niedziela, 31 marca 2013

Śladem porwanych dzieci II


15:10. Tego samego dnia, dom Kotkiewiczów.
Adam: zaufaliśmy wam i co z tego mamy?  Milion złotych w rękach jakichś przydupasów, a dzieci nawet nie odzyskaliśmy !
Aśka: niech pan nie zapomina, że w torbach mamy włożone nadajniki.
Adam: a pieprzę wasze nadajniki sradajniki, jak nawet nie wiem gdzie są moje córki do cholery! Wiecie, kim wy jesteście? Nieudolnymi  fajtłapami, które dostają pensję między innymi z moich podatków !
Aśka: proszę się uspokoić.  Znajdziemy państwa dzieci.
Adam:  ta, pewnie znajdziecie martwe i zakopane w lesie..
Aśka: niech pan nie zakłada od razu najgorszego wariantu.
Sebastian:  Aśka,  wiemy gdzie dokładnie są.   Zostań tutaj z Kotkiewiczami, a ja z Tomkiem, Bartkiem i Justyną jedziemy.
Adam : jedziemy z wami.
Sebastian: mowy nie ma.  Nie wiemy ilu ich tam jest i nie chcemy też dodatkowo państwa narażać.
Adam: panie, ale tam są moje córki do cholery!
Iwona: Adam,  odpuść.  Nic nie zyskasz  tym swoim gderaniem.
16:00.  Sebastian wraz z ekipą, dojechał na miejsce w którym prawdopodobnie są przetrzymywane dziewczynki. Jest to opuszczony magazyn.
Tomek: spory teren.
Sebastian:   rozdzielmy się.  Kamil i  Tomek, sprawdzicie   tamtą część magazynu, a my  rozejrzymy się tu.
Tomek: no dobra.
 Rozdzielili się na dwa zespoły.  Przez pierwsze dziesięć minut nic nie znaleźli. Porozumiewali się za pomocą krótkofalówki.
Sebastian: Kamil, Tomek. Macie coś?
 Tomek: nic nie mamy, a co u was?
Sebastian: nic a nic.
Justyna: Seba, zobacz!
Sebastian: to Weronika.
 Justyna:  nie żyje.
Sebastian: jasna cholera.  Justyna zobacz, znaleźli nadajniki.
Justyna: wzywam ekipę. Dzwonię też po Aśkę.
16:40.  Aśka dojechała na miejsce zbrodni.
Aśka: zginęła w wyniku uderzenia o tamten kant?
Jarek: najprawdopodobniej tak.  Zgon nastąpił    jakoś przed 15:00.
Aśka: oni oszaleli? Zabijać bezbronne, trzyletnie dziecko?
Justyna: zwyrodnialcy.
Aśka: Kotkiewiczowie jeszcze nic nie wiedzą.  Wcisnęłam im jakąś ściemę, że potrzebujecie pomocy.  Chcieli jechać ze mną, ale jakoś ich przekonałam, żeby zostali.
Sebastian: no dobra.
17:20. Dom Kotkiewiczów.
Adam: jak ja mam być spokojny?!   Z waszej winy zginęła Weronika!
Sebastian: teraz zrobimy wszystko, żeby uratować Paulinkę.
Adam: zrobimy?! Nie kurwa, nic nie zrobicie! Sam to wszystko załatwię.
Iwona: Adam, uspokój się.    Nie uratowali Weroniki,  stało się.   Teraz najważniejsze jest, żeby uratować Paulinkę. Sami nic nie zdziałamy!
  Zadzwonił telefon stacjonarny.
Bartek: może pani odebrać.
Iwona odebrała telefon.
- Halo?
-  Wasi policjanci się nie popisali. Dopuścili do tego, żebym zabił Weronikę.
- Ty skurwielu, co myśmy ci zrobili?! Powiedz!
-  dobrze wiesz co.   Tą twoją córeczkę też zabiję jak Weronikę.  Urządzę ją tak samo jak tamtą gówniarę. Kto wie? Może nawet się zabawię?  Teraz będzie dłuższa i bardziej bolesna śmierć...
- Gdzie jest Paulinka?
-  nie ma tak łatwo.  Dzisiaj punktualnie o 20:00  kolejny milionik.  Zobaczę gliniarzy lub znajdę w torbie jakiś nadajnik, zabiję bachora. W końcu został wam już tylko jeden, więc myślę, że się bardziej postaracie. Powodzenia. Zadzwonię jeszcze o 19:30, żeby dać wam jeszcze instrukcje.
Rozłączył się.
Bartek:  nie udało się.
Aśka: Bartek, znowu..
