Rafał: wiesz może, co tam u Justyny?
Ania: z tego co mi Aśka z Sebastianem mówili, to zaszła w ciążę w wyniku gwałtu.
Rafał: życie jej nie oszczędza. Najpierw zabito jej męża i córeczkę, potem sprawcą tej zbrodni okazał się jeden z jej przyjaciół, a teraz ta ciąża .
Ania: no nie, ale co zrobić.
Rafał: co teraz zrobi?
Ania: mówi, że chce urodzić.
00: 00, dla W27.
Ania: zgłaszam się.
00: Do wszystkich jednostek! Zaginęła czternastoletnia Paulina Sądzińska. Nie wróciła do domu po lekcjach. Jej rodzice mieszkają na Zubczyńskiego 11. Kto jest najbliżej?
Rafał: to niedaleko.
Ania: W27, udajemy się tam!
21:25. Dom rodziców zaginionej nastolatki.
ojciec: no nareszcie... Ile można na was czekać?
Rafał: jesteśmy najszybciej jak się tylko dało.
matka: szukajcie Pauliny, proszę was. Naszej drugiej córki do tej pory nie znaleźliście, więc znajdźcie chociaż Paulinę..
Ania: ale o czym pani mówi?
matka: nasza córka, Ewelina zaginęła 6 lat temu. Za dwa miesiące miałaby 20 lat, a do tej pory nikt jej nie znalazł.
Ania: a jak państwo sądzą, kto mógłby stać za zaginięciem Pauliny?
matka: nie wiemy. Nikomu nie wchodzimy w drogę.
Rafał: wezwiemy ekipę z psami tropiącymi. Założymy też podsłuch na wszystkie państwa telefony. Warunek jest taki: któreś z rodziców musi być cały czas w domu.
matka: ale my dużo pracujemy z mężem...
Ania: a chce pani, żeby Paulina się odnalazła?!
matka: dobrze, będę cały czas w domu.
Ania: poprosimy jeszcze o jakąś bluzkę, sweter, czy nawet podkoszulek Pauliny, cokolwiek, tylko, żeby nie było to wyprane.
matka: zaraz poszukam.
22:00. W czasie, gdy w domu montowane są podsłuchy, Rafał wraz z ekipą z psami tropiącymi przeszukuje okolicę.
Rafał: Mariusz, macie coś?
Mariusz: na chwilę obecną, to pies znalazł tylko rękawiczkę dziewczyny oraz jej telefon komórkowy.
Rafał: 30 nieodebranych połączeń. Wszystkie od rodziców . Tomek, sprawdzisz ten telefon. Wnikliwie!
Tomek: jasne.
Wtorek, 12:00
Pies tropiący oprócz telefonu zaginionej i rękawiczki, niczego nie znalazł. W dalszym ciągu trwa nerwowe oczekiwanie na odzew porywacza.
matka: czekamy już 15 godzin..
Ania: w ponad 90% przypadków, porywacze kontaktują się z rodziną porwanego w ciągu doby.
ojciec: ale wy mieliście psy tropiące! Znalazły one chociaż coś?
Rafał: telefon Pauliny i rękawiczkę.
W tej samej chwili zadzwonił telefon stacjonarny. Matka, gdy otrzymała pozwolenie, odebrała telefon.
- Halo?
- Hej mamuśka. 50000 tysięcy i córeczka będzie twoja. Masz czas do 15:30. Park na Mlecznej.
- Będę.
- Jeśli zobaczę gliny, zastrzelę sukę. Przedtem się zabawię...
Rozłączył się.
Bartek: za krótko.
Ania: mają państwo te pieniądze?
ojciec: nie mamy całej sumy. Mamy jakieś 30000.
Ania: w takim razie, włożymy do torby fałszywe pieniądze.
Godzinę później.
Trwa przygotowywanie okupu.
Ania: bez żadnych numerów, zanosi pani mu pieniądze i wsiada do swojego samochodu. Gdy porywacz przechwyci okup, zgarniamy go.
matka: a wy gdzie będziecie?
Ania: w bezpiecznej odległości. Staniemy tak, żeby się nie zorientował.
15:30. Miejsce przekazania okupu.
