13:45. Trwają oględziny na miejscu drugiego wybuchu.
Aśka: Mariusz, macie już coś?
Mariusz: jedyne co mamy, to solidnie wykonany ładunek domowej roboty.
Sebastian: czyli na sto procent jesteś w stanie potwierdzić to, że gość zna się na rzeczy?
Mariusz: jak najbardziej. Gdybyście byli kilka metrów bliżej auta, to nic by z was nie zostało.
Sebastian: a jakieś ślady z tego listu?
Mariusz: nawet jeśli coś na nim było, to wszystko spłonęło.
Aśka: gdybyście coś jeszcze znaleźli, meldujcie na bieżąco. My musimy jeszcze przesłuchać zatrzymanego.
Dwie godziny później.
Aśka i Sebastian wciąż przesłuchują zatrzymanego mężczyznę.
Sebastian: Adam Galandysz, 28 lat. Murarz, nienaganna opinia. Wiesz, że możesz to zaprzepaścić?
Adam: ja nic nie zrobiłem!
Sebastian: listu z pogróżkami też nie podłożyłeś?
Adam: no dobra, z listem mnie macie. Podłożyłem go, ale to nie ja!
Aśka: to jakim cudem on się znalazł?!
Adam: wróciłem dzisiaj około 7:00 do domu z roboty. Był tam już jakiś facet. Wycelował do mnie spluwę i powiedział, że mam was śledzić, informować na bieżąco o lokalizacjach i w odpowiedniej chwili podłożyć karteczkę z groźbami, którą mi dał. Zrozumcie mnie, ja musiałem to zrobić! Mam chorą córkę. Żona się nią opiekuje, a ja jestem jedynym żywicielem rodziny, do cholery! Gdyby mnie zabrakło, to ich sytuacja, byłaby znacznie trudniejsza!
Sebastian podszedł do drzwi.
- Rysiu, zostań z nim.
Komisarze wyszli z pokoju przesłuchań.
Sebastian: co o tym sądzisz?
Aśka: może mówić prawdę. Marzena Wieczorowicz została zmuszona do wykonania telefonu na policję, a Adamowi Galandyszowi kazał nas śledzić i informować go o naszym położeniu.
Sebastian: skurwiel nie jest głupi. To prawdziwy mistrz manipulacji.
Aśka: dokładnie. Teraz kontynuujemy przesłuchanie.
Wrócili do pomieszczenia, w którym przebywał Adam Galandysz.
Aśka: Galandysz, byłbyś w stanie nam go opisać?
Adam: sprawny fizycznie facet, nie za młody, nie za stary, przepity głos.
Aśka: więcej szczegółów?
Adam: byłem tak przerażony, że nawet mu się nie przyglądałem. Wspominał mi jedynie o jakiejś zapłacie. Powiedział coś w stylu: teraz wszyscy mi zapłacą...
Aśka: a co robiłeś wczoraj około 22?
Adam: byłem w parku.
Sebastian: kto to potwierdzi?
Adam: z tego, co się orientuję, to monitoring miejski obejmuje go swoim zasięgiem.
Aśka: sprawdzimy twoje alibi, a do wyjaśnienia zostajesz w areszcie. Damy też ochronę twojej rodzinie.
Godzinę później.
Aśka i Sebastian są na odprawie w biurze Andrzeja Beksy - szefa wydziału.
Stary: nic wam się nie stało?
Sebastian: żadnych obrażeń, chociaż Mariusz stwierdził, że gdybyśmy stali kilka metrów bliżej, mogłoby nie być tak kolorowo.
Stary: dzięki Bogu. Jesteśmy już pod ostrzałem mediów. Czytaliście dzisiejszą prasę?
Położył gazetę na biurku.
Aśka: Detonator? No to widzę, że media już go pięknie ochrzciły.
Stary: ale jest jedna rzecz, której początkowo nie wzięliśmy pod lupę. Okazuje się, że ten ,,Detonator'' kilka dni temu dopuścił się wybuchu.
Sebastian: Andrzej, każdy może coś napisać, byle numer sprzedać.
Stary: no właśnie, Sebastian, to akurat potwierdzona informacja. Nie zapominajcie, że mam dobre kontakty. W czwartek został wysadzony osiedlowy śmietnik, sprawca posłużył się jakąś mieszaniną z semtexem, przy kolejnych wybuchach także.
Aśka: czyli było to pewnego rodzaju ''pierwsze ostrzeżenie'' przed czymś większym. Długo nie musieliśmy czekać. Autobus pełen ludzi, śmierć sapera, dzisiaj wysadził jeszcze nasze auto.
Stary: a właśnie, auto. Trzymajcie klucze do zastępczego. W przyszłym tygodniu, będziecie mieli nowe.
Sebastian: dzięki szefie.
Wziął klucze od przełożonego. Po chwili, dalej kontynuowali rozmowę.
Stary: po tych wszystkich rewelacjach, śmiem stwierdzić, że ,,Detonator'' szykuje coś naprawdę grubego. Tomek przebywa z Rafałem cały czas w terenie, dlatego macie do dyspozycji Agnieszkę, Justynę i Bartka. Każcie im wytypować wszystkie obiekty w mieście, w które mógłby uderzyć. Trzeba tu szczególnie uwzględnić miejsca, w których mogą być wielkie skupiska ludzi.
Aśka: czyli mamy celować w centra handlowe?
Stary: a żeby tylko, centra. Wszystkie markety, galerie, dworce, nawet kościoły, a także i szkoły.
Sebastian: szefie, nierealne. Za mało ludzi, aby obstawić wszystkie obiekty. Skorzystajmy z faktu, że mamy nad nim przewagę.
Aśka: jedynie liczebną. I dobrze o tym, sam wiesz.
Stary: Czechowska, do cholery! Takie gadanie tylko osłabia naszą siłę. Mamy szukać rozwiązań!
W tej samej chwili, do biura Starego weszła Justyna.
Stary: Justyna, nie teraz...
Justyna: szefie, to ważne. Mam ekspertyzę odnośnie ładunków wybuchowych. Ta mieszanina jest praktycznie niedostępna w Polsce, ale za to bardzo popularna w Libii.
Aśka: czyli nasze śledztwo zaczyna mieć już teraz podłoże terrorystyczne. Prawdopodobnie stoi za tym wszystkim Polak, mający kontakty w Libii, Iraku, pewnie nawet i Syrii czy też innych państwach ogarniętych wojną.
Stary: dlatego też ściągnę biegłego z zakresu cyberprzestępczości. Mój znajomy jest świetnym informatykiem, doskonale zorientowany w tym środowisku.
Sebastian: każda para rąk nam się teraz przyda.
Stary: dlatego też włączę do śledztwa Tomka i Rafała. Sprawa jest już zbyt poważna, abyście prowadzili ją tylko we dwoje.
21:00. Komisariat przy Kasztanowej.
Biegły z zakresu cyberprzestępczości, Sławomir Stalmirowicz umówił się już na spotkanie z libijskim sprzedawcą.
Aśka: spotkanie załatwione?
Sławek: tak, ale gość jest strasznie ostrożny. Musiałem mu dać swoje zdjęcie, coby nie spieprzyć tej operacji.
Stary: i dobrze. Przydasz nam się. Niestety, ale do tej akcji, nie mogę wypuścić żadnej z kobiet. Nie chcę, aby handlarz się zorientował, to jest raz, a dwa, nie wykluczam, że on sam może być terrorystą.
Aśka: no dobra. Zrobimy, jak uważasz.
Rafał: a my z Tomkiem, co mamy robić?
Stary: ubezpieczacie Sławka. Rafał i Tomek od zachodu, Sebastian od wschodu.
Sebastian: a jak się z tym gościem porozumiemy?
Sławek: bezproblemowo po polsku, aczkolwiek pisał on trochę nieskładnie. Mamy być na leśnej drodze nieopodal wjazdu na obwodnicę o 10:00.
Sebastian: opracujemy jeszcze plan całej akcji. Justyna, pokaż mi dokładną mapę tego obiektu.
Wtorek, 9:50
Biegły z zakresu przestępczości, Sławomir Stalmirowicz czeka w umówionym miejscu na libijskiego sprzedawcę. Informatyk będzie rejestrował przebieg spotkania za pomocą ukrytej kamery.
Sebastian: Sławek, jesteś na pozycji?
Sławek: oczywiście.
Kilka minut później. Do informatyka podszedł libijski handlarz.
handlarz: Sławek?
Sławek: Sławek.
handlarz: I must cię spr... check!. Podnieś .... (Muszę cię sprawdzić)
Sławek: jacket? (kurtka ?)
handlarz: yes.
Sławek wykonał polecenie handlarza. Libijczyk pobieżnie go przeszukał.
handlarz: jest dobrze. Co chcesz?
Sławek: semtex. Pisałem ci wszystko. Skąd znasz polski?
handlarz: moja matka mieszka here. (tutaj.)
Handlarz rozumiał wszystko w języku polskim, jedynie wtrącał angielskie słowa w swoich wypowiedziach, jeśli nie pamiętał ich polskiego odpowiednika.
Sławek: mogę dostać już towar.
handlarz: mam go w aucie. Chodź.
Ruszyli w kierunku pojazdu libijczyka. Sławek na moment się odwrócił, co handlarz doskonale wykorzystał. Wział zamach i z całej siły uderzył go w tył głowy.
handlarz: myślałeś, że jestem aż takim idiotą, aby nie zobaczyć kamery?
Sławek: spokojnie...
