodziła żyłę.
Aśka: całe szczęście. Będziemy mogli z nią porozmawiać?
Lekarz: ale tylko któreś  z was.  Jest bardzo słaba.
Aśka: to może ty pójdziesz?
Sebastian: no dobra.
16:55. Sebastian rozmawia z Kamilą Wardzałą.
Kamila:  jest coś o czym nie wiecie…
Sebastian: to znaczy?
Kamila: pięć lat temu zostałam zgwałcona..
Sebastian: zgłosiłaś to na policję?
Kamila: tak.  Zamknęli go po dwóch tygodniach śledztwa, a teraz niedawno  wyszedł.
Sebastian: a jak się nazywa mężczyzna, który cię skrzywdził?
Kamila: Leon  Kucharzewski.
Sebastian: a wiesz, kiedy on wyszedł?
Kamila: przedwczoraj.
Sebastian:  to na razie wszystko, będziemy w kontakcie.
Kamila: dobrze…
17:25. Komenda.
Sabina: Sabina Jagnowska.
Sebastian: to jest Joanna Czechowska, a ja jestem Sebastian.
Sabina: wasza asystentka wszystko mi  wyjaśniła.
Sebastian: To twoja siostra wtedy zginęła?
Sabina: tak.  Wiecie już, że ostatnie 10 lat spędziłam  w Anglii, ale pięć lat temu, gdy zabito moją siostrę, przebywałam  w kraju. Byłam naocznym świadkiem tamtego zabójstwa, ale Wardzała na szczęście mnie nie zauważył.  Wiedziałam, że to ja miałam być jego celem.  Posłużyłam się dowodem  Darii. Ciężko było nas odróżnić, a swój dowód zostawiłam.Nie przewidziałam tego, że tylko ściągnęłam na nią kłopoty..
Aśka: nie możemy wykluczyć tego, że Wardzała już się dowiedział, że  żyjesz.
Sabina: od jednego z moich informatorów, dowiedziałam się, że Wardzała uciekł dużo wcześniej.
Sebastian: kiedy uciekł?
Sabina: w  poniedziałek, a dzisiaj dopiero powiadomili policję o jego ucieczce.
Aśka: totalnie bezsensowne..
Sabina:  jeden z klawiszów został przekupiony, a dokładniej ten.
Sebastian: jasna cholera..
Aśka: co jest?
Sebastian: to z nim  dzisiaj gadałem w sprawie Wardzały..
Sabina: to ja się będę już zbierać.  Jeszcze muszę pogadać ze znajomym w sprawie zmiany tożsamości. Wiem, że Wardzała chce mnie teraz zabić, a ja mu tego ułatwiać nie zamierzam.
Aśka: chodź, podwieziemy cię.
Sabina: nie chcę robić wam kłopotu..
Aśka: żaden kłopot.
Sabina: ok, to zakładam kurtkę i idziemy.
17:40. Komisarze właśnie wyszli z komendy.
Sabina: gdzie zaparkowaliście?
Aśka: po drugiej stronie ulicy ..
 Przeszli na drugą stronę ulicy. Już mieli wsiadać do samochodu, ale słychać było tylko strzał. Sebastian odwrócił się. Sabina leżała w kałuży krwi !  Wardzała ją dopadł! Niewiele myśląc,   zostawił Aśkę i ruszył w pościg za  uciekinierem.
Sebastian: 00 dla W27..
00: 00, zgłaszam się.
Sebastian: Wardzała postrzelił Sabinę Jagnowską i ucieka. Kieruje się on teraz ulicą Cysterców. Postawcie blokady!
00: zrozumiałam.
10 minut później.
00: Seba, zgłoś się.
Sebastian: zgłaszam.
00: Wardzała uciekł.
Sebastian: świetnie.
18:05. Po  kolejnym nieudanym pościgu za Wardzałą, Sebastian wraca na komendę.
Sebastian: i co z nią?
Aśka: zmarła na miejscu. Dostała  w  klatkę piersiową.
Sebastian: mogliśmy jakoś lepiej jej pilnować! Mogliśmy w ogóle z tej komendy jej nie wypuszczać.
Aśka: on chciał, żeby ona zginęła. Ewidentnie ją śledził..
W tej samej chwili zadzwonił telefon Sebastiana. Odebrał połączenie:
- Halo? Co?! Nie pozwólcie mu tam wejść!  Zaraz będziemy!
Aśka: co jest?
Sebastian: coś dzieje się w szpitalu.
18:30.  Szpital.
Aśka: co się dzieje?
Policjant: Kucharzewski zabarykadował się w  sali, w której leży córka Wardzały.
Sebastian: pozwoliliście mu tam wejść?!
Policjant: sterroryzował pielęgniarkę, nie mieliśmy wyjścia, ona też tam jest.
Sebastian: z wami to idzie zwariować..
Aśka: chyba nic się tam nie dzieje.
Sebastian: więc jak się coś wydarzy, to wkroczymy..
Nie trzeba było długo czekać. Z sali rozległ się krzyk Kamili.
Aśka: wchodzimy.
Sebastian: Kucharzewski, odsuń się od niej!
Kucharzewski: zarżnę ją!
Sebastian: byłeś już karany za gwałt na niej.
Kucharzewski: to zrobimy małą powtókę z rozrywki..
Mówiąc, to  usiadł na Kamili  okrakiem. Seba postanowił się z nim nie patyczkować i zwalił go na podłogę.
Sebastian: jesteś aresztowany pod zarzutem próby gwałtu.
Kucharzewski: Kamila! Proszę!  Powiedz, coś… Ja cię kocham!
Kamila: idź się lecz skurwysynu..  Zabierzcie go, proszę was…
Seba wyprowadził mężczyznę i wezwał radiowóz.
19:30. Komenda.
Sebastian: a czemuż to tak naskakiwałaś na Justynę?
Aśka: posprzeczałyśmy się z lekka, ale  wyjaśniłyśmy sobie to nieporozumienie.
Sebastian: dobre i to.
Justyna: dobrze, że jesteście…
Sebastian: a dlaczego miałoby nas nie być?
Justyna: Wardzała porwał swoją córkę ze szpitala.
Aśka: co?!
19:50. Szpital, z którego Wardzała uprowadził swoją córkę
Aśka: jak mogliście do tego dopuścić?!
 Kamil: musieliśmy kiedyś pójść na kawę…
Sebastian: ale mógł po nią pójść jeden z was, a nie obaj! Są tu przecież automaty z kawą!
 Tomek:  wiem, że nawaliliśmy.
Aśka: nawaliliśmy to za mało powiedziane. Jeżeli ona zginie, wy będziecie za to odpowiedzialni! Sprawdźcie monitoring.
20:15. Zakład karny.
Strażnik: myślałem, że powiedziałem wszystko..
Aśka: jak widać nie powiedział nam pan wszystkiego.
Strażnik: coś pominąłem?
Aśka: najbardziej istotny szczegół, iż Wardzała wcale dzisiaj nie uciekł.   Zwiał z kicia w poniedziałek. Jak to jaśnie pan wytłumaczy?
Strażnik: ok. Wygraliście. Dał mi dwieście tysięcy. Nie wiem skąd miał taką kasę przy sobie.  Może ktoś mu dał w trakcie widzenia.  Zrozumcie mnie, ja musiałem  przyjąć tę forsę. Mam chore dziecko, a na operację Krzysia potrzeba   akurat 200000 złotych.
Sebastian: niestety nie będzie pan mógł skorzystać z tych pieniędzy. Proszę z nami.
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Aśki.
- Halo? Dzięki, Tomek. No dobra, zaraz tam będziemy. Wezwij wsparcie.
Sebastian:  co jest?
Aśka: mamy Wardzałę.
 Po chwili przyjechał radiowóz i zabrał klawisza.
20:50.  Aśka i Sebastian  podjechali do domu Wardzały. To tu zatrzymał się z córką.
Aśka: plan jest taki. Ja z Tomkiem wchodzimy od frontu. Seba i Kamil, wy pójdziecie od tyłu.
Sebastian: naturalnie.
Aśka z Tomkiem ruszyli w kierunku drzwi. Natomiast Seba z Kamilem  w stronę drugiego wyjścia.
Aśka: Seba, zgłoś się.
Sebastian: zgłaszam.
Aśka: Widzę Wardzałę. Ma dwa pistolety i jednym z nich cały czas celuje do Kamili.
Sebastian: ok, Aśka. Wchodzicie!
Aśka z Tomkiem weszli do odpowiedniego pomieszczenia.
Tomek: policja!
Wardzała: Zabiję ją!
Mówiąc to, przyłożył dziewczynie broń do głowy.
Aśka: Wardzała, to koniec.  Nie masz dokąd uciec.
Wardzała: zamknij się. Rzucajcie broń!
Aśka: przemyśl to..
Wardzała: przemyślałem bardzo dokładnie.. Rzucajcie te spluwy!
 Aśka i Tomek rzucili pistolety i kopnęli w jego kierunku.
Wardzała: dobra robota. Skujcie się kajdankami.
Aśka z Tomkiem musieli wykonać polecenie. Nie chcieli znowu ryzykować życiem Kamili.
Wardzała:  to teraz staliście się jednością…
Ogłuszył córkę i rzucił się do ucieczki. Ruszył w kierunku tylnego wyjścia. Na jego niekorzyść, stali tam Seba z Kamilem. Taki był plan. Seba, gdy go zauważył, kopnął go w klatkę piersiową nim zdążył przekroczyć drzwi. Wardzała upadł na ziemię.
Sebastian: i co Wardzała, trochę żeś poodychał świeżym powietrzem, narozrabiał i znowu na stare śmieci wracamy..
Wardzała: odwal się.
Sebastian: zabierzcie mi to ścierwo z oczu.  Kamil idź rozkuj Aśkę i Tomka.
Wyrok:
Arkadiusz Wardzała za zabójstwo Magdaleny Skowrońskiej i Sabiny Jagnowskiej, postrzelenie Kamili Wardzały i Aśki , porwanie córki  i ucieczkę z więznienia został skazany na dożywocie.
Waldemar  Błonikowski za przyjęcie łapówki został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na  4 lata.  Stracił też prawo wykonywania zawodu.
Leon Kucharzewski za próbę zgwałcenia Kamili Wardzały i wzięcie zakładnika został skazany na karę sześciu lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Ścigany


                                   Czwartek, 14:20
Aśka i Sebastian są w trakcie obserwacji.
Sebastian: rodzaj ptaków  z rodziny papugowatych, zamieszkujących  Amerykę Południową.
Aśka: ara.
Sebastian:   ok,  inaczej oczywiście na 6 liter.
Aśka: na 6 liter…. pewnie.
Sebastian: jak?
Aśka: pewnie.
Sebastian: Aśka, powiesz mi, czy nie powiesz?
Aśka: pewnie..
Sebastian: aaa, pewnie! No teraz to pasuje. Mogłaś wcześniej mówić..
Aśka: mówiłam trzy razy..
Sebastian: Ridge  z Mody na sukces  na 9 liter..
Aśka: skończ z tymi krzyżówkami..
00: Do wszystkich jednostek!  Godzinę temu z więzienia  uciekł Arkadiusz Wardzała. Kieruje się on czarnym BMW o numerach KR 22997.   Kieruje się on ulicą Bielańskiego.
 Aśka: ok, przyjęłam. Wardzała… Kojarzysz tego jegomościa?
Sebastian: kojarzę, Czechu, kojarzę..
14:35. Nadal trwa pościg za Wardzałą.
Aśka: Seba, powiedz mi za co on był karany!
Sebastian: zabójstwo.
Aśka:  to akurat wiem, ale kogo on zabił?!
Sebastian: pamiętasz Sabinę Jagnowską?
Aśka: ona w CBŚ robiła.
Sebastian: uciekł z kicia po pięciu latach odsiadki. Dostał 15 lat.
Nagle jakaś policjantka zajechała uciekinierowi drogę. Wysiadła z auta i kazała Wardzale to samo zrobić. Ten wykonał polecenie  i wycelował do niej. Strzelił dwa razy . Trafił w klatkę piersiową. Osunęła się na ziemię. Jej stan był poważny, a na dodatek nie miała założonej kamizelki kuloodpornej.  Wardzała przesiadł się do jej nieoznakowanego samochodu i ruszył przed siebie, nim pozostali zdążyli podjechać.
