wtorek, 12 marca 2024

Muzyka nie łagodzi obyczajów II

16:30. Dom Czarneckich.

Aśka: co tu się stało?

Mariusz :  ktoś wszedł przez otwarty balkon. Zobaczcie, naprzeciwko łazienki są schody.  Napastnik stanął na nich  i gdy Katarzyna Czarnecka wyszła z łazienki strzelił do niej trafiając ją w brzuch i uciekł z powrotem balkonem.

Aśka: mamy nagranie z monitoringu?

policjant:  Katarzyna Czarnecka nie zdążyła go uruchomić. Mundurowi   próbują właśnie rozpytać sąsiadów.

Sebastian: super.   Mariusz,   jakieś ślady sprawcy?

Mariusz:   praktycznie przemknął bezszelestnie.

W tej samej chwili podszedł  do nich policjant z którym wcześniej rozmawiali.  

Aśka:  co jest?

Policjant: mamy świadka. Jeden z sąsiadów widział uciekającego sprawcę.

Sebastian: to idziemy do niego, prowadź.

  Komisarze wyszli wraz z nim  przed dom, gdzie   znajdował się świadek. Był to mężczyzna, który  był może w okolicach trzydziestki.

 Aśka: jak się pan nazywa?

 Damian: Damian  Badowski.

Sebastian: zeznał pan mundurowemu, że widział uciekającego mężczyznę.

Damian: zgadza się.

Sebastian:   byłby pan w stanie go rozpoznać?

Damian: oczywiście. Mam pamięć do twarzy.

Sebastian: to zapraszam  do nas na komendę.  Ulica Kasztanowa 51.

Damian: będę jeszcze dzisiaj.

20:20. Komisariat przy Kasztanowej.

rysownik: więcej  wam nie stworzę. Pan Badowski całkiem dokładnie wam go opisał.

Aśka: dziękujemy panu.  Dajemy ten portret do mediów.

 Mężczyzna wyszedł z biura asystentów.

Sebastian: koleś narysował nam Miecudzińskiego.

Aśka: widocznie był   na miejscu zdarzenia.  Justyna, a jak poszukiwania?

Justyna:  bezowocne.

Aśka: wystawiamy list gończy za Krzysztofem Miecudzińskim.  Zajmij się tym.

Justyna: zrobi się.  Katarzyna Czarnecka  ma też cały czas ochronę w szpitalu.  Jest  z nią dwóch policjantów.

Sebastian: a ja mam pewien pomysł.   Justyna, sprawdź monitoring miejski z ulicy na której mieszkają Czarneccy. Jeśli  Miecudziński tam był, to na pewno załapie się na nagraniu.

 Justyna: pod warunkiem, że  monitoring miejski obejmuje ulicę Brunatną.  Zrobię to na jutro.  Dzisiaj   mam jeszcze do przygotowania pieniądze  na okup dla Anki i Rafała. Mają porwanie dzieciaka jakiegoś biznesmena i porywacze chcą niebotycznego okupu.

                                   Środa, 8:25

Kolejny dzień śledztwa. Sebastian  przyjechał właśnie po Aśkę aby wspólnie mogli ruszyć na komendę.

Sebastian: cześć.  Jak się spało?

Aśka:  dobrze.  Padłam wczoraj jak dziecko.

Sebastian:  a ja z kolei  zrobiłem   wieczór filmowy z dzieciakami.  Obiecałem im to już dawno.

 Aśka: no i super, też muszę sobie coś takiego zrobić.

Sebastian: polecam.

 Policjant miał właśnie  zwiększyć głośność w radiu, ale nie zdążył tego zrobić…

00: W27 dla 00!

Aśka: zgłaszam się.

00:  Zabójstwo w  przy sklepie osiedlowym na Olszańskiej, jesteście najbliżej.

Aśka: mamy bardzo poważne śledztwo. Nie może ktoś inny tego wziąć?

00: ofiara to wasz poszukiwany.  Krzysztof Miecudziński.

Aśka: jedziemy.

 9:10.  Sklep osiedlowy na Olszańskiej. Aśka przesłuchuje Beatę Szudę. Jest to właścicielka sklepu, która zawiadomiła policję o zabójstwie.

Aśka:  widziała pani coś?

Beata:   chwilę przed ósmą przyszedł tutaj jakiś facet. Zapłacił gotówką na kwotę 70 złotych i poszedł. Chwilę po jego wyjściu   usłyszałam strzał z pistoletu.

Aśka:  parking przed sklepikiem jest widoczny od wejścia. Widziała pani zabójcę, zapamiętała jakiś szczegół?

Beata:  nie. Schowałam się od razu,  bałam się, że mógłby mnie zauważyć.

Aśka: chciałabym przejrzeć zapis  nagrania. Ma pani monitoring?

Beata: niestety nie. Zawsze mówiłam wszem wobec, że założę, ale ciągle to odwlekałam.  Inflacja   cały czas idzie w górę,  towar  jest coraz droższy…

Aśka: rozumiem. Pani Beato, to na razie wszystko.

                     W tym samym czasie.

 Sebastian: Adam, co możesz powiedzieć?

 Adam: zgon nastąpił  przed ósmą.   Jeden strzał w tył głowy.

Sebastian: czyli  mamy powtórkę z rozrywki.  Możliwe, że za zabójstwem  Miecudzińskiego stoi ta sama osoba, która zabiła Czarneckiego.

Adam:   jest takie prawdopodobieństwo.

Sebastian: Mariusz, a wy macie jakieś ślady?

 Mariusz: są jakieś ślady, ale pamiętaj, że to jest sklep.  Ludzie  tutaj robią zakupy i będzie ciężko cokolwiek wyodrębnić…

Sebastian: fakt.  Najgorsze jest to, że sprawę zaczynamy praktycznie od zera.  Miecudziński  był właściwie jedyną osobą, która mogła nas ruszyć z miejsca.                                

                                 Dwie godziny później

Komisariat przy Kasztanowej.

Aśka: żona Miecudzińskiego wraca właśnie z Gdańska. Została już powiadomiona.

Tomek: a biuro  drugiej ofiary?

Aśka: sprawdzone przez naszych po jego ucieczce.  Tam nic nie ma. Nie mogliśmy   dostać się  do jego domu.

Sebastian: a Justyna zdobyła już nagrania z monitoringu miejskiego?

Tomek: trochę to potrwa. Mają jakąś awarię.

 Aśka: wiedzieli kurwa kiedy…

14:00. Komisarze zostali powiadomieni, że Dorota Miecudzińska pojawiła się w swoim domu. Postanowili nie tracić czasu i od razu do niej pojechali. Kobieta ugościła ich  w całkiem sporym salonie.

Dorota: przepraszam was,  ale jechałam po towar do Gdańska. Wiecie już  kto zabił mojego męża?

Kobieta była bardzo przybita  stratą męża.  Razem mieli  wiele planów do zrealizowania. Starała się jeszcze nie płakać, ale widać było, że jest jej bardzo ciężko.

 Aśka: jeszcze nie.   Zwłoki znaleziono dziś rano  przed sklepem osiedlowym.   Podejrzewamy, że śmierć pani męża może być powiązana z zabójstwem Artura Czarneckiego.

Dorota: ale tamto zabójstwo było  ponad 10 lat temu.  Kasia zabiła Artura i dalej siedzi.

 Sebastian:  udowodniono, że została wrobiona w tamto zabójstwo.

Dorota: więc i ona zabiła mojego męża!

Aśka:  nie mogła tego zrobić.  Nie możemy udzielić pani dalszych informacji. Ktoś inny przychodzi pani do głowy?

Dorota: nie. Niczego nie wymyślę.

Aśka: widziałam, że w jednym z pomieszczeń jest gabinet. Możemy się rozejrzeć?

Dorota: oczywiście.  Krzysiu  trzymał wszystko w domu.  Kiedyś było włamanie do jego biura w domu kultury i od tamtej pory  przeniósł praktycznie wszystko tutaj.

                             20 minut później.

Aśka i Sebastian przeszukują gabinet  Krzysztofa Miecudzińskiego.

Aśka:  i co masz coś?

 Sebastian: pełno segregatorów.   Zachowało się wszystko z ostatnich piętnastu lat.

Aśka:  czyli  ma wszystko od samego startu.  Sebastian,  jest tego wszystkiego za dużo.  Bierzemy te papiery ze sobą. 

Sebastian:  Aśka, czekaj. Jest laptop. 

Seba  wziął wspomniane urządzenie i spróbował je odpalić.  Miał on jeszcze naładowaną baterię, ale  komisarze nie mogli się teraz do niego dostać.

 Aśka: zahasłowany. Zapytam  Miecudzińskiej, czy zna hasło.

20:00. Komisariat przy Kasztanowej.

 Aśka: Tomek, masz coś?

 Tomek:  udało mi się złamać hasło Miecudzińskiego. Skubaniec miał całkiem dobre zabezpieczenia, ale jest coś jeszcze.

 Sebastian: co?

Tomek:  bardzo dużo pornografii dziecięcej,  jest pełno zdjęć, nagrań. 

Aśka: ja pierdolę. Czyli  Miecudziński był pedofilem…

 Tomek: nie tylko on, Czarnecki też się pojawia na starych nagraniach.   Miecudziński wszystko zbierał przez kilkanaście lat,  a jak Czarnecki został zamordowany, to dalej kontynuował ten proceder.

Sebastian: czyli najbardziej prawdopodobnym motywem jest zemsta. Tomek, przekażesz reszcie  dyspozycje. Kasia, Justyna i Bartek mają przejrzeć te wszystkie segregatory. Może rzuci się  jakieś nazwisko.     Niech sprawdzą również kartoteki, czy wszelkie inne powiązania z Czarneckim i Miecudzińskim poza tym chórem. Tomek,  ty    przeglądasz cały czas laptopa Miecudzińskiego.

Tomek: roboty mamy przynajmniej na tydzień…

 Sebastian: nic ci na to nie jestem w stanie poradzić.   Nie moja wina, że Miecudziński i Czarnecki byli tak skrupulatni w papierologii, w bawieniu się w filmowców  zresztą też…

                                       Czwartek, 10:00

 Komisariat przy Kasztanowej.

Justyna: cześć.   Mam dla was  zapis  z monitoringu miejskiego. Trochę to trwało, ale nie miałam na to żadnego wpływu.

Sebastian: odpal nagranie.

 Asystentka wykonała polecenie. Co jakiś czas jednak je zatrzymywała.

Justyna:  o której straciliście Miecudzińskiego z oczu?

Sebastian: jakoś  chwilę przed czternastą.

 Justyna: patrzcie teraz. 14:18.  Miecudziński przyjechał do domu  Czarneckich, posiedział tam  35 minut. Zobaczcie,   dokładnie o 14:53 wychodzi i wsiada do swojego samochodu.

Aśka: ale on nawet nie ucieka.

Justyna: dokładnie. 

Sebastian: Justyna: coś tam jeszcze dalej jest?

Justyna:  do 15:30 nic się nie dzieje na nagraniu. Właśnie wtedy    Czarnecka została znaleziona z raną postrzałową brzucha przez jednego z sąsiadów.

Sebastian: no tak, patrol go puścił. Nic nie wiedział.

Aśka:  czyli  mamy już pewność, że sprawca wszedł od  strony tarasu, a tam  nie ma żadnej kamery.

Sebastian: tyle, że nadal nie wiemy kto to jest.

                             Dwie godziny później.

 Biuro komisarzy.

 Tomek: Aśka, Seba! Mam coś ważnego.

 Aśka: co jest?

