czwartek, 25 lutego 2016

Milczenie na sprzedaż II

17:10. Okolice chatki, o której mówił szantażysta.
Aśka: według GPS'a masz jechać w lewo.
Sebastian: i może jeszcze wjechać w drzewo... Aśka, zastanów się, gdzie ja mam skręcić? Przez pola mam jechać?
Aśka:  sorry, w prawo miałeś jechać.
Sebastian: oj wy kobiety, zawsze mylicie kierunki... Więcej nie dam ci prowadzić auta.
Aśka:  to chyba tutaj.
Sebastian: niezła zmiana tematu...
Aśka: tu jest jakieś auto.
Sebastian: to wygląda na to, że mamy jakiegoś poszukiwacza skarbów.
Aśka: najwidoczniej.  Wchodzimy.
Weszli do środka.  Ujrzeli tam mężczyznę, który czegoś szukał.
Sebastian: a kolega  z powstania wraca?  Policja!
Mężczyzna wyjął pistolet i wycelował w ich kierunku. Właśnie miał oddać strzał, jednak policjant był szybszy. Upadł na ziemię. Aśka zdjęła mu kominiarkę z twarzy.
Aśka: Bartosz Sikorowski. Pięknie. Opróżniaj kieszenie, skurwielu.
  Sikorowski: lekarza wezwij.
Sebastian: od takiej małej kuli jeszcze nikt nie umarł. Ciszej  tam!
Asia, zaczęła opróżniać kieszenie postrzelonego mężczyzny.
Sebastian: Aśka,  i co?
Aśka : Seba, jest pendrive!
20:30. Rana Bartosza Sikorowskiego okazała się być niegroźna. Po opatrzeniu jej przez lekarza w szpitalu, w dalszym ciągu trwa przesłuchanie  zatrzymanego mężczyzny.
 Sebastian: wiesz co ci  śmiało możemy zarzucić?  Pranie brudnych pieniędzy, szantaż, na upartego jeszcze próbę zabójstwa dwójki policjantów.
Sikorowski: a masz na to jakieś dowody?
Sebastian:  oczywiście.   Z kim współpracowałeś?
Sikorowski: z nikim!
Sebastian: takie bajki to księdzu na kolędzie opowiadaj.  Szantażowaliście policjantkę, daliście artykuł. Co jeszcze wykombinowaliście?
Sikorowski: a o tym mówisz.... czytałem, współczuję. Mogę poprosić panią policjantkę o autograf?
Sebastian:  autografu to ty już przez długi czas na żadnych papierach nie złożysz.   Wyprowadzić.
 Rysiu wyprowadził przesłuchiwanego. Do Seby podeszła Aśka.
Aśka: i co?
Sebastian:  nic mi nie powiedział. Nie zdziwiłbym się, gdybyś temu szantażyście zrobiła  jesień z dupy średniowiecza w trakcie konfrontacji...
Aśka: uwierz mi, nikt nie chciałby być w jego skórze.
Sebastian: dlatego będę musiał cię związać i zakneblować...
                             Dwie godziny później.
Aśka wróciła do swojego domu. Wiedziała już, że stanie na granicy prawa.  Szantażysta wyraźnie kazał jej zniszczyć pendrive'a z obciążającymi dowodami na nielegalną działalność Bartosza Sikorowskiego.Była między młotem a kowadłem.  Gdyby spełniła warunki szantażysty, posunęłaby się do złamania prawa! A ona studiowała przecież prawo! I te studia ukończyła z wyróżnieniem! Nie, no tego czegoś nie mogłaby zrobić! Drżącymi rękoma, wyciągnęła pendrive z torebki i włożyła go  do laptopa. Skopiowała  na niego zawartość nośnika,  po czym go zniszczyła, a następnie ''przegrała''   wszystkie pliki na swoją '' pamięć''.   Gdy już to zrobiła, usłyszała dzwonek do drzwi.  Był to Piotrek - jej partner życiowy.
Aśka: Piotruś? A co ty taki nabuzowany?
Piotr:  musimy porozmawiać. O tym....
Rzucił jej pod nos dzisiejsze wydanie Głosów Krakowa.
                        Czwartek, 8:30
Komenda.
Sebastian: cześć Aśka.
