piątek, 28 czerwca 2013

Szokujący proceder II

11:10. Ania i Rafał oglądają w dalszym ciągu nagranie. Okazało się, że Marek Strzelczyk wysyła kobiety do obozów pracy.
Rafał: więc Strzelczyk nie tylko wysyłał te kobiety  poza granice kraju, ale też się tam nad nimi znęcał.
Ania: zobacz na to.  Wyciągnął pistolet i strzelił do tamtej kobiety.
Rafał: zwyrodnialec.
Ania: weź to wyłącz. Nie mogę już na to patrzeć.
Na nagraniu był właśnie przedstawiony gwałt zbiorowy. Jednym z gwałcicieli był ojciec zabitego dziecka.
Rafał: masz rację.  Musimy odwieźć do prokuratury nagranie, a przedtem aresztować Strzelczyka.
Ania: zróbmy to od razu. Bynajmniej, nie skrzywdzi już nikogo.
Rafał: ok.
11:45. Dom Marka Strzelczyka.
Ania: nie ma nikogo?
Rafał: podejrzane.
 Komisarze weszli do domu. Prawdopodobnie, nie było tam nikogo.  Ania i Rafał sądzili jednak, że mógł się gdzieś ukryć.  W jednym z pomieszczeń, Rafał znalazł dwóch związanych policjantów.
Rafał:    Darek, co jest?
policjant:  Strzelczyk wziął   Dawida na zakładnika i nas sterroryzował.
Rafał: a Dawid, gdzie jest?
policjant: leży  gdzieś w domu postrzelony. Chyba w brzuch dostał.
Rafał: cholera. Idę do Anki, może go znalazła.
 Poszedł na górę.  Ujrzał Ankę pochylającą się nad jednym z policjantów.
Rafał: wezwałaś karetkę?
Anka: tak. Powinni zaraz być.
12:10. Przed domem Marka Strzelczyka.
Ania: 00 dla W27.
00: zgłaszam się.
Ania: z domu przy ulicy Jaworskiego 18, uciekł Marek Strzelczyk. Wystaw za nim list gończy i każdy patrol ma mieć jego zdjęcie. Jak mnie zrozumiałeś?
00:  ale Marek Strzelczyk to ojciec tego zabitego  dziecka. Do tego szanowany biznesmen...
Ania: nic mnie to nie obchodzi!   Macie wystawić za nim ten pieprzony list gończy i każdy  patrol ma mieć jego fotkę. Zrozumiałeś?!
00: Przyjąłem.
14:20. Do komisarzy zgłosiła się pewna kobieta.
Kobieta: dzień dobry. Kto prowadzi sprawę tego Strzelczyka?
Rafał: my ją prowadzimy.
Kobieta: mam dla was istotne informacje.
Ania: słuchamy.
Kobieta: na wstępie się przedstawię. Nazywam się Karolina Okręglicka.  Zgłosiłam się do Marka Strzelczyka o pracę, bo oprócz  prowadzenia hotelu i inwestowaniem na giełdzie, zajmuje się też pośrednictwem pracy.  Głównie do Włoch. Oferował nam pracę jako barmanki, kelnerki, a na miejscu okazywało się, że   zawieźli nas do zwykłego burdelu. Byłyśmy wszystkie zmuszane do prostytucji wieczorami, a w dzień do różnych ciężkich prac. Codziennie byłyśmy gdzieś wywożone białym busem, a wieczorem  wracałyśmy do tego burdelu. Jak dziewczyny stawiały jakikolwiek opór, to Strzelczyk wraz z pomagierami je  bił. W kilku przypadkach zastrzelił. Jedna z dziewczyn nawet popełniła samobójstwo.
Rafał: a jak się ona nazywała?
Karolina:   Natalia  Krzyżyńska. Wiem tylko, że też była z Krakowa.
Ania: a potrafiłabyś wskazać to miejsce do którego byłyście zawsze w dzień wywożone?
Karolina: nie. Za każdym razem miałyśmy zawiązywane oczy.
17:30. Komisarze ustalili adres Natalii Krzyżyńskiej. Postanawiają porozmawiać z jej matką.
matka:  państwo w sprawie Natalii?  To dla mnie zbyt bolesny temat...
Ania: prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa dziecka Marka Strzelczyka.
matka: Strzelczyka? To ten skurwysyn. Pani wie co ja czuję w tej chwili?!  Moja córka została zgwałcona, 1500 kilometrów stąd, a potem przyszedł list z Włoch, że nie żyje! Dla mnie to jest rozgrzebywanie złych wspomnień.
Ania: a skąd pani wiedziała o gwałcie?
matka: tydzień po  tym jak dostałam ten list  z Włoch, przyszedł też list od Natalii.
Rafał: proszę mi wybaczyć to pytanie, ale muszę je zadać. Czy jest ktoś szczególny, z pani rodziny, kto  mógłby chcieć zemsty na Strzelczyku?
matka: szczególny, niech pomyślę... Andrzej Wojtalewski.  Ostatni chłopak Natalii. Odgrażał się, że  dopadnie tego skurwysyna. Pewnie  to zrobi w najbliższym czasie.
Ania: a wie pani, gdzie moglibyśmy znaleźć tego Andrzeja?
matka: niestety nie. Nie mam nawet adresu.
Ania: a możemy rozejrzeć się po pokoju Natalii? Może na coś natrafimy.
matka: proszę. Od roku tam nie sprzątałam.
