niedziela, 14 kwietnia 2019

Poczta głosowa II

18:20. Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: Seba,  gdzie kładłeś kawę?
Sebastian: tam, gdzie zawsze.  Szafka po lewej,  druga półka, lewa strona.
Aśka: no nie ma tam.
W tej samej chwili  Aśka  usłyszala dźwięk  wiadomości w swoim telefonie. Wyciągnęła urządzenie.
Sebastian: co to jest?
Aśka: nowa wiadomość na poczcie głosowej.
Sebastian:  chodź do operacyjnego,  spiszę ten numer i fru do  asystentów.
                     Chwilę później.
Aśka: jesteś gotowy?
Sebastian: tak.
 Aśka   wybrała numer poczty głosowej i włączyła tryb głośnomówiący:
Wiadomość z  dnia 12 sierpnia  2018 od 604 928 344, godzina 18:08.
-  Kiedy mnie pani uratuje?  On nie żartuje, ja potrzebuję pomocy!!!  Zostaw mnie!!!  Proszęęęę!
Rozległ się dźwięk uderzenia pięścią. Nagranie także się urwało w tej chwili.
Sebastian: spisałem ten numer,  lecę!
Aśka: wiemy chociaż, że Dorota żyje...
                           Pół godziny później.
Do biura komisarzy weszła Justyna.
 Aśka: masz coś dla nas?
 Justyna: tak, zlokalizowałam Mikołaja Sobierajowskiego. Kręci się obok swojego domu.  Brzozowa 18.
Sebastian: a ustalił ktoś do kogo należy numer osoby dzwoniącej do Aśki?
Justyna: jeszcze nie.
 Sebastian: no dobra, jedyne co nam teraz zostaje to ten Sobierajowski.
19:25.  Okolica, w której może przebywać Mikołaj Sobierajowski.
Aśka: widzę go.
 Sebastian: Mikołaj Sobierajowski?
Mikołaj: tak, a czego chcecie?
Aśka:  Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba. Policja kryminalna.
Słysząc te słowa, mężczyzna rzucił się do ucieczki.
 Sebastian: stój, policja! Stój! Stój, bo strzelam!
 Oddał strzał w powietrze. Sobierajowski się zatrzymał.
 Sebastian: na kolana! Klękaj!  Dalej!
Sobierajowski wykonał polecenie. Sebastian skuł mężczyznę.
Sebastian: teraz wstajesz. Powoli. Aśka, wezwiesz radiowóz?
Aśka: wezwany.
                           Dwie godziny później.
Aśka przesłuchuje Mikołaja Sobierajowskiego.
Mikołaj:  nie wysyłałem żadnych wiadomości!
Aśka:   numer 604 928 344 nic ci nie mówi?
Mikołaj: no przecież mówię ci kurwa, że nic!  Zgarniacie mnie spod domu, wmawiacie mi porwanie Doroty Zborawskiej i jeszcze wrabiasz mnie w wysyłanie  wiadomości  na pocztę głosową do ciebie! Zwariowałaś chyba kobieto albo żeś się za dużo filmów amerykańskich naoglądała!
Aśka: spokój.  Wysyłałeś jej listy z pogróżkami!  Ostatnim twoim aktem był liścik, do którego było dołączone zdjęcie zaszytych ust! Co szykowałeś jako następny punkt?  Trumienkę?
Mikołaj: okej, wysyłałem jej te groźby, bo  mnie zostawiła! Chciałem do niej wrócić, ale nie chciała mnie słuchać!
Aśka: to trzeba było zachować się jak facet i z klasą przyjąć odmowę! Was facetów to ciągle trzeba  życia uczyć. Ponawiam pytanie, co robiłeś wczoraj w okolicach 16 i dziś około 18?
 Mikołaj:  studiuję zaocznie  socjologię. Wczoraj byłem na zajęciach do 20:30, a  dziś wróciłem o 19.
Aśka: sprawdzę to, ale do wyjaśnienia sprawy zostajesz tutaj.  I nie licz na to, że unikniesz odpowiedzialności karnej za groźby, które wysyłałeś do Doroty Zborawskiej.
                              Pół godziny później.
Biuro komisarzy.
Aśka: wygodnie ci się siedzi przy moim biurku?
Sebastian: oczywiście. Chodź, mamy coś. Justyna przyniosłą przed sekundą.
Aśka: co to jest?
Sebastian: wyczyszczone drugie nagranie z poczty głosowej. Słuchaj.
