niedziela, 15 grudnia 2019

Detonator II

13:45. Trwają oględziny na miejscu drugiego wybuchu.
Aśka: Mariusz, macie już coś?
 Mariusz:   jedyne co mamy, to  solidnie wykonany ładunek domowej roboty.
Sebastian:  czyli na sto procent jesteś w stanie potwierdzić to, że gość zna się na rzeczy?
Mariusz: jak najbardziej.  Gdybyście  byli kilka metrów bliżej auta, to nic by z was nie zostało.
Sebastian: a jakieś ślady z tego listu?
Mariusz: nawet jeśli coś na nim było, to wszystko spłonęło.
Aśka: gdybyście coś jeszcze znaleźli, meldujcie na bieżąco. My musimy jeszcze przesłuchać zatrzymanego.
                               Dwie godziny później.
Aśka i Sebastian wciąż przesłuchują zatrzymanego mężczyznę.
Sebastian:  Adam Galandysz,  28 lat. Murarz, nienaganna opinia.  Wiesz, że możesz to zaprzepaścić?
Adam: ja nic nie zrobiłem!
Sebastian: listu z pogróżkami też nie podłożyłeś?
Adam: no dobra, z listem mnie macie. Podłożyłem go, ale to nie ja!
Aśka: to jakim cudem on się znalazł?!
Adam:  wróciłem dzisiaj około 7:00 do domu z roboty.  Był tam już jakiś facet.  Wycelował do mnie  spluwę i powiedział, że mam was śledzić, informować na bieżąco o lokalizacjach  i w odpowiedniej chwili podłożyć karteczkę z groźbami, którą mi dał. Zrozumcie mnie, ja musiałem to zrobić!  Mam chorą  córkę. Żona się nią opiekuje, a ja  jestem jedynym żywicielem rodziny, do cholery!  Gdyby mnie zabrakło, to ich sytuacja, byłaby znacznie trudniejsza!
Sebastian podszedł  do drzwi.
- Rysiu, zostań z nim.
Komisarze wyszli z pokoju przesłuchań.
 Sebastian:  co o tym sądzisz?
Aśka: może  mówić prawdę. Marzena Wieczorowicz  została zmuszona do wykonania telefonu na policję, a Adamowi Galandyszowi kazał  nas  śledzić i  informować go o naszym położeniu.
Sebastian: skurwiel nie jest głupi. To prawdziwy mistrz manipulacji.
Aśka:  dokładnie.  Teraz  kontynuujemy przesłuchanie.
 Wrócili  do pomieszczenia, w którym przebywał Adam Galandysz.
Aśka:  Galandysz, byłbyś w stanie nam go opisać?
Adam:  sprawny fizycznie  facet, nie za młody, nie za stary,  przepity głos.
Aśka: więcej szczegółów?
Adam: byłem tak przerażony, że nawet mu  się nie przyglądałem. Wspominał mi jedynie o jakiejś zapłacie. Powiedział coś w stylu: teraz wszyscy mi zapłacą...
Aśka:  a co robiłeś wczoraj   około 22?
Adam:   byłem w parku.
Sebastian:  kto to potwierdzi?
Adam: z tego, co się orientuję, to monitoring miejski obejmuje go swoim zasięgiem.
Aśka: sprawdzimy twoje alibi, a do wyjaśnienia zostajesz w areszcie. Damy też ochronę twojej rodzinie.
                                Godzinę później.
Aśka i Sebastian są na odprawie w biurze  Andrzeja Beksy - szefa wydziału.
Stary:  nic wam się nie stało?
Sebastian: żadnych obrażeń,  chociaż Mariusz stwierdził, że  gdybyśmy stali kilka metrów bliżej, mogłoby nie być tak kolorowo.
Stary:  dzięki Bogu.  Jesteśmy już pod ostrzałem mediów. Czytaliście dzisiejszą prasę?
 Położył gazetę na biurku.
Aśka: Detonator?  No to widzę, że media już go pięknie ochrzciły.
Stary: ale jest jedna rzecz, której początkowo nie wzięliśmy pod lupę.  Okazuje się, że ten ,,Detonator'' kilka dni temu dopuścił się wybuchu.
Sebastian:  Andrzej, każdy może coś napisać, byle numer sprzedać.
Stary: no właśnie, Sebastian, to akurat potwierdzona informacja.  Nie zapominajcie, że mam dobre kontakty.  W czwartek  został wysadzony osiedlowy śmietnik,  sprawca posłużył się jakąś mieszaniną z semtexem,   przy kolejnych wybuchach także.
Aśka: czyli było to  pewnego rodzaju ''pierwsze ostrzeżenie'' przed czymś większym. Długo nie musieliśmy czekać.  Autobus pełen ludzi, śmierć sapera,  dzisiaj  wysadził jeszcze  nasze auto.
Stary: a właśnie, auto. Trzymajcie klucze do zastępczego. W przyszłym tygodniu, będziecie mieli nowe.
Sebastian: dzięki szefie.
Wziął klucze od przełożonego. Po chwili, dalej kontynuowali rozmowę.
 Stary: po tych wszystkich rewelacjach, śmiem stwierdzić, że ,,Detonator'' szykuje coś naprawdę grubego. Tomek przebywa z Rafałem cały czas w terenie, dlatego macie do dyspozycji Agnieszkę, Justynę i Bartka.  Każcie im wytypować wszystkie obiekty w mieście, w które mógłby uderzyć. Trzeba tu szczególnie uwzględnić  miejsca, w których  mogą być wielkie skupiska ludzi.
Aśka: czyli mamy celować w centra handlowe?
Stary: a żeby tylko, centra. Wszystkie markety, galerie, dworce, nawet kościoły, a także i szkoły.
Sebastian: szefie, nierealne. Za mało ludzi, aby obstawić wszystkie obiekty. Skorzystajmy z faktu, że mamy nad nim przewagę.
Aśka: jedynie liczebną. I dobrze o tym, sam wiesz.
Stary: Czechowska, do cholery! Takie gadanie tylko osłabia naszą siłę.  Mamy szukać rozwiązań!
W tej samej chwili, do biura Starego weszła Justyna.
Stary:  Justyna, nie teraz...
Justyna: szefie, to ważne. Mam ekspertyzę odnośnie  ładunków wybuchowych. Ta mieszanina jest praktycznie niedostępna w Polsce, ale za to bardzo popularna  w Libii.
Aśka: czyli nasze śledztwo zaczyna mieć już teraz podłoże terrorystyczne.  Prawdopodobnie stoi za tym wszystkim Polak, mający kontakty w Libii, Iraku, pewnie nawet i Syrii  czy też innych państwach ogarniętych wojną.
Stary:  dlatego też  ściągnę  biegłego z zakresu cyberprzestępczości.  Mój znajomy jest świetnym informatykiem,  doskonale zorientowany w tym środowisku.
Sebastian: każda para rąk  nam się teraz przyda.
Stary: dlatego też włączę do śledztwa Tomka i Rafała.  Sprawa jest już zbyt poważna, abyście prowadzili ją tylko we dwoje.
21:00. Komisariat przy Kasztanowej.
Biegły z zakresu cyberprzestępczości, Sławomir Stalmirowicz umówił się już na spotkanie z  libijskim sprzedawcą.
Aśka:  spotkanie załatwione?
Sławek: tak, ale gość jest  strasznie ostrożny.  Musiałem mu dać swoje zdjęcie,  coby nie spieprzyć tej operacji.
Stary:  i dobrze. Przydasz nam się.  Niestety, ale do tej akcji, nie mogę  wypuścić żadnej z kobiet. Nie chcę, aby  handlarz się zorientował, to jest raz, a dwa, nie wykluczam, że on sam może być terrorystą.
Aśka:  no dobra.  Zrobimy, jak uważasz.
 Rafał: a my z Tomkiem, co mamy robić?
 Stary:  ubezpieczacie Sławka.  Rafał i Tomek od zachodu, Sebastian od wschodu.
Sebastian: a jak się z tym gościem porozumiemy?
Sławek: bezproblemowo po polsku, aczkolwiek pisał on trochę nieskładnie. Mamy być na leśnej drodze nieopodal wjazdu na obwodnicę o 10:00.
Sebastian: opracujemy jeszcze plan  całej akcji.   Justyna, pokaż mi dokładną mapę tego obiektu.
                                                Wtorek, 9:50
Biegły z zakresu przestępczości, Sławomir Stalmirowicz czeka w umówionym miejscu  na libijskiego sprzedawcę.  Informatyk będzie rejestrował przebieg spotkania za pomocą ukrytej kamery.
Sebastian: Sławek, jesteś na pozycji?
Sławek: oczywiście.
 Kilka minut później. Do informatyka  podszedł   libijski handlarz.
handlarz:  Sławek?
Sławek:  Sławek.
handlarz: I must  cię spr... check!.  Podnieś ....  (Muszę cię sprawdzić)
Sławek: jacket? (kurtka ?)
handlarz: yes.
 Sławek wykonał polecenie handlarza.  Libijczyk pobieżnie go przeszukał.
handlarz: jest dobrze. Co chcesz?
Sławek: semtex.   Pisałem ci wszystko. Skąd znasz polski?
handlarz:  moja matka   mieszka here. (tutaj.)
Handlarz   rozumiał wszystko w języku polskim, jedynie wtrącał  angielskie słowa w swoich wypowiedziach, jeśli nie  pamiętał ich polskiego odpowiednika.
Sławek: mogę dostać już towar.
handlarz:  mam go w aucie. Chodź.
 Ruszyli w kierunku pojazdu  libijczyka.  Sławek na moment się odwrócił, co handlarz doskonale wykorzystał. Wział zamach i z całej siły uderzył go w tył głowy.
 handlarz: myślałeś, że jestem aż takim idiotą, aby nie  zobaczyć kamery?
Sławek: spokojnie...
 Mężczyzna zatoczył się, ale nie stracił przytomności. W tej samej chwili, do akcji wkroczyli  Tomek, Rafał i Sebastian.
 Rafał: policja! Łapy na kark!
 handlarz: I kill! (zabiję)
  Libijczyk wycelował pistolet w Sławka i padł strzał. Okazało się, że to Sebastian postrzelił handlarza w ramię.
Rafał:   Sławek, jesteś cały?
 Sławek: tak. Zwykła chwila nieuwagi...
 handlarz: a o stan mojego zdrowia, ktoś zapyta?
Tomek: zamknij mordę.
Sebastian: to tylko draśnięcie. Spokój!
 W tej samej chwili  zadzwonił telefon policjanta.  Seba odebrał połączenie.
- Aśka, co jest?
 - Był kolejny wybuch, zbierajcie się! Plac zabaw na Zarzecznej!
- On zwariował? Plac zabaw wysadzać ?!
                                       45 minut później.
Sebastian i Rafał pojechali na miejsce wybuchu.
Aśka: jak akcja?
Sebastian: mamy tego libijczyka, ale się zorientował.   A jak tutaj?
Aśka: dwie ofiary. Matka z  dzieckiem.
Sebastian: kurwa mać...
Rafał: znowu mamy mieszaninę z semtexem?
Mariusz: tak.  Jest także list zaadresowany do was.
Aśka wzięła kartkę od technika.
Sebastian: co tam pisze?
Aśka:    KOLEJNY AKT BĘDZIE NAJMOCNIEJSZY ZE WSZYSTKICH DOTYCHCZASOWYCH. SZYKUJCIE SIĘ, DRODZY POLICJANCI.  STRASZNE MIERNOTY ZATRUDNIAJĄ W TEJ WASZEJ POLICJI...
Rafał: skurwiel!
  W tej samej chwili, ujrzeli   dziennikarkę  Wiadomości Codziennych oraz  towarzyszącego jej kamerzystę.
dziennikarka: jesteśmy na miejscu czwartego wybuchu.  Detonator   zabił już trzy osoby.  Dziś zginęła matka z  kilkumiesięcznym dzieckiem. Co nam możecie na tę chwilę powiedzieć?
 Rafał: nie udzielamy żadnych informacji. Proszę zgłosić się do naszego  rzecznika prasowego.
dziennikarka: ludzie mają prawo wiedzieć, a ja mam obowiązek przekazać im tę prawdę, niezależnie od tego, jaka by ona była!
 Mariusz: a my mamy prawo i obowiązek  pracować na miejscu zdarzenia.  Wychodźcie  za taśmę, bo mi wszystkie ślady zadepczecie! Won!
 Dziennikarka i towarzyszący jej kamerzysta odeszli. Po chwili do komisarzy podszedł  jakiś policjant.
Rafał: co to jest?
 policjant: znalazłem to w krzakach.
 Ich oczom ukazała się zapalniczka z wygrawerowanym inicjałem.
Rafał: gdzieś już to widziałem...
 Aśka: ja nawet wiem, gdzie, Rafał.  Kilka lat temu były dwa podpalenia, podpalacz zostawiał za każdym razem właśnie zapalniczkę z wyrytym inicjałem  SS.
Sebastian: no właśnie, ale ten podpalacz siedzi, to nie może być on.
 Aśka:  Adam Galandysz mówił, że  gdy został zaatakowany, to napastnik  wypowiedział słowa: ,,teraz to mi wszyscy zapłacą''.  Nie wykluczam, że  może się mścić  ktoś, kto stracił bliskich w jednym z dwóch podpaleń.
Sebastian: i to jest słuszna uwaga. Mamy do przekopania akta tamtej sprawy, zobaczymy, jakie informację nam one ''przyniosą''.
 W tej samej chwili, zadzwonił telefon Rafała. Mężczyzna odszedł kawałek dalej, aby odebrać połączenie.  Po dłuższej chwili wrócił.
 Aśka: Rafał, co  jest?
Rafał: dzwonił do mnie Darek. Ledwie go zrozumiałem, bo strasznie płakał.
Sebastian: Rafał, powiedz to wreszcie! Co z Anką ?!
 Rafał:  Anka odzyskała przytomność!  Darek aż, płakał ze szczęścia.
Sebastian: rewelacja!  Rafał, my jedziemy  na komendę, przesłuchać tego libijczyka,  ty jedziesz do Anki.
 Rafał: jasna sprawa. Pozdrowię ją od was.
Aśka: my też do niej niedługo pojedziemy....
                                                                           Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz:

  1. Ciekawy scen, sprawa wciąż trzyma w napięciu, choć wydaje się już mniej zagadkowa, bo komisarze mają nowe tropy. Dobrze że z Anką już lepiej, niech zdrowieje i wraca do scenów ;) Ta część dla mnie jednak 9/10, ale całe śledztwo ma potencjał na jedno z lepszych.

    OdpowiedzUsuń