środa, 16 marca 2016

Prośba znikąd

                                                  Piątek, 20:15

Ten sam dzień. Od zakończenia  śledztwa Aśki i Sebastiana minęło kilka godzin. Oboje dostali  wolny weekend.  W biurze są teraz Ania z Rafałem.
 Ania: niezłego świra Aśka z Sebą mieli.
Rafał: no.  Aśce, to w szczególności nerwy zszargał. Powiedz mi, jak Seba?
Ania: nic mu się nie stało prócz tej złamanej ręki i kilku siniaków.
Rafał:  a 10 osób przez  tego psychola,  gryzie glebę.
Ania: zaraz ty będziesz ją gryzł. Miałeś mi kawę zrobić.
 Rafał: teraz twoja kolej.
Ania: dobra, rzut monetą.  Orzeł czy reszka?
Rafał: biorę reszkę.
Ania: orzeł.  Rób tą kawę.
Rafał: nawet nie rzuciłaś.
Ania: przyzwyczajaj się.
 W  tej samej chwili do ich biura weszła kobieta.
kobieta: dzień dobry. Państwo z policji?
Rafał: no chyba tak...
kobieta: zdenerwowana jestem.   Izabela Majerowicz.  Godzinę temu skończyłam pracę. Pracuję w  sklepie odzieżowym.
Ania:  a co się stało?
Izabela:  około 16:00 wpadł do  sklepu taki zakapturzony facet, nawet jego twarzy dobrze nie zobaczyłam, bo  przewiązał na niej jakąś chustę.  Powiedział tylko, że zwraca  kurtkę, bo okazała się być za mała. Tyle, go widziałam.
Rafał: ale coś chyba musi być na rzeczy, skoro przychodzi pani do nas?
Izabela: tak,  w kieszeni tej kurtki znalazłam ten liścik.
Podała go Ance, która odczytała jego treść.
Ania :   nazywam się   Klaudia  Brzeska mam 19 lat, jestem więziona, potrzebuję pomo !
Rafał: sądzę, że nie zdążyła dokończyć tego listu. Być może ten ktoś, kto ją więzi,  wrócił do pomieszczenia, w którym była,  a ona postawiła wykrzyknik i szybko do kurtki ten liścik wrzuciła. Mogło tak chyba być, prawda?
Ania:  być może i tak.  Pani Izabelo, na pewno nic pani nie widziała?
 Izabela: nic, a nic.  Wiem tylko, że to  był facet.  Nie wiem nic więcej, proszę mnie nie męczyć.
Ania: dobrze. Tu ma pani do nas wizytówkę, tu na górze jest numer do mnie, na dole, do mojego kolegi.  Proszę zadzwonić, gdyby pani sobie coś przypomniała, bądź gdyby ten ktoś wrócił.
Izabela: oczywiście, tak zrobię. Do widzenia.
Ania: do widzenia.  Ty, Rafał, w środkowej kieszeni jest też łańcuszek, są inicjały KB.
Rafał:  to jesteśmy trochę do przodu chociaż...
                        Sobota, 7:30
Po  naprawie sprzętu, komisarze przeglądają bazę zaginionych.
Ania: mamy cztery Klaudie Brzeskie,   ale bazując na wieku, pasują nam dwie. Obie mieszkają w różnych częściach miasta.
Rafał: jaki był rozmiar tej kurtki?
Ania : S.
Rafał: czekaj, zrobię jeszcze zdjęcia tego łańcuszka, ty go weźmiesz.
Ania: no dobra, jak chcesz.
Rafał: dobra, zrobimy tak. Ty pojedziesz na Korfantego 11A/6 , a ja na  Kwadratową 39.
Ania: no tak, do nieciekawej dzielnicy wysyłasz zawsze mnie, a siebie to na wille prowadzisz...
Rafał: przyzwyczajaj się.
9:10. Ania  sprawdza jeden z adresów, w którym mogą mieszkać rodzice uwięzionej  dziewczyny.
dresiarz: a ty tu czego?
Ania: nie wiecie, gdzie jest blok numer 11?
dresiarz: może i wiem, a może nie wiem...
Na to drugi z nich wyciągnął nóż i powoli zbliżał się  w kierunku Anki. Zorientował się bowiem, że  jest policjantką.
Ania: rzuć ten nóż ! [ strzeliła w powietrze] Następna kula  będzie dla ciebie!
Rzucił nóż.
Ania: grzeczny chłopiec. Klękaj,  a ty go skuj.
 Policjantka rzuciła w kierunku drugiego kajdanki.
Ania: a wiecie co? Puszczę was wolno, jak powiecie,  gdzie jest blok  numer jedenaście.
