Trwa przesłuchanie Aleksandry Kolt.
Rafał: masz szczęście, że nie trafiłaś, bo twoja sytuacja byłaby o wiele gorsza. Droga Aleksandro, powiedz mi, po co ci to było? Dowiedziałaś się od nas o porwaniu Antoniego Brusa i postanowiłaś wymusić okup od jego rodziców, tak było?
Aleksandra: a co? Ja przez nią większe straty poniosłam!
Rafał: a ten palec dziecka i list, to też twoja robota?
Aleksandra: skoro wszystko wiecie, to po co tu siedzimy?
Ania: właśnie nie wszystko. Skąd miałaś ten fragment palca?
Aleksandra: siostra ma zakład pogrzebowy. Nic więcej wam nie powiem bez adwokata.
Ania: proszę bardzo. Na chwilę obecną jesteś po uszy w szambie.
Aleksandra: super, mogę już iść?
Ania: oczywiście. Prosto do celi. O nocce w mieszkaniu możesz zapomnieć.
Dwie godziny później, komenda.
Rafał: chyba za późno sobie o tym przypomniałem, ale zauważyłaś, że Weronika Brus stwierdziła, że Antoś był taki śliczny?
Ania: też to dostrzegłam, ale myślę, że to mógł być efekt zdenerwowania.
Rafał: a co jeśli Weronika postanowiła pozbyć się dziecka? Przerabialiśmy już to przecież niejednokrotnie.
Ania: Rafał, weź sobie strzel w głowę. Nie podejrzewasz chyba matki ?
Rafał: Anka, nie zaprzeczysz, ze mieliśmy przypadek, że matka z kochankiem zabiła swoje dziecko, bo chciało powiedzieć ojcu o romansie?
Ania: no było tak. Zagramy z nią va banque?
Rafał: nie. Poobserwujemy ją. Póki co, nie zrobiła niczego podejrzanego.
Ania: trzeba będzie wystąpić o zgodę na bilingi z jej telefonu.
Rafał: łatwe to nie będzie. Nie mamy żadnych dowodów, to są same domysły.
Justyna: cześć. Zadzwoniła do nas jedna kobieta, która mówi, że 20 minut temu widziała Antosia Brusa w sklepie spożywczym.
Rafał: w którym?
Justyna: spożywczak na Chopina. Tylko jeden jest na tej ulicy.
17:05. Sklep spożywczy, w którym rzekomo miał przebywać zaginiony chłopiec.
Ania: dzień dobry. Jesteśmy z policji, prowadzimy śledztwo w sprawie zaginięcia Antosia Brusa. Tu mam jego zdjęcie.
Podała właścicielowi fotografię, na której był chłopiec.
właściciel: to jest ten sam chłopiec. Zwrócił moją uwagę, bo był w samych skarpetach, nie miał ubranych butów. Zapytałem nawet, czy mogę mu w czymś pomóc, ale uśmiechnął się, zapłacił i wyszedł.
Ania: a na dużą kwotę zrobił zakupy?
właściciel: 10 złotych. Zresztą mam dla was nawet zapis z kamery. Chodźcie na zaplecze.
Na zapleczu, okazało się faktem, iż Antoś Brus robił zakupy w tym sklepie.
Ania: wszystko jasne, nie było żadnego porwania. Uciekł z domu, pytanie tylko dlaczego?
Rafał: zdaje mi się, że znam odpowiedź na to pytanie. Tak czy siak, musimy go znaleźć.
18:30. Dom Brusów.
Ania: niestety mamy już pewność, że nie było żadnego porwania.
Piotr: to gdzie teraz jest Antoś?
Rafał: tego jeszcze nie wiemy. Około 16:40 był widziany w sklepie spożywczym. Przeszukaliśmy okolicę, ale nikogo nie było.
Piotr: tylko dlaczego miałby uciekać?
Rafał: z waszej winy. Dużo pracujecie i nie macie czasu dla własnego dziecka. Drogimi zabawkami nie zrekompensujecie im zmarnowanego czasu.
Piotr: napiszę na pana skargę do pańskich przełożonych!
Rafał: dobrze. Bierzemy kartkę , długopis i możemy pisać...
Weronika: Piotr, on ma rację. Ciągle zostawialiśmy go z opiekunkami.
Piotr: nikt mi nie będzie mówił, jak mam dziecko wychowywać! Proszę natychmiast opuścić mój dom!
Weronika: jeśli ich wyrzucisz, to wyrzucasz także mnie. Muszą nam pomóc w odszukaniu Antosia, dociera to do ciebie skurwysynu ?!
W tej samej chwili zadzwonił telefon Ani.
Ania: halo? Widzieliście go? Gdzie? Dobra, dzięki!
Rafał: co jest?
Ania: patrol policji zauważył Antosia na jednej z ulic.
Piotr: jedziemy tam z wami.
Ania: wykluczone.
Piotr: ale to chodzi o mojego syna!
Ania: powiedziałam, że zostajecie tutaj. Rafał, weź pojedź. Ja z nimi tu zostanę, żeby niczego nie próbowali.
Rafał: ok.
