czwartek, 18 sierpnia 2016

Prosto do śmierci bram

                                                         Środa, 23:30

 Kilkanaście minut temu  wpłynęło zgłoszenie zabójstwa. Ania i Rafał  właśnie dojechali na miejsce zdarzenia.
Rafał: cześć.
policjant: cześć Ania, cześć Rafał. Ofiara to  Wiesław Pudel,  48 lat.
Rafał: kto  go znalazł?
policjant: żona, ale pogadacie z nią jutro. Jest w zbyt wielkim szoku.
 Ania: Adaśko dokonuje już oględzin?
policjant: tak, ale od razu wam mówię, że to jest masakra.
                                ****
patolog Adam Kulica dokonał właśnie wstępnych oględzin zwłok.
Adam: cześć. Naliczyłem 13 ran postrzałowych.
Ania: właściwie wszystkie w obrębie tułowia.  Ale zaraz, a ten postrzał w kolano?
Adam: mógł to być  pierwszy strzał, tak przypuszczam. Zgon nastąpił około 16:00.
Ania: chata na totalnym odludziu, sąsiadów właściwie brak. Idealne miejsce aby cicho kogoś zaciukać.
Rafał: żeby zaraz ciebie nie zaciukali.  Mariusz, mamy jakieś ślady?
 Mariusz: mamy pistolet, z którego strzelano.  Broń nie była zarejestrowana.
Rafał: no tak. Tylko Ania zabiłaby kogoś z zarejestrowanej broni.
Ania: oczywiście. Ciebie bez mrugnięcia okiem.
Adam: postaram się, ale  Aśka z Sebastianem ostatnio mi co chwilę trupów dostarczają, a Jarek Krauss na zwolnieniu lekarskim.
                           Czwartek, 9:05
Ania: cześć.  Wracam od chłopaków.
Rafał: Anka, ty masz męża!
Ania: oj Rafał, nigdy nie zmądrzejesz. Wiesz, że Wiesław Pudel był znachorem?
Rafał: no to ładnie.  Konowały za pięć złotych.
Ania: najgorsze jest to, że pacjenci zawsze są pod ich wielkim wpływem.
Rafał: dokładnie. W związku z takim obrotem spraw, trzeba będzie   znaleźć jakiś jego notes. Na pewno zapisywał spotkania z pacjentami.
Ania:  już go dostałam od chłopaków.   Rafał, tu jest ponad 100 nazwisk. Chłopaki już je sprawdzają.
 Rafał:    a my co? Może jakieś śniadanko?
Ania: tyle, że twoje ''śniadanko'' zawsze odbywa się w palarni.
Rafał: każdy polak po jedzeniu, marzy tylko o paleniu...
                   Dwie godziny później.
Komisariat. Biuro komisarzy.
 Justyna: cześć Rafał. Ania w kuchni?
Rafał: tak, jak zwykle  oblała sobie spodnie kawą.
Justyna: dobra.  Słuchaj,  ten wasz zamordowany, jak wiecie był znachorem.
Rafał: no tak.
Justyna:   obdzwoniłyśmy z chłopakami  wszystkie osoby z listy. Rafał, cztery osoby z niej nie żyją.
Rafał:  powiedz mi, czemu mnie to nie dziwi?
Ania: Rafał, podzielimy się. Ty sprawdzisz Kostrzewskich i Jaworowskich, a ja wezmę na siebie  Kryżów i  Króli.
 Rafał: jak chcesz. Pamiętaj, że musimy jeszcze pogadać z żoną Pudla.
Ania:  to najwcześniej jutro. Jest w takim szoku, że nawet Iga ledwo może się z nią dogadać.
Rafał: dobra, zaczynajmy.   Teraz to ty się na wille wyprowadziłaś.
Ania: w przyrodzie równowaga musi być zachowana, mój drogi.
  15:40. Dom Jaworowskich.
Rafał: dzień dobry,  jestem z policji. Mogę zająć państwu chwilę?
Irena: a o co chodzi?
Rafał: pani Irena Jaworowska?
Irena: tak. Dowiem się, o co chodzi?
Rafał: oczywiście. Rafał Kopacz, policja kryminalna. Prowadzę śledztwo w sprawie śmierci Wiesława Pudla, mogę wejść?
Irena: proszę.
 Wpuściła go do środka. Chwilę później znajdowali się już w salonie. Kobieta podała Rafałowi fotografię swojej zmarłej córki.
Irena: to jest  Adusia,  teraz miałaby 26 lat. Rozumie pan, 26 lat. Miała   raka. Tyle ją prosiłam, żeby poszła do lekarza, a ona wolała jakimś Pudlom ufać...
Rafał:   bardzo mi przykro z powodu tego, co panią spotkało.  Kiedy zmarła Ada?
 Irena:   w lipcu zeszłego roku.
Rafał: a co pani robiła wczoraj około 16?
Irena: byłam w pracy.  Pracuję w pizzerii Bazylia.
Rafał: jadłem kiedyś u państwa.  Niestety muszę sprawdzić pani alibi. Takie mamy procedury.
Irena: jestem podejrzewana?
Rafał:  nie, ale faktem jest jednak to, że miała pani motyw.
17:10. Komenda.
 Ania: panicz coś ustalił?
 Rafał: nie mam nic konkretnego.  Wszyscy jednak plują jadem na naszą ofiarę.
Ania:  nic dziwnego.
Rafał: no tak.    Drugi dzień śledztwa,a nic nie mamy.
Ania: może wyjść z tego długie śledztwo. Dopiero żona Pudla nas jutro może z czymś ruszy.
 Rafał: być może.  To co, kino?
Ania:  nie dzisiaj. Obiecałam wieczór synom. Już niedługo zapomną jak wygląda mamusia.
Rafał: myślałem, że już zapomnieli...
Ania: Rafał!
                     Piątek, 10:45
Na komendę stawiła się żona ofiary.
Krystyna: przepraszam, że dopiero teraz.
Ania: nie ma problemu. Wiedzieliśmy przecież w jakim pani jest stanie.
Krystyna: ale ja nie wiem w czym wam mogłabym pomóc. Nie widziałam nikogo.
Ania: wiemy, że pani mąż był znachorem. Czterech jego pacjentów umarło w wyniku ciężkiej choroby, jednak wiele wskazuje na to, że ich rodziny nie mają nic wspólnego z tym zabójstwem. Mogłaby nam pani powiedzieć, gdzie mamy szukać dalej?  Dodam tylko, że do pani męża strzelano  13 razy.
Krystyna: niestety wam nie pomogę. Nie mam żadnego pomysłu. Przepraszam, ale źle się czuję. Mogę już iść?
Ania: tak, oczywiście.
Krystyna Pudel wyszła z biura i skierowała swoje kroki do wyjścia z budynku. Rafał i Ania pozostali w biurze.
Ania: zauważyłeś jaka dziwna była?
 Rafał: no tak.   Ewidentnie coś wie. Zobaczę, którym autem przyjechała.
 Wyjrzał przez okno. Krystyna poruszała się starym, czerwonym Fiatem Seicento, który był otwierany na kluczyk. Właśnie miała  otworzyć  drzwi, jednak podjechało czarne BMW, z którego ktoś oddał w jej kierunku pięć strzałów. Dosłownie dwie minuty później, komisarze byli już na parkingu, jednak nikogo już nie było...
                                                                Ciąg dalszy nastąpi...