 19:05. Komisarze, po przeszukaniu pokoju Natalii Krzyżyńskiej, jadą do domu Andrzeja Wojtalewskiego.
Ania: miejmy nadzieję, że  jeszcze go nie dopadł.
Rafał:  i tak już około 25 lat dostanie. Zabił dziecko.
Ania:  no właśnie...
00: 00 dla W27!
 Ania: zgłaszam się.
00:  Zlokalizowano  Strzelczyka. Jest on w jednej z fabryk na Suchockiego.
Ania: przyjęłam.
Rafał: a więc, zmiana planów.
19:40.  Opuszczona fabryka. To tu ukrywa się najprawdopodobniej Marek Strzelczyk.
Komisarze weszli do fabryki.  Po 10 minutach znaleźli jedną z pakamer, w której ukrywał się Strzelczyk. Był on związany, a nad nim pochylał się Andrzej Wojtalewski.  Magazyn był oklejony zdjęciami Natalii Krzyżyńskiej.
Wojtalewski: czekałem na zemstę, cały rok.
Marek: warto było??
Wojtalewski: nawet nie wiesz jak.  Jeszcze tylko nie wiem jak cię zapierdolę.  
Marek:  rób jak chcesz.  Mi już wszystko jedno.
Wojtalewski:  wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Będziesz zdychał, wpatrując się w zdjęcia Natalii.
Marek: no to na co czekasz?
Wojtalewski:   skoro tak prosisz o śmierć, to właściwie... Czemu nie?
Mówiąc to, wycelował w niego pistolet. Komisarze wkroczyli.
Ania: zostaw go!
 Wojtalewski przyłożył mężczyźnie pistolet do głowy.
Rafał: Andrzej, nie pogarszaj swojej sytuacji!
Wojtalewski: już i tak jest beznadziejna!
 Ania: Andrzej, zabiłeś już jego syna.  To wystarczy. Chcesz sobie do reszty życie spieprzyć? Wiem, że nie.  Zobacz, odkładam broń.
Wojtalewski: żywcem go nie dostaniecie!
Strzelił w kierunku Strzelczyka. Rafał w tym czasie również puścił strzał. Wojtalewski upadł na ziemię.
Ania: co ze Strzelczykiem?
Rafał:  jeszcze żyje. Dostał w plecy.
Ania: wzywam karetkę.
Wyrok:
Andrzej Wojtalewski  został zastrzelony podczas akcji.
Marek Strzelczyk został skazany na dożywocie.
Ludzie, którzy pomagali Markowi Strzelczykowi zostali złapani. Czekają w areszcie na proces.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

wtorek, 25 czerwca 2013

Szokujący proceder

                                    Piątek, 19:35
Ania: co Seba taki dziwny od  paru dni chodzi?
Rafał: nie wiem, ale  się dowiem.
Ania: myślisz, że ci powie?
Rafał: pewnie tak.
00: Do wszystkich jednostek.  Spod domu przy ulicy Jaworskiego 18, porwano  sześcioletniego chłopca.   Kto z was jest najbliżej?
Ania: W27. Bierzemy to.
20:25. Dom porwanego chłopca.
Marek:    a wy z policji jesteście?
Ania: tak. Komisarze Palka i Kopacz.
Marek: Marek Strzelczyk.  Ojciec  Antosia.
Ania: samotnie pan wychowuje syna?
Marek: tak. Żona zmarła w zeszłym roku na raka.
Ania:   jak doszło do porwania?
Marek:  miałem  z nim jechać do mojej mamy.  Powiedziałem mu, żeby wsiadał do auta, a sam poszedłem do domu, bo  komórkę zostawiłem.  Wróciłem do samochodu, to młodego już nie było.
Ania:  a co on miał na sobie ubrane dziś?
Marek:   długie czarne spodnie i krótką  zieloną bluzkę.
Rafał: założymy też na pana telefon komórkowy  podsłuch. To na wypadek gdyby porywacze zadzwonili.
Marek: dobrze.
Ania: jeszcze jedno pytanie, jak pan sądzi, kto mógłby stać za porwaniem Antosia?
Marek:  nie wiem. Staram się żyć w pozytywnych relacjach ze wszystkimi. Chociaż był taki ktoś, komu mogłoby zależeć na tym, żebym stracił syna..
Rafał: to znaczy?
Marek: moja była. Zostawiłem ją 7 lat temu, bo  Sabina zaszła w ciążę. Wybrałem odpowiedzialność.
Ania: a jak się ta była nazywa?
Marek:  Aleksandra Szreder.
Ania: Rafał, ja do niej pojadę, a ty zostań tu z ekipą.
Rafał: ok.
 21:15. Ania pojechała do domu Aleksandry Szreder.
Aleksandra: słucham?
Ania: dzień dobry, policja.
Aleksandra: proszę.
 Ania weszła do domu kobiety.
Aleksandra: w jakiej sprawie pani tu przyszła?
Ania: prowadzę śledztwo w sprawie porwania Antosia Strzelczyka.
Aleksandra: i ja jestem podejrzana o to przestępstwo, tak?
Ania: no, Marek Strzelczyk właśnie jako podejrzaną właśnie panią.
Aleksandra: bo go nachodziłam, tylko dlatego, że nadal go kocham? Sprawdź sobie może przeszłość Strzelczyka, a potem mnie podejrzewaj.  Śmieszna jesteś. Żegnam.
