Poniedziałek, 21:15
Pięć dni później, komisariat przy Kasztanowej.
Stary:
jak postępy w sprawie Ignatowiczów?
Ania:
nijakie. Śledztwo utknęło w martwym punkcie. Child alert uruchomiony, ale nic nam to nie dało. Jest bardzo dużo
zgłoszeń, ale za każdym razem to nie jest syn Kasi.
Stary: a
chociaż Kasię namierzyliście?
Ania: nic
nie mamy, ale cały czas pracujemy.
Stary: a
gdzie jest Rafał?
Ania:
poszedł zapalić, zaraz wróci.
W tej samej chwili wszedł Rafał do biura, ale nie był on sam. Zaraz po nim
w drzwiach stanął jeden z byłych asystentów W27 – Paweł Jaworski. Ania rozpoznała go od razu i
podeszła do niego. Oboje wymienili uścisk.
Paweł: niewiele się tu zmieniło od mojego odejścia…
Ania: trochę
tak. Jest nowy szef, Kamil nie żyje,
doszły dwie nowe asystentki.
Paweł: Kamil
nie żyje? Nic nie wiedziałem…. Co się
stało?
Rafał: Kilka lat temu Aśka została porwana, a Kamil
chciał uratować ją na własną rękę i gdy
udało mu się namierzyć sygnał jej telefonu, to podjął samodzielną akcję i wdał
się w bójkę z porywaczem. Niestety ją przegrał. Po jakimś czasie odzyskał
przytomność, ale nastąpiło pogorszenie jego stanu zdrowia i nie udało się go uratować.
Paweł: przykra
sprawa. Zobaczyłem dziś w mediach, że
szukacie Kasi Ignatowicz. Obecnie jestem
ochroniarzem w jednym z marketów. Dwa dni temu, robiła zakupy w supermarkecie,
w którym pracuję. Mam dla was zdjęcie
ze stopklatki.
Podał Ance
wspomnianą fotografię, która była w
całkiem dobrej jakości.
Ania: jesteś
pewien, że to ona?
Paweł: na
sto procent, choć nie widziałem jej z dobre dwa lata. Przefarbowała jedynie
włosy na czarno.
Rafał: Paweł, dzięki. Bardzo nam pomogłeś.
Paweł:
wiecie, że zawsze wam pomogę.
Mężczyzna
wyszedł z biura.
Ania: co
robimy teraz?
Rafał: mamy już jej aktualny rysopis,
kontynuujemy poszukiwania, które powiększyły swoją skalę. Szukamy już tak
naprawdę czterech albo i pięciu osób.
Ania: Grzelak, Kasia, dzieciak i prawdopodobnie
pozostała dwójka zabójców Marcina, a
każdy właściwie rozpłynął się w powietrzu.
Wtorek, 9:30
W
samochodzie.
Ania: spałeś
coś w ogóle?
Rafał: coś
ty. Całą noc siedziałem przy Anecie.
Ania: co się stało?
Rafał: była
w rozpaczy, chłopak ją rzucił z dnia na dzień.
Dodatkowo cały czas zadręcza się tymi zeznaniami sprzed lat.
Ania: na
szczęście cała sprawa dobrze się skończyła. Rafał, a może ja spróbuję z nią
pogadać?
Rafał: nie
wiem, czy to się uda.
Ania:
pomagała mi i mojej rodzinie na każdym kroku,
gdy padłam ofiarą zamachu. Teraz chciałabym ja jej
pomóc.
Rafał:
przyjedziesz dziś po służbie?
Ania: udam, że
nie słyszałam tego pytania. Masz wspaniałą córkę, Rafał.
W tej samej chwili rozległ się odgłos
centrali.
00: W27 dla 00!
Ania: W27,
zgłaszam się.
00: to wy
prowadzicie sprawę Ignatowiczów?
Ania: tak.
00: doszło do napadu na kantor na Jabłecznej! Sprawcy poruszali się samochodem o numerach KR 00909.
Ania: ale co
to ma do naszego śledztwa?
00: Aniu, takie same numery miał pojazd osób,
które obserwowały wcześniej Ignatowiczów.
Ania: dobra, jedziemy tam!
30 minut później
Kantor na
Jabłecznej.
Policjant:
cześć. Słuchajcie, jest postrzelony
mężczyzna, prawdopodobnie chciał
przeszkodzić napastnikom. Wiem jedynie, że nazywa się on Remigiusz Kozanecki.
Ania: będzie
z nim możliwa rozmowa?
Policjant:
pogotowie już go zabrało, ale nie jest dobrze. Dostał dosłownie milimetry od
serca.
Rafał: ile
osób było w środku?
Policjant:
jedynie ochroniarz i kasjerka, nie rozmawiałem z nią jeszcze.
Ania: to my z nią porozmawiamy.