Mężczyzna zatoczył się, ale nie stracił przytomności. W tej samej chwili, do akcji wkroczyli Tomek, Rafał i Sebastian.
Rafał: policja! Łapy na kark!
handlarz: I kill! (zabiję)
Libijczyk wycelował pistolet w Sławka i padł strzał. Okazało się, że to Sebastian postrzelił handlarza w ramię.
Rafał: Sławek, jesteś cały?
Sławek: tak. Zwykła chwila nieuwagi...
handlarz: a o stan mojego zdrowia, ktoś zapyta?
Tomek: zamknij mordę.
Sebastian: to tylko draśnięcie. Spokój!
W tej samej chwili zadzwonił telefon policjanta. Seba odebrał połączenie.
- Aśka, co jest?
- Był kolejny wybuch, zbierajcie się! Plac zabaw na Zarzecznej!
- On zwariował? Plac zabaw wysadzać ?!
45 minut później.
Sebastian i Rafał pojechali na miejsce wybuchu.
Aśka: jak akcja?
Sebastian: mamy tego libijczyka, ale się zorientował. A jak tutaj?
Aśka: dwie ofiary. Matka z dzieckiem.
Sebastian: kurwa mać...
Rafał: znowu mamy mieszaninę z semtexem?
Mariusz: tak. Jest także list zaadresowany do was.
Aśka wzięła kartkę od technika.
Sebastian: co tam pisze?
Aśka: KOLEJNY AKT BĘDZIE NAJMOCNIEJSZY ZE WSZYSTKICH DOTYCHCZASOWYCH. SZYKUJCIE SIĘ, DRODZY POLICJANCI. STRASZNE MIERNOTY ZATRUDNIAJĄ W TEJ WASZEJ POLICJI...
Rafał: skurwiel!
W tej samej chwili, ujrzeli dziennikarkę Wiadomości Codziennych oraz towarzyszącego jej kamerzystę.
dziennikarka: jesteśmy na miejscu czwartego wybuchu. Detonator zabił już trzy osoby. Dziś zginęła matka z kilkumiesięcznym dzieckiem. Co nam możecie na tę chwilę powiedzieć?
Rafał: nie udzielamy żadnych informacji. Proszę zgłosić się do naszego rzecznika prasowego.
dziennikarka: ludzie mają prawo wiedzieć, a ja mam obowiązek przekazać im tę prawdę, niezależnie od tego, jaka by ona była!
Mariusz: a my mamy prawo i obowiązek pracować na miejscu zdarzenia. Wychodźcie za taśmę, bo mi wszystkie ślady zadepczecie! Won!
Dziennikarka i towarzyszący jej kamerzysta odeszli. Po chwili do komisarzy podszedł jakiś policjant.
Rafał: co to jest?
policjant: znalazłem to w krzakach.
Ich oczom ukazała się zapalniczka z wygrawerowanym inicjałem.
Rafał: gdzieś już to widziałem...
Aśka: ja nawet wiem, gdzie, Rafał. Kilka lat temu były dwa podpalenia, podpalacz zostawiał za każdym razem właśnie zapalniczkę z wyrytym inicjałem SS.
Sebastian: no właśnie, ale ten podpalacz siedzi, to nie może być on.
Aśka: Adam Galandysz mówił, że gdy został zaatakowany, to napastnik wypowiedział słowa: ,,teraz to mi wszyscy zapłacą''. Nie wykluczam, że może się mścić ktoś, kto stracił bliskich w jednym z dwóch podpaleń.
Sebastian: i to jest słuszna uwaga. Mamy do przekopania akta tamtej sprawy, zobaczymy, jakie informację nam one ''przyniosą''.
W tej samej chwili, zadzwonił telefon Rafała. Mężczyzna odszedł kawałek dalej, aby odebrać połączenie. Po dłuższej chwili wrócił.
Aśka: Rafał, co jest?
Rafał: dzwonił do mnie Darek. Ledwie go zrozumiałem, bo strasznie płakał.
Sebastian: Rafał, powiedz to wreszcie! Co z Anką ?!
Rafał: Anka odzyskała przytomność! Darek aż, płakał ze szczęścia.
Sebastian: rewelacja! Rafał, my jedziemy na komendę, przesłuchać tego libijczyka, ty jedziesz do Anki.
Rafał: jasna sprawa. Pozdrowię ją od was.
Aśka: my też do niej niedługo pojedziemy....
Ciąg dalszy nastąpi...
Ciekawy scen, sprawa wciąż trzyma w napięciu, choć wydaje się już mniej zagadkowa, bo komisarze mają nowe tropy. Dobrze że z Anką już lepiej, niech zdrowieje i wraca do scenów ;) Ta część dla mnie jednak 9/10, ale całe śledztwo ma potencjał na jedno z lepszych.
OdpowiedzUsuń