Aleksandra Sądzińska właśnie położyła okup w umówionym miejscu, czyli na jednej z ławek. Gdy ruszyła w jej kierunku, zobaczyła siedzącego mężczyznę. Wyrwał jej on torbę z pieniędzmi.
Aleksandra: gdzie jest moja córka?! Coś ty jej zrobił, świrze?!
Komisarze wysiedli z auta, a mężczyzna odłożył pieniądze, po czym odepchnął Aleksandrę i rzucił się do ucieczki. Rafał złapał go po krótkim pościgu.
Rafał: leżysz! Szeroko nogi, szeroko ręce! Anka, co z nią?
Ania: wszystko ok.
W tej samej chwili, ktoś podjął okup i wsiadł na motor. Komisarze wsiedli w samochód, który mieli zaparkowany nieopodal.
Ania: 00 dla W27! Ścigamy czerwony motor, Yamaha R1 o numerach KR 0347. Zgarnijcie go!
17:30. Po nieudanym pościgu, komisarze wracają do domu Sądzińskich.
ojciec: wiecie co ?! To jest skandal, żeby dopuścić do tego, żeby ktoś uciekł z tymi pieniędzmi!
Ania: ten ktoś był na motorze. Wyminął korek, ale my już nie mieliśmy tej szansy. Nie udało się nawet blokad postawić.
ojciec: zawsze tak mówicie...
matka: chyba wiem o co tu może chodzić...
Ania: słuchamy...
matka: w 1991 roku, zanim poznałam Piotra, miałam wypadek na motorze. Jechałam ulicą i stało się, potrąciłam trzyletnią dziewczynkę. W sądzie zostałam uniewiniona, gdyż uznano to za nieszczęśliwy wypadek.
Rafał: dlaczego pani nic wcześniej nam nie powiedziała?
matka: dopiero teraz to skojarzyłam.
Ania: a pamięta pani może, jak nazywają się rodzice tego dziecka?
matka: Dorota i Grzegorz Bieniasewiczowie. Byli nawet tu ostatnio.
ojciec: a dlaczego, ja nic o tym nie wiem ?!
matka: nie było cię wtedy w domu.
Rafał: a zna pani ich adres?
matka: nie.
21:30. Komenda.
Tomek: przejrzałem telefon Pauliny. Sporo SMS-ów, ale 95% nie ma żadnego związku z tą sprawą.
Ania: a te 5 %?
Tomek: Paulina, gdzieś od trzech tygodni dostawała listy z pogróżkami. Trzymajcie tu jej bilingi. Najczęściej kontaktowała się z rodzicami oraz tym numerem.
Wskazał odpowiedni numer.
Ania: sprawdziłeś to?
Tomek: owszem. Ten numer należy do Igora Krosmańskiego. To jest chłopak Pauliny. Ma on 19 lat. Trzy lata temu podejrzewany był o podpalenie restauracji na Rzecznej, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów. Twierdził, że przez cały dzień był w supermarkecie, gdyż pracuje tam jako ochroniarz. Sprawdziłem to. Mówił prawdę.
Rafał: odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Tomek: ale to nie wszystko. Ustaliłem dla was też adres Bienasewiczów. Solna 23.
Rafał: ok. Dzięki Tomek.
Ania: to co teraz?
Rafał: pojedziemy do Bieniasewiczów z samego rana.
23:30. Komisarze wychodzą z komendy.
Rafał: podwieźć cię?
Ania: dzięki, ale jestem autem.
Rafał: ok. Do jutra, trzymaj się.
Ania: do jutra.
Wsiadła do samochodu i ruszyła przed siebie. W połowie drogi rozległ się dzwonek jej telefonu. Nie znała tego numeru, ale odebrała połączenie.
- Słucham?
- Pracuje pani w wydziale śledczym W27?
- No tak, a o co chodzi?
- Prowadzi pani śledztwo, w sprawie zaginięcia Pauliny Sądzińskiej?
- Może i prowadzę.
- Mam dla pani istotne informacje. Spotkajmy się jutro o 6:30 w parku na Kosmana, dobrze?
- Oczywiście, będę.
Ciąg dalszy nastąpi...
Intrygujące zakończenie, całość średnia. 8.5/10
OdpowiedzUsuńCiekawe bardzo....żal mi tej Justyny.
OdpowiedzUsuń8.5/10