Sobota, 13:00
Aśka i Sebastian wracają z pogrzebu Agnieszki Faleckiej.
Sebastian:
jak się trzymasz?
Aśka: bywało
lepiej, strasznie ruszyła mnie śmierć Agi.
Sebastian:
nie tylko ciebie. Jej najbliżsi bardzo
to przeżyli.
Aśka: ciężko
się dziwić. Agnieszka ledwo co przekroczyła trzydziestkę. Dobrze, że nie było
więcej ofiar.
Sebastian:
jedziesz do domu?
Aśka: wysadź mnie przy osiedlowym. Zrobię drobne zakupy, potem wskoczę do wanny i już nie wychodzę z mieszkania.
Sebastian:
ok.
W tej samej chwili zadzwonił jego telefon.
Sebastian:
spojrzysz?
Aśka: jakiś
numer, nie masz go na liście.
Policjant odebrał połączenie.
Sebastian: halo?
Głos: Sebastian
Wątroba?
Sebastian: tak,
przy telefonie. Robert?! Co u ciebie stary?
Głos: potrzebuję pomocy, to nie jest rozmowa na
telefon. Kiedy będziesz mógł się spotkać?
Sebastian: za godzinę. Gdzie mam przyjechać?
Głos:
przyjedź do mnie. Brzozowa 26.
Sebastian:
będę.
Rozłączył
się.
Aśka: kto to
był?
Sebastian:
stary znajomy, funkcjonariusz z
dochodzeniówki. Robert Gabrys. Coś się chyba stało, bo nigdy nie
dzwonił do mnie z czapy.
Aśka: pojechać z tobą?
Sebastian:
dam sobie radę. Odwiozę cię do osiedlowego i ruszam od razu na to spotkanie.
14:00. Brzozowa 26. To właśnie tutaj Sebastian
umówił się na spotkanie z Robertem
Gabrysem – byłym funkcjonariuszem wydziału dochodzeniowego.
Robert: napijesz się czegoś?
Sebastian:
może być herbata.
Robert: to
zrobię dwie herbaty. Jak tam u ciebie,
Sebastian? Cały czas w robocie?
Sebastian:
żebyś wiedział, ale każdy dzień wolny spędzam z
żoną i dzieciakami.
Po kilku
minutach Robert wrócił do salonu z
dwiema filiżankami herbaty. Obaj rozsiedli się na kanapie.
Sebastian:
co to za sprawa?
Robert: pamiętasz
sprawę Artura Czarneckiego?
Sebastian: jasne. Znany kompozytor, który zginął od strzału w
głowę, a zabiła go żona.
Robert: no
właśnie sytuacja się zmieniła. Istnieją
przesłanki, które mogą świadczyć o tym, że Katarzyna Czarnecka jest niewinna.
Sebastian:
coś więcej?
Robert: cały proces był poszlakowy, nigdzie
nie znaleziono broni z której zastrzelono Czarneckiego, a na nagraniu z przydomowego monitoringu było
40 minut luki.
Sebastian:
ale to nadal nie przesądza niewinności
Czarneckiej. Robert, ona została
skazana na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności, odsiedziała już połowę
wyroku. Ściągasz mnie, bo masz przeczucie, czy jak? Co jest?
Robert:
dostałem ten list wczoraj wieczorem.
Policjant
wziął go do ręki i od razu odczytał na głos jego treść.
Sebastian: Artur
Czarnecki nie żyje. Jesteś pewien, że zamknąłeś właściwego człowieka? Tylko dla
tego świstka mnie tu ściągnąłeś?
Robert: Sebastian, przyjrzyj się sprawie. Mam do ciebie zaufanie, ja już nie pracuję w policji.
Sebastian: a
nie może tego zrobić jakiś twój przyjaciel z policji?
Robert:
odszedłem z policji, kiedy zabito mojego partnera. Pamiętasz Pawła Sulimiaka? Podczas jednej z akcji dostał cztery kule w klatkę
piersiową. Trup na miejscu.
Sebastian: no dobra.
Robert, niczego nie mogę ci obiecać. Muszę najpierw pogadać o sprawie ze
starym.
Poniedziałek, 7:40
Komisariat
przy Kasztanowej.
Aśka: czyli
stary zgodził się na otwarcie tamtego śledztwa?
Sebastian:
na razie nieoficjalnie. Będzie z nami współpracował Robert Gabrys, to jego
śledztwo przed jedenastoma laty. Bardziej wymiana informacji, bez jazdy w teren.
Aśka: rozumiem. Mamy jakieś tropy?
Sebastian:
w pierwszej kolejności to czeka nas rozmowa z Katarzyną Czarnecką, stary
załatwia już zgodę na widzenie. To był
poszlakowy proces, nie znaleziono do tej pory broni z której zabito Czarneckiego,
a żona nigdy nie przyznała się do
zabójstwa.
Aśka: trochę mało.
Sebastian:
wątpliwości budzą też zeznania Kingi
Białaszyk, która dała alibi Katarzynie
Czarneckiej, ale potem się z tego wycofała i stwierdziła, że Czarnecka poprosiła ją o alibi.
Aśka: co
miały robić w tym czasie?
Sebastian:
do zabójstwa Artura Czarneckiego doszło w piątkowy wieczór 2 marca 2013 roku. Białaszyk zeznała
początkowo, że zrobiła sobie tego dnia babski wieczór z
Katarzyną Czarnecką, cytuję ‘’ Oglądałyśmy seriale, popijałyśmy wino’’,
ale zrezygnowała z tej wersji podczas
kolejnego przesłuchania.
Aśka: ale z
tego co pamiętam, to Katarzyna Czarnecka była trzeźwa, nic nie piła tamtego
wieczoru.
Sebastian:
dlatego musimy poczekać tylko na starego i ruszamy.
Trzy
godziny później.
Po uzyskaniu zgody na widzenie, Aśka i Sebastian pojechali do więzienia w
którym przebywa Katarzyna Czarnecka.
Okazało się, że na parkingu już czekał na nich jeden ze strażników więziennych.
Joachim:
cześć. To wy jesteście od Andrzeja?
Aśka: tak.
Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba.
Joachim: Joachim Budyra. Wiem, że chcecie pogadać z Czarnecką.
Aśka: jak ona się sprawuje?
Joachim: bez
zarzutu. Powtarza tylko niezmiennie przez lata, że jest niewinna.
Sebastian: a jak jest traktowana przez współwięźniarki?
Joachim: nie jest źle. Ma dwie osoby
w celi, nieszkodliwe zawodniczki. Będę
przy waszej rozmowie, ale nie mam zamiaru zbytnio wam przeszkadzać.
Kilka minut później.
Więzienna
kantyna.
Komisarze
czekają na żonę zabitego przed jedenastoma laty kompozytora. W
pewnej chwili dostrzegają ciemnowłosą
kobietę prowadzoną przez strażnika więziennego – Joachima Budyrę, który
wcześniej rozmawiał z komisarzami.
Aśka: pani
Katarzyna Czarnecka?
Katarzyna:
tak.
Sebastian:
przychodzimy do pani w sprawie zabójstwa Artura, pani męża. Pani Katarzyno,
musimy odtworzyć cały wieczór z 2 marca
2013 roku, czyli z dnia w którym zginął pani mąż. Co pani wtedy robiła?
Katarzyna:
zrobiłam sobie babski wieczór z Kingą, moją przyjaciółką u niej w domu.
Aśka: Kinga Białaszyk zeznała przed laty, że zrobiłyście sobie babski wieczór, miałyście
pić wino i oglądać seriale.
Katarzyna:
spotkałyśmy się u niej w domu, ale nie piłam żadnego alkoholu. Przyjechałam samochodem.
Aśka: do której była pani u Kingi Białaszyk?
Katarzyna:
do 23:00. Jechałam potem samochodem, a
jak wróciłam, to znalazłam ciało Artura przy jego samochodzie przed naszym domem. Po chwili zjawiła się policja i od razu oskarżyli mnie o zabójstwo Artura, gdzie nawet nie miałam tej
broni w ręce.
Sebastian:
bo nie znaleziono żadnego pistoletu do teraz. Do zabójstwa Artura musiało dojść
między godziną 21:40 a 22:20. Jest tylko
problem, bo wasz monitoring nie zarejestrował tych 40 minut.
Katarzyna: tego nie rozumiem do teraz. Jedynie przychodzi mi do głowy, że prawdziwe
nagranie jest w rękach zabójcy mojego męża.
Bardzo was proszę, jesteście moją ostatnią nadzieją. Doprowadźcie sprawę
śmierci Artura do końca.
Sebastian: Kinga
Białaszyk początkowo potwierdziła
pani zeznania, jednak stwierdziła później, że to pani poprosiła ją o alibi.
Katarzyna:
nic takiego nie miało miejsca.
Sebastian:
będziemy już kończyć. Przyjrzymy się
sprawie.
Aśka i Sebastian zakończyli rozmowę i ruszyli w kierunku wyjścia z zakładu karnego.
Aśka: co o
tym myślisz?
Sebastian:
zastanawia mnie w tym wszystkim Kinga Białaszyk. Będziemy musieli złożyć jej wizytę.
Aśka: zadzwonię do Tomka w tej sprawie.
13:30. Tomek Bukowski ustalił aktualny adres Kingi Białaszyk. Aśka i Sebastian od razu tam pojechali.
Kinga: kim
wy jesteście?
Aśka: policja. Joanna Czechowska i Sebastian
Wątroba.
Kinga:
no dobra widzę, ale czego chcecie?
Sebastian:
przychodzimy w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego.
Kinga:
ale Kasia siedzi. To ona go zabiła.
Aśka: dlaczego pani wycofała się z pierwszych
zeznań?
Na to pytanie
Kinga Białaszyk zareagowała
bardzo nerwowo. Wzięła zamach i uderzyła Aśkę z całej siły w twarz, po czym
rzuciła się do ucieczki. Sebastian od razu za nią pobiegł. Kobieta nie
reagowała na jego polecenia.
Sebastian:
stój! Stój, policja! Stój, bo strzelam!
Kobieta nadal nie reagowała. Sebastian strzelił w powietrze. Dopiero wtedy
kobieta się zatrzymała.
Sebastian:
gleba! Szeroko nogi, szeroko ręce! Leż!
Policjant skuł kobietę, po czym wezwał patrol i pogotowie.
Kinga:
nie masz prawa!
Sebastian:
ty mnie nie będziesz uczyła prawa. Przeszukamy też twój kwadrat.
Godzinę później.
Trwa
przeszukanie domu Kingi Białaszyk. Aśce
i Sebastianowi towarzyszy Justyna Woronecka.
Aśka: macie
coś?
Sebastian:
na razie czysto.
Justyna:
póki co nie znalazłam nic, co mogłoby
być powiązane ze sprawą Katarzyny Czarneckiej.
Pięć minut
później.
Sebastian: Aśka, Justyna, zobaczcie.
Pokazał im płytę DVD, którą znalazł.
Aśka: zwykła płyta.
Sebastian: ale w całym domu nie ma żadnej innej. Justyna, masz laptopa?
Justyna:
oczywiście.
Wyciągnęła laptopa i włożyła płytę do urządzenia. Ich oczom ukazało się
brakujące czterdzieści minut z nagrania z monitoringu z dnia w, którym zamordowany został Artur
Czarnecki. Na nagraniu został ukazany
moment zabójstwa mężczyzny, jednak nie
było dobrze widać twarzy zabójcy. Na
pewno nie była to Katarzyna Czarnecka.
Sebastian:
to teraz mamy pewność, że Katarzyna Czarnecka jest niewinna.
Aśka:
Justyna, skopiuj to nagranie i daj je
staremu. Teraz już musimy nadać sprawie
oficjalny bieg.
Justyna: tak jest.
Aśka: a my co teraz robimy?
Sebastian: zanim sprawa ruszy oficjalnie, proponuję
abyśmy przesłuchali Kingę Białaszyk.
16:45. Aśka i Sebastian postanowili przesłuchać
Kingę Białaszyk. Zgodnie z decyzją szefa, komisarze nie prowadzą już nieoficjalnego
dochodzenia. Śledztwo w sprawie
zabójstwa Artura Czarneckiego, które miało miejsce jedenaście lat temu zostało
wznowione.
Aśka: Kinga,
ile ty masz tak właściwie lat?
Kinga: będziecie mnie teraz o wiek pytać?
Sebastian:
odpowiedz.
Kinga. 45.
Aśka: teraz jesteś podejrzewana o zabójstwo Artura Czarneckiego, a uwierz mi, że z więzienia to wyjdziesz już po
siedemdziesiątce.
Kinga: nie
zabiłam go! Nie mam i nie miałam nawet powodu.
Sebastian:
zawsze można znaleźć jakiś powód. Poszłaś do niego i wpakowałaś mu kulę w łeb,
tak?!
