czwartek, 19 czerwca 2014

Za zamkniętymi drzwiami

                                                     Wtorek, 12:00
Komisariat na Kasztanowej.
Justyna: Seba, masz chwilę?
Sebastian: pewnie, że tak. Stało się coś?
Justyna: yyy... nie, to znaczy tak.  Dzisiaj jak wychodziłam z domu o 9:30 to spotkałam moją sąsiadkę, a zarazem przyjaciółkę.  Miała podbite oko, podejrzewam, że to zrobił jej mąż.  Zapytałam ją o to wprost, ale twierdzi, że  spadła ze schodów.  Kiedyś pomogła mi  ona wyjść z depresji, więc nic dziwnego, że teraz ja chcę jej pomóc.
Sebastian: klasyczne kłamstwo.
Justyna: w sumie mam pewien pomysł, ale trzeba będzie pogadać o tym najpierw ze starym. Tylko trochę mi się to kłóci, gdyż  miałam   Martynę i Jacka za idealne małżeństwo.
Sebastian: małżeństwa bywają z pozoru idealne.
Justyna: problem jest tylko w tym, że Martyna nie przyzna się do tego, że bije ją własny mąż. Mam pomysł, abyśmy założyli kamery i  prowadzili obserwację 24h na dobę.
Sebastian: Justyna, ale proste to nie będzie.  Trzeba będzie pogadać najpierw ze starym, ale wątpię jednak w to, że wyrazi zgodę na założenie kamer.
Justyna: wyrazi ją, jestem tego pewna.
Sebastian: zobaczymy. Jeśli się zgodzi, to do czasu powrotu Aśki robię ci kawę.
Justyna:   wchodzę w to.
16:40. Stary zgodził się na zainstalowanie kamer w domu Martyny i  Jacka Kieraszewskich . Justyna z Sebastianem prowadzą obserwację.
Justyna:   straszne nudy.
Sebastian: no dokładnie. Jak na razie nic się nie dzieje..
Justyna: oho, chyba coś zaczyna się dziać.
 Rozmowa:
Jacek: Martyna, wyprasujesz mi w końcu tą koszulę?
Martyna: ręce masz, sam sobie wyprasuj. Ja muszę podwieźć mamę do lekarza.
Jacek:   masz to zrobić teraz, ja jestem twoim panem i głową tej rodziny. Teraz! Mam literować?
Martyna: sam sobie prasuj. Nie jestem twoją służącą.
 W tej samej chwili  rzucił się na nią. Szybko powalił ją na ziemię i zaczął bić pięściami. Komisarze obserwowali to wszystko z zewnątrz.
 Justyna: on ją tam zatłucze! Idziemy!!
   Błyskawicznie wysiedli z auta i weszli do domu, nawet nie pukając.
Sebastian: policja! Swoją żonę lejesz?! To może do mnie wystartujesz?
 Skuł go. Justyna zajęła się w tym czasie Martyną.
Justyna: on już nic ci nie zrobi,słyszysz?
Martyna: niech ten zomowiec zostawi mojego męża! Słyszałeś, zomowcu, zostaw go!
Justyna: Martyna, nie broń tego skurwysyna, nie warto!
Martyna: a ty się nie wtrącaj, to nie twojego męża chcą aresztować! Wyjdźcie stąd wszyscy!
 Wyszli, ale po godzinie pod nieobecność Martyny, Justyna zdjęła z domu kamery. Wróciła do auta.
Justyna: kamery zdjęte, teraz ten świr już jej nic nie zrobi.
Sebastian: i bardzo dobrze, a ja się dowiedziałem, że jestem zomowcem.
Justyna: najgorsze jest to, że ma z tym skurwysynem trzyletnią córeczkę.
Sebastian: trzeba będzie przekonać ją do rozwodu, po czym pozbawić praw rodzicielskich.
Justyna: łatwo powiedzieć...
                      Piątek, 12:50
Trzy dni później. Komisariat przy Kasztanowej.
 Tomek: Justyna, Seba!
Sebastian: no co jest?
 Tomek: to wy prowadzicie sprawę Jacka   Kieraszewskiego?
Justyna: tak.  Aresztowaliśmy go we wtorek pod zarzutem znęcania się nad rodziną.
Tomek: uciekł dzisiaj z aresztu. Postrzelił strażnika więziennego.  Jest przytomny, ale leży w szpitalu.
Justyna: cholera, pojadę do Martyny. Seba, pojedziesz do tego strażnika?
 Sebastian: a mam inne wyjście?
Pół godziny później. Szpital.
lekarz: pan   Wiesław Jaszalski jest  w dobrym stanie.  Wyjęliśmy mu rano kulę z brzucha.
Sebastian: będę mógł z nim pogadać?
lekarz: tak, ale nie dłużej niż 10 minut. Sala nr 18.
Sebastian: dziękuję.
 Wszedł do odpowiedniej sali.
Sebastian:  Sebastian Wątroba, policja.
Jaszalski: dzień dobry. Złapał pan już  Kieraszewskiego?
 Sebastian: nie owijając w bawełnę, nie. Proszę powiedzieć jak to było.
Jaszalski:   około 8:30    Kieraszewski miał widzenie z  bratem.  Trwało ono piętnaście minut.  Rozkułem go z kajdanek, bo myślałem, że niczego głupiego nie odwali. Po zakończeniu  widzenia, miałem mu je założyć, a ten skurwiel wyciągnął broń i strzelił. Nie chcę nawet wiedzieć skąd ją miał. Pewnie ten brat mu dał.
Sebastian: a jak się ten brat nazywa?
Jaszalski:  Rafał Kieraszewski.
Sebastian: dobrze, to na razie wszystko. Proszę wracać do zdrowia.
Wyszedł ze szpitala.  Gdy wsiadał do samochodu, wyciągnął telefon i wykonał połączenie.
Sebastian: Tomek,  ściągnij mi do komendy Rafała  Kieraszewskiego...
 14:40. Komenda
Tomek: Sebastian,  Rafał Kieraszewski  jest już w pokoju przesłuchań.
Sebastian: dzięki.
Wszedł do  pomieszczenia. Drugi policjant, który pilnował  Kieraszewskiego wyszedł.
Sebastian: to ty dałeś broń twojemu bratu?
 Kieraszewski: może dałem, a może i nie dałem...
Sebastian: skąd miałeś broń?
Kieraszewski:  nie miałem żadnej broni.
Sebastian: tylko ty odwiedzałeś swojego brata w pierdlu. Tylko ty mogłeś mu dostarczyć broń.
Kieraszewski: i dostarczyłem.
Sebastian: wiedziałem. Mam dla ciebie propozycję. Wypuszczę cię, ale  coś za coś. Napiszesz mi listę wszystkich miejsc, w których on może być.
Kieraszewski: ale to jest mój brat...
Sebastian: wybieraj. Masz 20 sekund.
 Seba dał mu kartkę.  Po chwili okazało się, że przesłuchiwany zaczął na niej coś pisać. W pewnym momencie skończył.
Kieraszewski: to wszystko.
Sebastian: jesteś wolny.
Wypuścił go. Kazał   jednak Bartkowi, który przechodził obok, mieć na oku mężczyznę. Po chwili Seba wszedł do biura asystentów.
 Sebastian: Aga, Tomek. Jest robota dla was. Sprawdzicie mi te miejsca.  Priorytetem!
Agnieszka: zrobi się.
           W tym samym czasie.
Justyna nadal jest w domu swojej przyjaciółki.
Martyna: nie rozumiesz tego, że ja go kocham?
Justyna: doskonale rozumiem, ale  to  nie jest wyjście, a jestem tego pewna, że nie chcesz, aby to wszystko dalej trwało.
Martyna: nie chcę. Justyna, ale ty nie rozumiesz jednego. Ja mam   z nim dziecko.
Justyna: zawsze możesz pozbawić go praw rodzicielskich i wystąpić o zakaz zbliżania się..
Martyna: tobie to jest łatwo powiedzieć, bo to nie nad tobą się mąż znęca.
Justyna:  dobrze wiesz, że jesteś w niebezpieczeństwie. Jacek przecież uciekł z aresztu. Mam pomysł, ulokujemy cię  z Sebastianem w jednym z mieszkań. Tak będzie bezpieczniej. Pomyśl przede wszystkim o Baśce.
W tej samej chwili wyjrzała za okno. Spostrzegła Jacka, który zbliżał się do domu.
 Justyna: Martyna, zostań tutaj.
Ruszyła w  kierunku drzwi.
Justyna: stój bo strzelam!
Mężczyzna tylko strzelił w jej kierunku, ale na całe szczęście kobieta zdążyła się ukryć za drzwiami.  Po chwili wyszła z ukrycia i puściła strzał w jego kierunku. Jacek uciekł. Z domu wybiegła Martyna.
Martyna: czyś ty zgłupiała?! Strzelałaś do mojego męża!
Justyna: chciał mnie zabić. Uciekł, ale chyba go trafiłam...
17:30. Komenda.
Agnieszka: Sebastian?
Sebastian: masz coś dla mnie?
Agnieszka: tak.  Wszystkie mety sprawdzone. Ani śladu  Kieraszewskiego.
Sebastian: świetnie..
 Justyna:   około 15:00 chciał mnie zabić.  Zbliżał się do domu, to wyszłam do niego i puścił tylko strzał w moim kierunku, ale zdążyłam się ukryć. Potem  wyszłam z ukrycia i strzeliłam w jego kierunku, ale  nie jestem pewna, czy go trafiłam.
 Sebastian: dobra. Kto jest z Martyną?
Agnieszka:  Tomek z Bartkiem.
  W tej samej chwili do Seby zadzwonił telefon. Odebrał połączenie.
- Halo, co ?!   Zaraz będziemy!
Rozłączył się.
Agnieszka: co jest?
Sebastian: Jaszalski nie żyje. Niewykluczone, że  Kieraszewski maczał w tym swoje brudne paluchy...

3 komentarze:

  1. Bardzo dobry scen. Czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie sie zapowiada.....8

    OdpowiedzUsuń
  3. No, scen ciekawy. Początek taki sobie, ale potem się rozkręcił. 9.25/10

    OdpowiedzUsuń