poniedziałek, 18 listopada 2013

Podsłuch

                                           Poniedziałek, 20:50
Rafał: wiesz może, co tam u Justyny?
Ania:   z tego co mi Aśka z Sebastianem mówili, to zaszła w ciążę w wyniku gwałtu.
Rafał:  życie jej nie oszczędza.  Najpierw zabito jej męża i córeczkę, potem sprawcą tej zbrodni okazał się jeden z jej przyjaciół, a teraz ta ciąża .
Ania: no nie, ale co zrobić.
Rafał: co teraz zrobi?
Ania: mówi, że chce urodzić.
00: 00, dla W27.
Ania: zgłaszam się.
00:    Do wszystkich jednostek! Zaginęła czternastoletnia  Paulina Sądzińska. Nie wróciła do domu po lekcjach. Jej rodzice mieszkają na  Zubczyńskiego 11. Kto jest najbliżej?
Rafał: to niedaleko.
Ania: W27, udajemy się tam!
21:25.   Dom rodziców zaginionej nastolatki.
ojciec: no nareszcie... Ile można na was czekać?
Rafał:  jesteśmy najszybciej jak się tylko dało.
matka: szukajcie Pauliny, proszę was.  Naszej drugiej córki do tej pory nie znaleźliście, więc znajdźcie chociaż Paulinę..
Ania: ale o czym pani mówi?
matka: nasza córka, Ewelina zaginęła 6 lat temu.   Za dwa miesiące miałaby 20 lat, a do tej pory nikt jej nie znalazł.
Ania: a jak państwo sądzą, kto mógłby stać za zaginięciem Pauliny?
matka: nie wiemy. Nikomu nie wchodzimy w drogę.
 Rafał:  wezwiemy ekipę z psami tropiącymi.  Założymy też podsłuch na wszystkie  państwa telefony. Warunek jest taki: któreś z rodziców musi być cały czas w domu.
matka: ale my dużo pracujemy z mężem...
Ania: a chce pani, żeby  Paulina się odnalazła?!
matka: dobrze,  będę cały czas w domu.
Ania: poprosimy  jeszcze o jakąś bluzkę, sweter, czy nawet podkoszulek  Pauliny, cokolwiek, tylko, żeby nie było to wyprane.
matka: zaraz poszukam.
22:00. W czasie, gdy  w domu montowane są podsłuchy,  Rafał  wraz z ekipą z psami tropiącymi przeszukuje okolicę.
Rafał: Mariusz, macie coś?
 Mariusz:    na chwilę obecną, to pies znalazł tylko  rękawiczkę dziewczyny oraz jej telefon komórkowy.
Rafał:  30 nieodebranych połączeń. Wszystkie od rodziców . Tomek, sprawdzisz ten telefon. Wnikliwie!
Tomek: jasne.
                                                        Wtorek, 12:00
Pies tropiący oprócz telefonu zaginionej i rękawiczki, niczego nie znalazł. W dalszym ciągu trwa nerwowe oczekiwanie na  odzew porywacza.
matka: czekamy już 15 godzin..
Ania:  w ponad 90% przypadków,  porywacze kontaktują się z rodziną porwanego w ciągu doby.
ojciec: ale wy mieliście psy tropiące! Znalazły one chociaż coś?
Rafał: telefon  Pauliny i rękawiczkę.
W tej samej chwili zadzwonił telefon stacjonarny.  Matka, gdy otrzymała pozwolenie, odebrała telefon.
- Halo?
-  Hej mamuśka. 50000 tysięcy i córeczka będzie twoja.  Masz czas do 15:30. Park na Mlecznej.
- Będę.
- Jeśli zobaczę gliny, zastrzelę sukę. Przedtem się zabawię...
Rozłączył się.
Bartek: za krótko.
Ania:  mają państwo te pieniądze?
ojciec:  nie mamy całej sumy.  Mamy jakieś 30000.
Ania:   w takim razie, włożymy do torby fałszywe pieniądze.
                 Godzinę później.
Trwa przygotowywanie okupu.
 Ania:  bez żadnych numerów, zanosi pani mu pieniądze i wsiada do swojego samochodu.  Gdy porywacz przechwyci okup, zgarniamy go.
matka: a wy  gdzie będziecie?
Ania: w bezpiecznej odległości. Staniemy tak, żeby się nie zorientował.
15:30. Miejsce przekazania okupu.
