Aśka: według GPS'a masz jechać w lewo.
Sebastian: i może jeszcze wjechać w drzewo... Aśka, zastanów się, gdzie ja mam skręcić? Przez pola mam jechać?
Aśka: sorry, w prawo miałeś jechać.
Sebastian: oj wy kobiety, zawsze mylicie kierunki... Więcej nie dam ci prowadzić auta.
Aśka: to chyba tutaj.
Sebastian: niezła zmiana tematu...
Aśka: tu jest jakieś auto.
Sebastian: to wygląda na to, że mamy jakiegoś poszukiwacza skarbów.
Aśka: najwidoczniej. Wchodzimy.
Weszli do środka. Ujrzeli tam mężczyznę, który czegoś szukał.
Sebastian: a kolega z powstania wraca? Policja!
Mężczyzna wyjął pistolet i wycelował w ich kierunku. Właśnie miał oddać strzał, jednak policjant był szybszy. Upadł na ziemię. Aśka zdjęła mu kominiarkę z twarzy.
Aśka: Bartosz Sikorowski. Pięknie. Opróżniaj kieszenie, skurwielu.
Sikorowski: lekarza wezwij.
Sebastian: od takiej małej kuli jeszcze nikt nie umarł. Ciszej tam!
Asia, zaczęła opróżniać kieszenie postrzelonego mężczyzny.
Sebastian: Aśka, i co?
Aśka : Seba, jest pendrive!
20:30. Rana Bartosza Sikorowskiego okazała się być niegroźna. Po opatrzeniu jej przez lekarza w szpitalu, w dalszym ciągu trwa przesłuchanie zatrzymanego mężczyzny.
Sebastian: wiesz co ci śmiało możemy zarzucić? Pranie brudnych pieniędzy, szantaż, na upartego jeszcze próbę zabójstwa dwójki policjantów.
Sikorowski: a masz na to jakieś dowody?
Sebastian: oczywiście. Z kim współpracowałeś?
Sikorowski: z nikim!
Sebastian: takie bajki to księdzu na kolędzie opowiadaj. Szantażowaliście policjantkę, daliście artykuł. Co jeszcze wykombinowaliście?
Sikorowski: a o tym mówisz.... czytałem, współczuję. Mogę poprosić panią policjantkę o autograf?
Sebastian: autografu to ty już przez długi czas na żadnych papierach nie złożysz. Wyprowadzić.
Rysiu wyprowadził przesłuchiwanego. Do Seby podeszła Aśka.
Aśka: i co?
Sebastian: nic mi nie powiedział. Nie zdziwiłbym się, gdybyś temu szantażyście zrobiła jesień z dupy średniowiecza w trakcie konfrontacji...
Aśka: uwierz mi, nikt nie chciałby być w jego skórze.
Sebastian: dlatego będę musiał cię związać i zakneblować...
Dwie godziny później.
Aśka wróciła do swojego domu. Wiedziała już, że stanie na granicy prawa. Szantażysta wyraźnie kazał jej zniszczyć pendrive'a z obciążającymi dowodami na nielegalną działalność Bartosza Sikorowskiego.Była między młotem a kowadłem. Gdyby spełniła warunki szantażysty, posunęłaby się do złamania prawa! A ona studiowała przecież prawo! I te studia ukończyła z wyróżnieniem! Nie, no tego czegoś nie mogłaby zrobić! Drżącymi rękoma, wyciągnęła pendrive z torebki i włożyła go do laptopa. Skopiowała na niego zawartość nośnika, po czym go zniszczyła, a następnie ''przegrała'' wszystkie pliki na swoją '' pamięć''. Gdy już to zrobiła, usłyszała dzwonek do drzwi. Był to Piotrek - jej partner życiowy.
Aśka: Piotruś? A co ty taki nabuzowany?
Piotr: musimy porozmawiać. O tym....
Rzucił jej pod nos dzisiejsze wydanie Głosów Krakowa.
Czwartek, 8:30
Komenda.
Sebastian: cześć Aśka.
Aśka mu nawet nie odpowiedziała. Cały czas siedziała na krześle z podkrążonymi oczami. Miała cały czas w pamięci wczorajszą rozmowę z Piotrem.
Sebastian: Aśka, ty płakałaś? Mnie, starego wygi nie oszukasz.
Aśka: Piotrek mnie zostawił. Wszystko przez ten pierdolony artykuł!
Niewiele myśląc, Seba ją przytulił. Zobaczył to Tomek, który wszedł do ich biura.
Tomek: Sebastian, nie przeszkadza tobie romansować z Aśką, mimo, że masz żonę?
Sebastian: sorry Tomek, ale nie trafiłeś z żartem. Co masz dla nas?
Tomek: ktoś chciał zabić Watahę w szpitalu. Lekarze walczą o jego życie.
Sebastian: cholera.
20 minut później.
Szpital, w którym leży napadnięty dziennikarz.
lekarz: Rudolf Wataha nie żyje.
Sebastian: jego zeznania byłyby dla nas kluczowe. Cholera...
Aśka: moglibyśmy obejrzeć zapis z kamer?
lekarz: oczywiście. Zaraz was zaprowadzę do pomieszczenia z monitoringiem.
Sebastian: doktorze, chwila. Jak on zginął?
lekarz: podano mu przez kroplówkę narkotyki.
Po chwili komisarze byli już w pomieszczeniu z monitoringiem.
Aśka: jakim cudem nikt niczego nie zauważył?
szef ochrony: dwie operacje. Wszyscy praktycznie na salach.
Sebastian: podsumowując, ktoś wszedł do sali, w której leżał Wataha o 7:23.
szef ochrony: no tak. Myślałem, że to jeden z lekarzy. W końcu miał ten pieprzony kitel. Ale zaraz, tu jest widoczna jego twarz! Zatrzymam.
Zatrzymał nagranie.
Sebastian: Aśka, kojarzysz go?
Aśka: słaba jakość. Wyśle to MMS'em Justynie. Niech nad tym posiedzi.
Sebastian: wysyłaj.
10:50. Komenda.
Aśka: Justyna powiedziała, że będzie gotowa około 13:00. Mają sporo roboty.
Sebastian: no dobra, trochę czasu jednak oczekuje.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Aśki. Dzwonił jednak z innego numeru niż poprzednio. Seba szybko go spisał i rozkazał odebrać go partnerce.
Aśka: słucham.
- Aresztowaliście Bartka, nie jest mi on już w sumie do niczego potrzebny, możecie go wziąć sobie. Natomiast tobie chyba nie zależy na dobrym imieniu, co?
Aśka: co ty pieprzysz? A myślisz, że nie wiem, że to ty zabiłeś Rudolfa Watahę - dziennikarza, któremu zleciłeś tamten artykuł?
- Grzeczniej, grzeczniej. Wiem też, że wcale nie zniszczyłaś dowodów. Skopiowałaś je na swojego ''pena'', a przedtem dowody przerzuciłaś na inny nośnik.
Aśka: masz oczy w moim domu?
- Nawet się nie wypierasz. To mi się podoba. Za kilka godzin twoja sekstaśma obiegnie calutki kraj. Sądzisz, że jestem debilem? Kochaniutka, musiałem się zabezpieczyć...
Aśka: poczekaj! Ostatnia szansa.
- O nie, ostatnią już zmarnowałaś.
Aśka: proszę.
- Dobra, dzisiaj o 17:00 przyniesiesz mi tego pendrive'a. Bądź sama i nie próbuj żadnych sztuczek. Bądź przed restauracją Mokasyn, zostaw pena za śmietnikiem.
Aśka: dobrze, będę.
Chwilę później do ich biura przyszła Agnieszka.
Sebastian: namierzyłaś go?
Agnieszka: bardzo szybko się przemieszczał.
Sebastian: kurwa.
13:05. Biuro.
Justyna: trzymajcie tą fotografię. Wybaczcie, że tak długo, ale od cholery roboty...
Aśka: spoko.
Justyna: nie ma tego człowieka w bazie. Aśka, ten szantażysta musiał obserwować cię wcześniej. Pomyśl, może go widziałaś?
Podała jej zdjęcie mężczyzny, który zabił Rudolfa Watahę.