Bartek: zabrakło dosłownie dwóch-trzech sekund. Gościu zna się na rzeczy.
Sebastian: lub amerykańskich filmów się naoglądał.
Iwona: co my teraz zrobimy?
Aśka: musimy uzbierać drugi milion. Mamy mało czasu.
 Iwona:  na koncie firmowym mamy jeszcze jakieś 300000 złotych, a na prywatnych  wyjdzie gdzieś 150000 tysięcy.
Adam: ale to jest kurwa nadal za mało. On żąda miliona, a my zaledwie 450000 z tego mamy!
Aśka: spokojnie, coś wymyślimy. Mamy 2,5  godziny.
Adam: myślenie to waszą mocną stroną raczej nie jest..
18:05. W czasie gdy Bartek i Kamil przygotowują pieniądze, Aśka i Sebastian jadą na komendę.
Sebastian: zrobisz mi kawę?
Aśka: sam sobie zrób.
Sebastian: to ja już nie chcę.
Aśka:  Faceci. Przechodząc do sprawy, to nie podoba mi się ten ojciec.  Wydaje mi się, że może on coś ukrywać.
 Sebastian: a mi się z kolei nie podoba Kotkiewiczowa.  Zbyt spokojnie zareagowała na wiadomość o śmierci Weroniki.
Aśka: dokładnie, ale nie sugerujesz chyba, że to ona mogła stać za jej zabójstwem?
Sebastian: Aśka, ja nic nie sugeruję.  Stwierdziłem tylko fakt.
Justyna: a wy nie jesteście u Kotkiewiczów?
Sebastian: no jak widać nie.   Chcieliśmy wymienić się hipotezami w spokoju.
Justyna: sprawdziłam wam więc bilingi Kotkiewiczów . Od kilku miesięcy dostawali głuche telefony. Może nie jest to zbytnio ok, ale  włamałam się też na ich poczty elektroniczne  w internecie.  Dostawali pogróżki od dłuższego czasu.
Aśka: a nam nie mówili nic oni o żadnych groźbach.
Sebastian: nie są z nami do końca szczerzy po prostu.
Justyna:  dokładnie tak.   Sprawdziłam też wam IP z komputera, z którego wysyłano te wiadomości. To jest kafejka internetowa na  Kostrzewskiego.  Spójrzcie na datę ostatniej wiadomości.
Sebastian:  wczorajsza data.
Justyna:  najbardziej zastanawia mnie ta wiadomość.
Aśka: Zniszczyliście moje szczęście, teraz ja zniszczę wasze.
Sebastian: podpisuje się jako  Sprawiedliwy.
Aśka: musimy pogadać z Kotkiewiczami.
Sebastian: koniecznie. Dzięki Justyna, bardzo nam pomogłaś.
Justyna: pojadę też do tej kafejki. Może ktoś zapamiętał tamtego faceta.
18:50.  Przed domem Kotkiewiczów.
Iwona: Adam, zrozum to, że my musimy im o tym powiedzieć.
Adam: nie ma  mowy. Nie chcę iść siedzieć.
Iwona: ja też nie. Pomyśl o Paulince.
Adam: cały czas o niej myślę.
Iwona: nie Adam, nie. Ty cały czas myślisz o sobie, zawszony egoisto.
Aśka: no więc nie byli państwo wobec  nas szczerzy.
Adam: nie wiem o czym mówicie.
Sebastian: otóż o tym, że  dostawaliście od dłuższego czasu pogróżki oraz głuche telefony.
Adam: jakieś głupie żarty młodzieży.
Sebastian: głupie żarty młodzieży, tak? A ten mail?  Zniszczyliście moje szczęście, teraz ja zniszczę wasze. Mówi to  panu coś?
Iwona: Adam, powiedz im to w końcu..
Adam: ja nie chcę iść siedzieć idiotko!
Iwona: zrób to dla Paulinki.  Wiesz co, skurwiel jesteś, a nie mąż i ojciec.
 Wyszła do domu.
Aśka: panie Adamie, warto dalej brnąć w to wszystko?
Adam: ty nic nie rozumiesz.
Sebastian:  o co tu w tym wszystkim chodzi?  Może nam pan to wyjaśnić?
Adam: 9 lat temu  doszło do podpalenia jednego z mieszkań w Warszawie.  Zginęło wtedy dwoje dzieci.  Z tego co pamiętam były to dwie dziewczynki.
Aśka: to pan podpalił ten dom?
Adam: ja z Iwoną.  Byliśmy niedojrzałymi dzieciakami.  Od razu po tamtym podpaleniu,  przeprowadziliśmy się tu.  4 lata  później wzięliśmy ślub.   Czy my odpowiemy za tamto podpalenie?
