16:30. Dom Czarneckich.
Aśka: co tu
się stało?
Mariusz : ktoś wszedł przez otwarty balkon. Zobaczcie, naprzeciwko łazienki są schody. Napastnik stanął na nich i gdy Katarzyna Czarnecka wyszła z łazienki strzelił do niej trafiając ją w brzuch i uciekł z powrotem balkonem.
Aśka: mamy nagranie z monitoringu?
policjant: Katarzyna Czarnecka nie zdążyła go uruchomić.
Mundurowi próbują właśnie rozpytać
sąsiadów.
Sebastian: super. Mariusz,
jakieś ślady sprawcy?
Mariusz: praktycznie przemknął bezszelestnie.
W tej samej chwili podszedł do nich policjant z którym wcześniej rozmawiali.
Aśka: co jest?
Policjant:
mamy świadka. Jeden z sąsiadów widział uciekającego sprawcę.
Sebastian:
to idziemy do niego, prowadź.
Komisarze wyszli wraz z nim przed dom, gdzie znajdował się świadek. Był to mężczyzna,
który był może w okolicach trzydziestki.
Aśka: jak się pan nazywa?
Damian: Damian
Badowski.
Sebastian:
zeznał pan mundurowemu, że widział uciekającego mężczyznę.
Damian:
zgadza się.
Sebastian: byłby pan w stanie go rozpoznać?
Damian:
oczywiście. Mam pamięć do twarzy.
Sebastian:
to zapraszam do nas na komendę. Ulica Kasztanowa 51.
Damian: będę
jeszcze dzisiaj.
20:20.
Komisariat przy Kasztanowej.
rysownik:
więcej wam nie stworzę. Pan Badowski
całkiem dokładnie wam go opisał.
Aśka:
dziękujemy panu. Dajemy ten portret do
mediów.
Mężczyzna wyszedł z biura asystentów.
Sebastian:
koleś narysował nam Miecudzińskiego.
Aśka:
widocznie był na miejscu zdarzenia. Justyna, a jak poszukiwania?
Justyna: bezowocne.
Aśka:
wystawiamy list gończy za Krzysztofem Miecudzińskim. Zajmij się tym.
Justyna:
zrobi się. Katarzyna Czarnecka ma też cały czas ochronę w szpitalu. Jest z
nią dwóch policjantów.
Sebastian: a
ja mam pewien pomysł. Justyna, sprawdź
monitoring miejski z ulicy na której mieszkają Czarneccy. Jeśli Miecudziński tam był, to na pewno załapie się
na nagraniu.
Justyna: pod warunkiem, że monitoring miejski obejmuje ulicę Brunatną. Zrobię to na jutro. Dzisiaj
mam jeszcze do przygotowania pieniądze
na okup dla Anki i Rafała. Mają porwanie dzieciaka jakiegoś biznesmena i
porywacze chcą niebotycznego okupu.
Środa, 8:25
Kolejny
dzień śledztwa. Sebastian przyjechał
właśnie po Aśkę aby wspólnie mogli ruszyć na komendę.
Sebastian:
cześć. Jak się spało?
Aśka: dobrze.
Padłam wczoraj jak dziecko.
Sebastian: a ja z kolei
zrobiłem wieczór filmowy z
dzieciakami. Obiecałem im to już dawno.
Aśka: no i super, też muszę sobie coś takiego
zrobić.
Sebastian:
polecam.
Policjant miał właśnie zwiększyć głośność w radiu, ale nie zdążył
tego zrobić…
00: W27 dla
00!
Aśka:
zgłaszam się.
00: Zabójstwo w
przy sklepie osiedlowym na Olszańskiej, jesteście najbliżej.
Aśka: mamy
bardzo poważne śledztwo. Nie może ktoś inny tego wziąć?
00: ofiara
to wasz poszukiwany. Krzysztof
Miecudziński.
Aśka:
jedziemy.
9:10. Sklep
osiedlowy na Olszańskiej. Aśka przesłuchuje Beatę Szudę. Jest to właścicielka
sklepu, która zawiadomiła policję o zabójstwie.
Aśka: widziała pani coś?
Beata: chwilę przed ósmą przyszedł tutaj jakiś
facet. Zapłacił gotówką na kwotę 70 złotych i poszedł. Chwilę po jego
wyjściu usłyszałam strzał z pistoletu.
Aśka: parking przed sklepikiem jest widoczny od
wejścia. Widziała pani zabójcę, zapamiętała jakiś szczegół?
Beata: nie. Schowałam się od razu, bałam się, że mógłby mnie zauważyć.
Aśka:
chciałabym przejrzeć zapis nagrania. Ma
pani monitoring?
Beata:
niestety nie. Zawsze mówiłam wszem wobec, że założę, ale ciągle to
odwlekałam. Inflacja cały czas idzie w górę, towar
jest coraz droższy…
Aśka:
rozumiem. Pani Beato, to na razie wszystko.
W tym samym czasie.
Sebastian: Adam, co możesz powiedzieć?
Adam: zgon nastąpił przed ósmą.
Jeden strzał w tył głowy.
Sebastian:
czyli mamy powtórkę z rozrywki. Możliwe, że za zabójstwem Miecudzińskiego stoi ta sama osoba, która
zabiła Czarneckiego.
Adam: jest takie prawdopodobieństwo.
Sebastian:
Mariusz, a wy macie jakieś ślady?
Mariusz: są jakieś ślady, ale pamiętaj, że to
jest sklep. Ludzie tutaj robią zakupy i będzie ciężko cokolwiek
wyodrębnić…
Sebastian: fakt. Najgorsze jest to, że sprawę zaczynamy praktycznie od zera. Miecudziński był właściwie jedyną osobą, która mogła nas ruszyć z miejsca.
Dwie godziny
później
Komisariat
przy Kasztanowej.
Aśka: żona
Miecudzińskiego wraca właśnie z Gdańska. Została już powiadomiona.
Tomek: a
biuro drugiej ofiary?
Aśka:
sprawdzone przez naszych po jego ucieczce. Tam nic nie ma. Nie mogliśmy dostać się
do jego domu.
Sebastian: a
Justyna zdobyła już nagrania z monitoringu miejskiego?
Tomek:
trochę to potrwa. Mają jakąś awarię.
Aśka: wiedzieli kurwa kiedy…
14:00.
Komisarze zostali powiadomieni, że Dorota Miecudzińska pojawiła się w swoim
domu. Postanowili nie tracić czasu i od razu do niej pojechali. Kobieta
ugościła ich w całkiem sporym salonie.
Dorota:
przepraszam was, ale jechałam po towar
do Gdańska. Wiecie już kto zabił mojego
męża?
Kobieta była
bardzo przybita stratą męża. Razem mieli
wiele planów do zrealizowania. Starała się jeszcze nie płakać, ale widać
było, że jest jej bardzo ciężko.
Aśka: jeszcze nie. Zwłoki znaleziono dziś rano przed sklepem osiedlowym. Podejrzewamy, że śmierć pani męża może być
powiązana z zabójstwem Artura Czarneckiego.
Dorota: ale
tamto zabójstwo było ponad 10 lat
temu. Kasia zabiła Artura i dalej
siedzi.
Sebastian:
udowodniono, że została wrobiona w tamto zabójstwo.
Dorota: więc
i ona zabiła mojego męża!
Aśka: nie mogła tego zrobić. Nie możemy udzielić pani dalszych informacji.
Ktoś inny przychodzi pani do głowy?
Dorota: nie.
Niczego nie wymyślę.
Aśka:
widziałam, że w jednym z pomieszczeń jest gabinet. Możemy się rozejrzeć?
Dorota:
oczywiście. Krzysiu trzymał wszystko w domu. Kiedyś było włamanie do jego biura w domu
kultury i od tamtej pory przeniósł
praktycznie wszystko tutaj.
20 minut później.
Aśka i
Sebastian przeszukują gabinet Krzysztofa
Miecudzińskiego.
Aśka: i co masz coś?
Sebastian: pełno segregatorów. Zachowało się wszystko z ostatnich piętnastu
lat.
Aśka: czyli
ma wszystko od samego startu.
Sebastian, jest tego wszystkiego
za dużo. Bierzemy te papiery ze
sobą.
Sebastian: Aśka, czekaj. Jest laptop.
