czwartek, 25 lutego 2016

Milczenie na sprzedaż II

17:10. Okolice chatki, o której mówił szantażysta.
Aśka: według GPS'a masz jechać w lewo.
Sebastian: i może jeszcze wjechać w drzewo... Aśka, zastanów się, gdzie ja mam skręcić? Przez pola mam jechać?
Aśka:  sorry, w prawo miałeś jechać.
Sebastian: oj wy kobiety, zawsze mylicie kierunki... Więcej nie dam ci prowadzić auta.
Aśka:  to chyba tutaj.
Sebastian: niezła zmiana tematu...
Aśka: tu jest jakieś auto.
Sebastian: to wygląda na to, że mamy jakiegoś poszukiwacza skarbów.
Aśka: najwidoczniej.  Wchodzimy.
Weszli do środka.  Ujrzeli tam mężczyznę, który czegoś szukał.
Sebastian: a kolega  z powstania wraca?  Policja!
Mężczyzna wyjął pistolet i wycelował w ich kierunku. Właśnie miał oddać strzał, jednak policjant był szybszy. Upadł na ziemię. Aśka zdjęła mu kominiarkę z twarzy.
Aśka: Bartosz Sikorowski. Pięknie. Opróżniaj kieszenie, skurwielu.
  Sikorowski: lekarza wezwij.
Sebastian: od takiej małej kuli jeszcze nikt nie umarł. Ciszej  tam!
Asia, zaczęła opróżniać kieszenie postrzelonego mężczyzny.
Sebastian: Aśka,  i co?
Aśka : Seba, jest pendrive!
20:30. Rana Bartosza Sikorowskiego okazała się być niegroźna. Po opatrzeniu jej przez lekarza w szpitalu, w dalszym ciągu trwa przesłuchanie  zatrzymanego mężczyzny.
 Sebastian: wiesz co ci  śmiało możemy zarzucić?  Pranie brudnych pieniędzy, szantaż, na upartego jeszcze próbę zabójstwa dwójki policjantów.
Sikorowski: a masz na to jakieś dowody?
Sebastian:  oczywiście.   Z kim współpracowałeś?
Sikorowski: z nikim!
Sebastian: takie bajki to księdzu na kolędzie opowiadaj.  Szantażowaliście policjantkę, daliście artykuł. Co jeszcze wykombinowaliście?
Sikorowski: a o tym mówisz.... czytałem, współczuję. Mogę poprosić panią policjantkę o autograf?
Sebastian:  autografu to ty już przez długi czas na żadnych papierach nie złożysz.   Wyprowadzić.
 Rysiu wyprowadził przesłuchiwanego. Do Seby podeszła Aśka.
Aśka: i co?
Sebastian:  nic mi nie powiedział. Nie zdziwiłbym się, gdybyś temu szantażyście zrobiła  jesień z dupy średniowiecza w trakcie konfrontacji...
Aśka: uwierz mi, nikt nie chciałby być w jego skórze.
Sebastian: dlatego będę musiał cię związać i zakneblować...
                             Dwie godziny później.
Aśka wróciła do swojego domu. Wiedziała już, że stanie na granicy prawa.  Szantażysta wyraźnie kazał jej zniszczyć pendrive'a z obciążającymi dowodami na nielegalną działalność Bartosza Sikorowskiego.Była między młotem a kowadłem.  Gdyby spełniła warunki szantażysty, posunęłaby się do złamania prawa! A ona studiowała przecież prawo! I te studia ukończyła z wyróżnieniem! Nie, no tego czegoś nie mogłaby zrobić! Drżącymi rękoma, wyciągnęła pendrive z torebki i włożyła go  do laptopa. Skopiowała  na niego zawartość nośnika,  po czym go zniszczyła, a następnie ''przegrała''   wszystkie pliki na swoją '' pamięć''.   Gdy już to zrobiła, usłyszała dzwonek do drzwi.  Był to Piotrek - jej partner życiowy.
Aśka: Piotruś? A co ty taki nabuzowany?
Piotr:  musimy porozmawiać. O tym....
Rzucił jej pod nos dzisiejsze wydanie Głosów Krakowa.
                        Czwartek, 8:30
Komenda.
Sebastian: cześć Aśka.
Aśka  mu nawet nie odpowiedziała. Cały czas siedziała na krześle z podkrążonymi oczami. Miała  cały czas w pamięci wczorajszą rozmowę z Piotrem.
Sebastian: Aśka, ty płakałaś? Mnie, starego wygi nie oszukasz.
Aśka: Piotrek mnie zostawił. Wszystko przez ten pierdolony artykuł!
 Niewiele myśląc, Seba ją przytulił. Zobaczył to Tomek, który wszedł do ich biura.
Tomek: Sebastian, nie przeszkadza tobie romansować z Aśką, mimo, że masz żonę?
Sebastian: sorry Tomek, ale nie trafiłeś z żartem. Co masz dla nas?
Tomek: ktoś chciał zabić Watahę w szpitalu. Lekarze walczą o jego życie.
Sebastian: cholera.
                       20 minut później.
Szpital, w którym leży napadnięty dziennikarz.
lekarz: Rudolf Wataha  nie żyje.
Sebastian: jego zeznania byłyby dla nas kluczowe. Cholera...
Aśka: moglibyśmy obejrzeć zapis z kamer?
lekarz: oczywiście.  Zaraz was zaprowadzę do pomieszczenia z monitoringiem.
Sebastian: doktorze, chwila. Jak on zginął?
lekarz:  podano mu przez kroplówkę  narkotyki.
Po chwili komisarze byli już w pomieszczeniu z monitoringiem.
Aśka: jakim cudem nikt niczego nie zauważył?
 szef ochrony: dwie operacje.  Wszyscy   praktycznie na salach.
Sebastian: podsumowując, ktoś wszedł do  sali, w której leżał Wataha o 7:23.
szef ochrony: no tak. Myślałem, że to jeden z lekarzy. W końcu miał ten pieprzony kitel.  Ale zaraz,  tu jest widoczna jego twarz!  Zatrzymam.
 Zatrzymał nagranie.
Sebastian: Aśka, kojarzysz go?
Aśka: słaba jakość.  Wyśle  to  MMS'em Justynie. Niech nad tym  posiedzi.
Sebastian: wysyłaj.
10:50. Komenda.
Aśka: Justyna powiedziała, że będzie gotowa około 13:00.  Mają sporo roboty.
Sebastian: no dobra, trochę czasu  jednak  oczekuje.
W tej samej chwili  zadzwonił telefon Aśki. Dzwonił jednak z innego numeru niż poprzednio. Seba szybko go spisał i rozkazał odebrać go partnerce.
Aśka: słucham.
- Aresztowaliście Bartka,  nie jest mi on już w sumie do niczego potrzebny, możecie go wziąć sobie.  Natomiast tobie chyba nie zależy na dobrym imieniu, co?
Aśka: co ty pieprzysz?  A myślisz, że nie wiem, że to ty zabiłeś Rudolfa Watahę - dziennikarza, któremu zleciłeś tamten artykuł?
- Grzeczniej, grzeczniej. Wiem też, że wcale nie zniszczyłaś  dowodów. Skopiowałaś je na swojego ''pena'', a przedtem dowody przerzuciłaś  na inny nośnik.
Aśka: masz oczy w moim domu?
- Nawet się nie wypierasz. To mi się podoba. Za kilka godzin twoja sekstaśma obiegnie calutki kraj. Sądzisz, że jestem debilem?  Kochaniutka, musiałem się zabezpieczyć...
Aśka:  poczekaj! Ostatnia szansa.
- O nie, ostatnią już zmarnowałaś.
Aśka: proszę.
- Dobra, dzisiaj o 17:00 przyniesiesz mi tego pendrive'a. Bądź sama i nie próbuj żadnych sztuczek.  Bądź przed restauracją Mokasyn, zostaw pena  za śmietnikiem.
Aśka: dobrze, będę.
Chwilę później do ich biura przyszła Agnieszka.
Sebastian: namierzyłaś go?
Agnieszka:  bardzo szybko się przemieszczał.
Sebastian: kurwa.
13:05. Biuro.
Justyna: trzymajcie tą fotografię. Wybaczcie, że tak długo, ale od cholery roboty...
Aśka: spoko.
Justyna:  nie ma tego człowieka w bazie. Aśka, ten szantażysta musiał obserwować cię wcześniej.  Pomyśl, może go widziałaś?
Podała jej zdjęcie mężczyzny, który zabił Rudolfa Watahę.
Aśka: skądś go kojarzę. Daj to zdjęcie do mediów, może tą drogą ustalimy jego tożsamość.