Aśka  mu nawet nie odpowiedziała. Cały czas siedziała na krześle z podkrążonymi oczami. Miała  cały czas w pamięci wczorajszą rozmowę z Piotrem.
Sebastian: Aśka, ty płakałaś? Mnie, starego wygi nie oszukasz.
Aśka: Piotrek mnie zostawił. Wszystko przez ten pierdolony artykuł!
 Niewiele myśląc, Seba ją przytulił. Zobaczył to Tomek, który wszedł do ich biura.
Tomek: Sebastian, nie przeszkadza tobie romansować z Aśką, mimo, że masz żonę?
Sebastian: sorry Tomek, ale nie trafiłeś z żartem. Co masz dla nas?
Tomek: ktoś chciał zabić Watahę w szpitalu. Lekarze walczą o jego życie.
Sebastian: cholera.
                       20 minut później.
Szpital, w którym leży napadnięty dziennikarz.
lekarz: Rudolf Wataha  nie żyje.
Sebastian: jego zeznania byłyby dla nas kluczowe. Cholera...
Aśka: moglibyśmy obejrzeć zapis z kamer?
lekarz: oczywiście.  Zaraz was zaprowadzę do pomieszczenia z monitoringiem.
Sebastian: doktorze, chwila. Jak on zginął?
lekarz:  podano mu przez kroplówkę  narkotyki.
Po chwili komisarze byli już w pomieszczeniu z monitoringiem.
Aśka: jakim cudem nikt niczego nie zauważył?
 szef ochrony: dwie operacje.  Wszyscy   praktycznie na salach.
Sebastian: podsumowując, ktoś wszedł do  sali, w której leżał Wataha o 7:23.
szef ochrony: no tak. Myślałem, że to jeden z lekarzy. W końcu miał ten pieprzony kitel.  Ale zaraz,  tu jest widoczna jego twarz!  Zatrzymam.
 Zatrzymał nagranie.
Sebastian: Aśka, kojarzysz go?
Aśka: słaba jakość.  Wyśle  to  MMS'em Justynie. Niech nad tym  posiedzi.
Sebastian: wysyłaj.
10:50. Komenda.
Aśka: Justyna powiedziała, że będzie gotowa około 13:00.  Mają sporo roboty.
Sebastian: no dobra, trochę czasu  jednak  oczekuje.
W tej samej chwili  zadzwonił telefon Aśki. Dzwonił jednak z innego numeru niż poprzednio. Seba szybko go spisał i rozkazał odebrać go partnerce.
Aśka: słucham.
- Aresztowaliście Bartka,  nie jest mi on już w sumie do niczego potrzebny, możecie go wziąć sobie.  Natomiast tobie chyba nie zależy na dobrym imieniu, co?
Aśka: co ty pieprzysz?  A myślisz, że nie wiem, że to ty zabiłeś Rudolfa Watahę - dziennikarza, któremu zleciłeś tamten artykuł?
- Grzeczniej, grzeczniej. Wiem też, że wcale nie zniszczyłaś  dowodów. Skopiowałaś je na swojego ''pena'', a przedtem dowody przerzuciłaś  na inny nośnik.
Aśka: masz oczy w moim domu?
- Nawet się nie wypierasz. To mi się podoba. Za kilka godzin twoja sekstaśma obiegnie calutki kraj. Sądzisz, że jestem debilem?  Kochaniutka, musiałem się zabezpieczyć...
Aśka:  poczekaj! Ostatnia szansa.
- O nie, ostatnią już zmarnowałaś.
Aśka: proszę.
- Dobra, dzisiaj o 17:00 przyniesiesz mi tego pendrive'a. Bądź sama i nie próbuj żadnych sztuczek.  Bądź przed restauracją Mokasyn, zostaw pena  za śmietnikiem.
Aśka: dobrze, będę.
Chwilę później do ich biura przyszła Agnieszka.
Sebastian: namierzyłaś go?
Agnieszka:  bardzo szybko się przemieszczał.
Sebastian: kurwa.
13:05. Biuro.
Justyna: trzymajcie tą fotografię. Wybaczcie, że tak długo, ale od cholery roboty...
Aśka: spoko.
Justyna:  nie ma tego człowieka w bazie. Aśka, ten szantażysta musiał obserwować cię wcześniej.  Pomyśl, może go widziałaś?
Podała jej zdjęcie mężczyzny, który zabił Rudolfa Watahę.
Aśka: skądś go kojarzę. Daj to zdjęcie do mediów, może tą drogą ustalimy jego tożsamość.
Justyna: sądzisz, że to dobry pomysł?
Aśka: fakt,  trochę ryzykujemy.  Dobra, na razie czekamy do 17. Justyna, prawie zapomniałam.  Tu mam nagrane dwie rozmowy z tym szantażystą.  Spróbujesz mi to wyczyścić?
Justyna: ok.  Zrobię co w mojej mocy.
                            Dwie godziny później.
Justyna: nagrania wyczyszczone idealnie. Poznajesz go teraz?
Aśka:  słyszałam go niedawno. Tylko cholera, kto to jest...
Sebastian: Aśka, skojarz coś do cholery, to jest ważne!
Aśka: a co ja kurwa, cały czas próbuję zrobić ?!
Sebastian: Justyna, puść jeszcze raz ten głos.
Justyna puściła nagranie. W głowie Aśki coś ''błysnęło''.
Aśka: Justyna, zatrzymaj. Wiem kto to jest.
Sebastian: kto?
Aśka: listonosz z mojej okolicy.  Przystawiał się do mnie kilka miesięcy temu, ale dostał kosza. Myślałam, że zrozumiał odmowę.
Sebastian: zemsta za kosza?
Aśka:  na to wychodzi. Tylko nawet nie wiem, jak on się nazywa. Justynka, ustalisz,  jak on się nazywa? Ja wiem tylko tyle, że ma on na imię Robert. Nazwiska nie znam. Jasna cholera....
Sebastian: co?
Aśka: wpuściłam go ostatnio do mojego domu.   Wtedy miał idealną okazję na założenie kamer. Ale ze mnie idiotka.
Justyna: Asia, zmień zamki po tym śledztwie.
Aśka: zrobię to. Ty, Seba, ktoś się kręci przy naszym aucie!
Sebastian: no widzę właśnie.   Pójdę sprawdzić.
Wrócił po kilku minutach.
Justyna: i co?
Sebastian: był w środku, ale nic nie zrobił.  Z zewnątrz też. Hamulców na pewno nie ma przeciętych.
Aśka: skocz Jusia po  zapis z kamer do Waldka.
Justyna:  mamy awarię monitoringu od tygodnia.
Aśka: kurwa mać.
16:35. Komisarze wyjeżdżają z komendy.
Sebastian: telefon mi pada.
Aśka: nasza ładowarka samochodowa powinna być w bagażniku, zobacz.
Sebastian: ok, wciśnij przycisk.
 Seba podszedł do bagażnika, jednak ten nie chciał się otworzyć.
Sebastian: Aśka, nie wcisnęłaś.
Aśka: no jak to nie. Wciskam  go.
Sebastian: Aśka, ten przycisk!
Aśka: no właśnie ten.
Sebastian: dobra, jedźmy już, bo tracimy tylko czas.
Po  20 minutach byli już na miejscu przekazania  dowodów na Bartosza Sikorowskiego.
Aśka:  no to idę  zanieść tego pena.
Sebastian: idź.  Tylko wracaj szybko.
Aśka wysiadła z samochodu i zostawiła pendrive'a w umówionym miejscu.  Rozejrzała się chwilę i wróciła do auta.
Sebastian: śledził cię ktoś?
Aśka: nikt. Nie ma go jeszcze.
 W tej samej chwili pojawił się jakiś mężczyzna, który wziął nośnik z umówionego miejsca. Aby zachować pozory, Aśka wysiadła sama z samochodu i ruszyła w pogoń za mężczyzną, który zwiał jej po  niedługim pościgu.
 Sebastian: Aśka, zgłoś się. I co?
Aśka: zwiał. Nie mamy niczego.
18:30. Komenda.
Justyna: Aśka,  wiem już jak nazywa się ten twój szantażysta. Robert Miziarczyk.
Sebastian wpisał  w bazę odpowiednie nazwisko. Okazało się, że mężczyzna nie był notowany.
Aśka: świetnie.   A masz coś dla nas więcej?
Justyna: tak.  Mieszkał wraz z żoną na  Kolejowej 15 A/ 9, ale się rozwiedli. Miziarczyk wyprowadził się po rozwodzie.
Aśka: dobra, pojedziemy do niej.  Kolejowa 14A/9?
Justyna: 15 A.
19:40. Mieszkanie, w którym mieszka Aneta Miziarczyk -  żona szantażysty.
Aneta: państwo w jakiej sprawie?
Sebastian: szukamy  pani męża, Roberta.
Aneta: to szukajcie, ja z nim nie mam kontaktu.
Aśka: ale nie wie pani, gdzie on może być?
Aneta: przebąkiwał coś o powrocie, ale ja go nie chciałam już słuchać. Żegnam!
Zamknęła im drzwi przed nosem.
Aśka: to się dowiedzieliśmy....
                                Piątek, 9:25
Komenda.
Justyna:  zamawiałam taksówkę pół godziny temu! Co? Jak to zapomnieliście?  Nie wiecie gdzie wysłać? Kasztanowa 51! Dobra, wiecie co, sama sobie poradzę i do was więcej już nie będę dzwonić. To jest brak szacunku!
 Sebastian: co jest?
Justyna:  a daj spokój. Skończyłam nocny dyżur, potem jeszcze uzupełniałam zaległe akta, to teraz   samochód mi się rozkraczył, a na dobicie  w korporacji taksówkarskiej zapomnieli o mnie. Sebek, odwieziesz mnie do domu? Proszę, bo padam z nóg...
Sebastian: jasne, chodź.
Justyna: dzięki, nie zapomnę ci tego. Zapłacę ci nawet za paliwo, przecież wiesz, że mieszkam na drugim końcu miasta...
Sebastian: drobiazg, nic wielkiego.  A o kasie nawet nie myśl.
Wsiedli do samochodu Seby.  Jechali już kilka minut, aż rozległ się dźwięk telefonu mężczyzny. Odebrał połączenie.
- No co tam, Aśka?
- Seba, jadę do Miziarczykowej.  Poprosiła mnie o spotkanie w  biurze firmy SaxNet, ale nie sądzę, aby to długo trwało. Zadzwonię do ciebie o  10:00.
9:50. Aśka właśnie  stawiła się w miejscu spotkania z Anetą Miziarczyk.
Aśka: dzień dobry! Pani Aneto, halo....
Ujrzała tylko Anetę Miziarczyk, którą prowadził jej były mąż.
Robert: witam pani komisarz. Telefon i broń poproszę. Aneta, zawieś karteczkę na drzwiach, aby nikt nie wchodził.
Kobieta zawiesiła odpowiednią karteczkę.
Aśka: ale  o co tu chodzi?
Robert: telefon  i pistolet, raz!
 Aśka podała mu oba przedmioty.
Aneta: przepraszam pani Joanno, zmusił mnie...
Aśka: człowieku, wypuść nas!
Robert:  nigdy tego nie zrobię.  Zapierdolę was jedna po drugiej, a potem stąd  wyjdę.
Aśka: to ci się nie uda.
Robert: jesteś pewna?  Zanim was zabiję, będzie coś niesłychanie wielkiego....
 Aneta:  pani Joanno, on ma detonator...
Robert: tak, oczywiście, że tak....  Wszystko wysadzę! Widzisz tą tablicę?
Aśka: pani Aneto, o co chodzi z tą tablicą? Podłożył tam ładunki?
Aneta: nie miał jak.  Wstęp tam mają tylko ochroniarze.
Aśka:   Robert, o co ci chodzi?
Robert: obie bardzo mnie szmaty skrzywdziłyście, teraz przyszła pora na wyrównanie rachunków, twojego kochasia też dopadnę!
 W tej samej chwili rozległ się dźwięk telefonu Aśki. Mężczyzna odrzucił połączenie.
Robert: teraz dzwoń na stróżówkę. Pamiętasz, co masz mówić?
Aneta: tak, tak....
 Robert podał jej telefon stacjonarny biura. Kobieta wybrała z niego jakiś numer.
Aneta:  dzień dobry . Zaraz przyjedzie do mnie mój znajomy, Sebastian Wątroba, numer rejestracyjny KR06069, proszę go wpuścić...
Aśka: Robert, ty jesteś chory, oszalałeś!
