Na terenie plebanii znaleziono ciało młodego księdza. Śledztwo w tej sprawie rozpoczynają Rafał i Tomek
policjant: cześć.
Rafał: cześć. Co tu się stało?
policjant: zabójstwo księdza. Adam dokonuje już oględzin.
Rafał: co wiemy o ofierze?
policjant: ofiara to Piotr Suchański, 30 lat.
Tomek: kto go znalazł?
policjant: gospodyni, niejaka Danuta Chochlikowska.
Tomek: pogadam z nią.
W czasie, gdy policjant rozmawiał z kobietą, która znalazła zwłoki ofiary, Rafał poszedł do Adama. Na łóżku leżały kompletnie nagie zwłoki mężczyzny, który miał przykute kajdankami do niego ręce, oraz porwany różaniec.
Rafał: Adam, co nam możesz już powiedzieć?
Adam: uduszony poduszką.
Rafał: kiedy nastąpił zgon?
Adam: wczoraj około 20:00. Przeleżał tak prawie dwanaście godzin.
Rafał: uprawiał seks przed śmiercią?
Adam: bardziej obstawiam to, że został zgwałcony, ale więcej powiem po sekcji.
Mariusz: cześć Rafał. Zobacz na to.
Oczom policjanta ukazała się gromada ubrań. Jedna rzecz była w tym wszystkim dziwna.
Rafał: no, ubrania. I co z tego?
Mariusz: przed zaśnięciem zazwyczaj układamy te ubrania byle jak i byle gdzie. Tutaj zostały one ułożone na krześle, złożone równo, wręcz pedantycznie, a rozmawiałem chwilę z gosposią, to mówiła mi, że denat, zawsze był bałaganiarzem.
Rafał: chcesz mi powiedzieć, że to sprawca ułożył w ten sposób rzeczy ofiary? Pytanie tylko: po co?
Mariusz: do tego właśnie zmierzam, ale to trzeba będzie ustalić...
W tym samym czasie.
Tomek rozmawia z gosposią plebanii. Podczas tej rozmowy jest obecny także drugi ksiądz.
Tomek: to pani znalazła ofiarę?
Danuta: tak. Przyszedł ksiądz Marek i powiedział, że Piotr nie schodzi na mszę, którą mieli odprawiać o 6:30.
Tomek: a pan jak się nazywa?
Marek: Marek Kostemski.
Danuta: to był taki dobry człowiek. Pan nawet nie wie, ilu młodych uczęszczało na jego msze...
Tomek: a kto mógłby waszym zdaniem stać za śmiercią księdza Piotra?
Marek: nie wiemy, bynajmniej ja. Ksiądz Piotr pomagał każdemu, kogo spotkał. Wzór cnót wszelakich.
Tomek: a nie zauważyli państwo, aby ktoś wchodził wieczorem na plebanię?
Danuta: nikogo praktycznie nie było. Proboszcz poleciał do Włoch, a ja wróciłam dziś o piątej rano z Bydgoszczy, bo byłam odwiedzić mamę.
Tomek: a ksiądz Marek? Co ksiądz robił wczoraj wieczorem?
Marek: miałem dzisiaj nie odprawiać porannej mszy, więc wyskoczyłem wczoraj do znajomego. Któryś z parafianów zadzwonił przed 7 na plebanię, że Piotr nie zjawił się w kościele. Resztę już znacie.
Tomek: w tej parafii jest tylko dwóch wikarych i proboszcz?
Danuta: tak. To malutka parafia.
Tomek: ostatnie pytanie na teraz. Chciałbym dostać adres szkoły, w której ksiądz Piotr uczył religii. Będę potrzebował również adresu rodzinnego księdza.
Marek: V LO na Praskiej, nie znam adresu rodzinnego Piotra.
Danuta: ja mam gdzieś zapisany. Zaraz panu przyniosę.
Tomek: będę wdzięczny. Jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć na teraz?
Danuta: jak tak sobie teraz przypominam, to ks. Piotr nie chciał nigdy wspominać o czasach pobytu w seminarium. Zawsze coś odburkiwał, ale nigdy agresywnie.
Tomek: rozumiem.
Po kilkunastu minutach, komisarze wyszli z plebanii.
