sobota, 7 grudnia 2013

Na dwa fronty

                                                   Wtorek, 17:30
Doszło do napadu na stację benzynową. Śledztwo rozpoczynają Ania i Rafał.  Przed budynkiem, stoi współwłaścicielka.
Martyna:  dobrze, że jesteście. Martyna  Kalińska. Prowadzę wraz z narzeczonym tą stację  benzynową.
Ania: są jacyś ranni?
Martyna:  tylko mój narzeczony.   Wojtek  dostał w ramię, ale okropnie krwawi. Dzwoniłam nawet na pogotowie, ale  jeszcze nie przyjechali...
 W tej samej chwili nadjechało pogotowie.
ratownik medyczny: gdzie jest ranny?
Martyna: tam w środku.   Pomóżcie mu...
Wszyscy weszli do stacji.  Komisarze postanowili  przesłuchać współwłaścicielkę. Kobieta w dalszym ciągu płacze, nie potrafi się uspokoić.
Ania: była pani wtedy  na stacji?
Martyna: tak.
Rafał: spokojnie, po kolei,  jak doszło do napadu?
Martyna:    około 16:50, weszło trzech zamaskowanych typów. Dwóch z nich przyłożyło mi i klientowi broń do głowy, a Wojtek miał dać im utarg z zeszłego tygodnia.  Spełnił te żądania, a potem ci go postrzelili i uciekli z utargiem. Zaraz potem klient zwiał, a ja zadzwoniłam po was..
Rafał: moglibyśmy zobaczyć monitoring?
Martyna: oczywiście.
Komisarze zobaczyli nagranie. Wyglądało to dokładnie tak jak  opisała Martyna Kalińska. Niestety komisarze nie wiedzą, jakim pojazdem poruszają się napastnicy. Ania i Rafał wyszli z stacji. Okazało się, że ktoś obserwował budynek.
Rafał: ej kolego, co tu robisz?
Mężczyzna rzucił się do ucieczki. Ania złapała go po   chwili.
Ania: kolega zadał ci pytanie. Może łaskawie odpowiesz?
mężczyzna: nie.
Ania:  to na komendzie sobie porozmawiamy, łaskawco.
22:20. Trwa przesłuchanie  mężczyzny, który obserwował stację benzynową, w której doszło do napadu.
Ania: panie Krzysztofie Arszański,  chce pan sobie do końca życie zniszczyć?
Arszański: może..
Rafał: napadłeś wraz ze swoimi kompanami na tą stację ,  wzięliście dwóch zakładników, potem postrzeliłeś współwłaściciela. Dlaczego?
Arszański: w to już mnie nie wrobicie.
Ania: więc słucham, co robiłeś dzisiaj  około 16:50?
Arszański: byłem w supermarkecie.
Ania: kto to potwierdzi?
Arszański: kierowcy, których mijałem w drodze do supermarketu,  klienci w sklepie, pani kasjerka oraz sympatyczna pani z ochrony...
Rafał: Arszański, przestań gadać z nami jak z jakimiś idiotami. Kim byli twoi wspólnicy? Nazwiska, adresy!
Arszański:  to nie byłem ja do cholery!
Rafał: widzisz, pogadałbyś z nami na miejscu, byłbyś wolny. Po co poszedłeś na tą stację?
Arszański: chciałem zobaczyć jak wy pracujecie. To wszystko.
Ania:   Arszański, mogłeś nam powiedzieć to od razu, a nie uciekać. Nie ma co, kilka godzin śledztwa, poszło przez ciebie w dym.    Jesteś wolny.
                                            Środa, 11:45
Komisarze pojechali  na stację benzynową, w której doszło do napadu. Chcą przesłuchać Wojciecha Rideckiego- współwłaściciela stacji.
Wojciech: państwo prowadzą sprawę tego wczorajszego napadu?
Ania: tak.  Mamy do pana kilka pytań.
Wojciech: słucham.
Rafał:  przejrzeliśmy jeszcze raz to nagranie i zaintrygowała nas jedna rzecz.   Nie nacisnął pan alarmu, który macie założony na wypadek napadu. Dlaczego?
Wojciech: nie chciałem ryzykować życiem Martyny,  w końcu  mam już właściwie tylko ją.  Zmusili mnie do oddania utargu, zrobiłem to, bo zabiłby Martynę..
Rafał:  doskonale rozumiemy,  oddał pan ten utarg i   jeden z napastników strzelił do pana. Rozpoznał pan któregoś z napastników?
Wojciech: niestety nie, przepraszam.
 13:30. Komenda.
Aśka: cześć.   Stary włączył nas do waszej sprawy.  Mieliśmy jakiś miesiąc temu napad na kantor. Schemat działania podobny. Trzech sprawców, jeden celuje do  sprzedawcy, dwaj pozostali  wzięli dwóch zakładników, zmuszając  sprzedawcę  do oddania pieniędzy.
Rafał: jacyś podejrzani czy też punkt zaczepienia?