Zamknęła Ani drzwi przed nosem.
21:50. Ania wraca do  domu Marka Strzelczyka. Właśnie założono  tam podsłuch.
Ania:  porywacz się odezwał?
Rafał: jeszcze nie.
W tej samej chwili  rozległ się dzwonek do drzwi.  Strzelczyk poszedł otworzyć, ale ujrzał tylko  kopertę.  Zgodnie z prośbą Rafała, podniósł ją przez chusteczkę. Marek podał   ją mężczyźnie.
Ania: co tam jest?
Rafał: jakiś list.
Ania:  możesz przeczytać?
Rafał: Synalek żyje. Dostał tylko klapsa.   Odezwę się  jutro o 11:00. Czekaj na telefon, bo mogę też zadzwonić wcześniej.
                                     Sobota, 9:00
Komenda.
Ania: co tak późno?
Rafał: jak późno? Przecież jest 9:00?
Ania:  mieliśmy być już o 7:00, żeby akta uzupełnić.
Rafał: cholera, zupełnie zapomniałem. Biorę się do akt.
Ania: już nie musisz. Wypełniłam też twoje akta.
Rafał: dzięki.
Ania: jedna rzecz mi nie daje spokoju.
Rafał: to znaczy?
Ania:  wczoraj jak rozmawiałam z tą Aleksandrą Szreder, to  mówiła, żebyśmy sprawdzili przeszłość tego Strzelczyka.
Rafał: i co w związku z tym? Pewnie chciała ratować swoją dupę.
Ania: poprosiłam Tomka, żeby to sprawdził.
Rafał: jasne.
10:45. Dom Marka Strzelczyka.
Marek: zamknęliście Aleksandrę?
Ania: na razie nie mieliśmy podstaw.
Marek: a co jeśli to ona?
Ania: musimy mieć niezbite dowody na jej winę.
W tej samej chwili zadzwonił telefon. Kamil coś porobił w laptopie.
- Może pan odebrać.
Marek: Marek Strzelczyk, słucham?
Porywacz:  Mam twojego synalka. Pomęczy się jeszcze trochę.
Marek: tylko mu coś zrobisz, to ci nogi z dupy powyrywam!
Porywacz: grzeczniej!  Dzisiaj o 13:00, dostarczysz 300000 złotych. Wiem, że masz taką sumę na koncie.  Bądź na telefonie, bo będę dzwonił z instrukcjami. Żadnej policji.
Rozłączył się.
 Kamil: nie udało się.
Marek:  przez wasze opierdalanie się, nie udało się go zlokalizować!
Kamil: rozmowa  była za krótka.
Marek: zawsze tak mówicie!  Jeśli coś chcecie zdziałać, przez siedzenie na dupie, to  się nie dziwię, że ludzie was nienawidzą!
Ania: rozumiemy to, że jest pan zdenerwowany, ale proszę się uspokoić. Nerwy nigdy nie są dobrym doradcą.
Marek: co teraz zrobimy?
Ania: Wypłaci pan z banku te 300000 jak prosi.
13:00.  Marek Strzelczyk wypłacił pieniądze z banku.  Chwilę po tym dostał telefon od porywacza, który kazał mu stawić się do parku na Bliskiej. Przekazał mu też instrukcje.
Ania: słyszy nas pan?
Marek: słyszę.
Ania:  bez ekscesów włoży pan te pieniądze pod tamtą zieloną ławkę tak jak prosił.
Marek:  ktoś się zbliża.
Ania: proszę się oddalić.
Oddalił się.  Nieznajomy mężczyzna podjął pieniądze. Komisarze wkroczyli do akcji.  Ten na ich widok zaczął uciekać.
Ania: stój, bo strzelam!
 Mężczyzna dalej uciekał.
Ania: policja! Zatrzymaj się! Stój!
Strzeliła w powietrze. Mężczyzna się zatrzymał.
Rafał: do radiowozu z nim.
14:30. Trwa przesłuchanie zatrzymanego mężczyzny.
Ania: więc tylko wziąłeś tą kasę?
mężczyzna: no wziąłem. 300 tysięcy piechotą nie chodzi.
Rafał: to były pieniądze dla porywacza.  Przez pana nie możemy wykluczyć tego, że się zorientował.
mężczyzna: co ze mną teraz będzie?
Ania: nic.  Jest pan wolny, ale  pieniądze  zostają tutaj.
mężczyzna: ale ....
Ania: pieniądze zostają tutaj!
  16:00. Ania i Rafał wracają do domu Marka Strzelczyka.
Marek: wy nieudaczni partacze!   Wszystko potraficie spierdolić!
Rafał:  uspokój się.
Marek: nie mów mi co mam robić. Mój syn być może nawet i się wykrwawia, a wy nic do tej pory jakoś nie ustaliliście!
Tu miał rację.  Komisarze nie mieli praktycznie nic.
 Rozległ się telefon. Marek, po przyzwoleniu Kamila go odebrał.
- Strzelczyk, słucham?
-   Wezwałeś gliny! Dzieciak jest już martwy!
-  Proszę,  dostarczę ci te pieniądze.
- Teraz już nic od ciebie nie chcę.  Bachorowi możesz kupić trumnę.
Rozłączył się.
Kamil:  znowu się nie udało.
Rafał: jasna cholera.
                                         Niedziela, 7:20
Porywacz spełnił swoje groźby. W rzece znaleziono ciało dziecka.
