czwartek, 4 lutego 2016

Milczenie na sprzedaż

                                               Wtorek, 21:50

Sebastian: i jak  ci się w związku układa?
Aśka: jest po prostu cudownie, Sebastian. W końcu znalazłam faceta, któremu mogłabym urodzić nawet ósemkę dzieci i z którym chciałabym się zestarzeć.
Sebastian: tylko weź  wykarm to wszystko....
Do ich biura wszedł Tomek, który wrócił już do służby po dwóch tygodniach rekonwalescencji spowodowanej  postrzałem, który okazał się być niegroźnym.
 Tomek: Asiu, przyszło to do ciebie dwie godziny temu.
Aśka: dzięki Tomek. Kto to dostarczył?
Tomek: nie wiem, ktoś podrzucił.
Aśka otworzyła kopertę.  Znajdowała się tam płytka z nagraniem.
Aśka: jakaś płytka. Zaraz idę do domu, to zobaczę, co to jest.
Sebastian: odwieźć cię?
Aśka: dzięki, ale jestem samochodem.
22:45. Aśka wraca do swojego mieszkania.
Od razu  zdziwiło ją to, że drzwi były otwarte. Pewnie zapomniała zamknąć  - tak pomyślała, jednak tak naprawdę nie zdarzało się to jej wcześniej.  Po przekroczeniu progu skierowała swoje kroki do kuchni, gdzie zrobiła sobie  kilka kanapek. Przyniosła laptopa  i zasiadła do stołu, na którym położyła go i wspomniane wcześniej kanapki. Wyciągnęła z torebki płytkę z nagraniem. Włożyła ją do urządzenia i zorientowała się, że ku swojemu przerażeniu, ogląda.... swoją własną sekstaśmę!
Obejrzała nagranie do końca, analizując kiedy mogło ono zostać zrobione. Nie umiała jednak niczego skojarzyć. Wiedziała jednak, że musiał jej się ''urwać film'', bowiem nie potrafiła nawet zidentyfikować miejsca, w którym się znajdowała na załączonym filmiku. Postanowiła   przypomnieć sobie, kiedy i z kim poszła na jakąś imprezę czy też do baru.  Wiedziała już, że było to co najmniej przed  miesiącem.  Chwilę później wyciągnęła płytę, z powrotem schowała ją do torby i odniosła laptopa. Dopiero teraz skierowała wzrok na okno. Spostrzegła na parapecie karteczkę. Okazało się, że był to list na komputerze od szantażysty.
Aśka: MOŻESZ SIĘ POZBYĆ TEGO NAGRANIA, JEŚLI CHCESZ. JA I TAK MAM KOPIE, ALE MOGĘ CI JE ODDAĆ.  JUTRO O 16:00  BĄDŹ NA PLACU ZABAW NA ŹRÓDLANEJ.  CHCĘ MILIONA ZŁOTYCH. MASZ TEŻ BYĆ SAMA. JEŚLI ZŁAMIESZ MOJE WARUNKI, TWOJE ŻYCIE BĘDZIE PRZYPOMINAŁO KIEPSKI ŻART.
Położyła list na stole i  skierowała się do łazienki. Postanowiła zrobić sobie długą kąpiel. Nalała więc w tym celu wody do wanny. Wiedziała już, że na szali jest  jej reputacja, nazwisko, na  które pracowała przez długie lata.
                       Środa, 5:40
 W samochodzie. Przed komendą
Aśka: Sebastian, przepraszam, że ściągnęłam cię tak szybko.
Sebastian: spoko. Powiedz mi  co się dzieje.
Aśka: nie chciałam  aby ktoś był na komendzie, ale wiem, że tylko tobie mogę teraz zaufać, w końcu znamy się tyle lat.
Sebastian:  Aśka, to dla mnie zaszczyt, ale możesz przejść do meritum?
Aśka: jestem szantażowana.
Sebastian: Aśka, ja też byłem kiedyś szantażowany, a nie robiłem  tajemniczych spotkań...
Aśka: tak, Sebastian. Tylko ty do jasnej cholery nie byłeś szantażowany swoją własną sekstaśmą! Pomożesz mi dorwać tego drania?
Sebastian: głupio pytasz. Oczywiście,że tak. Jakie są jego warunki?
Aśka:   chce milion złotych do godziny szesnastej. Mam je przekazać  mu na placu zabaw na Źródlanej.
Sebastian: skubany dobrą miejscówkę sobie wybrał. Jeśli tam będą dzieci, nie mamy szansy go zatrzymać bez użycia broni. Wiesz chociaż, kto to może być?
Aśka:  coś ty. Dziura w mózgu wielkości mózgu...
Sebastian: ktoś chce ci zszargać reputację.
Aśka: co zrobimy teraz?
Sebastian: musimy wtajemniczyć przynajmniej asystentów, ale przeinaczymy trochę fakty.  To nie jest dla ciebie komfortowa sytuacja.
Aśka: masz rację. Tak chyba będzie najlepiej.
9:30. Komenda.
Sebastian: Aśka, chodź tu szybko!
Aśka: co się stało, Seba?
Sebastian: zobacz na to. Głos Krakowa, dzisiejsze wydanie.
Aśka: zajebiście. Wyciekła sekstaśma znanej policjantki z Wydziału Śledczego.  No świetnie, kurwa! Nawet moje zdjęcie dali. Jeszcze kurwa numer telefonu te hieny mogły podać...
