sobota, 25 lipca 2020

Infiltracja II

                                                                    Wtorek, 11:00

 Komisarze otrzymali wezwanie do innej opuszczonej fabryki. Na jej terenie, znaleziono kolejne ciało. Sposób zabójstwa  jest identyczny, jak przy pierwszej ofierze, co może świadczyć o tym, że oba ''zdarzenia'' są ze sobą w jakiś sposób powiązane.
policjant: cześć. Ofiara to Arkadiusz Kolor, urodzony  13 lutego 1992r.
Tomek: 28 lat. Kto go znalazł?
policjant:  był anonimowy telefon na komendę, że tu jest ciało.
 Po chwili, Rafał i Tomek znajdowali już się przy Adamie, który dokonywał oględzin zwłok ofiary.
Adam: cześć. Chłopak został brutalnie pobity,  sprawca oddał też strzał w jego kierunku.
Rafał: znowu w czoło?
Adam: dokładnie.
Rafał:  są jakieś ślady?
Mariusz: nie ma nic.  Ofiarę również zrzucono z wyższej kondygnacji.
Tomek: Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam:  dziś około północy.
Rafał:  a kiedy będziesz miał  dla nas raport z sekcji zwłok?
Adam:  miałem  teraz  trzy sekcje dla Aśki i Sebastiana, bo mają jakiegoś seryjnego.  Dziś siadam do zwłok Magdaleny Pacelt, a Arkadiusza Kolora, też  dla was ogarnę na dzisiaj.
Tomek: wiemy jedynie, że to ten sam sprawca...
                                         Dwie godziny później.
Rafał i Tomek  pojechali do domu Arkadiusza Kolora. Drzwi otworzyła im  jakaś kobieta   która była najprawdopodobniej  dziewczyną, lub żoną ofiary.
Tomek: dzień dobry, policja kryminalna. Pani Kolor?
 Monika: tak,  Monika Kolor.  Wchodźcie do środka.
 Kobieta wpuściła ich od razu do   mieszkania. Miało ono może około sześćdziesięciu metrów kwadratowych, oraz było urządzone nieco  w stylu lat dziewięćdziesiątych.
Rafał: kim dla pani jest Arkadiusz Kolor?
Monika: to mój mąż. Arek coś zrobił?
Tomek: Arek nie żyje.  Dwie godziny temu, znaleziono jego ciało.
Monika  zaczęła od razu płakać.  Właśnie dowiedziała się, że nie żyje jej mąż, z którym miała jeszcze tak wiele planów do zrealizowania.
Tomek: pani Moniko,  potrzebuje pani lekarza?
Monika: nie. Pytajcie o wszystko, chcę mieć to   za sobą.
Rafał: mają państwo  jakichś wrogów?
Monika: wrogów? Staramy się  pomagać każdemu, być życzliwi, względem innych.  My mamy dziecko w drodze, jestem  w szóstym miesiącu ciąży...
Rafał:  pani Moniko, możemy rozejrzeć się po domu? Może uda nam się znaleźć coś, co nas choć trochę, popchnie do przodu.
Monika: szukajcie, ale bardzo was proszę, nie róbcie bałaganu...
                                        Dwadzieścia minut później.
Komisarze wciąż przeszukują dom drugiej ofiary.
Rafał:  Tomek, masz coś?
Tomek: jeszcze nic. Chociaż, czekaj, Rafał. Pomożesz mi odsunąć tę szafę?
Rafał: jasne.
Wspólnymi siłami, odsunęli od ściany wspomniany mebel.  Okazało się, że coś tam było ukryte.  Rafał  włożył ręce za szafę.  Znalazł tam  pewien przedmiot. Była to  gazeta sprzed dwóch tygodni.
Tomek:  Niva? To oni jeszcze to drukują?
 Rafał przewertował wspomniane czasopismo. Na jednej ze stron znalazł ogłoszenie.
 Rafał:  Możesz mieć 60000 w bardzo krótkim czasie!   Zadzwoń, a poznasz szczegóły...
Tomek: jest i numer.  Wybiorę to.
 Wykonał połączenie, jednak  nie zostało ono zrealizowane.
Tomek:   telefon wyłączony.
Rafał: dzwonię do Agnieszki.  Trzeba przeszukać pod tym kątem, mieszkanie Magdaleny Pacelt.
Tomek: myślisz, że ona  też odpowiedziała na to ogłoszenie?
Rafał: właśnie tak sądzę.
15:40.  Komisariat przy Kasztanowej.
