piątek, 25 lipca 2014

Bez skrupułów II

 Nie przedłużając,  dzisiaj  świętujemy 4 rocznicę założenia tego bloga. Mam nadzieję, że waszym zdaniem potencjał moich scenów jeszcze  jest, a nie uleciał bezpowrotnie.  Z tego miejsca chciałbym  podziękować kilku osobom, a konkretniej:  qwerty95, magnez, Be17 oraz Sniegu. Dziękuję, że czytacie moje wypociny.   Teraz przechodzę do scena.
-----
 13:20. Szpital.
 Bartek: co z Wiktorem?
 Justyna:  dostał 4 kule w plecy, dwie pozostałe utkwiły w progu.
Bartek: a jakie są rokowanie lekarzy?
Justyna: nie dają mu zbyt wielkich szans.  Jeśli przeżyje, to jest 70% prawdopodobieństwa, że wyląduje na wózku.
Bartek: kurwa mać.  On chyba musiał coś więcej wiedzieć.
Justyna: też tak sądzę.
                            Poniedziałek, 14:30
Czwarty dzień śledztwa. Komisariat na Kasztanowej.
Sebastian: no hej Aśka.   Kiedy wracasz?  Za dwa tygodnie? Świetnie.  A jak się trzymasz? To bardzo dobrze. Czekamy tu wszyscy na ciebie.  Trzymaj się. A ! Justyna cię pozdrawia.
Zakończył rozmowę.
Justyna: i co u Aśki?
Sebastian: wraca za dwa tygodnie.  Miesiąc temu wystąpiła do starego o drugi miesiąc wolnego.
 W tej samej chwili do biura wszedł Tomek.
 Tomek:  młoda dziewczyna do was przyszła.  Twierdzi, że ma coś dla was bardzo istotnego.
Sebastian: wpuść ją do nas.
 Asystent  wyszedł na chwilę z biura. Poszedł do wspomnianej kobiety.
Tomek: zapraszam, proszę tutaj.
               ****
 Kinga:   Kinga Olesińska.   Mam dla was coś bardzo ważnego.
 Justyna: słuchamy.
Kinga: wiem kim jest ta uprowadzona dziewczyna.  Ona się nazywa Patrycja Kowalewska, uciekła im. Razem uciekłyśmy..
Justyna: im?  Komu?
Kinga:   trzy miesiące temu zostałam porwana ze szpitala. Miałam  badania, ale jestem z   niedużej miejscowości pod miastem, więc przyjęli mnie na trzy dni.
Justyna:  jak wyglądało twoje porwanie?
 Kinga:  było to popołudnie.   Do mojej sali weszła salowa.  Po chwili wszedł jakiś zamaskowany facet.   Wziął mnie na zakładniczkę i kazał salowej pozwolić na ucieczkę. Potem  ją ogłuszył. Nie było świadków, bo  jakieś operacje były w tym czasie. Krzyczeć też nie mogłam, bo mnie zakneblował.
  Sebastian:    a jaki to był szpital?
Kinga: na Starogardzkiej.
Justyna: a była to może ta salowa?
 Pokazała jej zdjęcie ofiary.
Kinga: dokładnie ta sama.
 Justyna: wspomniałaś, że cię gdzieś trzymali. Pamiętasz może gdzie to było?
Kinga:  nie pamiętam, przepraszam....
 Sebastian: a chociaż jakiś taki najmniejszy szczegół?
Kinga:    jeden z tych zbirów utykał na prawą nogę.
Sebastian: a widziałaś twarz któregoś z porywaczy?
Kinga: nie.  Wszyscy mieli kominiarki.    Oni nas gwałcili i zmuszali do prostytucji.  Może was zdziwi to, że tak spokojnie o tym mówię, ale    już się pozbierałam dzięki wsparciu przyjaciół i psychologa.
Sebastian: uważamy, że powinnaś mieć ochronę. To są bardzo niebezpieczni ludzie. Dziękujemy ci. Bardzo nam pomogłaś.
18:30. Justyna i Sebastian  podsumowują dotychczasowe ustalenia.
Justyna:   oba porwania rozegrały się na terenie szpitala.
Sebastian:  no tak, ale jedna rzecz mi nie pasuje.  Do sali z której porwano Kingę    weszła nasza ofiara, a ponadto w pokoju lekarskim był Moranowski.  Kamery potwierdziły wszystko co mówiła Kinga.
Justyna: tylko zadziwiające jest też to, że przy tych dwóch porwaniach nie było ochroniarzy.
Sebastian:  akurat wtedy były zadymy przed szpitalem. Nasz porywacz zawsze wychodził drugim wyjściem.
Justyna:  zajebiście.
Sebastian: a Moranowski nie powiedział nam nic na dodatek  o porwaniu Kingi  Olesińskiej.   Nie wiem, może on też jest w to w jakimś stopniu zamieszany?
Justyna: być może..
Sebastian:  na podsłuch zgody nie będzie, bo to tylko domysły, a na dodatek za słaby materiał dowodowy. Podeśle się Bartka  pod szpital, żeby obserwował Moranowskiego 24h na dobę. Chociaż...
 Justyna: zakładamy pluskwy wbrew procedurom?
Sebastian:  tak chyba będzie najlepiej...
                                   Wtorek, 7:30
 Piąty dzień śledztwa. Bartek obserwuje szpital.
Zadzwonił jego telefon. Od razu odebrał.
 Bartek: no cześć Paulina. Wiem, że nie wróciłem do domu, ale musiałem zostać całą noc w robocie.  No, nudna obserwacja.   Dzisiaj lub jutro ci to wynagrodzę, bo jak znam życie, to  jeszcze coś mi wlepią.  Bardzo cię przepraszam. Tak, wiem, że wczoraj była rocznica. Proszę, nie gniewaj się.
W tej samej chwili Moranowski wyszedł ze szpitala.  Pojechał do domu. Bartek cały czas podążał za nim.  Zatrzymali się pod domem Moranowskiego. Gdy lekarz miał wejść do domu, ktoś go zaatakował. Bartek wyjął broń.
Bartek : policja!   Zostaw go !
 Mężczyzna podszedł do niego i wytrącił mu broń z ręki. Właśnie miał uderzyć asystenta, ale   Bartek  go sprawnie obezwładnił.
Bartek: szeroko nogi, szeroko ręce! Szerzej, kurwa powiedziałem! Szerzej!
mężczyzna: spierdalaj psie.
Bartek wyjął telefon i wezwał radiowóz.
- hej, tu Bartek.   Przyślijcie mi radiowóz na   Chełmońskiego . Jest zatrzymany delikwent. Dobra, dzięki.
 8:40. Komenda.
Bartek pojechał na komendę, a Tomek zajął się obserwacją Moranowskiego.
Agnieszka:  kawy?
 Bartek: poproszę.
Agnieszka: to zrób mi też przy okazji.
 Bartek: yyy.. to ja już nie chcę.
Agnieszka: wiedziałam.  Słyszałam, że uratowałeś życie Moranowskiemu.
Bartek: wiesz, chciał go bić, to   zainterweniowałem. Chciał nawet i mnie uderzyć.
Agnieszka: damski bokser. A, właśnie. Bartek, mam prośbę, sprawdzisz w bazie jednego kolesia dla Ani i Rafała?  Ania mnie o to poprosiła, ale   w międzyczasie Adam przyniósł  raport z sekcji zwłok Marzeny Lisińskiej. Jeszcze jedno, koleś nazywa się Bogdan Proteza.
Bartek: pewnie, sprawdzę.
Agnieszka: dzięki, kochany jesteś. Dostaniesz za to ogromną kawę.
Bartek: dziękuję.
Agnieszka: to idę. Wrócę do 10 minut.
 Wyszła.  Bartek został sam w pokoju asystentów.
 Bartek: dlaczego ona powiedziała ...damski bokser?
 10 minut później. Biuro.
Justyna:  zgon Marzeny Lisińskiej nastąpił w wyniku ... co ?! Przedawkowania środków nasennych ?
Sebastian:  to jest pozbawione sensu. Po co  ją  wtedy uderzał w głowę kilkakrotnie? Chciał mieć pewność, że już nic nie powie?
Justyna: być może.  Ale kurwa nadal za dużo niewiadomych mamy w tym wszystkim. Moranowski na razie z niczym się nie zdradził,  gościu którego zgarnął Bartek nie chce nic mówić, Marzenie Lisińskiej ktoś w piątek zamknął usta.
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Seby. Komisarz odebrał połączenie.
- Tak, Tomek?  rozumiem. Dobra, dzięki. Obserwuj go dalej, to może z czymś jeszcze się zdradzi.
Rozłączył się.
Justyna: co jest?
 Sebastian: Moranowski sam rozbił sobie głowę. Na tyle jednak skutecznie, że stracił przytomność.
Justna: idiotyzm. Adam napisał, że ciosy zadano już po śmierci.
18:45. Ulice miasta.
Justyna: Tomek dzwonił jakieś 30 minut temu. Mamy niepodważalny dowód na to, że Moranowski współpracuje z przestępcami.
Sebastian: czemu dopiero teraz się dowiaduję?
Justyna:   wiesz, Aga wylała kawę na akta i pomogłam jej ogarnąć to wszystko. Niestety stary ją ukarał bezpłatnymi dyżurami  przez najbliższe trzy miesiące.
Sebastian: Bartka i Tomka ukarał podobnie.  Wychodzi więc na to, że tylko ty masz płatne dyżury.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Seby.
- Tak, Tomek?  Nic nie rób! Zaraz będziemy!
Justyna: co jest?
Sebastian:  pod dom Moranowskiego podjechało czarne BMW. Mogą być kłopoty.
 Po około dwudziestu minutach znaleźli się na ulicy na której mieszkał Michał Moranowski. Niestety Justyna i Sebastian zjawili się za późno. Ujrzeli tylko  samochód Tomka, który płonął. Wezwali straż, ale postanowili nie siedzieć bezczynnie i spróbować ugasić auto. Gdy Seba podszedł bliżej, spostrzegł  siedzącą w samochodzie postać. Na jakikolwiek ratunek było już za późno. Wszystko wskazywało na to, że Tomek spłonął żywcem...
                                       Ciąg dalszy nastąpi...

4 komentarze:

  1. Scen bardzo ciekawy, końcówka drastyczna... mam nadzieje,ze to nie bedzie Tomek...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję czwartej rocznicy bloga, Bezimienny997. Ja również czytam Twoje opowiadania i osobiście nic do Ciebie nie mam. Dlatego nie rozumiem sensu Twojego komentarza u Qwertego95. Chyba wolno mi wyrażać swoje zdanie, no nie? Żyjemy w wolnym kraju i nikogo nie obraziła, ani nie zwyzywałam. Aha, i jeszcze jedno nie życzę sobie, żebyś komentował, w jakikolwiek sposób moją znajomość z Jowitą! Nie mam żadnej obsesji po protu rozmawiałam na jej temat Qwertym95 jakiś czas temu na, dlatego o niej wspomina. poza tym martwię się o moją przyjaciółkę i Twoje niestosowne w tym wypadku komentarze mnie nie obchodzą. O ile do spraw dotyczących opowiadań, czy anonimowych komentarzy podeszłam z wyrozumiałością o tyle nie pozwolę nikomu wtrącać się w moje osobiste sprawy. Mam nadzieję,że cię nie obraziłam. nie wiem skąd ta niechęć o mnie ?Co do opowiadań kryminalnych, to owszem mogłabym założyć własnego bloga oW11, ale to nie moja tematyka. Pisałam takie jednorazowe historie dla Jowity, a ona je publikowała, bo miałyśmy między sobą taką umowę. A że lubię czytać kryminały to czasu do czasu nachodzi mnie przelotna-ochota, by coś wymyślić i tyle. Wybacz, że pozwalam sobie na ten komentarz, ale skoro Ty odniosłeś się do mojej wypowiedzi, chyba mam prawo jakoś zareagować, nie sądzisz? pozdrawiam Cię i życzę weny na dalszą twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Scen zdecydowanie lepszy od poprzedniego, bardziej wciągnął i przyjemniej się go czytało. 9.5/10. Świetna końcówka, doskonały moment na zakończenie części. Czwarta rocznica, no to już trochę tego stażu jest xD A dziękować nie ma za co, bo od jakiegoś czasu i tak jest bardzo mało blogów w tematyce w11, to raczej tobie należą się podziękowania że dalej prowadzisz bloga i jest co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny scen. Gratuluję 4 rocznicy bloga. Zgadzam się z Qwertym95 nie masz za co dziękować i to tobie należą się podziękowania.

    OdpowiedzUsuń