Seba wziął wspomniane urządzenie i spróbował je
odpalić. Miał on jeszcze naładowaną
baterię, ale komisarze nie mogli się
teraz do niego dostać.
Aśka: zahasłowany. Zapytam Miecudzińskiej, czy zna hasło.
20:00.
Komisariat przy Kasztanowej.
Aśka: Tomek, masz coś?
Tomek:
udało mi się złamać hasło Miecudzińskiego. Skubaniec miał całkiem dobre
zabezpieczenia, ale jest coś jeszcze.
Sebastian: co?
Tomek: bardzo dużo pornografii dziecięcej, jest pełno zdjęć, nagrań.
Aśka: ja
pierdolę. Czyli Miecudziński był
pedofilem…
Tomek: nie tylko on, Czarnecki też się pojawia
na starych nagraniach. Miecudziński wszystko zbierał przez
kilkanaście lat, a jak Czarnecki został
zamordowany, to dalej kontynuował ten proceder.
Sebastian:
czyli najbardziej prawdopodobnym motywem jest zemsta. Tomek, przekażesz reszcie
dyspozycje. Kasia, Justyna i Bartek mają
przejrzeć te wszystkie segregatory. Może rzuci się jakieś nazwisko. Niech sprawdzą również kartoteki, czy
wszelkie inne powiązania z Czarneckim i Miecudzińskim poza tym chórem.
Tomek, ty przeglądasz cały czas laptopa
Miecudzińskiego.
Tomek:
roboty mamy przynajmniej na tydzień…
Sebastian: nic ci na to nie jestem w stanie
poradzić. Nie moja wina, że
Miecudziński i Czarnecki byli tak skrupulatni w papierologii, w bawieniu się w
filmowców zresztą też…
Czwartek, 10:00
Komisariat przy Kasztanowej.
Justyna:
cześć. Mam dla was zapis
z monitoringu miejskiego. Trochę to trwało, ale nie miałam na to żadnego
wpływu.
Sebastian:
odpal nagranie.
Asystentka wykonała polecenie. Co jakiś czas
jednak je zatrzymywała.
Justyna: o której straciliście Miecudzińskiego z oczu?
Sebastian:
jakoś chwilę przed czternastą.
Justyna: patrzcie teraz. 14:18. Miecudziński przyjechał do domu Czarneckich, posiedział tam 35 minut. Zobaczcie, dokładnie o 14:53 wychodzi i wsiada do
swojego samochodu.
Aśka: ale on
nawet nie ucieka.
Justyna:
dokładnie.
Sebastian:
Justyna: coś tam jeszcze dalej jest?
Justyna: do 15:30 nic się nie dzieje na nagraniu.
Właśnie wtedy Czarnecka została
znaleziona z raną postrzałową brzucha przez jednego z sąsiadów.
Sebastian:
no tak, patrol go puścił. Nic nie wiedział.
Aśka: czyli
mamy już pewność, że sprawca wszedł od
strony tarasu, a tam nie ma
żadnej kamery.
Sebastian: tyle,
że nadal nie wiemy kto to jest.
Dwie godziny później.
Biuro komisarzy.
Tomek: Aśka, Seba! Mam coś ważnego.
Aśka: co jest?
Tomek: nie uwierzycie mi. Wykadrowałem wam specjalnie
twarz jednego dziecka, sami zobaczcie.
Pokazał im
wspomniane zdjęcie.
Aśka: no
dziecko, jak dziecko. Co jest?
Tomek:
porównałem twarz tego dziecka
z fotografią dołączoną do
papierów, a do tego on się przewinął w waszym śledztwie.
Aśka: co ty
gadasz? Kto to jest?
Tomek:
Damian Badowski. Urodzony 10 stycznia 1995 roku.
Aśka: a i on
wskazał nam na Miecudzińskiego.
Tomek: to
jeszcze nie wszystko. Ciekawszą
informację zostawiłem wam na koniec.
Badowski ma przyrodnią
siostrę. Wiecie jak ona się nazywa? Kinga Białaszyk.
Aśka: a
Białaszykową mamy teraz na dołku. Niezły zbieg okoliczności…
Sebastian:
najpierw zrobimy naradę ze starym. Mamy
niezły bajzel, który trzeba teraz
posprzątać. Tomek, rzuć teraz wszystko i spróbuj zlokalizować Badowskiego!
15:30. Dotychczasowe próby zlokalizowania miejsca
pobytu Damiana Badowskiego na nic się nie zdały. Aśka i Sebastian zorganizowali odprawę celem podsumowania
dotychczasowych ustaleń śledztwa. Są na
niej obecni również Robert Gabrys oraz
Andrzej Beksa – szef wydziału.
Aśka:
nasze ofiary to Artur Czarnecki, urodzony 15 lipca 1972
roku, w chwili zabójstwa miał 39
lat. Kolejna ofiara, Krzysztof Miecudziński urodzony 23 lutego 1973 roku.
Sebastian:
do tego mamy próbę zabójstwa Katarzyny
Czarneckiej urodzonej 19 marca 1980 roku.
Stary: udało wam się ustalić, że Artur Czarnecki i Krzysztof Miecudziński byli pedofilami. Dlaczego więc sprawca chciał zabić Katarzynę Czarnecką? Przecież
nie mamy żadnych przesłanek świadczących o tym, że mogła brać udział w tym procederze.
Sebastian:
to pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Robert: a co
wiemy o zabójcy sprzed 11 lat?
Sebastian: sprawcą jest
dwudziestodziewięcioletni Damian
Badowski. Tomek znalazł go na jednym z
nagrań, a do tego rozmawialiśmy z nim wcześniej. Stworzyliśmy z jego
pomocą portret pamięciowy
uciekającego mężczyzny, którym był Krzysztof Miecudziński. Udało nam się
dotrzeć do nagrań z monitoringu miejskiego. Trochę to potrwało, bo mieli jakąś
awarię. Wiemy, że Miecudziński był po
pościgu w domu Czarneckiej, ale nie mógł oddać strzału. Dodatkowo
po wyjściu z jej domu wcale nie
uciekał.
Robert: udało wam się go zlokalizować?
Aśka: nie,
ale mamy dodatkowego asa w rękawie. Kinga Białaszyk jest przyrodnią siostrą Badowskiego.
Przez te wszystkie lata udawała przyjaciółkę Czarneckiej, a jednocześnie
trzymała w domu dowód jej niewinności.
Stary: najgorsze tutaj jest to, że zrobiła to
jedenaście lat temu. Zarzut się przedawnił w zeszłym roku.
Aśka: ale
to, że mnie zaatakowała nie ulegnie tak szybko przedawnieniu. Nie wiemy tylko na ile Białaszyk jest blisko z
Badowskim, dlatego będziemy musieli
jeszcze raz ją przesłuchać i wybadać ile wie i co z tego mogłoby doprowadzić nas do Damiana.
Stary: dobra,
ale wezmę udział w tym przesłuchaniu. Aśka, przesłuchasz ją ze mną. Sebastian, będziesz
obserwował z Robertem przesłuchanie
przez szybę. Być może Białaszykowa zdradzi się z czymś, co nie powiedziała
przez te wszystkie lata, a Robert to wyłapie.
Godzinę
później
Aśka i
Andrzej przesłuchują Kingę Białaszyk.
Stary: Kinga Białaszyk, 45 lat. Dotychczas nienaganna opinia. Zaprzyjaźniona
z Katarzyną i Arturem Czarneckimi. Pewnego dnia, Artur sobie umiera przed
własnym domem, a Ty wiedząc, że Katarzyna
jest niewinna postanowiłaś ukryć dowód jej niewinności. Wzorowa
przyjaciółka, nie ma co.
Aśka: tamten
zarzut wobec ciebie uległ już wprawdzie przedawnieniu, ale wciąż wisi nad
tobą napaść na funkcjonariusza na
służbie. Przejdziemy do meritum.
Interesuje nas twój przyrodni brat, Damian Badowski. Wiemy już, że to on zabił Czarneckiego i Miecudzińskiego.
Kinga: no to
sobie go szukajcie…
Aśka: możesz coś jeszcze dla siebie ugrać. Powiem prokuratorowi, że współpracujesz i zażąda dla ciebie zdecydowanie mniejszego wyroku, być może skończy się nawet tylko i wyłącznie
na zawiasach. Nie pójdziesz do
więzienia, a za kilka lat będziesz mogła powiedzieć, że nie byłaś karana, bo
wyrok ulegnie zatarciu.