Do biura komisarzy wszedł Waldemar Dziadek, który obsługuje w wydziale monitoring.
Waldek: cześć.   Nie widzieliście gdzieś mojej ładowarki?
Tomek: taka czarna?
Waldek: dokładnie.
Rafał: powinna być w kuchni.
Waldek: a jak Anka?
Rafał: wyszła ze szpitala, ale jest jeszcze na zwolnieniu. Stary powiedział, że będzie na nią czekał.
 W tej samej chwili, do pomieszczenia weszła Agnieszka.
Agnieszka: cześć Waldek, cześć Rafał, cześć Tomek.  Wracam właśnie z przeszukania   domu Magdaleny Pacelt.  Zobaczcie, co mam.
 Ich  oczom ukazała się ta sama gazeta, którą  Rafał i Tomek znaleźli  w mieszkaniu drugiej ofiary.
Rafał:  Tomek, zobacz.  Ta sama gazeta, egzemplarz sprzed miesiąca.
 Tomek: numer tylko inny. Wybiorę i zobaczymy, kto się tam odezwie.
  Wziął telefon i  wpisał  klawiaturą numer, który widniał w numerze czasopisma.
Rafał: i co?
Tomek: numer nieaktywny.
Rafał: Tomek, rozdzielamy się.  Ty pojedziesz do redakcji,  ja idę na spotkanie z informatorem.
Tomek: myślisz, że   mamy przełom?
Rafał: nie wiem, ale te gazety, to jedyne rzeczy, które łączą ze sobą obie ofiary. Nie zapominaj, że one mieszkały w różnych częściach miasta i prawdopodobnie nawet nie znały.
Tomek: no dobra, to jedziemy w teren.
                                   Godzinę później.
Rafał spotkał się z informatorem.
Rafał:   cześć  Major.
Major:  czego chcesz?
Rafał: tego, co zawsze.  Interesuje mnie tym razem to.
 Podał mu egzemplarz   jednego z ostatnich wydań gazety Niva.
Major:  nic nie wiem na ten temat.
Rafał: to się dowiedz, jak najwięcej. Numer do mnie masz.
Major: zostaw mi tylko tę gazetę.
Rafał: jasne.
Major: popytam wśród ludzi, ale nic nie obiecuję.
Rafał: lepiej dla ciebie, abyś coś miał.
                                                     W tym samym czasie
Redakcja  gazety, która zamieściła oba ogłoszenia.
 Tomek: dzień dobry, jestem z policji.  Wie pani może, gdzie znajdę redaktora naczelnego?
 naczelna:  Brygida Nawłacka.  Dobrze pan trafił.
Tomek: możemy pójść do pani gabinetu? Nie chciałbym rozmawiać o sprawie przy świadkach.
naczelna: oczywiście.
 Po chwili, oboje znajdowali już się w gabinecie kobiety.
naczelna: chce pan kawy, herbaty?
Tomek: poproszę wodę.
naczelna: bardzo proszę.
Nalała   sobie i mu wodę z dystrybutora.
Tomek:  przychodzę w związku z pewnym ogłoszeniem, które ukazuje się  w waszym czasopiśmie.
naczelna: publikujemy dużo ogłoszeń, proszę pana.
Tomek: ale to ogłoszenie na pewno przykuło pani uwagę.
Pokazał  jej zdjęcia obu ogłoszeń, na które odpowiedziały ofiary.
naczelna: a, to. Dziwna sprawa.  Od jakichś dwóch miesięcy, ktoś  wysyła  nam  ogłoszenie o takiej samej treści, zmienia  w nim jedynie numer telefonu.
Tomek: nie weryfikujecie tego w żaden sposób?
naczelna: nie istnieją żadne prawne regulacje, które by od nas tego wymagały. Nie mamy takiego obowiązku.
Tomek: kiedy ukazuje się  kolejny numer?
naczelna:  jutro rano będzie w kioskach.
Tomek: mógłbym dostać treść tego ogłoszenia, jeszcze przed publikacją?
naczelna: nie możemy tak robić.
Tomek:  doskonale to rozumiem, ale sytuacja jest naprawdę poważna.   Dwie osoby, które odpowiedziały na te ogłoszenia, zostały zamordowane z zimną krwią. To właśnie w ich sprawie, prowadzę śledztwo. Ktoś  wybiera ofiary na podstawie  tych ogłoszeń.   Bardzo panią proszę, może pani uratować życie kolejnych osób i przy okazji, naprawdę nam pomóc. Proszę się zastanowić, ma pani pięć minut.
naczelna: dobra, pomogę wam, ale nie za darmo.