Ania i Rafał weszli do kantoru. Rafał ruszył od razu w kierunku drugiego
pomieszczenia, celem obejrzenia zapisu z
kamer monitoringu. Ania zaczęła rozmawiać z kasjerką.
Ania: Anna Palka, policja. Jak się pani nazywa?
kasjerka:
Monika Antoszyńska.
Ania: kiedy
doszło do napadu?
Kasjerka:
była mniej więcej 9:15, może dwadzieścia. Weszło dwóch facetów, trzeci siedział
chyba za kierownicą.
Ania: mieli
kominiarki?
Monika: tak,
ale Remik zdjął jednemu z nich kominiarkę.
Ania: być
może dlatego został postrzelony. Będzie pani w stanie pomóc nam zrobić portret pamięciowy?
Monika:
oczywiście. Tej gęby nie zapomnę.
Ania:
na teraz jeszcze jedno pytanie. Czy wśród napastników był może ten mężczyzna?
Policjantka
wyciągnęła zdjęcie Dawida Grzelaka.
Monika: to był kierowca, on nie wchodził do kantoru.
Ania: jest
pani pewna?
Monika:
tak. Mamy widok z kantoru na parking.
W tym samym czasie.
Rafał
przegląda zapis z kamer kantoru.
Policjant:
zauważyłeś coś?
Rafał: trzech napastników, kierowcą
auta jest Dawid Grzelak. Drugi z
napastników opuszcza kantor bez
kominiarki, ale kamera nie obejmuje jego twarzy.
Policjant: a
co z trzecim?
Rafał: właśnie to jest zastanawiające. Bardzo podobny wzrost, sposób chodzenia
do tego niezamaskowanego napastnika.
Policjant: pewnie przypadek.
Rafał: być
może tak. Zobaczymy, co nam dadzą
zeznania kasjerki, a teraz biorę
nagrania na Kasztanową.
Po
kilkunastu minutach, Ania i Rafał wyszli z kantoru.
Ania: i co masz?
Rafał: monitoring objął dwóch napastników, ale nie mam twarzy
tego niezamaskowanego.
Ania:
kasjerka powiedziała, że go rozpozna. Kazałam jej zabrać się z chłopakami na komendę.
Rafał: oby to coś dało…
W tej samej
chwili rozległ się dźwięk centrali.
00: W27 dla 00!
Ania: W27, zgłaszam się.
00: w pobliskim lesie znaleziono porzucony
samochód, którym poruszali się napastnicy.
Ania:
jedziemy tam.
11:05. Las,
w którym znaleziono samochód napastników.
Bartek: cześć.
Rafał:
widzę, że cała ekipa się zjechała.
Bartek:
dokładnie. Musiałem ich wezwać,
znalazłem w aucie ciało Dawida Grzelaka.
Ania:
cholera. Śledztwo komplikuje nam się jeszcze bardziej…
Komisarze ruszyli w kierunku auta. Chwilę później, rozmawiali już z Adamem.
Rafał: co
nam możesz powiedzieć?
Adam: jeden
strzał prosto w głowę. Nie ma żadnych śladów walki, prawdopodobnie nie
spodziewał się ataku.
Ania: a kiedy nastąpił zgon?
Adam: maksymalnie
chwilę po dziesiątej.
Ania: czyli
postanowili zgarnąć łup z kantoru dla siebie, a
potem pozbyć się Grzelaka.
Rafał: tylko
ten Grzelak to praktycznie człowiek widmo. Nasze bazy w ogóle go nie wypluły,
nie mamy nawet dojścia do jego krewnych.
Ania:
żebyś wiedział. Błądzimy w tym
śledztwie jak dzieci we mgle.
Trzy godziny później.
Komisariat
przy Kasztanowej.
Tomek: mamy już portret pamięciowy jednego z
napastników.
Rafał: kto to jest?
Tomek: no właśnie to jest bardzo dziwne. Trzy razy
dopasowywaliśmy twarz w bazie.
Rafał: kto to jest?
Tomek: baza wypluwała za każdym razem Piotra Pastorskiego.
Ania: ale
jak to możliwe? Przecież on nie żyje…
Tomek: nie ma żadnych wątpliwości.
Ania: czyli
najprawdopodobniej upozorował swoją śmierć.
Rafał:
Tomek, zlokalizuj nam wszystkich
żyjących krewnych Łukasza, Piotra i Norberta Pastorskich.
Tomek: już
się za to biorę.
Asystent wyszedł z biura.
Ania: Rafał,
podsumujmy to, co mamy teraz. Dwa
zabójstwa, porwane dziecko, szukamy
wciąż Kaśki, a na dodatek w sprawę
okazuje się być zamieszane trupy.
Rafał: śledztwo idzie nam kiepsko. Najgorsze jest to, że szukamy zawodowców.
Ania: co robimy teraz?
Rafał: na
razie zostaje nam zaczekać na to, co Tomek ustali. Zaczynam się już
zastanawiać, czy czegoś nie przeoczyliśmy…
Ania: wydaje mi się, że nie. Mamy tak naprawdę tylko jeden trop – bracia Pastorscy.
Rafał:
jedyny, ale wydaje się być mocno prawdopodobny.
Ania:
owszem.
Rafał: popytam jeszcze wśród informatorów o braciach Pastorskich. Wszystko wskazuje na
to, że jeden z nich wcale nie zginął.
19:00. Rafał i Anka spotykają się z jednym z
informatorów.
Ania: z kim
się umawiałeś?
Rafał: z
Bizonem. Dzwonił, że coś ma.
Ania: czyli ten, który zawsze się spóźnia.
Rafał:
ale nigdy nie wystawił nas na minę.
Po kilku
minutach podszedł do nich wspomniany
informator.
Bizon:
no siemano.
Ania: cześć.
Co ustaliłeś?
Bizon: nie
wiem jak to jest możliwe, ale nie będę drążyć. Popytałem tu i tam, tam i tu…
Rafał: Bizon, do rzeczy.
Bizon: było sobie trzech braci. Norbert, Piotr, Łukasz… byli sobie kochającą się
rodzinką aż tu nagle bach. W ciągu kilku lat umiera każdy z nich.
Ania: Bizon, my nie mamy czasu. Dawaj nam co
masz i spadaj.
Bizon: dobra, już.
Piotr i Norbert nie zginęli w tamtym wypadku. Obaj żyją.
Ania: czyli
ukrywali się osiem lat…
Bizon: dokładnie. Ich brat Łukasz nie miał tyle szczęścia co
oni, zginął kilka lat temu w
pożarze domu po rodzicach.
Rafał: Bizon, spróbuj ustalić też miejsce, w którym
mogą przebywać.
Bizon:
spróbuję, ale nie obiecuję. Ja już lecę,
na mnie czas.
Rafał: do
następnego. Bądź pod telefonem, bo nie wiem, kiedy będę cię potrzebował.
Bizon poszedł w swoją stronę. Ania i Rafał zostali jeszcze chwilę na
miejscu.
Rafał: to na dzisiaj chyba koniec?
Ania:
tak. Chodź, jedziemy do ciebie. Powiedziałam już moim chłopakom aby nie czekali na mnie z
kolacją.
Rafał: jesteś pewna, że chcesz porozmawiać z Anetą?
Ania: oczywiście.
Rafał: to
chodź, jedziemy.
Ania:
wstąpimy jeszcze do sklepu po jakieś ciasteczka.
Rafał: czyli
wolisz być przygotowana. Chodź.
Ruszyli w kierunku samochodu, a po małych
zakupach, pojechali w stronę domu Rafała.
Środa, 8:15
W
samochodzie. Ania i Rafał jadą na
komendę.
Ania: a jak
Aneta?
Rafał: rano nadal była smutna, ale mówiła, że już
nie płakała nic w nocy. Bardzo jej
pomogłaś, dziękuję.
Ania: nie
masz za co dziękować, naprawdę.
Rafał:
oczywiście, że mam. Jestem twoim dłużnikiem.
Ania: skoro tak twierdzisz, to wiem, jak możesz mi
pomóc.
Rafał: jak?
Ania: pojedziesz ze mną do więzienia. Chcę rozmówić
się z Roksaną.
Rafał:
jesteś pewna, że to dobry pomysł?
Ania:
potrzebuję tego. Pokłóciłam się wczoraj o to z Darkiem.
Rafał: tu
się zgadzam z Darkiem, ale jeśli
czujesz, że ci to pomoże, to pojedziemy.
Ania:
dziękuję.
Rafał: kiedy
chcesz?
Ania: dam ci
znać kiedy będę gotowa, ale wiem, że nie
ruszę bez tego do przodu.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał: Tomek dzwoni, odbierzesz?
Ania odebrała połączenie i włączyła od razu
tryb głośnomówiący.
Ania: no
cześć, jesteś na głośniku . Rafał prowadzi, co masz dla nas?
Rafał: cześć Tomek.
Tomek:
witajcie. Udało mi się ustalić
prawdopodobny adres ciotki Pastorskich z
którą byli naprawdę związani. Pojedziecie tam?
Rafał: a czy
papież sra w lesie? Daj nam adres.
Tomek: tylko
mówię wam, że nie mam pewności, czy to
aktualny adres. Wiem jedynie, że na
pewno mieszkała tam przed pięcioma laty.
Ania: no
dobra, sprawdzimy to. I tak nie mamy nic innego, co mogłoby nas ruszyć dalej z
tym śledztwem. Tomek, jak nazywa się ta ciotka?