 Tomek:  nie uwierzycie mi. Wykadrowałem wam specjalnie twarz  jednego  dziecka, sami zobaczcie.

Pokazał im wspomniane zdjęcie.

Aśka: no dziecko, jak dziecko. Co jest?

Tomek: porównałem   twarz  tego dziecka  z fotografią dołączoną  do papierów, a do tego on się przewinął w waszym śledztwie.

Aśka: co ty gadasz? Kto to jest?

Tomek: Damian Badowski.  Urodzony  10 stycznia 1995 roku.

Aśka: a i on wskazał nam na  Miecudzińskiego.

Tomek: to jeszcze nie wszystko.  Ciekawszą informację zostawiłem wam na koniec.   Badowski  ma przyrodnią siostrę.  Wiecie jak ona się nazywa?  Kinga Białaszyk.

Aśka: a Białaszykową mamy teraz na dołku. Niezły zbieg okoliczności…

Sebastian: najpierw zrobimy naradę ze starym.   Mamy niezły  bajzel, który trzeba teraz posprzątać. Tomek, rzuć teraz wszystko i spróbuj zlokalizować Badowskiego!

15:30.  Dotychczasowe próby zlokalizowania miejsca pobytu Damiana Badowskiego na nic się nie zdały. Aśka i Sebastian   zorganizowali odprawę celem podsumowania dotychczasowych ustaleń śledztwa.  Są na niej obecni również  Robert Gabrys oraz Andrzej Beksa – szef  wydziału.

 Aśka:  nasze ofiary to    Artur Czarnecki, urodzony 15 lipca 1972 roku,  w chwili zabójstwa miał 39 lat.   Kolejna ofiara,  Krzysztof Miecudziński  urodzony 23 lutego 1973 roku. 

Sebastian: do tego mamy    próbę zabójstwa Katarzyny Czarneckiej urodzonej 19 marca 1980 roku.   

 Stary: udało wam się ustalić, że   Artur Czarnecki i Krzysztof Miecudziński  byli pedofilami. Dlaczego więc  sprawca chciał zabić Katarzynę Czarnecką?  Przecież  nie mamy żadnych przesłanek świadczących o tym, że mogła  brać udział w tym procederze.

Sebastian: to pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

Robert: a co wiemy o zabójcy sprzed 11 lat?

 Sebastian: sprawcą jest dwudziestodziewięcioletni  Damian Badowski.   Tomek znalazł go na jednym z nagrań, a do tego rozmawialiśmy z nim wcześniej. Stworzyliśmy  z jego  pomocą portret pamięciowy   uciekającego mężczyzny, którym był Krzysztof Miecudziński. Udało nam się dotrzeć do nagrań z monitoringu miejskiego. Trochę to potrwało, bo mieli jakąś awarię.  Wiemy, że Miecudziński był po pościgu w domu Czarneckiej, ale nie mógł oddać strzału.   Dodatkowo  po  wyjściu z jej domu wcale nie uciekał.

Robert:  udało wam się go zlokalizować?

Aśka: nie, ale mamy dodatkowego asa w rękawie.  Kinga Białaszyk jest przyrodnią siostrą  Badowskiego.   Przez te wszystkie lata udawała przyjaciółkę Czarneckiej, a jednocześnie trzymała w domu dowód jej niewinności.

Stary:   najgorsze tutaj jest to, że zrobiła to jedenaście lat temu. Zarzut się przedawnił w zeszłym roku.

Aśka: ale to, że mnie zaatakowała nie ulegnie tak szybko przedawnieniu.  Nie wiemy tylko na ile Białaszyk jest blisko z Badowskim, dlatego będziemy musieli  jeszcze raz ją przesłuchać i wybadać ile wie i co  z tego mogłoby doprowadzić nas do Damiana.

 Stary:  dobra,  ale wezmę udział w tym przesłuchaniu. Aśka,  przesłuchasz ją ze mną. Sebastian, będziesz obserwował  z Robertem przesłuchanie przez szybę. Być może Białaszykowa zdradzi się z czymś, co nie powiedziała przez te wszystkie lata, a Robert to wyłapie.

                                            Godzinę później

Aśka i Andrzej przesłuchują  Kingę Białaszyk.

Stary:  Kinga Białaszyk, 45 lat.  Dotychczas nienaganna opinia. Zaprzyjaźniona z  Katarzyną i Arturem Czarneckimi.  Pewnego dnia, Artur sobie umiera przed własnym domem, a Ty wiedząc, że Katarzyna  jest niewinna postanowiłaś ukryć dowód jej niewinności. Wzorowa przyjaciółka, nie ma co.

Aśka: tamten zarzut wobec ciebie uległ już wprawdzie przedawnieniu, ale wciąż wisi nad tobą  napaść na funkcjonariusza na służbie.  Przejdziemy do meritum. Interesuje nas twój przyrodni brat, Damian Badowski.  Wiemy już, że to on  zabił Czarneckiego i Miecudzińskiego.

Kinga: no to sobie go szukajcie…

Aśka:  możesz coś jeszcze dla siebie ugrać.  Powiem prokuratorowi, że  współpracujesz  i zażąda dla ciebie  zdecydowanie mniejszego wyroku,  być może skończy się nawet tylko i wyłącznie na zawiasach.  Nie pójdziesz do więzienia, a za kilka lat będziesz mogła powiedzieć, że nie byłaś karana, bo wyrok ulegnie zatarciu.

Stary: to jest nasza jedyna oferta.

 Kinga: powiem jak było.

Aśka: słuchamy.

Kinga:  Damian wrócił w  nocy z  2 na 3 marca 2013   i przyznał mi się do tego, że zabił  Artura.  Zdążył zgrać nagranie z przydomowego monitoringu  zanim przyjechałam tam z Kaśką.   Tak naprawdę to cały czas była ze mną.  Musiałam chronić brata, rozumiecie?

 Stary: co było dalej?