Tomek: od razu mówię, że nie zapłacę.
naczelna: nikt tu nie mówi o płaceniu, aczkolwiek, chcę mieć i ja z tego małą korzyść.
Tomek: słucham zatem.
naczelna: jako pierwsza, chcę wiedzieć o zatrzymaniu osoby odpowiedzialnej za te zabójstwa.
Tomek:  na to jedno, mogę się zgodzić....
19:20.  Na komendzie, trwa ustalanie dalszych kroków w śledztwie.
Tomek:  jaki jest plan?
Rafał:  zrobimy infiltrację.  Któreś z nas  odpowie na to ogłoszenie. Myślałem o Bartku, ale go tu nie ma.
 Justyna: ja go zastąpię.  Bartek wziął urlop,  dziecko mu się rodzi lada dzień.
Rafał: faktycznie.  Dobra, Justyna, będziesz przynętą. Zadzwonisz tam z samego rana.
Justyna: zrobi się.
                                                                      Środa, 9:30
Komisariat przy Kasztanowej.
Rafał: i co?
Justyna: wiem tyle, co nic. Jakiś mężczyzna powiedział mi w słuchawce, że mam się stawić  za dwie godziny na  ulicy Ceglarskiej.
 Rafał: będziemy cię ubezpieczać. Telefon mogą chcieć ci sprawdzić,  będziesz miała założony podsłuch w jednej z bardziej ukrytych kieszeni.
Justyna: ok.  Dalej jednak nie wiem, czego możemy się tam spodziewać...
Tomek: a o co mniej więcej wypytywał?
Justyna: ogólnie,  to powiedziałam, że mam na imię Gośka i chcę dorobić.
                                    Dwie godziny później.
 Ulica Ceglarska.
Rafał: Justyna, jesteś na pozycji?
Justyna: oczywiście. Zwarta i gotowa do działania.
Po kilku minutach podszedł do niej jakiś mężczyzna. Był on łysy i  dobrze zbudowany.
mężczyzna:  ej, ty jesteś Gośka?
Justyna: tak.
mężczyzna: to zapraszam do samochodu.
Justyna: idę.
mężczyzna: załóż jeszcze worek na głowę.
Zanim  Justyna, zdążyła cokolwiek zrobić, ,mężczyzna postanowił ją przeszukać.  W jednej z kieszeni, znalazł jej telefon.  Był to stary model, więc wyciągnął z niego bez problemu baterię i wrzucił od razu na tylne siedzenie.
Justyna: co ty robisz?
mężczyzna: cicho bądź.  Nie zadawaj pytań, jedziemy. Załóż worek.
Justyna wykonała polecenie i   wsiadła do samochodu, wraz z mężczyzną. Oboje ruszyli w bliżej nieokreślonym kierunku. Sytuacja się mocno skomplikowała.
 15:30.  Komisariat przy Kasztanowej.
 Agnieszka: to co my teraz robimy?
Rafał:  nie mamy żadnej łączności z Justyną.   Nasz plan zawiódł.
 Tomek:  podsłuch, który miała w kieszeni, uległ uszkodzeniu.
Agnieszka: a co ja mam robić?
 Rafał:   byśmy ściągnęli Bartka do pomocy, ale  dzieciak mu się dzisiaj rodzi, więc odpuszczamy.  Agnieszka,  robisz za trzech, a nawet czterech.  Próbuj cały czas lokalizować telefon Justyny, może uda ci się w końcu ją namierzyć.
 Tomek: Agnieszka, czekaj jeszcze. Mamy jedynie fotkę kolesia, który odjechał z Justyną. Wrzuć to zdjęcie na bęben.
Agnieszka: zrobi się.
                                                   Trzy godziny później.
 Miejsce, do którego udała się Justyna Woronecka.
Asystentka  właśnie weszła do łazienki.  Ruszyła od razu w kierunku prysznica. Zdjęła z siebie część rzeczy,  jednak  przed kąpielą, postanowiła zadzwonić do Rafała.
-  No Justyna, gdzie jesteś?
-  Cześć Rafał, tu Justyna. Ze mną jest wszystko ok.  Słuchaj,  w tym miejscu, odbywają się nielegalne walki.  Jestem już po jednym treningu.   Muszę kończyć, wchodzę pod prysznic.
Justyna zakończyła połączenie.   Właśnie miała wejść pod prysznic, ale  poczuła zapach męskich perfum. Odwróciła się.   Stał za nią  czarnowłosny mężczyzna.
 brunet: no cześć Justyna, cóż za nagła zmiana imienia...
  Kobieta ruszyła w kierunku wyjścia z   szatni. Miała jednak pecha w drzwiach, stał  drugi mężczyzna. Był łysy. Ten sam, z którym rozmawiała wcześniej. Została jednak  złapana przez bruneta.
 Łysy: trzymaj ją.  Kim ty kurwa jesteś?
 Uderzył ją z całej siły pięścią w brzuch.
 Justyna: ja wszystko wyjaśnię...
Łysy: nie interesują mnie twoje tłumaczenia.
Mówiąc to, całą siłą, kopnął ją w brzuch.   W wyniku uderzenia,  opadła na podłogę,w  następstwie czego, brunet od razu ją puścił.
 brunet: straciła przytomność.  Bierzemy ją na tył, niech dojdzie tam do siebie.
łysy: wcześniej ją przeszukamy. Mam w depozycie jej torebkę.
                                          W tym samym czasie.
 Rafał: Agnieszka, namierzyłaś ją?
 Agnieszka: nie. Połączenie trwało zbyt krótko. Monitoruję cały czas jej telefon, ale  jest wyłączony. Nie ma żadnej aktywności.
Rafał: a fotka tego kolesia, coś dała?
Agnieszka: nienotowany.
Rafał:  to pozostaje nam czekać na kolejny odzew od Justyny...
                                  Czwartek, 13:10
 Kolejne próby zlokalizowania Justyny Woroneckiej, na nic się nie zdały. Do Rafała zadzwonił jego informator z prośbą o spotkanie.
Rafał: Major, mam nadzieję, że to ważne.
 Major: bardzo ważne. Poznaj, to jest  Damian  Mazurowski.
Rafał: Rafał Kopacz.
Damian: Mazurowski.  Major  powiedział mi, że pytałeś o te ogłoszenia w gazecie.  To są pozorne oferty pracy, ale prawda jest taka, że to zwykłe poszukiwania uczestników do nielegalnych walk. Pojedynki odbywają się tam bez jakichkolwiek zasad, są to ustawione walki. Walczą tam nawet kobiety z mężczyznami.
Rafał: a jaka jest twoja rola w tym wszystkim?
Damian: wpuścili mnie do środka,  bo podsłuchałem przez przypadek rozmowę swojego znajomego, który rozmawiał z jakimś facetem,  który odpowiadał na to ogłoszenie.
Rafał:   no dobra, ale w środku, masz tam jakąś funkcję?
Damian: dla zachowania pozorów, jestem tam, jako lekarz. Studiowałem medycynę, ale prawda jest taka, że nawet nie badam tych ludzi.  On mnie zastraszył. Mówił, że jeśli nie wejdę do   interesu, to  zabije moją rodzinę.
Rafał: to był ten facet?
Pokazał mu zdjęcie łysego mężczyzny.
Damian: tak. On się nazywa   Ireneusz Ostrowiński.
Rafał:   wprowadziłem tam człowieka ze swojego wydziału, ale nie mam z nim kontaktu. Co z nim?
Damian: nie mam pojęcia.  Może być tak, że wystawią ją do walki.  Dziś ma walczyć Ostrowiński.
Rafał: a kto walczył z Magdaleną Pacelt i Arkadiuszem Kolorem?
Damian: Ostrowiński.  Podczas każdej z tych walk, w pewnym momencie, dopadł go kryzys. Drugi  ich dyskretnie podcinał, a Ostrowiński  wykorzystywał to i lał bez opamiętania.
Rafał: kiedy mają być kolejne walki?
Damian: dzisiaj o 20:00.  Do godziny szesnastej, napiszę ci smsem miejsce.
17:30. Rafał otrzymał smsem  informację o miejscu kolejnej walki. Wraz z Tomkiem i Agnieszką, opracowuje dalszy plan działania.
 Agnieszka: a  wiadomo, co z Justyną?
Tomek: żadnych wieści. Podejrzewamy, że wystawi ją do walki.
 Rafał:    zaznaczyłem na mapie lokalizację.  Jest to  stary magazyn  na Białostockiej.
Tomek: czyli decydujemy się na szturm?
Rafał: dokładnie. Mamy dwa wejścia.  Agnieszka i Tomek, zajmujecie tylne wyjście. Ja z oddziałem, wchodzę od frontu.