19:10. W czasie, gdy Ania jest w domu Brusów, Rafał właśnie przyjechał na miejsce, w którym patrol zauważył Antosia Brusa.
policjant: cześć Rafał. Chłopak jest wystraszony, nie chce z nami rozmawiać.
Rafał: może ja spróbuję? Gdzie on jest?
policjant: tam na ławce. Nie chciał iść z nami do radiowozu.
Rafał: to idę. Wy możecie odjeżdżać.
Podszedł do chłopca.
Rafał: ty jesteś Antoś Brus?
Antoś: tak, a pan?
Rafał: żaden pan. Ja jestem Rafał i jestem z policji. Zobacz sobie, to jest moja legitymacja.
Chłopiec wziął od niego jego odznakę policyjną i ją oglądał.
Rafał: jesteś głodny?
Antoś: nie.
Rafał: teraz wezmę cię na ręce i pojedziemy do twoich rodziców, dobrze?
Antoś: ja nie chcę do nich jechać, oni wcale mnie nie kochają!
Rafał: głupstwa mówisz. Oni bardzo się o ciebie martwią, rozumiesz? Naprawdę. Chodź ze mną.
Antoś oddał mu odznakę i wstał. Właśnie mieli iść do samochodu Rafała, jednak policjant poczuł, że ktoś go z całej siły popchnął do przodu. Stracił równowagę i opadł na ziemię. Osoba ta kopnęła go raz w plecy. Kątem oka, Rafał zauważył, że drugi mężczyzna wziął Antosia na ręce i wsiadł do samochodu. Niewiele myśląc, komisarz zacisnął zęby i pomimo bólu wstał i ruszył w kierunku swojego pojazdu, bowiem patrol już odjechał.
Rafał: 00 dla W27! Antoś Brus został porwany! Porywacze poruszają się czarnym BMW o numerach KT 00505! Zgarniamy czarne BMW bez użycia broni! Teraz jadą w kierunku skrzyżowania ulic Kawalerowicza i Długiej, postawcie tam blokady!
00: Zrozumiałem, wykonuję.
Rafał: kurwa, mogłem nie odsyłać tamtego patrolu...
19:35. W dalszym ciągu trwa pościg za porywaczami.
Rafał: 00 dla W27! Straciłem z oczu to czarne BMW. Widzicie go gdzieś?
00: nie widzimy go. Umknął nam gdzieś!
Rafał: kurwa! Macie go znaleźć, natychmiast!
00: jest! Teraz jedzie w kierunku Zanussiego, mamy już tam blokady!
Rafał: dobra, dojeżdżam tam!
Po kilku minutach był już na miejscu blokady.
policjant: nic ci nie jest?
Rafał: jestem cały, mogłem was wtedy nie odsyłać od razu.
policjant: a ci nie chcą wysiąść z samochodu. Nie pozwalają także dziecku wyjść.
Rafał: to musimy ich wydobyć w takim razie z auta.
W tej samej chwili ktoś oddał z samochodu strzał. Pocisk trafił policjanta. Rafał strzelił w pojazd, co skutkowało tym, że jeden z porywaczy wysiadł z auta i wycelował w kierunku komisarza, który jednak był od niego szybszy. Trafił go.
Rafał: leż! Szeroko nogi, szeroko ręce!
Zakuł go w kajdanki i odprowadził do radiowozu. Po chwili zrobił to samo z drugim porywaczem.
Rafał: Antoś, nie bój się. Chodź, jedziemy do rodziców. Radek, nic ci nie jest?
Radek: zwykłe draśnięcie.
Rafał: ściskaj to mocno. Jedziemy do szpitala, a potem zawieziemy Antosia.
Wyrok:
Tomasz Walczak za porwanie Antoniego Brusa i postrzelenie policjanta został skazany na 4 lata pozbawienia wolności.
Marcin Trzaskowski za porwanie Antoniego Brusa i napaść na policjanta został skazany na rok pozbawienia wolności.
Aleksandra Kolt została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
Cześć 1. podobała mi się bardziej. W drugiej jakoś czegoś brakowało. No i nie było wyjaśnione, po co na samym końcu porwali tego Antosia (jasne, logicznie dla okupu) - ale mogło to b bardziej rozwinięte, bo akcja skończyła się bardzo szybko. Daję 6/10. Pozdrawiam. BeaW11
OdpowiedzUsuńdruga część mnie rozczarowała. Muszę zgodzić się z poprzedniczką, brak motywu porwania (niby dla okupu, ale ja zrozumiałem że to Kolt chciała okup), słabo rozwinięta akcja finałowa... Nie rozumiem też o co chodzi z tą wizytą chłopca w sklepie. Uciekł z domu i potem został porwany? Dziwne... O ile pierwsza część była naprawdę świetna, ta zdecydowanie ci nie wyszła. 7/10
OdpowiedzUsuńPierwsza część genialna. Druga natomiast myślę ze mogłeś rozpisać na dwie i ja bardziej rozwinąć.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, brak motywu. Rozumiem,że ta dawna koleżanka matki chłopca miała do niej żal i było by logiczne gdyby to ona porwała chłopca, jednak ona chciała tylko okup.A w takim razie po co ci dwaj porwani chłopca?
OdpowiedzUsuńTrochę nie zrozumiałam tej części scenka.
7/10