Poniedziałek, 4:30
Bartek jest w trakcie dyżuru. Pełnił go właściwie z Agnieszką, ale ona się źle poczuła i wyszła po jego usilnych prośbach po dwudziestej trzeciej. Ta noc zapowiadała się jako straszliwie monotonna. Asystent był w sumie na taką sytuację przygotowany. Rozwiązał już chyba siedem krzyżówek, oraz zapijał herbatą już kolejną paczkę chipsów, które zjadł. W pewnej chwili rozległ się jego telefon. Odebrał połączenie.
Bartek: halo?
głos: dzień dobry, ja chciałam zamówić pizzę.
Bartek: ale to nie jest pizzeria. Pomyliła się pani.
głos: poproszę dużą Margaritę na grubym cieście.
Bartek: proszę pani, ja nie pracuję w pizzerii. Jestem policjantem.
głos: tak, ja wiem. Poproszę jeszcze hamburgera i gyrosa.
Bartek: to może inaczej. Grozi pani niebezpieczeństwo?
głos: tak...
Bartek: dobrze, zaraz przyjadę. Proszę podać adres.
głos: Krzywoustego 38.
Bartek: zaraz będę
5:20. Dom, w którym mieszka dziewczyna, która dzwoniła do Bartka.
Asystent właśnie dojechał pod budynek. Wyciągnął broń i pewnym krokiem wszedł do środka.
Bartek: policja. Gdzie pani jest?
Odpowiedział mu jedynie cichy jęk. Wszedł do salonu. Ujrzał tam związaną dziewczynę. Miała ona długie blond włosy i być może miała około 25- 27 lat. Tuż za nią stał mężczyzna, który trzymał nóż przy jej gardle.
mężczyzna: jesteś sam?
Bartek: tak. Puść ją!
mężczyzna: zabiję ją! Rzuć broń!
Bartek: puść ją. Ona nic ci nie zrobiła, człowieku.
mężczyzna: chcesz mieć ją na sumieniu? Rzucaj tą broń!
Rzucił broń i cofnął się o trzy kroki.
mężczyzna: wyciągnij baterię z telefonu i rzuć ją w moim kierunku. Telefon też.
Asystent wyjął go z kieszeni i zrobił to, co kazał mu porywacz.
mężczyzna: grzeczny chłopiec, a Margarita gdzie? Nie przyjechała?
W tej samej chwili Bartek dostał w głowę. Stracił przytomność...
9:30. Komenda.
Stary zwołał zebranie.
Aśka: szefie, co jest grane?
Stary: disco polo w radiu, Czechowska. Wasz kolega, Bartosz Armatys postanowił najwidoczniej porzucić swoje stanowisko. Opuścił komendę dokładnie o 4:38 i ruszył w bliżej nieznanym kierunku.
Rafał: może dostał jakieś zgłoszenie?
Stary: nie. Zleciłem już sprawdzenie bilingów z telefonu w biurze asystentów oraz z waszych biur. Nie było tej nocy żadnego zgłoszenia. Pani Falecka pełniła ten dyżur z Bartoszem. Nie próbowała go pani zatrzymać?
Agnieszka: źle się poczułam i wyszłam po 23:00. Bartek powiedział, że się wszystkim sam zajmie.
Stary: ale nie zajął! Ludzie, czy ja do cholery muszę z wami nawet na dyżurach siedzieć?! Ponadto jego telefon jest cały czas wyłączony.
Sebastian: być może coś się stało. Trzeba to sprawdzić.
W tej samej chwili, do biura wszedł Tomek.
Tomek: szefie, przyszło do nas zgłoszenie porwania sześcioletniego chłopca. Mieszka on z rodzicami na Gwiaździstej 77.
Stary: dobrze. Rafał i Anka, wy to weźmiecie. Czechowska i jej panicz pojadą sprawdzić okolicę, jeśli tak bardzo tego pragną. Jeśli znajdziecie Bartosza, to sam mu udzielę odpowiedniej kary. Odmaszerować!
10:40. Aśka i Sebastian dotarli do miejsca, gdzie Bartek zostawił samochód.
Aśka: nasz GPS jak zwykle niezawodny.
Sebastian: niezawodna to była pani z pobocza, a nie to twoje durne urządzenie. Chodź, idziemy do środka.
Aśka: tak jest.
Weszli. Na wprost znajdowało się wejście od salonu, więc od niego zaczęli.
Aśka: Seba, jest broń i telefon Bartka.
Sebastian: wyciągnęli baterię, więc nie mogliśmy zlokalizować telefonu. Czyli co, porwanie?
Aśka: i to podwójne.
Sebastian: idę zobaczyć skrzynkę na listy. Może są jakieś listy i ustalimy kto tu mieszka.
Aśka: jasne, idź. Ja sprawdzę resztę domu.
Poszedł, po kilku minutach wrócił.
Aśka: i co?
Sebastian: nic. Pusta skrzynka.
Aśka: a ja znalazłam jej paszport. Karolina Gawińska, 28 lat.
Sebastian: ładna dziewczyna. Nie to co ty.
Aśka: ty masz żonę, pamiętaj. Musimy rozpytać też wśród sąsiadów.
W tym samym czasie
Bartek właśnie się obudził. Bolała go głowa od uderzenia. Szybko doszedł jednak do siebie. Byli skuci razem kilkoma kompletami kajdanek oraz mieli związane nogi. Właściwie w ten sposób żadne ''numery'' nie mogły przejść.
dziewczyna: nic panu nie jest?
Bartek: spędzimy trochę czasu razem, więc przejdźmy lepiej na ty. Bartek.
dziewczyna: Karolina. Przepraszam, wpędziłam cię tylko w tarapaty.
Bartek: swoją drogą to bardzo sprytna jesteś. Chcieli ci coś zrobić?
Karolina: włamali się do mojego domu. Nakryłam ich na tym. Udało mi się uciec do łazienki, zamknęłam drzwi na klucz i zadzwoniłam do ciebie. Zaraz po skończonej rozmowie, jeden z nich wyważył drzwi i siłą wziął mnie do tego salonu i powiedział, że będziemy razem na ciebie czekać. Może cię też zastanawiać, skąd mam akurat twój prywatny numer. Przyjaciółka mi go dała, mówiła, że jesteś człowiek zaufany i że w razie kłopotów pomożesz.
Bartek: a jak się nazywa ta przyjaciółka?
Karolina: Marta Kosiniecka.
Bartek: o proszę, to już nawet wspólnych znajomych mamy. Co u niej?
Karolina: ma trójkę dzieci, ale wychowuje je samotnie, bo ją facet lał.
W tej samej chwili do budynku wszedł porywacz.
porywacz: widzę, że się nieźle dogadujecie. Delektujcie się swoją obecnością, bo to są wasze ostatnie godziny życia...
Bartek: dlaczego to robisz?
porywacz: bo mam taki kaprys. Teraz zabiję jedno z was. Zaraz wylosuję, które zginie. Wypadnie orzeł, ginie dziewczyna, reszka, ginie bohater.
Rzucił monetą.
porywacz: możesz już się pożegnać ze swoim aniołem stróżem, bo to ty giniesz...
Bartek: poczekaj! Zostaw ją żywą, weź mnie!
porywacz: hmmm... zostawię ją żywą, ale ty bohaterze musisz złamać prawo. Jeśli się wycofasz, to nie tylko ty zginiesz, ale ona też.
11:15. Komenda.
Stary: macie już coś konkretnego?
Aśka: póki co, mamy pewność, że Bartek został porwany razem z właścicielką tamtego mieszkania, do którego on pojechał.
Stary: sądzicie, że mógł dostać od niej jakieś zgłoszenie?
Sebastian: może nawet i tak być. Technicy są w domu Karoliny Gawińskiej i pobierają odciski palców. Być może zachowały się tam też i odciski porywaczy. Musimy czekać.
Stary: oby nie trwało to za długo.
W tym samym czasie
porywacz: chyba już można cię wtajemniczyć. Dokonacie z nami napadu na jubilera.
Bartek: że co?!
porywacz2: grzeczniej! Chyba, że chcesz, aby dziewczyna zginęła! Wchodzisz w to? Pamiętaj, to wasza szansa.
Bartek: no dobra, wchodzę.
porywacz: abyś nie wywinął jakiegoś numeru, damy ci jedynie atrapę broni, żeby i nie kusiło, to dziewczynie założymy ładunki wybuchowe. Poza tym wszystko jest przygotowane. Kominiarki, plany budynku i pojazd do ucieczki. Ponadto postaramy się, aby odbyło się to bez ofiar i w miarę bezszelestnie.
porywacz2: dobra. O której wyruszamy?
porywacz: na dwie godziny przed zamknięciem. Plan jest taki: tuż przy drzwiach stoi ochroniarz. Biorę go na zakładnika. Nasza dziewczynka będzie grzecznie pilnować klientów, a Bartas i Łysy porozbijacie gabloty z biżuterią oraz zwijacie całą kasę. Wszystko chcemy rozegrać w ciągu 4 minut. Łatwy skok.
Karolina: a wy jesteście pewni, że to się uda?
porywacz: o ile nie będziecie nam odwalać numerów, to tak. O 15:00 wyjeżdżamy stąd, aby na 15:50 być na miejscu.
14:40. Komenda.
Tomek: mamy szczęście. W mieszkaniu Gawińskiej chłopcy znaleźli odciski palców porywaczy, ale tylko jednego z nich mamy w bazie.
Aśka: jak się nazywa?
Tomek: Albrecht Kotka.
Aśka: Tomek, przestań sobie robić jaja.
Tomek: to nie są żadne jaja, on się tak na serio nazywa.
Aśka: no dobra.
Wpisała w bazę odpowiednie nazwisko.
Sebastian: jest. 35 lat, karany osiem lat temu za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Aśka: mamy jego adres?
Sebastian: tak. Żyrardowska 14.
Aśka: no to jedziemy. Dzięki Tomaszku.
15:20. Dom, w którym mieszka jeden z porywaczy.
Komisarzom drzwi otworzyła jakaś kobieta.
kobieta: tak?
Aśka: dzień dobry. Szukamy Albrechta Kotki.
kobieta: no Albrecht mieszka tu, ale nie ma go teraz.
Sebastian: a pani kim jest? Jego żoną? siostrą?
kobieta: kuzynką. Przyjechałam tu trzy miesiące temu do pracy, a nie miałam gdzie mieszkać. Albrecht powiedział, że mogę u niego pomieszkać ile będę chciała.
Sebastian: a moglibyśmy rozejrzeć się po pokoju Albrechta?
kobieta: nie wiem po co, ale proszę.
Weszli do jego pokoju. Od razu zaczęli go przeszukiwać.
Aśka: i co masz coś?
Sebastian: nic a nic.
Aśka: ja też.
W pewnej chwili Seba wyciągnął jedną z książek. W środku znalazł kilkanaście zdjęć.
Aśka: co to za fotki?
Sebastian: Kotka obserwował wcześniej Karolinę Gawińską.
Aśka: czyli skurwiel planował wcześniej to włamanie, chociaż w sumie i tak często jest.
Sebastian: no dobra. Wychodzimy.
15:55. W tym samym czasie, Bartek i Karolina wraz z porywaczami są już pod sklepem jubilerskim, na który mają napaść.
Albrecht: wszyscy gotowi?
Bartek: gotowi.
Albrecht: dobra, ja i Gawińska wchodzę, wy tuż za nami.
Weszli do budynku. Albrecht wziął ochroniarza na zakładnika.
Karolina: to jest napad! Łapy z dala od alarmu!
Albrecht : pakować kasę albo ten bodyguard zginie!
Kasjerka zaczęła pakować pieniądze. W tym czasie Karolina pilnowała klientów, a Bartek i Łysy rozbijali właśnie gabloty i brali z nich biżuterię. Gdy już to zrobili , plan zaczął się wyraźnie komplikować. Drugi z porywaczy strzelił w kierunku Albrechta, jednak ten stał za ochroniarzem i to on dostał śmiertelny pocisk.
Albrecht: kurwa, jebany frajerze, miało nie być ofiar!
Strzelił do niego. Potraktował to jako zdradę.
Albrecht: co z nim?
Bartek: zabiłeś go. Co teraz robimy?
Albrecht: wychodzimy. Gazem!
Ciąg dalszy nastąpi...
Bardzo dobry scen. Scena z początku z Malanowskiego? :D
OdpowiedzUsuńNie :) mialem w planie juz od dawna stworzenie takiej sceny , tylko brakowalo mi pomyslu pod co można to podpiąć. I tak wymyśliłem, że Bartek wpadł w te tarapaty, sprawdzając tamto zgłoszenie. Pozdrawiam
UsuńNie no, dialogi mistrzowskie, fabuła ciekawa i wciągająca, idealny moment na zakończenie pierwszej części, spore kłopoty i naprawdę intrygująco zapowiadająca się kontynuacja. Ocena może być tylko jedna: 10/10
OdpowiedzUsuń