czwartek, 17 lipca 2014

Bez skrupułów

                                     Piątek, 15:50
Szpital.
Justyna: uratowałeś życie tej dziewczynie..
 Wiktor:  wiesz, z kryminałem ja już dawno skończyłem. Teraz żyję uczciwie.
Justyna: wierzę.
Wiktor: tylko po prostu czasami coś ci chlapnę.
Justyna: ale to nie o to i tak chodzi. Gdyby nie ty, tej dziewczyny nie byłoby  teraz  z nami. A  właśnie,  zaczynasz uczciwe życie, więc potrzebujesz roboty.  Mój  przyjaciel ma warsztat na  Ślusarskiej.  Potrzebuje kogoś do pomocy,  wskazałam mu ciebie. Zgłoś się do niego.
 Wiktor: Dżasta, jak ja ci się odwdzięczę?
Justyna: przekazując mi kolejne informacje.  Znajomości masz, więc trudno nie będzie.
Nagle w szpitalu rozległ się krzyk.
Justyna: Wiktor, zostań tutaj..
  Pobiegła w kierunku krzyku. Okazało się,  że w jednej z sal odkryto zwłoki  salowej.
Justyna: to pani ją znalazła?
pielęgniarka: tak, przed chwilą. Nigdy u nas coś podobnego się jeszcze nie zdarzyło..
 Justyna: niech pani zaalarmuje ochroniarzy i każe im zamknąć szpital ! Szybko !
pielęgniarka :  oczywiście...
 Wyszła. Justyna postanowiła wezwać ekipę.
 - Hej, tu Justyna.  Szpital na Starogardzkiej. Mamy zabójstwo....
 16:30. Trwają już oględziny zwłok.
policjant: ofiarą jest  Marzena Lisińska, 36 lat.
   Sebastian: jak zginęła?
  Adam:   kilka uderzeń w głowę. Bezpośrednią przyczyną zgonu było pęknięcie podstawy czaszki.
Justyna: ale  byłam w tym szpitalu przez ostatnie dwie  godziny i  nie słyszałam żadnego krzyku ani  nie widziałam nikogo podejrzanego.
 Sebastian:  nie wykluczajmy więc wariantu, że   nasz zabójca był ubrany w strój lekarza.
 Adam:   Justyna,  nie słyszałaś krzyku dlatego.
Justyna:  zaraz, Adam.   Tu na twarzy ma ślady po kneblu.
Adam: no właśnie. Najpierw została zakneblowana, a potem  nasz zabójca dokończył robotę.
 W tej samej chwili do  sali wbiegła pielęgniarka, która znalazła  zwłoki.
- pani Justyno ! Ochroniarzy nie ma !  W pokoju lekarskim znalazłam nieprzytomnego lekarza.
Justyna: ale zaraz... w tej sali leżała tamta dziewczyna! Kurwa, porwał ją !
 Sebastian: o czym ty mówisz?
Justyna: mój informator znalazł  dzisiaj około 12:00  nieprzytomną młodą kobietę na  jakimś zadupiu. Miała ślady pobicia, więc   zawiózł ją tutaj.  Przetransportowali ją do tej sali.  Najgorsze jest jednak to, że nie wiemy nawet jak ona się nazywa ani gdzie jej szukać.
Do pomieszczenia wszedł Bartek.
Bartek: Seba, mam nagranie z monitoringu.
 Sebastian: ok, przejrzyj to na komendzie.
  Po trzydziestu minutach, Sebastian z Justyną postanowili przesłuchać lekarza.
Sebastian: dzień dobry. Doktor  Moranowski?
 Moranowski: we własnej osobie.
Sebastian: prowadzimy śledztwo w tej sprawie.  Proszę nam opowiedzieć jak to było.
Moranowski:  około 15:10 siedziałem w  pokoju lekarskim. Akurat nikogo nie było, bo    wszyscy byli na operacji. Mamy takie zasady, że ktoś musi pilnować pokoju, bo mieliśmy tu w zeszłym roku włamanie  w biały dzień.   Dokładnie o 15:16 zadzwonił mój telefon. Odebrałem połączenie i stanąłem tyłem do drzwi wejściowych. Potem  widziałem już tylko ciemność.   Niecałą godzinę później znalazła mnie   Weronika Karzeł.