Sebastian: podejrzewamy, że za tymi napadami stoją ludzie Szczeciniaka.
Bartek:   jedźcie na Żołnierską! Był kolejny napad.  Jubiler.  Jest jedna ofiara.
Ania: cholera...
14:10. Jubiler na Żołnierskiej.
Na miejscu jest już ekipa techników.
policjant: cześć. Ofiarą jest Wiktor Walas,  30 lat. W środku jest  młoda kobieta. Została wzięta na zakładniczkę. Napastnicy ukradli  jakieś 2000 zł i  praktycznie całą biżuterię. Jej wartość szacuje się na kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset tysięcy.
Aśka: dobra, ja idę przejrzeć monitoring.
Ania: jasne.
Rafał: ej, co tam w rogu jest? Pistolet? [ podniósł leżący przedmiot]
Sebastian: Mariusz, zabezpieczyć ten pistolet!
Mariusz: jasne.
                 ***
Adam: no cześć wam. Zamordowany miał pecha. Dwa strzały, jeden przeciął tętnicę szyjny, a drugi obojczykową. Szybko się wykrwawił.
Rafał: zawodowiec?
Adam: najprawdopodobniej.
Sebastian: nie pasuje mi tylko ten pistolet zostawiony  w rogu.  Adam, kiedy nastąpił zgon?
Adam: około 13:00.
Rafał: no dobra, Seba, musimy do jego  domu jeszcze podjechać.
Sebastian: ok.
14:35. Dom  ofiary.
matka Wiktora Walasa wpuściła komisarzy do środka.
 matka: a kim państwo są?
Sebastian: Policja. Wątroba i Kopacz. Wiktor Walas, to pani syn?
matka: tak.
Rafał: mamy złą wiadomość. Pani syn nie żyje.
matka: jak do tego doszło?
Sebastian: doszło do napadu na sklep jubilerski, który prowadzi pani syn.  Dostał 2 kule, które uszkodziły tętnice.
matka: proszę oszczędzić mi szczegółów. Nie wiem, kto mógłby go skrzywdzić. To był taki dobry człowiek. Mogłabym zostać sama?
Sebastian: no dobrze.. do widzenia..
  15:05. Rafał i Sebastian wracają na miejsce napadu na sklep jubilerski. Ania rozpoczyna przesłuchanie zakładniczki.  Kobieta dopiero teraz się uspokoiła.
Ania: teraz spokojnie i po kolei,  jak doszło do tego napadu?
kobieta: chciałam kupić siostrze pierścionek na urodziny.   W pewnej chwili, poczułam szarpnięcie, chwilę później poczułam broń przy głowie. A potem... potem...  ktoś zabił tego  sprzedawcę na moich oczach, a oni uciekli. Było ich trzech, dwóch mnie trzymało, a  trzeci celował do niego, aż  w końcu zabił..
Ania: potem pani zadzwoniła na policję, tak?
kobieta: tak. To już wszystko?
Ania: na razie tak, ale będziemy w kontakcie..
17:20. Komenda.
Aśka:  coś mi nie pasuje w tym wszystkim.  Próbowaliśmy zatrzymać  w ciągu tego miesiąca ludzi Szczeciniaka już trzy razy i za każdym razem nagle zmieniali metę. Podejrzane.
Rafał:  sądzę, że w związku z tym możemy mieć kreta.  Kto wiedział o tej akcji?
Aśka: praktycznie wszyscy.  Aga na bank odpada, bo  pracuje tu dopiero od  10 dni.
Do pomieszczenia weszła wspomniana asystentka.
 Agnieszka:  z tej broni, którą znaleźliście w tym sklepie jubilerskim, zastrzelono Wiktora Walasa.
Sebastian: to raczej było do przewidzenia..
Agnieszka: ale nie wiesz jednego Sebastian. To jest broń Tomka.
Aśka: co takiego?
Agnieszka:     no z broni Tomka zastrzelono tego Wiktoria Walasa. Został jakieś 10 minut temu aresztowany przez wewnętrznych.  Tomek twierdzi, że ktoś mu ukradł broń.
 Sebastian: no, a gdyby nawet jeśli Tomek miałby za tym stać, co wiadomo, że nie jest prawdą, to dlaczego  zostawiałby pistolet? I to jeszcze z odciskami? Ewidentnie ktoś go wrabia.
Agnieszka: powiedz to samo wewnętrznym..
                        W tym samym czasie.
Kryjówka Szczeciniaka.
Szczeciniak  właśnie  słuchał muzyki na słuchawkach. Do jego gabinetu wpadł jak strzała jeden z jego wspólników.
Szczeciniak: czego?! Nawet chwili spokoju już mieć nie można!
Jaro: szefie,  jest telefon.
Przestępca wziął od mężczyzny telefon.
- Halo?
-  szefie, aresztowali tego asystencika jakieś 10 minut temu na komisariacie. Można rzec, że  wszystko idzie zgodnie z planem...
Rozłączył się. Teraz nie było już wątpliwości, że w komendzie znajduje się kret....

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie się to śledztwo zaczęło. Na plus też taki nastrój grozy, który został wprowadzony przez sposób narracji. 9,5/10

    OdpowiedzUsuń
  2. no nieźle... 9/10

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezimienny, nikt cię nie prosił, żebyś się wtrącał... Co wam się stało z Qwertym? Tacy jesteście mądrzy, jakbyście pozjadali wszystkie rozumy... Przesadził to Qwerty i to mocno. Swoje zdanie miałam prawo wyrazić. A twój scenek jest nawet ciekawy..

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Alutko!

    Nie, nie pozjadaliśmy z Qwertym rozumu. W którym miejscu Qwerty przesadził? Bo moim zdaniem napisał to co myślał i nie sposób było się z nim nie zgodzić.
    Po pierwsze :
    ''swoje zdanie miałam prawo wyrazić'' - Stwierdzasz w tym miejscu, że jest wolność słowa. No bo jest! A ja z Qwertym nie mamy już prawa do wyrażenia swojej opinii? Nawet wtedy, gdy jest ona sprzeczna z twoim zdaniem?

    Po drugie:

    '' nikt cię nie prosił, żebyś się wtrącał'' - Z kolei w tym miejscu, zaprzeczasz sobie. Możnaby to nawet odebrać jako zamach na wolność słowa. Po prostu uważam, że mieszanie Smoleńska do opowiadania było niezbyt trafionym pomysłem. Nie chodzi mi tu o etykę i inne bzdury. Po prostu pomysł ten nie przypadł mi do gustu i napisałem to w komentarzu.

    Po trzecie:
    Moja rada taka, jak chcesz pisać opowiadania, to sprawdź najpierw proszę, czy nie zawiera ono żadnych błędów jak np. przekręcanie nazwiska. [ mogłaś przecież sprawdzić jak Ania Palka się nazywa]. Ja ze swojej strony dodam, że nie przekręcam żadnych nazwisk. To raz, a dwa, polecam maść na ból dupy !

    Nie myśl sobie, że jesteś jakąś alfą i omegą, gdzie wszyscy to debile stulecia, a ty jesteś najmądrzejsza. Owszem masz prawo wyrazić swoje zdanie, ale mi i Qwertemu także ten przywilej przysługuje, nawet jeśli mamy odmienne zdanie niż Twoje.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń