wtorek, 14 lipca 2015

Na celowniku

                                                      Niedziela, 22:00

Wieczór w jednej z krakowskich dzielnic. Rafał wyszedł z komendy i miał jechać do domu. Jednak zanim to zrobił,  zadzwonił do niego informator z prośbą o spotkanie. Policjant   stawił się właśnie w umówionym miejscu.
Rafał:  Maras, co się stało?
Maras: Rafał, jest gruba sprawa,  wplątałem się.
Rafał: w kryminał? Maraaas....
Maras: nie, ja z tym skończyłem. Rafał, musisz mi pomóc.
Rafał: Marek, jeszcze nie wiem w czym. Uspokój się.
Maras: sytuacja rzekłbym nawet, że jest zjebana. Godzinę temu dowiedziałem się, że jest zlecenie.  Nie zgadniesz na czyją głowę. Szareckiego!
Rafał:   Bartosza Szareckiego? Tego właściciela agencji towarzyskiej, który jeszcze trudnił się handlem narkotykami?
Maras: dokładnie ten sam!  Zlecenie ma być wykonane najpóźniej jutro o 18:00. Tu masz jego adres.
Podał mu zdjęcie ''ofiary'', na tyle którego był napisany  wspomniany adres.
Rafał: dobra, dzięki. Wyjdź lepiej, zanim ktoś cię zauważy.
Maras: Rafał: nie chcę nic mówić, ale ty już też jesteś w niebezpieczeństwie.  Uważaj.
 Rafał: będę.
Informator wysiadł z samochodu, a Rafał pojechał w kierunku domu Bartosza Szareckiego.
 22:25.  Dom Bartosza Szareckiego.
 Szarecki: pan policjant o tej porze?
Rafał: tak.  Jestem tu służbowo, ale nie bój się. Nie jesteś aresztowany, mogę wejść do środka? Sprawa jest poważna.
Szarecki: wchodź.
 Szarecki był zaskoczony zachowaniem Rafała, ale  wpuścił  go do środka.
Rafał: sytuacja jest beznadziejna.  Jest zlecenie na twoją głowę.
Szarecki: co ty pierdolisz człowieku?
 Rafał: nie żartowałbym w takiej sprawie.   To jest niestety prawda. Nie wiem tylko kto za tym stoi.
Szarecki: żarty sobie teraz stroisz....
Rafał: Żarty? Mówisz, żarty, tak?! Szarecki, ja wiem, że ty masz dwójkę dzieci i samotnie je wychowujesz. Chcesz aby  były one sierotami?  Chcesz aby musiały przychodzić na twój grób? Przemyśl to sobie. Masz tu moją wizytówkę.  Aha, i  dobrze ci radzę, nie wychodź przez jakiś czas  z domu ani nie zbliżaj się do okien.
Rafał wyszedł z jego domu i wsiadł do samochodu. Będąc już w  nim wyciągnął telefon i wykonał połączenie:
- Hej, tu Rafał. Przyślijcie mi patrol na  Rybacką 17. Tak, tam gdzie mieszka Szarecki. Jest zlecenie na jego głowę.  Ochrona jest niezbędna.
Zakończył połączenie. Właśnie miał odpalić, ale zauważył za wycieraczką jakąś  kartkę. Wyciągnął ją, włączył latarkę w telefonie i odczytał jej treść, która była  następująca:
  MOŻESZ ZACZĄĆ ODLICZAĆ DNI DO POGRZEBU, PANIE POLICJANCIE.
Rafał:  ech, znów jakieś głupie żarty....
                                        Poniedziałek, 11:15
Komenda.
Aśka: no cześć Rafał. Do pracy?
 Rafał: tak, a ty?
Aśka: idę po jakieś leki do apteki.  Syn Sebastiana zachorował, żona z pracy się wyrwać nie może, a stary zasypał Sebę aktami, a potem jadę  dać  je Jurkowi.
Rafał: taki przyjaciel jak ty, to prawdziwy skarb.
Aśka: nie przeceniaj mnie.  Rafał, uważaj!
 Jednak  na jakąkolwiek reakcję  było już za późno. Rafał został potrącony przez pędzący samochód. Upadł na ulicę i stracił przytomność.
Aśka: Rafał!  Przyślijcie mi pogotowie na Kasztanową 51! Potrącony policjant!  Tak, żyje! Czekam.
 Odłożyła krótkofalówkę.
