sobota, 31 maja 2025

Gwałciciel II

                                                   Niedziela, 8:20

 

Okolice  mieszkania Justyny.  Asystentka  wsiadła właśnie do  samochodu, w którym czekała na nią Joanna Czechowska.

Justyna: cześć. Długo czekasz?

Aśka:  nawet nie minęły dwie minuty. 

 Justyna:   O której mamy to spotkanie z Igą?

Aśka:  Iga będzie o 12.  Jest dziś cały dzień na szkoleniu, ale mają prawie dwugodzinną przerwę i obiecała się wyrwać.

Justyna: to co robimy teraz?

Aśka: jedziemy na komendę. Trzeba  pozbierać wszystko, co mamy.

Justyna: zbyt wiele tego nie ma.

Aśka: niestety.  Ruszamy.

 Aśka odpaliła samochód  i skręciła w prawo, żeby mogła ruszyć w kierunku komendy.  Właśnie miała  zrobić kolejny zakręt, jednak skutecznie odwiodła ją od tego Justyna.

 Justyna: Aśka, zatrzymaj się. Tam ktoś leży!

Aśka: faktycznie.

 Policjantka znalazła wolne miejsce w pobliżu i razem z asystentką ruszyła  w kierunku bram  jednej z kamienic.  Leżała tam nieprzytomna  naga kobieta.  Wszystko wygląda na to, że jest ona trzecią ofiarą gwałciciela.

Aśka: sukinsyn zaatakował trzeci raz.    Dziewczyna żyje, dzwonię na pogotowie.

 Kobieta poszła wezwać karetkę, asystentka w tym czasie zaczęła przeszukiwać ofiarę.

                           20 minut później.

 Trwają oględziny miejsca zdarzenia.

 Aśka: Justynka,  ty  wzięłaś się za przeszukanie ofiary. Co mamy?

Justyna: ofiara to Aleksandra Krzesiwo,  urodzona  17 stycznia 1995r.  

Aśka:  30 lat.

Justyna: dokładnie. Rozmawiałam przez telefon z jej matką,  będzie ona  tu w ciągu godziny, musi tylko  wrócić z roboty.

Aśka: będziemy musiały z nią pogadać, nie ma wyboru. Mariusz, a co wy macie?

 Mariusz:  tym razem trochę szczęścia.  Nie ma wprawdzie co liczyć na materiał biologiczny sprawcy.  Znów zabrał wszystkie jej ubrania,  ale  jest coś innego.  Gwałt rozegrał się w zasięgu kamer kamienicy.  Trzeba będzie ściągnąć tylko administratora tego budynku.

Aśka: Justyna, podzielimy się. Ja wezmę na siebie rozmowę z matką ofiary, a ty  ogarniesz nam nagrania z gwałtu. Chyba, że wolisz  odwrotnie.

Justyna: wezmę na siebie nagrania.

Aśka: ok.

                             45 minut później.

Justyna przegląda zapis z kamer monitoringu kamienicy wraz z administratorem budynku  Leszkiem Majem.

Leszek: to kiedy doszło do zdarzenia?

Justyna: nie wiemy dokładnie.  Dziewczyna została znaleziona o 8:25.

Leszek: to przejadę  od 4:00 na przyspieszaczu. Jak coś pani zauważy, proszę mówić.

Mężczyzna puścił  zapis nagrania z kamery, który był odtwarzany na przyspieszaczu.  Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, jednak w pewnej chwili, kobieta zauważyła ofiarę.  Chwilę później została zaatakowana.

Justyna: proszę to zatrzymać i dać mi  zapis z tego nagrania.

Leszek: oczywiście.  Zaraz to pani zgram.

                            W tym samym czasie.

 Aśka rozmawia z  Matyldą Krzesiwo, matką trzeciej ofiary gwałtu.

Matylda:  wie pani, bo to różnie ludzie gadają, że tu jest gwałciciel, że zaatakował kilka dziewczyn. Proszę mi powiedzieć, czy moja Olcia jest jego ofiarą?

Aśka: wszystko na to wskazuje.

Aśka postanowiła nie zatajać tej informacji przed matką ofiary. Matylda była kompletnie rozbita, bardzo bliska płaczu. Policjantka nie chciała jej okłamywać.

Aśka: proszę tylko nikomu nic nie mówić. Jeszcze media o tym nie trąbią i chcemy to wykorzystać.

Matylda: oczywiście, nic nikomu nie powiem…

Aśka: czy  pani córka skarżyła się na coś w ostatnim czasie?  Że może być obserwowana?

Matylda:  nie miałyśmy żadnej takiej rozmowy.

Aśka: dobrze,  to już jest wszystko.  Proszę zostawić mi tylko numer kontaktowy do siebie.

Matylda: oczywiście.

Kobieta podyktowała Aśce swój numer telefonu. Policjantka postanowiła skończyć rozmowę już teraz, żeby nie pogłębiać stanu Matyldy.

12:00. Komisariat przy Kasztanowej. Aśka i Justyna poprosiły o spotkanie Igę Kaliszewską. Wraz z nią podsumowują dotychczasowe ustalenia w śledztwie.

Iga: cześć.  Wybaczcie, ale mam dziś niezły kocioł, mam  dla was godzinę. Co  się dzieje? Razem prowadzicie to śledztwo, dziewczyny? Gdzie jest Sebastian?

Aśka: Sebastian jest na rodzinnych wakacjach.  Chciał spędzić trochę więcej czasu ze swoją rodziną i pracuję z Justyną do jego powrotu.

Justyna:  Iga, mamy tym razem gwałciciela.  Aśka zaczęła śledztwo w piątkowy wieczór, ja dołączyłam następnego dnia. Do teraz zaatakował trzykrotnie.

Aśka:  sprawca nie zostawia po sobie żadnych śladów biologicznych,  zabiera ofiarom ubrania, brutalnie je okalecza.

 Justyna  szybko podłączyła projektor i przełączała slajdy, na których ukazywały się zdjęcia. Przy najlepszym kadrze zatrzymała pokaz slajdów. 

Aśka:  to jest  pierwsza ofiara gwałtu, Karolina Kwaśniewska, 22 lata. Sprawca zgwałcił ją, pobił i okaleczył na tyle brutalnie, że nie wiadomo, czy będzie mogła mieć dzieci. Podejrzewaliśmy o to wszystko jej byłego chłopaka, ale  wykluczyło go alibi, plus nagrania, które pozostawia po sobie gwałciciel. Dziewczyna rozmawiała ze swoim bratem na krótko przed napaścią i mówiła mu, że ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Dżasta, włącz  zgłoszenie pierwszego gwałtu.

 Asystentka wykonała polecenie. Po zakończeniu nagrania, Aśka kontynuowała wypowiedź, a  na ekranie pojawiło się zdjęcie  zabitej ofiary we własnym łóżku.

Aśka:  druga ofiara to Natalia Góralczyk, 33 lata. Znaleziona martwa we własnym łóżku. Została brutalnie pobita, zgwałcona, okaleczona, ale tym razem nie przeżyła ataku.  Sprawca zadał jej cios nożem w serce.  Wiemy, że się broniła.  Justynka, włącz  zgłoszenie.

 Kobieta włączyła wspomniane nagranie, które skończyło się po kilkunastu sekundach, po czym przełączyła  na fotografię trzeciej ofiary.

Aśka: a to jest nasza trzecia ofiara. Aleksandra Krzesiwo, 31 lat. Znalazłam ją dziś rano z Justyną w bramie jednej z kamienic.  Sposób działania dokładnie taki sam, jak przy pierwszej ofierze, aczkolwiek sprawca tym razem dokonał gwałtu w zasięgu kamer.  Justyna.

 Justyna włączyła od razu nagranie ze zdarzenia.

Iga:  macie jakichś podejrzanych?

Justyna: podejrzewałyśmy  Klaudiusza Rybackiego, ale praktycznie sam się wykluczył. Wciąż pozostaje otwarty wątek długowłosego mężczyzny, który pytał w barze Travis o naszą pierwszą ofiarę. Wiemy tylko, że był wysoki, ale nie możemy na niego natrafić. Pojawia się on tylko na jednym nagraniu, dalej nie ma po nim żadnego śladu.