Justyna: miał pan bardzo dużo szczęścia. Z tego co wiem, solidnie pan dostał.
21:30.  Po powiadomieniu rodziców  Marzeny Lisińskiej o śmierci  córki, Justyna z Sebastianem wracają na komendę.
Bartek:   mam dla was dwie rzeczy.
Sebastian: dajesz.
Bartek: najpierw to odpalcie.
Seba odpalił nagranie i zaczął przewijać.
Bartek: Seba, zobacz. 15:17 - ktoś wchodzi do pokoju lekarskiego, po trzech minutach wychodzi  ubrany w strój lekarza.  15:23 - Do sali, w której leży dziewczyna wchodzi salowa, a  trzy minuty po niej   ten sam człowiek, po czym wychodzi o 15:31 z dziewczyną.
Sebastian:   podsumowując, informator Justyny znalazł tą dziewczynę około 12:00,  dwie godziny później odzyskała przytomność, a około 15:30  została  porwana, a ta druga rzecz?
 Bartek: zarówno wizerunek porwanej dziewczyny jak i  naszego zabójco-porywacza figuruje już w mediach. Może ktoś się zgłosi.
 Sebastian: ty to masz określenia. Dobra robota.  Nie da się ukryć, łatwego śledztwa nie mamy.
                           Sobota,  11:10
Komenda.
Rafał:   cześć.  Rozwiązaliśmy w końcu sprawę tych morderstw ze szpitala.
Sebastian: o cześć.   I kto był zabójcą?
Rafał:   jedna z pielęgniarek.  W przeszłości molestowana seksualnie przez mężczyznę w podobnym wieku do ofiar.
Sebastian: nieźle.
Rafał:  13 ofiar mieliśmy, po 6 dostaliśmy to śledztwo.   6 ofiar w dwa tygodnie. Dopiero  prowokacja nam pomogła.  Słyszałem też o tej waszej sprawie.
Sebastian:    o niej to całe miasto raczej już słyszało..
Rafał: kojarzę tą dziewczynę. Dwa dni temu   zaczepiła mnie na parkingu koło marketu. Prosiła o pomoc, powiedziałem jej, żeby przyszła na komendę, ale  ona odparła, że się boi.   Z tego wszystkiego zapamiętałem, że miała na nazwisko jedynie  Kowalska, może Kowalik. Imię jakoś na P. Patrycja albo Pola..
Sebastian:  nie jest to może przełom, ale chociaż trochę nas ruszyłeś  z tym śledztwem. Dzięki Rafał.
Rafał:  polecam się na przyszłość.
 W tym samym czasie. Biuro asystentów.
 Justyna: no co jest, Wiktor? Jesteś pewien, że ktoś cię śledzi?    Gdzie jesteś?    Kilometr od komendy?  Podjedź szybko na parking, wyjdę po ciebie z  Bartkiem.
Rozłączyła się.   Po  dwóch minutach była już z Bartkiem przed wejściem do komendy.
Bartek: i gdzie jest ten twój znajomy?
 Justyna: jedzie tym Oplem.
 Wiktor podjechał    pod budynek swoim samochodem.   Wysiadł z auta.  Cała trójka ruszyła w kierunku wejścia do komendy .  Gdy ledwie przekroczyli próg, ktoś oddał w ich kierunku  sześć strzałów....
Ciąg dalszy nastąpi...

3 komentarze:

  1. Taki sobie ten scen, akcja za szybko się w nim toczy, wydarzenia dość ogólnie opisane. 7/10

    OdpowiedzUsuń
  2. Te strzały na końcu pewnie ktoś bedzie ranny... czekam na nastepna cz :)

    8/10

    OdpowiedzUsuń