Rafał: to jest Antoś.
Ania: dokładnie tak. Adam, jak zginął?
Adam: Uduszony, przedtem naprawdę brutalnie torturowany. Sprawca po śmierci  uderzał w ciało nożyczkami.
Ania: zwyrodnialec.
Rafał:  kiedy nastąpił zgon?
Adam: wczoraj około 17:00.
Ania: zaraz po tej ostatniej rozmowie. To moja wina, że on nie żyje.
 Wsiadła do samochodu. Rafał zrobił to samo. Przed nimi było najgorsze - powiadomić ojca o śmierci  jedynego dziecka.
 10:30. Po  powiadomieniu  ojca  o śmierci dziecka, komisarze przyjeżdżają na komendę.
Justyna:  dobrze, że jesteście....
Ania: masz coś dla nas, Justyna?
Justyna: wydaje mi się, że to może być ważne. Ktoś podrzucił do nas  płytkę  z  nagraniem. Nie oglądałam tego, tylko czekałam na was.
Ania: ok. Kiedy to przyszło?
Justyna: dzisiaj rano. Jakieś dwie godziny temu.
Ania wyciągnęła płytkę z koperty.  Płyta była podpisana.
Ania: Cała prawda o Marku Strzelczyku. Brzmi  to dosyć tajemniczo...
Ciąg dalszy nastąpi....

wtorek, 18 czerwca 2013

Zapowiedź śmierci II


                                                       Środa, 12:30
 Sebastian postanowił nic nie mówić Aśce o  wczorajszym telefonie. Potraktował to jako głupi żart, jednak mimo to, ciągle nie dawało mu to spokoju.
Aśka: co ty taki struty dziś? Żona śniadania do pracy nie zrobiła?
Sebastian: bardzo zabawne. Wstałem lewą nogą. Wystarczy?
Aśka: ty całe życie wstajesz lewą nogą...
Sebastian: Aśka, odwal się...
Justyna: jak ty się do niej odzywasz...
Aśka: Justyna, masz coś dla nas?
Justyna: tak.  Chłopcy znaleźli zwłoki kobiety w fortach niedaleko Siedmiu nieszczęść. Z rysopisu pasują do Doroty Rybarczyk.
Sebastian; świetnie..
13:20. Forty niedaleko klubu Siedem nieszczęść.
Aśka: to Dorota Rybarczyk.
Adam: to samo. Uduszona i przedtem zgwałcona. Śladów biologicznych sprawcy nie ma.
Adam:  Zgon nastąpił w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Aśka:  czyli zabił obie ofiary jednej nocy...
Sebastian: dokładnie. Gościu może szykować sobie nawet trzecią ofiarę...
Aśka: nie kracz lepiej.
15:30. Komenda.
Do komisariatu zgłosiła się młoda dziewczyna.
Dziewczyna: to państwo prowadzą sprawę  tych  dwóch zamordowanych kobiet?
Aśka: no tak.
Dziewczyna:  Aleksandra Wójtowicz.    Ja mam być następna.
Mówiąc to, wyciągnęła zieloną kopertę.
Aśka: podaj to.
Aleksandra podała jej kopertę.
Aśka: Zegar tyka, twój koniec nadchodzi.
Aleksandra: zaczynam się bać, bo Dorota i  Marta też dostawały te listy..
Aśka: znałyście się?
Aleksandra: byłyśmy przyjaciółkami.
Aśka: a jak sądzisz, dlaczego Dorota i Marta zginęły? Jaki ten ktoś miałby, twoim zdaniem motyw?
Aleksandra:  nie wiem, po prostu nie wiem.  Boję się o własne życie, a ty mnie o jakieś bzdury wypytujesz...
Aśka: rozumiem, że się boisz, ale to nie są bzdury, jak to odkreśliłaś, tylko poważna sprawa!
Aleksandra:  nie wiem dlaczego  ktoś miałby je zabijać...
Aśka:   byłaś w niedzielę w Siedmiu nieszczęściach?
Aleksandra: tak, w trójkę tam poszłyśmy. Marta i Dorota jakoś wcześnie poszły. Ja zostałam do końca imprezy.
Aśka: jeszcze jedno pytanie, kiedy dostałaś ten list?
Aleksandra: dzisiaj. Godzinę temu, znalazłam to w skrzynce.
Aśka: dobrze. Idź do domu, nasz kolega cię odwiezie.
  17:30. Aśka i Sebastian  podsumowują dotychczasowe wyniki śledztwa.
Aśka:  dwie ofiary. I mamy tez prawdopodobną  trzecią.
Sebastian: każda z tych dwóch ofiar dostawała list z groźbą śmierci na kilka dni przed śmiercią.
Aśka: i każda koperta miała inny kolor.
Sebastian: jakie tam były kolory? Czerwony, żółty i?
Aśka: zielony.
Sebastian: wiem!
Aśka: co?
Sebastian:  w tych kopertach może ukrywać się prawdopodobny motyw zabójstw.
Aśka: dobrze się czujesz?
Sebastian: już ci tłumaczę.  Czerwony, żółty i zielony, to kolory sygnalizacji świetlnej.
Aśka: no, ale co ma piernik do wiatraka?
Sebastian:   moim zdaniem , Dorota, Marta i Aleksandra być może spowodowały wypadek samochodowy.  Właśnie na światłach.
Aśka: tak, i mam do niej zadzwonić, żeby przyszła, bo mój partner z pracy Sebastian, ma przeczucie, tak?
Sebastian: wydaje mi się, że to może być najbardziej prawdopodobna hipoteza.    Poproszę nawet Tomka, żeby sprawdził wszystkie wypadki  w ciągu ostatniego roku na światłach.
Aśka: wiesz ile tego jest?
Sebastian: mam tę świadomość.
Aśka: na razie nie wzywajmy Aleksandry do nas. Poczekajmy aż Tomek te wypadki sprawdzi. A, prawie zapomniałam,  podstawiłam dwóch wolnych policjantów, żeby chronili ją 24  godziny na dobę.
Sebastian: jasne.
  20:10. Komenda.
Tomek: sprawdziłem Seba, te wypadki o które prosiłeś. Nie było wypadku, w którym udział brały trzy dziewczyny.
Aśka: czyli twoja hipoteza była błędna, Bondzie.
 W tej samej chwili  Seba dostał MMS'a. Seba dostał ucięte  w miejscu głowy, zdjęcie Aśki.   Przeczytał po cichu  wiadomość, która brzmiała dokładnie tak : To stanie się z panią komisarz, jeśli dalej myślisz, że żartuję.
Bagatelizował to. Podświadomie  wiedział, że źle robi.   Taki już po prostu był. Obrócił wszystko w żart. Jedna rzecz go tylko nurtowała.   Czemu akurat do niego przyszła ta wiadomość? Dlaczego rozmówca zadzwonił poprzedniego wieczoru,  akurat do niego?  Może on też  był w to w jakimś stopniu zamieszany? Może chodzi o któreś ze śledztw, które razem przeprowadzili? Seba postanowił odstawić te myśli w kąt, usunął MMS'a i odłożył telefon.
Aśka: coś ty taki zdenerwowany?
Sebastian: nieistotne. Zajmij się pracą.
                                              Czwartek, 11:05
Sebastian właśnie jechał ulicami miasta.  Na jednym z przystanków zauważył Aśkę, która na niego czekała. Zatrzymał się.  Kobieta wsiadła do jego samochodu.
Aśka: co się dzieje?  Przecież mamy dziś na 13:00.
Sebastian: zadzwoniła do mnie Aleksandra  Wójtowicz.   Bartek i Kamil pokazali jej  zapis z monitoringu i ona rozpoznała tego faceta, który wychodził za Martą i Dorotą.
Aśka: no, to już jest konkret.    Jedziemy.
11:30. Dom Aleksandry Wójtowicz.
 Komisarze wysiedli z auta.  Ujrzeli otwarty samochód   policjantów,  którzy mieli   pilnować Aleksandrę.  W środku nie było żadnego z nich.
Aśka: a ci co za numer teraz odwalają?
Sebastian: a skąd ja mam to wiedzieć?
 Nagle Aśka zauważyła leżącego jednego z policjantów. Podbiegła do niego.  Krwawił z brzucha. Prawdopodobnie został ugodzony nożem.
 Aśka: Patryk, co się dzieje?
 Patryk:   chwila nieuwagi.  Marek leży gdzieś tam w krzakach.
Aśka: Seba, zobacz co z Markiem i wezwij pogotowie!
 Sebastian: ok.
  Aśka:   kto to był?  To był ten facet z monitoringu?
Patryk: tak.   Zrobiliśmy we dwóch obchód dokładnie o 11:15.     Nagle, pojawił się on. Miał  chyba   czarne spodnie.
Aśka:  nic nie mów. Leż spokojnie. Gdzie Aleksandra?
Patryk:  nie wiem. Chyba ją zabrał.
 Po chwili pojawiło się pogotowie i zabrało rannych do szpitala.  Aśka i Seba weszli do domu kobiety.  Był on cały zdemolowany.  W jednym z pomieszczeń, znaleźli  pokrwawioną kartkę.
Sebastian: Szukajcie a znajdziecie.
Aśka:    bawi się z nami.
Sebastian: dokładnie.
 13:10. Klub, w  którym bawiły się dziewczyny.
  Aśka:  jest i nasz barman.
 Mężczyzna na widok komisarzy, próbował uciekać, ale Seba  go w porę złapał.
 Sebastian: dlaczego, za każdym razem, uciekasz na nasz widok? Aż tacy straszni jesteśmy?
  barman:   nie chciałem, żeby było na mnie.
Aśka: swoim zachowaniem, sprawiłeś, że  faktycznie pomyśleliśmy.
Sebastian przeszukał mu kieszenie. W jednej z nich znalazł   woreczek z kokainą.
Aśka: a to co? Sproszkowane tabletki przeciwbólowe? Po co ci to?
barman: gówno wam powiem.
Aśka: jak chcesz.  Pogadamy na komendzie.
14:50. Komenda. Aśka przesłuchuje   barmana klubu Siedem nieszczęść.
 Aśka:    handlowałeś tym cholerstwem?
 barman:     ta. Krucho z kasą było, to musiałem zarabiać jakoś na życie.
Aśka: powiem ci jedno. Artykuł 59 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii:  1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, udziela innej osobie środka odurzającego lub substancji psychotropowej, ułatwia użycie albo nakłania do użycia takiego środka lub substancji, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
barman:   skończ się bawić w prawnika, laluniu.
Aśka:  ale nie tylko dlatego tu jesteś. W niedzielę około 21:30,  Marta Kurasińska wyszła z klubu Siedem nieszczęść.  Następnego dnia rano została znaleziona martwa, a  kilka godzin po wyjściu Marty, z klubu wyszła inna dziewczyna. Dorota Rybarczyk, której także znaleziono zwłoki. Przypomnę ci, że wyszedłeś za tymi obiema dziewczynami.
barman: no w to już mnie nie wrobisz.
Aśka: jak nie ty, to kto?
barman:  macie wykadrowane zdjęcie tego faceta?
Aśka: mamy. Trzymaj.
 Mówiąc to, podała mu zdjęcie mężczyzny.
barman: kojarzę tego faceta. Stały bywalec klubu.
 Aśka: a wiesz jak się nazywa?
 barman: słyszałem kiedyś jego ksywę.  Kubot bodajże.
Aśka: dostarczałeś mu narkotyków?
barman: nie.
Aśka:  zadzwonisz do niego i umówisz się na spotkanie.
barman: nie zrobię tego.
Aśka: jak chcesz.  Gdybyś z nami dalej współpracował, dostałbyś mniejszy wyrok. Twój wybór. Rysiek, wyprowadź go.
Przed wypowiedzeniem ostatniego zdania, otworzyła drzwi. Policjant wyprowadził mężczyznę.
Sebastian: powiedziałem już Tomkowi, żeby zobaczył czy mamy w bazie kolesia o ksywie Kubot.
Aśka: wątpię w to szczerze mówiąc, ale będziemy do przodu przynajmniej.
 Ich rozmowę, przerwał Tomek.
Tomek:  ładnie to tak o mnie gadać, prawda?  Chodźcie do biura asystentów.
Ruszyli do wspomnianego wcześniej biura. Okazało się, że mieli już sprawcę w bazie.
Aśka:  Wiktor  Kuszalski. 25 lat. Karany za rozboje.
Tomek:  ale to i tak nie wszystko. Kuszalski,  Wójtowicz, Rybarczyk i Kurasińska znali się wcześniej. Chodzili do jednej klasy.
 Sebastian: Tomek,  ustal nam jeszcze  miejsce jego aktualnego pobytu.
Tomek:  ok.
 Po 10 minutach wrócił. Miał już adres w którym przebywał Kuszalski.
Sebastian: Grzegorczyka 69. Dzięki Tomek, jedziesz z nami. Weź też Justynę.
 Tomek: ok.
 16:00. Dom  Wiktora Kuszalskiego.
Aśka, Sebastian, Tomek i Justyna weszli do domu Kuszalskiego.  Podzielili się na dwa zespoły. Sebastian i Justyna wkroczyli od tyłu, zaś  Aśka z Tomkiem- wiadomo - od frontu. Usłyszeli głosy dobiegające z piwnicy. Aśka z Tomkiem, zakradli się tam. Byli już gotowi do akcji.
Kuszalski: nie próbuj mi wmawiać, że to była tylko niewinna zabawa!!
Aleksandra: Wiktor, proszę, przestań!
Kuszalski:   też was prosiłem, żebyście przestały.  Musiałem znosić cztery lata upokorzeń!
Aleksandra:  Martę i Dorotę też zabiłeś..
Kuszalski: owszem.   Z tobą za chwilę zrobię to samo, tylko tym razem cię zastrzelę. Szybsza śmierć.
Aleksandra: Wiktor, nie rób tego, zastanów się, człowieku...
 Kuszalski: za późno.
Kuszalski przyłożył jej broń do głowy. Aśka i  Tomek wkroczyli.
Tomek:  Kuszalski, zostaw ją!
Kuszalski: zabiję ją, rzucajcie broń!
Aśka:  Wiktor, nie jesteś głupim facetem,  odłóż to.  Proszę.
Kuszalski: prosić, to ty sobie możesz.  Rzućcie broń i na kolana!
 Aśka zobaczyła stojących za Wiktorem Sebastiana z Justyną.  Rzuciła broń. Tomek zrobił to samo.
Kuszalski: na słuch wam padło? Na kolana, inaczej ją rozwalę!
 W tej samej chwili Sebastian go ogłuszył swoją bronią.  Wiktor wypuścił z uścisku Aleksandrę.
Sebastian: ja ci dam na kolana, świrze pieprzony!
Aśka:   wszystko w porządku? Zrobił ci coś?
 Aleksandra:  nie zdążył, chociaż było blisko.
Aśka: Seba, Tomek. Zabierzcie go,  ona cała dygocze.
Tomek skuł mężczyznę i wyprowadził. Po  chwili wrócił, a sprawcę wziął radiowóz, który  wezwali  przed wejściem do domu.
Sebastian: ok. To co,  potem udajemy się  na kawę?
Aśka: jasne,  Justyna, Tomek, idziecie z nami?
Justyna: w sumie to raporty, ale niech stary sam je sobie raz powypełnia...
Wyrok:
Wiktor Kuszalski za podwójne zabójstwo, groźby karalne  porwanie i usiłowanie trzeciego zabójstwa został skazany na dożywocie.
 Dariusz Kwietniewski  za  handel narkotykami został skazany na 5 lat pozbawienia wolności.
Groźby, które otrzymywał Sebastian, pod adresem Aśki nie miały nic wspólnego z tym śledztwem.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

wtorek, 11 czerwca 2013

Zapowiedź śmierci

                                  Poniedziałek, 7:15
Aśka:  Koleś do ciebie ledwie podszedł, a ty go obezwładniłeś.  Nie mam już słów na ciebie.
 Sebastian: książek nie czytasz, to i słownictwo ubogie. Jakbyś raczyła wcześniej zauważyć, to  on startował do mnie z łapami. Obrona konieczna.
Aśka: powiedz to tylko staremu...
Sebastian: powiem. Ty, Aśka, zobacz.  Co ten patrol tam wyprawia?
Aśka: wygląda na to, że mamy nową sprawę.
Komisarze wysiedli z auta i podeszli do stojącego nieopodal policjanta.
policjant:   dobrze, że jesteście. Właśnie mieliśmy was wzywać. Ofiarą jest Marta   Kurasińska, 25  lat.
Aśka: kto ją znalazł?
policjant: patrol policji. Szukali  zaginionego dziecka. Przypadkiem się na nią natknęli.
Sebastian: ok, to my idziemy do Adama.
                              *****
Adam: no witajcie.
Sebastian: co mamy?
Adam: Uduszona  gołymi rękami, przedtem została zgwałcona, ale żadnych śladów biologicznych sprawcy nie dostrzegłem.
Aśka: czyli najprawdopodobniej  użył prezerwatywy. Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam:  około 22:00.   Być może wracała do domu.
9:40. Aśka i Sebastian pojechali do domu rodziców Marty Kurasińskiej.
matka:    powiecie mi wreszcie o co chodzi?
Sebastian: pani córką jest Marta Kurasińska?
matka: no tak.
Aśka: niestety mamy złą wiadomość. Marta nie żyje. Została zamordowana.
matka:  kiedy ją znaleźliście?
Sebastian:  niecałe trzy godziny temu.  Jak pani sądzi, kto mógłby stać za zabójstwem Marty?
matka: nie wiem. To była taka wspaniała dziewczyna. Zawsze wszystkim pomagała, nad każdym się litowała, ale jakiś zwyrodnialec, dla niej nie miał już litości.
14:40. Komenda
Aśka: miejmy nadzieję, że szybko pójdzie nam to śledztwo.
Sebastian: też nie mogę doczekać się urlopu, ale weź już skończ narzekać.
Do biura weszła Justyna.
Justyna:  ustaliłam, że zamordowana godzinę przed zabójstwem wyszła z klubu  Siedem nieszczęść.
Aśka:  jaka złowróżbna nazwa..
Sebastian:   nie przesadzaj. Dobra, dzięki Justyna.
16:15. Klub, w którym bawiła się zamordowana dziewczyna.
barman: zamknięte jeszcze. O 21:00 tu się zaczyna życie.
Aśka: dla nas zawsze jest otwarte. Policja.
Mężczyzna rzucił się do ucieczki.  Wyszedł tylnym wyjściem i zamknął drzwi na klucz. Seba otworzył je wytrychem, który miał w kieszeni i kontynuował wraz z Aśką pościg za uciekinierem.
Sebastian: stój! Zatrzymaj się!
Barman jednak dalej uciekał. Zatrzymał się dopiero, gdy Aśka strzeliła w powietrze.
Aśka: chcieliśmy tylko pogadać.
Barman: no to gadajcie..
Sebastian: wczoraj, późnym wieczorem, znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Bawiła się ona w klubie, w którym pracujesz. Kojarzysz ją?
Mówiąc to, pokazał mu zdjęcie zamordowanej.
Barman:  akurat ona mi utkwiła. Była strasznie wyzywająco ubrana. Flirtowała praktycznie z każdym.
Aśka: a co robiłeś  wczoraj około 22:00?
Barman: siedziałem w barze. Możecie sobie sprawdzić na monitoringu.
Aśka: żebyś wiedział, że sprawdzimy.
18:30. Aśka i Sebastian przeglądają zapis z kamer.
Aśka: czyli wygląda to tak jak ten barman mówił.
Sebastian: dokładnie.  Nasza ofiara  flirtowała z jakimiś przypadkowymi  facetami.  Zobacz, jednemu z nich to się nie spodobało.
Aśka: no widzę właśnie. Uderzył Martę w twarz , a  potem rzucił się na tamtego gościa. Musimy pokazać to nagranie  matce ofiary.
Sebastian: jasne.
19:15. Dom Kurasińskich.
matka:   to znowu państwo?
Aśka: tak.  Mamy nowy trop.
matka: proszę, wejdźcie do salonu.
 Kobieta weszła już do wspomnianego pomieszczenia. Aśka miała też tam właśnie wchodzić, ale Seba ją zatrzymał.
Sebastian: Aśka,  ja się rozejrzę po pokoju Marty  w międzyczasie.
Aśka: ok.
                            *****
matka: wyjaśni mi pani w końcu, w jakim celu tu przyszliście?
Aśka:   jak już wcześniej wspomniałam, w sprawie pojawił się nowy trop. Zna pani tego mężczyznę?
Dosłownie sekundę później, postawiła matce przed nosem zdjęcie  mężczyzny, który uderzył   Martę w twarz.
matka: tak. To jest aktualny chłopak Marty.  Wojciech Lipczyński.
Aśka:  zna pani jego adres?
matka: Różana 14, ale nie wiem, czy to aktualny.
 20:00.  Komenda.
Aśka:  szanowny detektyw  coś ustalił?
Sebastian: znalazłem  pełno zdjęć Marty i ten list. Wszystko w czerwonej kopercie.
