środa, 28 sierpnia 2024

Child Alert

                                                        Środa, 7:50

 

 Zaginął  dwuletni chłopiec.  Komisarze   właśnie dojechali do  domu opiekunki  dziecka,  gdzie czekają już na nich rodzice  chłopca.  Wszyscy    na zewnątrz, gdyż w budynku  technicy dokonują oględzin. To najprawdopodobniej  tutaj doszło do podwójnego porwania.

 Ania: dzień dobry.  Państwo Bernat?

 Konrad: tak. Małgorzata i Konrad Bernatowie. Zaginął nasz syn   Adaś.

Ania:   co się stało?

Małgorzata: wczoraj około siedemnastej szliśmy do naszych znajomych na imieniny.  Wróciliśmy do domu około 22:00 i  nie było nigdzie Adasia. Początkowo się nie martwiliśmy, bo znaleźliśmy karteczkę na stole, że    Karolina zabiera go do siebie, to opiekunka.

Ania: jak nazywa się   opiekunka?

Małgorzata: Karolina  Ilasz.

Rafał: co państwo o niej wiedzą?

 Konrad: mam gdzieś w domu  jej dokładne  dane,  to  je zaraz uzupełnimy abyście mieli więcej informacji.

Rafał: mają państwo monitoring na posesji?

Konrad: my nie, ale nasi sąsiedzi założyli. Dzwoniłem już do nich i poprosiłem aby dali zapis  z wczorajszego wieczora.

Rafał:  wrócimy zaraz do domu   i założymy u państwa podsłuchy. Zakładamy, że może tu chodzić o porwanie dla okupu.

Małgorzata: i to może być prawdopodobne, my jesteśmy lekarzami…

Ania: jak nazywają się ci sąsiedzi?

Konrad:  Natalia i Dawid Orzechowscy.   Oni  powiedzieli, że dostarczą nagrania.

Ania:  to niech państwo już tam jadą, my zaraz też  dojedziemy.

Konrad: ale…

Ania: proszę pojechać do domu. Nasi ludzie już tam są.

                         5 minut później.

Mieszkanie Karoliny Ilasz – opiekunki zaginionego dziecka.

Ania: i co możesz nam powiedzieć na teraz?

Mariusz:   jest trochę śladów, ale najprawdopodobniej wszystko należy do  tej opiekunki, lub dziecka.

Rafał: czyli możliwe jest to, że porywacz nie zostawił żadnych śladów po sobie?

Mariusz: oczywiście. Mógł bez problemu wejść przez otwarty balkon.

 Ania:   ale na pewno nic nie ma? Żadnych śladów włosów, krwi?

 Mariusz: uwzględniając fakt, że  ta opiekunka była wczoraj z dzieckiem, to wszystkie ślady należą do nich. Porywacz nic po sobie nie zostawił.

 Ania: super.

 W tej samej chwili, w drzwiach mieszkania stanął Tomek.

Tomek:  Mariusz, mogę? Zabezpieczyłeś wszystko?

Mariusz: wchodź.

 Policjant wszedł do środka.

 Ania:  i  jak  poszukiwania z psem tropiącym?

Tomek: pies zgubił trop  dwadzieścia metrów dalej. Najprawdopodobniej zostali wciągnięci  do samochodu. Gorsza rzecz jest taka, że  najbliższa okolica nie jest objęta monitoringiem miejskim.

Rafał: czyli sprawca wiedział, co robi. Zajebiście.

Tomek: co robimy teraz?

Ania:  trzeba ogłosić  Child Alert.  Będziesz monitorował zgłoszenia z Kasią, może ktoś widział Adasia.  Bartek  jest w domu  Bernatów i będzie   ogarniał sytuację stamtąd.

Tomek: a Justyna?

Ania:   Sebastian  pojechał z rodziną na wakacje, a do tego czasu  Aśka robi z Justyną.

Tomek: no tak, zapomniałem.

9:20.   Podsłuchy zostały już założone w domu Bernatów.  To standardowa procedura.  Biorąc pod uwagę status materialny rodziców Adasia, komisarze nie wykluczają żądania okupu.

  Bartek: podsłuchy już zostały założone.  Będziemy słyszeli  waszą każdą  rozmowę.