Włączył nagranie. Aśka uważnie je przesłuchała.
Aśka: tam chyba jest drugi głos w tle. Włącz jeszcze raz, ale na maksymalnej głośności.
 Włączył nagranie po raz drugi. Rzeczywiście, w tle  rozlegał się  drugi głos, który  w normalnej rozmowie telefonicznej byłby właściwie niesłyszalny.
Aśka: Korfantego, stary magazyn?
Sebastian: wiem gdzie to jest!  Wołam Tomka  i Agę i jedziemy!
Aśka: nie bierzemy AT na akcję?
Sebastian: wystarczą Aga z Tomkiem. Tak myślę.
22:40.  Komisarze  wraz z  Agnieszką i Tomkiem przeszukują magazyn, o którym mówił nieznany rozmówca.
Aśka: Aga, Tomek, macie coś?
 Tomek: jeszcze nic.
Sebastian:  chodźcie!
 Tomek: co jest?
 Sebastian: znalazłem nóż ze śladami krwi. Wzywamy techników,  aby zabezpieczyli ten magazyn.
Agnieszka:   patrzcie tutaj!  Znalazłam telefon z wyjętą baterią.
Mając założone rękawiczki, Aśka, bez jakiegokolwiek słowa włożyła baterię i ze swojego  telefonu wybrała numer osoby dzwoniącej do niej  przed osiemnastą. Znaleziony przez Agnieszkę telefon zaczął dzwonić.
 Sebastian: to mamy telefon z którego dzwonił. Agnieszka, robota dla ciebie. Przejrzysz ten telefon i to wnikliwie, a technicy zabezpieczą tamten nóż ze śladami krwi i przetrzepią cały ten budynek. My nie mamy już tu czego szukać....
                                    Poniedziałek, 8:40
Komenda.
Aśka:  mamy coś nowego?
 Sebastian: jeszcze nie, ale jedna rzecz mnie zastanawia.
Aśka: jaka?
Sebastian: dziwi mnie, że  wszystkie połączenia od  porywacza Doroty dostajesz  od razu na pocztę głosową.
Aśka:  ale co jest w tym dziwnego?
 Sebastian: stąd, że  żadne z innych  połączeń  do ciebie niż  telefon porywacza Doroty  nie były kierowane na pocztę.
 Aśka:  no, ale ten porywacz  zmienia co rusz numer.
Sebastian: no właśnie.  Dlatego musisz coś mieć w telefonie.  Dziś weźmiesz mój zapasowy, a twój damy asystentom do gruntownego przejrzenia.
Aśka:  ok Sebastian, ale nie biorę twojego telefonu. Zrobimy to na miejscu. Jeśli jest faktycznie tak, jak mówisz, to on się połapie.
Sebastian: masz rację.
                    45 minut później.
Justyna Woronecka  przegląda telefon Aśki.
Justyna:  na pierwszy rzut oka, nie widzę tu niczego podejrzanego.
Sebastian: sprawdziłaś już wszystko?
Justyna: to, co było dostępne gołym okiem, to tak.
 Do ich biura wszedł Stary.
 Stary: a, tu jesteście.  Jak wam idzie ze śledztwem?
Sebastian:  powoli. Śledztwo praktycznie rusza, jak  porywacz skontaktuje się z Aśką.
Stary: a właśnie, pani Joanno, telefon. Proszę go odbierać, jak do pani dzwonię.
Aśka: ale ja nie miałam od szefa żadnych połączeń...
Justyna:  chyba coś mam... Szefie, jaki masz numer?
Stary: 604 897 777.
Justyna: to wszystko jasne teraz...
Aśka: ale co?
Justyna:  instalowałaś ostatnio jakąś aplikację?
 Aśka: żadnej.
Justyna: w takim razie, ktoś zainstalował na twoim telefonie  aplikację, która z automatu przerzuca na pocztę głosową połączenia  od numerów  z  wybranym prefiksem.  W twoim przypadku ustawiony jest prefiks 604.
Sebastian: a ta aplikacja ma jeszcze jakieś inne właściwości?
Justyna: żadnych. Połączenia z prefiksem 604 są jedynie wrzucane od razu na pocztę głosową.
Aśka: a od kiedy szef nie może się do mnie dodzwonić?
Stary: od piątku.
Aśka: a w sobotę zaczęły się te telefony na pocztę głosową. Mój brat także nie mógł się do mnie dodzwonić.  No tak, on też ma ten cholerny prefiks...