Aśka: raczej tak.  Za podpalenie grozi  kara do 10 lat pozbawienia wolności. Także, jeśli liczył pan na przedawnienie, to jest za wcześnie. I to o kilka lat.   Przestępstwa  , za które grozi kara powyżej 5 lat pozbawienia wolności przedawniają się po  15 latach.
Adam: a moglibyśmy liczyć na łagodniejszy wyrok?
Sebastian: prawnikami nie jesteśmy,ale sądzę, że tak, jeśli nic nie będziecie ukrywać w sądzie, bo do rozprawy na 100% dojdzie.
19:30.  Komisarze czekają na instrukcje porywacza.
Adam: jest już 19:31, a on dalej nie dzwoni!
Iwona: zaraz zadzwoni.   Ciesz sie, że udało nam sie  ten drugi milion dla niego uzbierać.
 Jak na zawołanie rozległ się telefon.
Bartek: może pani odebrać.
Iwona odebrała telefon.
- Halo?
-  Widzę, że już wiecie, dlaczego się was uczepiłem.
-  Gdzie jest Paulinka?  Jaką mam gwarancję, że nadal żyje?
- Żadnej.  Wsiadasz w samochód i jedziesz na  Szeroką. Kasę zostawisz  przed restauracją  Krajan. Nie próbuj żadnych numerów.
Rozłączył się.
Bartek: za krótko.
Sebastian: to akurat było do przewidzenia.
20:10 . Przed restauracją.
Aśka: spóźnia się ten porywacz już 10 minut.
Sebastian: może czeka na dobry moment.
  W tej samej chwili pojawił się porywacz.  Wziął pieniądze i uciekł do samochodu. Komisarze podążali za nim.
Aśka: zielony Arosa.  00 dla W27!
00: 00, zgłaszam się.
Aśka: ścigamy zielonego Seata Arosę.   Jest on na skrzyżowaniu ulic Szerokiej i Międzynarodowej. Macie postawić blokady. Jak mnie zrozumiałaś?
00: na 5.  Zrozumiałam, przekazuję i wykonuję.
20:50. Porywacz wyminął blokadę. Aśka i Sebastian nadal dyskretnie za nim podążają. Chcą, żeby  porywacz sam doprowadził ich do dziecka.
Aśka: tym razem jakaś chatka.
Sebastian: nie marudź.  Czekamy na wsparcie?
Aśka: nie ma czasu. Rozdzielmy się . Ty od tyłu, ja od frontu.
Sebastian: no ok.
 Głosy ze środka:
Porywacz: twoja mamuśka spisała się genialnie.  Na medal po prostu.
Paulinka: ja chcę do mamy...
Porywacz: przestań histeryzować.  Najpierw sprawdzę, czy nie ma żadnych niespodzianek.
 Zaczął przeglądać torbę.  Wyciągnął z niej wszystkie pieniądze.  Niestety znalazł też i nadajnik.
Porywacz: twoja matka ma mnie za kretyna.  Kolejny nadajnik. Zabiję cię!
Aśka : Policja, odłóż tą broń!
Porywacz przyłożył  dziecku broń do głowy.
- Zabiję ją.
Aśka:   rzuć broń. Sąd potraktuje to jako okoliczność łagodzącą.
Porywacz: gówno mnie to obchodzi.  Nie pozwolę już więcej robić z siebie kretyna.    Rzucaj klamę i wychodzisz.
Aśka: rzuć broń!
 Porywacz:  zamknij mordę.  Dzwoń do swoich kolegów, żeby tu nie przyjeżdżali.
Aśka:   odłóż to, bo strzelę.
Porywacz: prędzej ją zabiję!
 W tej samej chwili porywacz padł krzyżem na podłogę. Okazało się, że to Seba go ogłuszył. Porywacz nie stracił jednak przytomności.
Aśka: co z nim?
Sebastian: nic mu nie będzie, a jak mała?
Aśka: jest bardzo wystraszona.
Paulinka: zabierzecie mnie do mamy?
Aśka: oczywiście.
Porywacz: to jeszcze nie koniec. Zemsta była przesłodka!
Aśka: bierz mi to ścierwo z oczu.
Seba wyprowadził  porywacza.
Wyrok:
Ryszard Dalski za groźby karalne, podwójne porwanie, zabójstwo i usiłowanie zabójstwa, został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Iwona i Adam Kotkiewiczowie zostali skazani na 6 lat pozbawienia wolności.
Paulinka Kotkiewicz znajduje się pod opieką babci.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie bardziej mi się podobało niż pierwsza część. 9.5/10

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane... ;)
    9/10

    OdpowiedzUsuń