Aśka: skądś go kojarzę. Daj to zdjęcie do mediów, może tą drogą ustalimy jego tożsamość.
Justyna: sądzisz, że to dobry pomysł?
Aśka: fakt, trochę ryzykujemy. Dobra, na razie czekamy do 17. Justyna, prawie zapomniałam. Tu mam nagrane dwie rozmowy z tym szantażystą. Spróbujesz mi to wyczyścić?
Justyna: ok. Zrobię co w mojej mocy.
Dwie godziny później.
Justyna: nagrania wyczyszczone idealnie. Poznajesz go teraz?
Aśka: słyszałam go niedawno. Tylko cholera, kto to jest...
Sebastian: Aśka, skojarz coś do cholery, to jest ważne!
Aśka: a co ja kurwa, cały czas próbuję zrobić ?!
Sebastian: Justyna, puść jeszcze raz ten głos.
Justyna puściła nagranie. W głowie Aśki coś ''błysnęło''.
Aśka: Justyna, zatrzymaj. Wiem kto to jest.
Sebastian: kto?
Aśka: listonosz z mojej okolicy. Przystawiał się do mnie kilka miesięcy temu, ale dostał kosza. Myślałam, że zrozumiał odmowę.
Sebastian: zemsta za kosza?
Aśka: na to wychodzi. Tylko nawet nie wiem, jak on się nazywa. Justynka, ustalisz, jak on się nazywa? Ja wiem tylko tyle, że ma on na imię Robert. Nazwiska nie znam. Jasna cholera....
Sebastian: co?
Aśka: wpuściłam go ostatnio do mojego domu. Wtedy miał idealną okazję na założenie kamer. Ale ze mnie idiotka.
Justyna: Asia, zmień zamki po tym śledztwie.
Aśka: zrobię to. Ty, Seba, ktoś się kręci przy naszym aucie!
Sebastian: no widzę właśnie. Pójdę sprawdzić.
Wrócił po kilku minutach.
Justyna: i co?
Sebastian: był w środku, ale nic nie zrobił. Z zewnątrz też. Hamulców na pewno nie ma przeciętych.
Aśka: skocz Jusia po zapis z kamer do Waldka.
Justyna: mamy awarię monitoringu od tygodnia.
Aśka: kurwa mać.
16:35. Komisarze wyjeżdżają z komendy.
Sebastian: telefon mi pada.
Aśka: nasza ładowarka samochodowa powinna być w bagażniku, zobacz.
Sebastian: ok, wciśnij przycisk.
Seba podszedł do bagażnika, jednak ten nie chciał się otworzyć.
Sebastian: Aśka, nie wcisnęłaś.
Aśka: no jak to nie. Wciskam go.
Sebastian: Aśka, ten przycisk!
Aśka: no właśnie ten.
Sebastian: dobra, jedźmy już, bo tracimy tylko czas.
Po 20 minutach byli już na miejscu przekazania dowodów na Bartosza Sikorowskiego.
Aśka: no to idę zanieść tego pena.
Sebastian: idź. Tylko wracaj szybko.
Aśka wysiadła z samochodu i zostawiła pendrive'a w umówionym miejscu. Rozejrzała się chwilę i wróciła do auta.
Sebastian: śledził cię ktoś?
Aśka: nikt. Nie ma go jeszcze.
W tej samej chwili pojawił się jakiś mężczyzna, który wziął nośnik z umówionego miejsca. Aby zachować pozory, Aśka wysiadła sama z samochodu i ruszyła w pogoń za mężczyzną, który zwiał jej po niedługim pościgu.
Sebastian: Aśka, zgłoś się. I co?
Aśka: zwiał. Nie mamy niczego.
18:30. Komenda.
Justyna: Aśka, wiem już jak nazywa się ten twój szantażysta. Robert Miziarczyk.
Sebastian wpisał w bazę odpowiednie nazwisko. Okazało się, że mężczyzna nie był notowany.
Aśka: świetnie. A masz coś dla nas więcej?
Justyna: tak. Mieszkał wraz z żoną na Kolejowej 15 A/ 9, ale się rozwiedli. Miziarczyk wyprowadził się po rozwodzie.
Aśka: dobra, pojedziemy do niej. Kolejowa 14A/9?
Justyna: 15 A.
19:40. Mieszkanie, w którym mieszka Aneta Miziarczyk - żona szantażysty.
Aneta: państwo w jakiej sprawie?
Sebastian: szukamy pani męża, Roberta.
Aneta: to szukajcie, ja z nim nie mam kontaktu.
Aśka: ale nie wie pani, gdzie on może być?
Aneta: przebąkiwał coś o powrocie, ale ja go nie chciałam już słuchać. Żegnam!
Zamknęła im drzwi przed nosem.
Aśka: to się dowiedzieliśmy....
Piątek, 9:25
Komenda.
Justyna: zamawiałam taksówkę pół godziny temu! Co? Jak to zapomnieliście? Nie wiecie gdzie wysłać? Kasztanowa 51! Dobra, wiecie co, sama sobie poradzę i do was więcej już nie będę dzwonić. To jest brak szacunku!
Sebastian: co jest?
Justyna: a daj spokój. Skończyłam nocny dyżur, potem jeszcze uzupełniałam zaległe akta, to teraz samochód mi się rozkraczył, a na dobicie w korporacji taksówkarskiej zapomnieli o mnie. Sebek, odwieziesz mnie do domu? Proszę, bo padam z nóg...
Sebastian: jasne, chodź.
Justyna: dzięki, nie zapomnę ci tego. Zapłacę ci nawet za paliwo, przecież wiesz, że mieszkam na drugim końcu miasta...
Sebastian: drobiazg, nic wielkiego. A o kasie nawet nie myśl.
Wsiedli do samochodu Seby. Jechali już kilka minut, aż rozległ się dźwięk telefonu mężczyzny. Odebrał połączenie.
- No co tam, Aśka?
- Seba, jadę do Miziarczykowej. Poprosiła mnie o spotkanie w biurze firmy SaxNet, ale nie sądzę, aby to długo trwało. Zadzwonię do ciebie o 10:00.
9:50. Aśka właśnie stawiła się w miejscu spotkania z Anetą Miziarczyk.
Aśka: dzień dobry! Pani Aneto, halo....
Ujrzała tylko Anetę Miziarczyk, którą prowadził jej były mąż.
Robert: witam pani komisarz. Telefon i broń poproszę. Aneta, zawieś karteczkę na drzwiach, aby nikt nie wchodził.
Kobieta zawiesiła odpowiednią karteczkę.
Aśka: ale o co tu chodzi?
Robert: telefon i pistolet, raz!
Aśka podała mu oba przedmioty.
Aneta: przepraszam pani Joanno, zmusił mnie...
Aśka: człowieku, wypuść nas!
Robert: nigdy tego nie zrobię. Zapierdolę was jedna po drugiej, a potem stąd wyjdę.
Aśka: to ci się nie uda.
Robert: jesteś pewna? Zanim was zabiję, będzie coś niesłychanie wielkiego....
Aneta: pani Joanno, on ma detonator...
Robert: tak, oczywiście, że tak.... Wszystko wysadzę! Widzisz tą tablicę?
Aśka: pani Aneto, o co chodzi z tą tablicą? Podłożył tam ładunki?
Aneta: nie miał jak. Wstęp tam mają tylko ochroniarze.
Aśka: Robert, o co ci chodzi?
Robert: obie bardzo mnie szmaty skrzywdziłyście, teraz przyszła pora na wyrównanie rachunków, twojego kochasia też dopadnę!
W tej samej chwili rozległ się dźwięk telefonu Aśki. Mężczyzna odrzucił połączenie.
Robert: teraz dzwoń na stróżówkę. Pamiętasz, co masz mówić?
Aneta: tak, tak....
Robert podał jej telefon stacjonarny biura. Kobieta wybrała z niego jakiś numer.
Aneta: dzień dobry . Zaraz przyjedzie do mnie mój znajomy, Sebastian Wątroba, numer rejestracyjny KR06069, proszę go wpuścić...
Aśka: Robert, ty jesteś chory, oszalałeś!