Sebastian: a czemu nie znalazłaś tej aplikacji od razu?
Justyna: była ukryta  w folderach. To jak, Aśka, wyrzucić aplikację?
Aśka: nie.  Po twoich rewelacjach, mogę śmiało stwierdzić, iż ten porywacz zna mnie osobiście i  oczywiście wie o moim udziale w tym śledztwie.  Do końca sprawy, zostawię to tak, jak jest. Szefie, kontaktuj się   chwilowo z Sebastianem, jeśli będziemy w terenie. Nawet, jeśli sprawy będą dotyczyć tylko mojej osoby.
 Stary: zapamiętałaś, że nie znoszę pisać tych wszystkich SMS-ów.  Dobrze, tak właśnie zrobię.
11:30.  Aśka i Sebastian szukają punktu zaczepienia.
Sebastian: Aśka, a  powiedz mi, zostawiałaś ostatnio gdzieś telefon bez opieki?
 Aśka: czy zostawiałam? Nie, chyba nie. Tak! Zostawiłam go.
Sebastian: gdzie?
 Aśka:  w piątek miałam wolne.  Pojechałam na siłownię.  Zostawiłam komórkę    na bieżni, a  jak zmieniłam urządzenie,  to zapomniałam o telefonie, który jakimś cudem znalazłam potem na parapecie.
Sebastian: ile byłaś bez telefonu?
Aśka: ja wiem? Może dziesięć minut?
Sebastian:  to miał dużo czasu, aby zainstalować aplikację.
Aśka: czyli jedyne, co nam teraz pozostaje, to pojechać na siłownię...
25 minut później. Okolice siłowni, do której chodzi Aśka.
Aśka:  Sebastian,  tu jest jakiś kiosk.  Zagadajmy, może tu ktoś kupił te startery z tym cholernym prefiksem.
Sebastian: na dodatek sąsiaduje on z tą siłownią. Dobre posunięcie.
 Podeszli do wspomnianego kiosku.
Kioskarka: dzień dobry.  Co podać?
 Aśka:  jesteśmy z policji.  Sprzedaje pani może tutaj startery?
 Kioskarka: oczywiście. Można je nawet u mnie rejestrować.
Sebastian: a miała pani jakąś hmmm... ''dziwną'' transakcję w ostatnim czasie?
 Kioskarka:  nie wiem co pan rozumie za ''dziwną'', ale tak, było coś.  W piątek około 11:00  przyszedł tu taki facet i powiedział, że chce wszystkie zestawy startowe z prefiksem 604.  Teraz  już trudniej o taki prefiks,  więc dałam mu wszystko co miałam, jakieś cztery, może pięć numerów,  ale jedna rzecz przykuła moją szczególną uwagę.
Aśka: jaka?
Kioskarka: praktycznie każdy, kto kupuje u mnie, od razu rejestruje te numery, ten jeden nie chciał.
Sebastian:  a pamięta pani jak on wyglądał?
Kioskarka wyszła na chwilę przed kiosk.
 Aśka: widzi go pani gdzieś?
Kioskarka: tak.  Siedzi tam na ławce, ten z szalikiem. Bezdomny jakiś chyba.
Sebastian: dziękujemy, bardzo nam pani pomogła.
 Kilka minut później. Komisarze rozmawiają z bezdomnym, który kupił  karty z numerami telefonów od kioskarki.
bezdomny: nie wiem, o co wam może chodzić.
Aśka: interesuje nas, na czyje zlecenie kupił pan startery od kioskarki.
 bezdomny: ja nic nie kupowałem, nie mam nawet telefonu.
Aśka:  kioskarka całkiem dokładnie nam pana opisała.  Nie chciał pan nawet  rejestrować tych numerów.
bezdomny: no dobra,  już wam powiem. Z tej siłowni, wyszedł jeden facet,  taki siwiejący, na pewno  około czterdziestki,  powiedział mi,  żebym mu kupił  kilka  numerów na 604.
Sebastian: jak on wyglądał, poza tym, że był szpakowaty?
bezdomny: nie przyglądałem mu się nawet.  Szpakowaty, wyglądał na czterdziestkę.
Aśka:  dobra, dzięki. To wszystko.
bezdomny: a dacie mi na jakąś ćwiartkę?
Sebastian:  wyglądamy ci na sponsorów?
12:15. Komisarze są w biurze właściciela siłowni, do której chodzi Aśka.
właściciel: pani Joanna?   Była u nas pani niedawno.
Aśka: tak, dokładnie w piątek.
właściciel: kolejny wolny dzień? O, widzę, że  pani kolegę przyprowadziła.
Sebastian: tym razem jesteśmy tu służbowo.
właściciel: słucham zatem.
Aśka: ma pan tutaj monitoring, panie Ryszardzie?
właściciel: oczywiście, że mam. Kamery są ukryte w szybie wentylacyjnym. Taki nasz zabieg, aby klienci  czuli się  w miarę komfortowo.
Aśka: dobrze. Interesowałby nas  zapis z kamer z piątku, między 13:00 a 16:00.
właściciel: oczywiście, zaraz go państwu przyniosę.
13:35.  Bartek,  Aśka i Sebastian przeglądają zapis z kamer, który dostali od właściciela siłowni.
   Bartek: jakieś podsumowania na teraz?
Aśka: na razie  według tego nagrania, zaczęłam ćwiczyć na tej siłowni o 13:06.
 Sebastian: i nic się nie dzieje przez 20 kilka minut. Punktualnie o 13:33, Aśka schodzi z bieżni i zostawia telefon. Trzy minuty później  na urządzenie wcześniej  używane przez Aśkę wchodzi jakiś facet. Opis podany przez bezdomnego się zgadza. Szpakowaty około 40.
Aśka: poćwiczył  na razie 2 minuty i   dostawił swój telefon do mojego,  wziął  po minucie mój, a potem   zaczął chyba instalować aplikację.
Bartek:  13:39. Odkłada telefon, ćwiczy do 13:42 i kładzie twój telefon na parapecie. Wychodzi.
Sebastian: a ty Aśka, znalazłaś ten telefon o 13:45. Cwaniak się wycwanił, że położył też swój telefon na  bieżnię.
Aśka: dokładnie.  Bartek, masz zadanie priorytetowe.  Bierzesz z nagrania twarz tego gościa, wrzucasz na bęben i ustalasz wszystko na jego temat.
 Bartek: zrobi się.
                                Dwie godziny później.
 Komenda.
Bartek: mamy farta. Wiem już kim jest ten facet.
 Aśka: kto to jest?
Bartek:   Grzegorz Kosiński, urodzony 9 lipca 1975 roku.
Sebastian: jakiś adres?
 Bartek: zameldowany w Kołobrzegu, ale ustaliłem też  adres jego siostry.  Brunatna 12.
Aśka:  Bartek, dzięki!
  W tej samej chwili rozległ się telefon Aśki.
Sebastian: co jest?
 Aśka: trzecia wiadomość...
Sebastian: no to  włącz odtwarzanie.
Aśka wykonała  polecenie.
Wiadomość z  dnia 13 sierpnia 2018  od  604 648 811, godzina  15:20
-  Gdzie jesteś ?! Miałaś mnie uratować! To boli.... AAAAAAAAAA!!!!!!!!
  W tle  było słychać dźwięk uderzenia pięścią, a zaraz po nim  włączanej piły mechaniznej. Nagranie urwało się w tej samej chwili.
 Sebastian: wiemy, że Dorota wciąż żyje.
 Aśka: on to sobie  specjalnie wymyślił, że będzie raz dziennie się nagrywał na pocztę głosową.
 Sebastian: dobra, teraz jedziemy na Brunatną.   Bartek, zostań tutaj  i czekaj z Justyną na dyspozycje.
 Bartek: ok.
 16:40.  Dom, w którym mieszka siostra porywacza.
Aśka: dzień dobry. Pani  Ewelina Kosińska?
 Ewelina: kiedyś Kosińska, teraz Ryczyjska.
 Sebastian: możemy wejść? Jesteśmy z policji.
 Ewelina: proszę.
 Aśka: przychodzimy  w sprawie pani brata, Grzegorza.
Ewelina:  wejdźcie.
 Komisarze weszli do domu. Kobieta ugościła ich w niewielkim salonie.
Aśka: Grzegorz Kosiński jest podejrzewany o porwanie siedemnastoletniej dziewczyny.
Ewelina:  nie,  to nie Grzesiek, nie uwierzę.
Aśka: fakty niestety mówią same za siebie.
Ewelina: a teraz ja zadam pani pytanie, bo sądzę, że kiedyś miałyśmy już okazję się widzieć. Jak się pani nazywa?
Aśka: doprawdy? Joanna Czechowska.
Ewelina:  kilka  lat temu prowadziła pani sprawę porwania  sześcioletniej  Reni Kosińskiej.  Nie udało się jej pani uratować. To była właśnie córeczka Grzegorza.
Aśka:  wszystko jasne, dlaczego to wszystko robi....
 Sebastian: a gdzie mógłby teraz przebywać?
Ewelina:  ma magazyn na Korfantego, kiedyś miał tam warsztat.
Sebastian: magazyn już sprawdziliśmy, więc nie może tam być.
Ewelina: to wam nie pomogę. Grześ  czasami przyjeżdża do mnie przenocować, niekiedy spał też w tamtym magazynie.
Aśka: a kiedy spał u pani ostatni raz?
Ewelina:  w czwartek.
Sebastian: możemy zajrzeć do pokoju w którym spał?
Ewelina: proszę.
 Aśka: poprosimy również numer z którego do pani dzwoni.
Ewelina: już wam zapisuję...
                                                Wtorek, 5:00
Komisarze wraz z Justyną cały czas próbują zlokalizować Grzegorza Kosińskiego.
Justyna: po co on to wszystko robi?
Aśka:  to była moja pierwsza sprawa w wydziale kryminalnym.  Dotyczyła ona porwania sześcioletniej Renaty Kosińskiej. Nie udało się jej uratować, dziecko się odnalazło, ale martwe.
Justyna: a porywacz?
Aśka:  siedzi do teraz.
Sebastian: Aśka, on porwał  Dorotę Zborawską tylko po to, abyś to właśnie ty ją uratowała, ale na warunkach jego gry.
Aśka: oczywiście, że tak.
Justyna: słuchajcie...
Sebastian: namierzyłaś go?
Justyna: w końcu popełnił jakiś błąd!   Ogródki działkowe na Skalnej.
Aśka: dobra, Dżasta, jedziesz z nami!
Justyna: ok.
5:45. Ogródki działkowe,  w których ukrywa się najprawdopodobniej Grzegorz Kosiński.
Aśka: jaki plan?
Justyna: zaskoczymy go  w domku.  Seba i ja   od  tyłu, ty Aśka front.
Aśka: ok.
Sebastian: zbyt ryzykowne, jeśli chodzi o Dorotę.  Aśka,   robisz hałas na tyłach,  Kosiński wychodzi,  a my zgarniamy go od frontu.
Aśka: lepsza opcja, z pewnością bezpieczniejsza dla Doroty. Idziemy.
Rozdzielili się. Uważając, na wszystkie  okna, Aśka ruszyła od razu  na tyły budynku.  Szukała przez chwilę przedmiotów, które mogłyby posłużyć jej za  wywołanie hałasu.  Miała farta. Znalazła młotek. Wykonała  od razu nim kilka uderzeń, po czym schowała się w krzakach znajdujących się nieopodal chatki. Po chwili zaintrygowany  hałasem dochodzącym z zewnątrz, Kosiński wyszedł z budynku. Aśka tylko na to czekała.
Aśka: Kosiński, gleba! Zdziwiony?
 Kosiński  ruszył tylko w jej kierunku. Nim Aśka zdążyła  cokolwiek zrobić, padł nieprzytomny na ziemię.
Sebastian: cała?
Aśka: jak zwykle, jesteś na czas. Dzięki.
Justyna: Aśka, Seba! Chodźcie!!!
 Aśka i Sebastian weszli do chatki, o której mówiła Justyna. Ich oczom ukazała się leżąca w ciemnym kącie  dziewczyna, która została już rozwiązana przez Justynę. To była Dorota Zborawska.  Miała poobijaną twarz i bardzo płakała.
Aśka: Dorota, spokojnie. Jesteśmy z policji.
 Dorota: trzymał mnie tu od piątku. Myślałam, że  to mój koniec. On miał wszystko,  noże, kastety, piłę mechaniczną, pistolet,  łopatę! Koniec, rozumiecie? Koniec....
Sebastian: teraz jesteś bezpieczna.   Dasz radę wstać?
Dorota: tak, dziękuję wam.  Kazał mi też w różnych porach do pani dzwonić, a przedtem pisał mi na kartce, co mam mówić...
Justyna:  Dorota, spójrz na mnie. To już koniec twojego koszmaru....
                                    Wyrok:
Grzegorz Kosiński zmarł w wyniku odniesionej rany postrzałowej podczas akcji policyjnej.
Mikołaj Sobierajowski  został skazany przez sąd na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata za wysyłanie gróźb karalnych.
Dorota Zborawska  przebywa obecnie pod opieką psychologa.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.