niedziela, 21 stycznia 2018

Jednym strzałem


                                                     Piątek, 15:15

Popołudnie w jednej z krakowskich dzielnic.  Agnieszka Falecka postanowiła wykorzystać wolny dzień w celu kupienia świątecznych prezentów dla najbliższych. Postanowiła to zrobić już  w październiku. Nie było jeszcze wtedy  zbyt dużych kolejek.  Chodziła od sklepu do sklepu, aż w końcu przeszła tuż obok  kantoru.  W pewnej chwili spostrzegła, że wyszedł z niego pewien mężczyzna, który był ubrany w kominiarkę, a w ręku trzymał  torbę.  Agnieszka zorientowała się, że dokonał on napadu.
Agnieszka:  stój, policja!
mężczyzna: wypierdalaj stąd!
Agnieszka: nawet nie próbuj sięgać po broń! Nie myśl o tym!
Mężczyzna wyjął pistolet i wycelował  w policjantkę.  Chwilę później padł strzał...
                          Trzy minuty później.
Aśka: jakieś plany na weekend?
Sebastian:  żadnych, a ty coś planujesz?
Aśka: nic. Ja totalnia samotnia. Piotrek próbował do mnie wrócić, ale kazałam już mu  wypierdalać na księżyc.
Sebastian: i słusznie, a jak sobie radzisz?
Aśka: zdarza mi się jeszcze płakać wieczorem, ale wszystko ma się ku lepszemu.
00: W27 dla 00!
Aśka: zgłaszam się.
00:   Kilka minut temu doszło do napadu na kantor na Wiślanej.  Agnieszka Falecka jest na miejscu zdarzenia.
Aśka: udajemy się tam.
                          Pół godziny później.
Miejsce zdarzenia.
policjant: ofiarą jest  Andrzej Jakubski, 24 lata.
Aśka: dokonał on napadu na ten kantor?
policjant: tak, ale z właścicielem nie ma gadki. Jest w gigantycznym szoku,  nie odezwał się ani słowem do tej pory.
Aśka: a gdzie jest Agnieszka?
policjant: siedzi w radiowozie,  to ona do niego strzelała.  Uważajcie tylko, bo jest w kiepskim stanie.
Komisarze podeszli do Adama, który dokonywał oględzin zwłok.
Adam: cześć.  Gościu miał pecha, pocisk trafił w tętnicę obojczykową.
Aśka:  no to ładnie. Mamy objęty moment zdarzenia?
 Mariusz: nie. Kamery rejestrują tylko to, co dzieje się wewnątrz   kantoru. Sprawca od razu  strzelał do kamer. Nikt nie słyszał strzałów, bo była to broń z  tłumikiem.
Sebastian: cholera jasna.
15:50. Aśka usiłuje porozmawiać z Agnieszką, która jest kompletnie rozbita, cały czas płacze.
Aśka: Agnieszka, jak  to było?
Agnieszka: kupowałam prezenty dla bliskich,  miałam wolny dzień, a wiesz przecież jak to u nas z tym bywa. Zobaczyłam, że tamten gość napada na kantor,  wkroczyłam,  celował do mnie,  a potem pociągnęłam za spust....
Aśka: dobrze zrobiłaś.
Agnieszka: Aśka, ty nie rozumiesz. Pierwszy raz  zabiłam człowieka, czuję się jak morderca...
Aśka: Agnieszka, nie mów tak. Sama pamiętam  jak po raz pierwszy zastrzeliłam przestępcę. Tak to już jest w naszym zawodzie, też miałam problem, aby to przetrawić...
                                              Sobota, 10:50
Komenda.
Aśka:  cześć Seba. Co ty taki w złym humorze?
Sebastian: cześć.   Sytuacja nam się skomplikowała.
Aśka: co jest?
Sebastian: nasi nie znaleźli pistoletu przy ofierze, a chyba wiesz, co to oznacza?
Aśka:  czekaj.  Ty mi chcesz powiedzieć, że nie znaleziono broni przy Andrzeju Jakubskim? Seba, do cholery jasnej,  skończ żartować!
Sebastian: też chciałbym, aby to był żart. Agnieszka strzeliła do Jakubskiego,  powiedziała tobie, że on celował do niej.
Aśka: no tak!  Mówiła mi cała zapłakana, że   widziała, iż Jakubski napadł na ten cholerny kantor, Aga się napatoczyła i chciała go zatrzymać. Ten wycelował do niej z broni palnej, a ona strzeliła.  Na tyle pechowo, że strzeliła w tętnicę obojczykową....
Sebastian:  tyle, że ktoś  ukradł broń należącą do ofiary.
Aśka: to już nie wygląda zbyt dobrze...
Sebastian:  beznadziejnie. Stary dzwonił, że zaraz mają przyjść wewnętrzni.
Aśka: nie mów, że Zawistowski...
Sebastian: Zawistowski.
Aśka: najgorsza gnida, a gdzie jest Aga?
Sebastian: w pokoju asystentów.
                       5 minut później.
Aśka: jak się trzymasz?
Agnieszka: a jak mam się trzymać, wiedząc, że zaraz przyjdą po mnie wewnętrzni?
Sebastian: Aga, znajdziemy  tego, kto cię w to wrabia.  Oboje dobrze wiemy, że   sama  nie strzelałabyś, gdyby  Jakubski nie miał broni.
Agnieszka: najgorsze jest to, że nawet nie wiem, kto może mnie wrabiać. Nikt mi się nie odgrażał.... 
W tej samej chwili do pomieszczenia weszło dwóch inspektorów z wydziału wewnętrznego.
 Zawistowski: dzień dobry. Jerzy Zawistowski i Andrzej Burzewski.  Pani Agnieszka Falecka?
Agnieszka: tak.
Zawistowski: pójdzie pani z nami. Proszę wyciągnąć ręce do tyłu.
Wykonała polecenie. Inspektorzy wyprowadzili asystentkę.
Aśka: super...
                                       3 godziny później.
Aśka: 45 godzin na wydostanie Agi, inaczej zostanie osadzona w areszcie śledczym pod zarzutem zabójstwa.
Sebatian:  mnie tego nie musisz mówić. Najgorsze jest jednak to, że nie mamy nic, co mogłoby nas ruszyć z miejsca.
Aśka: poprosiłam Tomka i Bartka, aby pogrzebali we wszystkich sprawach, w których Aga brała udział zanim do nas przyszła.
Sebastian: może tą drogą coś się ruszy. Trochę  trudniej będzie, jeśli to zemsta całkowicie prywatna.
 W tej samej chwili, do ich biura wszedł Tomek.
Aśka:  masz coś?
 Tomek: dwie poważniejsze sprawy, w których brała udział.   Pierwsza dotyczy   bossa narkotykowego, niejakiego Joachima, druga  z kolei  tyczy się niejakiej Katarzyny Sumczyńskiej, była ona karana  za napad na bank trzy lata temu, ale wypuścili ją z aresztu za dobre sprawowanie.
Sebastian: ale zaraz.  Coś mi tu nie gra,   podsuwasz nam trop Joachima, a on przecież siedzi od roku.
Tomek: to wy nic nie wiecie?   Tomasz Joachimowski uciekł z kicia w poniedziałek. Wszystkie  patrole ze Śródmieścia go szukają.
Sebastian: dobra. Tomek, uruchom wszystkich naszych informatorów.   My zaś pojedziemy do Katarzyny Sumczyńskiej. Podasz nam jej adres?
Tomek: jasne. Kawalerowicza 17.
Aśka: jedziemy.
Tomek: poczekajcie.  Sumczyńska i Agnieszka kiedyś były przyjaciółkami. Aga ją wsypała.
Aśka: to już jest motyw...
                          40 minut później
 Komisarze pojechali do domu  Katarzyny Sumczyńskiej.
Aśka: dzień dobry.  Pani Katarzyna Sumczyńska?
Katarzyna: tak.
Sebastian: jesteśmy z policji.
Katarzyna: w jakiej sprawie?
Sebastian: dowie się pani w środku. Możemy wejść?
Katarzyna: proszę.
 Wpuściła ich do środka.
Katarzyna: może w końcu zaczniecie mówić?
Aśka: przychodzimy do pani w sprawie Agnieszki Faleckiej, a wiemy, że nie przepadałaś za nią w ostatnim czasie.
Katarzyna: a, o to wam chodzi. Wszystkie wiadomości o tym trąbią. Nie żal mi  jej ani trochę. Rzekłabym nawet, że zasłużyła na to wszystko. W sumie chyba wiecie, jakie świństwo mi ona zrobiła?
Sebastian: oczywiście, że wiemy.  Muszę jednak panią zmartwić- miała pani motyw.  Proszę nam powiedzieć, co pani robiła wczoraj  w okolicach godziny 15?
Katarzyna: byłam w pracy. Pracuję  w sklepiku osiedlowym.
Aśka: sprawdzimy to.  Proszę nie wyjeżdżać z miasta w najbliższym czasie, bo mogą być do pani pytania.
17:00.  Rozpoczyna się przesłuchanie Agnieszki Faleckiej.
Zawistowski:  proszę, proszę proszę... Kogo my tu mamy? Agnieszka Falecka,  dotychczas nienaganna służba,  rzekłbym nawet, że wzorowa.  Wiesz już, że to zaprzepaściłaś?
Agnieszka: nic się nie zdarzyło takiego, abym miała to zaprzepaścić.
Zawistowski: jesteś pewna?   Zabójstwo to całkiem poważne przestępstwo...
Agnieszka: ja cię rozczaruję, drogi kolego. Użycie broni było w tym przypadku w pełni uzasadnione. Tamten mężczyzna celował do mnie z pistoletu,  to wyciągnęłam swój i strzeliłam.  Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że zakończyło się to straszliwie niefartownie.
Zawistowski: interesująca linia obrony. Długo nad nią myślałaś? Szkoda tylko, że nie mozesz jej niczym poprzeć...
Agnieszka: jestem pewna na 100%, że on do mnie celował!
Zawistowski: najwidoczniej coś ci się pomyliło, droga koleżanko.  Może po prostu  sama podeszłaś do niego, wycelowałaś do niego i strzeliłaś? Co on ci zrobił? Przeleciał matkę albo zabił babkę?
Agnieszka: po mnie możesz sobie jechać ile chcesz, ale od  mojej rodziny, to się wąsaty dziadu  odpierdol.  Wszystko już powiedziałam, nie mam nic więcej do dodania.
Zawistowski: twój wybór.  Radzę ci jednak przemyśleć sobie całą sytuację,  bo perspektywa reszty życia w więzieniu chyba nie jest dla ciebie zbyt kusząca, co?   Wyciągnij ręce do tyłu.
                            W tym samym czasie.
Komenda.
Aśka:    sądzisz, że to Sumczyńska wrabia Agę?
Sebastian: bardziej stawiałbym na Joachima.   Teraz póki co, pozostaje nam czekać, aż zostanie sprawdzone alibi   Sumczyńkiej. Joachima nie wiemy nawet gdzie szukać, nie  ma rodziny, a do jego najbliższych kumpli nie mamy póki co dojścia...
Aśka: spokojnie. Nasi informatorzy działają jak mogą.
Sebastian: a co z tym właścicielem kantoru?
Aśka: rozmowa możliwa dopiero jutro, o ile jego stan na to pozwoli...
Sebastian:  super...
Do ich biura weszła Justyna.
 Justyna: dobrze, że jesteście.   Był pościg za Joachimowskim, nasi prawie go dorwali, ale ostrzelał ich radiowóz i prysnął. Jeden nawet został raniony.
Aśka:  gdzie mamy jechać?
                                                      Ciąg dalszy nastąpi....

2 komentarze:

  1. No, ciekawa i dosyć zagadkowa sprawa. Niby przypadek, a może jednak zaplanowana akcja? Czekam na rozwój sprawy, na razie 9,5/10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawe
    Fajnie tak zajrzeć po dosc długiej przerwie
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń