niedziela, 31 marca 2013

Śladem porwanych dzieci II


15:10. Tego samego dnia, dom Kotkiewiczów.
Adam: zaufaliśmy wam i co z tego mamy?  Milion złotych w rękach jakichś przydupasów, a dzieci nawet nie odzyskaliśmy !
Aśka: niech pan nie zapomina, że w torbach mamy włożone nadajniki.
Adam: a pieprzę wasze nadajniki sradajniki, jak nawet nie wiem gdzie są moje córki do cholery! Wiecie, kim wy jesteście? Nieudolnymi  fajtłapami, które dostają pensję między innymi z moich podatków !
Aśka: proszę się uspokoić.  Znajdziemy państwa dzieci.
Adam:  ta, pewnie znajdziecie martwe i zakopane w lesie..
Aśka: niech pan nie zakłada od razu najgorszego wariantu.
Sebastian:  Aśka,  wiemy gdzie dokładnie są.   Zostań tutaj z Kotkiewiczami, a ja z Tomkiem, Bartkiem i Justyną jedziemy.
Adam : jedziemy z wami.
Sebastian: mowy nie ma.  Nie wiemy ilu ich tam jest i nie chcemy też dodatkowo państwa narażać.
Adam: panie, ale tam są moje córki do cholery!
Iwona: Adam,  odpuść.  Nic nie zyskasz  tym swoim gderaniem.
16:00.  Sebastian wraz z ekipą, dojechał na miejsce w którym prawdopodobnie są przetrzymywane dziewczynki. Jest to opuszczony magazyn.
Tomek: spory teren.
Sebastian:   rozdzielmy się.  Kamil i  Tomek, sprawdzicie   tamtą część magazynu, a my  rozejrzymy się tu.
Tomek: no dobra.
 Rozdzielili się na dwa zespoły.  Przez pierwsze dziesięć minut nic nie znaleźli. Porozumiewali się za pomocą krótkofalówki.
Sebastian: Kamil, Tomek. Macie coś?
 Tomek: nic nie mamy, a co u was?
Sebastian: nic a nic.
Justyna: Seba, zobacz!
Sebastian: to Weronika.
 Justyna:  nie żyje.
Sebastian: jasna cholera.  Justyna zobacz, znaleźli nadajniki.
Justyna: wzywam ekipę. Dzwonię też po Aśkę.
16:40.  Aśka dojechała na miejsce zbrodni.
Aśka: zginęła w wyniku uderzenia o tamten kant?
Jarek: najprawdopodobniej tak.  Zgon nastąpił    jakoś przed 15:00.
Aśka: oni oszaleli? Zabijać bezbronne, trzyletnie dziecko?
Justyna: zwyrodnialcy.
Aśka: Kotkiewiczowie jeszcze nic nie wiedzą.  Wcisnęłam im jakąś ściemę, że potrzebujecie pomocy.  Chcieli jechać ze mną, ale jakoś ich przekonałam, żeby zostali.
Sebastian: no dobra.
17:20. Dom Kotkiewiczów.
Adam: jak ja mam być spokojny?!   Z waszej winy zginęła Weronika!
Sebastian: teraz zrobimy wszystko, żeby uratować Paulinkę.
Adam: zrobimy?! Nie kurwa, nic nie zrobicie! Sam to wszystko załatwię.
Iwona: Adam, uspokój się.    Nie uratowali Weroniki,  stało się.   Teraz najważniejsze jest, żeby uratować Paulinkę. Sami nic nie zdziałamy!
  Zadzwonił telefon stacjonarny.
Bartek: może pani odebrać.
Iwona odebrała telefon.
- Halo?
-  Wasi policjanci się nie popisali. Dopuścili do tego, żebym zabił Weronikę.
- Ty skurwielu, co myśmy ci zrobili?! Powiedz!
-  dobrze wiesz co.   Tą twoją córeczkę też zabiję jak Weronikę.  Urządzę ją tak samo jak tamtą gówniarę. Kto wie? Może nawet się zabawię?  Teraz będzie dłuższa i bardziej bolesna śmierć...
- Gdzie jest Paulinka?
-  nie ma tak łatwo.  Dzisiaj punktualnie o 20:00  kolejny milionik.  Zobaczę gliniarzy lub znajdę w torbie jakiś nadajnik, zabiję bachora. W końcu został wam już tylko jeden, więc myślę, że się bardziej postaracie. Powodzenia. Zadzwonię jeszcze o 19:30, żeby dać wam jeszcze instrukcje.
Rozłączył się.
Bartek:  nie udało się.
Aśka: Bartek, znowu..
Bartek: zabrakło dosłownie dwóch-trzech sekund. Gościu zna się na rzeczy.
Sebastian: lub amerykańskich filmów się naoglądał.
Iwona: co my teraz zrobimy?
Aśka: musimy uzbierać drugi milion. Mamy mało czasu.
 Iwona:  na koncie firmowym mamy jeszcze jakieś 300000 złotych, a na prywatnych  wyjdzie gdzieś 150000 tysięcy.
Adam: ale to jest kurwa nadal za mało. On żąda miliona, a my zaledwie 450000 z tego mamy!
Aśka: spokojnie, coś wymyślimy. Mamy 2,5  godziny.
Adam: myślenie to waszą mocną stroną raczej nie jest..
18:05. W czasie gdy Bartek i Kamil przygotowują pieniądze, Aśka i Sebastian jadą na komendę.
Sebastian: zrobisz mi kawę?
Aśka: sam sobie zrób.
Sebastian: to ja już nie chcę.
Aśka:  Faceci. Przechodząc do sprawy, to nie podoba mi się ten ojciec.  Wydaje mi się, że może on coś ukrywać.
 Sebastian: a mi się z kolei nie podoba Kotkiewiczowa.  Zbyt spokojnie zareagowała na wiadomość o śmierci Weroniki.
Aśka: dokładnie, ale nie sugerujesz chyba, że to ona mogła stać za jej zabójstwem?
Sebastian: Aśka, ja nic nie sugeruję.  Stwierdziłem tylko fakt.
Justyna: a wy nie jesteście u Kotkiewiczów?
Sebastian: no jak widać nie.   Chcieliśmy wymienić się hipotezami w spokoju.
Justyna: sprawdziłam wam więc bilingi Kotkiewiczów . Od kilku miesięcy dostawali głuche telefony. Może nie jest to zbytnio ok, ale  włamałam się też na ich poczty elektroniczne  w internecie.  Dostawali pogróżki od dłuższego czasu.
Aśka: a nam nie mówili nic oni o żadnych groźbach.
Sebastian: nie są z nami do końca szczerzy po prostu.
Justyna:  dokładnie tak.   Sprawdziłam też wam IP z komputera, z którego wysyłano te wiadomości. To jest kafejka internetowa na  Kostrzewskiego.  Spójrzcie na datę ostatniej wiadomości.
Sebastian:  wczorajsza data.
Justyna:  najbardziej zastanawia mnie ta wiadomość.
Aśka: Zniszczyliście moje szczęście, teraz ja zniszczę wasze.
Sebastian: podpisuje się jako  Sprawiedliwy.
Aśka: musimy pogadać z Kotkiewiczami.
Sebastian: koniecznie. Dzięki Justyna, bardzo nam pomogłaś.
Justyna: pojadę też do tej kafejki. Może ktoś zapamiętał tamtego faceta.
18:50.  Przed domem Kotkiewiczów.
Iwona: Adam, zrozum to, że my musimy im o tym powiedzieć.
Adam: nie ma  mowy. Nie chcę iść siedzieć.
Iwona: ja też nie. Pomyśl o Paulince.
Adam: cały czas o niej myślę.
Iwona: nie Adam, nie. Ty cały czas myślisz o sobie, zawszony egoisto.
Aśka: no więc nie byli państwo wobec  nas szczerzy.
Adam: nie wiem o czym mówicie.
Sebastian: otóż o tym, że  dostawaliście od dłuższego czasu pogróżki oraz głuche telefony.
Adam: jakieś głupie żarty młodzieży.
Sebastian: głupie żarty młodzieży, tak? A ten mail?  Zniszczyliście moje szczęście, teraz ja zniszczę wasze. Mówi to  panu coś?
Iwona: Adam, powiedz im to w końcu..
Adam: ja nie chcę iść siedzieć idiotko!
Iwona: zrób to dla Paulinki.  Wiesz co, skurwiel jesteś, a nie mąż i ojciec.
 Wyszła do domu.
Aśka: panie Adamie, warto dalej brnąć w to wszystko?
Adam: ty nic nie rozumiesz.
Sebastian:  o co tu w tym wszystkim chodzi?  Może nam pan to wyjaśnić?
Adam: 9 lat temu  doszło do podpalenia jednego z mieszkań w Warszawie.  Zginęło wtedy dwoje dzieci.  Z tego co pamiętam były to dwie dziewczynki.
Aśka: to pan podpalił ten dom?
Adam: ja z Iwoną.  Byliśmy niedojrzałymi dzieciakami.  Od razu po tamtym podpaleniu,  przeprowadziliśmy się tu.  4 lata  później wzięliśmy ślub.   Czy my odpowiemy za tamto podpalenie?
Aśka: raczej tak.  Za podpalenie grozi  kara do 10 lat pozbawienia wolności. Także, jeśli liczył pan na przedawnienie, to jest za wcześnie. I to o kilka lat.   Przestępstwa  , za które grozi kara powyżej 5 lat pozbawienia wolności przedawniają się po  15 latach.
Adam: a moglibyśmy liczyć na łagodniejszy wyrok?
Sebastian: prawnikami nie jesteśmy,ale sądzę, że tak, jeśli nic nie będziecie ukrywać w sądzie, bo do rozprawy na 100% dojdzie.
19:30.  Komisarze czekają na instrukcje porywacza.
Adam: jest już 19:31, a on dalej nie dzwoni!
Iwona: zaraz zadzwoni.   Ciesz sie, że udało nam sie  ten drugi milion dla niego uzbierać.
 Jak na zawołanie rozległ się telefon.
Bartek: może pani odebrać.
Iwona odebrała telefon.
- Halo?
-  Widzę, że już wiecie, dlaczego się was uczepiłem.
-  Gdzie jest Paulinka?  Jaką mam gwarancję, że nadal żyje?
- Żadnej.  Wsiadasz w samochód i jedziesz na  Szeroką. Kasę zostawisz  przed restauracją  Krajan. Nie próbuj żadnych numerów.
Rozłączył się.
Bartek: za krótko.
Sebastian: to akurat było do przewidzenia.
20:10 . Przed restauracją.
Aśka: spóźnia się ten porywacz już 10 minut.
Sebastian: może czeka na dobry moment.
  W tej samej chwili pojawił się porywacz.  Wziął pieniądze i uciekł do samochodu. Komisarze podążali za nim.
Aśka: zielony Arosa.  00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Aśka: ścigamy zielonego Seata Arosę.   Jest on na skrzyżowaniu ulic Szerokiej i Międzynarodowej. Macie postawić blokady. Jak mnie zrozumiałaś?
00: na 5.  Zrozumiałam, przekazuję i wykonuję.
20:50. Porywacz wyminął blokadę. Aśka i Sebastian nadal dyskretnie za nim podążają. Chcą, żeby  porywacz sam doprowadził ich do dziecka.
Aśka: tym razem jakaś chatka.
Sebastian: nie marudź.  Czekamy na wsparcie?
Aśka: nie ma czasu. Rozdzielmy się . Ty od tyłu, ja od frontu.
Sebastian: no ok.
 Głosy ze środka:
Porywacz: twoja mamuśka spisała się genialnie.  Na medal po prostu.
Paulinka: ja chcę do mamy...
Porywacz: przestań histeryzować.  Najpierw sprawdzę, czy nie ma żadnych niespodzianek.
 Zaczął przeglądać torbę.  Wyciągnął z niej wszystkie pieniądze.  Niestety znalazł też i nadajnik.
Porywacz: twoja matka ma mnie za kretyna.  Kolejny nadajnik. Zabiję cię!
Aśka : Policja, odłóż tą broń!
Porywacz przyłożył  dziecku broń do głowy.
- Zabiję ją.
Aśka:   rzuć broń. Sąd potraktuje to jako okoliczność łagodzącą.
Porywacz: gówno mnie to obchodzi.  Nie pozwolę już więcej robić z siebie kretyna.    Rzucaj klamę i wychodzisz.
Aśka: rzuć broń!
 Porywacz:  zamknij mordę.  Dzwoń do swoich kolegów, żeby tu nie przyjeżdżali.
Aśka:   odłóż to, bo strzelę.
Porywacz: prędzej ją zabiję!
 W tej samej chwili porywacz padł krzyżem na podłogę. Okazało się, że to Seba go ogłuszył. Porywacz nie stracił jednak przytomności.
Aśka: co z nim?
Sebastian: nic mu nie będzie, a jak mała?
Aśka: jest bardzo wystraszona.
Paulinka: zabierzecie mnie do mamy?
Aśka: oczywiście.
Porywacz: to jeszcze nie koniec. Zemsta była przesłodka!
Aśka: bierz mi to ścierwo z oczu.
Seba wyprowadził  porywacza.
Wyrok:
Ryszard Dalski za groźby karalne, podwójne porwanie, zabójstwo i usiłowanie zabójstwa, został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Iwona i Adam Kotkiewiczowie zostali skazani na 6 lat pozbawienia wolności.
Paulinka Kotkiewicz znajduje się pod opieką babci.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

czwartek, 28 marca 2013

Śladem porwanych dzieci


                               Sobota, 20:55
Aśka:  zmęczona jestem po tamtej obserwacji..
Sebastian: a kiedy ty nie byłaś zmęczona po obserwacji?
00: Do wszystkich jednostek! Z domu przy ulicy Brzozowskiego porwano dwójkę dzieci.   Kto jest najbliżej?
Aśka: W27 jest najbliżej. Podaj dokładny adres.
00: Brzozowskiego 15. Osiedle willowe.
Aśka: zrozumiałam, udajemy się tam.
Osiem minut później. Dom rodziców porwanych dzieci.
Iwona: państwo są z policji?
 Aśka: tak.
Iwona: Iwona Kotkiewicz. Ktoś porwał moje dzieci!
Aśka:  zrobimy wszystko co możemy, żeby je odnaleźć. Możemy  wejść do domu?
matka:  oczywiście. Proszę.
Chwilę później byli już w domu.
Aśka: to są pani dzieci?
matka:tak.  Tu jest Weronika, a tu Paulinka. One mają 3 i 5 lat! Znajdźcie je..
Aśka: jak powiedziałam już wcześniej,  zrobimy wszystko, żeby je znaleźć.  Zauważyliśmy też, ze furtka była otwarta. Nigdy ona nie jest zamykana?
matka: nie, nigdy jej nie zamykamy z mężem.  Uczyliśmy dziewczynki, żeby nigdy same nie wychodziły.
Sebastian: a może jednak wyszły gdzieś?
Adam[ojciec]: ale wszyscy sąsiedzi w okolicy znają  Weronikę i Paulinkę.  Mamy tylko nauczkę za tą furtkę.
Sebastian: za chwilę przyjadą tu nasi koledzy i założą podsłuchy na wszystkie telefony. Jeszcze jedno pytanie, jak państwo sądzą, kto mógłby stać za porwaniem?
Iwona: to na pewno ona..
Aśka: o kim pani mówi?
Iwona: Aleksandra  Darczyk.
Adam:  jest to moja ex. Dla Iwony ją zostawiłem.  Nie mogła  się pogodzić z rozstaniem.  Nachodziła mnie w domu i w pracy.
Sebastian: a wie pan, gdzie ona teraz mieszka?
Adam: Zielińskiego 10B/3.
Sebastian: jeszcze jedno. Jak doszło do porwania?
Iwona:   siedzieliśmy w czwórkę w ogrodzie.  Ładna pogoda była.  W pewnym momencie straciliśmy dziewczynki z oczu no i stało się.
Aśka: wiesz co Seba? Rozdzielmy się.  Ja pojadę do Darczykowej, a ty zostań  z ekipą.
Sebastian: no dobra.
21:20. Aśka pojechała do Aleksandry Darczyk.  Jest ona pierwszą podejrzaną  w śledztwie.
Aleksandra:   stało się coś, że nachodzicie mnie po 21? Cisza nocna jest..
Aśka: z tego co mi wiadomo, cisza nocna jest od 22. Policja. Prowadzę śledztwo w sprawie porwania dzieci Adama Kotkiewicza.
Aleksandra: i wy myślicie, że to ja?
Aśka: miałaś motyw. Nie mogłaś się pogodzić z tym, że Kotkiewicz cię zostawił.
Aleksandra: jak woli jakąś plastikową  lalę, to niech z nią jest sobie szczęśliwy.  Nie chce mi się z tobą gadać.
Aśka: a co robiłaś dzisiaj około 19:00?
Aleksandra:   byłam u koleżanki.
Aśka: adres tej koleżanki.
Aleksandra: Jaworskiego 17.  Żegnam.
Zamknęła drzwi.
21:40. Trwają poszukiwania śladów w okolicy domu Kotkiewiczów.
Sebastian:  Mariusz, macie coś?
policjant: znaleźliśmy tylko ten but.
 Iwona: to jest but Weroniki.  Boże, a jeśli oni ją zabili?
 Sebastian:  proszę nie zakładać od razu najgorszego wariantu.
policjant:  Seba, kończymy na dziś. Za ciemno jest.
Sebastian: no dobra Mariusz, zbierajcie się.
Adam: teraz chcecie kończyć poszukiwania?  Myślałem, że jesteście profesjonalistami w swoim fachu, a wy co? Profesjonalnie się opierdalacie!
 Sebastian: panie Adamie, jest za ciemno.  Jutro z samego rana wznowimy poszukiwania.
                          Niedziela, 10:15
Aśka:  wszystkie patrole mają już zdjęcia państwa córek.  Teraz musimy czekać.
Iwona: ale ile możemy czekać?
Sebastian:  ciężko jest teraz cokolwiek powiedzieć. Musimy czekać na kontakt od porywacza.
Adam: a co jeśli, porywacze się nie odezwą?
Aśka: z doświadczenia wiem, że porywacze prędzej czy później się odezwą.
Sebastian: Mariusz, a wy coś macie?
policjant: nic.  Chłopcy sprawdzają teren w dalszym ciągu.  Przesłuchaliśmy już wszystkich sąsiadów, ale głównie nikt nic nie widział i nikt nic nie słyszał.
Aśka: jak zwykle..
W tej samej chwili zadzwonił telefon Seby. Odebrał:
- No co tam, Justyna?  Kłamała? Dobra, dzięki wielkie. Masz u mnie dużą kawę. Wiem, że zawsze tak mówię, ale teraz to na poważnie.  Trzymaj się.
Aśka: co jest?
 Sebastian: Darczyk wczoraj nie była u żadnej koleżanki. Pod ulicą Jaworskiego 17 znajdował się kiedyś dom jednorodzinny, ale został on wyburzony.
Rozległ się telefon stacjonarny.
Aśka: proszę jak najdłużej przeciągać rozmowę.
Bartek coś porobił w laptopie:
- Może pani odebrać.
 Iwona odebrała telefon.
- Iwona Kotkiewicz, słucham?
-   Mam wasze bachory.   Milion dzisiaj o 13:30  w parku miejskim na  Żołnierskiej. Kasę zostawisz w dwóch torbach,   pod zieloną ławką. Tylko jedna tam taka jest.   Jeśli z kimś przyjedziesz lub zobaczę gliniarnię, to  zabiję te dzieciary i wyślę je wam w trumnie!
Rozłączył się.
Bartek: nie namierzyłem go.
Aśka: cholera. Mają państwo te pieniądze?
 Iwona: tak.  Na koncie firmy gdzieś tyle będzie.
12:45. Trwa przygotowywanie okupu.
Bartek: do każdej z toreb włożyliśmy nadajnik.
Adam: a po co to?
Bartek: będziemy wiedzieli, gdzie się porywacze przemieszczają.
Adam: a jak się zorientują, że tam są nadajniki?
Bartek: nie sądzę, żeby w trakcie ucieczki liczyli pieniądze.
Adam: no ok, ale jak coś spartolicie, to będzie wasza wina.
Sebastian: a pani, pani Iwono ma najważniejsze zadanie. Dostarczy pani pieniądze porywaczowi.
Adam: a dlaczego akurat ona? To też są moje dzieci.
Aśka: porywacze zażądali, żeby to  pana żona zostawiła te pieniądze.
13:30. Park miejski.
Sebastian:  słyszy nas pani?
Iwona: słyszę.
Sebastian:   teraz   proszę położyć tamte pieniądze, po czym uda się pani  do radiowozu.
Iwona położyła pieniądze pod ławką, po czym udała się do  radiowozu.  Po  dłuższej chwili, porywacz wziął pieniądze i wsiadł do samochodu.  Rozpoczął się pościg.
Aśka: 00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Aśka: Ścigamy  zielonego Seata Arosę. Ma on zaklejone tablice.  Porusza się on  w kierunku ulicy Bielańskiej. Postawcie blokady!
00: zrozumiałam.
13:50. Komisarze  stracili samochód porywacza z oczu.
Aśka: 00, widzicie gdzieś tego Seata?
00: Nie.  Blokad też nie zdążyliśmy postawić.
Aśka: zrozumiałam.
Sebastian: czy ci debile już kurwa niczego dobrze nie umieją zrobić?
Aśka: uspokój się.  W torbach są jeszcze nadajniki. Zapomniałeś o tym?
Sebastian: nie zapomniałem, tylko mielibyśmy ich od razu.
Aśka: typowy facet. Wszystko chciałby mieć od razu i na tacy.
Ciąg dalszy nastąpi..

środa, 13 marca 2013

To był dobry człowiek II


18:10. Rafał spotyka się z informatorem.
Rafał: Wito. Mówi ci to coś?
Informator: diler.
Rafał: tyle to ja też wiem.   Potrzebuję o nim jak najwięcej informacji.
Informator:    domyślam się.
Rafał:  wiesz, że  gdyby nie moja dobra wola, siedziałbyś za posiadanie znacznej ilości koksu, także gadaj.
Informator:  Witold Pietrzak.   Z tego co wiem, dragi zdobywa z przemytu.  Potem je sprzedaje.
Rafał:  kiedy planuje kolejną transakcję?
Informator: a co, chcesz kupić od niego działkę?
Rafał: zabawne.  Gadaj!
Informator:  dzisiaj  w nocy  o 3:30.  Stare forty w okolicach  Rylskiego.
Rafał: dobra robota, Major.
Informator:   teraz dajesz stówę za to info.
Rafał:  trzymaj, ale nie wydaj wszystkiego na wódę.
Informator:    nie obiecuję.  A i jeszcze jedno.
Rafał: no?
Informator: ten wasz zabity, Zawadzki,  nie brał żadnych dragów.
Rafał: skąd ta pewność?
Informator: on tylko był pośrednikiem. Kupował dragi od  Wita, a  dawał je jakiemuś swojemu znajomemu, co ćpa.
Rafał: a czemu tak?
Informator:  tego akurat nie wiem.
Rafał: raz już mnie wpuściłeś w maliny, także jeśli robisz to drugi raz, to zapewniam cię, że gorzko tego pożałujesz.
Informator: od dwóch lat już mnie tak straszysz.  A i najważniejsze, Wito  jest uzbrojony po zęby. Jego ludzie też.
23:55. Trwają przygotowania do akcji ujęcia dilera narkotyków.
Ania: żeby było jasne, wchodzicie na   mój wyraźny rozkaz. Coś spartolicie, to własnoręcznie uduszę. Jakieś pytania?
Kamil: Ilu nas będzie?
Ania: 30.  Nie wiemy ilu ich tam będzie, a Wito ma dosyć liczną bandę.
Kamil:  mi się wydaje, że ktoś będzie mógł ich ostrzec.
Ania:  taką ewentualność też musimy wziąć pod uwagę,  proroku.
Rafał:  wyruszamy już o 2:50.   Obstawiamy wszystkie możliwe wyjścia z tych ruin.
                                  Piątek, 3:35
Komisarze obserwują przebieg transakcji.
Ania: jesteście wszyscy na pozycjach?
Jedynka:  Jedynka na pozycji.
Dwójka: Dwójka gotowa do szturmu.
Trójka: na pozycji.
Ania: przypominam, że wchodzicie na mój wyraźny rozkaz.
Głosy z zewnątrz:
- Zgodnie z umową, chcę za te dragi  pięć  tysiaków.
- Wito, skąd my mamy ci taką kase wziąć? Na raty to podziel.
- stary, umowa to umowa.  Ale na całe szczęście się zabezpieczyłem. Mam twoją panienkę. 5000  i będzie twoja.
-  miałem cię za przyjaciela.  Weźmiesz te 3000?
- nie ma 5000, nie ma dragów i nie ma twojej dziewczyny. Idę ją zajebać.
Ania:   Wchodzicie!
Wszyscy wysiedli z samochodów i zaczęli szturmować obiekt. Wito i jego ludzie się tego  nie spodziewali i nie stawiali oporu.
Ania: gdzie jest dziewczyna?
Wito: wal się.
Rafał: grzeczniej!  Mów, gdzie jest dziewczyna!
Wito: szukajcie a znajdziecie.
 Policjanci wyprowadzili dilera oraz jego ludzi. Ania i Rafał wraz z kilkoma policjantami podzielili się na dwie ekipy. Weszli w głąb ruin.  Poszli w dwie różne strony.  Przez pierwsze kilka minut nic nie znaleźli. Rafał w pewnym momencie oddzielił się od ekipy.   W jednym z pomieszczeń znalazł leżącą dziewczynę. Krwawiła z brzucha. Prawdopodobnie została ugodzona nożem.
Rafał: Ania, zgłoś się.
- Zgłaszam się.
Rafał: znalazłem dziewczynę. Dzwoń po karetkę.
- Zrozumiałam. Bez odbioru.
Dziewczyna: kim pan jest?
Rafał: jestem z policji.
Dziewczyna: dźgnęli mnie jakimś nożem. Okrutnie boli...
Rafał: spokojnie. Wytrzymaj jeszcze chwilę.
Rana obficie krwawiła, a Rafał miał problemy z zatamowaniem upływu krwi.
 Rafał: Anka, co z tym pogotowiem?
Ania: był jakiś wypadek, będą za 5 minut.
Rafał:  za 5 minut?! Ona  powoli się wykrwawia, więc niech się pospieszą! Wielka mi służba zdrowia, gdy są potrzebni, to ich nie ma.
15 minut później. Czwarta rano.
Rafał: już 15 minut minęło. Gdzie jest to pogotowie?
Ania: jeszcze ich nie ma. Tomek i Kamil cały czas są na drodze, także ich sprowadzą.
Rafał: oby.
Ania: a jak  dziewczyna?
Rafał: właśnie straciła przytomność. Puls gwałtownie spada. Przystępuję do reanimacji.
Ania: potrzebujesz kogoś do pomocy?
 Rafał: sam dam sobie radę.
Przystąpił do wspomnianej wcześniej reanimacji.  Gdy dziewczyna odzyskała przytomność,  przyjechało pogotowie.
Dziewczyna: gdzie ja jestem?
Rafał: zaraz będziesz w szpitalu. Nic nie mów.
Dziewczyna: złapaliście ich?
Rafał: tak.  Wszyscy są już w areszcie.
11:00. Komenda.
Justyna: mam hita.
Ania: no?
Justyna: wczoraj  nie było żadnego sympozjum w Warszawie. Aleksandra was okłamała.
Ania: świetnie.
Rafał: mi sie wydaje, że ta siostra może mieć coś wspólnego z tym zabójstwem.
Ania: no wykluczyć tego nie możemy, ale ja tak nie sądzę. Bardziej stawiam na Aleksandrę.
Rafał: nie zapominaj tylko tego, że sprawcy tamtego gwałtu nigdy nie złapano.
Ania: Rafał, nie zapominam.  Chodź, jedziemy do Wiertłowskich.
11:45. Dom sióstr.
Aleksandra:  znowu wy?
Rafał: okłamałaś nas. Wczoraj nie odbywało się żadne sympozjum w Warszawie.
Aleksandra: nie chciałam, żeby Kasia znowu musiała przez to samo przechodzić.
Rafał: jest ona teraz tu?
Aleksandra: siedzi na górze.
Ania: idę tam.
Ania poszła na górę. Rafał został z Aleksandrą. Nagle rozległ się krzyk.
- Rafał, dzwoń na pogotowie! Kasia chciała się zabić!
Komisarz wyciągnął telefon.
Rafał: Rafał Kopacz, policja.  Dawajcie karetkę na  Solidarności 14.  Szybko!
15 minut później.  Przed domem sióstr.
Ania:  znalazłam   w jej pokoju ten list.
Rafał: Nie chcę już żyć,  to wszystko wróciło. Przepraszam.
Ania: musimy jeszcze z tym  dilerem pogadać.
 14:30. Trwa przesłuchanie dilera.
Rafał: usiłowanie zabójstwa, kierowanie   zorganizowaną grupą przestępczą. Wiesz ile za to grozi?
Wito:  coś jeszcze mi  dorzucicie?
Ania: przemyt i handel narkotykami.   Będziesz długie lata oglądał  swoją celę.
Wito:  może pójdziesz tam ze mną?
Rafał: my tu zadajemy pytania, a ty na nie odpowiadasz. Jasne?
Wito: nie.
Ania: dlaczego zabiłeś Artura Zawadzkiego?
Wito: co wy pieprzycie w ogóle?  Nawet gościa nie widziałem na oczy.
Rafał: to może te zdjęcia kłamią?
Rzucił na stół zdjęcia.
Wito: to są jakieś fotomontaże.
Rafał: fotomontaże tak? Na tym zdjęciu jesteś z Arturem. Tu  dajesz mu jakiś pakunek. Co tam było w środku? Stare znaczki pocztowe?!
Ania: a w dodatku, obok tych zdjęć jest data.  24  marzec 2013, godzina 23:19, a dwa dni później znajdujemy go martwego. Zbieg okoliczności?
Wito: zostawcie mnie już w świętym spokoju.
Rafał: wedle życzenia. Miłej odsiadki, śmieciu.
Ania: Rysiu, wyprowadź go.
Policjant wyprowadził mężczyznę.
Justyna: Dzwonili ze szpitala.  Katarzyna Wiertłowska odzyskała już przytomność.
Ania:  ok. Dzięki za info.
Rafał: dzięki za info?  Od kiedy językiem młodzieżowym się posługujesz?
Ania: czasy się zmieniają ,kochany. Nie można stać w miejscu, ale ty stoisz.
Rafał: powybierajmy z bazy zdjęcia gwałcicieli, którzy wyszli. Dajmy też zdjęcie Artura, Wiktora i  innych  facetów z jej bliskiego otoczenia.
Ania: no dobra. Poprosimy o pomoc jeszcze Aleksandrę, żeby foty tych facetów z jej bliskiego otoczenia  nam przygotowała.
Rafał: ok.
15:50. Ania i Rafał pojechali do szpitala.
Rafał:  to co, wchodzimy?
Ania: ok, ale jak się ciebie wystraszy, to będzie twoja wina.
Rafał: aż taki straszny jestem?
Ania: dobra, chodź już panie zacofany.
Weszli do sali.
Ania: Kasiu, jesteśmy z policji. Prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Artura Zawadzkiego.
Kasia: to wy mnie ratowaliście? Po co to zrobiliście? Dlaczego nie pozwoliliście mi umrzeć?
Ania: to nasza praca.  Wiemy też, że  zostałaś zgwałcona, a głównym podejrzanym był właśnie Artur.  Przygotowaliśmy   kilkanaście zdjęć i chcemy, żebyś nam wskazała gwałciciela, bo z tego co nam wiadomo, to widziałaś jego twarz.
Kasia: tej gęby nigdy nie zapomnę...
Rafał: pokażę ci teraz te zdjęcia, a ty spróbujesz go rozpoznać. Pomożesz nam?
Kasia: jeśli wam to ma pomóc, to pomogę.
Rafał zaczął pokazywać jej zdjęcia. W pewnym momencie, dziewczyna zaczęła płakać.
Kasia: to on...
Ania: jesteś pewna?
Kasia:tak..
Ania: a więc Artur  był niewinny.
Rafał: Anka, zostań tu z nią. Ja pojadę go zatrzymać.
 Ania: ok.
16:15. Uniwersytet.
Rafał: dzień dobry. Szukam Wiktora Sławeckiego.
portier:  Wiktor wyszedł jakąś godzinę temu z uczelni.
Rafał: wie pan, gdzie on mieszka?
portier: nie wiem. Sądzę, że Grzegorz powinien wiedzieć. Przyjaźnił się z Wiktorem.
Rafał: który z nich to Grzegorz?
portier: któryś  z tamtych trzech.
Rafał: no nic. Dziękuję.
Podszedł do kilku studentów.
Rafał: który z was to Grzegorz?
Grzegorz: ja.
Rafał:  prowadzę śledztwo w sprawie śmierci Artura Zawadzkiego. Możemy pogadać na osobności?
Grzegorz:  własnie idę do auta, także może tam pogadamy.
Rafał: no dobra.
 Weszli do samochodu studenta.
Grzegorz: co pan chcesz  wiedzieć?
Rafał: wiem już, że to Wiktor najprawdopodobniej zabił Artura.
Grzegorz:  że co?  Oni się przyjaźnili.
Rafał:  mógłbyś mi podać adres Wiktora?
Grzegorz: Osiedlowa 4/9. Trzecie piętro.
 Rafał: dzięki.
Grzegorz: ale w pale to się nie mieści, że Wiktor zabił Artura.   Artur zawsze mu pomagał. Ba, każdemu pomagał jak tylko mógł.
16:50.  Mieszkanie przyjaciela Artura Zawadzkiego.
Wszedł do domu.  Wydawało się, że nikogo nie ma.  Przeszukał większość pomieszczeń, ale nic nie znalazł. Wszedł do sypialni, ale było już za późno. Ujrzał Wiktora, który leżał na łóżku z nożem wbitym w  brzuch.  Jeszcze żył. Obok niego leżał zakrwawiony list.  Treść była następująca:
Nie zniosę więzienia. 
Za wszystkie wyrządzone krzywdy,  przepraszam.
Wiktor Sławecki.
Rafał wyciągnął telefon.
Rafał:  Dawajcie karetkę na Osiedlową 4/9 . Szybko!
Wyrok:
Wiktor Sławecki  zmarł   przed przyjazdem karetki.
Witold Pietrzak ,,Wito''  został skazany na 15 lat więzienia.
Członkowie jego gangu  otrzymali wyroki do 10 lat pozbawienia wolności.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.



poniedziałek, 4 marca 2013

To był dobry człowiek


                                    Czwartek, 5:40
Ania:   stary ściągnął nas na komendę o 5:00 rano, żeby  powiedzieć, że już sprawa nieaktualna...
Rafał: dokładnie.  Przez niego się nawet nie wyspałem.   Skoczymy gdzieś na kawę?
Ania: nie pogardzę. Tylko gdzie znajdziesz otwartą kawiarnię o 6 rano?
Nim Rafał zdążył cokolwiek powiedzieć, rozbrzmiała się centrala:
- W27 dla 00..
  Ania: zgłaszam się.
-  w lesie niedaleko stacji benzynowej na Praskiej,  znaleziono zwłoki młodego chłopaka.
Ania: ok, udajemy się tam.
6:15. Las.
 Policjant: ofiarą jest  Artur Zawadzki. 22 lata.
Ania: kto go znalazł?
Policjant: rowerzysta.   Będzie po południu  na komendzie.
Ania: ok.
Komisarze podeszli do zwłok.
Jarek: witajcie.  Zginął od ciosu nożem w serce.
Rafał: kiedy zszedł?
Jarek:   około    22:00.
7:05. Ania i Rafał  pojechali do domu rodziców  zabitego mężczyzny.
matka:  a kim wy jesteście?
 Ania: jesteśmy z policji. Pani Zawadzka?
matka: tak.
Ania: możemy wejść?
matka: proszę.
Weszli do środka.
matka: dowiem się w jakiej sprawie, nachodzicie mnie tak wcześnie?
 Rafał: jesteśmy tu w sprawie pani syna, Artura.
matka: zrobił coś?
Ania: bardzo nam przykro, ale został zamordowany.
matka: kto mu to zrobił ?!
Rafał:   dopiero zaczęliśmy śledztwo w tej sprawie.  Jak pani sądzi, kto mógłby stać za jego zabójstwem?
matka:  nie wiem! To był dobry chłopak. Pomagał każdemu jak mógł.  Naprawdę nie wiem!
8:30.Uniwersytet na którym studiował zabity chłopak.
Ania:  dzień dobry, jesteśmy z policji.
portier: w jakiej sprawie?
 Ania:  w sprawie Artura Zawadzkiego.
portier: kojarzę, ale  z tego co  mi wiadomo, to go nie ma.
Rafał: i nie będzie. Artur został zamordowany. Z kim się tu przyjaźnił?
portier:  z Wiktorem Sławeckim.
Rafał:  a  jest dzisiaj?
portier:  jeszcze go nie ma.
Rafał: no nic, do widzenia.
portier: do widzenia.
Wyszli z uczelni.
Ania:    ten portier to chyba wszystkich tu kojarzy.
Rafał:  dokładnie. Ej, Anka zobacz, czy to nie jest ten Wiktor?
Ania:  to on.
Komisarze podeszli do niego.
Rafał: Wiktor Sławecki?
Wiktor: tak.
Ania: policja. Przyjaźniłeś się z Arturem Zawadzkim?
Wiktor: no przyjaźniłem się.  Dzisiaj rano jego matka do mnie zadzwoniła, że go ktoś zabił.
Ania: jak myślisz, kto mógłby za tym stać?
Wiktor:   jedynie przychodzi mi do głowy  Olka  Wiertłowska.  To była dziewczyna Artura.  Kiedyś go zdradziła i chciała odzyskać, ale Artur nie chciał już się z nią kontaktować.  Był   bardzo przybity. Teraz  Wiertłowska przekonała się, że Artur już do niej nie wróci i  zaczęła mu groźby  wysyłać.
Ania: a wiesz gdzie ta Olka  mieszka?
Wiktor:   Solidarności 14.
Rafał: dobra, dzięki.  Idź na zajęcia.
Wiktor:  ale    naprawdę nie wiem, po co ktoś zabijał Artura. Zawsze wszystkim pomagał.
9:45. Dom Aleksandry  Wiertłowskiej. Dziewczyna jest pierwszą podejrzaną w sprawie.
Ania:  dzień dobry. Aleksandra Wiertłowska?
Aleksandra: tak.   A kim wy jesteście?
Rafał: jesteśmy z policji.  Prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa Artura Zawadzkiego.
Aleksandra: i wy myślicie, że to ja?
Rafał: miałaś  motyw. Artur nie chciał do ciebie wrócić.
Aleksandra:  ale go nie zabiłam.
Rafał: co robiłaś wczoraj około 22:00?
Aleksandra:  uczyłam się do egzaminu, który mam w sobotę.
Rafał: kto to potwierdzi?
Aleksandra: uczyłam się z koleżanką.
Ania: adres tej koleżanki.
Aleksandra:   numer silnika w jej samochodzie też?
Rafał: posłuchaj,  jesteś podejrzaną w sprawie zabójstwa Artura. Jeśli chcesz oczyścić swoją dupę z zarzutów, to lepiej z nami współpracuj.
Aleksandra: Wierzbickiego 14.  To wszystko?
Ania: tak.  Nie wyjeżdżaj z miasta.
10:30. Komenda.
Justyna: dobrze, że was jeszcze zastałam.
Rafał: przecież nigdzie nie idziemy...
Justyna: mam dla was     istotną informację.
Rafał:  no to mów.
Justyna: ten wasz zabity, Artur Zawadzki był głównym podejrzanym  w sprawie gwałtu na młodej studentce z tego uniwersytetu.  Sprawcy do dzisiaj nie złapano. A wiecie jak się nazywała ofiara gwałtu?   Katarzyna Wiertłowska, siostra tej waszej Aleksandry.
Ania: niezły numer. Czyli co, Aleksandra pomściła gwałt swojej siostry?
Rafał: no tego wykluczyć nie możemy.  Na dodatek  Wiertłowska nic nam nie wspominała o tym.
Ania: jedziemy to niej.
Rafał: i to koniecznie.
11:55. Ania i Rafał jeszcze raz pojechali do domu Aleksandry Wiertłowskiej.
Rafał: chyba jej nie ma.
Ania: pewnie  gdzieś polazła.
 W pewnej chwili  ujrzeli Aleksandrę.  Podbiegli do niej, a ona rzuciła się do ucieczki.  Po krótkim pościgu Anka ją złapała.
Rafał:  dlaczego nie wspominałaś nam nic o tym, że twoja siostra została zgwałcona, a głównym podejrzanym w sprawie tego gwałtu był właśnie Artur?
Aleksandra:  myślałam, że to nie ma żadnego znaczenia.
Rafał: i tylko dlatego uciekałaś?
Aleksandra: nie tylko. Co was to obchodzi zresztą?
Rafał:  miałaś motyw, żeby zabić Artura.   Dlaczego uciekałaś? A może to ty go zabiłaś?
Aleksandra:   nie zabiłam go!  Nie byłabym do tego zdolna do cholery!
Rafał: Ania, przeszukaj  ją.
Ania  przeszukała dziewczynę. Okazało się, że miała w jednej z kieszeni  kilka woreczków z amfetaminą.
Rafał:  po co ci to świństwo?
Aleksandra: to już moja prywatna sprawa.
Rafał: zrobimy tak. Oddasz nam te narkotyki, po czym dasz nam namiary na dilera, który ci to sprzedał, a jeśli  zrobisz inaczej dorzucimy ci posiadanie narkotyków. Wybór należy do ciebie.
Dziewczyna oddała narkotyki, lecz jednak    nie chciała podać namiarów.
Ania: namiary na tego dilera.
Aleksandra: nie wiem jak on się nazywa.
Rafał:  wystarczy nam   cokolwiek: nazwisko,ksywa.
Aleksandra:  mówią na niego Wito. Pod uczelnią czasem można go zastać.
Ania:   jeszcze jedno. Chcielibyśmy porozmawiać z twoją siostrą.
Aleksandra: ona jest teraz na jakimś sympozjum  w  Warszawie. Wróci jutro.
Ania:  w takim razie jutro z nią porozmawiamy.
Wrócili do auta.
Rafał: zauważyłaś jak się zdenerwowała, jak zapytałaś o tą siostrę?
Ania: zauważyłam.
Rafał:    przydałoby się ją poobserwować.
Ania: o to się nie martw[ wyciągnęła telefon]. Halo, Justyna?  Jest robota  dla ciebie...
13:10. Komenda.
Rafał: Justyna coś jeszcze dla nas ustaliła?
Ania: nie.    Jeszcze nic.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała. Odebrał:
-   co się dzieje pani Krystyno?   Dobrze, zaraz będziemy.
Ania: co jest?
Rafał: matka Zawadzkiego znalazła   jakieś zdjęcia w jego pokoju.
Ania: no to jedziemy do niej.
13:40. Dom Zawadzkich.
matka:  w tym miejscu te zdjęcia leżały.
Rafał obejrzał wszystkie zdjęcia.
Ania: co to za zdjęcia?
Rafał:  Artur kupował działkę od  tamtego dilera. Nos mi mówi, że  może się coś poważniejszego szykować. Muszę pogadać z informatorem.