Stary: to
jest nasza jedyna oferta.
Kinga: powiem jak było.
Aśka:
słuchamy.
Kinga: Damian wrócił w nocy z
2 na 3 marca 2013 i przyznał mi
się do tego, że zabił Artura. Zdążył zgrać nagranie z przydomowego
monitoringu zanim przyjechałam tam z
Kaśką. Tak naprawdę to cały czas była
ze mną. Musiałam chronić brata,
rozumiecie?
Stary: co było dalej?
Kinga: wycofałam się
z pierwszych zeznań, które dawały Kasi alibi. Powiedziałam, że wtedy wcale się nie
widziałyśmy. Wzięłam od Damiana to nagranie na którym on zabija Artura i
przechowałam je przez te wszystkie lata.
Aśka: a
niewinna kobieta poszła siedzieć do więzienia za zbrodnię, której nie
popełniła. Jedna rzecz mi tylko nie
pasuje. Dlaczego Damian próbował zabić
Katarzynę Czarnecką?
Kinga: bo wiedziała, co robi Artur z Krzysztofem i
nic z tym nie zrobiła. Damian chciał
dopaść jeszcze Miecudzińskiego, ale
zabroniłam mu. Dopóki Kasia siedziała, to musiał siedzieć cicho, aby wszyscy
myśleli, że to ona. To był doskonały
plan. Zanim zdążyliście mnie zatrzymać,
to w mediach zaczęli już trąbić, że Kaśka prawdopodobnie jest niewinna. Zadzwoniłam do
Damiana i powiedziałam mu, że węszycie wokół sprawy i zaczął działać.
Stary: teraz
zadzwonisz do niego jeszcze raz i umówisz spotkanie. Ostrzeżesz go, że jesteśmy coraz bliżej, a ty chcesz mu pomóc i masz zamiar go ukryć.
On ci ufa.
Kinga: to jest mój brat!
Stary:
drugiej oferty już nie dostaniesz,
dobrze się zastanów.
Aśka: masz
trzy minuty. Wystarczająco dużo czasu.
Kinga:
dajcie mi telefon.
Dwie godziny
później
Komisariat
przy Kasztanowej.
Aśka: Kinga umówiła spotkanie z Damianem na 22:30 w parku na 11 listopada.
Tomek: ilu
nas tam będzie?
Sebastian: bierzemy tylko pięć osób. To niewielki park, a przy większym gronie
mógłby się zorientować. W busie zaparkowanym nieopodal będę siedział z
Aśką i Robertem. Justyna i Tomek, wy pilnujecie drugiego bocznego wejścia. Poudawajcie dla niepoznaki jakąś parkę,
wiecie, dwoje zakochanych - I love
you forever and ever i te sprawy.
Tomek: a o której ruszamy?
Aśka:
na godzinę przed akcją. Musimy na
spokojnie obstawić teren.
22:25. Park na 11 listopada.
Sebastian: Justyna i Tomek, jesteście na pozycji?
Tomek: tak,
na razie nic się nie dzieje.
Justyna: jest praktycznie pusto, cisza i spokój.
Białaszyk też stoi w umówionym miejscu.
Sebastian porozumiewał się z asystentami za
pomocą krótkofalówki. Zgodnie z
ustalonym wcześniej planem siedział wraz z Aśką i Robertem w busie.
Sebastian:
Badowski idzie. Wejdziecie na mój
rozkaz.
Po
chwili Badowski znajdował już się w miejscu, w którym
siedziała Kinga Białaszyk. Komisarze
przysłuchują się całej rozmowie.
Damian: nikt
cię nie śledził?
Kinga: nikt.
Jesteśmy sami.
Damian:
doskonale. Plan wykonany, rano mogę jechać za granicę.
Kinga: to
nie jest dobry pomysł, Damian. Jak teraz
wyjedziesz z Polski, ściągniesz na siebie niepotrzebną uwagę Czechowskiej i Wątroby. Dobrze wiesz, że oni węszą i nie mają zamiaru
odpuścić.
Damian: to co
proponujesz?
Kinga:
ukryję cię w domku letniskowym na
Mazurach po babci od strony mamy. Gliny nie dojdą do tego, że to ty.
Damian: nadal chcę wyjechać. Nie po to zabijałem
Czarneckiego i Miecudzińskiego, żeby teraz odpuścić. Muszę tylko
pojechać jeszcze do Czarneckiej i
ją dobić.
Sebastian : pełna gotowość, wchodzimy!
Justyna:
policja! Na glebę!
Justyna i Tomek dobiegli do niego jako
pierwsi. Badowski nie zastanawiał się
długo i przyłożył broń do skroni Kingi.
Damian: pozwólcie mi uciec, a nic się jej nie
stanie!
Tomek: rzuć broń i nie pogarszaj swojej
sytuacji!
Damian: już
jest beznadziejna! Rozwalę ją, jak nie pozwolicie mi uciec!
Justyna i Tomek rzucili broń. Wspólnie postanowili nie ryzykować jeszcze
bardziej życiem Kingi Białaszyk. W tej
samej chwili podbiegła Aśka z Sebastianem i Robertem. Badowski wycelował pistolet w ich kierunku, jednak trafił
go pocisk, który został wystrzelony
przez Aśkę. Mężczyzna osunął się na
ziemię i nie dawał żadnych oznak życia.
Kinga: zabiliście mojego brata! Będziecie żałowali tego, co żeście
zrobili!
Aśka:
spokój! Wyciągnij ręce do tyłu.
Kinga: że co?
Aśka:
pomogłaś nam, ale kara cię nie ominie. Sebastian, co z Badowskim?
Sebastian:
nie żyje. Dostał w głowę.
Piątek, 12:00
Komenda przy
Kasztanowej. Stary zorganizował
odprawę po zakończonym śledztwie. Oprócz niego są na niej obecni Aśka, Sebastian i Robert Gabrys.
Stary:
gratuluję wam kolejnej rozwiązanej
sprawy. Odkryliście wieloletni pedofilski proceder.
Sebastian:
tyle dobrego, że już też żadne dziecko nie zostanie przez nich skrzywdzone.
Stary:
dokładnie. Powiedzcie mi, czy ta akcja mogła mieć inny finał?
Aśka:
niestety nie. Cała akcja potoczyła się
bardzo szybko. Badowski zmusił Justynę i
Tomka do rzucenia broni, a jak już dopiero zdążyliśmy do nich podbiec, to
prawdopodobnie któreś z nas już
by nie żyło. Kwestia kilku sekund.
Stary:
czasami tak jest.
Robert: pozostaje jeszcze kwestia listu, który
otrzymałem. Wiecie, kto mi go dał?
Aśka: niestety nie udało nam się tego ustalić do
teraz.
Stary: ale to zostało już ustalone. Joachim Budyra.
Robert:
klawisz z więzienia, w którym przebywała Katarzyna Czarnecka?
Stary: tak. Widocznie musiała go czymś przekonać, że faktycznie
może być niewinna i postanowił zadziałać po cichu. Rozmawiałem już tak na
szybko z Joachimem, ale
nie miał zbytnio jak rozmawiać i nie mógł też stawić się na dzisiejszej odprawie.
Aśka: dobrze, to
my wracamy do dalszych zadań.
Stary: ale
jakie ,,wracamy’’? Mieliście bardzo
trudne śledztwo i należy się wam wolny weekend.
Przyjdźcie w poniedziałkowy poranek, ale macie być w trakcie weekendu pod telefonem w razie
potrzeby.
Sebastian:
dzięki, już nas nie ma. Udanego
weekendu.
Stary: wam
również.
Wyrok:
Damian
Badowski został zastrzelony podczas policyjnej akcji.
Ze względu
na współpracę z policją, sąd skazał Kingę Białaszyk na rok
pozbawienia wolności w zawieszeniu
na 3 lata za
napaść na funkcjonariusza na służbie. Zarzut o ukrywanie dowodu
niewinności Katarzyny Czarneckiej uległ przedawnieniu.
Katarzyna Czarnecka przeżyła zamach na swoje życie i
szybko wróciła do zdrowia. Zostało jej też przyznane odszkodowanie w wysokości pięciu milionów złotych.
Zbieżność
osób i nazwisk jest przypadkowa.