Agnieszka: ilu ich tam jest?
Rafał: wiemy na pewno o dwóch osobach, plus Justyna, ale równie dobrze, może być ich więcej. Dlatego też, będziemy mieli wsparcie AT. Nie liczę Mazurowskiego.
Agnieszka: możemy mu ufać?
Rafał: myślę, że tak. Do tej pory, Major nie wystawił mnie  na minę.
Agnieszka: to możemy powoli się szykować?
Rafał:  pamiętajcie tylko, że to ja dowodzę akcją. Żadnego zbędnego bohaterstwa!
20:10.  Stary magazyn, w którym mają odbywać się nielegalne walki.
 Rafał: wszyscy na pozycjach?
Tomek:  dwójka na pozycji.
 dowódca AT: oddział gotowy do szturmu.
Rafał:  nie dopuszczamy do początku walki! Powtarzam, nie dopuszczamy do początku walki! Nikomu  nie może spaść włos z głowy!
                                        W tym samym czasie.
 Brunet: w lewym narożniku,  znajduje się  dotychczas niepokonany, prawdziwy wojownik o świetnym  lewym sierpowym, IRE-NE-USZZZZ! Powitajcie go  gromkimi brawami!
 Rozległy się oklaski.  Przeciwnikiem Ostrowińskiego miała być Justyna, która była bardzo osłabiona.
Brunet: z kolei, w prawym narożniku, debiutująca   w naszym kręgu, GOŚ-KAAAA!  Zaczynamy!
Niestety plan  Rafała  uległ delikatnym komplikacjom, gdyż pojedynek zdążył się rozpocząć.  Ostrowiński wyprowadził silny cios, który trafił Justynę w brzuch.  Asystentka upadła na ziemię.
 Rafał:  wchodzimy!
  Oddział AT, wraz z  Rafałem, wkroczył od frontu.  Tomek z Agnieszką byli ulokowani z tyłu.
Rafał: policja!
dowódca AT: policja, na ziemię!
 Brunet poddał się od razu.  Ostrowiński wziął natomiast Justynę jako zakładniczkę i przyłożył jej broń do głowy.
Ostrowiński: zabiję ją! Nie żartuję!
 dowódca:  rzuć to!  Nie masz żadnych szans!
Ostrowiński:  właśnie z nią, moje szanse rosną!
 Rafał: Ostrowiński, rzucaj broń!
 Ostrowiński  cofnął się.   W pewnej chwili, pchnął Justynę do przodu, a sam rzucił się do ucieczki.  Został jednak zatrzymany silnym ''kopniakiem''.
Tomek: a dokąd to się, kolega wybiera? Jesteś  zatrzymany  pod zarzutem  dwukrotnego pobicia ze skutkiem śmiertelnym, pobicia policjanta oraz wzięcia zakładnika.
Agnieszka:  dojdzie ci jeszcze organizacja nielegalnych walk. Z kryminału, to ty szybko nie wyjdziesz.
 Ostrowiński: jeszcze zobaczymy.
Tomek: zamknij mordę.
Rafał: jesteście cali?
Tomek: w jednym kawałku, dzięki.
Rafał: wezwałem już pogotowie dla Justyny oraz radiowóz.
                                                 Piątek, 9:15
Komisariat przy Kasztanowej. Rafał i Tomek właśnie skończyli przesłuchiwać zatrzymanych.
Tomek:   jestem ciekaw, ile jeszcze osób by zginęło, gdybyśmy nie wpadli na trop tych ogłoszeń.
Rafał: fakt, ale jest jednak gorsza wiadomość.  Ostrowiński  najprawdopodobniej odpowie za dwukrotne pobicie ze skutkiem śmiertelnym, a nie podwójne zabójstwo.
Tomek: ile on może wtedy wyłapać?
Rafał: za śmiertelne pobicie jest przewidziana kara dziesięciu lat pozbawienia wolności. Dojdzie mu jeszcze  organizacja nielegalnych walk, napaść na funkcjonariusza oraz jego pobicie i wzięcie zakładnika.   Pocieszające jest w tym wszystkim to, że jednak i tak trochę posiedzi.
Tomek: dokładnie.
 Policjanci skierowali swoje kroki do biura. Ku ich zdumieniu, ktoś tam siedział za biurkiem.
Rafał: Anka? Nie powinnaś być jeszcze na zwolnieniu?
Ania:  macie minę, jakbyście ducha zobaczyli. Od poniedziałku, wracam do służby, panowie.
Rafał:  a jak się czujesz?
Ania:    byłam  wczoraj u lekarza. Nie widzi przeciwwskazań, ale do końca tygodnia jestem na zwolnieniu.  Rozmawiałam już też ze starym i przyszłam dzisiaj  chociaż trochę akt wypełnić.
Tomek:  super, że wracasz.
Rafał tylko podszedł do Anki i ją przytulił.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
                                                            Wyrok:

 Ireneusz Ostrowiński,  za  dwukrotne pobicie ze skutkiem śmiertelnym,  organizację nielegalnych walk, napaść i pobicie funkcjonariusza, oraz wzięcie zakładnika, został skazany na karę piętnastu lat pozbawienia wolności.
Grzegorz Kos został skazany na karę dziesięciu lat  pozbawienia wolności za współudział  w przestępstwach.
Michał Witycki  został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat za działanie na szkodę firmy.
Damian Mazurowski  nie został ukarany. Stwierdzono,  że współpracując z przestępcami, bał się o swoje życie i najbliższych.
Justyna Woronecka  spędziła  dwa dni w szpitalu na obserwacji.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

-------
Dziesięć lat istnienia bloga. Dziękuję.

piątek, 10 lipca 2020

Infiltracja


                                                Niedziela, 19:10

Na terenie opuszczonej fabryki, znaleziono ciało młodej kobiety. Śledztwo w tej sprawie, rozpoczynają  Rafał i Tomek.
Rafał: cześć Radek.
policjant: cześć chłopaki.
Tomek: co mamy?
policjant: długowłosa blondynka. Znaleźliśmy  jej torebkę z dowodem osobistym. Ofiara to  Magdalena Pacelt, 25 lat.
Tomek: kto znalazł ofiarę?
policjant: dwoje dzieciaków. Kręcili jakiegoś vloga, czy coś takiego.
Tomek: pogadam z nimi.
policjant: są przed wejściem, musieliście ich minąć.
Rafał: to ja  lecę do Adama.
Po chwili znajdował już się w miejscu znalezienia zwłok.
Rafał: cześć Adam. Co możesz  powiedzieć na teraz?
Adam:  dziewczyna została brutalnie pobita, ale zauważyłem też strzał w czoło. Nie ma nigdzie rany wylotowej, więc  pocisk utknął  w ciele.
Rafał: zawodowiec?
Adam: osobiście stawiam bardziej na strzał z przyłożenia, ale to na pewno była niewielka odległość.
Rafał: kiedy nastąpił zgon?
Adam:   nie zginęła tutaj. Ofiarę zrzucono z wyższej kondygnacji tej fabryki.  Technicy byli już tam zobaczyć, ale nie znaleźli niczego Mogło być tak, że została zrzucona w  dół po śmierci.
Rafał:  zgwałcona?
Adam: niemal kompletnie rozebrana, ale żadnych śladów gwałtu, naskórka. Zupełnie tak, jakby sprawca po sobie posprzątał. Pytałeśœ o czas zgonu, nastąpił  on maksymalnie o północy, ale  powiem więcej po sekcji.
Rafał: czyli, jak zwykle...
                                        W tym samym czasie.
Tomek: jak wy się nazywacie?
Natalia: Natalia Skowronowicz.
Łukasz: Łukasz Blazowski.
Tomek:  dzieciaki, co wy tutaj robiliście? Ile wy macie lat?
Natalia:  jesteśmy parą, mamy po osiemnaście lat. Kręciliśmy vloga, wybieramy  sobie do nagrań różne lokalizacje. Dzisiaj padło na tę fabrykę.
Łukasz:  byliśmy tu też dzisiaj o 10:00, ale ciała jeszcze wtedy tutaj nie było.
Tomek: a co robiliście poprzedniego wieczoru?
Łukasz:  byliśmy w kinie na jakimś romansidle.
Tomek: co to było za kino?
Łukasz:  Multiplex na Kamiennej.
Tomek: dobra, idźcie do radiowozu. Tam będzie policjant, który spisze wasze zeznania i odwiezie was do domu.
 21:30. Komisarze pojechali do domu rodzinnego zabitej dziewczyny.
Tomek: dobry wieczór.  Pani jest matką Magdaleny Pacelt?
matka: tak.
Tomek: przychodzimy właśnie w jej sprawie. Możemy wejść do środka?
Kobieta wpuściła ich do środka.  Widać było, że rodzina  nie należała do przesadnie biednych, ale tez i bogatych. Przeciętna  rodzina.
Rafał:  mamy dla pani złą wiadomość.
matka: proszę, powiedzcie...
Rafał: Magda nie żyje.    Dwie godziny temu, znaleziono jej ciało.
Kobieta zaczęła płakać.  Właśnie dowiedziała się o śmierci swojego jedynego dziecka.
Rafał: kto mógłby stać za zabójstwem?
matka: przychodzi mi do głowy jedynie Grzegorz. To były chłopak Magdy, rozstali się miesiąc temu, ale nie chciał on się z tym pogodzić.
Tomek: a  jak się nazywa ten Grzegorz?
matka: Grzegorz Waldag.
Rafał: pamięta pani jego adres?
matka: Zielona, numer dwadzieścia, mieszkania siedem.
Tomek: a jest ktoś jeszcze?
matka:  nie mam pojęcia. Magda to była wspaniała dziewczyna...
                                        Poniedziałek,  8:20
 Tomek i Rafał pojechali do domu  Grzegorza Waldaga - byłego chłopaka ofiary.
Tomek: Grzegorz Waldag?
Grzegorz: zależy kto pyta...
Rafał: policja pyta. Rafał Kopacz i Tomasz Bukowski.
Grzegorz: w jakiej sprawie, przychodzicie?
Rafał:  ważnej. Wpuścisz nas?
Grzegorz: wchodźcie.
Mężczyzna   wyraźnie niechętnie, wpuścił ich do środka.  W mieszkaniu panował dosyć porządny bałagan. Wszędzie walały się ubrania, kartony po pizzy, czy też puste puszki i butelki piwa.
Tomek:  przychodzimy do ciebie w sprawie Magdaleny Pacelt.
Grzegorz: taaa? A co nawywijała?
Rafał:  Magdalena Pacelt nie żyje. Została  śmiertelnie pobita w sobotę. Co robiłeś w nocy z sobotę na niedzielę?
 Grzegorz: byłem tutaj z kumplami. Siedzieli u mnie od piątku do wczorajszego wieczora.
Tomek: dobra, to dawaj teraz dane kumpli.
Grzegorz: Adam Wołoszanicz,  Jacek Szybalt.
Tomek: zapisz mi tu ich adresy. Pamiętaj, że jeśli twoje alibi się nie potwierdzi, to wrócimy po ciebie.
Podał mu  notes.
 Rafał:  Waldag,   jeśli nie ty, to kto mógłby stać za zabójstwem Magdy?
Grzegorz: jedynie Michał Witycki.
Rafał: kto to jest?
Grzegorz:  Michał Witycki pracował z Magdą w jednej firmie. Dwa miesiące temu, został zwolniony, bo Magda przyłapała go  na  przekazywaniu informacji konkurentom.
Tomek: dopisz też nazwę i adres firmy, w której Magda pracowała.
Grzegorz: zapisane.
Tomek: Boże, mój lekarz już wyraźniej pisze...
 10:40. Firma, w której pracowała zamordowana dziewczyna.
szef:  dzień dobry. To państwo są z policji?
Rafał: tak. Rafał Kopacz, Tomasz Bukowski.
szef: Sławomir Czubala, właściciel. W jakiej sprawie, państwo do mnie przychodzą?
Rafał: jedna z pana pracownic, Magdalena Pacelt, nie żyje. Została  zamordowana.
szef: to dlatego nie odbierała telefonu....
Tomek: interesuje nas adres Michała  Wityckiego. Wiemy, że dwa miesiące temu, został zwolniony.
szef: to prawda, został.  Michał Witycki odpowiada z wolnej stopy, ale musi regularnie stawiać się na komisariacie policji. Zaraz dam wam jego akta, powinienem mieć je w jednej z szaf.
Rafał: spokojnie, poczekamy.
Tomek: a pan co robił,  mniej więcej o północy z soboty na niedzielę?
szef: byłem na weselu własnej córki.   Wy mnie podejrzewacie o to zabójstwo?
Rafał: spokojnie, to rutynowe pytania. Ma pan ten adres?
szef: tak. Karmelowa 36.
                                    Półtorej godziny później.
Dom, w którym mieszka Michał Witycki. Jest to drugi podejrzany w sprawie.
Rafał: Michał Witycki?
Michał: tak.
Rafał: Policja, mamy do pogadania.
 Jedyną reakcją mężczyzny było rzucenie się do ucieczki.   Odepchnął   Tomka i Rafała i  ruszył w kierunku schodów.  Szybko z nich zbiegł i  zaraz po  wyjściu z podwórka, wsiadł do własnego samochodu.
