niedziela, 22 grudnia 2019

Detonator III

14:30. Tego samego dnia.
 Podczas, gdy Rafał przebywał w szpitalu u Ani,  Aśka i Sebastian pojechali powiadomić  rodziny ofiar o tym, że matka z dzieckiem straciły życie w wyniku wybuchu.  Nie dowiedzieli się jednak niczego nowego, więc po pewnym czasie, zrezygnowani wrócili na komendę. Teraz przyszedł czas na przesłuchanie libijskiego handlarza, który  po opatrzeniu niegroźnej rany postrzałowej, został doprowadzony na komisariat.
Sebastian:   Wanis Halim,  urodzony  14 września 1992 roku w Libii,  syn  Mahmuda i  Karoliny, nienotowany. Wiesz, że o takiej  przyszłości już możesz zapomnieć?
Wanis: wal się.
Aśka:   wiemy, że mówisz całkiem sprawnie po polsku, więc tłumacz nie będzie ci potrzebny. Interesuje nas  człowiek, od którego kupowałeś  w ostatnim czasie mieszaninę.
Wanis: uciekł wam gdzieś?
Sebastian: grozi mu dożywocie i tobie też zaraz będzie, bo mamy zamiar dopisać ci współudział.
Wanis:  to może dam wam   ten no... eee..., do pisania?
Sebastian: Polak, któremu sprzedałeś towar, zaczął bawić się w wybuchy.   Próbował już wysadzić   autobus,  wysadził samochód, a nawet plac zabaw.
Wanis: jak go złapiecie, to wezmę   autograf.
Aśka: krzywdę sobie robisz Halim takim zachowaniem.  Proponuję ci układ: dasz nam namiar na  tego kolesia, a   powiemy prokuratorowi, że współpracujesz, a w zamian załatwimy   wyrok w zawieszeniu za posiadanie i handel materiałami wybuchowymi. Uwierz mi, że to jest dla ciebie najkorzystniejsza propozycja, a drugiej szansy nie dostaniesz.
Wanis: mogę już sobie... go? (iść)
Aśka: idź, ale wiedz, że oferta jest już nieaktualna. Wyciągnij ręce do tyłu.
Aśka skuła mężczyznę, po czym otworzyła drzwi od pokoju przesłuchań. Stał tam Rysiu, który odprowadził   handlarza do  aresztu. Komisarze ruszyli w kierunku swojego biura. Ujrzeli stojącą w drzwiach jedną z asystentek - Justynę Woronecką.
Aśka:  co masz dla nas?
Justyna: sprawdziłam wam  sprawę z tamtą zapalniczką.    W 2003  roku doszło do dwóch podpaleń, mniej więcej w  miesięcznym odstępie.  Do pierwszego podpalenia doszło 17 września.  Późny środowy wieczór, nikt nic nie widział i nie słyszał.  Trzy ofiary : ojciec, matka i dziecko. Nie mieli żadnych szans na przeżycie. Ustaliłam, że nie mieli rodziny.  Sprawca zostawił zapalniczkę z wyrytym  inicjałem SS. Drugie podpalenie miało miejsce 25 października.   To była noc z piątku na sobotę.   Były cztery  ofiary, trójka dzieci i matka. Przeżył tylko ojciec, który  pracował na nocnej zmianie w szpitalu.  Sprawca został  złapany po dwóch tygodniach.  Miał  pecha, bo nagrały go tasmy monitoringu miejskiego.  Za tymi wybuchami stał  Szymon Salwadorowski , urodzony 12 lipca 1970 r.  Trzy lata później powiesił się w celi.
Sebastian: czyli zapalniczka z inicjałami SS miała być dla nas jedynie wskazówką. Justyna, wspomniałaś, że   w  przypadku drugiego podpalenia przeżył ojciec rodziny. Jak on się nazywa?
 Justyna: nie uwierzycie mi w to. Jeden z naszych....
Sebastian: Justyna, powiedz nam, kto to jest!
Justyna: Jarosław  Kusowicz, ale krótko po  wybuchu zmienił nazwisko. Teraz nazywa się Jarosław Krauss, z zawodu patolog.
Aśka: nasz Jarek?!   W sumie  powiedział o sobie tylko tyle, że nie ma dzieci ani żony. Justyna, daj nam jego adres, chcemy do niego pojechać.
Sebastian: Galandysz mówił, że napastnik miał przepity głos. To ma sens w jego przypadku.
Justyna:  aktualnie zamieszkały przy ulicy  Czerwonej. Numer trzynaście.
Sebastian: osobiście dopilnuj tego, aby te informacje nie dostały się do prasy. Media nas wtedy kurwa, rozszarpią!
Aśka: przejrzyj jeszcze komputer  Wanisa Halima.  Musimy mieć stuprocentową pewność, że Jarek miał z nim kontakt.
Justyna: zrobi się.
Śledztwo  zostało skierowane na zupełnie inny tor. Wszystko  wskazuje na tym, że   osoba nazwana przez media ,,Detonator'' , to Jarosław Krauss - jeden ze współpracujących z komisarzami lekarzy sądowych.  Informacje przekazane przez Justynę zaszokowały komisarzy.
                              Dwie godziny później.
Komisarze pojechali na Czerwoną 13. To właśnie tutaj mieszka podejrzewany o wybuchy, lekarz sądowy, który w wybuchu przed  szesnastoma laty, stracił całą rodzinę. Zapukali do drzwi, które otworzył im starszy mężczyzna, prawdopodobnie ojciec poszukiwanego patologa.
Aśka: dzień dobry. Jesteśmy z policji. Szukamy Jarosława Kraussa. A pan jest?
Jerzy: teściem. Jerzy  Serwat. Od  pięciu lat mieszkam u Jarka. 
Sebastian: możemy wejść do środka?
  Mężczyzna ugościł ich w dosyć dużym salonie. Zaproponował komisarzom coś do picia, ale oboje zgodnie odmówili.
Jerzy:  co się dzieje? Dlaczego mnie nachodzicie?
Sebastian: podejrzewamy, że pana zięć, Jarosław Krauss może stać za czterema wybuchami, które miały miejsce w ostatnich dniach.
Jerzy: pan żartuje?
Aśka: nie jest nam do śmiechu.  Sprawa jest dla nas o tyle trudna,  że Jarek pracuje  z nami. Zauważył pan ostatnio, coś dziwnego w jego zachowaniu?
Jerzy:  był taki, jak zawsze. 
Aśka: wiemy też, że w 2003 roku  spłonęła w pożarze jego rodzina.
Jerzy: Jarek bardzo to przeżył.  Zaczął pić, uspokoił się po kilku latach. Wtedy również zmienił nazwisko, ale jak tak sobie przypominam...
Sebastian: coś pan zauważył?
Jerzy: zauważyłem, że ma drugi telefon.  Jakiś tydzień temu odbył dziwną rozmowę. Wróciłem do domu i usłyszałem, że pytał kogoś, czy to na pewno zadziała.
Aśka: a zapamiętał pan, jak zwracał się do tego rozmówcy?
Jerzy:  różnie. Raz Wanis, raz Halim. Sprawdziłem potem w internecie, że  Wanis to imię spotykane w Libii. Zapytałem o to Jarka, ale mówił, abym się nie wtrącał.
Sebastian: wie pan, gdzie mógłby się ukrywać?  Oficjalnie wiemy, że nie stawił się w pracy od tygodnia.
Jerzy: cały czas mi mówił, że idzie do pracy. Nie mamy żadnej działki, więc wam nie pomogę w tej kwestii.
Aśka: i tak już nam pan pomógł. Do widzenia.
 Jerzy: do widzenia.
Sebastian: jeszcze jedno. Proszę dać nam znać, gdyby Jarek się pojawił. Zostawię do mnie numer.
Jerzy: dam znać.
20:30.  W biurze Starego trwa odprawa. Są na niej obecni Aśka, Sebastian i Justyna, którzy jako jedyni, wiedzą, że Jarosław Krauss może stać za  czterema wybuchami.
Stary:  ta rozmowa nie może wyjść poza to pomieszczenie. Czy to jest jasne?
Sebastian: jak najbardziej.
Stary: Jarek   nie pojawił się w robocie od dobrego tygodnia. Nie ma z nim też żadnego kontaktu. Jakieś pomysły, oprócz prób lokalizacji?
Aśka:  obserwacja jego domu przy ulicy Czerwonej. Wystawiłam już tam nawet  Bartka.
Stary: dobre posunięcie.
Justyna: sprawdziłam też bilingi z telefonu  Wanisa Halima. Kontaktował się z Jarkiem przez kilka tygodni.
Stary: a ten Wanis Halim... Co my o nim właściwie wiemy?
Sebastian:  Wanis Halim,  urodzony 14 września 1992 w Libii, syn Mahmuda i Karoliny, nienotowany. Od  12 lat mieszka w Polsce, ma polski paszport.
Stary: macie do pomocy Tomka, którego zabierzecie na akcję w teren.  Rafała nie będę ściągać,  dość miał wrażeń w ostatnim czasie.
Sebastian: czyli teraz kurwa, co?! Zostaje nam czekać na kolejny ruch Kraussa?
Stary:  niestety, ale to jest teraz jedyna możliwość.
Aśka: dajemy informację do mediów o Jarku?
Stary: kategorycznie stwierdzam, że nie ma takiej opcji! Media trąbią już o Detonatorze, a jeśli damy  jeszcze im informację, że to jeden z naszych,  to bardzo zaszkodzimy temu wydziałowi. Media nas rozszarpią!  Moje polecenie jest takie: macie pod żadnym pozorem, nie rozmawiać z dziennikarzami, wiecie nawet, jaki mam do nich stosunek.
Aśka: jasna sprawa.
                                         Środa, 7:15
Komisariat przy Kasztanowej.
 Do W27 zgłosił się jakiś mężczyzna.
Bartek:  jakiś pan do was przyszedł.
Aśka: wprowadź go.
 Po chwili, mężczyzna był już w biurze.
Sebastian: słuchamy.
mężczyzna: nazywam się Felicjan Klejski. Prowadzę sklep z amunicją. Wczorajszego poranka, przyszedł do mnie pewien facet, zamówił wręcz ogromną ilość  amunicji. Wierzcie mi, że nawet służby  takich ilości nie biorą na raz.
Aśka: dobrze, przyjął pan to zamówienie?
Felicjan: musiałem, ale coś mnie też podkusiło,  że on nie robi tego z dobrych pobudek, dlatego też tu przyszedłem.
Aśka: jak on wyglądał?
Felicjan:  około pięćdziesiątki, delikatnie siwiejący, przepity głos.
Sebastian: to był on?
 Policjant pokazał Felicjanowi zdjęcie Jarka.  Mężczyzna od razu rozpoznał patologa.
Felicjan: na sto procent, bardzo charakterystyczny.
Aśka: na którą się pan z nim umówił?
Felicjan: na 12 w sklepie.
Sebastian: pojedziemy tam z panem. Złapiemy go na gorącym uczynku.
12:05. Komisarze  wraz  z Tomkiem organizują prowokację. Liczą, że w ten sposób złapią Jarosława Kraussa. Będą oni z zaplecza obserwować przebieg akcji.
Aśka: jeszcze się nie zjawił.
Sebastian:   no już jest po czasie, to fakt.
Tomek: jesteście pewni, że to Jarek  Krauss stoi za tym wszystkim?
Sebastian:  właściwie tak. Wanis Halim kontaktował się z nim przez kilka tygodni, a do tego Felicjan go rozpoznał.
Po kilku minutach, do  sklepu wszedł  pewien mężczyzna. Komisarze w pierwszej chwili nie rozpoznali go. Zorientowali się, że to Jarek tuż po  tym jak się odezwał. Mężczyzna zmienił twarz za pomocą charakteryzacji.
Jarek: masz towar?
 Felicjan: czeka na ciebie. Zobacz, czy się wszystko zgadza.
Jarek: wygląda na to, że tak. Dzięki.
Felicjan: nawet nie spojrzałeś.
Jarek:   nie muszę.  Wychodzę.
 Jarek wziął zamówiony towar i ruszył w kierunku  wyjścia.  Komisarze wkroczyli do akcji.
Aśka: Jarek, to koniec.  Poddaj się.
 Jarek: żywcem mnie nie dostaniecie...
 Strzelił w  kierunku Felicjana i rzucił się do ucieczki. Aśka zajęła się mężczyzną, a Sebastian z Tomkiem ruszyli w pościg za patologiem, który od razu wsiadł do swojego samochodu. Mężczyźni cały czas za nim podążają.
Tomek: W27 dla 00!
Sebastian: odwrotnie Tomek...
Tomek: racja.  00 dla W27!
00:  00, zgłasza się!
Tomek:  poszukiwany Jarosław Krauss ucieka  czarnym Oplem Vectra o numerach KR 1835J. Jedzie on w kierunku ulic  Foremnej i  Jabłkowej! Postawcie blokady! Jak mnie zrozumiałeś?
00: zrozumiałem, wykonuję!
                                                   15 minut później.
Tomek: 00, widzicie go?
00:  nie znamy jego pozycji.
 Sebastian:  cholera.
 Kilkanaście minut później spostrzegli  na rogu ulicy samochód, którym poruszał się patolog. Okazało się, że mężczyzna porzucił samochód. Zabrał również amunicję. Sebastian  spojrzał w głąb pojazdu, ale nic nie znalazł.  Po chwili spostrzegł jednak złożoną na pół karteczkę.
Tomek: co to jest?
Sebastian: JESTEM W OSTATNIM MIEJSCU, GDZIE  BYŚCIE MNIE SZUKALI. ZEGAR TYKA...
Tomek: Sebastian, nie na darmo brał   taką dużą ilość amunicji. Jaka to jest ulica?
Sebastian:  Trójkątna.
Tomek odpalił mapę  w telefonie.
Tomek: zobacz.    Wziął wręcz niebotyczną ilość amunicji, więc uderzy w miejsce, w którym jest duże skupisko ludzi.
Sebastian: gdzie twoim zdaniem miałby uderzyć?
Tomek: obstawiałbym  szkołę na Rzecznej. Na pewno tam trwają jeszcze lekcje.
Sebastian: jeżeli trafiłeś, to powiem ci Tomek, że się tylko marnujesz na stanowisku asystenta. Wezwij AT, ja dzwonię po Aśkę!
 13:30. Szkoła, którą za  cel obrał sobie najprawdopodobniej Jarosław Krauss.
 Sebastian:  wszedł do środka, skurwiel.
Aśka: to my idziemy za nim.  AT, zostańcie na razie   w środku przy wejściu.
  W  pierwszym korytarzu spostrzegli  rannego nauczyciela. Miał on ranę postrzałową brzucha.
 Sebastian: gdzie on jest?
 mężczyzna:    wziął mi klucze od sali gimnastycznej i zaciągnął tam osiem osób.
Aśka: proszę  nic więcej nie mówić, wzywam pogotowie.
Sebastian: Aśka, zostań z nim. AT i Tomek,  ze mną!
Puścił antyterorystów przodem.  Wraz z Tomkiem trzymał się natomiast z tyłu. Pewnym krokiem   weszli do sali gimnastycznej.  Ujrzeli osiem osób  przywiązanych do siebie, kilka z nich zostało zranionych. W jednym miejscu na sznurze znajdował się ładunek.
 Sebastian: połowa oddziału   ze mną, druga połowa  zostanie z zakładnikami. Trzeba rozbroić ten ładunek!
 Sebastian  ruszył wraz z Tomkiem i połową oddziału w kierunku drugiego wyjścia ze szkoły.  Po wyjsciu podzielili się na kilka małych grupek. W pewnej chwili, Tomek i Sebastian odłączyli się od reszty. Odeszli  co prawda trochę daleko od grupy, ale w pewnej chwili zauważyli Jarka, który prowadził jakąś kobietę. Na widok  mężczyzn, przyłożył jej broń do głowy.
Sebastian: Jarek, rzuć broń!
Jarek: pozwólcie mi uciec!
Tomek: Jarek, wypuść kobietę! Ona nic ci nie zrobiła!
Jarek: zabiję ją! Będziecie zbierać  jej mózg  z ulicy!
Zakładniczka  nadepnęła Jarkowi na stopę, po czym uderzyła go w twarz. Teraz, już bez większego problemu, wyswobodziła się z jego uścisku. Jarek wycelował w jej kierunku broń. Właśnie miał zamiar strzelić, ale  trafiła go kula wystrzelona przez Sebastiana. Lekarz sądowy osunął się na ziemię.
Tomek: nic się pani nie stało?
kobieta: wszystko w porządku, dziękuję.
 Tomek: Seba, co z nim?
Sebastian: nie żyje, dostał w serce. Koniec sprawy Detonatora...
  17:00. Po skończonej służbie, Aśka i Sebastian odwiedzili Anię w szpitalu.
Aśka: cześć. Jak się czujesz?
Ania: cześć.  Nie jest źle, mam nadzieję, że wyjdę w przyszłym tygodniu.  Rafał  coś mi opowiadał, że złapaliście  tego Detonatora. Kto to był?
Sebastian: Detonatorem był Jarek Krauss, jeden z naszych lekarzy sądowych.
Ania: nasz Jarek?  Nie chce mi się w to wierzyć.  Mam nadzieję, że nie uniknie kary.
Sebastian: Jarek nie żyje. Zastrzeliłem go.  Powiedz nam lepiej, co mówią lekarze.
Ania: ogólnie jest dobrze. Rany postrzałowe ładnie się goją,  ale muszę wam  też podziękować,  gdyby nie wy, to już na pewno bym nie  żyła...
 Aśka: Ania, tak samo postąpiłabyś na naszym miejscu.  Oboje to wiemy.
Sebastian: będziemy już też uciekać,   nie chcemy cię męczyć. Wracaj szybko do zdrowia,  a potem i do naszej komendy.
Ania: przecież wiecie, że wrócę najszybciej, jak to będzie możliwe.  Nie wysiedzę długo w czterech ścianach. Dziękuję, że przyszliście.
Aśka: dzwoń do nas, gdybyś chciała pogadać.   My już idziemy, cześć.
Ania: dziękuję, cześć.
                                      Wyrok:
 Jarosław Krauss został zastrzelony podczas policyjnej akcji. 
Wanis Halim za produkcję, posiadanie, oraz handel materiałami wybuchowymi został skazany na karę 7 lat pozbawienia wolności.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.













1 komentarz:

  1. Rozwiązanie zaskakujące i bardzo dobra akcja, choć spodziewałem się jeszcze komplikacji przy rozbrojeniu bomby w szkole. Szkoda że nie było nam dane poznać motywu sprawcy, choć to nie umniejsza ani trochę tej części. Moja ocena 9,5/10.

    OdpowiedzUsuń