Aleksandra Sądzińska  właśnie położyła okup  w umówionym miejscu, czyli  na jednej z ławek. Gdy  ruszyła w jej kierunku, zobaczyła siedzącego mężczyznę. Wyrwał jej on torbę z pieniędzmi.
 Aleksandra: gdzie jest moja córka?! Coś ty jej zrobił, świrze?!
 Komisarze wysiedli z auta, a mężczyzna   odłożył pieniądze, po czym odepchnął Aleksandrę i rzucił się do ucieczki. Rafał złapał go po krótkim pościgu.
Rafał: leżysz! Szeroko nogi, szeroko ręce! Anka,  co z nią?
Ania:   wszystko ok.
 W tej samej chwili, ktoś podjął okup i wsiadł na motor. Komisarze wsiedli w samochód, który mieli  zaparkowany nieopodal.
Ania: 00 dla  W27! Ścigamy czerwony motor, Yamaha  R1 o numerach KR 0347.   Zgarnijcie go!
17:30. Po nieudanym pościgu, komisarze wracają do domu Sądzińskich.
ojciec:   wiecie co ?!  To jest skandal, żeby dopuścić do tego, żeby ktoś  uciekł z tymi pieniędzmi!
Ania:   ten ktoś był na motorze.   Wyminął korek, ale my już nie mieliśmy tej szansy. Nie udało się nawet blokad postawić.
ojciec: zawsze tak mówicie...
matka:   chyba wiem o co tu może chodzić...
Ania: słuchamy...
matka:  w  1991 roku, zanim poznałam Piotra, miałam wypadek na motorze.  Jechałam ulicą i stało się, potrąciłam trzyletnią  dziewczynkę.  W sądzie zostałam  uniewiniona, gdyż uznano to za nieszczęśliwy wypadek.
Rafał: dlaczego pani nic wcześniej nam nie powiedziała?
matka: dopiero teraz to skojarzyłam.
Ania: a pamięta pani może, jak nazywają się rodzice tego dziecka?
matka: Dorota i Grzegorz Bieniasewiczowie.   Byli nawet tu ostatnio.
ojciec: a dlaczego, ja nic o tym nie wiem ?!
matka:  nie było cię wtedy w domu.
Rafał: a  zna pani ich adres?
matka: nie.
21:30. Komenda.
Tomek: przejrzałem  telefon  Pauliny.  Sporo SMS-ów, ale 95% nie ma żadnego związku z tą sprawą.
Ania: a te 5 %?
Tomek: Paulina, gdzieś od trzech tygodni dostawała listy z pogróżkami.   Trzymajcie  tu jej bilingi. Najczęściej kontaktowała się z  rodzicami oraz tym numerem.
Wskazał  odpowiedni numer.
Ania: sprawdziłeś to?
Tomek: owszem.  Ten numer należy do Igora Krosmańskiego. To jest chłopak  Pauliny. Ma on  19 lat.  Trzy lata temu podejrzewany był o podpalenie restauracji na Rzecznej, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów. Twierdził, że przez cały dzień był w supermarkecie, gdyż pracuje tam jako ochroniarz. Sprawdziłem to. Mówił prawdę.
Rafał: odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Tomek: ale to nie wszystko. Ustaliłem dla was też adres Bienasewiczów.  Solna 23.
Rafał: ok. Dzięki Tomek.
 Ania: to co teraz?
Rafał: pojedziemy do Bieniasewiczów z samego rana.
23:30. Komisarze wychodzą z komendy.
Rafał: podwieźć cię?
Ania: dzięki, ale jestem autem.
Rafał: ok.  Do jutra, trzymaj się.
Ania: do jutra.
Wsiadła do samochodu i ruszyła przed siebie. W połowie drogi   rozległ się dzwonek jej telefonu. Nie znała tego numeru, ale odebrała połączenie.
- Słucham?
- Pracuje pani w wydziale śledczym W27?
- No tak, a  o co chodzi?
- Prowadzi pani śledztwo, w sprawie zaginięcia Pauliny Sądzińskiej?
- Może i prowadzę.
-   Mam dla pani istotne informacje.  Spotkajmy się jutro o  6:30 w parku na Kosmana, dobrze?
- Oczywiście, będę.
                                      Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

  1. Intrygujące zakończenie, całość średnia. 8.5/10

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe bardzo....żal mi tej Justyny.
    8.5/10

    OdpowiedzUsuń