Tomek: to co, rozdzielamy się?
Rafał: jasne. Ty pojedziesz do szkoły, ja na siebie wezmę dom rodzinny ofiary. Chyba, że wolisz odwrotnie?
Tomek: odwrotnie.
Rafał: ok. To jadę do szkoły, jesteśmy w kontakcie.
9:20. Rafał pojechał do szkoły, w której uczył zamordowany ksiądz.
Policjant skierował swoje kroki do gabinetu dyrektora.
Rafał: dzień dobry. Rafał Kopacz, policja kryminalna.
dyrektor: dzień dobry.
Rafał: przychodzę do pana w sprawie ks. Piotra Suchańskiego. Został zamordowany.
dyrektor: to dlatego nie przyszedł do szkoły. Miał dziś mieć pięć godzin zajęć.
Rafał: był tutaj ktoś, kto go nie lubił?
dyrektor: ksiądz Piotr był wręcz wzorem dla młodzieży, ale opowiedział się ostatnio za wyrzuceniem ze szkoły jednego z uczniów. Nazywa się on Krystian Piekarowski.
Rafał: a dlaczego ksiądz Piotr był za jego relegacją?
dyrektor: ks. Suchański umiał zachęcić młodych do chodzenia do kościoła, czy patrzenia na tę instytucję przychylniejszym okiem, ale był bardzo krytyczny wobec osób, które popełniały w swoim życiu złe uczynki.
Rafał: a ten uczeń... został wyrzucony?
dyrektor: dostał finalnie drugą szansę.
Rafał: gdzie go zastanę?
dyrektor: powinien mieć teraz polski w sali 12. Pierwsze piętro.
Rafał: dziękuję.
Wyszedł z gabinetu dyrektora, który znajdował się praktycznie zaraz, przy wejściu do szkoły. Swoje kroki skierował na schody, jednak zanim, zdążył na nie wejść, rozległ się dźwięk, a z głośnika wybrzmiał fragment znanej piosenki. Rafał zorientował się, że to dzwonił jego telefon. Gdy zobaczył, kto dzwoni, czym prędzej odebrał połączenie.
- Taaak?
W tym samym czasie.
Tomasz Bukowski dojechał już do domu rodzinnego zamordowanego księdza.
Tomek: dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Ewą Suchańską?
Ewa: tak, a kim pan jest?
Tomek: Tomasz Bukowski. Policja kryminalna.
Ewa: proszę.
Kobieta wpuściła mężczyznę do środka.
Tomek: Piotr Suchański, to pani syn?
Ewa: tak. Coś się stało, skoro policja się nim interesuje?
Tomek: niestety mam dla pani złą wiadomość. Pani syn został znaleziony dzisiaj rano. Martwy.
Ewa: kto mu to zrobił?
Tomek: to właśnie próbuję ustalić. Czy był ktoś, kto mógłby chcieć stać za śmiercią pani syna?
Z każdym wypowiadanym przez siebie słowem, kobieta zaczyna coraz bardziej płakać. Informacja o śmierci jej ukochanego syna, bardzo nią wstrząsnęła.
Ewa: nikt mi nie przychodzi do głowy. Piotruś był dobrym człowiekiem, każdemu pomógł, jak tylko mógł.
Tomek: dobrze, to na razie wszystko. Dziękuję.
W tym samym czasie.
Rafał jest już w pobliżu sali, w której znajduje się pierwszy podejrzany w śledztwie - Krystian Piekarowski.
Policjant szukał przez chwilę drzwi oznaczonych cyferką ,,12'', ale szybko je znalazł. Czym prędzej tam zapukał.
Rafał: dzień dobry, jestem z policji. Szukam Krystiana Piekarowskiego.
nauczycielka: powinien być w toalecie, zaraz przyjdzie.
Rafał spostrzegł po chwili chłopaka, który szedł w kierunku sali. Nie zastanawiając się długo, podszedł do niego.
Rafał: Krystian Piekarowski? Mamy do pogadania, kolego.
Chłopak rzucił się do ucieczki. Policjant ruszył za nim w pościg. Miał szczęście. Piekarowski poślizgnął się na świeżo umytej podłodze piętro niżej.
Rafał: leżysz! Szeroko nogi, szeroko ręce.