Kinga:
nie! Ile razy mam wam mówić, że nie
zabiłam Artura?!
Aśka: ale
nic ci nie przeszkadzało aby ukrywać dowód niewinności jego żony. Dlaczego to
zrobiłaś?
Kinga: nic
już wam nie powiem.
Sebastian: w
takim razie będziesz pierdziała w więzienne pasiaki do końca życia. Miłej odsiadki, pamiętaj o mnie. Rysiu, wyprowadź panią.
Kinga: pozdrawiam.
Godzinę
później
Komisarze
podsumowują dotychczasowe ustalenia w
sprawie. W biurze jest obecny
również Robert Gabrys, który prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa Artura
Czarneckiego.
Robert: i
jak to wszystko wygląda?
Sebastian: udało
nam się udowodnić niewinność Katarzyny Czarneckiej i opuszcza ona więzienie
jutro o 10:00.
Robert: a macie już sprawcę?
Aśka: nie.
Na razie podejrzewamy, że Kinga Białaszyk mogła coś mieć z tym wspólnego, choć
tak naprawdę mamy na nią jedynie to, że ukrywała dowód
niewinności Katarzyny Czarneckiej przez 11 lat. Dojdzie jej jeszcze
zarzut napaści na funkcjonariusza na
służbie.
Robert: nic ci się nie stało?
Aśka:
rozcięła mi wargę tylko. Nic
poważnego, do wesela się zagoi.
Sebastian:
jestem tylko ciekaw czyjego…
Stary: na
pewno nie twojego. Pozostaje jeszcze
kwestia listu, który dostał Robert. Udało wam się ustalić, kto był jego
autorem?
Sebastian:
nie. Kwestia otwarta.
Stary: ale i
tak zrobiliście kawał dobrej roboty. Odzyskaliście w jeden dzień brakujące czterdzieści
minut zapisu z kamery przy domu Czarneckich,
gdzie nie zrobiono tego przez 11 lat. Jestem pod wrażeniem. Jakie
macie teraz plan działania?
Aśka: jak
tylko żona ofiary wyjdzie z więzienia, jedziemy do niej na rozmowę. Chcemy
zagłębić się w życie Artura Czarneckiego, ale myślimy, że od Czarneckiej
wyciągniemy dużo więcej, niż jest w aktach.
Stary:
wiemy, że zamordowany prowadził chór wraz z innym kompozytorem. Miecudziński on
się chyba nazywał.
Sebastian: Krzysztof Miecudziński. Teraz
nadaliśmy priorytet udowodnieniu niewinności Katarzyny Czarneckiej. Jutro najpierw z nią porozmawiamy, ale to
już poza więziennymi murami, a potem
pierwszy na liście jest właśnie Miecudziński.
Stary: no
dobra. Jedźcie już do domu, macie wolny wieczór.
Wtorek, 11:30
Aśka i
Sebastian udali się do Katarzyny Czarneckiej. Kobieta zdecydowała się wrócić
do domu, w którym mieszkała wraz z mężem
– Arturem Czarneckim.
Katarzyna: a to państwo, dzień dobry. Wchodźcie.
Kobieta wpuściła ich od razu do środka. Kazała im iść do salonu, a sama wróciła po
kilku minutach z trzema kubkami herbaty.
Sebastian:
jak pani sobie radzi?
Katarzyna:
tak naprawdę to wróciłam tu jakieś pół godziny temu. Bardzo wam dziękuję. Za to, że we mnie uwierzyliście.
Sebastian:
największą zasługę to poniósł tutaj Robert Gabrys, funkcjonariusz, który
prowadził tamto śledztwo. Pani
Katarzyno, zanim ruszymy dalej ze śledztwem, mamy jeszcze kilka pytań. W trakcie śledztwa nie zdecydowała się pani
rzucać oskarżeń, czy coś się zmieniło po jedenastu latach?
Katarzyna:
jak tak sobie teraz pomyślę, to… nie, nie chcę rzucać oskarżeniami.
Aśka: pani
Katarzyno, proszę nam powiedzieć. Każda
wskazówka może być ważna.
Katarzyna: no to jedynie przychodzi mi do głowy
Krzysztof… Krzysztof Miecudziński.
Sebastian:
wraz z nim Artur prowadził chór dla
dzieci i młodzieży.