Rafał: za nim!
Po chwili, komisarze również znajdowali się w swoim pojeździe. Teraz trzeba było zatrzymać Wityckiego.
Tomek:  00 dla W27! Ścigamy  czarne Audi  A3 o numerach KR291UU, powtarzam, ścigamy  czarne Audi A3 o numerach KR291UU!   Aktualnie znajdujemy się na ulicy  Bobrzyńskiego, podejrzewam, że będzie ruszał  w kierunku ulic  Słodkiej i Głogowej!
00: przyjęłam, stawiamy blokady.
12:50. Wciąż trwa pościg za podejrzanym.
Tomek: 00, Michał Witycki zniknął nam z oczu! Widzicie go?
00:   jest jakieś trzy kilometry za wami.   Kilometr dalej, jest blokada.
Rafał: dobra, dojeżdżamy tam, przyblokujemy go od tyłu.
Po kilku minutach, samochód Michała Wityckiego zbliżał się już do blokady. Mężczyzna, widząc, co się święci, postanowił zawrócić. Miał jednak pecha, gdyż Rafał i Tomek, zdążyli już podjechać.
 Rafał: policja! Wyłącz silnik!
 Tomek: wysiadaj!
 Witycki  zdał sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji, w której się znalazł. Zrezygnowany wyłączył silnik i wysiadł  z  samochodu, z rękami w górze.
 Rafał: jesteś  zatrzymany pod zarzutem zabójstwa Magdaleny Pacelt.
 16:50. Wciąż trwa przesłuchanie Michała Wityckiego.
Rafał: Witycki,  tym milczeniem, pogarszasz swoją sytuację.
Michał: mam do niego prawo.
Tomek: mieć masz,  ale my naprawdę, chcieliśmy tylko pogadać. Co robiłeś  w okolicach północy z soboty na niedzielę?
Rafał: zacznij w końcu gadać! Ratuj swoją skórę, człowieku!
Tomek: Michał, co robiłeś   z soboty na niedzielę?
Michał: byłem w klubie.
 Tomek: nazwa tego klubu.
Michał:  4dreams.
Rafał: sprawdzimy to, ale do wyjaśnienia sprawy, zostajesz w areszcie.
19:00.  Po zakończeniu służby, komisarze wracają do domów.
Rafał: co myślisz o tym wszystkim?
 Tomek: obstawiam, że to Witycki.  Zauważ, że  Waldag nie użył  ani jednej obelgi na ofiarę.
Rafał: Witycki w sumie też nie, ale ma większy motyw, niż rozstanie.  Tak naprawdę, to nie możemy zlekceważyć żadnej z tych dwóch opcji.
Tomek:  myślę, że możemy wykluczyć to,  że sprawcą była kobieta.  Magdalena Pacelt została bardzo brutalnie pobita,  a do tego  zrzucona z tamtej wyższej kondygnacji fabryki.
 Rafał: a ja z kolei uważam, że to jest możliwe, że za zabójstwem,  może stać kobieta.  Trzeba uwzględnić to, że była  naprawdę silna.  Uwierz mi, że sporo jest takich kobiet.
 W tej samej chwili, zadzwonił telefon  Rafała.
 Rafał:  odbierzesz?
Tomek  chwycił za telefon i wykonał polecenie.
Tomek:  no cześć, Justyna.  Jesteś na głośniku, Rafał prowadzi.
Justyna: cześć chłopaki.   Dzwonię, bo   alibi Grzegorza Waldaga zostało potwierdzone. Siedział od piątku do niedzieli z tymi kumplami, nawet dwie interwencje do nich były.
 Tomek: nie mógł więc, zabić Magdaleny.  Justyna, a co z alibi Michała Wityckiego?
Justyna: Aga właśnie je sprawdziła. Potwierdzone,bawił się całą noc w klubie  4dreams.
Tomek: dobra, dzięki  Justyna.
  Zakończył połączenie.
Rafał: super. Teraz to nie mamy żadnego podejrzanego, żadnego tropu, śladu...
Tomek: dokładnie, wszystko sprawdzone.
Rafał:  a te  zakochańce, które znalazły ofiarę?
 Tomek:  byli na imprezie urodzinowej, którą organizowała babcia dziewczyny.
Rafał: to nam  śledztwo się komplikuje. Nie ruszymy teraz, bez czegoś nowego.
                                                             Ciąg dalszy nastąpi...