Kinga:  wycofałam się   z pierwszych zeznań, które dawały Kasi alibi.  Powiedziałam, że wtedy wcale się nie widziałyśmy. Wzięłam od Damiana to nagranie na którym on zabija Artura i przechowałam je przez te wszystkie lata.

Aśka: a niewinna kobieta poszła siedzieć do więzienia za zbrodnię, której nie popełniła.  Jedna rzecz mi tylko nie pasuje. Dlaczego  Damian próbował  zabić  Katarzynę Czarnecką?

Kinga:  bo wiedziała, co robi Artur z Krzysztofem i nic z tym nie zrobiła.  Damian chciał dopaść  jeszcze Miecudzińskiego, ale zabroniłam mu. Dopóki Kasia siedziała, to musiał siedzieć cicho, aby wszyscy myśleli, że to ona.  To był doskonały plan. Zanim zdążyliście mnie zatrzymać,  to w mediach zaczęli już trąbić, że Kaśka  prawdopodobnie jest niewinna. Zadzwoniłam do Damiana i powiedziałam mu, że węszycie wokół sprawy  i zaczął działać.  

Stary: teraz zadzwonisz do niego jeszcze raz i umówisz spotkanie.  Ostrzeżesz go, że jesteśmy coraz bliżej,  a ty chcesz mu pomóc i masz zamiar go ukryć. On ci ufa.

Kinga:  to jest mój brat!

Stary: drugiej oferty już nie dostaniesz,  dobrze się zastanów. 

Aśka: masz trzy minuty. Wystarczająco dużo czasu.

Kinga: dajcie mi telefon.

                               Dwie godziny później

Komisariat przy Kasztanowej.

 Aśka:   Kinga umówiła spotkanie z   Damianem na 22:30 w parku na  11 listopada.

Tomek: ilu nas tam będzie?

Sebastian:  bierzemy tylko pięć osób.  To niewielki park, a przy większym gronie mógłby się zorientować.     W  busie zaparkowanym nieopodal będę siedział z Aśką i Robertem.   Justyna i Tomek,   wy pilnujecie   drugiego bocznego wejścia.  Poudawajcie dla niepoznaki jakąś parkę, wiecie, dwoje zakochanych -   I love you  forever and ever i te sprawy.

 Tomek: a o której ruszamy?

 Aśka:  na godzinę przed akcją. Musimy  na spokojnie obstawić teren.

22:25.  Park na 11 listopada.

Sebastian:  Justyna i Tomek, jesteście na pozycji?

Tomek: tak, na razie nic się nie dzieje.

Justyna:  jest praktycznie pusto, cisza i spokój. Białaszyk  też stoi w umówionym miejscu.

 Sebastian porozumiewał się z asystentami za pomocą krótkofalówki.  Zgodnie z ustalonym wcześniej planem siedział wraz z Aśką i Robertem  w busie.

 Sebastian:  Badowski idzie.  Wejdziecie na mój rozkaz.

Po chwili  Badowski   znajdował już się w miejscu, w którym siedziała Kinga Białaszyk.  Komisarze przysłuchują się całej rozmowie.

Damian: nikt cię nie śledził?

Kinga: nikt. Jesteśmy sami.

Damian: doskonale.  Plan wykonany,  rano mogę jechać za granicę.

Kinga: to nie jest dobry pomysł, Damian.  Jak teraz wyjedziesz z Polski, ściągniesz na siebie niepotrzebną uwagę  Czechowskiej i Wątroby.  Dobrze wiesz, że oni węszą i nie mają zamiaru odpuścić.

Damian:   to co proponujesz?

Kinga: ukryję cię  w domku letniskowym na Mazurach po babci od strony mamy. Gliny nie dojdą do tego, że to ty.

Damian:  nadal chcę wyjechać. Nie po to  zabijałem  Czarneckiego i Miecudzińskiego, żeby  teraz odpuścić.  Muszę tylko  pojechać jeszcze do Czarneckiej i  ją dobić.

 Sebastian : pełna gotowość, wchodzimy!

 Justyna:   policja!  Na glebę!

  Justyna i Tomek dobiegli do niego jako pierwsi.   Badowski nie zastanawiał się długo i  przyłożył broń do skroni  Kingi.

  Damian: pozwólcie mi uciec, a nic się jej nie stanie!

 Tomek: rzuć broń i nie pogarszaj swojej sytuacji!

Damian: już jest beznadziejna! Rozwalę ją, jak nie pozwolicie mi uciec!

  Justyna i  Tomek rzucili broń.  Wspólnie postanowili nie ryzykować jeszcze bardziej życiem Kingi Białaszyk.   W tej samej  chwili  podbiegła Aśka z Sebastianem i Robertem.   Badowski wycelował  pistolet w ich kierunku, jednak trafił go  pocisk, który został wystrzelony przez Aśkę.  Mężczyzna osunął się na ziemię i   nie dawał żadnych oznak życia.

 Kinga: zabiliście mojego brata!     Będziecie żałowali tego, co żeście zrobili!

Aśka: spokój!  Wyciągnij ręce do tyłu.

Kinga:  że co?

Aśka: pomogłaś nam, ale kara cię nie ominie. Sebastian, co z Badowskim?

Sebastian: nie żyje. Dostał w głowę.

                      Piątek, 12:00

Komenda przy Kasztanowej.  Stary zorganizował odprawę  po zakończonym śledztwie.  Oprócz niego są na  niej obecni Aśka, Sebastian i Robert Gabrys.

Stary: gratuluję  wam kolejnej rozwiązanej sprawy.   Odkryliście  wieloletni pedofilski proceder.

Sebastian: tyle dobrego, że już też żadne dziecko nie zostanie przez nich skrzywdzone.

Stary: dokładnie.   Powiedzcie mi, czy   ta akcja mogła mieć inny finał?