 Aśka: Rafał, otwórz oczy, proszę cię! Pogotowie już jedzie! Rafał!
 Po dosłownie pięciu minutach  podjechało pogotowie. Przed budynek komendy wyszli Ania i Sebastian.
Sebastian: Aśka, co się stało?
Aśka: Rafał został potrącony na moich oczach...
 Ania: doktorze! Do którego szpitala go zabieracie?
 lekarz: wojewódzkiego!
10  minut później. Pomieszczenie monitoringu.
 Waldek: cześć wam.  Rafał został potrącony przez auto.
 Aśka:  Waldek, przestań pieprzyć.  Odtwórz nam zapis sprzed 10 minut. Chcemy  zobaczyć numery rejestracyjne.
Waldek:  ok, już wam pokazuję.
 Wyciągnął kasetę i przewinął  ją do chwili zdarzenia.
 Ania: Seba, pisz! KR 3292K! Zapisałeś?
Sebastian: tak.   Waldemar, cofnij jeszcze do momentu gdy Rafał wysiada z samochodu.
 Cofnął nagranie.
Sebastian: zobaczcie. Rafał coś wrzucił w głąb pojazdu.
 Ania: faktycznie.  Aśka, Seba, pójdziecie sprawdzić co to było. Ja poproszę  w międzyczasie naszych asystentów, aby sprawdzili te numery rejestracyjne.
11:45. Przed komendą.  Ekipa  techników zbiera ślady z miejsca potrącenia Rafała.
Aśka: macie jakieś ślady?
Mariusz: są jedynie ślady lakieru, ale żadnych śladów hamowania.
Aśka:  to był czarny kolor, tak?
Mariusz: tak, czarny.
Aśka: idziemy zobaczyć samochód Rafała.
Mariusz: ok, tylko śladów nie pozacierajcie.  Chcemy go sprawdzić też tak na wszelki wypadek.
Aśka: ok.
 Komisarze poszli do samochodu Rafała.  Za siedzeniem pasażera znajdowało się zdjęcie Bartosza Szareckiego.
Aśka: znasz tego faceta?
Sebastian: pokaż.
Aśka podała mu zdjęcie.  Nie kojarzył tej osoby.
 Sebastian: czekaj, tu jest coś na odwrocie. Bartosz Szarecki,  Rybacka 17.
Aśka: no to jedźmy tam!
Sebastian: ok, powiemy tylko Ance.
Pół godziny później. Dom Bartosza Szareckiego.
 Aśka: są chłopaki.
Sebastian: no też widzę ich auto. Chodźmy bliżej.
Podeszli do samochodu.  To co ujrzeli kompletnie ich zaskoczyło.
Aśka:  Patryk nie żyje. Ma co najmniej 5 ran postrzałowych.
Sebastian: Grzesiek to samo.  Aśka, zostań tutaj i wezwij ekipę. Ja wejdę do domu Szareckiego.
Aśka: ok.
Wszedł w głąb  budynku.  W jednym pokoi ujrzał  ciało.
- Aśka, zgłoś się.
- No zgłaszam się, co jest?
 - Szarecki nie żyje.
- cholera.  Wzywam ekipę.
Seba przeszukał resztę domu. W jednej z szaf ujrzał  dwójkę dzieci - chłopca i dziewczynkę.
Krzyś: niech nas pan nie zabija!
Sebastian: spokojnie, jestem z policji. Nie musicie mnie się bać.
13:40. Dzieci Bartosza Szareckiego zostały zabrane do pogotowia opiekuńczego.  Tymczasem w mieszkaniu i  w samochodzie trwały oględziny ciał. Na miejsce zabójstw przyjechało dwóch lekarzy sądowych. Jarek  był w domu Szareckiego, a Adam na zewnątrz.
Adam: no witajcie. Zginęli  jakieś 3 godziny temu. Każdy ma   5 ran postrzałowych tułowia.
 Aśka: jak sądzisz, ile mogło być sprawców?
 Adam: uwzględniając to co się działo na zewnątrz co najmniej dwóch, nie wykluczam, że nawet trzech.
Komisarze poszli do domu.
 Jarek:  znacie tego człowieka?
Aśka: tak, Bartosz Szarecki, niegdyś diler, do dziś właściciel agencji towarzyskiej.
Jarek:  jedynie mogę wam powiedzieć, że zginął od sześciu ran postrzałowych.  Zgon nastąpił praktycznie od razu, żadnych szans. Nie wykluczam, że nawet po pierwszym strzale.
Aśka: zgon nastąpił  w tym samym czasie, co Patryka i Grześka?
Jarek: tak, ale sądzę, że zabił najpierw ich, a potem jego.
 15:10.  Komenda.
Aśka: sprawa jest naprawdę poważna.  Mamy trzy ofiary, a Rafał walczy o życie w szpitalu.
 Sebastian: dokładnie tak.  Czyli co,  załóżmy, że było zlecenie na tego Szareckiego, a chłopaki z patrolu go pilnowali, to  i oni ponieśli śmierć.
Ania: ok, przyjmując twoje założenie nasuwa nam się też inne pytanie. Jaką rolę odegrał w tym wszystkim Rafał?
Aśka: tego się dowiemy...
 Do ich biura wszedł Tomek.
 Aśka: masz coś dla nas?
 Tomek: tak, dwie rzeczy.  Samochód, którym potrącono Rafała był kradziony, a ta druga rzecz, patrzcie co   znalazłem  na schodach.
Podał im kopertę. Ania otworzyła ją i odczytała treść, która znajdowała się na kartce.
Ania :  JEŚLI DALEJ BĘDZIECIE WĘSZYĆ, TO KOLEJNYMI TRUPAMI BĘDZIECIE WY LUB W OSTATECZNOŚCI WASZE RODZINY.  DOBRZE WAM RADZĘ, SKOŃCZCIE Z TYM DOCHODZENIEM, BO TO ŹLE SIĘ DLA WAS SKOŃCZY.
Aśka: Tomek, kiedy to przyszło?
 Tomek: około 13:00. Byłem już u Waldka przejrzeć zapis z kamer, ale   nic nie wiemy.
Sebastian: czyli ten skurwiel zaczyna nam grozić. O co tu do kurwy nędzy chodzi?
  W tej samej chwili do biura komisarzy wszedł  pewien mężczyzna. Okazało się, że  to był informator Rafała.
Aśka: a pan kim jest?
 Maras: Marek Kołodziejak. Informator Rafała. Słyszałem, że został dzisiaj potrącony.
 Sebastian: no tak, został.
 Maras: ściągnąłem na niego niebezpieczeństwo. Dowiedziałem się, że było zlecenie na głowę Szareckiego i powiedziałem o tym Rafałowi.  Wiem, że  jechał go ostrzec.
Sebastian: to już wiele wyjaśnia.  Teraz wiadomo przynajmniej, że  byliście pod obserwacją.  
Maras: teraz   mi ktoś grozi śmiercią. Dostałem list  z pogróżkami. Mam go nawet przy sobie.
Podał go Aśce.
 Aśka:   ZEGAR TYKA. Z  KOŃCEM CZASU PRZYJDZIE ŚMIERĆ.
Maras: co teraz zrobimy?
Sebastian: trzeba będzie gdzieś cię ukryć.   Twojej rodziny nie będziemy w to mieszać, bo może im grozić niebezpieczeństwo.
 17:20.  Aśka odwozi  informatora  Rafała do kryjówki.
Maras: kiedy to się skończy?
 Aśka: na to pytanie jeszcze nie umiem ci odpowiedzieć.  Chcemy rozegrać to tak, aby nie dobrali się jeszcze i do twojej rodziny.
Maras: dzięki.  Kurwa mać, nie wiedziałem, że to aż takie poważne bagno.
Aśka: to zawodowcy, znają się na rzeczy. Rafała potrącili kradzionym samochodem.
 W tej samej chwili  Asia spostrzegła na ulicy leżącego mężczyznę i pochylającą się nad nim nastolatkę. Zatrzymała samochód.
 Aśka:  co się stało?
  dziewczyna: ja nie wiem,   ja go tylko znalazłam nieprzytomnego. Dzwoniłam już na pogotowie.
  W tej samej chwili  leżący mężczyzna   strzelił do Marasa. Mężczyzna opadł na ziemię i nie dawał znaku życia. Nim komisarz zdążyła zareagować, z przeciwległej strony nadjechał samochód dostawczy z przyciemnionymi szybami. Wysiedli z niego dwaj mężczyźni. Wszyscy  wciągnęli Asię do   ''dostawczaka''.   Przebywający w nim mężczyźni ( w tylnej kabinie)  zaczęli ją bić. Robili to tak długo aż straciła przytomność, po czym, gdy dojechali do lasu wyrzucili ją z pędzącego samochodu.....
                                                                    Ciąg dalszy nastąpi....

2 komentarze:

  1. No nieźle, dużo się dzieje i dużo niewiadomych. Tak ma być do samego końca xD 9.5/10

    OdpowiedzUsuń