                       W tym samym czasie.
W samochodzie.
Sebastian: Aśka, nie odbiera.
Justyna: spróbuj jeszcze raz.
Seba zadzwonił jeszcze raz.  Zorientował się, że połączenie tym razem zostało odebrane.
- No Aśka i jak tam po spotkaniu?
- Żadna Aśka, tu mówię ja.  Pani komisarz jest teraz ze mną i  sobie pocierpi...
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście. Każ tej pięknej pani, która jedzie z tobą,  otworzyć schowek w aucie. Ten   na  podłokietniku.
Justyna otworzyła  odpowiedni schowek.
Justyna: ten sukinsyn założył podsłuch...
 - Teraz już nie muszę was słuchać. [ zdjął słuchawkę, którą miał założoną przy drugim uchu]
Sebastian i Justyna właśnie przejechali przez szlaban.
  - Miziarczyk, i co dalej?
-  Teraz ci obwieszczam, że w bagażniku masz moje maleńkie cudeńko, moją najpiękniejszą bombkę!
 Rozłączył się. Seba  zatrzymał samochód.
Sebastian: Justyna, wyskakuj! Uciekaj!!!!!!
Justyna: Sebastian! Seba!  Seba!!
  Policjant zamknął  drzwi od strony pasażera, zawrócił i ruszył w kierunku szlabanu.  Obserwowała to wszystko Justyna, która przerażona, ciągle wykrzykiwała jego imię. Sebastian jednak ciągle pędził  w kierunku  wspomnianej bariery. Po tym,gdy ją  rozwalił,  zwolnił trochę, a potem  wyskoczył z jadącego samochodu, który odjechał jeszcze spory kawałek, a chwilę później nastąpił wybuch.....
                           W tym samym czasie.
Robert: pana policjanta już zabiłem, teraz twoja kolej....
Aśka: Robert, proszę. Wycofaj się z tego...
Robert: za późno, a tam w rogu położyłem twoją sekstaśmę.  Nie jest mi już do niczego potrzebna, bo i tak cię zajebię.
 Mówiąc to, rzucił się na policjantkę. Aśka próbowała szarpać się z nim, ale on był silniejszy.  Tymczasem Aneta była w szoku. Stała jak wryta odkąd usłyszała huk wybuchu. Wiedziała już, że  miała na sumieniu życie niewinnego policjanta....
Zdawało się, że Aśka przegrywa walkę.  Robert wykorzystał to, że  z każdą chwilą słabł jej opór i wyciągnął nóż. Właśnie miał go wbić  kobiecie, jednak los nie był za nim. Padł na ziemię nieprzytomny.
stróż: co tu się wyprawia?
 Aśka: dziękuję...
stróż:  nie ma pani za co dziękować.
Aśka: a co z Sebastianem?
stróż: ten policjant?  Samochód wybuchł, ale zdążył wyskoczyć z pojazdu. Opatrują go w karetce, nie odniósł większych obrażeń. Ma tylko niegroźne złamanie lewej ręki i kilka siniaków, ale nie mam dobrych wiadomości. 10 osób nie miało tyle szczęścia, co tamten policjant....
Aśka: najważniejsze, że Sebastianowi nic nie jest. Szkoda jednak tych biednych i niewinnych ludzi, którym życia już nic nie zwróci...
Wyrok:
Sąd uznał, że Robert Miziarczyk  był niepoczytalny w trakcie popełniania zarzucanych czynów i skazał go na przymusowe leczenie psychiatryczne.
Bartosz Sikorowski za pranie brudnych pieniędzy  został skazany na 8 lat więzienia.
W gazecie Głos Krakowa ukazało się oficjalne sprostowanie.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

2 komentarze:

  1. Fajny scenek, ciekawie to rozwinąłeś. Myślałam, jednak, że będzie trochę więcej o tej taśmie. 10/10 :-) A przy okazji jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
    Betty

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka moim zdaniem trochę nie za bardzo, ale to już ci wyjaśniłem. Poza tym jest świetnie, moim zdaniem jedno z twoich najlepszych śledztw, jeśli nie najlepsze. Dobrze poprowadzona akcja, dużo się działo. Zasłużone 10/10

    OdpowiedzUsuń