Justyna: sądzisz, że to dobry pomysł?
Aśka: fakt,  trochę ryzykujemy.  Dobra, na razie czekamy do 17. Justyna, prawie zapomniałam.  Tu mam nagrane dwie rozmowy z tym szantażystą.  Spróbujesz mi to wyczyścić?
Justyna: ok.  Zrobię co w mojej mocy.
                            Dwie godziny później.
Justyna: nagrania wyczyszczone idealnie. Poznajesz go teraz?
Aśka:  słyszałam go niedawno. Tylko cholera, kto to jest...
Sebastian: Aśka, skojarz coś do cholery, to jest ważne!
Aśka: a co ja kurwa, cały czas próbuję zrobić ?!
Sebastian: Justyna, puść jeszcze raz ten głos.
Justyna puściła nagranie. W głowie Aśki coś ''błysnęło''.
Aśka: Justyna, zatrzymaj. Wiem kto to jest.
Sebastian: kto?
Aśka: listonosz z mojej okolicy.  Przystawiał się do mnie kilka miesięcy temu, ale dostał kosza. Myślałam, że zrozumiał odmowę.
Sebastian: zemsta za kosza?
Aśka:  na to wychodzi. Tylko nawet nie wiem, jak on się nazywa. Justynka, ustalisz,  jak on się nazywa? Ja wiem tylko tyle, że ma on na imię Robert. Nazwiska nie znam. Jasna cholera....
Sebastian: co?
Aśka: wpuściłam go ostatnio do mojego domu.   Wtedy miał idealną okazję na założenie kamer. Ale ze mnie idiotka.
Justyna: Asia, zmień zamki po tym śledztwie.
Aśka: zrobię to. Ty, Seba, ktoś się kręci przy naszym aucie!
Sebastian: no widzę właśnie.   Pójdę sprawdzić.
Wrócił po kilku minutach.
Justyna: i co?
Sebastian: był w środku, ale nic nie zrobił.  Z zewnątrz też. Hamulców na pewno nie ma przeciętych.
Aśka: skocz Jusia po  zapis z kamer do Waldka.
Justyna:  mamy awarię monitoringu od tygodnia.
Aśka: kurwa mać.
16:35. Komisarze wyjeżdżają z komendy.
Sebastian: telefon mi pada.
Aśka: nasza ładowarka samochodowa powinna być w bagażniku, zobacz.
Sebastian: ok, wciśnij przycisk.
 Seba podszedł do bagażnika, jednak ten nie chciał się otworzyć.
Sebastian: Aśka, nie wcisnęłaś.
Aśka: no jak to nie. Wciskam  go.
Sebastian: Aśka, ten przycisk!
Aśka: no właśnie ten.
Sebastian: dobra, jedźmy już, bo tracimy tylko czas.
Po  20 minutach byli już na miejscu przekazania  dowodów na Bartosza Sikorowskiego.
Aśka:  no to idę  zanieść tego pena.
Sebastian: idź.  Tylko wracaj szybko.
Aśka wysiadła z samochodu i zostawiła pendrive'a w umówionym miejscu.  Rozejrzała się chwilę i wróciła do auta.
Sebastian: śledził cię ktoś?
Aśka: nikt. Nie ma go jeszcze.
 W tej samej chwili pojawił się jakiś mężczyzna, który wziął nośnik z umówionego miejsca. Aby zachować pozory, Aśka wysiadła sama z samochodu i ruszyła w pogoń za mężczyzną, który zwiał jej po  niedługim pościgu.
 Sebastian: Aśka, zgłoś się. I co?
Aśka: zwiał. Nie mamy niczego.
18:30. Komenda.
Justyna: Aśka,  wiem już jak nazywa się ten twój szantażysta. Robert Miziarczyk.
Sebastian wpisał  w bazę odpowiednie nazwisko. Okazało się, że mężczyzna nie był notowany.
Aśka: świetnie.   A masz coś dla nas więcej?
Justyna: tak.  Mieszkał wraz z żoną na  Kolejowej 15 A/ 9, ale się rozwiedli. Miziarczyk wyprowadził się po rozwodzie.
Aśka: dobra, pojedziemy do niej.  Kolejowa 14A/9?
Justyna: 15 A.
19:40. Mieszkanie, w którym mieszka Aneta Miziarczyk -  żona szantażysty.
Aneta: państwo w jakiej sprawie?
Sebastian: szukamy  pani męża, Roberta.
Aneta: to szukajcie, ja z nim nie mam kontaktu.
Aśka: ale nie wie pani, gdzie on może być?
Aneta: przebąkiwał coś o powrocie, ale ja go nie chciałam już słuchać. Żegnam!
Zamknęła im drzwi przed nosem.
Aśka: to się dowiedzieliśmy....
                                Piątek, 9:25
Komenda.
Justyna:  zamawiałam taksówkę pół godziny temu! Co? Jak to zapomnieliście?  Nie wiecie gdzie wysłać? Kasztanowa 51! Dobra, wiecie co, sama sobie poradzę i do was więcej już nie będę dzwonić. To jest brak szacunku!
 Sebastian: co jest?
Justyna:  a daj spokój. Skończyłam nocny dyżur, potem jeszcze uzupełniałam zaległe akta, to teraz   samochód mi się rozkraczył, a na dobicie  w korporacji taksówkarskiej zapomnieli o mnie. Sebek, odwieziesz mnie do domu? Proszę, bo padam z nóg...
Sebastian: jasne, chodź.
Justyna: dzięki, nie zapomnę ci tego. Zapłacę ci nawet za paliwo, przecież wiesz, że mieszkam na drugim końcu miasta...
Sebastian: drobiazg, nic wielkiego.  A o kasie nawet nie myśl.
Wsiedli do samochodu Seby.  Jechali już kilka minut, aż rozległ się dźwięk telefonu mężczyzny. Odebrał połączenie.
- No co tam, Aśka?
- Seba, jadę do Miziarczykowej.  Poprosiła mnie o spotkanie w  biurze firmy SaxNet, ale nie sądzę, aby to długo trwało. Zadzwonię do ciebie o  10:00.
9:50. Aśka właśnie  stawiła się w miejscu spotkania z Anetą Miziarczyk.
Aśka: dzień dobry! Pani Aneto, halo....
Ujrzała tylko Anetę Miziarczyk, którą prowadził jej były mąż.
Robert: witam pani komisarz. Telefon i broń poproszę. Aneta, zawieś karteczkę na drzwiach, aby nikt nie wchodził.
Kobieta zawiesiła odpowiednią karteczkę.
Aśka: ale  o co tu chodzi?
Robert: telefon  i pistolet, raz!
 Aśka podała mu oba przedmioty.
Aneta: przepraszam pani Joanno, zmusił mnie...
Aśka: człowieku, wypuść nas!
Robert:  nigdy tego nie zrobię.  Zapierdolę was jedna po drugiej, a potem stąd  wyjdę.
Aśka: to ci się nie uda.
Robert: jesteś pewna?  Zanim was zabiję, będzie coś niesłychanie wielkiego....
 Aneta:  pani Joanno, on ma detonator...
Robert: tak, oczywiście, że tak....  Wszystko wysadzę! Widzisz tą tablicę?
Aśka: pani Aneto, o co chodzi z tą tablicą? Podłożył tam ładunki?
Aneta: nie miał jak.  Wstęp tam mają tylko ochroniarze.
Aśka:   Robert, o co ci chodzi?
Robert: obie bardzo mnie szmaty skrzywdziłyście, teraz przyszła pora na wyrównanie rachunków, twojego kochasia też dopadnę!
 W tej samej chwili rozległ się dźwięk telefonu Aśki. Mężczyzna odrzucił połączenie.
Robert: teraz dzwoń na stróżówkę. Pamiętasz, co masz mówić?
Aneta: tak, tak....
 Robert podał jej telefon stacjonarny biura. Kobieta wybrała z niego jakiś numer.
Aneta:  dzień dobry . Zaraz przyjedzie do mnie mój znajomy, Sebastian Wątroba, numer rejestracyjny KR06069, proszę go wpuścić...
Aśka: Robert, ty jesteś chory, oszalałeś!
                       W tym samym czasie.
W samochodzie.
Sebastian: Aśka, nie odbiera.
Justyna: spróbuj jeszcze raz.
Seba zadzwonił jeszcze raz.  Zorientował się, że połączenie tym razem zostało odebrane.
- No Aśka i jak tam po spotkaniu?
- Żadna Aśka, tu mówię ja.  Pani komisarz jest teraz ze mną i  sobie pocierpi...
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście. Każ tej pięknej pani, która jedzie z tobą,  otworzyć schowek w aucie. Ten   na  podłokietniku.
Justyna otworzyła  odpowiedni schowek.
Justyna: ten sukinsyn założył podsłuch...
 - Teraz już nie muszę was słuchać. [ zdjął słuchawkę, którą miał założoną przy drugim uchu]
Sebastian i Justyna właśnie przejechali przez szlaban.
  - Miziarczyk, i co dalej?
-  Teraz ci obwieszczam, że w bagażniku masz moje maleńkie cudeńko, moją najpiękniejszą bombkę!
 Rozłączył się. Seba  zatrzymał samochód.
Sebastian: Justyna, wyskakuj! Uciekaj!!!!!!
Justyna: Sebastian! Seba!  Seba!!
  Policjant zamknął  drzwi od strony pasażera, zawrócił i ruszył w kierunku szlabanu.  Obserwowała to wszystko Justyna, która przerażona, ciągle wykrzykiwała jego imię. Sebastian jednak ciągle pędził  w kierunku  wspomnianej bariery. Po tym,gdy ją  rozwalił,  zwolnił trochę, a potem  wyskoczył z jadącego samochodu, który odjechał jeszcze spory kawałek, a chwilę później nastąpił wybuch.....
                           W tym samym czasie.
Robert: pana policjanta już zabiłem, teraz twoja kolej....
Aśka: Robert, proszę. Wycofaj się z tego...
Robert: za późno, a tam w rogu położyłem twoją sekstaśmę.  Nie jest mi już do niczego potrzebna, bo i tak cię zajebię.
 Mówiąc to, rzucił się na policjantkę. Aśka próbowała szarpać się z nim, ale on był silniejszy.  Tymczasem Aneta była w szoku. Stała jak wryta odkąd usłyszała huk wybuchu. Wiedziała już, że  miała na sumieniu życie niewinnego policjanta....
Zdawało się, że Aśka przegrywa walkę.  Robert wykorzystał to, że  z każdą chwilą słabł jej opór i wyciągnął nóż. Właśnie miał go wbić  kobiecie, jednak los nie był za nim. Padł na ziemię nieprzytomny.
stróż: co tu się wyprawia?
 Aśka: dziękuję...
stróż:  nie ma pani za co dziękować.
Aśka: a co z Sebastianem?
stróż: ten policjant?  Samochód wybuchł, ale zdążył wyskoczyć z pojazdu. Opatrują go w karetce, nie odniósł większych obrażeń. Ma tylko niegroźne złamanie lewej ręki i kilka siniaków, ale nie mam dobrych wiadomości. 10 osób nie miało tyle szczęścia, co tamten policjant....
Aśka: najważniejsze, że Sebastianowi nic nie jest. Szkoda jednak tych biednych i niewinnych ludzi, którym życia już nic nie zwróci...
Wyrok:
Sąd uznał, że Robert Miziarczyk  był niepoczytalny w trakcie popełniania zarzucanych czynów i skazał go na przymusowe leczenie psychiatryczne.
Bartosz Sikorowski za pranie brudnych pieniędzy  został skazany na 8 lat więzienia.
W gazecie Głos Krakowa ukazało się oficjalne sprostowanie.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

czwartek, 4 lutego 2016

Milczenie na sprzedaż

                                               Wtorek, 21:50

Sebastian: i jak  ci się w związku układa?
Aśka: jest po prostu cudownie, Sebastian. W końcu znalazłam faceta, któremu mogłabym urodzić nawet ósemkę dzieci i z którym chciałabym się zestarzeć.
Sebastian: tylko weź  wykarm to wszystko....
Do ich biura wszedł Tomek, który wrócił już do służby po dwóch tygodniach rekonwalescencji spowodowanej  postrzałem, który okazał się być niegroźnym.
 Tomek: Asiu, przyszło to do ciebie dwie godziny temu.
Aśka: dzięki Tomek. Kto to dostarczył?
Tomek: nie wiem, ktoś podrzucił.
Aśka otworzyła kopertę.  Znajdowała się tam płytka z nagraniem.
Aśka: jakaś płytka. Zaraz idę do domu, to zobaczę, co to jest.
Sebastian: odwieźć cię?
Aśka: dzięki, ale jestem samochodem.
22:45. Aśka wraca do swojego mieszkania.
Od razu  zdziwiło ją to, że drzwi były otwarte. Pewnie zapomniała zamknąć  - tak pomyślała, jednak tak naprawdę nie zdarzało się to jej wcześniej.  Po przekroczeniu progu skierowała swoje kroki do kuchni, gdzie zrobiła sobie  kilka kanapek. Przyniosła laptopa  i zasiadła do stołu, na którym położyła go i wspomniane wcześniej kanapki. Wyciągnęła z torebki płytkę z nagraniem. Włożyła ją do urządzenia i zorientowała się, że ku swojemu przerażeniu, ogląda.... swoją własną sekstaśmę!
Obejrzała nagranie do końca, analizując kiedy mogło ono zostać zrobione. Nie umiała jednak niczego skojarzyć. Wiedziała jednak, że musiał jej się ''urwać film'', bowiem nie potrafiła nawet zidentyfikować miejsca, w którym się znajdowała na załączonym filmiku. Postanowiła   przypomnieć sobie, kiedy i z kim poszła na jakąś imprezę czy też do baru.  Wiedziała już, że było to co najmniej przed  miesiącem.  Chwilę później wyciągnęła płytę, z powrotem schowała ją do torby i odniosła laptopa. Dopiero teraz skierowała wzrok na okno. Spostrzegła na parapecie karteczkę. Okazało się, że był to list na komputerze od szantażysty.
Aśka: MOŻESZ SIĘ POZBYĆ TEGO NAGRANIA, JEŚLI CHCESZ. JA I TAK MAM KOPIE, ALE MOGĘ CI JE ODDAĆ.  JUTRO O 16:00  BĄDŹ NA PLACU ZABAW NA ŹRÓDLANEJ.  CHCĘ MILIONA ZŁOTYCH. MASZ TEŻ BYĆ SAMA. JEŚLI ZŁAMIESZ MOJE WARUNKI, TWOJE ŻYCIE BĘDZIE PRZYPOMINAŁO KIEPSKI ŻART.
Położyła list na stole i  skierowała się do łazienki. Postanowiła zrobić sobie długą kąpiel. Nalała więc w tym celu wody do wanny. Wiedziała już, że na szali jest  jej reputacja, nazwisko, na  które pracowała przez długie lata.
                       Środa, 5:40
 W samochodzie. Przed komendą
Aśka: Sebastian, przepraszam, że ściągnęłam cię tak szybko.
Sebastian: spoko. Powiedz mi  co się dzieje.
Aśka: nie chciałam  aby ktoś był na komendzie, ale wiem, że tylko tobie mogę teraz zaufać, w końcu znamy się tyle lat.
Sebastian:  Aśka, to dla mnie zaszczyt, ale możesz przejść do meritum?
Aśka: jestem szantażowana.
Sebastian: Aśka, ja też byłem kiedyś szantażowany, a nie robiłem  tajemniczych spotkań...
Aśka: tak, Sebastian. Tylko ty do jasnej cholery nie byłeś szantażowany swoją własną sekstaśmą! Pomożesz mi dorwać tego drania?
Sebastian: głupio pytasz. Oczywiście,że tak. Jakie są jego warunki?
Aśka:   chce milion złotych do godziny szesnastej. Mam je przekazać  mu na placu zabaw na Źródlanej.
Sebastian: skubany dobrą miejscówkę sobie wybrał. Jeśli tam będą dzieci, nie mamy szansy go zatrzymać bez użycia broni. Wiesz chociaż, kto to może być?
Aśka:  coś ty. Dziura w mózgu wielkości mózgu...
Sebastian: ktoś chce ci zszargać reputację.
Aśka: co zrobimy teraz?
Sebastian: musimy wtajemniczyć przynajmniej asystentów, ale przeinaczymy trochę fakty.  To nie jest dla ciebie komfortowa sytuacja.
Aśka: masz rację. Tak chyba będzie najlepiej.
9:30. Komenda.
Sebastian: Aśka, chodź tu szybko!
Aśka: co się stało, Seba?
Sebastian: zobacz na to. Głos Krakowa, dzisiejsze wydanie.
Aśka: zajebiście. Wyciekła sekstaśma znanej policjantki z Wydziału Śledczego.  No świetnie, kurwa! Nawet moje zdjęcie dali. Jeszcze kurwa numer telefonu te hieny mogły podać...