  Małgorzata: jest pan pewien, że to pomoże?

Bartek:   oczywiście, że tak. Będziemy mogli też namierzyć porywaczy.

Ania: na ten moment myślimy, że ktoś uprowadził  państwa syna razem z opiekunką. Co mogą państwo powiedzieć na jej temat?

 Małgorzata:  Karolina Ilasz, kobieta gdzieś   po czterdziestce. Opiekuje się Adasiem od roku. Wiem tylko, że nie utrzymuje kontaktu praktycznie z nikim. Samotna kobieta.

Ania:  rozumiem.

 W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł Rafał.  Trzymał on w rękach niewielki  karton.

 Rafał: Dawid Orzechowski dał mi nagrania z  dwóch tygodni.  Nie możemy wykluczyć tego, że  ktoś obserwował wasz dom już wcześniej.

Ania: zabieramy to na komendę i  wszystko przejrzymy.

 Konrad: ale…

Ania: jak coś zauważymy, to damy  wam znać o tym. Może być tak, że będziecie musieli kogoś zidentyfikować. Panie Konradzie, proszę pozwolić nam pracować, my wiemy, co robimy.

Konrad: a co ja mam robić?

 Ania: niech pan czeka razem z żoną na telefon od porywaczy.  Tak nam najbardziej teraz pomożecie.  Zabraniamy  jakichkolwiek działań na własną rękę.

Rafał: a teraz jedziemy na komendę. Bartku, melduj nam o wszystkim.

Bartek: jasna sprawa.

                             4 godziny później.

Komisariat przy Kasztanowej.

Ania:  na ten moment możemy wykluczyć to, że dom Bernatów był pod jakąkolwiek obserwacją.

Rafał: właśnie tak.  A co wiemy o tej  opiekunce?  Uciekło mi teraz  z głowy nazwisko…

Ania: Karolina Ilasz.  Rodzice Adasia powiedzieli mi, że nie utrzymywała z nikim kontaktów.  Spędziła nawet ostatnie święta u Bernatów, można powiedzieć, że traktowała ich jak najbliższą rodzinę.

Rafał: a rodzice kogoś ci wskazali?

Ania: właśnie nie. Mówili, że żyją ze wszystkimi w zgodzie, że nikt się im nie odgrażał.

 W tej samej chwili  do ich biura weszła Kasia.

 Kasia: cześć.  Ja tylko po  herbatę.

 Rafał:  jak wam idzie?

Kasia: cały czas monitoruję z Tomkiem zgłoszenia.  Spływa tego naprawdę sporo, ale praktycznie nic się nie zgadza, więc nie ruszę wam śledztwa w żadnym stopniu.

Ania: czyli na ten moment nic nie mamy…

Rafał: nie da się ukryć.

 W tej samej chwili  podbiegł do nich Tomek.

 Tomek:   mam kolejne zgłoszenie. Rysopis dziecka wydaje się zgadzać, wzrost, wiek, ubrania, wszystko.

 Ania: to znaczy?

Tomek:   zadzwoniło  jakieś małżeństwo, które  widziało kobietę z dzieckiem.  Od razu  myśleli, że to Adaś Bernat.

Ania: to jedziemy to sprawdzić.  

Tomek:  jedźcie do parku Tysiąclecia, oni będą tam na was czekać!

14:10. Park  Tysiąclecia.

Ania:  to chyba oni.

Rafał: raczej tak.

Komisarze podeszli  do małżeństwa, które  dzwoniło na policję.  Były to dwie osoby  około siedemdziesiątki.

Ania: jak się państwo nazywają? Nie przedstawiliście się w rozmowie.

 Henryka: przepraszamy.  Henryka i Józef Piotrowscy.

Rafał:  co państwo dokładnie widzieli?

Henryka: tam w drugiej części parku zobaczyliśmy  kobietę, która siedziała z dzieckiem na ławce. Rzuciła się nam, bo trąbią  w mediach o porwaniu dziecka, myśleliśmy, że to oni.

Ania:  gdzie to dokładnie?

 Józef:  oni cały czas tam są,  Zobaczcie, druga ławka  przy śmietniku.

Ania: dziękuję.

 

Ania i Rafał ruszyli w kierunku kobiety z dzieckiem.  Siedziała ona cały czas na ławce.

 Rafał: dzień dobry. Jesteśmy z policji. Poproszę pani dokumenty.

Kobieta bez oporów   otworzyła torebkę, ale nie miała jednak dokumentów.

 Kobieta: nie mam przy sobie.

Rafał: jak się pani nazywa?

 Kobieta:   Iwona Bałdyńska.

Ania:   Rafał, to nie jest Adaś.

 Iwona: oczywiście, że nie. To jest Krzyś.  Chodzi wam o to porwane dziecko o którym trąbią w mediach?

Rafał: tak.

Iwona:  widziałam go dzisiaj, kręcił się sam przy opuszczonych garażach.

Ania: co on tam robił?

Iwona: nie mam pojęcia.   Chciałam do niego podejść, ale Krzyś zaczął mi płakać w wózku, musiałam się nim zająć.

Ania: a gdzie są te garaże?

Iwona:  nieopodal  dworca jest taka rudera, to właśnie tam. Mogę już iść? Muszę uspokoić syna i dać mu jeść.

Rafał: oczywiście, proszę tylko zostawić swoje dane i numer kontaktowy.

Iwona zostawiła policjantowi swoje dane, po czym ruszyła w kierunku wyjścia z parku Tysiąclecia. Ania i Rafał jeszcze chwilę tam zostali.

Ania:  co myślisz o tym wszystkim?

 Rafał: na razie to idziemy po omacku.  Nie mamy kontaktu od porywacza,  nie mamy żadnego świadka porwania Adasia i  Karoliny Ilasz.

W tej samej chwili zadzwonił  jego telefon. Policjant spojrzał kątem oka na Ankę, po czym odebrał połączenie. Wiedział już, co to może oznaczać.

Rafał: tak Bartek? Co tam się dzieje?

-  Mamy  żądanie okupu, przyjeżdżajcie szybko!

Rafał: jedziemy, czekajcie na nas.

                                      30 minut później.

Dom Bernatów.

Bartek: jesteście gotowi?

Ania: puść.

  W tej samej chwili  w pomieszczeniu   została odtworzona rozmowa  matki dziecka  z porywaczem.

- Halo?

-  Dwieście tysięcy  złotych dzisiaj o 20:00  w parku  na Stawowej  albo zabiję dzieciaka i opiekunkę.
- Daj mi ich  do telefonu!

- Śpią  sobie. Dostali solidną dawkę  środków nasennych.  Nie mogłem znieść tych krzyków.

- Jak mu cos zrobisz, bydlaku!

- Czterysta tysięcy dziś o 20:00 albo kupisz dwie trumny.  Powodzenia życzę.  Pamiętaj, park na Stawowej dziś o 20.

To był już koniec rozmowy.

Małgorzata: ja bardzo przepraszam, niepotrzebnie go  sprowokowałam…

Rafał:  pani Małgorzato, praktycznie każdy by spanikował w takiej sytuacji.  Mamy  niecałe sześć godzin. Proszę nam zaufać, damy radę.

Konrad: co teraz mamy zrobić?

 Ania: macie takie pieniądze?

 Konrad: mamy. Pójdzie część z konta, część z lokaty. Muszę pojechać do banku.

 

                                    Dwie godziny później.

Komisarze przygotowują plan akcji przekazania okupu. W biurze obecni są także Kasia, Tomek i Bartek.

 Kasia: to co teraz robimy?

Ania:    Bartek, zajmiesz się  eskortą  Bernata na miejsce przekazania okupu.  Zaraz po zostawieniu pieniędzy, on wsiada do twojego samochodu i odjeżdżacie.  Do torby z kasą włożymy nadajnik. Kasiu, ty się tym zajmiesz.

Tomek: a my?

 Ania:  ten  park jest  spory.  Kasia i Tomek, wy poudajecie parkę i będziecie krążyć alejkami   tego parku.   Wiecie, taki zwykły romantyczny spacer,  dużo przytulania i tak dalej.

Kasia: da się zrobić.

Ania: a ja będę z Rafałem  w samochodzie przy   głównym wejściu do parku. Zaparkujemy tak abyśmy nie rzucali się w oczy. Macie jakieś pytania?

Kasia: raczej wszystko jest jasne.

Ania: ruszamy o 19, pojedziemy jeszcze do Bernatów.

19:55. Miejsce przekazania okupu.

Bartek: panie Konradzie, niech pan idzie. Po zostawieniu pieniędzy ma pan wrócić do mnie.

Konrad: co potem?

Bartek: odjeżdżamy. Resztę zrobią Anka z Rafałem.

Konrad wysiadł z samochodu, którym przyjechał z policjantem.  Wszedł on  z granatową torbą i ruszył w kierunku parku. Znalazł odpowiednią ławkę na której miał  zostawić pieniądze i  ruszył w kierunku auta.  Zaraz po jego powrocie, Bartek odjechał z nim w kierunku domu Bernatów.  W tym  samym czasie Kasia i Tomek krążyli po parku i  przytulali się co jakiś czas.  Szło im to naprawdę naturalnie,  ale jednocześnie obserwowali  teren.  Ania i Rafał również prowadzili obserwację z drugiej strony.

                           20 minut później.

 Park na Stawowej.

Kasia:    jakiś facet zbliża się do ławki. Co mamy robić?

Rafał: zgarnijcie go, my  zaraz  przybiegniemy.

Po kilku sekundach mężczyzna podjął pieniądze.  Miał jednak pecha,  bo nie wiadomo skąd  pojawiła się tuż przed nim Kasia.

Kasia: stój policja!   Gleba!

  Mężczyzna rzucił się do ucieczki.  Kasia i Tomek ruszyli w pościg za nim.  Po chwili  został on złapany przez Rafała, który nadbiegł z drugiej strony.  Policjant ściągnął czym prędzej maskę z jego twarzy.  Wiedział kto to był.

Rafał: Dawid Orzechowski we własnej osobie, pięknie.

21:50. Komisariat przy Kasztanowej.

Ania: Dawid Orzechowski, 33 lata.  Nienotowany, do tego nienaganna opinia. Wiesz, że teraz to zniszczyłeś?

Dawid: coś jeszcze? Spać mi się chce.

Rafał: sam sobie szkodzisz takim zachowaniem. Po co ci to było?

Dawid: ale co?

 Ania:   twoi sąsiedzi poszukują od dzisiaj swojego jedynego dziecka, które zostało porwane wraz z opiekunką.  Gdzie oni są?!

Dawid: ale ja nic nie wiem!

Ania: co z nimi zrobiłeś?!

Dawid:  nic!  Wymusiłem kasę, ale to wszystko! Dowiedziałem się, że ten kaszojad został porwany wraz z opiekunką, to postanowiłem wykorzystać sytuację!

Ania: wzorowy sąsiad.   Szkoda tylko, że  Bernatowie wskazali właśnie ciebie i twoją żonę jako  swoich najbliższych sąsiadów. Ufali wam.

Dawid: Natalia o niczym nie wie. To był mój pomysł.

 Do pokoju przesłuchań wszedł Tomek.

 Tomek: Ania, Rafał, mogę was prosić?

 Ania: jasne. Rysiu, zostań z nim.

  Komisarze wyszli  z pokoju przesłuchań, a wspomniany policjant  tam wszedł aby zostać z podejrzanym.

Rafał: co jest?

 Tomek:  10 minut temu otrzymaliśmy zgłoszenie, że znaleziono jakiś niedbale zaparkowany samochód.  Były tam też dokumenty.

Rafał:  na jakie nazwisko?

Tomek:  Karolina Ilasz. Tak przecież nazywa się opiekunka Adasia.

Ania: wbij nam adres w nawigację.

                              Pół godziny później.

Miejsce znalezienia porzuconego samochodu.

 Mariusz: cześć.

Rafał: cześć. Co mamy?

Mariusz: samochód. Mamy pewność, że poruszała się nim Karolina Ilasz, w środku są jej dokumenty.

  Policjant spojrzał na pojazd.  Miał on wybite szyby z dwóch stron, a w pojeździe i na drzwiach było sporo krwi.

Rafał: sporo krwi.

Mariusz:  co najmniej kilka litrów.  Rafał, ta ilość to zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę.

 Ania: czyli  najprawdopodobniej szukamy teraz dwóch ciał…

                         Ciąg dalszy nastąpi...