sobota, 14 listopada 2015

Morderczy rytuał III

                                           Sobota, 11:40

Po tym jak komisarze wyjechali z miejsca znalezienia zwłok Sabiny Ursus, postanowili powiadomić jej rodzinę o śmierci  ich jedynej córki, jednak  zeznania jej rodziców niewiele wniosły do śledztwa. Wiedzieli jedynie, że ktoś obserwował ich córkę. Aśka postanawia jeszcze raz obejrzeć nagranie z  kamer uniwersytetu.
Sebastian: już trzeci raz dziś to oglądasz..
Aśka: ciągle mi coś nie daje spokoju.  Seba, jest prośba. Skocz do Waldka po zapis z  kamer z wtorkowego poranka.
Sebastian: ale co przykuło twoją uwagę?
Aśka: dowiesz się jak wrócisz.
 Po piętnastu minutach wrócił z nagraniem.
Sebastian: no i co?
Aśka: daj mi to przejrzeć. Muszę się najpierw upewnić.
Sebastian: powiesz mi w końcu, o co chodzi?
Aśka: o ten tramwaj, co nie chodzi. Powiem ci, gdy będę tego pewna.
                                  Pięć minut później
Aśka: Seba,  na 95% wiem już kto jest zabójcą.
Sebastian: co ty dajesz...
 Aśka: pamiętasz, jak mówiłam ci, że  dziennikarze chcieli ze mną rozmawiać?
Sebastian: no tak,  poszło to do telewizji przecież.
Aśka: to wyobraź sobie, że   nasza kamera ujęła  kamerzystę, który towarzyszył tej dziennikareczce  a raczej  jego buty i spodnie z charakterystyczną białą plamą.
Sebastian:  a co to ma do rzeczy?
Aśka: Sebastian, jesteś inteligentnym człowiekiem, więc nie udawaj głupiego. To ma to do rzeczy, że to ten sam człowiek! Te same buty i  te same spodnie z taką samą plamą.
Sebastian: ale Aśka, to będzie bardzo łatwo podważyć.  Można założyć, że ktoś chce go w to wszystko wrobić.
Aśka: Sebastian, jak ty już coś powiesz, to wątroba zaczyna człowieka boleć.
Sebastian: no, ale i tak punkt dla ciebie.
Aśka: może i jestem blondynką, ale mam za to łeb jak sklep...
Sebastian: tak, tylko półek brak.
            5 minut później.
Agnieszka:  ale nudy dzisiaj...
Bartek: ja tam się nie nudzę.
Agnieszka:  a jak tam  się tobie układa?
Bartek: powiedziała mi wczoraj, że  złożyła pozew rozwodowy.
Agnieszka: beznadziejnie. Na pewno jeszcze uda się uratować wasze małżeństwo.
Bartek: wątpię. Paulina jest strasznie uparta.
Agnieszka: ale jest może coś, co uszczęśliwiłoby ją najbardziej na świecie, przynajmniej w tym czasie...
 Bartek: w tym momencie, niech pomyślę....  Aga,  jesteś po prostu genialna!
Wyszedł z biura.
Agnieszka: ale co ja takiego powiedziałam?
 W tej samej chwili do ich biura weszła Aśka. Podała jej zdjęcie kamerzysty.
Aśka: cześć.  Aga, ustal, w której redakcji zatrudniony jest ten facet.  To ważne.
Agnieszka: sądzisz, że on może być mordercą?
Aśka: wiele na to wskazuje.
13:45. Redakcja.
naczelny:  Hubert  Bergański.  Państwo do mnie?
Aśka: tak. Interesuje nas ten człowiek.
 Pokazała mu zdjęcie kamerzysty. Nie było ono wzorowej jakości.
 naczelny: a to  jest   Leszek Strumiński, nasz kamerzysta. Wysyłamy go często  na wywiady czy miejsca zbrodni.
 Aśka:  a moglibyśmy dostać jego adres?
naczelny:   przeprowadzał się. Nie dostaliśmy jego aktualnego adresu do dnia dzisiejszego.
Sebastian: dobrze,  a  kiedy on się mógłby tu pojawić?
naczelny:   od rana za nim dzwonię.   Ma cały czas telefon poza zasięgiem sieci.
Sebastian: a moglibyśmy poprosić o jakieś jego  lepsze zdjęcie?
 naczelny: oczywiście, zaraz państwu przyniosę.
                                 Trzy godziny później.
Aśka: sądzę, że może szykować sobie piątą ofiarę i  zniknąć tak samo jak przed pięcioma laty.
Sebastian: może i tak być. Podsumujmy lepiej to, co o nim wiemy. Leszek Strumiński urodzony 29 lutego 1980 roku. Dotychczas nie był notowany.
Aśka: a ja głupia mogłam go wtedy we wtorek już zgarnąć...
Sebastian: wtedy tego jeszcze nie wiedziałaś, że to on jest tym zabójcą...
                           W tym samym czasie.
Biuro asystentów.
W biurze są Tomek z Agnieszką. Agnieszka wypełnia akta, a w tle leci radio. W pewnym momencie, Tomek zaczął śpiewać.
Agnieszka: Tomek, możesz nie śpiewać? Nie mogę się skupić.
Tomek: nie podoba się?
Agnieszka: no niezbyt.
Tomek:  wokalistka się znalazła. Jak ty śpiewasz w kościele, to się aż organista myli!
Spojrzał na nią. Pomyślał, że mogła  się na niego obrazić, jednak ku jego zdumieniu  ''ryknęła''  śmiechem chyba  na pół komendy.  Ich przekomarzania przerwał dzwoniący telefon. Tomek odebrał.
- Komenda Policji, Wydział Śledczy W27, słucham?
-  Błagam.... niech ktoś do mnie przyjedzie.  Ja nazywam się  Józefina Kreczmer, ktoś porwał moją córkę, ja chyba go widziałam....
- Oczywiście, zaraz kogoś wyślę. Proszę podać adres.
-  Sychty 25.
Kobieta się rozłączyła.
Tomek: a my widzimy się jutro w kościele...
                              Godzinę później
Aśka i Sebastian dojeżdżają na miejsce porwania.
Sebastian: ale chawira. Ciekawe kiedy ja będę miał taką...
Aśka: na pewno nie w tym życiu.
Sebastian: wierzysz w reinkarnację?
Aśka: nie.
Sebastian: a ja zaczynam wierzyć...
Wysiedli z samochodu.
Józefina: państwo  z policji?
Aśka: tak.
Józefina: no nareszcie! Pączki tylko na tej swojej komendzie wpierdalacie, a mojej córki nawet nie szukacie!
Aśka: kiedy pani córka została porwana?
Józefina: jakoś po 16:00. Nie patrzyłam na zegarek.  Ratujcie  Alinę, ona ma tylko 24 lata!
Sebastian: a  gdzie porwano   Alinę?
Józefina: tuż przy drzwiach. Z okna wszystko widziałam. Wyszłam  przed dom, ale nie było już go.
Sebastian: możemy rozejrzeć się po podwórku?
Józefina: oczywiście.
Ruszyli w kierunku podwórka i rozpoczęli jego ''przeszukanie''
Aśka: masz coś?
Sebastian: zapałki Czechowskie.
Aśka: chyba Czechowickie. Ten nasz sprawca musiał to zgubić.
Sebastian: damy to do laboratorium, może chłopcy wyodrębnią z tego jakieś ślady.
                            Niedziela, 9:30
Aśka: co to za super ważna sprawa?
Sebastian:  dzwonił naczelny. Mamy adres dziadka Strumińskiego.
Aśka: jak on go ustalił?
Sebastian: odkopał z przeszłości. Strumiński podał mu dwa adresy. Pierwszy za czasów, gdy mieszkał z dziadkiem, a drugi gdy już poszedł na swoje. Kolejnego już nie zdradził.
Aśka: czaję. Gdzie mieszka ten dziadek?
Sebastian: Orzechowa  5.
40 minut później. Dom dziadka  Leszka Strumińskiego.
dziadek: dzień dobry, a państwo do mnie?
Aśka: tak, policja. Leszek Strumiński to pana wnuk?
dziadek: no tak, ale w jakiej sprawie państwo do mnie przyszli?
Aśka: sądzimy, że Leszek jest  seryjnym zabójcą i zabił już 9 kobiet.
dziadek: ale to nie jest możliwe. Leszek  zmarł we wtorek, powiesił się.
Sebastian: jak to?
dziadek: sam go znalazłem.  Zadzwoniłem na pogotowie, ale było już za późno.
Aśka: a jest pan pewien, że to Leszek?
dziadek: na 100%. Leszek ma co prawda brata Łukasza, ale oni nie są bliźniakami. Łukasz ma szramę na policzku.
Aśka:  a moglibyśmy zobaczyć  pokój Łukasza?
dziadek: nie pozwala mi tam wchodzić, ale mam klucz od tego pokoju. Proszę.
 Podał komisarzom wspomniany klucz.  Sebastian otworzył pokój. Było w nim pełno zdjęć ofiar mordercy, także sprzed pięciu lat oraz zdjęcie Sabiny Ursus z komisarzami.
Aśka: jasna cholera, to Łukasz jest tym pieprzonym mordercą!
Sebastian: zobacz, fotografował nawet zwłoki swoich ofiar.  Tam po lewej jest zdjęcie ciała Renaty.
Aśka: widzę.  Musimy to wszystko zabezpieczyć, dzwonię po chłopaków. Panie Leonie, zna pan jakieś miejsca, w których mógłby przebywać  Łukasz?
15:30. Komisarze sprawdzają kolejną z kryjówek na liście, którą podał im Leon Uznański - dziadek Leszka i Łukasza Strumińskich.
Aśka: to nam się śledztwo kompletnie skomplikowało.  Tym kamerzystą  był Leszek, a Łukasz założył  jego ciuchy wtedy w czwartek.
Sebastian: on to specjalnie chciał zwalić na brata, czechu...
Aśka: przestań mnie tak nazywać.
Sebastian: jesteśmy już blisko rozwiązania.
Aśka: Seba, spójrz na te kartony. Pozostawił rzeczy ofiar.
Sebastian: i każdy karton  podpisany innym nazwiskiem. Zobacz.    Bożena Wiatr, Lucyna Kosońska,  Weronika Skolim, Anna Pietroń,  Ewa Kostrzewska, Karolina Kolejarska,  Iwona Namysłowska,  Renata Kolecka oraz nasza ostatnia ofiara, Sabina Ursus. Na każdym z kartonów jest też data urodzenia ofiary.
Aśka:  Sebastian,  on zabijał w wieku od 18-30 lat.
Sebastian: Lucyna Kosońska tylko weszła w trzydziestkę. Reszta ofiar była przed nią.
Aśka: ile nam zostało kryjówek?
Sebastian: dwie.
17:15.  Piąta kryjówka z listy. Opuszczony dom.
Aśka: ale zadupie.
Sebastian:  zaraz dojadą tutaj  też Tomek z Justyną. Wezwałem ich tak na wszelki wypadek.
Aśka: mogą się przydać.
Rozdzielili się po wejściu do domu. Aśka  postanowiła sprawdzić piwnicę, a Seba resztę budynku.  Policjant na I piętrze niczego nie znalazł, zostało mu ostatnie piętro.  Tymczasem Aśka w dalszym ciągu sprawdzała piwnicę. Weszła do jednego z  pomieszczeń i ujrzała tam  porwaną dziewczynę.  Była to  Alina.
Aśka:  wszystko w porządku?
 Alina :  poza tymi śladami na twarzy, to tak.
W tej samej chwili za Aśką pojawił się  Strumiński.  Kobieta odwróciła się, ale poczuła silne uderzenie w twarz. Upadła na ziemię, a mężczyzna wycelował w nią  jej pistolet, który zdążył zabrać policjantce.
Łukasz: jesteś sama?
Aśka: tak.
Skłamała. Nie chciała wydać Sebastiana, który zbliżał już się do piwnicy.
Łukasz: i powiedz mi... czy warto było węszyć jak pies?
Aśka: nawet nie wiesz jak...
Łukasz: widzę, że jesteś pewna siebie, a ja ci zaraz tą twoją niezachwianą pewność siebie odbiorę.
Aśka: dlaczego zabiłeś te kobiety?
Specjalnie wchodziła z nim w dyskusję. Chciała zyskać na czasie, aż przyjdzie Sebastian.  Dopiero wtedy będzie można zamknąć Strumińskiego.
Łukasz: nie interesuj się szmato. Całkiem dobrze sobie to wymyśliłem, że wszystko zwalę na nieżyjącego brata, nieprawdaż?
 W tej samej chwili w drzwiach zjawił się Sebastian. Łukasz oddał strzał w jego kierunku, ale Seba zdążył ukryć się za schodami, które znajdowały się w pobliżu. Rozpoczęła się regularna wymiana ognia, którą zdawało się, że przegrywa policjant. Nie był on co prawda ranny, ale  amunicja już mu się pomału kończyła.  W końcu trafił zabójcę. Łukasz  rzucił broń, po czym chwycił się za bolące ramię i rzucił się na Sebastiana. Nim zdążył dosięgnąć pistolet , słychać było drugi strzał.  Okazało się, że to Tomek  strzelił do zabójcy.
Justyna: jesteście cali?
Aśka: tak,  dzięki.
Sebastian: ciebie droga koleżanko, powinien zobaczyć lekarz.
Aśka: nie ma potrzeby, wargę mi rozciął tylko. A co ze Strumińskim?
Tomek: żyje, ale jest nieprzytomny.
Po tym jak pogotowie zabrało Alinę, cała czwórka (komisarze i asystenci)  wyszła z tego domu. Wszyscy  dopiero teraz   odetchnęli z ulgą. To był już koniec  horroru w ich ukochanym mieście...
                                                     Wyrok:
Łukasz Strumiński został skazany na dożywocie.
 Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze rozegrane śledztwo, ciekawe, trzymające w napięciu do samego końca. Nie brakowało też elementów humorystycznych w dialogach, co zdecydowanie na plus. Na pewno jest to jedno z najlepszych śledztw (czy najlepsze to nie wiem), do którego chętnie będę wracał. Ostatnia część dobra, nawet bardzo, ale do brilliantu czegoś zabrakło. Sam nie wiem czego. Ale mocne 9,5/10 za tą część i za całe opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Qwerty jest uparty z tym 9,5... :D ja daję 10! Super śledztwo, a ten tekst z wątrobą był zarąbisty :-)
    Pozdrawiam
    Betty

    OdpowiedzUsuń