Funkcjonariusz wyciągnął krótkofalówkę.
- Tu Rafał. Przyślijcie mi radiowóz. V LO na Praskiej.
11:15. Po powrocie na komendę, Rafał przesłuchuje Krystiana Piekarowskiego.
Rafał: nie żyje ksiądz Piotr Suchański. Wiem, że cię uczył.
Krystian: może i uczył. Co z tego?
Rafał: wiem też, że niedawno opowiedział się za wyrzuceniem ciebie ze szkoły. Skończyło się tak, że dostałeś drugą szansę. Teraz mów, co robiłeś wczoraj około 20.
Krystian: byłem na bilardzie w Quebeku na Ziołowej.
Rafał: dlaczego uciekałeś?
Krystian: nie odbyłem prac społecznych. Nie chciało mi się.
Rafał: ciekawe.
Krystian: no, nawet bardzo. Tak samo mnie to obchodzi, jak śmierć tego jebanego księdza.
Ostatnie zdanie wypowiedział, śmiejąc się.
Rafał: śmierć księdza Piotra jest dla ciebie zabawna? To ja ci też przypierdolę w łeb i powiem, że mi się nudziło, śmiejąc się wniebogłosy! Módl się skurwielu, aby twoje alibi się potwierdziło. Teraz ja wychodzę, ty zostaniesz odprowadzony do aresztu.
Rafał wyszedł z pokoju przesłuchań. Od razu zaczepił go Tomek.
Tomek: nie przesadziłeś trochę na końcu przesłuchania?
Rafał: nie wiem, o co ci chodzi. Matka ofiary coś ci powiedziała, co może nam się przydać?
Tomek: nic.
Rafał: a ten potencjalny trop z seminarium?
Tomek: no właśnie.... zapomniałem go poruszyć.
Rafał: nie no , kurwa, Tomek, brawo! Zapomniałeś być może o najważniejszej kwestii! Tylko skończony nowicjusz mógłby tak postąpić!
W tej samej chwili dostrzegł przechodzącą obok Justynę.
Rafał: chociaż ty powiedz, że coś masz na temat naszej ofiary, czy też Piekarowskiego.
Justyna: zaraz się za to zabieram, nie zdążyłam nic sprawdzić.
Rafał: ludzie, kurwa, co jest z wami? Pracujecie od dzisiaj w tym wydziale ?! To są podstawowe rzeczy i one powinny być na starcie zrobione!
Skierował swoje kroki do biura. Po dotarciu do pomieszczenia, zrezygnowany, ruszył w kierunku kuchni, gdzie zrobił sobie kawę. Po chwili, przyszedł tam również Tomek.
Tomek: Rafał, co się dzieje?
Rafał: nic, zajmij się tym, co masz do zrobienia.
Tomek: Rafał, ślepy nie jestem.
Rafał: Anka miała dziś wyjść ze szpitala, ale musi zostać dłużej w szpitalu.
Tomek: dlaczego?
Rafał: jak tylko skończyłem rozmawiać z dyrektorem szkoły, zadzwonił do mnie Darek. Powiedział, że Anka miała zapaść dziś rano, nie wiadomo, czy przeżyje. Nie mam żadnych wieści do teraz....
Tomek: Rafał, idziemy do jakiejś knajpy coś zjeść, celem odwrócenia myśli i wyciszenia emocji. W nich nic nie zdziałamy profesjonalnie. Weźmiemy ze sobą Justynę.
Rafał: no dobra, a co na to Stary?
Okazało się, że ich rozmowie przysłuchiwał się od samego początku szef wydziału.
Stary: a Stary zrozumie. Idźcie. Panie Rafale, proszę tylko o wieści dotyczące stanu zdrowia Ani, jak tylko, będzie coś wiadomo.
Rafał: oczywiście.
Stary: szef też musi być czasem człowiekiem. Macie wolne do piętnastej.
Ciąg dalszy nastąpi...
Śledztwo ma potencjał, ale na razie jeszcze niewiele wiadomo. Można by było się nieco przyczepić, choć te detale mają znikomy wpływ na przebieg fabuły. Fajnie że Stary potrafi być wyrozumiały w takiej sytuacji. Scen na 9/10.
OdpowiedzUsuń