Aśka: niestety nie.  Cała akcja potoczyła się bardzo szybko. Badowski zmusił  Justynę i Tomka do rzucenia broni, a jak już dopiero zdążyliśmy do nich podbiec,  to  prawdopodobnie któreś z nas  już by nie żyło.  Kwestia kilku sekund.

Stary: czasami tak jest.    

Robert:  pozostaje jeszcze kwestia listu, który otrzymałem. Wiecie, kto mi go dał?

Aśka:   niestety nie udało nam się tego ustalić do teraz.

 Stary: ale to zostało już ustalone.  Joachim Budyra.

Robert: klawisz z więzienia, w którym przebywała Katarzyna Czarnecka?

 Stary: tak. Widocznie  musiała go czymś przekonać, że faktycznie może być niewinna i postanowił zadziałać po cichu. Rozmawiałem już tak na szybko  z Joachimem,   ale nie miał zbytnio jak rozmawiać i nie mógł też stawić  się na dzisiejszej odprawie.

Aśka:  dobrze, to  my wracamy do dalszych zadań.

Stary: ale jakie ,,wracamy’’?  Mieliście bardzo trudne śledztwo i należy się wam wolny weekend.  Przyjdźcie w poniedziałkowy poranek, ale macie być w trakcie weekendu  pod telefonem w razie potrzeby.

Sebastian: dzięki,  już nas nie ma. Udanego weekendu.

Stary: wam również.

                                            Wyrok:

Damian Badowski został zastrzelony podczas policyjnej akcji.

Ze względu na współpracę z policją, sąd skazał Kingę Białaszyk  na  rok pozbawienia wolności w zawieszeniu  na  3 lata  za  napaść na funkcjonariusza na służbie. Zarzut o ukrywanie dowodu niewinności Katarzyny Czarneckiej uległ przedawnieniu.

 Katarzyna Czarnecka  przeżyła zamach na swoje życie  i  szybko wróciła do zdrowia.  Zostało jej też przyznane odszkodowanie  w wysokości pięciu milionów złotych.

Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

czwartek, 18 stycznia 2024

Muzyka nie łagodzi obyczajów

 

                                    Sobota, 13:00


Aśka i Sebastian wracają z pogrzebu Agnieszki Faleckiej.

Sebastian: jak się trzymasz?

Aśka: bywało lepiej, strasznie ruszyła mnie śmierć Agi.

Sebastian: nie tylko ciebie.  Jej najbliżsi bardzo to przeżyli.

Aśka: ciężko się dziwić. Agnieszka ledwo co przekroczyła trzydziestkę. Dobrze, że nie było więcej ofiar.

Sebastian: jedziesz do domu?

Aśka:  wysadź mnie przy osiedlowym.  Zrobię drobne zakupy,  potem wskoczę do wanny i już  nie wychodzę z mieszkania.

Sebastian: ok.

 W tej samej chwili zadzwonił jego telefon.

Sebastian: spojrzysz?

Aśka: jakiś numer, nie masz go na liście.

 Policjant odebrał połączenie.

Sebastian: halo?

Głos: Sebastian Wątroba?

Sebastian: tak, przy telefonie.  Robert?!  Co u ciebie stary?

Głos:  potrzebuję pomocy, to nie jest rozmowa na telefon. Kiedy będziesz mógł się spotkać?

Sebastian:  za godzinę. Gdzie mam przyjechać?

Głos: przyjedź do mnie. Brzozowa 26.

Sebastian: będę.

Rozłączył się.

Aśka: kto to był?

Sebastian: stary znajomy,  funkcjonariusz z dochodzeniówki.  Robert  Gabrys. Coś się chyba stało, bo nigdy nie dzwonił do mnie z czapy.

Aśka:  pojechać z tobą?

Sebastian: dam sobie radę. Odwiozę cię do osiedlowego i ruszam od razu na to spotkanie.

14:00.  Brzozowa 26. To właśnie tutaj Sebastian umówił się na spotkanie  z Robertem Gabrysem – byłym funkcjonariuszem wydziału dochodzeniowego.

 Robert: napijesz się czegoś?

Sebastian: może być herbata.

Robert: to zrobię dwie herbaty.   Jak tam u ciebie, Sebastian? Cały czas w robocie?

Sebastian: żebyś wiedział, ale każdy dzień wolny spędzam z  żoną i dzieciakami.

Po kilku minutach  Robert wrócił do salonu z dwiema filiżankami herbaty. Obaj rozsiedli się na kanapie.

Sebastian: co to za sprawa?

Robert: pamiętasz sprawę  Artura Czarneckiego?

Sebastian: jasne.  Znany kompozytor, który zginął od strzału w głowę, a zabiła go żona.

Robert: no właśnie sytuacja się zmieniła.   Istnieją przesłanki, które mogą świadczyć o tym, że   Katarzyna Czarnecka jest niewinna.

Sebastian: coś więcej?

 Robert: cały proces był poszlakowy, nigdzie nie znaleziono broni z której zastrzelono Czarneckiego,  a na nagraniu z przydomowego monitoringu było 40 minut luki.

Sebastian: ale to nadal  nie przesądza niewinności Czarneckiej.   Robert, ona została skazana na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności, odsiedziała już połowę wyroku. Ściągasz mnie, bo masz przeczucie, czy jak? Co jest?

Robert: dostałem ten list wczoraj wieczorem.

Policjant wziął go do ręki i od razu odczytał na głos jego treść.

Sebastian: Artur Czarnecki nie żyje. Jesteś pewien, że zamknąłeś właściwego człowieka? Tylko dla tego świstka mnie tu ściągnąłeś?

Robert:  Sebastian, przyjrzyj się sprawie.   Mam do ciebie zaufanie,  ja już nie pracuję w policji.

Sebastian: a nie może tego zrobić jakiś twój przyjaciel z policji?

Robert: odszedłem z policji, kiedy zabito mojego partnera. Pamiętasz Pawła Sulimiaka?  Podczas  jednej z akcji dostał cztery kule w klatkę piersiową. Trup na miejscu.

Sebastian:  no dobra.  Robert, niczego nie mogę ci obiecać. Muszę najpierw pogadać o sprawie ze starym.

 

                             Poniedziałek, 7:40

Komisariat przy Kasztanowej.

Aśka: czyli stary zgodził się na otwarcie tamtego śledztwa?

Sebastian: na razie nieoficjalnie. Będzie z nami współpracował Robert Gabrys, to jego śledztwo przed jedenastoma laty. Bardziej wymiana informacji, bez jazdy w teren.

Aśka: rozumiem.  Mamy jakieś tropy?

 Sebastian:  w pierwszej kolejności to czeka nas rozmowa z Katarzyną Czarnecką, stary załatwia już zgodę na widzenie.  To był poszlakowy proces,   nie znaleziono  do tej pory broni z której zabito  Czarneckiego,  a  żona nigdy nie przyznała się do zabójstwa.

Aśka:  trochę mało.

Sebastian: wątpliwości budzą też zeznania   Kingi Białaszyk, która dała alibi  Katarzynie Czarneckiej, ale potem się z tego wycofała i stwierdziła, że   Czarnecka poprosiła ją o alibi.

Aśka: co miały robić w tym czasie?

Sebastian: do zabójstwa Artura Czarneckiego doszło w piątkowy wieczór  2 marca 2013 roku. Białaszyk zeznała początkowo, że   zrobiła sobie tego dnia babski wieczór z Katarzyną Czarnecką, cytuję ‘’ Oglądałyśmy seriale, popijałyśmy wino’’, ale  zrezygnowała z tej wersji podczas kolejnego przesłuchania.

Aśka: ale z tego co pamiętam, to Katarzyna Czarnecka była trzeźwa, nic nie piła tamtego wieczoru.

Sebastian: dlatego musimy poczekać tylko na starego i ruszamy.

                                     Trzy godziny później.

 Po uzyskaniu zgody na widzenie,  Aśka i Sebastian pojechali do więzienia w którym  przebywa Katarzyna Czarnecka. Okazało się, że na parkingu już czekał na nich jeden ze strażników więziennych.

Joachim: cześć.  To wy jesteście od Andrzeja?

Aśka: tak. Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba.

Joachim:  Joachim Budyra.  Wiem, że chcecie pogadać z Czarnecką.

Aśka:  jak ona się sprawuje?

Joachim: bez zarzutu. Powtarza tylko niezmiennie przez lata, że jest niewinna.

Sebastian:   a jak jest traktowana przez współwięźniarki?

Joachim:  nie jest źle. Ma  dwie osoby  w celi, nieszkodliwe zawodniczki.  Będę  przy waszej rozmowie, ale nie mam zamiaru zbytnio wam przeszkadzać. 

                          Kilka minut później.

Więzienna kantyna.

Komisarze czekają na żonę zabitego przed jedenastoma laty kompozytora.   W pewnej chwili  dostrzegają ciemnowłosą kobietę prowadzoną przez   strażnika więziennego – Joachima Budyrę, który wcześniej rozmawiał z komisarzami.

Aśka: pani Katarzyna Czarnecka?

Katarzyna: tak.

Sebastian: przychodzimy do pani w sprawie zabójstwa Artura, pani męża. Pani Katarzyno, musimy odtworzyć cały wieczór z 2 marca  2013 roku, czyli z dnia w którym zginął pani mąż. Co pani wtedy robiła?

Katarzyna: zrobiłam sobie babski wieczór z Kingą, moją przyjaciółką u niej w domu.

Aśka:  Kinga Białaszyk zeznała  przed laty, że   zrobiłyście sobie babski wieczór, miałyście pić wino i oglądać seriale.

Katarzyna: spotkałyśmy się u niej w domu, ale nie piłam żadnego alkoholu.  Przyjechałam samochodem.

Aśka:   do której była pani u Kingi Białaszyk?

Katarzyna: do 23:00.  Jechałam potem samochodem, a jak wróciłam, to znalazłam ciało Artura przy  jego samochodzie przed naszym domem.  Po chwili zjawiła się policja  i od razu oskarżyli mnie o  zabójstwo Artura, gdzie nawet nie miałam tej broni w ręce.

Sebastian: bo nie znaleziono żadnego pistoletu do teraz. Do zabójstwa Artura musiało dojść między  godziną 21:40 a 22:20. Jest tylko problem, bo  wasz monitoring  nie zarejestrował tych  40 minut.

 Katarzyna: tego nie rozumiem do teraz.  Jedynie przychodzi mi do głowy, że prawdziwe nagranie jest w rękach zabójcy mojego męża.  Bardzo was proszę, jesteście moją ostatnią nadzieją. Doprowadźcie sprawę śmierci Artura  do końca.

Sebastian:  Kinga  Białaszyk początkowo  potwierdziła pani zeznania, jednak stwierdziła później, że to pani poprosiła ją o alibi.

Katarzyna: nic takiego nie miało miejsca.

Sebastian: będziemy już kończyć.  Przyjrzymy się sprawie.

 Aśka i Sebastian zakończyli rozmowę i  ruszyli w kierunku wyjścia z zakładu karnego.

Aśka: co o tym myślisz?

Sebastian: zastanawia mnie w tym wszystkim Kinga Białaszyk.  Będziemy musieli złożyć jej wizytę.

Aśka:  zadzwonię do Tomka w tej sprawie.

13:30.  Tomek Bukowski ustalił  aktualny adres Kingi Białaszyk.  Aśka i Sebastian od razu tam pojechali.

Kinga: kim wy jesteście?

 Aśka: policja. Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba.

 Kinga:  no dobra widzę, ale czego chcecie?

Sebastian: przychodzimy w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego.

Kinga: ale  Kasia siedzi. To ona go zabiła.

Aśka:  dlaczego pani wycofała się z pierwszych zeznań?

 Na to pytanie  Kinga  Białaszyk zareagowała bardzo nerwowo. Wzięła zamach i uderzyła Aśkę z całej siły w twarz, po czym rzuciła się do ucieczki. Sebastian od razu za nią pobiegł. Kobieta nie reagowała na jego polecenia.

Sebastian: stój! Stój, policja! Stój, bo strzelam!

 Kobieta nadal nie reagowała.  Sebastian strzelił w powietrze. Dopiero wtedy kobieta się zatrzymała.

Sebastian: gleba! Szeroko nogi, szeroko ręce! Leż!

  Policjant skuł kobietę, po czym  wezwał patrol i pogotowie.

 Kinga:  nie masz prawa!

Sebastian: ty mnie nie będziesz uczyła prawa. Przeszukamy też twój kwadrat.

                      Godzinę później.

Trwa przeszukanie  domu Kingi Białaszyk. Aśce i Sebastianowi towarzyszy Justyna Woronecka.

Aśka: macie coś?

Sebastian: na razie czysto.

 Justyna:   póki co nie znalazłam nic, co mogłoby  być powiązane ze sprawą Katarzyny Czarneckiej.

                                    Pięć minut później.

 Sebastian: Aśka, Justyna, zobaczcie.

 Pokazał im płytę DVD, którą znalazł.
Aśka: zwykła płyta.

Sebastian: ale w całym domu nie ma żadnej innej.    Justyna, masz laptopa?

Justyna: oczywiście.

 Wyciągnęła laptopa i włożyła płytę  do urządzenia. Ich oczom ukazało się brakujące  czterdzieści minut  z nagrania z monitoringu  z dnia w, którym zamordowany został Artur Czarnecki.   Na nagraniu został ukazany moment zabójstwa   mężczyzny, jednak nie było dobrze widać twarzy zabójcy.  Na pewno nie była to Katarzyna Czarnecka.

Sebastian: to teraz mamy pewność, że Katarzyna Czarnecka jest niewinna.

Aśka: Justyna,  skopiuj to nagranie i daj je staremu.  Teraz już musimy nadać sprawie oficjalny bieg.

 Justyna: tak jest.

Aśka:  a my co teraz robimy?

Sebastian:  zanim sprawa ruszy oficjalnie, proponuję abyśmy przesłuchali Kingę Białaszyk.

16:45.  Aśka i Sebastian postanowili przesłuchać Kingę Białaszyk. Zgodnie z decyzją szefa,  komisarze nie prowadzą już nieoficjalnego dochodzenia. Śledztwo  w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego, które miało miejsce jedenaście lat temu zostało wznowione.

Aśka: Kinga, ile ty masz tak właściwie lat?

Kinga:  będziecie mnie teraz o wiek pytać?

Sebastian: odpowiedz.

Kinga. 45.

Aśka:  teraz jesteś podejrzewana o zabójstwo  Artura Czarneckiego, a uwierz mi, że  z więzienia to wyjdziesz już po siedemdziesiątce.

Kinga: nie zabiłam go! Nie mam i nie miałam nawet powodu.

Sebastian: zawsze można znaleźć jakiś powód. Poszłaś do niego i wpakowałaś mu kulę w łeb, tak?!

Kinga: nie!  Ile razy mam wam mówić, że nie zabiłam Artura?!

Aśka: ale nic ci nie przeszkadzało aby ukrywać dowód niewinności jego żony. Dlaczego to zrobiłaś?

Kinga: nic już wam nie powiem.

Sebastian: w takim razie będziesz pierdziała w więzienne pasiaki  do końca życia.  Miłej odsiadki, pamiętaj o mnie.  Rysiu, wyprowadź panią.

Kinga: pozdrawiam.

                                    Godzinę później

Komisarze podsumowują dotychczasowe ustalenia w  sprawie.  W biurze jest obecny również Robert Gabrys, który prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego.

Robert: i jak to wszystko wygląda?

Sebastian: udało nam się udowodnić niewinność Katarzyny Czarneckiej i opuszcza ona więzienie jutro o 10:00.

 Robert:  a macie już sprawcę?

Aśka: nie. Na razie podejrzewamy, że Kinga Białaszyk mogła coś mieć z tym wspólnego, choć tak naprawdę mamy na nią jedynie to, że ukrywała  dowód  niewinności Katarzyny Czarneckiej przez 11 lat. Dojdzie jej jeszcze zarzut  napaści na funkcjonariusza na służbie.

Robert:  nic ci się nie stało?

Aśka: rozcięła mi wargę tylko.  Nic poważnego,  do wesela się zagoi.

Sebastian: jestem tylko ciekaw czyjego…

Stary: na pewno nie twojego.  Pozostaje jeszcze kwestia listu, który dostał Robert. Udało wam się ustalić, kto był jego autorem?

Sebastian: nie.  Kwestia otwarta.

Stary: ale i tak zrobiliście kawał dobrej roboty. Odzyskaliście w jeden dzień brakujące czterdzieści minut zapisu z kamery przy domu Czarneckich,  gdzie nie zrobiono tego przez 11 lat. Jestem pod wrażeniem. Jakie macie  teraz plan działania?

Aśka: jak tylko żona ofiary wyjdzie z więzienia, jedziemy do niej na rozmowę. Chcemy zagłębić się w życie Artura Czarneckiego, ale myślimy, że od Czarneckiej wyciągniemy dużo więcej, niż jest w aktach.

Stary: wiemy, że zamordowany prowadził chór wraz z innym kompozytorem. Miecudziński on się chyba nazywał.

Sebastian:   Krzysztof Miecudziński.   Teraz nadaliśmy priorytet udowodnieniu niewinności Katarzyny Czarneckiej.    Jutro najpierw z nią porozmawiamy, ale to już poza więziennymi murami, a  potem pierwszy na liście jest właśnie Miecudziński.

Stary: no dobra. Jedźcie już do domu, macie wolny wieczór.

                                               Wtorek, 11:30

Aśka i Sebastian udali się do Katarzyny Czarneckiej. Kobieta zdecydowała się wrócić do  domu, w którym mieszkała wraz z mężem – Arturem Czarneckim.

Katarzyna:  a to państwo, dzień dobry. Wchodźcie.

 Kobieta wpuściła ich od razu do środka.   Kazała im iść do salonu, a sama wróciła po kilku minutach z trzema kubkami herbaty.

Sebastian: jak pani sobie radzi?

Katarzyna: tak naprawdę to wróciłam tu jakieś pół godziny temu.    Bardzo wam dziękuję.  Za to, że we mnie uwierzyliście.

Sebastian: największą zasługę to poniósł tutaj Robert Gabrys, funkcjonariusz, który prowadził tamto śledztwo.  Pani Katarzyno, zanim ruszymy dalej ze śledztwem, mamy jeszcze kilka pytań.  W trakcie śledztwa nie zdecydowała się pani rzucać oskarżeń, czy coś się zmieniło po jedenastu latach?

Katarzyna: jak tak sobie teraz pomyślę,  to…  nie, nie chcę rzucać oskarżeniami.

Aśka: pani Katarzyno, proszę nam powiedzieć.  Każda wskazówka może być ważna.

Katarzyna:  no to jedynie przychodzi mi do głowy Krzysztof… Krzysztof Miecudziński.

Sebastian: wraz z nim  Artur prowadził chór dla dzieci i młodzieży.

Katarzyna: dokładnie.   Artur chciał skończyć z tym chórem i zająć się na poważnie muzyką. Miał w planach wydanie własnej płyty, bo był też świetnym wokalistą, a także rozważał tworzenie muzyki filmowej.

Aśka: ale nie było żadnej wzmianki w aktach o tym, że  Artur Czarnecki chciał zrezygnować z prowadzenia chóru.

Katarzyna: miał mu powiedzieć na krótko  przed  tamtym zamachem, ale czy to zrobił, tego już nie wiem.

Sebastian:  dobrze, dziękujemy. To na razie wszystko.

 Komisarze wyszli z  domu  Czarneckich.  Swoje kroki skierowali do auta, jednak zanim do niego wsiedli, postanowili wymienić się hipotezami.

Aśka: i co o tym myślisz?

Sebastian: właściwie skierowała nas tylko do Miecudzińskiego.

Aśka: w  którego kierunku zamierzaliśmy ruszyć dalej ze śledztwem.

Sebastian: właśnie tak.  To ruszamy teraz do domu kultury.

                                 Dwie godziny później

 Dom  kultury, w którym odbywają się próby chóru prowadzonego przez Krzysztofa Miecudzińskiego.

Krzysztof:  a państwo do kogo?  Jeśli jesteście rodzicami jednego z dzieci, to kończymy za 20 minut.

Aśka: jesteśmy z policji.  Joanna Czechowska i Sebastian Wątroba. Pan się nazywa Krzysztof Miecudziński?

Krzysztof: tak. Proszę poczekać te 20 minut.

Sebastian: obawiam się, że to nie może poczekać. Tu chodzi o zabójstwo Artura Czarneckiego.

Krzysztof: rozumiem.  Moi drodzy, kończymy teraz zajęcia, te dwadzieścia minut odrobimy na kolejnych.

Wypowiadając ostatnie słowa,  odwrócił się w stronę grupy.

Sebastian: możemy porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu?

Krzysztof: mam swój gabinet. Zaprowadzę was.

Po chwili znajdowali się już w niedużym gabinecie mężczyzny, w którym  nie wyróżniało się nic oprócz   biurka, sofy,  kilku krzeseł, czy paru segregatorów.

Aśka: przychodzimy do pana w sprawie zabójstwa Artura Czarneckiego.

Krzysztof: ale ta sprawa jest już dawno zamknięta.   Winna siedzi w więzieniu, a ja sam muszę teraz  tu pracować.

Sebastian: Katarzyna Czarnecka jest już na wolności. Śledztwo w sprawie  zabójstwa zostało wznowione i wykazało, że jest ona niewinna.

Krzysztof: a co ja mam z tym wspólnego?

Aśka: w tamtym śledztwie nie został pan jakoś  szczególnie przesłuchany.  Sprawdzono jedynie pana alibi,  które jednak  można było podważyć. Nadal pan twierdzi, że spędzał pan z żoną imieninowy wieczór?

Miecudziński nic nie powiedział, tylko rzucił się w stronę okna, które otworzył, a po chwili z niego zeskoczył. Komisarze ruszyli za nim. Rozpoczął się pościg.

Aśka: Do wszystkich jednostek. Ścigamy  czarnego Forda o numerach KR 310KJ.  Postawcie blokady! Powtarzam, ścigamy czarnego Forda o numerach  KR310KJ.  Postawcie blokady!

00: zrozumiałam, stawiamy blokady na drogach.

15:40. Pościg za Krzysztofem Miecudzińskim zakończył się fiaskiem.  Komisarze wrócili na komendę.

Sebastian:  Tomek, wszystkie patrole w mieście mają mieć zdjęcie  Krzysztofa Miecudzińskiego. Dopilnuj tego.

Tomek: tak zrobię.

Sebastian: Kasia,  ty będziesz prowadziła dyskretną obserwację jego domu. Być może nie jest zbyt bystry i szybko się tam zjawi.

Kasia: oby tak było.  Idę działać.

W tej samej chwili  do biura wbiegła Justyna.

Aśka: spokojnie Justynka, zdrowie jeszcze stracisz.

Justyna: dostałam przed chwilą zgłoszenie  na Brunatną 10.

Aśka: to dom Katarzyny Czarneckiej. Justyna, co się stało?

Justyna: ktoś próbował ją zabić…

                                                             Ciąg dalszy nastąpi…