Czwartek, 3:10
Od zamachu na Ankę upłynęło lekko ponad 6 godzin. Aśka i Sebastian czekają na zakończenie operacji Ani. Policjantka została poważnie ranna po zakończeniu wspólnej akcji.
Sebastian: Aśka, jak się trzymasz?
Aśka: fatalnie. Dobrze, że Rafał został z synem Anki do czasu przyjazdu jej męza z Gdańska. Sebastian, my też mogliśmy zginąć.
Sebastian: taka prawda. Chcesz kawy?
Aśka: odkąd zaczęła się operacja Anki, już cztery wypiłam. Podziękuję, postoję.
Sebastian: i słusznie, chyba też jednak odpuszczę. Pojedziemy rano do domu Anki porozmawiać z jej rodziną. Nie sądzę, aby w takich okolicznościach i o takiej porze, Rafał zbierał informacje.
Aśka: masz rację. A co znaleźli technicy na miejscu zamachu?
Sebastian: nie wiem, bo gadałem z Mariuszem tylko wtedy, gdy zaczęli zbierać ślady. Obiecał, że ekspertyza będzie możliwie jak najszybciej.
Aśka: zajebiście.
Po kilku minutach z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.
Aśka: doktorze, co z naszą koleżanką?
lekarz: dawno nie widziałem tak rozległych obrażeń spowodowanych postrzałem. Pierwszy strzał w ramię, który padł ze zwykłego pistoletu, tylko i wyłącznie ją drasnął. Nic poważnego, ale dwa kolejne strzały zostały oddane z broni snajperskiej. Pozostałe rany dostała w klatkę piersiową, z czego jedna kula , gdyby poszła delikatnie w lewo, trafiłaby prosto w serce i nie byłoby czego ''zbierać''.
Aśka: oddycha samodzielnie?
lekarz: nie. Zarówno za jej oddychanie, jak i krążenie będzie odpowiadać aparatura. Zaraz przeniesiemy ją na OIOM. Ona miała w sobie cztery kule.
Aśka: cztery? Wyraźnie słyszeliśmy trzy strzały.
lekarz: jeden z pocisków był podwójny. W praktyce wygląda to tak, jakby za pomocą jednego strzału wystrzelono dwie kule, a co za tym idzie, amunicja została zmodyfikowana.
Sebastian: kiedy ona się obudzi?
lekarz: najbliższe doby będą decydujące, ale mogę śmiało stwierdzić, że to stan krytyczny. Przetoczyliśmy 30 jednostek krwi. To bardzo dużo, co rusz się ta krew z niej wylewała. Nie chcę nic mówić, ale ten ktoś prawie ją zabił. Gdyby nie państwo, umarłaby jeszcze przed przyjazdem karetki, a z tego co się dowiedziałem, przyjechała ona po pięciu minutach. Uratowaliście jej życie.
Cztery godziny później.
Komisarze są w trakcie odprawy zorganizowanej przez Starego. To nie jest dla nikogo łatwy dzień.
Stary: cześć. Słyszałem co się wydarzyło podczas akcji odbicia Karolinki Życiowskiej.
Aśka: ciężko o tym nie słyszeć...
Stary: prawda. Wyjaśnieniem sprawy zamachu zajmiecie się wy wraz z Rafałem. Odwołałem również Agnieszkę Falecką z pięciodniowego szkolenia. To jest wyjątkowa sytuacja i musi być w wydziale jak najwięcej ludzi.
Do biura wszedł Rafał.
Rafał: szefie, przepraszam za spóźnienie.
Stary: nie wyciągnę konsekwencji. Wspólnie z Joanną i Sebastianem pprowadzisz śledztwo w sprawie zamachu na twoją partnerkę. Do czasu powrotu Ani, będziesz prowadził śledztwa z panem Tomaszem Bukowskim.
Rafał: szefie, ale Tomek jest asystentem.
Stary: prawda, ale dopuszczam opcję, w której asystenci mogą zastępować komisarzy podczas śledztw, a do tego pan Tomasz, będąc w wydziale za panowania Wojciecha Olejnickiego również czasami samodzielnie je prowadził z komisarzami.
Rafał: no dobrze.
Stary: z uwagi na okoliczności, postanowiłem, że nie będę szukał zastępstw z angażowaniem ludzi spoza komendy. To jest nasz zespół i wiem, że on jest najlepszy.
8:00. Aśka, Rafał i Sebastian pojechali do domu rodzinnego Ani. Drzwi otworzył im Darek, mąż Ani.
Aśka: cześć Darek. Spałeś coś?
Darek: cześć. Całą noc rozmawiałem z Karolem i Wiktorem. Są załamani.
Aśka: ciężko się dziwić. Nawet nie wiesz, co ja przeżywałam, gdy Wiktor zadzwonił podczas resuscytacji. Możemy pogadać?
Darek: tak. Chodźcie.
Darek wpuścił ich do środka. Mężczyzna jest kierowcą tira. Spędza w domu zazwyczaj tylko jeden weekend w miesiącu.
Aśka: Darek, zauważyłeś ostatnio jakieś zmiany w zachowaniu Ani?
Darek: nie było mnie w domu przez ostatnie trzy tygodnie, a jak rozmawialiśmy, to niczego nie zauważyłem.
Aśka: Darku, a czy mogę porozmawiać z Wiktorem?
Darek: tak. Karola wysłałem do szkoły, miał ostatnio jakieś problemy, nie chcę, aby ją zawalił. Wiktor natomiast uczy się świetnie, więc będzie miał od szkoły wolne do końca tego tygodnia.
Aśka: lecę do Wiktora.
Sebastian: ja z Rafałem rozejrzymy się tutaj.
8:05. Aśka rozmawia z synem Ani.
Aśka: cześć Wiktor.
Chłopak nawet jej nie odpowiedział. Cały czas miał wzrok skupiony na zdjęciach Anki. Aśki wcale to nie zraziło. Ba, nie dziwiła ją wcale taka reakcja.
Aśka: możemy porozmawiać? Muszę zadać ci kilka pytań.
Wiktor: jasne, niech pani pyta.
Aśka: jak się czujesz?
Wiktor: chyba widać...
Aśka: Wiktor, ale jedz coś. Musisz, mama by tego bardzo chciała.
Wiktor: tylko, że mama może teraz przez jakiegoś pojeba umrzeć!
Doskonale go rozumiała. Postanowiła nie karcić chłopaka słownie za żaden wulgaryzm. W końcu, w jakimś stopniu one ,,oczyszczają'' ludzką duszę.
Aśka: zauważyłeś może w ostatnim czasie jakieś zmiany w zachowaniu mamy? Chodziła zła albo smutna?
Wiktor: no właśnie nie, ale wygrzebałem jedną rzecz przez chusteczkę w śmietniku. Mama opowiadała mi czasami o pracy, że na miejscu przestępstw nie należy grzebać gołymi rękoma, aby śladów nie zacierać.
Aśka: co masz?
Wiktor: niech pani otworzy to zielone pudełko.
Aśka wykonała polecenie. Ujrzała tam dwa zdjęcia Anki. Jedno przekreślone czerwonym markerem, a drugie bez głowy.
Aśka: mogę to zabrać?
Wiktor: tak, nie chcę tego oglądać. To było w skrzynce jakiś tydzień temu.
Aśka: Wiktor, ostatnie pytanie. Czy mama wspominała ci o kimś konkretnym, kto mógłby jej zagrażać?
Wiktor: nie.
Aśka: Wiktor, to na razie wszystko. Dziękuję.
Dwie godziny później.
Komisariat przy Kasztanowej.
Agnieszka: cześć wam. Przykra historia z Anią...
Aśka: niestety...
Sebastian: cześć Agnieszka. Skombinuj akta wszystkich spraw, w które brała udział Anka, może chociaż tą drogą do czegoś dojdziemy.
Agnieszka: cześć. Jasne, zrobi się, ale będzie tego sporo.
Aśka: dlatego się podzielimy. Wszystkie sprawy idą na bok, ta jest priorytetowa! Agnieszka, przejrzysz z chłopakami akta wszystkich śledztw, w których brała udział Anka z naszego wydziału, my weźmiemy na siebie Krosno.
Agnieszka: Krosno?
Rafał: zanim Anka do nas trafiła, pracowała w jednostce w Krośnie.
Agnieszka: ok, biorę się za ogarnianie ''papirów''.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał: tak, słucham? Darek, spokojnie, co się dzieje? Cholera! Potrzebujesz jakiejś pomocy? Dobra, dzięki za informację. Daj znać...
Policjant zakończył rozmowę.
Aśka: co się stało?
Rafał nic jej nie odpowiedział. Ukrył twarz w dłoniach.
Aśka: Rafał...
Rafał: z Anką jest bardzo źle. Doszło do krwotoku wewnętrznego, lekarze próbują go zatamować...
Sebastian: szlag by to...
11:10.Komisarze szukają jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
Aśka: chłopaki, macie coś?
Rafał: Karolina Stachurczyk, urodzona 16 listopada 1976 roku. Dziewięć lata temu skazana za napad na bank, wyszła miesiąc temu za dobre sprawowanie. Podczas procesu wielokrotnie odgrażała się Ance.
Aśka: mojej uwagi nie przykuł nikt szczególny.
Sebastian: ja też coś mam. Mieczysław Okiela, 48 lat. Skazany na trzy zabójstwa przed sześcioma laty.
Rafał: pamiętam, ale Seba zobacz. Jest adnotacja na dole, powiesił się w zeszłym roku.
Sebastian: faktycznie, nie doczytałem, ale mam kolejnego człowieka. Ernest Bałdygowski ,, Badyl'', 39 lat. 10 lat temu skazany za handel kobietami i usiłowanie zabójstwa na 12 lat.
Aśka: no, ale on powinien jeszcze siedzieć.