Tomek: Krystyna Góralicz.
45 minut później.
Komisarze
pojechali do domu Krystyny Góralicz, która jest ciotką nieżyjących braci. Ania zadzwoniła do drzwi, które za chwilę
otworzyła kobieta dobiegająca może do siedemdziesiątki.
Ania: dzień
dobry, pani Krystyna Góralicz?
Krystyna:
tak.
Rafał: Anna Palka i Rafał Kopacz. Policja
kryminalna.
Krystyna: w jakiej sprawie?
Rafał: możemy
wejść?
Krystyna:
wchodźcie.
Wpuściła ich
do środka i wszyscy ruszyli w kierunku niewielkiego salonu.
Krystyna:
chcecie może kawy, herbaty?
Ania:
dziękujemy, nie zajmiemy pani dużo czasu.
Krystyna: to
czemu do mnie przyszliście?
Rafał:
interesują nas Norbert, Piotr i Łukasz Pastorscy.
Krystyna:
ale oni nie żyją.
Ania: mamy
realne dowody świadczące o tym, że Piotr i Norbert przeżyli wypadek przed
ośmioma laty. Zginął jedynie Łukasz sześć lat temu w pożarze.
Krystyna: to
nieprawda. Zabiliście mojego brata i
bratową i jeszcze macie tupet mnie nachodzić?!
Rafał: chcemy tylko wiedzieć, gdzie znajdziemy
braci Pastorskich.
Krystyna:
nic wam nie powiem.
Rafał: w
takim razie dopiszemy panią do kartoteki i postawimy zarzut utrudniania
śledztwa.
Krystyna:
napiszę na pana skargę!
Rafał:
proszę bardzo. Mogę dać pani karteczkę, długopis i podyktować to, co może pani
tam napisać.
Krystyna:
pan jest bezczelny!
Rafał: ktoś
musi, inaczej życie byłoby zbyt nudne.
Ania, która
dotychczas milczała, postanowiła zareagować. Wiedziała już, że jeśli ta słowna potyczka pomiędzy
Krystyną Góralicz a Rafałem potrwa jeszcze dłuższą chwilę, to niczego nie
dowiedzą się od kobiety. Uniosła tylko rękę w dół i przejęła inicjatywę.
Ania: pani Krystyno,
gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Mamy dwa zabójstwa, porwane dziecko, a
wszystkie tropy prowadzą do pani siostrzeńców.
Krystyna: moi siostrzeńcy nie żyją!
Ania: jak powiedziałam wcześniej, mamy dowody świadczące o
tym, że Piotr i Norbert przeżyli wypadek przed ośmioma laty. Kontaktowali się z
panią?
Krystyna: nie skrzypiała mi szafka ani nic się nie
przewróciło, nie miałam żadnych sygnałów
z zaświatów. To już wszystko? Chciałabym się położyć.
Ania: tak, proszę
tylko nie wyjeżdżać z miasta.
Krystyna: nie mam w planie żadnych wyjazdów.
Godzinę później
W samochodzie.
Rafał: co o tym sądzisz?
Ania: sądzę, że niepotrzebna była ta twoja potyczka z nią,
ale odnoszę wrażenie, że ona wie gdzie są
Pastorscy.
Rafał: też tak myślę.
Ania: co robimy?
Rafał: damy tutaj Justynę na obserwację.
Ania: to dzwonię do
niej zaraz.
W tej samej chwili
zadzwonił jej telefon. Policjantka odebrała połączenie.
Ania: halo? Co ty do mnie
mówisz? Dobra, zaraz będziemy.
Rafał: co jest?
Ania: dobrze zrobiliśmy
posyłając patrol pod twój dom. Ktoś usiłował porwać Anetę.
11.30. Dom Rafała.
Ania: biegnij do Anety, ja biorę na siebie patrol.
Rafał ruszył w kierunku domu, w którym znajdowała się jego
córka. Anka natomiast zaczęła rozmowę z policjantami.
Ania: Dawid i Krystian, co z wami? Jak do tego
doszło?
Dawid: jesteśmy cali, nic nam nie zrobił ani Anecie. Krystian poszedł z nią na zakupy, a ja
obserwowałem teren. Zobaczyłem, że podjeżdża
auto, to zainterweniowałem. Jeden
z nich strzelił w moim kierunku, ale nie trafił.
Ania: rozpoznałbyś
ich? Czy to byli bracia Piotr i Norbert Pastorscy?
Dawid: na sto procent.
Krystian: cała akcja
odbyła się przed domem. Rafał ma
zainstalowane kamery, wezmę zapis.
Ania: ja to zrobię,
idę do środka. Panowie, cały czas tutaj jesteście. Za trzy godziny będzie kolejna zmiana.
Po rozmowie z
policjantami, weszła do domu i ruszyła w kierunku salonu. Ujrzała w nim swojego
policyjnego partnera, który cały czas przytulał zapłakaną córkę.
Ania: i jak?
Rafał: bardzo się przestraszyła, cały czas płacze.
Ania: chłopaki
powiedzieli mi, że cała akcja rozegrała się
przed twoim domem. Gdzie trzymasz zapis z kamer?
Rafał: zaraz
przyniosę. Damy go od razu
Justynie, aby wyczyściła nagranie.
Ania: zrobisz to, jak Aneta się uspokoi.
15:50. Komisariat
przy Kasztanowej.
Ania: i jak Aneta?
Rafał: właśnie skończyliśmy rozmawiać. Jest całkiem dobrze.
Ania: tyle dobrego.
Do ich biura weszła
Agnieszka.
Ania: cześć. Masz dla
nas zapis?
Agnieszka: tak, posiedziałam trochę przy nim.
Ania: odpal nagranie.
Agnieszka: oczywiście.
Puściła komisarzom
nagranie. Wszystko było doskonale widać –
było dwóch mężczyzn i obaj byli już znani komisarzom.
Rafał: Piotr i Norbert Pastorscy. Dwa
trupy sprzed 8 lat.
Agnieszka: ale jakim
cudem oni się ukrywali tyle czasu?
Rafał: dobre pytanie.
Ania: a są jakieś
wieści o Kaśce?
Agnieszka: żadnych. Minął już tydzień, a wszystko wygląda
tak, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Tomek monitoruje
zgłoszenia dotyczące zaginionych dzieci, ale żadnych konkretów.
Rafał: czyli nadal nie posuwamy się do przodu. Znamy tylko sprawców, ale są oni nieuchwytni,
dodatkowo nikt nie może namierzyć Kaśki
i wciąż nie trafiliśmy na ślad dziecka.
Agnieszka: minęło już dziewięć
dni. To nie jest dla nich pierwszyzna.
Godzinę później.
Komisarze są w
gabinecie Starego, który zorganizował odprawę.
Stary: chcecie mi powiedzieć, że Piotr i Norbert wcale nie
zginęli w tym wypadku?
Rafał: mamy już pewność. Dzisiaj próbowali uprowadzić moją
córkę, a zapis monitoringu nie kłamie.
Stary: no to nieźle.
Wiecie już, co z Kaśką?
Rafał: nie. Nie pojawiła się w domu, nie ma jej także u
rodziny. Child alert też nam nic nie dał. Jest wprawdzie pełno zgłoszeń, ale za
każdym razem jest to albo ktoś podobny, a raz nawet było dziecko odmiennej płci.
Stary: ale minęło już
9 dni odkąd rozpoczęliście to śledztwo! Sprawcy są praktycznie cały czas o krok
przed wami. Dodatkowo wciąż nie wiecie,
gdzie może przebywać Kasia Ignatowicz, a o porwanym dziecku już nie wspomnę!
Ania: szefie, robimy, co możemy.
Stary: to widocznie za mało możecie.
W tej samej
chwili do drzwi zapukała Justyna.
Justyna: szefie, mogę?
Stary: wchodź.
Justyna: mam meldunek
od jednego z patroli. Namierzyli Kaśkę,
co mają robić?
Stary: niech ją zgarniają do nas na fabrykę.
Justyna: przekazuję.
1,5 godziny później.
Ania i Rafał
przesłuchują Kasię Ignatowicz.
Ania: gdzie byłaś przez ten tydzień?
Kasia: różnie. Działałam trochę w sprawie, a tak to ukrywałam się w dwóch miejscach: na działce u koleżanki
i w starym baraku.
Rafał: zostanie ci
postawiony zarzut utrudniania śledztwa.
Kasia: wszystko już mi jedno.
Musiałam znaleźć własne dziecko i nie chciałam ryzykować jego życiem.
Ania: ale wolałaś ryzykować własnym.
Kasia: ustaliłam, że za porwaniem Jacusia i zabójstwem
Marcina stoją bracia Piotr i Norbert Pastorscy. Dotarłam już do jednej z ich
kryjówek, ale nic tam nie było, zero
śladu.
Rafał: co to za miejsce?
Kasia: stara cegielnia, jakieś 90 km za miastem. Nikogo tam nie było i nie zostawili żadnego
śladu.
Rafał: jakaś druga miejscówa?
Kasia: nic nie wiem więcej.
Ania: to niewiele udało ci się ustalić. A powiedz nam jeszcze, kontaktowali się z
tobą porywacze?
Kasia: wczoraj do mnie
zadzwonili, ale nie zostawili żadnej dyspozycji. Wiem jedynie, że Jacuś żyje.
Ania: gdybyś współpracowała z nami, to być może udałoby nam
się ich wczoraj namierzyć! Dzisiaj rano
Pastorscy próbowali uprowadzić
córkę Rafała! Normalna, kurwa, jesteś ?!