Sebastian: idź  do starego. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej. Przede wszystkim dla ciebie.
Aśka: dzięki Sebastian, że jesteś po mojej stronie.
Sebastian: o kurwa... to już przegięli.
Aśka: co jest?
Sebastian: podali link, na którym można obejrzeć ten film.
Aśka: no po prostu, kurwa świetnie!  Mamy niecałe 7 godzin czasu do przekazania kasy, którą gromadzą asystenci, a  ten pierdolony skurwiel od razu polazł z tym do prasy. Po co w takim razie chce tych pieniędzy?
Sebastian: moim zdaniem to jest zasłona dymna.  On  ma jakiś inny, ukryty nam jeszcze cel.
10:15. W czasie gdy Aśka rozmawia ze starym w biurze, Sebastian i Agnieszka uczestniczą w spotkaniu z  naczelnym redakcji gazety, w której ukazał się feralny artykuł.
naczelny: dzień dobry, a państwo w jakiej sprawie? Byliśmy umówieni?
Sebastian: w takiej sprawie! Wie pan jak to się nazywa? To jest szkalowanie reputacji policjanta!
Rzucił na biurko gazetę.
 naczelny: panie komisarzu, spokojniej proszę.  Czym mogę wam pomóc?
Sebastian: chcielibyśmy wiedzieć, kto napisał ten artykuł.
naczelny: chwilkę.  Rudolf Wataha.
Agnieszka: jest w redakcji?
naczelny: nie ma. Chcecie jego adres?
Agnieszka: i to koniecznie.
naczelny: Zamenhofa 13.
12:30. Dom dziennikarza, który napisał artykuł.
Agnieszka: panie Wataha, jest pan tu?
Sebastian:  sprawdź tu wszystkie pomieszczenia, ja idę na piętro.
Agnieszka: ok.
Sebastian  skierował swoje kroki do sypialni. Ujrzał tam  leżącego na podłodze Rudolfa Watahę. Właśnie miał sprawdzić jego puls, ale padł strzał. Ktoś strzelił w okno. Seba zobaczył na balkonie mężczyznę, który zdążył po chwili już z niego zeskoczyć.
Sebastian: Aga, łap go! Ucieka przez ogród!
 Asystentka   przedostała się przez taras w kierunku ogrodu,  jednak w jej kierunku również padł strzał, ale asystentka zdążyła uskoczyć. Gdyby nie jej refleks z pewnością już by nie żyła.  Szybko wstała z ziemi i kontynuowała pościg za mężczyzną. Wyszła poza teren ogrodu, jednak straciła go z oczu, przy skręcie w inną ulicę.
Agnieszka: cholera...
                          Dwie godziny później.
Agnieszka: Wataha przeżyje.  Asiu, a co powiedział stary?
Aśka: trzy dni na wyjaśnienie całej sprawy, w przeciwnym razie mnie zwolni...
Agnieszka: nie dopuścimy do tego, rozumiesz? Uśmiech proszę.
Aśka: nie, dzisiaj nie stać mnie nawet na pół uśmiechu.
W tej samej chwili rozległ się dźwięk jej telefonu.
Aśka: to on!
 Aga spisała szybko numer rozmówcy, po czym pobiegła w kierunku biura asystentów aby namierzyć szantażystę. Chwilę później, Aśka odebrała połączenie.
- Czechowska, przy telefonie.
- I dobrze. Dwa razy nie będę powtarzał, więc słuchaj mnie uważnie.  Dałem fałszywy link do twojej sekstaśmy. Możesz sobie to sprawdzić, tam jest tylko  fragment starego filmu porno.  Dziwne, że twoi policjanci nie sprawdzili tego nagrania. Prawdziwą wersję mamy tylko ty i ja...
- Czego ty chcesz?!
- Grzeczniej, grzeczniej. Nie chcę już miliona złotych.  Pojedź z tym swoim Sebkiem czy jak mu tam, na ulicę  Czarneckiego.   Przy skręcie za sklepem jest taka chatka. Kojarzysz sprawę  Bartosza Sikorowskiego?
Aśka: nie.
- Nie kłam. To jest wasza aktualna sprawa, którą prowadzicie. Znajduje się tam pendrive, którego zawartość jest niezbitym dowodem na jego działalność przestępczą. Masz go zniszczyć...
                                     Ciąg dalszy nastąpi...

3 komentarze:

  1. Świetny scen! Mogłabym jedynie zastanowić się nad tym fascynująco-błyskawicznym refleksem Agi... :D ale niech będzie 10/10 :) Pozdrawiam, Betty

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo gadać... Świetnie to zacząłeś, dobrze rozegrałeś, utrzymałeś napięcie i... przerwałeś w odpowiednim momencie (aż się zrymowało xD) - czyli wszystko co lubię. Rzadko daję maxa za pierwszą część, raczej to da druga, finałowa, ma większe szanse na to, bo tam się dzieje ostateczna akcja, ale tym razem zasłużyłeś - więc 10/10

    OdpowiedzUsuń