Katarzyna:
dokładnie. Artur chciał skończyć z tym
chórem i zająć się na poważnie muzyką. Miał w planach wydanie własnej płyty, bo
był też świetnym wokalistą, a także rozważał tworzenie muzyki filmowej.
Aśka: ale
nie było żadnej wzmianki w aktach o tym, że
Artur Czarnecki chciał zrezygnować z prowadzenia chóru.
Katarzyna:
miał mu powiedzieć na krótko przed tamtym zamachem, ale czy to zrobił, tego już
nie wiem.
Sebastian: dobrze, dziękujemy. To na razie wszystko.
Komisarze wyszli z domu
Czarneckich. Swoje kroki
skierowali do auta, jednak zanim do niego wsiedli, postanowili wymienić się
hipotezami.
Aśka: i co o
tym myślisz?
Sebastian:
właściwie skierowała nas tylko do Miecudzińskiego.
Aśka: w którego kierunku zamierzaliśmy ruszyć dalej
ze śledztwem.
Sebastian:
właśnie tak. To ruszamy teraz do domu
kultury.
Dwie godziny
później
Dom
kultury, w którym odbywają się próby chóru prowadzonego przez Krzysztofa
Miecudzińskiego.
Krzysztof: a państwo do kogo? Jeśli jesteście rodzicami jednego z dzieci,
to kończymy za 20 minut.
Aśka:
jesteśmy z policji. Joanna Czechowska i
Sebastian Wątroba. Pan się nazywa Krzysztof Miecudziński?
Krzysztof:
tak. Proszę poczekać te 20 minut.
Sebastian:
obawiam się, że to nie może poczekać. Tu chodzi o zabójstwo Artura
Czarneckiego.
Krzysztof:
rozumiem. Moi drodzy, kończymy teraz
zajęcia, te dwadzieścia minut odrobimy na kolejnych.
Wypowiadając
ostatnie słowa, odwrócił się w stronę
grupy.
Sebastian:
możemy porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu?
Krzysztof: mam
swój gabinet. Zaprowadzę was.
Po chwili
znajdowali się już w niedużym gabinecie mężczyzny, w którym nie wyróżniało się nic oprócz biurka, sofy, kilku krzeseł, czy paru segregatorów.
Aśka:
przychodzimy do pana w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego.
Krzysztof:
ale ta sprawa jest już dawno zamknięta. Winna siedzi w więzieniu, a ja sam muszę
teraz tu pracować.
Sebastian: Katarzyna
Czarnecka jest już na wolności. Śledztwo w sprawie zabójstwa zostało wznowione i wykazało, że
jest ona niewinna.
Krzysztof: a
co ja mam z tym wspólnego?
Aśka: w
tamtym śledztwie nie został pan jakoś
szczególnie przesłuchany.
Sprawdzono jedynie pana alibi, które jednak
można było podważyć. Nadal pan twierdzi, że spędzał pan z żoną
imieninowy wieczór?
Miecudziński
nic nie powiedział, tylko rzucił się w stronę okna, które otworzył, a po chwili
z niego zeskoczył. Komisarze ruszyli za nim. Rozpoczął się pościg.
Aśka: Do
wszystkich jednostek. Ścigamy czarnego
Forda o numerach KR 310KJ. Postawcie
blokady! Powtarzam, ścigamy czarnego Forda o numerach KR310KJ.
Postawcie blokady!
00:
zrozumiałam, stawiamy blokady na drogach.
15:40.
Pościg za Krzysztofem Miecudzińskim zakończył się fiaskiem. Komisarze wrócili na komendę.
Sebastian: Tomek, wszystkie patrole w mieście mają mieć
zdjęcie Krzysztofa Miecudzińskiego.
Dopilnuj tego.
Tomek: tak
zrobię.
Sebastian:
Kasia, ty będziesz prowadziła dyskretną
obserwację jego domu. Być może nie jest zbyt bystry i szybko się tam zjawi.
Kasia: oby
tak było. Idę działać.
W tej samej
chwili do biura wbiegła Justyna.
Aśka:
spokojnie Justynka, zdrowie jeszcze stracisz.
Justyna:
dostałam przed chwilą zgłoszenie na
Brunatną 10.
Aśka: to dom
Katarzyny Czarneckiej. Justyna, co się stało?
Justyna:
ktoś próbował ją zabić…
Ciąg dalszy nastąpi…