środa, 16 grudnia 2015

Krzyk rozpaczy II

14:30. Tego samego dnia, komenda.
Trwa przesłuchanie Aleksandry Kolt.
Rafał: masz szczęście, że nie trafiłaś, bo twoja sytuacja byłaby o wiele gorsza. Droga Aleksandro, powiedz mi, po co ci to było? Dowiedziałaś się od nas o porwaniu Antoniego Brusa i postanowiłaś wymusić okup od jego rodziców, tak było?
Aleksandra: a co? Ja przez nią większe straty poniosłam!
Rafał: a ten palec dziecka i list, to też twoja robota?
Aleksandra: skoro wszystko wiecie, to  po co tu siedzimy?
Ania: właśnie nie wszystko. Skąd miałaś ten fragment palca?
Aleksandra: siostra ma zakład pogrzebowy. Nic więcej wam nie powiem bez adwokata.
Ania: proszę bardzo.  Na chwilę obecną jesteś po uszy w szambie.
Aleksandra: super, mogę już iść?
Ania: oczywiście. Prosto do celi. O nocce w mieszkaniu możesz zapomnieć.
Dwie godziny później, komenda.
Rafał:  chyba za późno sobie o tym przypomniałem, ale zauważyłaś,  że Weronika Brus stwierdziła, że Antoś był taki śliczny?
Ania: też to dostrzegłam, ale  myślę, że to mógł być efekt zdenerwowania.
Rafał: a co jeśli Weronika postanowiła pozbyć się dziecka? Przerabialiśmy już to przecież niejednokrotnie.
 Ania: Rafał, weź sobie strzel w głowę. Nie podejrzewasz chyba matki ?
Rafał:  Anka, nie zaprzeczysz, ze mieliśmy   przypadek, że matka z kochankiem zabiła swoje dziecko, bo chciało powiedzieć ojcu o romansie?
Ania: no było tak.  Zagramy z nią va banque?
Rafał: nie. Poobserwujemy ją. Póki co, nie zrobiła niczego podejrzanego.
Ania: trzeba będzie wystąpić o zgodę na bilingi  z jej telefonu.
Rafał: łatwe to nie będzie. Nie mamy żadnych dowodów, to są same domysły.
Justyna: cześć.  Zadzwoniła do nas jedna kobieta, która mówi, że  20 minut  temu widziała Antosia Brusa w sklepie spożywczym.
Rafał: w którym?
 Justyna: spożywczak na Chopina. Tylko jeden jest na tej ulicy.
 17:05. Sklep spożywczy, w którym rzekomo miał przebywać zaginiony chłopiec.
Ania: dzień dobry. Jesteśmy z policji, prowadzimy śledztwo w sprawie zaginięcia Antosia Brusa.  Tu mam jego zdjęcie.
 Podała właścicielowi  fotografię, na której był chłopiec.
 właściciel: to jest ten sam chłopiec.  Zwrócił moją uwagę, bo  był w samych skarpetach, nie miał ubranych butów.  Zapytałem nawet, czy mogę mu w czymś pomóc, ale uśmiechnął się, zapłacił i wyszedł.
Ania: a na dużą kwotę zrobił zakupy?
właściciel:  10 złotych. Zresztą mam dla was nawet zapis z kamery. Chodźcie na zaplecze.
 Na zapleczu, okazało się faktem, iż  Antoś Brus robił zakupy w tym sklepie.
Ania: wszystko jasne, nie było żadnego porwania. Uciekł z domu, pytanie tylko dlaczego?
 Rafał: zdaje mi się, że znam odpowiedź na to pytanie. Tak czy siak,  musimy go znaleźć.
18:30. Dom Brusów.
Ania: niestety mamy już pewność, że nie było żadnego  porwania.
Piotr: to gdzie teraz jest Antoś?
Rafał: tego jeszcze nie wiemy.  Około 16:40 był widziany w sklepie spożywczym. Przeszukaliśmy okolicę, ale nikogo nie było.
Piotr: tylko dlaczego  miałby uciekać?
 Rafał: z waszej winy. Dużo pracujecie i nie macie czasu dla własnego dziecka. Drogimi zabawkami nie zrekompensujecie  im zmarnowanego czasu.
Piotr: napiszę na pana skargę do pańskich przełożonych!
 Rafał:   dobrze. Bierzemy kartkę , długopis i możemy pisać...
Weronika: Piotr, on ma rację. Ciągle zostawialiśmy go z opiekunkami.
Piotr: nikt mi nie będzie mówił, jak mam dziecko wychowywać! Proszę natychmiast opuścić mój dom!
Weronika: jeśli ich wyrzucisz, to wyrzucasz także mnie. Muszą nam pomóc w odszukaniu Antosia, dociera to do ciebie skurwysynu ?!
 W tej samej chwili zadzwonił telefon Ani.
Ania: halo?  Widzieliście go? Gdzie?  Dobra, dzięki!
Rafał: co jest?
Ania:   patrol policji zauważył Antosia na jednej z ulic.
Piotr: jedziemy tam z wami.
Ania:  wykluczone.
Piotr: ale to chodzi o mojego syna!
 Ania: powiedziałam, że zostajecie tutaj. Rafał, weź pojedź. Ja z nimi tu zostanę, żeby niczego nie próbowali.
 Rafał: ok.
  19:10. W czasie, gdy Ania jest  w domu Brusów, Rafał właśnie przyjechał na miejsce, w którym patrol zauważył Antosia Brusa.
policjant: cześć Rafał. Chłopak jest wystraszony,  nie chce z nami rozmawiać.
Rafał: może ja spróbuję? Gdzie on jest?
policjant: tam na ławce.  Nie chciał iść z nami do radiowozu.
Rafał: to idę.  Wy możecie odjeżdżać.
  Podszedł do chłopca.
Rafał:  ty jesteś Antoś Brus?
 Antoś: tak, a pan?
Rafał: żaden pan. Ja jestem Rafał i jestem z policji.  Zobacz sobie, to jest moja legitymacja.
 Chłopiec wziął od niego jego odznakę policyjną i ją oglądał.
 Rafał:  jesteś głodny?
 Antoś: nie.
Rafał: teraz wezmę cię na ręce i pojedziemy do twoich rodziców, dobrze?
Antoś: ja nie chcę do nich jechać,  oni wcale mnie nie kochają!
Rafał: głupstwa mówisz.  Oni bardzo się o ciebie martwią, rozumiesz? Naprawdę. Chodź ze mną.
Antoś oddał mu odznakę i wstał. Właśnie mieli iść do samochodu Rafała, jednak   policjant poczuł, że ktoś go z  całej siły popchnął do przodu. Stracił równowagę i opadł na ziemię. Osoba ta kopnęła go raz w plecy. Kątem oka, Rafał zauważył, że drugi mężczyzna  wziął Antosia na ręce i wsiadł do  samochodu. Niewiele myśląc,  komisarz zacisnął zęby i pomimo bólu wstał i ruszył w kierunku swojego pojazdu, bowiem patrol już odjechał.
 Rafał: 00 dla W27!  Antoś Brus został porwany!  Porywacze poruszają się  czarnym BMW o numerach KT 00505! Zgarniamy czarne BMW bez użycia broni!   Teraz jadą w kierunku skrzyżowania ulic Kawalerowicza i Długiej, postawcie tam blokady!
00: Zrozumiałem,  wykonuję.
Rafał: kurwa, mogłem nie odsyłać tamtego patrolu...
19:35. W dalszym ciągu trwa pościg za porywaczami.
Rafał: 00 dla W27! Straciłem z oczu  to czarne BMW.  Widzicie go gdzieś?
 00: nie widzimy go. Umknął nam gdzieś!
Rafał: kurwa! Macie go znaleźć, natychmiast!
00: jest!  Teraz jedzie  w kierunku Zanussiego,  mamy już tam blokady!
Rafał: dobra, dojeżdżam tam!
Po kilku minutach był już na miejscu blokady.
 policjant: nic  ci nie jest?
 Rafał: jestem cały, mogłem was wtedy nie odsyłać od razu.
policjant: a ci nie chcą wysiąść z samochodu. Nie pozwalają także dziecku wyjść.
Rafał:  to musimy ich wydobyć w takim razie z auta.
 W tej samej chwili  ktoś oddał z samochodu strzał. Pocisk trafił policjanta. Rafał strzelił w pojazd, co skutkowało tym, że jeden z porywaczy wysiadł z auta i  wycelował w kierunku komisarza, który jednak był od niego szybszy. Trafił go.
 Rafał: leż! Szeroko nogi, szeroko ręce!
 Zakuł go w kajdanki  i odprowadził do radiowozu. Po chwili zrobił to samo z drugim porywaczem.
Rafał:  Antoś, nie bój się.  Chodź, jedziemy do rodziców. Radek, nic ci nie jest?
Radek: zwykłe draśnięcie.
Rafał: ściskaj to mocno.  Jedziemy do szpitala, a potem zawieziemy Antosia.
Wyrok:
Tomasz Walczak za porwanie Antoniego Brusa i postrzelenie policjanta został skazany na 4 lata pozbawienia wolności.
Marcin Trzaskowski za porwanie Antoniego Brusa i napaść na policjanta został skazany na rok pozbawienia wolności.
Aleksandra Kolt została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu  na  2 lata.
Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.

4 komentarze:

  1. Cześć 1. podobała mi się bardziej. W drugiej jakoś czegoś brakowało. No i nie było wyjaśnione, po co na samym końcu porwali tego Antosia (jasne, logicznie dla okupu) - ale mogło to b bardziej rozwinięte, bo akcja skończyła się bardzo szybko. Daję 6/10. Pozdrawiam. BeaW11

    OdpowiedzUsuń
  2. druga część mnie rozczarowała. Muszę zgodzić się z poprzedniczką, brak motywu porwania (niby dla okupu, ale ja zrozumiałem że to Kolt chciała okup), słabo rozwinięta akcja finałowa... Nie rozumiem też o co chodzi z tą wizytą chłopca w sklepie. Uciekł z domu i potem został porwany? Dziwne... O ile pierwsza część była naprawdę świetna, ta zdecydowanie ci nie wyszła. 7/10

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część genialna. Druga natomiast myślę ze mogłeś rozpisać na dwie i ja bardziej rozwinąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, brak motywu. Rozumiem,że ta dawna koleżanka matki chłopca miała do niej żal i było by logiczne gdyby to ona porwała chłopca, jednak ona chciała tylko okup.A w takim razie po co ci dwaj porwani chłopca?
    Trochę nie zrozumiałam tej części scenka.
    7/10

    OdpowiedzUsuń