W tym samym czasie.
W samochodzie.
Sebastian: Aśka, nie odbiera.
Justyna: spróbuj jeszcze raz.
Seba zadzwonił jeszcze raz. Zorientował się, że połączenie tym razem zostało odebrane.
- No Aśka i jak tam po spotkaniu?
- Żadna Aśka, tu mówię ja. Pani komisarz jest teraz ze mną i sobie pocierpi...
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście. Każ tej pięknej pani, która jedzie z tobą, otworzyć schowek w aucie. Ten na podłokietniku.
Justyna otworzyła odpowiedni schowek.
Justyna: ten sukinsyn założył podsłuch...
- Teraz już nie muszę was słuchać. [ zdjął słuchawkę, którą miał założoną przy drugim uchu]
Sebastian i Justyna właśnie przejechali przez szlaban.
- Miziarczyk, i co dalej?
- Teraz ci obwieszczam, że w bagażniku masz moje maleńkie cudeńko, moją najpiękniejszą bombkę!
Rozłączył się. Seba zatrzymał samochód.
Sebastian: Justyna, wyskakuj! Uciekaj!!!!!!
Justyna: Sebastian! Seba! Seba!!
Policjant zamknął drzwi od strony pasażera, zawrócił i ruszył w kierunku szlabanu. Obserwowała to wszystko Justyna, która przerażona, ciągle wykrzykiwała jego imię. Sebastian jednak ciągle pędził w kierunku wspomnianej bariery. Po tym,gdy ją rozwalił, zwolnił trochę, a potem wyskoczył z jadącego samochodu, który odjechał jeszcze spory kawałek, a chwilę później nastąpił wybuch.....
W tym samym czasie.
Robert: pana policjanta już zabiłem, teraz twoja kolej....
Aśka: Robert, proszę. Wycofaj się z tego...
Robert: za późno, a tam w rogu położyłem twoją sekstaśmę. Nie jest mi już do niczego potrzebna, bo i tak cię zajebię.
Mówiąc to, rzucił się na policjantkę. Aśka próbowała szarpać się z nim, ale on był silniejszy. Tymczasem Aneta była w szoku. Stała jak wryta odkąd usłyszała huk wybuchu. Wiedziała już, że miała na sumieniu życie niewinnego policjanta....
Zdawało się, że Aśka przegrywa walkę. Robert wykorzystał to, że z każdą chwilą słabł jej opór i wyciągnął nóż. Właśnie miał go wbić kobiecie, jednak los nie był za nim. Padł na ziemię nieprzytomny.
stróż: co tu się wyprawia?
Aśka: dziękuję...
stróż: nie ma pani za co dziękować.
Aśka: a co z Sebastianem?
stróż: ten policjant? Samochód wybuchł, ale zdążył wyskoczyć z pojazdu. Opatrują go w karetce, nie odniósł większych obrażeń. Ma tylko niegroźne złamanie lewej ręki i kilka siniaków, ale nie mam dobrych wiadomości. 10 osób nie miało tyle szczęścia, co tamten policjant....
Aśka: najważniejsze, że Sebastianowi nic nie jest. Szkoda jednak tych biednych i niewinnych ludzi, którym życia już nic nie zwróci...
Wyrok:
Sąd uznał, że Robert Miziarczyk był niepoczytalny w trakcie popełniania zarzucanych czynów i skazał go na przymusowe leczenie psychiatryczne.
Bartosz Sikorowski za pranie brudnych pieniędzy został skazany na 8 lat więzienia.
W gazecie Głos Krakowa ukazało się oficjalne sprostowanie.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Fajny scenek, ciekawie to rozwinąłeś. Myślałam, jednak, że będzie trochę więcej o tej taśmie. 10/10 :-) A przy okazji jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
OdpowiedzUsuńBetty
Końcówka moim zdaniem trochę nie za bardzo, ale to już ci wyjaśniłem. Poza tym jest świetnie, moim zdaniem jedno z twoich najlepszych śledztw, jeśli nie najlepsze. Dobrze poprowadzona akcja, dużo się działo. Zasłużone 10/10
OdpowiedzUsuń