Aśka: wysadź mnie!
Sebastian: tylko szybko, wysiadaj!
Wysiadła. Seba dalej ścigał Wardzałę. Tymczasem Aśka wezwała pogotowie.
policjant: co z nią?
Aśka: bardzo mocno krwawi..
policjant: wezwałaś karetkę?
Aśka: tak. Jasna cholera..
policjant: co jest?
Aśka: przestałam czuć puls! Reanimuj ją!
policjant: ok.
14:45. Po nieudanym pościgu za Arkadiuszem Wardzałą, Sebastian wraca do Aśki.  Pogotowie jeszcze nie przyjechało.
Sebastian: i co z nią?
Aśka: straciliśmy ją, zmarła  pięć minut temu.
Sebastian: cholera.
Aśka: przyjęła na klatę dwie rany. Niestety nie miała kamizelki.
Sebastian:  Grodzki! Zawiadom jej najbliższych o śmierci  tej  funkcjonariuszki.
Policjant: ok.
15:10. Komenda.
Sebastian: ty naprawdę go nie kojarzysz?
Aśka: jak widać nie.
Seba wpisał w bazę odpowiednie nazwisko.
Aśka: to on?
Seba: tak. Arkadiusz Wardzała, 36 lat.  Karany za zabójstwo Sabiny Jagnowskiej i  przekręty w dużej firmie. Ma on  dziewiętnastoletnią  córkę.
Aśka: został ojcem w wieku 17 lat?! Przesada..
Sebastian:  jego cyrk, jego małpy..
Aśka: jak ty coś powiesz, to boki zrywać.
Justyna: ustaliłam wam trochę rzeczy o tym Wardzale.
Aśka: prosił cię ktoś?
Sebastian:  zamknij się. Justyna, kontynuuj.
Justyna: a więc…
Aśka: nie zaczyna się zdania od a więc..
Justyna: ustaliłam w którym więzieniu siedział Wardzała.
Sebastian: w którym?
Justyna: w tym na Praskiej. Udało mi się zdobyć  też adres Wardzały.
Sebastian: mów.
Justyna: Kiemczyńskiego 28.
Sebastian: ok, Czechu, podzielmy się. Ja pojadę do tego zakładu karnego, a ty do jego domu. Trafisz?
Aśka: ok. Pewnie tak.
15:35. Sebastian  właśnie dojechał do zakładu karnego, w którym siedział Arkadiusz Wardzała.
Strażnik: pan Sebastian?
Sebastian: we własnej osobie. Ja w sprawie Wardzały.
Strażnik: zapraszam. Pogadajmy w bardziej ustronnym miejscu.
Sebastian: dobrze.
Udali się do jakiegoś gabinetu.
Strażnik: słucham pana.
Sebastian: jak już pan wie, z więzienia zwiał Wardzała.  Prowadzimy śledztwo w tej sprawie.
Strażnik:  no tak.
Sebastian: czy Arkadiusz Wardzała sprawiał jakieś szczególne problemy?
Strażnik: przez pierwsze trzy lata, nie, ale potem zaczął wszczynać bójki. Raz nawet pobił  innego klawisza, ale ten  nie chciał go o to oskarżać.
Sebastian: doszli do porozumienia?
Strażnik: najwidoczniej…
Sebastian: tu ma pan moją wizytówkę.  Jakby sobie coś jeszcze pan przypomniał, to proszę do mnie zadzwonić.
Strażnik: zadzwonię.
15:40. Tymczasem Aśka dojechała do rodzinnego domu Arkadiusza Wardzały.
Wysiadła z samochodu i ujrzała … samochód , którym uciekał Wardzała!  Zakradła się w ogrodzie. W pobliżu były drzwi, którymi weszła do środka. Zobaczyła w środku Wardzałę.  Nie zastanawiając się, wkroczyła.
Aśka: Wardzała, odsuń się od niej!
Wardzała:  Zabiję!
Aśka: Wardzała, to twoja córka, strzeliłbyś do niej?
Wardzała: strzeliłem do waszej gliny, to do niej  też bym strzelił. Odłóż broń na ziemię.
Aśka: Wardzała,  to jedyna osoba, którą kochasz. Puść ją, zobacz, ona sama się boi..
Wardzała: jak nie rzucisz broni, to jej mózg będziesz zbierać!
Aśka: ok. Zobacz, rzucam broń. [ rzuciła broń.]
Wardzała: kopnij ją w moim kierunku.
Aśka: tylko nie rób czegoś czego będziesz żałował..
Wardzała: kopnij broń!
Asia kopnęła broń w jego kierunku.  Była bez wyjścia. Wardzała doskonale to wykorzystał. Podniósł jej pistolet z podłogi, wycelował i strzelił. Trafił ją w   udo. Strzelił też do swojej córki.  Obie kobiety osunęły się na ziemię.
Aśka: Seba, zgłoś się…
Sebastian: no co jest, Czechu?
Aśka: przestań mnie tak nazywać. Wardzała tu był. Postrzelił mnie i swoją córkę..
Sebastian: ok. Zaraz będę. Wzywam też pogotowie.
Aśka: ja jakoś się wyliżę. Jego córka dostała  w rękę. Uszkodzeniu chyba uległa tętnica żylna. Bardzo mocno krwawi.
16:35. Po wizycie u lekarza, Aśka wraca na komendę.
Sebastian: i jak się czujesz?
Aśka: chujowo.
Sebastian: a na serio?
Aśka:  tylko mnie drasnął.  Trochę krwi ubyło, ale żyję.
Sebastian: mogło się to gorzej skończyć.
Aśka: ale nie skończyło. Nie wiem tylko po jaką cholerę, strzelał do swojej córki.
Sebastian: a co z nią?
Aśka: jeszcze dziś będziemy mogli z nią pogadać.
Justyna: ale jazda bez trzymanki..
Aśka: co tam dla nas ustaliłaś?
Justyna: pamiętacie Sabinę Jagnowską?
Aśka: no tak, a do czego zmierzasz?
Justyna: ona nadal żyje. Miała siostrę bliźniaczkę, którą Wardzała wziął za Sabinę.
Aśka: ale numer…
Sebastian: a Wardzała mógł się o tym dowiedzieć. Trzeba będzie ją ostrzec.
Justyna: ostatnie 10 lat spędziła w Anglii. Dzwoniłam do niej. Jedzie do Polski.
Sebastian: ale jakim cudem   mieli stuprocentową pewność, że to Sabina?
Justyna: jak wspomniałam, były bliźniaczkami a przy ciele  jej siostry znaleziono jej dowód. Potem okazało się, że stracił on ważność w dniu jej śmierci. Dziwne, nieprawdaż?
Aśka: bardzo dziwne. To jakim cudem wyjechała?
Sebastian: ewidentnie musiała mieć dwa dowody osobiste. Pytanie, tylko, po co?
Kamil:   dobrze, że was jeszcze zastałem. Wardzała jest w szpitalu. Może chcieć zabić córkę.
Aśka: zadzwoń do ordynatora szpitala i powiedz, żeby zamknął szpital. Natychmiast!
Sebastian: dobra, my się tam udajemy.
                                                     Ciąg dalszy nastąpi.

Bez śladu II


19:40.  Las w okolicach klubu 6/8.
Komisarze byli na miejscu zbrodni tuż przed przyjazdem ekipy. Postanowili zidentyfikować dziewczynę. Podeszli do jej ciała.  Była ona niemalże kompletnie naga. Świr. Tak go można było nazywać.  Zidentyfikowali zabitą. Ciało w stu procentach należało do Patrycji Langowskiej...
Dwadzieścia minut później przyjechali technicy z lekarzem sądowym.
Adam: no cześć wam.  Ofiara została uduszona.
Rafał:  a kiedy nastąpił zgon?
Adam:  w nocy z piątku na sobotę. Akurat przez te dwa dni było chłodno, więc wszystkie procesy przebiegają wolniej.
Ania: Wojtek, kto ją znalazł?
Policjant:  anonimowe zgłoszenie.
Ania: to my już pojedziemy.  Adam, proszę, uwiń się szybko z raportem po sekcyjnym.
Adam: postaram się na jutro, ale nie obiecuję...
Ania: dobrze Adaś. Teraz przed nami najgorsze..
20:30. Komisarze pojechali do domu Langowskich.
matka: dobry wieczór... Znaleźliście Patrycję? Błagam, powiedzcie, że tak....
Rafał: niestety godzinę temu znaleźliśmy ją martwą..
ojciec: to wszystko twoja wina! Mogłaś jej zabronić iść na tą imprezę!
matka:  ale nie mogłam tego do cholery przewidzieć!
ojciec:  winny zawsze się tłumaczy. Mogłaś myśleć tym swoim mózgiem, w końcu po to tylko go masz.
Ania: proszę  się uspokoić.
ojciec:   wiecie już kto to zrobił?
 Rafał: jeszcze nie.
ojciec: to się kurwa dowiedzcie..
22:00. Komenda.
Ania z Rafałem postanowili skonsultować się z Aśką. Nie chcieli czekać do rana.
Aśka: cześć. Słyszałam, że prowadzicie podobną sprawę do tamtej niewyjaśnionej sprzed czterech lat?
Rafał: cześć. Tak, ewidentnie sądzimy, że to ktoś z klubu 6/8.
Aśka: w tej sprawie mieliśmy tylko trzech podejrzanych. Barman, właściciel i niejaki  Andrzej Sławikowski.
Rafał: a kto to jest ten Sławikowski?
Aśka: niegdyś stały bywalec klubu.   Przymknęliśmy go za próbę gwałtu na młodej dziewczynie, ale już wyszedł.
Rafał: a masz jego fotkę?
Aśka: w tych aktach. Sprzed czterech lat niestety.
Ania: ale ja znam tego kolesia...
Rafał: skąd?
Ania: przyglądał się nam w tym klubie .
Rafał: faktycznie.
Aśka: mam dla was jeszcze jego adres.  Korczaka 28/5.
Rafał: dzięki Aśka, masz u nas duże piwo.
Aśka: zapamiętam ;-) Lecę odebrać Sebę z dworca. A właśnie, od wczoraj jest komisarzem.
Rafał: to dla niego też się znajdzie piwko.
Ania: rozwiązałbyś sprawę najpierw, a nie o piwie tylko myślisz..
                       Wtorek, 7:30
Ania z Rafałem pojechali sprawdzić podejrzanego - Andrzeja Sławikowskiego.
Sławikowski: noc jeszcze... Czego ?!
Rafał: policja.
Sławikowski: to widzę. Czego chcecie?
Ania: prowadzimy śledztwo w sprawie   zabójstwa młodej dziewczyny.
Sławikowski: to sobie prowadźcie..
Rafał: chcielibyśmy wiedzieć, co robiłeś w sobotę około 3:00?
Sławikowski: byłem  u dziewczyny
Ania: to daj chociaż dane tej dziewczyny.
Sławikowski: Karolina Witowska. Coś jeszcze?
Rafał: tak. Nie wyjeżdżaj z miasta.
Wyszli z domu.
Ania: i co o  sądzisz?
Rafał: wyrażnie chciał nas się pozbyć.
Ania: podeślijmy ogon pod jego dom.
Rafał: no dobra. Podstawi się tu Kamila z Tomkiem.
Ania:  ok.
12:40. Komenda.
Sebastian: hej wam.
Rafał: Seba? Gratulacje, stary!
Sebastian: Aśka się wygadała?
Rafał: dokładnie.
Sebastian: dzięki.  Tyle testów sprawnościowych miałem, że szkoda gadać. Psychologicznych jeszcze więcej...
Rafał: ale ważne, że jesteś komisarzem...
Sebastian: no. Słyszałem o tej waszej sprawie.
Rafał:  do łatwych ona raczej nie należy.
Sebastian: może prowokacja?
Rafał: w sumie niezbyt głupi pomysł. Pomoglibyście nam  z Aśką?
Sebastian: no ok.
Rafał: teraz pozostaje sprawdzić nam kiedy odbywa się jakaś impreza.
16:30.  Komenda. Komisarze dowiedzieli się, że dzisiaj w klubie  odbywa się impreza. Teraz pozostaje im tylko  przygotować idealny plan prowokacji.
Ania: dowiedzieliśmy się, że dzisiaj o północy odbywa się jakaś impreza. Może  w nocy go złapiemy.
Aśka: z pewnością.
Rafał: tylko kto wystąpi w roli przynęty?
Ania: myślałam o Aśce.
Rafał: nie, ona jest za stara. My potrzebujemy do tej roli  kogoś młodszego i ładniejszego.
Aśka: to radźcie sobie  sami.
Wyszła wkurzona z biura.
Rafał: a jej co?
Ania: przesadziłeś trochę. Nawet więcej niż trochę...
Sebastian:  mieliśmy przynętę, a teraz jej nie mamy. Kto mógłby.... Wiem.
Rafał: kto?
Sebastian: Justyna. Zawołajcie ją.
23:00. Po przekazaniu Justynie planu prowokacji, asystentka wchodzi do klubu. Sebastian , Ania i Rafał obserwują teren klubu z zewnątrz.
Sebastian:miejmy nadzieję, że się nie schleje jak bela..
Rafał: doświadczona jest.  Także, nie powinna.
Ania: Justyna,zgłoś się.
Justyna: zgłaszam.
Ania: zbliża się do ciebie jakiś facet.
Justyna: ok, panuję nad sytuacją.
Okazało się, że tylko się chciał spytać, którędy ma iść do toalety.  Poszedł sobie, a Justyna nadal siedziała przy barze. Po około trzydziestu minutach dosiadł się do niej jakiś facet.
Artur: a  co, taka piękna  kobieta robi tu sama?
Justyna: no teraz już nie jestem sama.
Artur: barman!  Ruszaj dupę i dwa drinki dawaj!
Barman nalał im drinki i obsługiwał też innych klientów.
Artur: a tak w ogóle to Artur jestem.
Justyna:  Justyna.  Miło mi cię poznać.
Artur: mnie również.
Justyna: a czym się zajmujesz?
Artur: pracuję jako recepcjonista w jednym z hoteli. Nie zarabiam zbyt dużo, ale lubię tą pracę.
Justyna: najważniejsze robić to co się lubi.
Artur : a Ty, czym się zajmujesz, Justyś?
Justyna: dawno nikt tak do mnie nie mówił. Studiuję zaocznie, ale też pracuję w biurze  w firmie spedycyjnej.
Artur: dobra, miło się gada, ale ja muszę lecieć. Trzymaj mój numer, także może się zgadamy...
Justyna:  teraz? No wiesz ty co...
Artur: no strasznie Cię przepraszam, ale naprawdę muszę.
Justyna: no dobrze... Trzymaj się.
Artur: zdzwonimy się kiedyś. Pa.
               Środa, 0:40
Zgodnie z planem Justyna wychodzi z klubu 6/8. Ruszyła w kierunku lasu  w którym znaleziono poprzednie ofiary. Spotkała tam swojego wcześniejszego towarzysza.
Justyna: Artur? A co ty tu robisz?
Artur: wracam do domu.
Justyna: ja tak samo.
Artur: nie pogniewasz się chyba, jeśli dotrzymam ci towarzystwa?
Justyna: oczywiście, że nie..
Artur: a właśnie, jeśli mogę się ciebie spytać, ile masz lat?
Justyna: 24, a ty?
Tym razem powiedziała prawdę. Cały czas go okłamywała. W wieku 18 lat wyszła za mąż, a kilka miesięcy po ślubie  pojawiła się córeczka. Jednak rok później wszystko co było dla niej najważniejsze straciła w jednej chwili. Została wdową w wieku 19 lat!
Artur: 28.  Masz jakieś plany na przyszłość?
Justyna: wiesz, skończę studia i dalej będę pracować w tej firmie spedycyjnej.
Artur: a potem? [przystanął na chwilę]
Justyna: pewnie  znajdę jakiegoś męża , urodzę mu dziecko i będę szczęśliwa...
Artur: taka szkoda, że tych planów nie zrealizujesz...
Podbiegł do niej i popchnął ją do przodu. Straciła równowagę i upadła. Zaczął ją dusić.
Justyna: dlaczego to robisz?
Artur: bo wy wszystkie jesteście takie same!
Justyna: możesz jaśniej?
Artur: wszystkie najpierw chcecie się pieprzyć, a jak przychodzi co do czego, to takie niewinne odgrywacie..
Justyna: nie bardzo rozumiem..
Artur: a co tu rozumieć? Słyszałaś o niewyjaśnionym morderstwie sprzed czterech lat? To ja..., słyszałaś też o zabitej niedawno siedemnastolatce? To też ja..
Justyna: a teraz przyszła kolej na mnie?
Artur: dokładnie. Jesteś taka piękna...
Zaczął ją rozbierać. Komisarze siedzieli nadal w samochodzie, gdyż kamera, którą miała na sobie Justyna została uszkodzona  w klubie. Na szczęście był jeszcze podsłuch. Postanowili nie czekać i wkroczyli do akcji.
Rafał: zostaw ją!
Artur: spokojnie.
Sebastian: mam rozwalić tobie ten durny łeb?! Kładź się, gleba!
Artur położył się na ziemi. Rafał go skuł.
Ania: nic ci nie zrobił?
Justyna: nie, wszystko w porządku... Pomóżcie mi wstać..
Artur: ta dziwka sama tego chciała!
Sebastian: idź się leczyć chory skurwielu!
Artur: przyjdzie taki dzień, w którym ja was dopadnę.
Sebastian: takiego dnia nie będzie. Resztę życia spędzisz w więzieniu...
Wyrok:
Artur  Galewski   za podwójne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa Justyny Woroneckiej został skazany na dożywocie.
Piotr Ruszczakiewicz za trzy gwałty  odsiaduje wyrok 10 lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

Bez śladu


                         Poniedziałek, 5:10
Komisarze wracają do domu po akcji.
Ania:   na szczęście tą sprawę mamy już zamkniętą.
Rafał: dokładnie. A wiesz może, kiedy Seba wraca?
Ania: jutro  rano będzie już na komendzie.
00: W27 dla 00!
Ania: W27, zgłaszam.
00: zaginęła siedemnastoletnia Patrycja  Langowska . Zaginięcie zgłosili jej rodzice, którzy mieszkają na Szamanów 25.
Ania: bierzemy to. Bez odbioru..
5:40. Dom Langowskich.
matka: dobrze, że jesteście.   Dzwonię i dzwonię tam na tą waszą policję...
Ania: spokojnie. Kiedy widzieliście ostatnio córkę?
ojciec: w piątek wieczorem.  Wyszła na urodziny do koleżanki do tego klubu   oddalonego jakieś 3-5 km stąd.
Rafał: pozwolili państwo iść  córce na tą imprezę do tego klubu?
matka: tak.  Na początku też byłam przeciwna, ale w końcu uległam.
ojciec: widzisz?! Gdybyś jej nie puściła, to byłaby tu teraz z nami !
matka: a skąd mogłam to przewidzieć, idioto?
ojciec: z własnej głowy! Ja tu haruję dzień i noc, a ty się pozwalasz jej szlajać po klubach !
matka: ale to był tylko jeden raz! Patrycja bardzo chciała iść na tą imprezę!
ojciec: to trzeba było jej zabronić! Czy wam, kobietom aż  tak trudno myślenie przychodzi ?!
Ania: proszę nie obwiniać żony.
ojciec: a czy ty  rozumiesz, że ja się martwię o córkę ?!
Ania: doskonale rozumiem, ale  nerwy tu nic nie zdziałają!  Moglibyśmy poprosić o zdjęcie Patrycji?
matka: proszę. Na odwrocie mają państwo adres klubu.
Rafał: może tu także chodzić o porwanie, także na wszelki wypadek  zainstalujemy podsłuchy na wszystkie telefony.
ojciec: to instalujcie..
6:50.  W samochodzie.
Rafał:  i co myślisz o tym wszystkim?
Ania: ten ojciec jakiś taki dziwny był. Najpierw martwi się o córkę, obraża żonę, a potem  niechętnie zgadza się na ten podsłuch.
Rafał: może nawet nie było żadnego porwania, czy ja wiem. A jak nazywa się tamten klub?
Ania: 6/8.
Rafał: i muszę zawracać niepotrzebnie..
Ania:  masz pecha.  Wcześniej byś spytał , wcześniej byś się dowiedział.
Rafał: Anka...
7:15. Klub 6/8.
barman: coś podać?
Ania:  dziękujemy. Jesteśmy z policji.
barman: w jakiej sprawie?
Rafał:  w piątkowy wieczór z tego co się orientuję, była tu impreza zamknięta.  Zaginęła jedna z dziewczyn będąca na tej imprezie. Tu masz pan jej zdjęcie.
barman: a kojarzę to dziewczę.  Pół wieczoru podpierała ściany, a potem   wyszła na królową parkietu.
Rafał:  chcielibyśmy dostać listę wszystkich uczestników tej imprezy.
barman: z tym nie będzie problemu. Spisujemy każdego kto tu wchodzi, ale lista będzie dopiero za kilka godzin.
Rafał: dobrze.
Ania: chcielibyśmy także zapis z kamer.
barman: to też za kilka godzin.
 12:50. Komisarze przeglądają zapis z kamer klubu 6/8.
Ania: reasumując, wyszła z klubu o  3:00 w sobotę i już ślad po niej się urwał.
Rafał: ale zobacz.   Wyszła o trzeciej, a chwilę później ktoś wyszedł za nią.
Ania: możesz  przybliżyć?
Rafał:  się robi.
Przybliżył.
Ania: zatrzymaj.
Rafał: mówi ci to coś?
Ania: nie wiem kto to jest. Poproszę Kamila, żeby wyodrębnił tę fotkę.
14:40.  Komisarze otrzymali informację, iż  znaleziono rzeczy zaginionej. Ania z Rafałem jadą to sprawdzić.
Ania:  faktycznie, to rzeczy Patrycji.
Rafał: wyrzucił jej sukinkot chyba wszystkie rzeczy.
Ania:  zobacz, to  telefon Patrycji.
Rafał: 80 nieodebranych połączeń. Prawie wszystkie od  rodziców, ale jest jeszcze połączenie od jakiegoś Marka.
Ania: zadzwoń do niego.
Rafał: ok.  Zadzwonię ze swojego telefonu.
Ania: dzwoń, a nie gadaj..
Rafał wybrał odpowiedni numer.
- Halo? Z kim mam przyjemność?
- dzień dobry. Rafał Kopacz, policja.
-   dzień dobry. W jakiej sprawie?
- Prowadzę śledztwo w sprawie, przepraszam, że przez telefon to mówię, ale Patrycja zaginęła.
- A , słyszałem.   Jeśli chcecie pogadać, to podjedźcie na Abrahama 8/10, bo mi bateria zaraz padnie..
- dobrze, podaj jeszcze raz adres.
- Abrahama 8/10.
15:15. Komisarze postanowili pojechać do Marka Wiktorskiego- chłopaka Patrycji Langowskiej.
Marek:   kiedy ona zaginęła?
Rafał: wczoraj w nocy ślad się po niej urwał.
Marek:  znajdźcie ją, proszę was..
Ania: zrobimy wszystko co możemy.  A ty nie byłeś z nią na tej imprezie urodzinowej w tym klubie?
Marek: byłem, lecz wyszedłem po 23:00.   Nie moje towarzystwo, gdybym tam został, to może nic by się  nie stało..
Ania:  nie zadręczaj się, nie mogłeś tego przewidzieć.
Marek: ale powinienem!
Rafał:   a jak myślisz, kto mógłby stać za jej zaginięciem?
Marek: jej były facet.  Robi jej sceny zazdrości przy każdej możliwej okazji.
Rafał: a wiesz jak on się nazywa?
Marek: Piotr Ruszczakiewicz.  Nie znam jego adresu.
16:45. Na komendzie komisarze usiłują ustalić  adres byłego chłopaka ofiary.
Ania:  Rafał, chodź tu.
Rafał: masz coś?
Ania:  sam zobacz.
Rafał:  Zaginęła  nastolatka. Wracała z klubu nocnego z urodzin koleżanki.  Bawiła się w klubie 6/8. Czy jej zaginięcie ma związek ze sprawą sprzed czterech lat?
Ania: kto zajmował się tamtą sprawą?
Rafał: nie wiem. Poproszę Kamila, żeby to sprawdził.
Ania:ok.
Justyna:  sprawdziłam wam też przeszłość  tego Ruszczakiewicza. Był  podejrzany o trzy gwałty, a co najciekawsze wszystkie te kobiety zostały  zgwałcone w okolicach klubu 6/8.  A za tą zaginioną z klubu to Ruszczakiewicz wychodził.
Ania:  a jaki on ma adres?
Justyna: Zimińskiego 17.
17:30. Anka z Rafałem pojechali do Piotra Ruszczakiewicza. Jest to były chłopak Patrycji Langowskiej.
Ruszczakiewicz: tak?
Anka: policja.
Ruszczakiewicz: w jakiej sprawie?
Ania: w sprawie zaginięcia Patrycji Langowskiej.
 Ruszczakiewicz: to ona zaginęła?
W tym momencie rzucił się do ucieczki.
Rafał: stój!
Oddał strzał w powietrze, a Ruszczakiewicz się zatrzymał.
Ania:  chcieliśmy tylko pogadać.
Ruszczakiewicz: ale nie mamy o czym gadać..
Ania:  gdzie jest Patrycja?
Ruszczakiewicz: nie wiem!
Ania: to się dowiedz.  Jedziesz z nami.
19:10.  W czasie gdy Rafał przesłuchuje byłego chłopaka  Patrycji Langowskiej, Ania jeszcze raz przegląda zapis z kamer.
Kamil:  przeszkadzam?
Ania: skądże. Mów co dla nas ustaliłeś.
Kamil:  4 lata temu zaginęła młoda dziewczyna. Bawiła się ona w klubie 6/8.  Następnego dnia, na śmietniku znaleziono wszystkie jej rzeczy, a potem ją. Martwą.
Ania:  myślisz, że mógłby być to ten sam sprawca?
Kamil: nie wykluczałbym tego.  A co najlepsze, sprawą zajmowali się Aśka z Sebą.
Ania: skontaktuj nas  z nimi.
Kamil:  będą dopiero jutro rano. Ja będę w biurze asystentów.
Ania: ok.
Rafał: właśnie skończyłem przesłuchiwać Ruszczakiewicza. Pękł. Przyznał się do tych trzech gwałtów, ale zarzeka się, że nie stoi za zaginięciem Patrycji i tamtej dziewczyny sprzed czterech lat.
Ania: ale sprawa tamtej dziewczyny jest bardzo podobna do naszej. Niemalże wszystkie szczegóły się zgadzają. Następnego dnia od zgłoszenia zaginięcia znaleziono wszystkie jej rzeczy na śmietniku, a potem jej zwłoki.
Rafał:  sugerujesz, że to jest ten sam sprawca?
Ania: no nie możemy przecież tego wykluczyć..
Tomek: dostaliśmy zgłoszenie , że  w lesie niedaleko klubu 6/8 znaleziono zwłoki młodej dziewczyny...
Ania:  dobra, udajemy się tam...
                                                                Ciąg dalszy nastąpi....

Ślady krwi II


18:15. Ania nadal usiłuje złapać kontakt z niezidentyfikowaną dziewczyną.
Ania:  czyli jednak ktoś cię skrzywdził... Pamiętasz kto to był?
Dziewczyna: nie..
Ania:  czyja to była krew na twojej bluzce?
Dziewczyna: Patrycji... On ją pobił  w jakimś wielkim domu.  Wokół było sporo krwi. Chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak. Stąd ta krew..
Ania: a jak się w ogóle nazywasz?
Dziewczyna: Iwona Różalczyk.  Tydzień przetrzymywali mnie w jakimś domu. Faszerowali mnie  jakimś ścierwem,  raz nawet zostałam zgwałcona...
Ania: a  jaki masz adres? Chcielibyśmy zawiadomić twoich rodziców...
Iwona: ale ja nie mam rodziców. Wychowywuje mnie od dzieciaka ciotka.
Ania: a jak się ona nazywa?
Iwona:   Agnieszka  Alibatorska.
Ania: a jak udało ci się uciec porywaczom?
Iwona: raz zostawił otwarte okno. Miał on taki zamek na klucz.  To skorzystałam z okazji, że zapomniał je zamknąć i ruszyłam przed siebie..
20:20. Jeszcze tego samego dnia, Ania pojechała do ciotki Iwony Różalczyk - Agnieszki Alibatorskiej.
Agnieszka: słucham?
Ania: dobry wieczór. Policja.
Agnieszka: proszę wejść.
Ania:   jest pani ciotką Iwony Różalczyk?
Agnieszka: tak. Iwona to moja bratanica.  Brat ze swoją żoną zginął 15 lat temu  w wypadku. Wpadli na prostej drodze pod samochód. Sieroty...
Ania: a czy zauważyła pani zniknięcie Iwony?
Agnieszka: nie zaskoczyło mnie to uczciwie mówiąc. Dwa lata temu już tak zrobiła. Nie wracała tydzień franca do domu, to wezwałam  policję.  Po tygodniu wróciła. Okazało się, że była w jakiejś melinie. Obiecała, że już więcej nie ucieknie. Po prostu myślałam, że złamała obietnicę.
Ania: czy pani oszalała?! Iwona została porwana! Potem porywacz jeszcze ją zgwałcił! A pani co?!  Nawet się nie zainteresowała, że Iwona nie wraca!
Agnieszka: proszę pani, ja tłumaczyłam już, że  myślałam, że znowu uciekła.
Ania:   mimo wszystko powinna się pani była zainteresować! Proszę myśleć głową, a nie walić nią o ścianę. Do widzenia.
Agnieszka: do widzenia.
                  Sobota, 8:10
Komenda.
Ania: proszę, kawa.
Rafał: dzięki..
Jednak  Rafał po upiciu pierwszego łyka  wypluł kawę.
Rafał: czyś ty zwariowała?! Chciałaś mnie otruć!
Ania: oj nie przesadzaj. Zaraz otruć...
Rafał: kto przy zdrowych zmysłach, dodaje do kawy ketchupu ?!
Ania:  pomyliłam cukier z ketchupem. Robisz strasznie wielką nagonkę..
Justyna: co się tu dzieje?! Rafał, coś ty jej zrobił?
Rafał: chciała mnie otruć! Trucicielka!
Justyna:  a ty znowu przesadzasz...
Rafał: jak można pomylić cukier z ketchupem?