Iga:  sprawca jest wprawdzie zamaskowany, ale nie widać aby miał długie włosy. Pamiętajcie też, że mógł je specjalnie spiąć.

Aśka: dokładnie tak.  Na razie to utknęłyśmy i nie mamy jak ruszyć dalej.

Iga:  po tym wszystkim, co zobaczyłam, mogę stwierdzić, że  sprawcą jest mężczyzna, co potwierdzają wszystkie nagrania. Co ważne, zabiera on ubrania swoim ofiarom, bo chce je maksymalnie upokorzyć, pokazać swoją dominację, że stoi wręcz nad nimi.

Justyna: czyli co? Mężczyzna, który nienawidzi kobiet?

Iga: właśnie.  Obejrzałam sobie wszystkie zdjęcia, które mi pokazałyście. Aśka, Justyna, wy macie do czynienia z seryjnym gwałcicielem. Dla niego nie jest istotny  wygląd ofiary.   On się nie skupia na  blondynkach, czy brunetkach.   Pierwsza ofiara była blondynką, druga brunetką, trzecia zaś znów blondynka. Nie doszukiwałabym się tutaj powiązań. Dla niego  to nie ma znaczenia.  Tutaj każda młoda kobieta może być potencjalnym celem. Niepokoi mnie tylko to, że jest bardzo zuchwały, a co więcej atakuje praktycznie codziennie.  Nie macie dużo czasu. On nie ma zamiaru przestać. Dopóki go nie złapiecie, będzie szukał kolejnych ofiar, on je bardzo szybko znajduje, a ich ubrania stanowią dla niego swoiste ‘’trofeum’’. 

Aśka:  czyli podsumowując to wszystko, mamy mężczyznę, który nienawidzi kobiet i znalezienie dla niego kolejnej ofiary  to dosłownie żaden problem.

Iga: w dużym skrócie, tak. On też  chce  rozgłosu. Stąd te wszystkie telefony na numer alarmowy.

Aśka: gwałt to przestępstwo ścigane  z urzędu i on musi doskonale o tym wiedzieć.

Iga: oczywiście.   Muszę już wracać na szkolenie. Mam nadzieję, że chociaż trochę ruszyłam was z miejsca.

Justyna: bardzo nam pomogłaś.  Dzięki.

                                 Dwie godziny później.

Komisariat przy Kasztanowej.

Justyna:  coś mi nie daje spokoju w tej sprawie.

Aśka: co takiego?  Sprawdziłyśmy wszystkie możliwe tropy na ten moment. Klaudiusz Rybacki został wykluczony,  nie możemy dotrzeć do tego długowłosego mężczyzny.  Nie ruszymy z niczym.

Justyna: cały czas słucham  nagrań, przeglądam nagranie z  kamer kamienicy.

Aśka: i natrafiłaś na coś?

Justyna: właśnie nie.  Mam wrażenie, że coś nam umyka. Tylko tak naprawdę nie mamy wielu rzeczy,  których możemy się uczepić.    Jest nagrany głos gwałciciela,  ale to zaledwie kilkusekundowe próbki, w których nie ma nic szczególnego w tle. Jest nagranie z monitoringu, którego jakość też szczególnie nie powala. No i chciałabym podłubać…

Aśka: póki co, to nie mamy jak ruszyć. Działaj.

W tej samej chwili do ich biura wszedł Tomek.

 Tomek: Aśka,  przyszła pani, która chce zgłosić gwałt.

Aśka: Justynka, posiedź przy nagraniach, ja porozmawiam z panią. Zaprowadź ją do pokoju przesłuchań.

                                     10 minut później.

Aśka  rozmawia z kobietą, która przyszła zgłosić gwałt.

Aśka:  to  może zaczniemy od początku. Ja  nazywam się Joanna Czechowska.  Proszę podać mi   imię, nazwisko i wiek.

Magdalena: Magdalena Brzegowska,  mam  21 lat.

Aśka:  kolega mówił, że chciała pani zgłosić gwałt. Kiedy miał on miejsce?

Magdalena:  to było cztery miesiące temu, dokładnie 12  marca. 

Aśka: nie zgłosiła pani tego wcześniej?

Magdalena: byłam  na  jakimś posterunku, zgłoszenie przyjmował jakiś gburowaty policjant. Po tym, jak stwierdził, że sama jestem sobie winna, to się wycofałam. Ale  usłyszałam, że  dziś została zgwałcona kobieta, to od razu przyszłam, ale już do innej komendy, żebym nie trafiła na tamtego gnoja…

Aśka: opowie mi pani, co się  dokładnie stało? Mamy dużo czasu, nie musimy się spieszyć.

Magdalena: szłam z uczelni i otworzyłam drzwi do swojego mieszkania…

Aśka:  spokojnie, proszę mówić dalej.

Magdalena  szybko otarła łzy i kontynuowała opowieść.

Magdalena:  weszłam do salonu i poczułam uderzenie w głowę.  Zanim straciłam przytomność. Ocknęłam się po paru minutach.  Zdązył mnie tylko związać….

                           W tym samym czasie.

  Biuro komisarzy.

 Justyna cały czas  siedziała przy plikach audio zgłoszeń   dwóch gwałtów. Nie potrafiła jednak nic wyłapać szczególnego.  Obejrzała już po raz któryś  nagranie gwałtu na  Aleksandrze Krzesiwo, ale ono także nie dostarczyło kobiecie  nowych odpowiedzi. Próbowała skupić się na sprawcy,  obserwowała jego ubiór, wykonywane ruchy, gesty. Wciąż jednak  stała z Aśką w miejscu ze śledztwem.  Odłożyła wszystkie pliki na bok i postanowiła jeszcze raz   zobaczyć zapis z kamer z baru Travis.  Nadal pozostawał otwarty wątek długowłosego mężczyzny, który wypytywał Dariusza Reszkowskiego o Karolinę Kwaśniewską.   Postanowiła spojrzeć na  zawartość  zupełnie inaczej. Od strony technicznej i tym razem się nie pomyliła.

 Justyna: cholera,  przecież gadał zupełnie inaczej!

Kobieta wyciągnęła telefon  i wybrała numer Aśki, ale ona miała wyłączone dźwięki i  nie odbierała.   Powtórzyła próbę połączenia, ona także skończyła się niepowodzeniem.  Asystentka  postanowiła napisać  do niej wiadomość SMS. Pewnym krokiem wyszła z biura i ruszyła w kierunku swojego samochodu.

                              W tym samym czasie.

Pokój przesłuchań.

Aśka:  to mówi pani, że  gwałciciel panią związał. Co było dalej?

Magdalena:  dalej ściągnął spodnie i  zostałam zgwałcona.  Potem bił mnie, bardzo długo, aż straciłam przytomność. Jakiś czas później znalazła mnie moja mama.  Byłam naga, bez ubrań.

Aśka:   i pojechały panie do szpitala. A w szpitalu nie zawiadomili policji?

Magdalena:  nie było żadnego szpitala. Pojechałyśmy do naszej znajomej lekarki, która  mnie zbadała, zrobiła też obdukcję.   Pani Maria chciała wysłać mnie do szpitala, ale się nie zgodziłam.

Aśka: a jest pani w stanie  powiedzieć mi, kim był ten gwałciciel?

Magdalena: tak. To był Mateusz Monkiewicz. Właściciel baru Travis, w którym pracowałam.

14:40.  Bar Travis.

Mateusz: dzień dobry pani Justyno.  Co się dzieje?

Justyna:  dzień dobry. Dostałam wczoraj od was   zapis z kamer i jest tam pewna nieścisłość. Chciałabym ją wyjaśnić.

Mateusz: oczywiście.

 Justyna Woronecka nie była świadoma  zeznań Magdaleny Brzegowskiej.  Ruszyła w  kierunku kuchni, a za nią szedł  właściciel baru.  Nim zdążyła otworzyć drzwi, poczuła silne uderzenie w tył głowy. Straciła przytomność.  Mateusz zorientował się, że kobieta odkryła jego kłamstwa.  Czym prędzej zamknął bar, po czym  pobiegł do wspomnianego na początku pomieszczenia. Wyciągnął ostrożnie pistolet z jej kabury i postawił na  stoliku, który znajdował się obok drzwi, po czym wziął  Justynę na ręce i ułożył nieprzytomną kobietę na blacie, który był całkiem spory. Wcześniej ściągnął jej bluzkę.  Znalazł też w jednej z kieszeni kajdanki. Pamiętał, że była ona praworęczna, więc skuł jej prawą dłoń, drugie oczko kajdanek przypiął do najbliższej rury.

W tym czasie  Aśka skończyła rozmowę z  Magdaleną i spojrzała na swój telefon. Znalazła tam dwa nieodebrane połączenia od Justyny i wiadomość o treści : ‘’Jadę do Monkiewicza,  gość nas okłamał’’. Joanna wybrała numer do asystentki. Pierwsze dwie próby okazały się nieskuteczne. Trzecia także. Wiedziała już, co to oznacza. Zaklęła w duchu i ruszyła w kierunku baru Travis.

 Aśka: Justyna, odbierz do cholery ten telefon!

Policjantka wiedziała, że  w takim tempie będzie  na miejscu za kilkanaście minut.  Postanowiła  nie czekać na nic i włączyła od razu "koguta".

                                         W tym samym czasie

Monkiewicz  cały czas rozbierał Justynę. Oprócz bluzki zdążył już zdjąć jej buty, spodnie, skarpety, rozciął nożyczkami jej stanik.  Miał właśnie zrobić to samo z majtkami, jednak zobaczył, że  kobieta odzyskała przytomność.

Mateusz: obudziłaś się, jak miło. Zaraz najlepsza część  spotkania…

 Justyna: zostaw mnie!

Mateusz: zamknij się!

 Wypowiadając te słowa, uderzył ją z całej siły w twarz. Kobiecie poleciało trochę krwi z nosa.

Mateusz: golusieńka i tak nic mi nie zrobisz.

Justyna dopiero teraz zorientowała się, że skuł ją kajdankami. Zdała sobie sprawę, że jest w beznadziejnej sytuacji. Lokal położony był na uboczu,  więc prawdopodobieństwo, że ktoś ją usłyszy, było naprawdę niskie. Do tego nie miała przy sobie telefonu, a jej broń znajdowała się  za daleko od niej.  Mimowolnie poleciały jej łzy z oczu. Była pewna, że lada chwila zostanie zgwałcona.  Monkiewicz kontynuował działanie. Chwycił za nożyczki  i  rozciął jej majtki, po czym je rozdarł.  Justyna  czuła, że jest całkowicie bezbronna.  Każdy plan, który pojawiał się w jej głowie, był praktycznie z góry skazany na niepowodzenie. Do  tego sama została kiedyś zgwałcona. Pomagała w jednym ze śledztw, które prowadzili Ania i Rafał. To miała być prosta prowokacja. Plan jednak  zaczął się sypać i asystentka wpadła w ręce zabójcy, który szybko ją zgwałcił. Wszystkie wspomnienia z tamtego wydarzenia powróciły. Już  nie była w stanie uspokoić płaczu.  Zdecydowała się pozwolić płynąć łzom.

Justyna: dlaczego to robisz?

Mateusz: żadna z was nie chciała się ze mną umówić, to postanowiłem, że was ukarzę. Wszystkie.   Myślicie, że jesteście lepsze, a tak naprawdę  to macie siano w głowach, w głowach  pstro. Jak ty  w ogóle doszłaś do tego, że to nagranie to lipa?

 Justyna:  normalnie. To był bardzo dobrze zrobiony deepfake.  Dokleiłeś  tam twarz jakiegoś kolesia. Wcale nie było długowłosego mężczyzny, który pytał o Karolinę.

Mateusz: miałem pecha. Darek mnie przyłapał jak majstrowałem przy nagraniu. Kazałem mu mówić, że  długowłosy mężczyzna  pytał o Karolinę.  W przeciwnym razie straci pracę, a Miśkę może spotkać coś złego. Ale dobra, dosyć gadania.

 Monkiewicz rozpiął  swoje spodnie i  zdjął je. Ściągnął też swoją bieliznę. Wszedł też na blat i bez problemu rozchylił Justynie uda.  Właśnie miał ‘’przystąpić’ do działania, jednak  los nie był za nim. W pomieszczeniu rozległy się  dwa strzały.   Monkiewicz spadł na podłogę i nie dawał żadnych oznak życia. Okazało się, że strzelcem był  Dariusz Reszkowski. Czym prędzej podbiegł do Justyny i bardzo mocno ją przytulił. Kobieta cały czas płakała.

 Dariusz: nic  ci nie zrobił?

Justyna:  było bardzo blisko.  Przeszukaj go, gdzieś ma klucz  do tych kajdanek.

Mężczyzna obrócił Monkiewicza na plecy i zaczął przeszukiwać jego kieszenie. W jednej z nich znalazł wspomniany kluczyk. Od razu rozkuł  Justynę i pomógł jej zejść z blatu. Zdecydowana większość jej ubrań nadawała się już tylko na śmietnik.  Darek  podał jej od razu zapasowe  spodnie, które trzymał  w jednej z szaf, a także bluzkę kobiety.

Justyna: jak ty się tu znalazłeś?

 Dariusz: pomyliłem się w grafiku. Byłem przekonany, że dziś pracuję.

 W  tej samej chwili do pomieszczenia weszła Aśka i wycelowała broń w mężczyznę.

Aśka: odsuń się od niej!

 Darek wykonał polecenie  i  zrozumiał, że cały czas trzymał pistolet w ręku.  Odłożył ją  na blat.

Aśka: teraz pod….

Justyna: Aśka,  on mnie uratował. Spokojnie.

Aśka: nic ci nie jest?

Justyna: tylko dzięki Darkowi nie zostałam zgwałcona…

Dariusz: ja zabiłem człowieka… co ze mną będzie?

 Aśka:  zauważyłam, że Monkiewicz zdążył wcześniej zniszczyć kamerę. Wykorzystamy te okoliczności.  Ciebie tutaj, Darek, w ogóle nie było.  Zaraz  wezmę pistolet Justyny  i usunę z niego twoje odciski palców.

Justyna: nie poniesiesz także konsekwencji za  składanie fałszywych zeznań. Wiem, że to Monkiewicz cię do wszystkiego zmusił.

Aśka: Justyna, jak ty wpadłaś na trop Monkiewicza?

Justyna:  przejrzałam jeszcze raz zapis z kamer z baru Travis. Ten długowłosy mężczyzna był doklejony. To był bardzo dobrze zrobiony deepfake, wcale nie taki prosty do wykrycia. Monkiewicz kazał Darkowi kłamać, groził mu utratą pracy i że zrobi krzywdę Michalinie.

Aśka:  Darek, teraz muszę zadzwonić po techników.  Nie zostawiłeś nigdzie swoich śladów?

Dariusz: dotknąłem blat, kajdanki i  tamtą szafę.

 Wskazał na mebel w rogu.

Aśka: usuniemy twoje ślady.  Wieczorem idziesz z nami na piwo, teraz stąd uciekaj.

Dariusz: ale…

Aśka: zrobimy tak, jak się umawialiśmy. Ciebie tu w ogóle nie było.

 

Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

1 komentarz:

  1. Dobre śledztwo, z mocnym i zaskakującym zakończeniem. Całość wciągająca, a końcówka trzymająca w napięciu do ostatniej chwili. Duży plus za nietypowe rozwiązanie "sprawy" z Dariuszem Reszkowskim. Można powiedzieć że "sprawiedliwości stało się zadość". Za pierwszą część mogę wystawić ocenę 9.5/10, a za drugą i całokształt należy się 10/10.

    OdpowiedzUsuń