Sebastian: idź  do starego. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej. Przede wszystkim dla ciebie.
Aśka: dzięki Sebastian, że jesteś po mojej stronie.
Sebastian: o kurwa... to już przegięli.
Aśka: co jest?
Sebastian: podali link, na którym można obejrzeć ten film.
Aśka: no po prostu, kurwa świetnie!  Mamy niecałe 7 godzin czasu do przekazania kasy, którą gromadzą asystenci, a  ten pierdolony skurwiel od razu polazł z tym do prasy. Po co w takim razie chce tych pieniędzy?
Sebastian: moim zdaniem to jest zasłona dymna.  On  ma jakiś inny, ukryty nam jeszcze cel.
10:15. W czasie gdy Aśka rozmawia ze starym w biurze, Sebastian i Agnieszka uczestniczą w spotkaniu z  naczelnym redakcji gazety, w której ukazał się feralny artykuł.
naczelny: dzień dobry, a państwo w jakiej sprawie? Byliśmy umówieni?
Sebastian: w takiej sprawie! Wie pan jak to się nazywa? To jest szkalowanie reputacji policjanta!
Rzucił na biurko gazetę.
 naczelny: panie komisarzu, spokojniej proszę.  Czym mogę wam pomóc?
Sebastian: chcielibyśmy wiedzieć, kto napisał ten artykuł.
naczelny: chwilkę.  Rudolf Wataha.
Agnieszka: jest w redakcji?
naczelny: nie ma. Chcecie jego adres?
Agnieszka: i to koniecznie.
naczelny: Zamenhofa 13.
12:30. Dom dziennikarza, który napisał artykuł.
Agnieszka: panie Wataha, jest pan tu?
Sebastian:  sprawdź tu wszystkie pomieszczenia, ja idę na piętro.
Agnieszka: ok.
Sebastian  skierował swoje kroki do sypialni. Ujrzał tam  leżącego na podłodze Rudolfa Watahę. Właśnie miał sprawdzić jego puls, ale padł strzał. Ktoś strzelił w okno. Seba zobaczył na balkonie mężczyznę, który zdążył po chwili już z niego zeskoczyć.
Sebastian: Aga, łap go! Ucieka przez ogród!
 Asystentka   przedostała się przez taras w kierunku ogrodu,  jednak w jej kierunku również padł strzał, ale asystentka zdążyła uskoczyć. Gdyby nie jej refleks z pewnością już by nie żyła.  Szybko wstała z ziemi i kontynuowała pościg za mężczyzną. Wyszła poza teren ogrodu, jednak straciła go z oczu, przy skręcie w inną ulicę.
Agnieszka: cholera...
                          Dwie godziny później.
Agnieszka: Wataha przeżyje.  Asiu, a co powiedział stary?
Aśka: trzy dni na wyjaśnienie całej sprawy, w przeciwnym razie mnie zwolni...
Agnieszka: nie dopuścimy do tego, rozumiesz? Uśmiech proszę.
Aśka: nie, dzisiaj nie stać mnie nawet na pół uśmiechu.
W tej samej chwili rozległ się dźwięk jej telefonu.
Aśka: to on!
 Aga spisała szybko numer rozmówcy, po czym pobiegła w kierunku biura asystentów aby namierzyć szantażystę. Chwilę później, Aśka odebrała połączenie.
- Czechowska, przy telefonie.
- I dobrze. Dwa razy nie będę powtarzał, więc słuchaj mnie uważnie.  Dałem fałszywy link do twojej sekstaśmy. Możesz sobie to sprawdzić, tam jest tylko  fragment starego filmu porno.  Dziwne, że twoi policjanci nie sprawdzili tego nagrania. Prawdziwą wersję mamy tylko ty i ja...
- Czego ty chcesz?!
- Grzeczniej, grzeczniej. Nie chcę już miliona złotych.  Pojedź z tym swoim Sebkiem czy jak mu tam, na ulicę  Czarneckiego.   Przy skręcie za sklepem jest taka chatka. Kojarzysz sprawę  Bartosza Sikorowskiego?
Aśka: nie.
- Nie kłam. To jest wasza aktualna sprawa, którą prowadzicie. Znajduje się tam pendrive, którego zawartość jest niezbitym dowodem na jego działalność przestępczą. Masz go zniszczyć...
                                     Ciąg dalszy nastąpi...