Aśka: czytaj.
Sebastian: Szykuj się do pogrzebu.
Aśka:   kiedy to  wysłano?
Sebastian: tu jest data na tym liście. Pierwszy raz się spotykam z datą przy groźbie.  
Aśka: ja też.  18   maja.   Tydzień przed zabójstwem.
                      Wtorek, 8:25
  Aśka i Sebastian pojechali do domu Wojciecha Lipczyńskiego.
Sebastian: Wojciech Lipczyński?
Wojciech ta..
Aśka: jesteśmy z policji. Prowadzimy śledztwo w sprawie  śmierci Marty Kurasińskiej.
Wojciech: to ona nie żyje?
Aśka: nie żyje.   Co robiłeś w niedzielę wieczorem?
Wojciech: no byłem w Siedmiu nieszczęściach.
Aśka:  widzieliśmy jak uderzyłeś przy wszystkich w twarz Martę, a godzinę później ona już nie żyła.
Wojciech: i myślicie, że ja to zrobiłem?
Aśka: uderzyłeś ją w twarz przy wszystkich.
Wojciech: tak, a potem wyszedłem za nią , zabiłem i zgwałciłem. Śmieszni jesteście.
Sebastian: skąd wiesz, że została zgwałcona?
Wojciech: jakbyś komisarzu nie zauważył, od wczoraj media tylko o tym trąbią.
Sebastian: a jakbyś ty nie zauważył, to jesteś ostatnią osobą, która widziała Martę żywą.
Wojciech:  to już wszystko?
Aśka: tak. Nie wyjeżdżaj z miasta.
10:40. Komenda.
Aśka:  a co to za blondyna się kręciła po komendzie?
Sebastian: Justyna. Przefarbowała się na blond. Widzisz, także nie jesteś sama.
Aśka: zdecydowanie lepiej wygląda. Tamta fryzura tylko ją postarzała.
Sebastian:  za to ty wyglądasz jak czarownica...
 Ich wymianę zdań przerwał Tomek, który wszedł do ich biura.
Tomek: dobrze, że jesteście. Dostaliśmy zgłoszenie kolejnego zaginięcia.
Aśka: że co?!
Tomek: macie udać się na Sulczyńskiego 18. Zaginiona to niejaka Dorota Rybarczyk.
Sebastian: Sulczyńskiego? To niedaleko Siedmiu nieszczęść...
11:40. Dom zaginionej dziewczyny.
matka: Dorota od niedzieli nie wróciła na noc do domu. Wiem, że bawiła się w Siedmiu nieszczęściach.
Aśka: znowu klub. Moglibyśmy zobaczyć pokój Doroty?
matka: oczywiście.   Na drugim piętrze jest.
Komisarze udali się do pokoju Doroty. Długo nie mogli nic znaleźć.
Aśka: masz coś?
Sebastian:  nic a nic.  Pedantka.
Aśka:  chyba jednak nie do końca. Zobacz na to.
Wypowiedziawszy ostatnie zdanie, wyciągnęła  żółtą kopertę. Otworzyła ją. Było tam pełno zdjęć Doroty i list. Aśka podała go Sebie.
Sebastian:   Odliczaj dni do śmierci....
Aśka: kolejna data. 20 maja.
Sebastian:   dostarczone 5 dni temu.  2 dni później  niż poprzednio.
Aśka: matka wspomniała, że w niedzielę, Dorota bawiła się w Siedmiu nieszczęściach. Mamy nadal zapis z monitoringu?
Sebastian: mamy.
15:40. Komenda.
Aśka i Seba znowu przeglądają zapis z kamer.
Sebastian:  jedna rzecz mi nie gra w tym wszystkim.
Aśka: to znaczy?
Sebastian:  21:30. Marta wychodzi z klubu.   Chwilę później wyszedł za nią ten facet po lewej.  Po 40 minutach wrócił, ale nasza ofiara już nie.  2:30. Dorota  właśnie wyszła z klubu, a kto za nią wyszedł?
Aśka: ten sam gość.
Sebastian: dokładnie.   To prawdopodobnie musi być nasz sprawca.
Aśka: no, ale przez ani ułamek sekundy, nie widać jego twarzy.
Sebastian: no i to nam trochę też utrudnia śledztwo..
19:30.  Komisarze wychodzą z komendy.
Aśka:   podsumowując dotychczasowe ustalenia,    gościu datuje swoje groźby.
Sebastian: no tak.  Zostawia je jeszcze w kolorowych kopertach..
Aśka:  a przedtem upatruje sobie ofiarę w klubie Siedem nieszczęść. Ewidentnie to ktoś stamtąd.
Sebastian: dokładnie. Będziemy musieli jeszcze raz tam podjechać.
Aśka: ale to już jutro. Padam po dzisiejszym dniu. Trzymaj się.
Sebastian:   podwieźć cię?
Aśka: dam sobie radę.   Pa.
Sebastian:  pa.
Aśka ruszyła  w kierunku swojego domu. Seba wsiadł właśnie do samochodu.  Nim zdążył odpalić silnik, otrzymał telefon. Rozmówca dzwonił z zastrzeżonego numeru. Odebrał.
- Słucham?
-  Czy rozmawiam z komisarzem Sebastianem z W27?
- Tak, przy telefonie.
- Uważaj lepiej na swoją partnerkę. Długo ona już nie pożyje....
 Ciąg dalszy nastąpi...