dresiarz:  prosto potem w lewo,   trzeba przejść między blokami  i po lewej on tam będzie.
Ania: dzięki.  A tobie dzisiaj daruję, tylko nie paraduj z tym nożem po mieście, bo zrobisz w końcu krzywdę swojemu życiorysowi.
dresiarz 2: rozkuj mnie.
  Po 10 minutach Ania była już pod odpowiednim blokiem. Pewnym krokiem weszła do budynku i szybko znalazła odpowiednie mieszkanie. Zadzwoniła tam, ale  nikt jej nie otwierał...
                             W tym samym czasie.
Rafał: dzień dobry, jestem z policji. Pani Brzeska?
 Brzeska: tak. A  w jakiej sprawie pan przyszedł?
Rafał:  mogę wejść do środka? Tam wszystko wyjaśnię.
Brzeska: tak będzie lepiej. Jeszcze ktoś coś usłyszy i plotkarstwo gotowe. Zapraszam.
Wszedł do środka. Usiedli w salonie.
 Rafał: przychodzę do pani  w dosyć delikatnej sprawie.  Wczoraj wieczorem przyszła do nas ekspedientka ze sklepu odzieżowego i  powiedziała nam, że znalazła w zwróconej odzieży liścik,  którego treść mam na tym  zdjęciu. Proszę powiedzieć, czy to jest pismo Klaudii?
  Rafał pokazał jej zdjęcie liściku.
Brzeska:   to jest pismo mojej córki. Czyli to może oznaczać, że ona żyje?
Rafał: wszystko na to wskazuje. Klaudia zaginęła dwa  miesiące temu, prawda?
Brzeska: no tak.
Rafał:  w tej kurtce znaleźliśmy jeszcze łańcuszek z inicjałem KB. Przypomina pani sobie, aby córka miała takowy?
 Pokazał jej teraz zdjęcie łańcuszka.
Brzeska: tak, na 100% należy on do Klaudii.
 Rafał: a niech pani sobie jeszcze przypomni, kto mógłby stać za jej zaginięciem?
Brzeska:  jej chłopak.  Głupszy niż ustawa przewiduje.
Rafał: a jak się on nazywa?
Brzeska: Jeremiasz Matysek.
12:40. Po zgarnięciu Ani z ulicy Korfantego, Rafał wraz z nią dojeżdża pod dom, w którym mieszka były chłopak zaginionej dziewczyny.
Ania:  policja.
Rafał: Jeremiasz Matysek? Mamy do pogadania kolego.
 Mężczyzna pchnął tylko Rafała na Anię, która  nie spodziewała się tego i przewróciła się na ziemię  razem z komisarzem. Natomiast Matysek kontynuował ucieczkę.  Komisarze szybko wstali z ziemi i ruszyli za nim w pogoń. Szybko dystans między nimi się zmniejszył. Niestety, uciekając, Matysek popełnił błąd.   Skręcił w ślepą uliczkę.
Rafał: łapy na kark! Gleba! Łapy na kark, powiedziałem!
Ania: szerzej te nogi. Rafał, łap! Zrewanżujesz mu się.
 Policjantowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Skuł mężczyznę.
Ania: radiowóz zaraz będzie.
10 minut później przyjechał wspomniany radiowóz. Jeremiasz Matysek został zatrzymany. Komisarze także mieli odjechać, jednak zadzwonił telefon Ani.
- Halo, dzień dobry pani Izo. Przypomniała pani sobie coś?
- tak.  On tu wrócił.  Wyszłam na zaplecze.  Podjedzie pani szybko do mojego sklepu?
- Oczywiście, zaraz będziemy.
- Dziękuję.... zostaw! Zostaw mnieeee!
 W tej samej chwili połączenie zostało przerwane. Komisarze wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku sklepu odzieżowego Izabeli Majerowicz.
13:30. Sklep odzieżowy.
Komisarze weszli przed sekundą do  sklepu. Ujrzeli  w nim leżącą    obok zaplecza  kobietę. Była to Izabela. Rafał sprawdził puls.
Ania: Rafał, i co? Żyje?
Jednak Rafał nie zdążył odpowiedzieć na jej pytanie, bowiem  w tej samej chwili zauważył mężczyznę, który ukryty między manekinami,  próbował uciec ze sklepu.
Rafał: Stój!
                                         Ciąg dalszy nastąpi...