Justyna: a jak można robić aferę bez powodu?
Rafał: solidarność jajników.
Wyszedł z biura.
Ania: przejdzie mu..
Justyna: trochę też już go poznałam...
Tomek:  mam protokół z miejsca pobicia.  Znaleziono tam ślady opon niezidentyfikowanego samochodu.
Ania: ale to mogłyby być nawet przypadkowe ślady..
Tomek: nie sądzę. Były one zbyt świeże.
Ania:  no to stoimy  w kropce.  Iwona niewiele pamięta, a Patrycja jeszcze nie odzyskała przytomności. Trochę pozbawione sensu wydaje mi się to, że Patrycję  pobili akurat tam, a nie zostawili jej tam gdzie trzymali Iwonę.
Justyna: tego też nie wiem..
Ania: a może to było tak, że Patrycja chciała uciec, podobnie jak Iwona, tylko, że ją jednak dopadli.
Justyna: równie dobrze i tak mogło być.
Ania: nie można wykluczyć, że będą chcieli dokończyć dzieło. Załatw ludzi pod salę Iwony i Patrycji.  Chcę, żeby ten szpital był obserwowany 24 na dobę.
Tomek: zrobi się.
9:45. Tomek i Kamil obserwują szpital.
Tomek:  nudy...
Kamil: obserwacje zazwyczaj są nudne..
Tomek: a kiedy Bartek oficjalnie wraca?
Kamil: w przyszłym tygodniu wychodzi ze szpitala.   Musiał zostać dłużej, bo za wcześnie wrócił do służby, to wtedy zasłabł na akcji i powstały jeszcze powikłania..
Tomek:  nieźle..
Nagle spostrzegli jakiś samochód, który podjechał na teren szpitala.
Tomek: zauważył nas! Zawraca!
Kamil: no to jedź za nim!
Tomek: jadę..
Kamil: 00 dla W27
00: 00, zgłaszam się.
Kamil:  ścigamy czarne BMW z przyciemnionymi szybami o numerach  KR 88388.   Kieruje sie on ulicą Bobrzyńskiego . Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem.
Tomek: szlag!
Okazało się, że  drogę asystentom zablokował szlaban- zbliżał się pociąg.
Kamil: uspokój się. Blokady postawione, także powinni ich złapać.
Tomek: powinni.
 00: W27 dla 00...
Tomek: zgłaszam.
00: Niestety nie udało się nam postawić blokad. Zwiali.
Tomek:  przyjąłem...
Kamil: chrzanić takie coś..
                   Poniedziałek, 13:50
Dwa dni później.  Szpital.
Komisarze otrzymali wiadomość, że Patrycja Błędowska odzyskała przytomność.
Ania: wiesz co, Rafał. Ja z nią porozmawiam. A ty w międzyczasie przejrzyj zapis z kamer z piątku. Może coś się nagrało.
Rafał: mogliśmy wcześniej zająć się tymi kamerami..
Ania: dokładnie.
5 minut później. Ania rozmawia z Patrycją Błędowską.
Patrycja: co ja tu robię?
Ania: spokojnie.. Zostałaś brutalnie pobita.
Patrycja:   a kim pani w ogóle jest?
Ania:  z tego wszystkiego nie przedstawiłam się. Jestem z policji. Prowadzę śledztwo w waszej sprawie.
Patrycja: a co z Iwoną? Czy ona żyje?
Ania: żyje.  Pamiętasz wszystko co się działo, przez tamten tydzień?
Patrycja:  odurzył  mnie jakimś świństwem... Mam tylko jakieś przebłyski, jakaś twarz, na lewym policzku jakieś znamię...
Ania: a pomogłabyś nam stworzyć portret pamięciowy? To by nam bardzo pomogło..
Patrycja:  pomóc mogę, ale czy  wam to pomoże, sama nie wiem..
16:00. Komenda.
Ania: niezbyt wyraźny ten portret pamięciowy..
Rafał: jasna cholera.. Przecież ten facet  znalazł Patrycję.
Ania: kto to jest?
Rafał:    niejaki   Damian Sceptyk.
Ania: Sceptyk.... no tu masz tego jegomościa[ kliknęła  odpowiednie nazwisko w bazie]
Rafał:  35 lat.  Podejrzewany o zabójstwo  dwóch gangsterów, ale winy mu nie udowodniono...
Ania: a Sceptyk może chcieć dokończyć dzieło.
Rafał:  cholera, szpital. Szybko!
 16:45. Szpital, w którym leżą obie dziewczyny.
 Komisarze zobaczyli tylko dwóch policjantów nieprzytomnych w pobliżu sali. Akurat przechodziły dwie pielęgniarki, więc zajęli się nimi. Ania z Rafałem postanowili nie tracić czasu. Weszli do sali, w której leży Patrycja. Sceptyk już był w środku.
Sceptyk: a ktoż to raczył nas odwiedzić...
Ania: Sceptyk, to koniec.  Wypuść ją.
Sceptyk: nie, to nie koniec. To dopiero początek. Początek rzeźni tortur!
Rafał: chcesz zniszczyć sobie już życie do końca, póki jeszcze masz  szansę je naprawić?
Sceptyk: mi już wszystko jedno.  Wyjdźcie stąd.
Rafał: nie rób jej krzywdy. Dlaczego porwałeś Iwonę i Patrycję?
Sceptyk: bo lubię takie, słodkie  i młode kocice. Tylko z czasem one zaczynają mi się nudzić. Możecie się z nią już tylko pożegnać...
Rafał postanowił działać. Wykopał mu broń z ręki, potem uderzył w twarz. Uderzenie było bardzo mocne, bo Sceptyk  upadł na ziemię.
Rafał: jesteś aresztowany pod zarzutem podwójnego uprowadzenia, gwałtu, usiłowania zabójstwa i brutalnego pobicia.
Sceptyk: zamknij japę!
Wyrok:
Damian  Sceptyk  za podwójne uprowadzenie, zgwałcenie Iwony Różalczyk, brutalne pobicie Patrycji Błędowskiej, napaść na dwóch funkcjonariuszy  oraz usiłowanie jej zabójstwa, sąd skazał na karę 25  lat pozbawienia wolności. Nigdy  nie udowodniono mu zabójstwa dwóch gangsterów.