środa, 30 grudnia 2015

Żyję tylko zemstą

                                                        Niedziela, 13:20

Korzystając z chwili wolnego,  Ania i Rafał wraz z Justyną i Tomkiem wybrali  się na tor gokartowy aby się pościgać. Okazało się, że  po zakończonym wyścigu najlepszy czas miała Justyna, tuż za nią uplasował się Rafał.
 Rafał:  Justyna, gdzie nauczyłaś się tak świetnie jeździć?
 Justyna:  od dzieciaka ścigałam się z kolegami  na  torach gokartowych.
Tomek: czyli wychodzi na to, że ja wiszę wszystkim dwie kawy?
  Rafał: w rzeczy samej.
Ania: to było coś świetnego...
Rafał: a  najbardziej narzekałaś wcześniej, że to  jest nudniejsze niż wędkarstwo...
Justyna: Tomek,  prowadź nas na kawę.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Rafała.
Rafał:  no co jest? Gdzie? Jasna cholera....
Ania: co jest?
 Rafał:  niestety kawę musimy odłożyć na później.  Zabójstwo.
Ania: nie ma to jak miłe niedzielne popołudnie...
14:05. Las, w którym znaleziono ciało.
policjant: cześć. Mieliśmy anonimowe zgłoszenie.
Ania: wiemy, kim jest ofiara?
 policjant: Iwona Kwiatańska, 28 lat.
Rafał:  Adam dokonuje już oględzin?
policjant: musiał niestety jechać na inne wezwanie. Zostawił wam notatkę.
Ania : dzięki.
 Od razu podała ją Rafałowi, który odczytał jej treść.
Rafał:  kilkanaście ciosów nożem, zadanych prawdopodobnie nożem z ząbkami, przez co ciosy są bardziej bolesne. Zgon nastąpił około godziny  20:00.  Sprawca jej nie zgwałcił.
Ania: seryjniak?
Rafał: nie wiem, być może...
16:40. Po powiadomieniu rodziców ofiary, o śmierci córki, komisarze jadą do  firmy, w której pracowała.
właściciel : Radosław Stasiewicz. Zwykle w niedzielę mamy nieczynne, ale  niestety wiecie jak to jest przed świętami... biurokracja.
Ania:  no tak, wiadomo. My jesteśmy z policji i prowadzimy śledztwo w sprawie śmierci Iwony Kwiatańskiej.
właściciel: ktoś ją zabił?
Ania: niestety. Jak pan sądził, kto mógłby stać za jej zabójstwem?
właściciel: Iwonka z szeregowego pracownika bardzo szybko awansowała na mojego zastępcę. Była po prostu najlepsza.
 Rafał: a walczyła z kimś o to stanowisko?
właściciel : tak. Jesteśmy fińską firmą. Rywalizowała  o to stanowisko z Martą  Cebulak, ale dzisiaj w firmie jej nie zastaniecie.
Ania: moglibyśmy prosić o jej adres?
właściciel: oczywiście.  Iwaszkiewicza 14 A /8.
19:00. Mieszkanie Marty Cebulak.
Ania : pani Marta Cebulak?
Marta: nie, ksiądz proboszcz. Czego chcecie?
Rafał: jesteśmy z policji. Zawsze pani tak wita gości?
Marta: jestem w złym humorze.
Ania: to proszę nie wyładowywać swojej złości na innych.  Możemy wejść do środka? Tam wszystko pani wyjaśnimy.
Marta: proszę.
Weszli do środka.
Marta: dowiem się w końcu, czego chcecie?
Ania:  Iwona Kwiatańska nie żyje. Została zamordowana.
Marta: i wy myślicie, że to ja?
 Rafał: miałaś motyw.  Iwona zgarnęła ci awans sprzed nosa.
Marta: możliwe, że i tak było...
Ania: co robiłaś wczoraj około  20?
Marta:   byłam u przyjaciółki, chcecie jej dane?
Rafał: poprosimy.
Marta: Ania Lenc, Krzywa 6.
Ania: sprawdzimy to.
Marta: dobrze. Wtedy będziecie pewni tego, że jestem niewinna.
Rafał: proszę nie wyjeżdżać z miasta.
                                            Poniedziałek, 9:00
Komenda.
Rafał: co tam robisz?
Ania: oglądam Kuchenne rewolucje. Nudzi mi się.
Rafał: a ja wyczuwam rewolucję u Bartka w żołądku...
  Nie wiedział jeszcze, że asystent boryka się z problemami żołądkowymi.
Bartek: ładnie to tak mnie obgadywać, prawda?   Chodźcie do biura asystentów, Tomek dostał jakiś list.
Ania : żartujesz.
Bartek: a wyglądam na rozbawionego?
                                            5 minut później
Biuro asystentów.
Tomek: widzę, że Bartosz jak zwykle narobił szumu o nic.  No, ale dobra, to jest ten list.
Rafał wziął od niego list i od  razu podał go Ance, która odczytała jego treść.
Ania: UMRZESZ DOKŁADNIE TAK, JAK JA UMARŁEM.
Rafał: no nieźle. Stary, ktoś grozi ci śmiercią.
Tomek: poradzę sobie.
Ania: może chcesz ochronę?
Tomek: nie, kurwa! Nie ma takiej opcji! To nie jest konieczne.
Rafał: Tomek, do cholery jasnej! Jakiś popierdoleniec grozi ci śmiercią, a ty to olewasz?!
Tomek: Rafał, to ty mnie posłuchaj! Powiedziałem, że sobie poradzę, to sobie poradzę. Czy to jest jasne?
Ania: Tomek, Rafał ma rację. Przyda ci się ochrona!
Tomek: powiedziałem coś? Ochrony nie chcę i zdania w tej sprawie nie zmienię. Dotarło?
 Rafał: dobra, rób sobie co chcesz, ale mówię ci od razu, że źle robisz.
W tajemnicy jednak załatwił Tomkowi ochronę.
                           Trzy godziny później
Komenda.
Ania: Anna Lenc  nie potwierdziła alibi Marty Cebulak.  Twierdzi, że w ogóle  jej u niej nie było.
 Rafał:  czyli nas okłamała. Jedziemy ją zgarnąć.
Ania: nie, nie jest to konieczne. Wiozą już ją do nas.
Rafał: to sobie pogadamy  z Cebulakiem...
 Po dwudziestu minutach, kobieta siedziała już wraz z komisarzami w pokoju przesłuchań.
 Ania: powiedzieć ci jak wygląda twoja sytuacja? Dożywocie i  pierdzenie w pasiaki w pierdlu!
Marta: fascynujące!
Rafał: nie masz alibi. Okłamujesz nas. Ty wiesz jak to wygląda?
Marta:  wygląda to tak, że nic na mnie nie macie.  Znaleźliście nóż, którym zabito Iwonę?
Ania: ale my nie wspominaliśmy ci nic o żadnym nożu. Skąd o nim wiesz?
 Marta: mówili w telewizji. Nie stać was, w waszych domach na telewizor?
Rafał:   może nie jesteśmy fińską firmą, ale zarobki mamy nam odpowiadające. Ostatnia szansa. Powiedz nam, co robiłaś w sobotę około 20:00 i lepiej mów prawdę. To wbrew pozorom byłoby dla ciebie najkorzystniejsze.
Marta:  jeździłam autem po mieście, a tą śpiewkę z przyjaciółką wymyśliłam, bo jeszcze  zabójstwo Iwony wy mi zarzucilibyście.
Rafał: tylko, że to jest słabe alibi. Nie ma nikogo, kto może je potwierdzić, a takie jest naprawdę łatwo obalić.
Marta: wstąpiłam jeszcze  na stację benzynową, Shella.
Ania : sprawdzimy to sobie, ale tym razem  nie pójdziesz do swojego wieżowca. Zostajesz tutaj.
Marta: popełniacie błąd.
Rafał: ty już też go popełniłaś.
15:00. Przed komendą.
Tomek wrócił ze spotkania z informatorem.  Właśnie wszedł do budynku komendy, jednak zorientował się, że zostawił telefon w aucie. Gdy zbliżał się do samochodu, usłyszał tylko huk tłuczonej szyby i zobaczył uciekającą postać w kapturze. Niewiele myśląc, rzucił się w pogoń za mężczyzną, ale po pierwszym zakręcie, zgubił go. Zrezygnowany wrócił do swojego samochodu. Okazało się, że wybito szybę kamieniem. Założył rękawiczki i odczytał treść karteczki, w którą był on owinięty.
Tomek: BĘDZIESZ KONAŁ DŁUGO, SKURWIELU.
 Nie był w stanie nikogo wytypować. Nie wiedział, kto może za tym stać. Był on tylko asystentem, nie prowadził żadnych śledztw. Z powrotem owinął kamień tą karteczką i zaniósł  to do laboratorium, gdy nagle coś przykuło jego uwagę....
 20 minut później. Palarnia.
 Tomek: cześć Aniu, gdzie jest Rafał?
Ania: powinien być w biurze, jakby go tam nie było, to jest w kuchni.
Tomek: dziękuję.
Zewnątrz może i wyglądał na opanowanego, jednak w środku był naprawdę wściekły.  Wszedł do biura, gdzie niemal zderzył się z Rafałem, który niósł w ręce akta dla starego.
 Rafał: cześć Tomek. Masz coś?
 Tomek:  możesz mi kurwa wyjaśnić jedną rzecz? Mówiłem, że nie potrzebuję żadnej pierdolonej ochrony,  a tu okazuje się, że  postawiłeś dwóch mundurowych ?!
 Rafał: to jest poważna sprawa.
Tomek  wyrwał mu z ręki  papiery i rzucił je na podłogę.
Tomek: to teraz posłuchaj panie pomagalski na siłę. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, rozumiesz to, kurwa?! Niczyjej!
Rafał: dobra, spoko. Radź sobie sam, ale nie przyłaź potem jak rozhisteryzowana panienka, a jak już tu jesteś, to posprzątaj te papiery i zanieś je staremu, a ja idę zapalić. Miłego sprzątania. Cześć.
                                             Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

  1. Taki średni ten scen. Śledztwo może być niezłe, ale na razie nic konkretnego nie odkryli. Ciekawe kto i dlaczego grozi Tomkowi śmiercią... Za dzisiaj niestety tylko 8/10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet ciekawie sie zapowiada.... ja nawet sadzę ,ze Tomek jest mylony z inną postacią,że te listy są kierowane do innego policjanta ... ale poczekam na rozwój wypadku...
    8,5/10

    OdpowiedzUsuń