Wypowiadając ostatnie
słowa, podniosła znacznie głos, a Rafał nie próbował jej uspokoić.
Natomiast Kasia aż podskoczyła i nic
nie odpowiedziała. Nawet policjant
musiał przyznać w duchu, że już dawno nie widział tak wzburzonej swojej
partnerki. Sam już też jednak ledwo utrzymywał nerwy na wodzy słuchając Kasi,
jednak starał się nie dać po sobie tego poznać.
Kasia: nie powiedziałam wam jednego. Odkurzyłam swój stary kontakt i ma dodatkowo popytać o Pastorskich na mieście.
Wolałam się zabezpieczyć na wypadek, gdyby mnie zgarnęli.
Rafał: co to za człowiek?
Kasia: mój informator z czasów pracy w policji. Ma do mnie dzwonić, jak coś ustali.
Ania: to zadzwonisz do niego teraz.
Kasia wykonała połączenie, jednak mężczyzna nie odebrał. Trzy
kolejne próby również okazały się bezskuteczne. Po upływie trzydziestu minut
przyszedł SMS od mężczyzny z wyznaczonym
miejscem spotkania. Kobieta spojrzała na jego treść.
Ania : gdzie się macie spotkać?
Kasia: w naszym
stałym miejscu spotkań. Pojadę tam z wami.
20:30. Miejsce
spotkania z informatorem.
Ania: no i gdzie on
jest?
Kasia: biały samochód.
Rafał: jest kilka białych aut.
Kasia: białe Suzuki.
Podeszli do
wspomnianego samochodu. Niestety się spóźnili.
Ania: trzeci trup. Wzywam ekipę…
Rafał: jest jeszcze ciepły, więc zgon musiał nastąpić całkiem
niedawno…
21:50. Trwają
oględziny zwłok informatora.
Adam: cześć. Jeden
precyzyjny strzał w czoło.
Ania: kiedy zginął?
Adam: prawdopodobnie około 20:00.
Rafał: Mariusz, a wy coś macie?
Mariusz: prawdopodobnie sprawca przyjechał swoim samochodem,
zrównał się z pojazdem ofiary i oddał strzał, który przeszedł przez szybę i
trafił ofiarę.
Ania: macie ślady
opon, łuskę? Cokolwiek?
Mariusz: nic.
Rafał: super.
Czwartek, 12:00
Komisariat przy Kasztanowej.
Ania: cały czas są o
krok przed nami.
Rafał: ale mamy pewność, że obaj Pastorscy żyją.
Ania: tak, tylko, że zdążyli całkiem sporo narozrabiać. Porwanie Marcina i Jacka Ignatowiczów, napad na ciebie, próba porwania twojej
córki, trzy zabójstwa, napad na konwój, kantor
i jeszcze usiłowanie zabójstwa. Rafał,
jesteśmy dosłownie w czarnej dupie z tym śledztwem.
Rafał: Adam przyniósł
już protokół z sekcji?
Ania: tak, ale nie ma
tam nic, co by się przydało. Praktycznie
wszystko powiedział już na miejscu zabójstwa Miłosza Królickiego.
Rafał: tak się nazywał ten informator Kaśki?
Ania: dokładnie tak. Miłosz Królicki, 35 lat.
Rafał: tylko, że
śledztwo cały czas stoi nam w martwym punkcie.
Patrol spod mojego domu coś meldował?
Ania: z tego, co mi chłopaki powiedzieli, to rozmawiali z
tobą przed siódmą. Od tamtej pory nic
się nie działo.
Ich rozmowę musiał przerwać Tomek, który wszedł do ich
biura.
Tomek: słuchajcie, być może mamy przełom.
Ania: co jest?
Tomek: monitorowałem cały czas zgłoszenia dotyczące
zaginionych dzieci. Cztery minuty
temu, otrzymaliśmy zawiadomienie, że
kasjerka na stacji benzynowej widziała
chłopca, który do złudzenia przypominał Jacka Ignatowicza.
Ania: to jedziemy tam!
Dwadzieścia minut później.
Stacja benzynowa, na której był widziany zaginiony chłopiec.
Komisarze weszli do budynku.
Skierowali swoje kroki w stronę kas, przy których stały dwie kasjerki.
Ania: która z pań do
nas dzwoniła?
Martyna: ja.
Ania: pani imię i
nazwisko?
Matylda: Martyna Kasztanowska.
Rafał: a ja poprosiłbym o zapis z kamer.
Matylda: jestem pewna,
że rozpoznałam tego chłopca, którego pokazują w telewizji.
Po kilku minutach,
wszyscy przeglądali zapis z kamer
monitoringu.
Ania: no faktycznie, to jest Jacek.
Rafał: ale poruszają się teraz zupełnie innym autem.
Ania: co robimy teraz?
Rafał: obstawimy
wszystkie drogi naszymi ludźmi. Dodatkowo dam
Tomkowi dane do monitorowania trasy pojazdu.
Ania: a nie wystarczy
tylko obstawienie dróg?
Rafał: wolę być zabezpieczony też na wypadek potencjalnej ucieczki. Możemy się
po nich wszystkiego spodziewać.
Ania: masz rację. Działaj.
Policjant wyciągnął
krótkofalówkę.
Rafał: Do wszystkich
jednostek. Trzydzieści minut temu ze stacji benzynowej na Skałecznej, odjechało czarne Audi A4 o
numerach KR 2921S! Powtarzam czarne Audi A4 o numerach KR 2921S! W środku jest porwany dziesięcioletni Jacek
Ignatowicz, zachowajcie szczególną ostrożność, powtarzam, zachowajcie
szczególną ostrożność!
Wypowiadając ostatnie słowa, wsiadł do samochodu.
Stamtąd Ania wybrała numer Tomka.
Tomek: halo?
Ania: Tomek, jesteś na głośniku. Monitoruj trasę przejazdu czarnego Audi A4 o numerach KR 2921S! To jest auto Pastorskich.
Tomek: ok, zostanę na linii. Będę nawigował was na
bieżąco.
Pół godziny później
Ania: Do wszystkich. Tomek stracił samochód Pastorskich z zasięgu!
Jaka sytuacja u was?
00: 00,
nie widać ich.
01: Jedynka. Nie ma ich.
02: Dwójka, nie ma tej Audicy.
Rafał przejął
krótkofalówkę od Anki.
Rafał: zajebiście. Zostajecie na razie na pozycjach, może się
pojawią.
Po kilku minutach
odezwał się Tomek.
Tomek: mam ich z
powrotem. Słuchajcie, oni jadą przez
las, który jest oddalony o jakieś 20 km
od was, tam dalej jest tylko magazyn. Zaraz
ruszam i dojadę tam z Agnieszką i
Justyną. Jesteśmy bliżej, zaczekamy.
Rafał: ok. Gdyby coś
się działo, wchodzicie!
Ania: bierzemy Kaśkę?
Rafał: nie ma takiej opcji, już wystarczająco wywróciła nam
śledztwo.
13:45. Miejsce, w
którym przetrzymywany jest Jacek Ignatowicz.
Ania: jaka sytuacja?
Justyna: w środku są dziecko
i bracia Pastorscy. Praktycznie na pewno
są uzbrojeni.
Ania: cholera.
Agnieszka: wezwaliście
oddział AT?
Rafał: Aśka i
Sebastian mają grubą sprawę i wzięli wszystkie dostępne siły. Musimy działać
sami.
Agnieszka: a co z patrolami, które wam towarzyszyły?
Rafał: musieli jechać na interwencję.
Ania: a tam co się
dzieje?
Agnieszka: cisza i spokój. Czekaliśmy na was.
Tymczasem ze
środka dobiegły ich jakieś odgłosy.
Komisarze wraz z Agnieszką, Justyną i Tomkiem przysłuchiwali się rozmowie
porywaczy za pomocą mikrofonu kierunkowego.
Norbert: kurwa, Piotr,
zrobiliśmy błąd, zabierając kaszojada na stację.
Piotr: trupów nikt nie będzie szukał.
Norbert: za długo trzymamy już tego bachora. Ryzykujemy zbyt
wiele.
Piotr: zabijamy bachora i wysyłamy go Ignatowiczowej w paczce?
Norbert: zabijamy, nie ma wyjścia. Potem dojedziemy córkę
Kopacza. Chętnie się z nią zabawię…
W tej samej
chwili Ania i Rafał weszli do budynku
wraz z asystentami.
Ania: policja, na
ziemię!
Norbert szybko chwycił za pistolet i wystrzelił kilka kul w ich kierunku. Szybko jednak przestał strzelać, gdyż trafił
go pocisk, który został wystrzelony
przez Rafała. Ania i Justyna zostały przy rannym porywaczu. Piotr natomiast chwycił szybko Jacka i zaczął wraz z nim uciekać w głąb
magazynu. Rafał, Tomek i Agnieszka
postanowili się podzielić na dwa zespoły.
Policjant ruszył w lewo, asystenci w prawo.
Agnieszka: kurde,
gdzie on jest?
Tomek: sprawdzamy to wejście, chodź.
Weszli do jednego z
pomieszczeń. Ujrzeli tam chłopca, który
był przywiązany do krzesła. Cały czas
płakał. Tomek od razu zaczął go rozwiązywać.
Agnieszka: Jacuś, widziałeś, gdzie tamten pan poszedł?
Jacek: nie wiem, w która stronę ruszył…
Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Można było
tylko zobaczyć jak Piotr Pastorski wbiegł
do pomieszczenia i oddał dwa strzały. Słychać było też krzyk, który został szybko urwany. Tomek ocenił
sytuację. Był w pułapce wraz z chłopcem, a na ziemi była postrzelona Agnieszka,
która leżała w coraz szybciej powiększającej się kałuży krwi. Zdążyła już stracić przytomność...
Piotr: teraz odkładasz broń i kopiesz ją w moim kierunku.
Tomek: nie rób tego…
Piotr: broń w moją stronę albo strzelę bohaterce w głowę. Już i tak całkiem nieźle
oberwała…
Tomek rzucił
pistolet. Na szali wciąż było życie
Agnieszki, porwanego chłopca i jego, rzecz jasna.
Piotr: bardzo dobra
decyzja, ale muszę cię zmartwić. Ze mną się nie negocjuje. Zabiliście mi brata,
teraz ja zabiję ciebie i dzieciaka. Nie przeszkodzisz mi….
W tej samej
chwili osunął się na podłogę. Okazało
się, że stała za nim Justyna, która strzeliła w jego kierunku. Asystentka
podbiegła czym prędzej do Agnieszki.
Tomek: co z nim?
Justyna: nie
żyje. Agnieszka jest w kiepskim stanie. Jeden z pocisków chyba trafił ją w serce, na pewno bardzo blisko niego. Nic
wam nie zrobił?
Tomek: nie zdążył. Dzięki. Gdzie jest Rafał?
Justyna: niestety miał pecha. Pastorski go złapał i
ogłuszył. Anka jest przy nim.
Tomek: Piotr mówił, że Norbert został zabity. To prawda?
Justyna: Norbert zginął od kuli Rafała. Piotr złapał go w
innej części i miał zamiar zastrzelić, ale usłyszał, że znaleźliście dziecko, więc
tylko ogłuszył Rafiego. Wbiegł potem do
was. Znał znacznie lepiej ten labirynt
korytarzy niż ja.
Tomek: tyle dobrego, że to już koniec tego śledztwa.
Piątek, 11:15
Następny dzień. Stary zwołał pilne zebranie. Są na nim obecni również Aśka i Sebastian.
Stary: teraz wiadomo, że Piotr i Norbert Pastorscy już na pewno nie żyją.
Ania: i tak byli
nieźli. Ukrywać się przez tyle czasu.
Stary: owszem.
Krystyna Góralicz odpowie za
utrudnianie śledztwa. W toku dalszych
czynności wyszło, że była z nimi w nieustannym kontakcie. Komunikowali się przez
zaszyfrowany komunikator.
Aśka: mieliście naprawdę trudne śledztwo. Szefie, nasza
sprawa już też została zakończona.
Stary: gratuluję wam
kolejnych rozwiązanych śledztw.
Rafał: a co będzie z
Kaśką?
Stary: stwierdzono, że działała w stanie wyższej konieczności
i nie zostaną wyciągnięte wobec niej żadne konsekwencje, a ponadto tymczasowo
włączymy ją do naszego zespołu. Taka jest decyzja z Głównej, niewiele miałem do
gadania. Wszystko w związku z postrzałem Agnieszki.
W tej samej chwili,
mężczyzna otrzymał telefon. Wyszedł z biura.
Ania: i co o tym
myślicie?
Aśka: znów trzeba będzie się na nowo uczyć
współpracy. Tylko z tego, co się
orientuję, to Kaśka nie chciała już wracać do policji.
Rafał: no właśnie, też
mnie to dziwi.
Komisarze
usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.
Okazało się, że szef zakończył już rozmowę i usiadł na swoim miejscu.
Sebastian: szefie, ten telefon był w sprawie Agnieszki,
prawda?
Stary: tak.
Nadal jednak nie
podejmował tematu.
Sebastian: co się dzieje?
Stary: Agnieszka
Falecka nie żyje.
Wyrok:
Krystyna Góralicz
została skazana na karę roku
pozbawienia wolności za utrudnianie śledztwa.
Remigiusz Kozanecki został uratowany.
Piotr i Norbert
Pastorscy zostali zastrzeleni podczas akcji
odbijania porwanego Jacka Ignatowicza.
Agnieszka Falecka
zmarła w szpitalu wskutek odniesionych ran
postrzałowych.
Zbieżność osób i
nazwisk jest przypadkowa.
A więc jednak zemsta. Ta część miała momenty, w których napięcie stopniowo wzrastało, ale w pewnej chwili też jakby wyhamowało, podobnie jak śledztwo. Finał dramatyczny, szkoda Agnieszki, choć akcja ciekawie wymyślona i nieźle opisana. Za ostatnią część wystawię 9/10, za całość 9.5/10.
OdpowiedzUsuń