Ania: kiedy wraca Aśka?
Sebastian: Aśka powinna być już jakoś po dziesiątym.
Ania: czyli jakoś za dwa tygodnie. Rafała nie będzie jeszcze miesiąc. Noga jeszcze połamana, więc wiesz...
Sebastian: niezłych świrów w ogóle mieliśmy. Pozbywali się każdego powiązanego z ich sprawą.
Ania: no nas też chcieli się pozbyć. My mieliśmy więcej szczęścia. Dziękuję ci jeszcze raz. Gdyby nie ty, nie zobaczyłabym więcej swoich dzieci...
Sebastian: piąty raz już mi dziękujesz. Na moim miejscu postąpiłabyś tak samo. Wiem to.
W tej samej chwili spostrzegli mężczyznę idącego w kierunku ich samochodu. Seba ledwie wyhamował.
Sebastian: co ty wyprawiasz, człowieku? Życie ci się znudziło ?!
mężczyzna: tam w bramie leży młoda dziewczyna... Krwawi! Dzwońcie na policję!
Sebastian: my jesteśmy z policji, prowadź!
Po chwili komisarze byli już na miejscu zdarzenia. Pochylała się nad nią inna dziewczyna.
mężczyzna: to tutaj.
Ania: dzwonił pan po pogotowie?
dziewczyna: ja dzwoniłam. Kazałam od razu Hubertowi wezwać policję.
Ania: a pani jak się nazywa?
dziewczyna: Iwona Wieszczerska.
Ania: dobrze, dzisiaj damy wam spokój. Przyjedźcie jutro, najlepiej z samego rana do nas na komendę. Ulica Kasztanowa 51.
Iwona: będziemy.
Ania: Seba, co z dziewczyną?
Sebastian: próbuję zatamować krwotok. Ania, ona chyba jest w ciąży.
Ania: znalazłam właśnie jej torebkę, ale dziewczyna nie ma w niej dokumentów.
Sebastian: w bocznej przegrodzie jest jej dowód. Iza Szymańczak, 24 lata.
Ania: faktycznie, przeoczyłam.
Sebastian: powiedz lepiej, czego ty nie przeoczyłaś...
Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało ofiarę do szpitala.
45 minut później.
Ania: co z tą dziewczyną?
lekarz: była w drugim miesiącu ciąży, ale niestety w wyniku doznanych obrażeń straciła dziecko.
Ania: odzyskała już przytomność?
lekarz: jeszcze nie. Dam wam znać, kiedy to nastąpi.
Sebastian: będziemy w kontakcie.
lekarz: zawsze jesteśmy. Do widzenia.
Ania: do widzenia.
23:15. Dom, w którym mieszkała wraz z rodzicami napadnięta dziewczyna.
matka: wiedzą państwo, która jest godzina? To chyba za późno na odwiedziny.
Ania: sprawa jest naprawdę poważna. Możemy wejść?
matka: tak.
Komisarze weszli do środka.
matka: co się stało?
Sebastian: przyszliśmy tutaj w sprawie Izy. Dwie godziny temu została napadnięta.
matka: co z nią? Co z dzieckiem?
Ania: Iza żyje, ale jest nieprzytomna, a dziecko.... przykro nam. Jak pani sądzi, kto mógłby stać za tym napadem?
matka: sądzę, że Jarek, ojciec dziecka Izy. Był wściekły, gdy dowiedział się tylko o ciąży.
Sebastian: a wie pani, gdzie on mieszka?
matka: niestety nie. Zawsze do nas przychodził.
Piątek, 8:15
Z samego rana do komendy zgłosili się Iwona Wieszczerska i Hubert Szanota.
Iwona: jak się czuje ta dziewczyna?
Ania: jest jeszcze nieprzytomna. Straciła dziecko.
Sebastian: kiedy ją znaleźliście?
Iwona: około 21:40. Wracaliśmy z kina do domu. Byliśmy na tej nowej komedii romantycznej.
Ania: a widzieliście może kogoś oddalającego się z miejsca napadu?
Hubert: nie. Nikogo nie było.
Ania: to na razie wszystko, ale mogą być jeszcze do was pytania.
Hubert: dobrze, do widzenia.
Ania: do widzenia.
9:20. Komisarze otrzymali telefon ze szpitala. Od razu tam pojechali.
lekarz: wezwałem was, bo ta dziewczyna się obudziła.
Ania: doktorze, a będzie możliwa rozmowa?
lekarz: naturalnie. Jest w niezłym stanie psychicznym. Wie o stracie dziecka, ale przyjęła to zadziwiająco spokojnie.
Ania: to ta sala na wprost?
lekarz: tak.
Ania weszła do sali, a Seba został na korytarzu.
****
Sala, w której leży napadnięta dziewczyna.
Iza: pani jest z policji?
Ania: tak. Dzień dobry, Izo. Pamiętasz może coś z napadu?
Iza: tak. Szłam przez ten park. Podszedł do mnie jakiś facet, zapytał o godzinę i sobie poszedł. Po paru minutach przyszedł kolejny mężczyzna. Pytał o drogę, a gdy już mu odpowiedziałam, to wyciągnął nóż i mnie zaatakował...
Ania: widziałaś jego twarz?
Iza: miał maskę. To była chyba świnia...
Ania: to jest twój telefon?
Wskazała na telefon leżący na stoliku.
Iza: tak. Jeszcze go nie włączałam.
Ania włączyła go. Okazało się, że miała kilka nieodebranych połączeń. Iza kojarzyła wszystkie numery. Z wyjątkiem jednego.
Iza: nie wiem, kto to jest.
Ania: pozwolisz, że spiszę sobie ten numer?
Iza: jeśli to ma pomóc, to oczywiście.
W tym samym czasie.
mężczyzna: przepraszam, gdzie leży Iza Szymańczak?
salowa: jest pan kimś z rodziny?
mężczyzna: jestem jej narzeczonym.
salowa: policja tam teraz u niej jest, a poza tym jeszcze nie ma godzin odwiedzin. Proszę przyjść później. Do widzenia.
Kobieta weszła do którejś z sal, a za mężczyzną, który szedł w kierunku wyjścia z budynku ruszył Sebastian.
Sebastian: przepraszam, a kim pan jest?
mężczyzna: Jarosław Keracok. Niech mi pan powie, co z dzieckiem?
Sebastian: Iza je niestety straciła w wyniku tego napadu. Matka Izy nam mówiła, że ją pan zostawił.
Jarosław: bo tak było, ale w czwartek około 17:00 spotkaliśmy się na mieście. Powiedziałem jej, że przemyślałem wszystko i, że chcę z nią wychowywać to dziecko. Wróciliśmy do siebie, no, a teraz ona walczy o życie...
Sebastian: Iza odzyskała rano przytomność i nie grozi jej życiu już żadne niebezpieczeństwo. Szkoda tylko dziecka.
11:40. Komenda.
Justyna: dobrze, że jesteście.
Ania: nie wybieramy się póki co nigdzie.
Justyna: mam dla was ważną informację. Ta wasza napadnięta, Izabela Szymańczak kilka lat temu była świadkiem zabójstwa. Gościa skazano na 8 lat pozbawienia wolności, ale wyszedł po siedmiu latach za dobre sprawowanie.
Ania: a jak nazywa się ten zabójca?
Justyna: Jerzy Pałat. Informator mi doniósł, że prawdopodobnie przebywa w swoim mieszkaniu.
Ania: gdzie on mieszka?
Justyna: Grabowskiego 10/2.
50 minut później. Mieszkanie mordercy, który niedawno wyszedł na wolność.
Ania: to była dwójka?
Sebastian: tak. Pukaj.
Anka zapukała. Drzwi otworzyła im jakaś kobieta.
Ania: dzień dobry. Jesteśmy z policji. Szukamy Jerzego Pałata.
kobieta: Juras, uciekaj! Szybko!
Seba wszedł w głąb mieszkania i szybko zeskoczył z okna. Miał szczęście, bo mieszkanie znajdowało się na parterze. Ania z kolei zbiegła po schodach i postanowiła zaczaić się z drugiej strony.
Sebastian: Pałat, stój!
Mężczyzna jednak wcale się tym nie przejął. Niewiele myśląc, wziął przypadkową kobietę na zakładniczkę i przyłożył jej pistolet do skroni.
Ania: Pałat, rzucaj broń!
Pałat: nie rzucę!
Sebastian: a chcesz mieć taką malutką dziurkę w głowie? Rzucaj tą broń natychmiast!
Pałat: wsiadacie do swojego samochodu i odjeżdżacie stąd! Liczę do trzech albo ją zabiję. Wybór należy do was!
Ania: Pałat, zobacz. Odkładam broń na ziemię. Chcesz znów do wrócić do więzienia? Rzucaj tą pieprzoną broń!
Kobieta, którą Pałat trzymał nadepnęła mu z całej siły na stopę i wyrwała się z jego uścisku, po czym zaczęła uciekać. W tej samej chwili padły trzy strzały....
Ciąg dalszy nastąpi...
Przerwane w najlepszym możliwym możliwym momencie. Scen dobry, ale jakiś taki krótki mi się wydał. 9,5/10
OdpowiedzUsuńŚwietny scen
OdpowiedzUsuńCiekawy watek z tym nieodebranym polaczeniem i fajny tytuł nawiazyjacy do scena... na początek 8,5/10
OdpowiedzUsuń