Sebastian: wyszedł dwa miesiące temu za dobre sprawowanie.
Aśka: dobra, to się rozdzielamy. Rafał, weźmiesz na siebie Stachurczyk, a ja z Sebą zajmiemy się Badylem.
Rafał: nie, nie i nie. Jest jeszcze ktoś, kto może nam pomóc.
Aśka: kto?
Rafał: Roksana Kreuz. Przyjaźni się z Anką. Może coś wie.
Aśka: weźmiesz ją na siebie?
Rafał: lepiej będzie, jak to ty do niej pojedziesz. Ja przesłuchiwałem ją podczas jednego ze śledztw, mogę się jej źle kojarzyć.
Aśka: ok. Spotkam się z nią w jakimś parku albo kawiarni. Jeśli akurat tak zrobię, będzie bardziej neutralny grunt.
12:30. Aśka umówiła się na spotkanie z Roksaną Kreuz. Jest to przyjaciółka Ani. Kobieta się jednak spóźnia. Po kolejnych kilku minutach do stolika policjantki podeszła czarnowłosa kobieta. To była właśnie Roksana Kreuz.
Aśka: pani Roksana Kreuz? Dzień dobry.
Roksana: dzień dobry.
Aśka: słyszała pani na pewno o tym, że ktoś próbował zabić Anię?
Roksana: tak, ciężko nie słyszeć. Wszędzie piszą tylko o tym.
Aśka: kiedy pani się z nią widziała ostatni raz?
Roksana: w niedzielny wieczór. Ania miała wolne w poniedziałek. Posiedziałyśmy przy whisky.
Aśka: a jak Ania zachowywała się podczas tego spotkania?
Roksana: była bardzo spokojna i radosna.
Aśka: pani Roksano, a czy Ania wspomniała coś, że ktoś mógłby jej zagrażać?
Roksana: nie, nic z tych rzeczy.
Aśka: co pani robiła wczoraj między 21:00 a 22:30?
Roksana: wczoraj byłam w kinie, mam nawet bilet w portfelu.
Aśka: proszę mi go podać.
Kobieta podała bilet Aśce.
Aśka: faktycznie, wszystko się zgadza.
14:00. Po ustaleniu aktualnego miejsca pobytu Ernesta ,,Badyla'' Bałdygowskiego, Rafał i Sebastian dojechali do jego mieszkania w celu przesłuchania. Drzwi otworzyła im młoda kobieta.
kobieta: a państwo do kogo?
Rafał: interesuje nas Ernest Bałdygowski. Jesteśmy z policji.
kobieta: Ernest, uciekaj!!!!!
Sebastian od razu ruszył w kierunku pokoju w którym przebywał Ernest. Rafał natomiast wyszedł z domu. Chciał zatrzymać podejrzanego z drugiej strony. Po kilku minutach zauważył uciekającego Bałdygowskiego.
Rafał: stój!
Mężczyzna jednak zignorował nawoływania policjanta. Rafał ścigał go jeszcze przez chwilę, ale mężczyzna mu uciekł. Funkcjonariusz ruszył szybko w kierunku domu podejrzanego. Ujrzał tam podnoszącego się z ziemi Sebastiana.
Rafał: Seba, jesteś cały?
Sebastian: tak. Uderzył mnie w brzuch z całej siły. Co z Bałdygowskim?
Rafał: zwiał.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał: tak Darek, co się stało? No mów, uspokój się! Kurczę. Jedziemy do was!
Sebastian: co się stało?
Rafał: stan Anki pogorszył się jescze bardziej. Kolejna operacja.
Trzy godziny później.
Aśka, Sebastian, Rafał i Darek czekają na zakończenie kolejnej operacji Anki.
Aśka: Darek, zjedz coś...
Darek: Asiu, nie dam rady. Nie teraz...
Rafał: gdzie zawiozłeś chłopaków?
Darek: są u mojej siostry. Chciałem im oszczędzić szpitalnych widoków.
W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
Rafał: panie doktorze, co z Anią?
Darek: co z moją żoną ?!
lekarz: zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Najbliższe dni i noce będą decydujące. Mam do was tylko jedną prośbę: nie traćcie wiary w cuda.
Darek: nie rozumiem?
lekarz: stan pana żony jest na tyle poważny, że jeśli ona z tego wyjdzie, to będziecie mogli stwierdzić, że to jest prawdziwy cud...
Ciąg dalszy nastąpi...
Stan Anki bardzo źle wygląda, a sprawa praktycznie nie ruszyła z miejsca. Nie sądzę żeby Badyl miał coś wspólnego z zamachem, pewnie uciekał z racji innych swoich ciemnych działań. Zamach wygląda na robotę profesjonalisty, ale nie wiadomo jaki był motyw, co czyni tę sprawę jeszcze bardziej zagadkową. 9/10 - może nie było za dużo akcji, ale za to sporo emocji i utrzymanie napięcia.
OdpowiedzUsuń